Nadeszła nowa cenzura. Nie możesz czytać czego chcesz, ani śmiać się z czego chcesz

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, jeszcze nawet hen przed tym, kiedy Maffashion i Jessica Mercedes były młode i dopiero zaczynały karierę, największą gwiazdą internetu był bloger Kominek. 

Kominek jaki był, każdy widział. 

Raz pisał: „Jeśli mężczyzna zaczyna się od metra osiemdziesiąt… to kobieta kończy się na 60 kg. A także na trzydziestym roku życia, włosach ściętych na chłopaka, żółtych zębach i glanach.” Innym razem: „Nigdy nie zakochuj się w kobiecie, która na pierwszej randce daje ci dupy”, bądź: „bijcie dzieci. Wyjdzie im to na dobre. Gdyby nie stosowano na mnie kar, to ja bym wyrósł na jeszcze większego idiotę niż jestem teraz.” I radził: „co trzeba zrobić, żeby zerżnąć dziewczynę w tyłek…„. No z dzisiejszej perspektywy to nudy, przyznajcie. Na Tik-Toku lecą w co drugim filmiku obecnie mocniejsze tematy.  

Kominek mimo swoich „kontrowersji” był pieszczochem reklamodawców. Kroił przez moment największą kasę w sieci. Burger King dał mu na przykład 100 koła żeby się przejechał do Stanów, inni reklamodawcy czekali w pozie ‘aportuj’. Jeszcze początkujące blogerki modowe wdzięczyły się na jego widok, mrugając rzęsami, a wschodzące i wówczas aktualne gwiazdy internetu przybijały z nim piątki. 

Tylko ja nieco zbijałem z Kominka bekę uważając, że jako bloger lifestylowy nie powinien trzymać whisky w lodówce. 

Nevermind.  

Dwa lata temu Kominek został wypieprzony z hukiem z listy prelegentów drugoligowej branżowej konferencji. Otóż, kilka pań napisało list, w którym zarzuciły Kominkowi, że pisał – uwaga, to będzie dobre –  „z pozycji przywileju i władzy”. Jego słowa były „wtórnie wiktymizujące ofiary przemocy domowej”, popularyzował kulturę gwałtu, „utrwalając maczyzm i mizoginię.” I jeszcze jedno: „Jest jawnym beneficjentem opresyjnych klisz kulturowych, które sam przez lata utrwala.” 

Tu pozwoliłem sobie na wyraźne parsknięcie. 

Kominek był noszony na rękach i hołubiony dopóki był silny i miał zasięgi. Ale nic tak szybko w internecie się nie kończy, jak sława. Kominek zwyczajnie więc padł, bo był już słaby. I zaraz to wyjaśnię. 

Czytaj dalej

Miłość nie jest powodem, dla którego powinniśmy pozostać w związku (Jak poznać, że manipuluje tobą narcyz)

Dostaję tony pytań. 

“Dlaczego związki stały się tak trudne, mężczyźni skoncentrowani tylko na seksie, a kobiety na ich statusie, błyszczących brykach z turbo, które robią brum brum i pieniądzach?”, “Czy miłość jeszcze istnieje?”, “Jak dowiedzieć się, czy manipuluje tobą narcyz?”, “Czarny, jak wielkiego masz fiuta?”

To ważne pytania. I wszystkie zasługują na odpowiedź.

Dzisiaj jednak zajmę się tylko tym przedostatnim. Taki mam kaprys.

Czytaj dalej

Mamy epidemię zakazu chwalenia facetów

To nie są ćwiczenia. Wyszły dwie piosenki.  Generalnie – jak ktoś jeszcze nie słyszał – to dwie panie życzą swoim eks, żeby swoje jaja od tej pory wycierali w papier ścierny. 

Jedną śpiewa Miley Cyrus. Miley, do której mam wielką, nieodwzajemnioną słabość, bo nic, jak widać, nie działa bardziej na moją wyobraźnię, niż lekko zdzirowate blondynki. I druga. “waka waka” Shakira, do której dla odmiany słabości nie mam. Nawet gdy była przez moment blondynką, to tej słabości nie miałem.

Choć to ona zaczęła ten diss na eks tekstem o Twingo i Casio. W sensie, że jej były, Gerard Piqué (bardzo porządny środkowy obrońca), biorąc sobie nową samanthę wymienił ferrari na twingo, a Rolexa na Casio. A ona (Shakira) jest warta dwie 22-latki. 

Jak rozumiem, skoro już jesteśmy przy francuskiej motoryzacji, żeby to chociaż był elegancki citroen c6 z hyrdauliczną pneumatyką, to jeszcze jak cię mogę, bo komfort prawie jak w s-klasie. A tu małe, kiepskie, auto miejskie, na dodatek słabo ciągnie. 

Diss na Twingo, tfu Piqué

Z kolei Miley swój teledysk nagrała w domu, w którym jej eksmąż, aktor Liam Hemsworth (znany z tego w Polsce, że zaraz będzie Wiedźminem) zdradził ją z 14 różnymi kobietami.

Swoją drogą ciekaw jestem jak wyliczono, że akurat z czternastoma. Jak ktoś wie, to poproszę informację w komentarzu.

Cały jej teledysk jest manifestacją: patrz złamasie co straciłeś. Jest wylaszczona, ekstremalnie zgrabna i, co tu kryć, cholernie zmysłowa. 10/10.

 I o ile Shakira ciśnie z latynoską pasją i wkurwem, tak Miley  robi to pozornie na zimno

“I can buy myself flowers

Write my name in the sand

Talk to myself for hours

Say things you don’t understand.”

Gdybym był złośliwy, to bym powiedział, że długo się obu paniom zbierało na związkowe podsumowania. Miley – swoją piosenkę wypuściła trzy lata po rozwodzie. Shakira w separacji jest od czerwca 2022.

Ale wiem, wiem, proces twórczy nie wybiera, w różnych momentach zbiera człowieka natchnienie, nie ma co narzekać.

Zwłaszcza, że to nie jest tekst o Shakirze, ani Miley, to nie jest też tekst o pociskach z eks. Bo w końcu każdy ma swoje zapisane w dzienniczku traumy, związane z byłymi kobietami, czy byłymi mężczyznami. 

To jest tekst o mnie (bo jestem tego wart LOL) i moim zdziwieniu.

Czytaj dalej

Dlaczego nie powinniśmy spełniać swoich niektórych marzeń

Mam pewne wątpliwości, czy słyszeliście o Ignacu.

Ale żyje, chwostem macha i jestem w stanie założyć się o risotto z truflami, w mojej ulubionej knajpie, plus kieliszek Młodego Ziemniaka, że sami znacie takiego albatrosa.

Ignaś, jak pół tego miasta cierpi na poczucie, że zmarnował życie. I, jak drugie pół, uważa, że wybrał złą kobietę. Większą przyjemność sprawia mu sranie, niż małżeństwo. 

Ale po kolei. 

Czytaj dalej