Czy życie w Polsce jest lepsze niż w Wielkiej Brytanii? (Oczami Brytyjczyka, który zamieszkał nad Wisłą)

Pewne rzeczy zdobywamy w ramach ustawień fabrycznych. Każda Polka i Polak wie, że chrząszcz brzmi w trzcinie – bezapelacyjnie i do samego końca. Każda Polka i Polak ma w narodowym DNA miłość do wierzby płaczącej, jelenie na rykowisku, sarny przy bajorze, żółć na języku (żeby pluć na innych), głupią nadzieję w głowie (żeby przetrwać) i morze kompleksów. A w Święta stężenie majonezu we krwi wartości promila…

Bo „Polacy są tak agresywni dlatego, że nie ma słońca”. I każdy, po prostu każdy intuicyjne czuje, że nad Wisłą jest chujowo. Lub wręcz jeszcze chujowiej.

Po obejrzeniu blisko 40 krajów świata, odpowiem: brakuje wam porównania.

Czytaj dalej

Zostaliście wy(d)-mani. Będziecie żyć, gorzej niż my (witajcie w dorosłym świecie)

Nie wiem, co przelało u mnie czarę goryczy. 25 pokojowe mieszkanie we Wrocławiu, – każdy pokój po minimum tysiąc miesięcznie, czyli chów klatkowy Polaka? Czy może urocze dwupokojowe 50 metrów kwadratowych w Warszawie za 1,3 mln, ale bez windy.

Chów klatkowy Polaka. Zrzut ekranu ze strony Otodom
Czytaj dalej

Co to w Polsce jest godne życie, poza zakupami w Biedronce i Lidlu bez patrzenia na paragon (na koniec zagadka, która zryje ci beret)

Cichaczem nadeszli do nas quittersi.

Quitter kończy robotę dokładnie po ośmiu godzinach, bierze czapkę i idzie do domu, dajmy na to truskawki sadzić, szukać chwilowych uniesień seksualnych (ty szukasz łobuza, ja myślę o arbuzach), czy po prostu oddawać się swoim pasjom. Czyli BDSM w domu, a nie w robocie. Na zebraniach siedzi cicho. W życie firmy się nie angażuje. W pracę też nie. Po godzinach zostawać nie ma zamiaru.  

W końcu trzeba być ostro walniętym, żeby w robocie siedzieć po godzinach, trąc excela, aż on tryśnie, skoro można w kosza pograć, albo wino nad Wisłą ze znajomymi zrobić. 

Quitter wykonuje polecenia, ale nie robi nawet o milimetr więcej, niż jest wymagane, i bajo. Wraca do domu i o robocie nie myśli. Bo praca jest po to, aby wpadały PLN-y. 

Oczywiście dla pracodawców jest to podejrzane, perfidne i niebezpieczne, niczym curling aktami w firmowej toalecie. (Czy wspominałem, że mój druh serdeczny w trakcie chwilowej pracy w ZUS grał w rugby z kumplami, rzucając segregatorami, a jak jakiś kwit z nich wypadł i się zagubił, to machali lekceważąco rękami, mówiąc: najwyżej interesant se doniesie? To wspominam). 

Quittersi to najczęściej rocznik 1995 wzwyż, którzy dopiero zaczynają robotę.

O kozojebcy, jak oni tak mogą, no jak?! Zamiast gryźć laminat, zamiast cieszyć się owocowym czwartkiem, oni śmią mieć fochy. 

Czytaj dalej

Jakie to uczucie, kiedy zarabiasz na czysto ponad 50 tys. zł miesięcznie?

Rozczarowujące – twierdzi pan Marcin, opisując swoją historię w serwisie Quora. Duży hajs, taki o którym ludzie marzą, do niego i jego żony przyszedł nagle. On jest administratorem baz danych, ona lekarzem. W momencie kiedy zrobiła specjalizację jej dochody poszły do góry 10 razy. Razem mieli ponad 50 koła miesięcznie. 10 lat temu! A dziesięć lat temu ten pieniądz miał zupełnie inną siłę, niż teraz. 

Postanowili  zażyć luksusu. Na początek wycieczka do Turcji w wersji lux. Czyli 35 tysięcy za rodzinę dwa plus dwa. I co? 

Rozczarowanie. Okey, hotel był mniejszy, niż wcześniej, apartament dwupokojowy, dookoła więcej zieleni. Tyle. Jedzenie takie samo, picie takie samo. 

– Nie było czuć luksusu – uznał pan Marcin. 

Zmienili mieszkanie, w którym żyli. Z 40 metrów na 140. Ale to ciągle był tylko blok na osiedlu. Plus samochód dla żony, Yaris w full opcji z automatem. Ale czy to wszystko to jest luksusowe życie? Nie. Pan Marcin po prostu płacił więcej za mniej więcej to samo. Za wakacje, jedzenie, samochód, mieszkanie. 

W swojej historii napisał coś, co mnie zastanowiło. 

– Rozczarowanie zwiększonymi dochodami bierze się stąd, że skok dochodów rzędu 10x nie poprawia życia 10x. Droższe zakupy dają tylko odrobinę frajdy. Życie robi się tylko odrobinę bardziej wygodne. W dalszym ciągu trzeba chodzić do pracy. A strach przed jej utratą jest jakby większy bo zamiast 200k kredytu masz 600k kredytu – podsumował. 

Tyle, że im dłużej ja o tym myślę, to się z tym podejściem ni chuja nie zgadzam. Jednym z podstawowych błędów, które zakładamy jest to, że pieniądze są od dawania nam szczęścia. Jeśli ktoś tak uważa, to w życiu się bardziej nie pomylił.

Czy ktoś oczekuje, że z krowiej dupy popłynie coca-cola?

Czytaj dalej