Zaczęło się od tego listu:

Wokół siebie widzę samotnych trzydziestoparolatków. Kobiety również. Bez znajomych, bo znajomi mają już rodziny i zajęty czas wolny. Jak chcesz napisać cos mądrego, to napisz jak wyrwać się z kręgu samotności, a nie kolejny durny wpis o tym, jak wyrwać lalę do ruchania na jedna noc. Zresztą, co za pierdolenie, zamiast iść do klubu wystarczy wejść na Tindera, kobiety po 30-tce są tak rozpaczliwie samotne, że z tej potrzeby bliskości idą do łóżka na drugiej randce.”

To nieprawda. Kobiety z samotności chodzą do łóżka już na pierwszej randce.

Samotność pojawia się etapami

Najtrudniejsze dla kobiety jest, gdy kończy trzydzieści lat. Bo wtedy wie, że opuszcza młodość. A jednocześnie to czas, kiedy jest u szczytu. Kobieta osiąga idealny balans. Ma jeszcze urodę i, w przeciwieństwie do dwudziestolatek, wie, jak ją podkreślić. Zazwyczaj ma swoje pieniądze, jest więc niezależna. Zna już większość repertuaru mężczyzn. Mówi się, że kobieta bezwarunkowo kocha tylko raz. Później nie jest już taka głupia. Trzydziestolatka bezwarunkową miłość ma już za sobą. Zna siebie, zna swoje ciało, wie co należy zrobić, aby było jej dobrze, i również wie, że mężczyzna nie jest potrzebny kobiecie do orgazmu. A czasami wręcz w nim przeszkadza. 

Jej samotność nie pojawia się od razu, ona przychodzi powoli etapami.

Nagle widzi, że jej przyjaciółki nie mają dla niej czasu, albo mają go coraz mniej, bo liczą się ich faceci i dzieci. Nagle czuje, że czas przyspiesza. Że zaczyna oglądać swoje włosy. Okolice swoich oczu. I nie podoba się jej to, co widzi. Jeśli ma tylko urodę, jest jeszcze gorzej. Bo wie, że za chwilę ją straci i nie będzie miała już nic.

I zaczyna się bać, że nie zdąży.

Kobieta chce się opiekować

Kobiety od dzieciństwa wychowywane są w oczekiwaniu na ślub. Wkładają na głowę poszewkę od poduszki, jako imitację welonu, przez lata zastanawiają się, jaką sukienkę założą, kogo zaproszą, jak to będzie wyglądało kiedy będą szły kościelną nawą prosto do ołtarza. I kto się zesra z zazdrości. 

A tu nagle chuj. A właściwie jego brak. 

Kobiety podchodzą do tego na dwa sposoby. 

Pierwszy – wybieram samotność celowo. Kobieta uznaje, że  jest ona wpisana w nasze życiorysy. Bo oglądała swoich rodziców, którzy hajtali się w wieku lat 20. A później matka siedziała pod blokiem z wózkiem rozmawiając o najnowszym odcinku Isaury a ojciec siedział z sąsiadem przy piwie, w białej poplamionej koszulce i rozmawiali jak ich wkurwiają w pracy.

I ich ona nie chcą tego czego chcieli jej rodzice. O nie nie. Chce lepszego życia. Lepszego związku. Lepszego małżeństwa. Nie do końca wiedząc co to znaczy to „lepsze”. 

I sposób drugi, gdzie osamotnienie jest dla kobiet poczuciem bezużyteczności. Dorosłam, dojrzałam, zakwitłam, a wokoło nikogo, kto mógłby się tym zachwycić. Jestem kobietą, lecz nie dla mężczyzny. Jestem zaprojektowana na bycie z kimś, a wokół pusto. Jestem bezużyteczna.

Kobiety chcą się opiekować. A samotna kobieta nie ma kim. Kupuje sobie, więc, kota.  Kot jest prosty w obsłudze i mało wymaga. Z psem trzeba wyjść do ludzi. Z kotem można zostać w domu.

Samotna kobieta wstaje rano, kąpie się, coś tam je albo i nie, bo trzeba przecież dbać o linię, choć tak naprawdę nie wiadomo, dla kogo. Idzie do pracy, wraca z pracy, idzie do sklepu, gdzie kupuje jedzenie dla jednej osoby, czyli kilka plasterków jakiegoś pieprzonego sera, chuda szynka, pieczywo Wasa, jeden pomidor, jeden słoik Nutelli (jedna łyżka nie zaszkodzi, prawda?), jajka, jeden kawałek sera camembert. I jedną butelkę wina. Nie jedną. Dwie. Kupuje kosmetyki. Tony ubrań.

Jest praca, są znajomi, są przyjaciele, często są podróże gdzieś daleko, są jeszcze imprezy do rana, ale czasami ta kobieta wraca do domu, widzi pusty JEDEN kubek po kawie i zaczyna nie wiadomo dlaczego płakać. Albo widzi na ulicy małego chłopczyka. Ten chłopczyk właśnie dostał swoją pierwszą piłkę nożną. Jest biała w niebieskie łaty. I patrzy na nią wzrokiem pełnym zachwytu. Pochłania ją spojrzeniem, bo jest to absolutnie najpiękniejsza rzecz, jaką widział w swoim życiu. A jej, nie wiadomo dlaczego, chce się nagle płakać.

Wtedy pojawia się przyrodnia siostra każdej kobiety. Ma na imię Desperacja. Samotna kobieta zaczyna nagle robić głupie rzeczy.

I mógłbym tutaj dużo pisać o seksach w kiblu. O budzeniu się rano w towarzystwie faceta, którego imienia ona nie pamięta. I szukaniu z nadzieją czy w sedesie pływa zdechła meduza prezerwatywy. Ale szkoda na to czasu, bo każda samotna kobieta robiła z mężczyznami lub dla mężczyzn rzeczy, których się wstydzi.

Znowu mieć 20 lat i znowu być głupim.

Owszem są randki. Dużo randek. Przypominają taśmę w fabryce mleka UHT.

„Czym się zajmujesz? Co robią twoi rodzice? Nie lubię tracić czasu. Jak wyglądasz naga? Do mnie, czy do ciebie?”

Mężczyźni zdejmują z samotnej kobiety sukienkę. Aby to zrobić czasami obiecują dużo (wystarczy ze powiesz kobiecie o uczuciach, i nagle stają się bezbronne).

Zdjąć majtki, dłonie na piersiach, dłonie na tyłku,  dłonie na udach, gorący ślad na plecach. Założyć majtki, wrócić do domu.

