Przyszłem wcześniej, gdyż nie miałem co robić, więc dziś, drogie dzieci, wytłumaczę wam jak działa status.
Historia ta zaczyna się od tego, że cały swój ciągnik miałem upierdzielony, jakby gołębie z dzielnicy Ochota zrobiły sobie na nim sabat, czy tam zjazd dzielnicowy, po czym jeden mówił do drugiego: no, chłopaku, zesrajmy się tutaj, jest jeszcze kawałek czarnego. Innymi słowy – musiałem pojechać do myjni.
Tu nie przedłużając, pojechałem. I czekam na odbiór swojego traktora, kiedy widzę kobietę, która również stoi i czeka.
Jest taki typ warszawianki, dość często w mieście stołecznym występujący, coś między reklamami Deni Cler a Solarem, między Szulim a Wieniawą. Włosy perfekcja, jakby od fryzjera właśnie wyszła. Makijaż staranny, usta zrobione, cycki wypchane. Pani warszawianka na mnie patrzy i uśmiecha się przychylnie.
Jak masz tyle lat co ja, to wiesz, kiedy kobieta uśmiecha się przychylnie, a kiedy nie. Uśmiecham się do niej, ona niby niechcący poprawia włosy. W swej wyobraźni zastanawiam się już jak gładkie są pod ręką (a kucyk zawsze wygląda najpiękniej zawinięty wokół męskiego nadgarstka.) Innymi słowy, flirt trwa w najlepsze, ona wybiera suknię ślubną, ja pozycje. W tym momencie przyszedł pan z myjni: samochód gotowy. I oddał mi kluczyki.
Dalszego ciągu to już można się domyślić.
Pani spojrzała na mnie, spojrzała na mój samochód, po czym wyjęła telefon i całkowicie straciła zainteresowanie.
Kiedy odjeżdżałem, wsiadała do bardzo ładnego Mesia, który w podstawie kosztował jak nic ze 350 tysięcy i zniknęła jak sen złoty.
Tak właśnie działa status. Zostałem oceniony, wyceniony i odrzucony. A wszystko to w ciągu może ułamka sekundy, kiedy panna obejrzała sobie moją Hondę.
Liczcie się z tym, że zmarnowaliście sobie życie, słabo pisząc maturę
Ta piękna i dramatyczna historia przypomniała mi się jak czytałem tego posta, który zdążył parę osób doprowadzić do białości z wścieklizny i zagotowania białek.
„Dlaczego osoby z najlepszych kierunków studiów nie chcą umawiać się z ludźmi z innych kierunków/zawodów?
Jestem studentką 2 roku lekarskiego i nie wyobrażam sobie partnera mechanika, budowlańca, fizjoterapeuty, dietetyka, pedagoga czy osoby na zarządzaniu/ administracji.
Po specjalizacji w rok będę zarabiać tyle co te osoby w 10 – 15 lat. Prawnik po aplikacji też będzie zarabiać parędziesiąt tysięcy złotych MIESIĘCZNIE. Podobnie ekonomista czy architekt.
Osoby z najwyższej klasy społecznej i z podobnych kierunków jak lekarski, lek-dent, prawo, ekonomia, informatyka czy architektura oraz psychologia są wyżej społecznie.
Jesteśmy lepszymi ludźmi. Nie mamy o czym rozmawiać z osobami z losowych kierunków.
Liczcie się z tym, że zmarnowaliście sobie życie słabo pisząc maturę albo wybierając słaby kierunek.
Nie pozdrawiam, nie żałuję nikogo kto marnuje szansę jaką dało mu życie.”
Cóż, przyznaję z pewnym wstydem, zbrechtałem na początku pannę Studentkę dość srogo, poczynając od jej wiedzy na temat zarobków prawników, która jest z patyków i guana strugana.
Czy są przypadki, że prawnicy po aplikacji będą zarabiać owe skromne parędziesiąt tysięcy złotych MIESIĘCZNIE? Owszem, po 20 latach pracy, jak są wyjątkowo dobrzy i doświadczeni w tym, co robią i mają własną kancelarię – to jest na to pewna szansa. Dla młodego, jurnego jaszczembia po aplikacji nawet miasto stołeczne ma w ofercie 5, no, 7 koła na rękę, bo jest on niczym bęben pusty, czyli zdaje mu się dużo, a tak naprawdę nic jeszcze nie potrafi, poza meeee i kukuryku.
Co do początkujących ekonomistów i architektów, koszących po 30 czy 40 koła, pozwolę sobie otrzeć łzy ze śmiechu rękawem mojej śnieżnobiałej koszuli i smarknąć przy tym lekceważąco.