Ona by chciała, aby oni sięgnęli głębiej.  Pod mięśnie, pod żyły, pod kości, do brzucha, gdzieś tam daleko w głowę, tak, aby znowu zaparło dech. Targają nią pragnienia. Ma być jeszcze tak, jak w piosence ZAZ. 

Znowu mieć 20 lat i znowu być głupim. Nie myśleć, nie kalkulować, CZUĆ.

Samotna kobieta czuje, że  cały czas pływa po powierzchni. Każda z tych relacji jest pusta i płytka. A ona się dusi. Zamyka się w sobie i przestaje próbować, bo po co? Wszyscy faceci są przecież tacy sami. Wredne, egoistyczne, tępe kutasy.

Tyle, że mężczyzna z samotnością sobie jakoś radzi, czasami mu ona nawet pomaga, bo pozwala ułożyć kilka rzeczy w głowie. Kobietę jednak samotność powoli zabija.

Marta

Jestem chyba statystyczną bohaterką Twoich opowieści – przed czterdziestką, z w miarę dobrą pracą, trochę zakompleksioną, trochę niepewną siebie, bez faceta. Nie wiem, jakie reguły rządzą światem relacji damsko-męskich. Wiem, że gros moich zakompleksionych koleżanek zaraz po liceum znalazło sobie mężów, podczas gdy ja, wówczas rozrywkowa i trochę wyuzdana, do dzisiaj jestem sama. Poczyniłam ostatnio nawet kilka prób ratowania swojego życia – mam na koncie dwie nieudane randki „z Internetu” (nieudane, gdyż na jednym spotkaniu się zakończyły), oraz dwa nieudane stosunki seksualne (po alkoholu, czytaj bez orgazmu).

(…)

Niezależnie od poziomu wieku, u każdej wolnej kobiety, co jakiś czas zapala się lampka ostrzegawcza, która każe zapytać – czy ja sobie w końcu kiedyś, kur….., znajdę faceta…..? A i przede wszystkim, jak to zrobić, aby szukając miłości, nie zostać dziwką?”

Jak?

W wersji dla osób, które pilnie muszą zrobić pierogi: chodzi o to, aby poznać najpierw siebie, szanować się i domagać się szacunku. Później, nie bać się poznać nowych ludzi. A jeszcze później, potrafić z tym drugim człowiekiem rozmawiać. Naprawdę rozmawiać. A nie śmigać po powierzchni.

A teraz to samo, ale w wersji dłuższej.

Przestań żyć hollywoodzkim mitem. Nie ma połówek (chyba, że w sklepie monopolowym)

W 1996 roku na ekranach kin pojawił się film „Jerry Maguire”. Film ten jest słynny z dwóch rzeczy.

Można na nim zobaczyć jak piękna była Renée Zellweger zanim zdecydowała się na dietę zmieniającą rysy twarzy (darzyłem ją w tamtych czasach uczuciem wielkim, aczkolwiek, kurwa, niestety nieodwzajemnionym) oraz jednej sceny.

W tej scenie Tom Cruise mówi do Renée: „I love you. You… you complete me.” Czyli: „Kocham cię. Ty mnie uzupełniasz”.

I w tym momencie majtki wszystkich kobiet spadły na podłogę i wyznaczony został nowy standard emocjonalny dla naszego pokolenia: druga osoba musi być twoją połówką. Musi cię dopełniać.

To naprawdę zajebista koncepcja, że twórca tego burdelu nagle postanowił, że porozdziela i pomiesza ludzi, a następnie niech się kurwa szukają. Czyli nie dość, że musisz kogoś znaleźć to jeszcze ta osoba musi do ciebie idealnie pasować! Ludzi na ziemi jest ponad 7 miliardów. Szansa na wygranie w Lotto to chociaż 1 do 14 milionów. Niezły dowcip, nie?

Cała teoria z dwoma połówkami jest chuja warta.  Nie ma połówek, chyba, że w monopolowym.  Każdy z nas jest całością. Jedni do nas pasują bardziej, inni mniej. A związki, nawet udane, bywają trudne. Jeśli kogoś uraziłem to dobrze, może się otrząśnie.

Żeby być z kimś, trzeba wyjść. Z siebie

Żeby kogoś poznać, to trzeba się spotykać z ludźmi. Oczywiście można zawsze liczyć na to, że się potknie o leżącego na wycieraczce, zapakowanego w celofan  Ryana  Gosslinga, ale istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że będzie on gumowy.

Jeśli kogoś to dziwi, to ja mu nic na to zdziwienie nie poradzę.

Na pytanie, gdzie można kogoś poznać, odpowiadam w dupie. Poznawanie ludzi to nie kwestia miejsca, tylko kwestia nastawienia. Otwartości. Spróbuj każdego dnia uśmiechnąć się do pięciu nieznajomych mężczyzn. Jeśli to ci się uda, spróbuj niezobowiązująco porozmawiać z jednym z nich. W windzie. W kawiarni. W pierdolonym klubie modelarskim przy lepieniu messerschmitta.

Żeby z kimś być, trzeba mówić nie

Produkowałem się już tyle razy pisząc, że aby być z kimś, trzeba najpierw umieć być szczęśliwym z samym sobą, że nie napiszę już na ten temat ani słowa.  

Za to powiem, coś czego się nie mówi, czyli jak wygląda randka z punktu widzenia faceta. Mężczyzna dzieli kobiety z grubsza na trzy rodzaje:

  1. Takie, które pójdą szybko do łóżka,
  2. Takie, które żeby poszły do łóżka trzeba się postarać,
  3. Takie, które są dla nich potencjalna partnerka.

O ostatecznej kwalifikacji decydują szczegóły. Jak się kobieta ubiera (jak pokaże cycki, to znaczy, że jej zależy). Ile pokazuje na zdjęciach profilowych (jeśli pokazuje dużo, to znaczy, że jest łatwa). A później ją testujemy.

Jeśli facet na pierwszej randce proponuje: „może kupię butelkę wina i wpadnę do ciebie?”, to znaczy to mniej więcej tyle: pała mi furgocze jak ruski wentylator a ty jesteś łatwą dziunią. Nie jestem facetem na jedną noc. Aż tyle czasu to ja nie mam. Ale przelecieć cię mogę.

Uwodzenie to składanie obietnicy bez pokrycia.

Co kobieta powinna odpowiedzieć na propozycję spotkania u niej?

„Wolę jakiś bar, na wypadek jakbyś mniej wkurzył albo był nudny. Będę mogła wtedy bez problemu uciec.”

Mężczyzna, aby zaczął szanować kobietę musi usłyszeć od niej słowo NIE.

Aha. Ważna rzecz.

Unikaj facetów którzy mówią: kocham cię przed pierwszym orgazmem.

Tyle. Jeśli tego nie rozumiesz, to może jest już dla ciebie za późno.  

Żeby kogoś poznać, trzeba pokazać, kim się jest

Im bardziej kobieta nastawia się na szukanie partnera na zawsze, tym mniejsze ma szanse go znaleźć. Nic tak nie śmierdzi dla faceta jak desperacja. Czujemy to na odległość. Czasami, wróć, CZĘSTO to wykorzystujemy.

Co tymczasem robi samotna laska? Zamiast myśleć o tym, czy facet po drugiej stronie stołu się jej podoba, zastanawia się czy ona podoba się jemu. A jeśli wypadnę głupio? Czy dobrze wyglądam? A co jeśli on mnie nie pokocha? Tak samo jest później w łóżku. Czy dobrze wyglądam w tej pozycji? Czy jemu jest dobrze? Muszę dobrze wypaść. MUSZĘ. Skoro on jest taki doskonały, to ja muszę też być doskonała.

Zdradzę wielki, kurwa, sekret. Nie ma ludzi doskonałych. A nawet jeśli są, to są nudni. Miłość polega na tym, że poznajecie swoje niedoskonałości.

Ta druga osoba może cię wtedy zaakceptować, bądź nie. Ale musi wiedzieć kim naprawdę jesteś a nie oglądać fejkową wersję prosto z Insta.

Mężczyźni wiążą się z kobietami, które ich rozumieją

Jest wiele kobiet z którymi chcemy się przespać, z myślą o kilku się onanizujemy, ale nieliczne nas rozumieją. Z tymi ostatnimi pragniemy być.  

Z mężczyzną trzeba rozmawiać. Przebić się przez jego warstwy. O czym rozmawiać? A tego to ja już nie wiem. Jeden lubi czekoladę, drugi jak mu nogi śmierdzą.

Wiem jedno, masz go w momencie, kiedy szczerze ci opowie, czego się boi.

W tej grze jest jednak jeden haczyk. Jeśli się nie otworzysz (a to trudne, bo każdy boi się dostać po raz kolejny kopa w dupę), to druga osoba też się nie otworzy.

Naucz się patrzeć na świat zachwyconym wzrokiem 

Jedną z większych bzdur jakie słyszałem w życiu, jest to, że dookoła nie ma fajnych, wolnych facetów.

Odpowiem tak. Ostatnio usłyszałem od znajomego: “Za znudzenie nie odpowiada rzeczywistość, tylko to, że się jej odpowiednio uważnie nie przyglądało.” Świat trzeba cały czas odkrywać. Patrzeć na to, co cię otacza, jakbyś widziała/widział to pierwszy raz”.  

Ja patrzę.

Dajmy na to trzymam w dłoni kobiecą pierś. Widzę, że jest duża. Jest ciepła. Jest blada. Prawie biała. Sutek jest twardy. Sterczy. Jest ciemnobrązowy. Duży. Na lewej piersi jest mały pieprzyk. Mniej więcej trzy centymetry od sutka. Jeśli dotknę językiem kawałka ciała, tam gdzie kończy się pierś, wąskiego fragmentu ciała pod nią, sutek stwardnieje bardziej, a z ust kobiety wydobędzie się jęk.

Zamiast piersi, można wstawić las. Morze. Jedzenie. Muzykę. I ludzi.

To nie tak, że nie możesz nikogo znaleźć. Po prostu nie patrzysz wystarczająco uważnie.

Chcesz więcej takich opowieści? 

Kup moją nową książkę Gwiazdor . Albo jak masz mi później jęczeć to lepiej nie kupuj. To tylko dla ogarniętych. 

https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p

To nie ja. To WY. Spośród 20 tys. książek wydanych w ubiegłym roku sięgnęliście właśnie po moją. Dzięki!

199 uwag do wpisu “Jak samotna kobieta może znaleźć faceta?

  1. Święte słowa! Dodałbym jeszcze, żeby poznająć jakiegoś faceta, spaliły te checklisty, które układają przez całe życie najpierw z mamusią, a potem z psiapsiólkami. Ile to nasłuchałem się w korpokuchni, że facet musi być taki, a taki… a sraki! Może być najbardziej spoko gościem, ale nie spełnia jedengo wymagania… i wrzask, że już nie ma fajnym facetów na świecie. Checklista się przydaje, ale tylko w stosunku do…samego siebie! Howgh!

    Polubienie

    1. nie moge sie bardziej zgodzic z tym zeby liste wymagan stosowac najpierw do wlasnej osoby!
      swietny tekst troche sie to wszystko powtarza ale blog dalej sie broni a autor dojrzewa jak zgnila sliwka 🙂
      a tak troszke na uboczny temat: z tego co widze (i ubolewam bo ile swietnych kumply od liny stracilem nie zlicze) to najlepszym i prawie ze murowanym miejscem gdzie kobieta moze poznac faceta jest scianka wspinaczkowa

      Polubione przez 1 osoba

    2. Zacytuję się w felietonach pana P., ale ten to straszna bzdura. Banialuki. Potrzebny lepszy „risercz” i lepszy informatorzy, Panie P. Drugiej części nie tykam, bo szkoda mi czasu. Jak zawsze, jak zwykle, tylko imho. Dzięki, pozdrawiam.

      Polubienie

  2. Potencjalnych partnerek jest coraz co mniej! Teraz pierwszym kryterium doboru faceta dla kobiety jest jego status społeczny i możliwości finansowe. Normalny facet nie ma zamiaru sponsorować kobiety, która z niego wszystko wydoi i zostawi dla innego. Także to co mówią kobiety, że im zależy na szacunku, uczciwości itp. guzik prawda !

    Polubienie

    1. Po części masz rację. Faktycznie, jednym z kryteriów doboru jest status społeczny i możliwości finansowe, ale zupełnie z innego powodu. Sama osiągnęłam jakiś status społeczny i finansowy, więc po co mam spotykać się z facetem, który ode mnie będzie oczekiwać sponsoringu?
      I nie mów mi, że to działa tylko po stronie kobiet. Faceci też tacy się zdarzają.