Żeby wprowadzić jeszcze większy burdel w światopoglądzie panny Studentki zauważyłbym, że znam kilku budowlańców, którzy biorą 800 – 1000 ziko od metra wykańczanego mieszkania, a miesięczną pensję poniżej 20k traktują jako wyjątkowo nieudany miesiąc. Znam nawet pewnego bardzo bogatego przedsiębiorcę, takiego z top 100 wszelkich list, który wie, jak mają na imię sprzątaczki w jego firmie i zawsze z nimi zagada.
Wiem, szok i niedowierzanie.
Zmierzam raźnie do tego, że wiedza panny Studentki na temat świata jest ciut nieaktualna. Pani studentka emocjonalnie jest zwyczajnie głupia. Pewnie to z domu pochodzi, gdzie jej nie nauczono szacunku dla innych ludzi.
Szacunku, który polega na tym, że każdy jakoś tam pracuje, ale nie praca decyduje, jakim jest człowiekiem. Że pani nauczycielka robi fantastyczną robotę (choć płacą jej za to żebraczo).
Że kelner to taki sam typ jak ty, czy ja (jest swoją drogą taka ładna myśl przypisywana bokserowi Muhammadowi Ali: ‘Nie ufam nikomu, kto jest miły dla mnie, ale chamski dla kelnera/kelnerki. Bo będzie mnie traktował w ten sposób, jeśli ja znajdę się na podobnym miejscu’).
Że prości ludzie mają swoje prawdy, które są również warte uwagi.
Że o tym, czy ktoś jest lepszy czy gorszy nie decyduje konto w banku, fura przed domem i dyplom na ścianie, tylko to, jakim się jest człowiekiem.
Ale to banały są. Jak ktoś nie skumał do tej pory, to pewnie już nie skuma.
Pani Studentka w swoim wywodzie – w jednym miała rację jednak pełną.
Status = szczęśliwa relacja
Luksusowe spa na południu Polski, tuż nad jeziorem, widok jak z 365 dni.
Kobieta przed 30 – tką, w kusym bikini, siedzi przy basenie ze swoim dziadkiem. To strasznie miłe z jej strony, że tak zdecydowała się poświęcić, aby spędzić trochę czasu ze starowiną. Relaks full, pełna saszeta. Wnuczka uraczona zimną coca-colą, z nosem w najnowszym iPhonie pro, dziadek od czasu do czasu coś tam zagaduje, ale bezskutecznie, dyskusja się rwie jak gra polskiej reprezentacji w piłkę kopaną (siatkarzy szanuję).
Aż w pewnym momencie dziadek zaczyna całować wnuczkę. Lizanie pontona jest długie, dłonie starowiny, jak się okazuje, nie takie jednak stetryczałe.
Po seansie pani wyciera dyskretnie i z obrzydzeniem usta dłonią, a później wali colę.
Duszkiem. Trzy godziny później ktoś wchodzi do sauny i widzi, jak wnuczka pracowicie prowadzi prace ręczno – oralne, pan pomaga, trzymając ją za włosy, żeby biedaczce nie przeszkadzały.
Prawda, że bardzo życiowa historia? I autentyczna na dodatek.
Spora część młodych kobiet, jak pani nad basenem, czy panna Studentka, uważają, że status to równa się szczęśliwa relacja. Status, czyli pieniądze, wspierane wykształceniem. Status, czyli hajs, wspierany sławą. Nieważne, czy jest o czym z panem pogadać, jeśli tylko jest torebusia. Nieważne, jak on mnie traktuje, jeśli tylko można pokazywać ładne zdjęcia z dalekich wakacji.
Że to płytkie jak nowy film Papryka Vegi? – oburzą się mężczyźni.
A jak płytkie jest wybieranie kogoś na partnera życiowego dlatego, że ma fajne cycki (ten partner), które tak fajnie się trzęsą podczas pozycji na jeźdźca, albo niesamowitą dupę, w którą można klepać na pieska? Witamy w męskim świecie – gdzie partnerkę wybiera się ze względu na małe nosy, duże oczy i umiejętność robienia loda (dużymi ustami).
Męski sukces zależy od zapewnienia sobie statusu. A kobiecy, od zapewnienia sobie wyglądu.
Nie no, Czarny, pierdzielisz jak potłuczony, niech ludzie sobie żyją jak uważają…
Ależ pełna zgoda!
Kobiety mają prawo wybierać mężczyzn po grubości portfela. Mężczyźni po jakości ich cycków.
Takie zaspokajanie powierzchownych potrzeb sprawia jednak, że dana osoba będzie ciągle głodna emocjonalnie. Będzie samotna, będzie rozczarowana, będzie czuć się odrzucona. Są tu jeszcze w pakiecie, drobnym drukiem, dwa elementy, o których się zapomina, bądź które się początkowo lekceważy.
Faceci na końcu rozkładu Pareto zapierdalają jak dziki, aby podtrzymać swój status, przez co nie mają czasu na dbanie o partnerki. Mają za to dużą liczbę pokus, mają szansę spać z wieloma kobietami, które również pożądają podobnego trybu życia.