      Polubienie

      1. Jak sama piszesz osiągnęłaś pewien status społeczny ale zapłaciłaś za to czasem jaki na to poświeciłaś – to brutalne ale facet w twoim wieku który osiągnął podobny sposób nie będzie zainteresowany Tobą bo ma do wyboru masę dużo młodszych kobiet jako kandydatki na żonę – a skoro ma ten „status” i stać go na wszystko co chce to nie jest dla niego problemem to że młodsza partnerka nie będzie miała Twojego „statusu” – ważne że będzie młodsza i urodzi mu dzieci ( a im młodsza tym mniejsze prawdopodobieństwo że coś będzie nie tak z ciążą i że będzie miała więcej siły żeby się dziećmi zająć)

        Jasne że możesz trafić jak w totka i spotkasz dojrzałego emocjonalnie 35-40 latka z pozycją i pieniędzmi ale powiedzmy sobie szczerze szanse na to masz minimalne – raczej bardziej prawdopodobne że trafisz na rozwodnika nie na kawalera .

        A zegar nie ubłagalnie tyka – może pora spojrzeć na siebie jeszcze raz i poszukać kogoś o jedno 2 oczka niżej na drabinie „statusu ” społecznego ale który jak będziesz chora poda Ci gorącą herbatę i głupi gripex a nie szukać księcia na białym koniu.

        Polubienie

    2. są i takie. Ale jak myślisz, że tylko to jesteś głupi. Kobiety chcą szacunku i uczciwości i będą szanować Cię mimo tego, że nie jeżdżą ferrari jak koleżanka z pracy, bo wiedzą, że ona płaci – nie ma szacunku, nie ma uczciwości i jeszcze musi obciągać na kolanach.
      tobie się te dwie koleżanki z pracy pomieszały – znaczy: poznałeś tę od obciągania, a myślałeś, że to ta od szacunku. No, i czyja to wina?

      Polubienie

    3. I właśnie powstał głupi stereotyp, że na świecie nie ma kobiet, które maja w dupie ile facet ma siana w portfelu i jakim jeździ autem! Są rzeczy ważniejsze jak emocje i bliskość. A ja Ci powiadam, że garstka się jeszcze ostała co woli dbać o swoją dupę niżeli szukać sponsora i gardzi takimi osobami. Wierz lub nie, przez taki stereotyp normalnym kobietom ciężko jest się przebić, bo facet i tak wie swoje.. Powodzenia panowie i panie! 😉

      Polubienie

      1. oczywiście że są – ale spotkać taka jest bardzo ciężko, facet „wie swoje” bo jeśli koło 30tki jest nadal sam to zaliczył już kilka/kilkanaście nieudanych relacji i doskonale wie czego unikać już na wstępie. A „normalnym” czytaj przeciętnym kobietom jest ciężko się przebić bo nie szukają równie” normalnego” czytaj przeciętnego (i wyglądu i z zawartości portfela) faceta bo naoglądały się sexu w wielkim mieście albo głupich seriali i myślą że bogatego zaradnego faceta spotkać można na każdym rogu – a to bzdura – taka część męskiej populacji to może 10-20% z czego 90% koło 30 jest już zajęta bo ustrzeliły ich koleżanki ze studiów albo dziewczyny poznane na imprezach studenckich które były bardziej wyrachowane i myślały trzeźwiej.

        Polubienie

    4. Musiał Pan poznać bardzo wąskie grono kobiet z równie wąskim potencjałem umysłowym. Prawdziwa kobieta nigdy nie będzie chciała żerować na mężczyźnie, a jej celem będzie razem dążyć do zbudowania czegoś ciekawego z nim, a nie wydoić i zostawić.
      Pozdrawiam 🙂
      D.

      Polubienie

    5. Tylko, że jak zarabiasz więcej niż potencjalny facet to albo musisz sprytnie wykombinować żeby o tym nie wiedział, albo powiedzieć, a on już sobie wykalkuluje jak to zrobić żeby zarabiać więcej (tj. zmusi Cię do odejścia z pracy dwa weźmie tyle roboty, że sam siebie zajdzie) każde z tych opcji prędzej czy później prowadzi do awantury i końca. Więc typowy facet pisze jedno a zakodowane w główce ma zupełnie coś innego

      Polubienie

      1. Rok temu poznałam faceta i też myślałam, nie ma pieniędzy no ale to się nie liczy, liczą sie uczucia, jakaś nić porozumienia. I wiecie co ? Pomyliłam się. Ja zarabiam średnio, mój facet jest leniem i nierobem totalnym i ciągle się o to kłócimy. No bo jak tu być razem jak ja chce coś w życiu mieć a on mi w tym nie pomaga tylko przeszkadza? I jeszcze ciągle pretensje, że przeze mnie nic nie ma. Ale jakoś nie pomyśli, że wypadałoby pracować. Z perspektywy czasu wiem, że należy uważniej wybierać partnerów.

        Polubienie

      2. Ale skąd. To tylko kwestia właściwego faceta.
        Ja, na ten przykład bardzo bym chciał związać się z kobietą, która zarabia podobnie lub więcej niż ja.
        Oznaczałoby to całkowitą wolność od prozaicznych spraw, niemądrych pytań i takich tam…tudzież zatruwania sobie życia drobiazgami.
        Nigdy tak nie miałem i ubolewam nad tym, ale cóż.

        Polubienie

    6. Nie prawda . Widocznie nie spotkałeś jeszcze takiej która pokocha Cię z dziurami w kieszeni . Takie też sa. ..nie wrzucajcie wszystkich do jednego worka.

      Polubienie

    7. Jeśli wy faceci na takie potencjalne zdobycze sercowe, jak powyżej opisane trafiacie to macie pecha czy po prostu swoją checklistę? może czasem lepiej ściągnac różowe okulary i piękną , próżna kobietę zamienic na mniej trefny nieumalowany towar? 😉 no a tak na marginesie. Mój facet pomimo swego dojrzałego wieku nie rozumie, że ja chcę by pojechał sobie z kumplami na ryby, piwo, rozmowy przy ognisku raz na jakiś czas. Ja w tym czasie bym sobie poszła do kumpelki na pogaduchy, czy na piwko na mieście. No i jak tu się zrozumieć? to na czym polega ta normalność? nie dzwonię co 5 minut, nie sprawdzam gdzie i z kim jest, nie potrzebuje jego gotówki, mam swoją, gdy się spózni nie robię karczemnej awantury. Każdy ma prawo do swojego zycia też w zaciszu domowym ale i ze znajomymi. Przecież nie wszystko musi się odbywac razem i zawsze razem. Ale co jest moje to jest moje i do tego wara innej babie. Patrz, smiej się ale nie tykaj nie swojego. Normalne to czy nie? kochamy się i tyle nam wystarczy. A bazujemy na zaufaniu i lojalności obojga, wzajemnym szacunku i poszanowaniu własnych granic. Ale jedno uchybienie i koniec. i to chyba sprawiedliwe.

      Polubienie

  3. Problem tkwi w tym, kto ma problem. Dziewczyny, które biadolą ‚co jest ze mną nie tak’ w głębi duszy dobrze wiedzą co to takiego ale pracowac nad sobą nie chcą, bo już ostatecznie wolą ‚niezależność. Sama jestem mężatką, szczęśliwe małżeństwo to ciężka robota, ale można. Wszysztkie samotne (przewlekle) laski które znam na tę samotność sobie zapracowały. Oczywiscie nie staje w zadnym wypadku po stronie kolesi ale oni są troche mniej wybredni niż te naszprycowane serialami księżniczki.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Co możesz wiedziec o samotności (przewlekłej – nie wiem skąd takie porównanie, toc to nie choroba) skoro sama jestes mężatka, wypowiedz sie pod tekstem „jak tworzy szczęśliwy związek” a tego typu komentarze zostaw dla siebie bo żadnej mądrości nie wnoszą, a wręcz przeciwnie…

      Polubienie

  4. Człowiek nie jest przeznaczony do samotności, jest „zwierzęciem towarzyskim”, co wiedzieli już starożytni. Dlatego bzdety o „wybieraniu” samotności można sobie w d*.* wetknąć, no chyba że ktoś ma tyle pieniędzy, że kupi sobie ułudę niebycia samotnym (gorzej jak się kasa skończy). Dlatego na kobietach się mści to, że nauczono je dzisiaj dążyć do zrobienia kariery, do finansowej niezależności. I potem, jak już ową karierę zrobią (albo i nie, bo bycie szeregowym pracownikiem korpo nie jest karierą), okazuje się nagle, że finansowa niezależność nie jest jednak aż tak ważna, jak posiadanie rodziny, bo rodzina – taka normalna, nie patologiczna, patologia stanowi margines wbrew temu co wmawia feminazizm – to ludzie, dla których chce się żyć. Dotyka to zresztą tak samo facetów, którym z kolei się wmawia, że kariera, że rozwój to są rzeczy dla nich najważniejsze. Otóż nie są – tak samo jak dla kobiet, bo może się wtedy okazać, że rozwinięty facet z karierą co noc wraca do swojej kawalerki, w której siedzi sam i żyć mu się od tego odechciewa. Pierwsza rzecz, jakiej ludzi powinno się uczyć, to jest tworzenie zdrowych związków. A druga – to pokojowe (jeśli tylko się da) rozstawanie się, gdy związek okaże się niezdrowy. Ale tego akurat się nie uczy. I jeszcze jedno „Mężczyzna, aby zaczął szanować kobietę musi usłyszeć od niej słowo NIE.” BZDURA. O ile jest prawdą, że niektórzy mężczyźni nie szanują kobiet, od których słyszą tylko „tak”, o tyle aby normalny mężczyzna szanował kobietę, ona musi szanować jego. Bo szacunek, trawestując jeden z moich ulubionych filmów, to ulica dwukierunkowa.

    Polubienie

  5. Drogie Panie,
    zamiast biadolić po prostu korzystajmy z życia, a kwestię znalezienia faceta nie wynośmy na wyżyny naszej zaradności.
    Nie jest to żadną ujmą, że jesteśmy same.
    Wszystko w swoim czasie, nawet tym uciekającym 😉

    Polubienie

  6. Co jeżeli ciągle poznajesz nowe osoby, zagłębiasz się w nich i sprawdzasz każdy zakamarek i wciąż widzisz to samo? Że każdy w środku jest smutniejszy, mniej pewny siebie? Że każdy w środku krzyczy, aby zdobyć chociaż odrobinę uwagi drugiej osoby, a gdy ją otrzyma będzie szukał kolejnej? Co jeżeli ludzie nie są dobrzy z natury, a Ty to widzisz? Czy wtedy też mamy nie szukać „idealnej połówki” tylko zaakceptować to co mamy? Zaakceptować to czego tak na prawdę od zawsze się boisz? Prawie cały czas poznaję nowych ludzi, jednak im dłużej im się przyglądam, im dłużej z nimi rozmawiam, zastanawiam się, że czy uda mi się spotkać osobe która po prostu nie będzie taka..jak inni- nie będzie zła.

    Polubienie

    1. Jeśli poznajesz nowe osoby i ciągle widzisz to samo, to znaczy, że prawdopodobnie:
      – obracasz się w gronie bardzo podobnych osób; być może trzeba się rozglądać gdzie indziej, albo
      – podświadomie szukasz u każdego potwierdzenia tezy o smutku i braku pewności, więc to znajdujesz.

      Nie zobaczysz nic nowego, jeśli cały czas patrzysz na to samo i w ten sam sposób.

      Wiele osób szuka gotowca na wymiar, zamiast po prostu znaleźć drugiego człowieka, z którym dobrze się czuje. A potem się okazuje, że „wszyscy są tacy sami”.

      „Idealne połówki” to coś, do czego się dochodzi razem.

      Polubienie

    2. Powiem Ci Paulo, że mam podobnie. Sam starając się być jak najlepszym człowiekiem od swojej przyszłej dziewczyny oczekuje tego samego i właśnie mnie uświadomiłaś, że moją największą obawą będzie rozczarowanie, które wyjdzie po pewnym czasie gdy okaże się kim naprawdę ta druga osoba jest. W dzisiejszych czasach ciężko jest znaleźć dobrych ludzi ale mam na myśli takich ,,szczerych” dobrych. Odnośnie artykułu uważam, że głównym problemem ludzi samotnych jest fakt, że oni sami nie wiedzą czego chcą, mam na myśli precyzyjne przedstawienie swoich oczekiwań względem drugiej osoby. Mogę się mylić ale wydaje mi się, że większość dziewczyn czy kobiet za dużo wymaga od facetów czego oczywiście efektem są czasy dzisiejsze w których to co wartościowe odstawia się na drugi plan.