Kobiety, które przyciągają urodą – nie będzie tu niespodzianek dla mężczyzn, którzy szukają tylko ciała – szybko wypadają z rynku. 25 lat ma się raz w życiu, o czym zaświadczyć może Leonardo di Caprio.
Jaki jest przepis na udany związek?
Ja często powtarzam, że żyjemy etapami. I w tych etapach zmieniają się nasze potrzeby.
Jak ma się 20 lat, to lubi się imprezy i status. To pociąga, to imponuje.
Jak ma się 30 lat z hakiem, zaczyna się cenić to, że ta druga osoba nas akceptuje takimi, jakimi jesteśmy.
Zbliżając się do 40 -tki mamy w sobie silną potrzebę bezpieczeństwa.
Tymczasem przepis na udany związek jest zazwyczaj jeden:
akceptacja + prawdomówność + atrakcyjność fizyczna = udany związek
Ludzie muszą się sobie podobać. Taki jest fakt. Dlaczego się sobie podobają? Nie wiadomo.
Ale do tego musi dojść jeszcze akceptacja, kiedy mówisz komuś kim naprawdę jesteś i ta osoba nie ucieka z krzykiem. Kiedy zwierzasz się drugiej osobie. Kiedy jej nie kłamiesz. Kiedy opowiadasz o swoich lękach.
Może kiedyś panna studentka do tego dojdzie.
Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?
Chcesz więcej takich opowieści?
To zamów sobie moją nową książkę ROMAN(S)
https://www.empik.com/roman-s-piotr-c,p1326826985,ksiazka-p
https://www.legimi.pl/ebook-roman-s-c-piotr,b921640.html
https://www.storytel.com/pl/pl/authors/307345-Piotr-C
Audiobooka czyta Filip Kosior.

Ja wiem, że ten początek taki ma być. Ale brzuch boli na „przyszłem”. Litości!!!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Może z bliska przyszedł ? 🙂
PolubieniePolubienie
Taaa… na pewno🙂
PolubieniePolubienie
panienka młoda, więc nie skojarzy, ale jest to cytat z pamiętnej sceny jednego z epokowych dzieł polskiej kinematografii.
PolubieniePolubienie
Kaziu, no wchodź… no tak. Tępa dzida ze mnie😂😂😂
PolubieniePolubienie
Chyba Stasiu tam było…
PolubieniePolubienie
Też Hondą pomykam… Masz rację, Czarny, nie pomaga…
PolubieniePolubienie
Hondy rządzą :D!
PolubieniePolubienie
No dobra, o ile ‚budowlańca’ (w znaczeniu nie właściciela firmy budowlanej tylko tego ziomka co z kielnią pomyka) to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że by ‚nie miała o czym z nim rozmawiać’ ale co ta laska ma fizjoterapeutów, do kroćset!? Przecież to jest pokrewny kierunek, wymagający niemal takiego samego wykształcenia i wiedzy o anatomii jak lekarz i mający takie same możliwości zarobku (doświadczony, dobry fizjo może na prywatnej praktyce na prawdę sporo wyciągnąć).
PolubieniePolubienie
Zastanawiam się, czy takie kobiety (ludzie w ogóle) z wiekiem mądrzeją… To znaczy, czy jakkolwiek reagują jak im się rzeczywistość z wyobraźnią rozjeżdża i nie ma już ucieczki w „Pomyślę o tym jutro.” A może w ogóle przestają myśleć?
A honda niejednego przereklamowanego merola może objechać… Takie 3.5 v6 bez badziewnych turbinek daje radę. Fakt, skóry trochę mniej, ale jest fan… Gdybym miał szmal z mokrych snów pani Studentki, to nie merca bym kupował…
Wracając do meritum, to Czarny zapomniał, że jak się samemu ma pewne zasoby (również intelektualne) to i w panienkach można przebierać – nikt nie każe robić za stały bankomat dla lali z IQ rozwielitki, a potem hamletyzować… Nie powiem, że jesteś tym, co dmuchasz, ale trochę szacunku dla siebie trzeba mieć. Znaczny rozdżwięk w poziomie intelektualno-kulturowym, podobnie jak zasadnicza różnica pokoleniowa to nie jest recepta na coś więcej niż wakacyjny sekswypad. Jak się spotyka dwoje ludzi z klasą, którzy szanują siebie samych, to i z szacunkiem wzajemnym nie mają kłopotu, niezależnie od wykonywanego zawodu.
PolubieniePolubienie
Hondy wymiatają! Pozdrowienia od Hondziary zakochanej w ponaddwudziestoletnich Hondach, dilującej koreańcami, pomykającej dodatkowo jako kierowca Bolta 😀
PolubieniePolubienie