      Polubienie

  7. Bullshit. Abstrahując od tego, że polecanym sposobem na „znalezienie” sobie kogoś do kompletu jest zwykłe, proste uśmiechanie się w tramwaju czy kawiarni. Wierz mi robię to często i nie dlatego, że chcę kogoś poznać, ale dlatego, że nauczyłam się, że jest to normalne, społeczne zachowanie, którego w tym śmiesznym kraju zwyczajnie brakuje.
    Nie mówię, że kobiety nie są jakieś dziwne albo jakieś drętwę, albo że lecą tylko na $$ – są też takie przypadki – tutaj odwołuję się do komentarzy smutnych chłopców, którzy szukają wymówki do własnej samotności. Kobiety nie tylko stają się niezależne finansowo, ale też to lubią i jeżeli mają te pieniądze i chcą je wydawać to posiadanie faceta, który zarabia 2 tysiące miesięcznie, nie potrafi nic zrobić i muszą siebie same ograniczać z powodu jego pustego konta, to nie jest wcale fajna zabawa – uwierzcie. Faceci w Polsce są zwyczajnie śmieszni – albo w siebie nie wierzą albo mają takie mniemanie o sobie, że Kate Moss to dla nich dupa 8/10, bo można znaleźć fajniejszą na Tinderku.
    Mężczyźni w Polsce są na wymarciu. Już nawet nie wspomnę o typie gentleman’a. Abstrahując od kwestii wychowania przez rodziców, ale jak widzę faceta, który się do mnie szczerzy, ale nie pomoże mi wnieść walizki, to mogę jedynie pomyśleć – die in hell pussy. Nie potrafią nawet spróbować zachowywać się jak na prawdziwego mężczyznę przystało, a argumentem do tego jest – same walczyłyście o równouprawnienie hehe. Tylko, że kobieta walcząc o równe prawa chciała pracować w zawodach męskich (czasem już nawet ciężko stwierdzić, które są które) i mieć pieprzone prawo do głosowania, a nie odbierać sobie kobiecość. Tłumaczą się wszystkim, a jedyną kobietą, która nie jest suką lecącą na hajs, którego nie mam, jest mama. Tracą chęć zdobywania, bo uważają, że kobiety są trudne, co w drugą stronę sprawia, że kobiety przestają czuć się atrakcyjne, bo nikt ich nie zdobywa i przestają nawet próbować.
    Jest chujowo i tyle można w ostatecznym rozrachunku powiedzieć, jednak można się postarać o to żeby było lepiej, bo zwyczajnie się da.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Podryw na „wniesienie walizki”? 😀 z całym szacunkiem, ale z własnego doświadczenia wiem, że bycie do usług kobiety, do której się startuje jest wzorcowym strzałem w kolano. A jeżeli oczekujesz altruistycznych, dżentelmeńskich zachowań, to muszę Cię rozczarować – świat się na tyle sfeminizował, że duży odsetek kobiet dziękuje mi speszonym wyrazem twarzy, kiedy np. przepuszczam je w drzwiach. Skoro nie ma popytu na dżentelmenów, to maleje również ich podaż 😉 Pozdrawiam.

      Polubienie

      1. Przepraszam za bycie staroświecką. To może w PL stało się niemodne i to jest smutne. Bardzo. Ja zawsze dziękuję z małym ukłonikiem i uśmiechem jak ktoś mnie przepuszcza w drzwiach – nawet jak jest to kobieta, bo tak zostałam wychowana. Polska uważa się za kraj rozwinięty, a jest zacofana tak bardzo, że aż żal się rozpisywać. W krajach azjatyckich nie do pomyślenia jest żeby facet nie przepuścił kobiety w drzwiach lub jej z czymś nie pomógł, uwierz mi wiem, widziałam, kosztowałam. I tam jest to normalne, społeczne zachowanie a nie SZCZYT GENTLEMAŃSTWA. Mężczyzna się stajesz, a najwyraźniej w PL faceci wolą – jak określił to sam Piotr C. – ciotopedałem.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Niestety ale to płeć „brzydka” chce leżeć i pachnieć. Mężczyzna- praca zawodowa. Kobieta- praca zawodowa, dzieci, pranie, gotowanie, prasowanie, sprzątanie. A dlaczego kobieta ma mu gotować obiad? Dlaczego ma mu prasować koszule?!, co to pan rączek nie ma? Widział ktoś kiedyś kobietę, która nie umie włączyć pralki? A pana?- jest ich wielu, „nie umieć” jest wygodnie:)

        Polubienie

    2. myślę że to ile faceci zarabiają i jakie mają później wymagania nierozerwalnie związane jest w Polsce ze strukturą zarobków samą w sobie – a fakty są nieubłagalne – jeśli mediana zarobków jest gdzieś w okolicach 3200 a jeszcze ważniejsza dominanta zarobków to ok2,5tys brutto to statystycznie szansa że poznasz gościa który będzie zarabiał wiecej niż 3 tys na rękę jest bardzo niska , szansa że będzie kawalerem jeszcze niższa .

      to że ktoś kobieta czy mężczyzna włożyli dużo pracy i odnieśli sukces zawodowy bardzo się chwali ale przy takim rozwarstwieniu zarobków jakie mamy w naszym społeczeństwie jeśli nie szukają pratnera/partnerki w swoim wąskim gronie zawodowym/specjalistów to szanse że znajdą kogoś na swoim poziomie, wolnego, zainteresowanego nimi są nikłe.

      a faceci którzy osiągneli to samo nie są idiotami – swoje w życiu przezyli i po co mają sie użerać z 30tką która będzie ich oceniać na każdym kroku jeśli mogą sobie poderwać studentkę która jeszcze jest nieskażona takimi wysokimi wymaganiami a do tego ma dużo mniejszy „przebieg” (co wbrew pozorom też jest ważne dla ogromnej części facetów których nie interesuje tylko szybki numerek na jedną noc) , po co mieliby brać kobietę którą przetestowało pół miasta skoro mogą wziąć świeżynkę ?

      Inteligentny facet po 30stce z dobrą pracą i ciekawymi pasjami tylko i wyłącznie zyskuje z wiekiem , kobieta po 30tce tylko i wyłącznie traci – jeśli będzie zbyt wybredna to zostaną jej tylko i wyłącznie wybrakowani osobnicy aka rozwodnicy/starzy kawalerownie gorszej jakości majątkowej i hm „wizualnej”

      Polubienie

  8. I tak i nie. Jestem sama. Czasami samotna. Czasami bycie samą mi nie przeszkadza. Poznaję ludzi. Rozmawiam, śmieję się. Tyle, że jeśli już jakis facet zainteresuje mnie swoją osobowością… zazwyczaj znajduje inną. Raz będzie to bojąca się ludzi i nieśmiała Ania, innym razem długonoga blondyna. A ja zostaję dobrą przyjaciółką.
    Jeśli już ma horyzoncie pojawi się facet, którego zainteresuje nie tylko przyjaźń.. zazwyczaj skrajnie nie pociąga mnie fizycznie (to wbrew pozorom jest ważne), albo staje się zbyt natarczywy, nagle okazuje się że nie ma własnego zdania i wszystko to co robię i mówię jest bezbłędne. W związku chciałabym się rozwijać, zmieniać…
    Albo przekreślają mnie ze względu na nietypowe zaintersowania i poglądy (nie jestem katoliczką).
    Za dużo wymagam?

    Polubienie

      1. Tyle, że powoli zbliżam się do tej magicznej 30. I szczerze? Zaczynam być coraz bardziej zrezygnowana. Jeszcze nie dopadła mnie desperacja, jeszcze wiele osób z otoczenia nie związało się z nikim na stałe, jeszcze nie muszę słuchać o pieluszkach itp.
        Nie spotkałam wolnego faceta, z którym umiałabym się dogadać i jednocześnie dobrze bawić w zeszłym roku (ani w latach wcześniejszych), nie wierzę, że spotkam w tym. Za to nie raz zostanę dobrą przyjaciółką.
        Dlatego Autorze, skoro szufladkujesz ludzi, dodaj i taką grupę. Kobiet, których mężczyźni radzą się w sprawach ich związków, z którymi pójdą na piwo, ale w których nie widzą potencjalnych partnerek.

        Polubione przez 1 osoba

    1. Czy za dużo wymagasz nikt nie będzie ci w stanie powiedzieć bo sama wiesz dobrze jakie te wymagania są a tutaj piszesz o ogólnikach wpisujących się w ogólną narracje przebijającą w pragnieniach większości kobiet – chciałabyś przystojnego , inteligentnego faceta który ma pasje i do tego ma już dobrą pracę i dobrą pozycję a do tego dostarczy Ci takiego emocjonalnego rollercoastera że nie będziesz mogła się utrzymać na nogach z emocji – tylko Twój problem polega na tym że takich w >90 % wyhaczyły Twoje koleżanki już w trakcie studiów po to żeby założyć im obrączkę zaraz po studiach – przegapiłaś swój moment i teraz albo musisz liczyć na nieziemskie szczęście albo trochę obniżyć wymagania i zamiast szukać adwokata/lekarza/CEO etc poszukać normalnego przeciętnego faceta .

      Problemem jest tutaj to że normalny przeciętny facet w naszym zakichanym kraju nie będzie zarabiał pensji managera wyższego szczebla w korpo tylko statystycznie jeśli zarobi 3tys na rękę to będziesz szczęściarą (uogólniam wiem ale takie są brutalne realia ekonomiczne tego kraju w tym momencie – 10-20 tat temu ludzie mieli paradoksalnie o wiele łatwiej , rynek nie był tak nasycony usługami i wystarczył jakikolwiek pomysł na siebie i można się było przebić teraz na to nie ma szans a będzie jeszcze trudniej z każdym rokiem)

      Polubienie

      1. Nie pisałam, że szukam ustawionego mężczyzny, nigdzie też nie wspomniałam, że musi być wyjatkowo przystojny. Nigdy nie szukałam księcia z bajki.
        Ale musi mieć w sobie coś, co przyciągnie. Czy to będzie uśmiech czy oczy – nie wiem. I musi mieć cos do powiedzenia, cos czym zainteresuje. Nieznoszę ludzi bez pasji, zainteresowań.
        I cóż, jeśli nie będzie miał tolerancji w stosunku do innych światopoglądów i religii to pewne jest, że się nie dogadamy.
        Jeśli w dzisiejszym świecie są to za duże wymagania to cóż. Zostanę sama. Ale przynajmniej jest to świadomy wybór.

        Polubienie

  9. Dobry tekst, na dodatek trafia w moją aktualną sytuacje.
    Nie wiem, czy któraś jeszcze tak ma, że nie zależy jej na tej całej otoczce ślubu, późniejszych dzieciach, statusie zamężnej itp. Cudowne jest poczucie bycia kochaną i takie sama jest świadomość, że się kogoś kocha. Wtedy życie nabiera barw. Nie dadzą tego relacje z rodziną, przyjaciółmi, bo to wyższy poziom wtajemniczenia.
    Jestem jeszcze młoda- nie mam skończonych 25 lat, a czasami wydaje mi się, że mimo to nie uda mi się znaleźć bratniej duszy. Bo krąg przyjaciół jest już wyczerpany, wśród nowych znajomych dominują kobiety, w klubach faceci chcą cię tylko przelecieć, na ulicy nikt też nie podejdzie (panowie, apel do Was, więcej odwagi do nawiązywania kontaktu w miejscach publicznych za dnia), na Tinderze sami popaprańcy i erasmusy, uczelnia jak piaskownica a w pracy faceta ze świecą szukaj. A najgorsze jest to, że jesli mimo tej padaki uda Ci się poznać kogoś, kto odpowiada Ci w prawie 100% z wyglądu i charakteru, to ta osoba się ulatnia. Czasem mam wrażenie, że najtrwalsze związki powstają wtedy, kiedy ludzie poznają się w wieku licealnym i przechodzą razem przez wszystkie etapy: matura, studia, praca- czyli jest to taka sytuacja, która w moim przypadku nie będzie miała już miejsca.
    Wiadomo, ten facet to nie jest jakiś obowiązkowy punkt w moim życiu, jeśli go nie ma, to świat się nie wali. Ale jak miło jest razem po pracy obejrzeć film, wypić piwo, przytulić się do kogoś, opowiedzieć mu o swoim dniu i posłuchać jak on opowiada o swoim, dać coś od siebie i wziąć coś od kogoś. Nikt tu nie mówi o jakimś ślubie czy dzieciach (nigdy ich mieć nie chciałam), tylko o zwykłej ludzkiej bliskości.
    To jest bardzo proste, a za razem bardzo skomplikowane. Jak to możliwe, że w tak dużym mieście jakim jest Warszawa nie można trafić na kogoś godnego uwagi, nadającego na tej samej fali ?

    Polubienie

    1. Właśnie poznanie kogoś na ulicy jest paradoksalnie najtrudniejsze, bo albo dana osoba się gdzieś spieszy, myśli o biegunce psa czy projekcie na wczoraj, albo na wszelki wypadek jest na „nie”, bo jak to tak, tak od razu, muszę się przygotować, nie mam nastroju, a może to zboczeniec itp.
      Zauważyłem, że u nas nie ma raczej kultury takiego bezpośredniego podrywu, spróbuj tak podejść do dziewczyny na ulicy, to zobaczysz wielkie oczy albo usłyszysz szybką odmowę. O ile oczywiście wyjmie słuchawki z uszu 😉 Zresztą, co ja mówię o podrywie, popatrz na kogoś i się uśmiechnij, rzadko odwzajemni tym samym. Jesteśmy zamknięci i asekuranccy. To zresztą pisała Agata Passent w swym felietonie – przystojni, zadbani, wykształceni, wysportowani i świetnie tańczący Amerykanie po prostu wystraszyli polskie dziewczyny, proponując im randkę tak bez ceregieli. My „musimy” odbyć cały ten rytuał udawania, że wcale nie chodzi o to, o co chodzi, te wszystkie oglądanie filmów, granie w szachy, dzwonienie 3 dnia itp.
      Inna sprawa, że przy podrywie na ulicy można się nieźle naciąć co do wieku, stanu cywilnego, dzieci itp., co przy poznawaniu kogoś na portalu randkowym nie jest aż takim ryzykiem. Żeby nie było, poznałem parę osób na ulicy, ale nigdy nie było z tego związku, natomiast osoby, z którymi byłem (na poważnie), poznawałem w internecie. Widząc czyjś profil można sporo wywnioskować i odsiać np. katolików, wegetarian, dzieciatych, palących, imprezowiczów itp. 😉

      Polubienie

      1. W podrywie przez Internet też nie jest lekko. Na spotkaniu wychodzi cała prawda, a bardzo mało osób mówi tam prawde. Poza tym najczęściej jest tak, że nawet jeśli randka dojdzie do skutku i jest tez kolejna, i jeszcze jedna, i jeszcze jedna, to na tej jeszcze kolejnej znajomość się kończy z niewyjaśnionych powodów. Ot tak. I wchodzi kolejna znajomość.

        Polubienie

    2. wiesz, ja jestem w Twoim wieku i generalnie identycne przezycia mialam, tez mieszkam w bardzo duzym miescie i powiem Ci tak wszystko obija sie o to, żeby facet zrobil WOW na Twoj widok i to niekoniecznie z powodu mini 😉 wszyscy mysla, ze studiuja cos tam kapują, to sa Ci z lepszej puli, a tak napawde maja mega malo do powiedzenia. 1) Duzo czytaj interesuj sie gospodarka, swiatem, zyciem 2) jak poznajesz mezczyzne to poprostu nastawiaj sie na znajomosc, niczego nie przyspieszaj i nie napalaj sie, sprobuj kogos poznac 3) sory taka prawda ale jednak silka przysiady i waga w dol, zadbane, fit laski zawsze maja mezczyzn (dziwna zaleznosc)
      … ja odkad naprawde zaczelam skupiac sie na rozwijaniu i poznawaniu mezczyzn, daniu im czasu na to zeby mogli POZNAC tez Ciebie to zaczelo mi sie ukladac i mialam po mega wielu latach samotnosci kilku narawde pozadnych kandydatkow, a od niedawna mam tez chlopaka, ktory jest mega, nie tylko intelektualnie mnie motywuje, uwielbia czytac ksiazki, to podoba mi sie tez wizualnie, a przede wszystkim ja go poprostu lubie tez jako kolege.. smiesznie to brzmi, ale tak zwane „MOJ czlowiek” (jak pierwszy raz spalam u niego to mi kupil kapcie <3) takze jesli chcesz naprawde znalezc kogos super musisz sama byc interesujanym czlowiekiem powodzenia!

      Polubienie

  10. Ni chuja mi nie żal tych ładnych samotnych 30to-paro latek, co innego kobiety urody nienachalnej, one mają po prostu pecha.
    Natomiast ładna kobieta w dużym mieście ma za sobą zazwyczaj kilka związków, kilka lub kilkanaście przygód na jedną noc, plus kupę adoratorów na tinderach, sympatiach itd.. Dlaczego więc jest sama ? Ano dlatego że nigdy nie mogła oprzeć się pokusie że ten nowy fajny kolega z pracy będzie lepszy od jej obecnego faceta. Czemu by tego nie sprawdzić a skoro jestem ładna to nawet jak nie wyjdzie to zawsze się znajdzie ktoś nowy.
    Atrakcyjna kobieta od wieku nastoletniego aż do 30ki albo i dłużej ma codziennie dziesiątki okazji żeby kogoś poznać, nie musi nic ku temu robić, wystarczy że o siebie dba. Co chwilę ktoś zagaduje, pyta o telefon, teraz jeszcze doszły tindery. I ktoś mi wmówi że tak jakoś wyszło że jest sama ? 🙂 Nic kurwa nie „wyszło” czy „stało się”, to nie jednorazowy błąd czy nawet pasmo błędów to kwintesencja jej wieloletnich działań.

    Polubienie

    1. 100% racji.
      Taka atrakcyjna laska w dużym mieście jest przez lata przyzwyczajona do tego,że jest non stop atakowana przez setki facetów,czy to na portalach randkowych (których ma kilka),na fb,na imprezach czy też w życiu codziennym.Więc sobie przebiera,bawi się nimi i zmienia jak rękawiczki,bo przecież jak nie ten to będzie następny.I nagle mając 30 parę lat uświadamia sobie,że chciałaby w końcu z kimś być,może założyć rodzinę,a tu się okazuje,że nie ma za bardzo z kim a jeszcze zainteresowanie nią drastycznie spadło bo raz,że pojawiają się pierwsze zmarszczki i cycki już tak nie sterczą,przez co staje się mniej interesująca,a dwa to na „rynku” jest wiele dużo młodszych,ładniejszych i mniej zdesperowanych kobiet z którymi ona nie ma już czym konkurować.Stara prawda jest taka,że kobieta z wiekiem traci na wartości,ale często za późno zdaje sobie z tego sprawę.

      Polubienie

  11. I znowu o tym winie. Przeczytałam w krótkim czasie wiele twoich tekstów i większość z nich zawiera zdanie „i poszła po butelkę wina. Albo raczej dwie”, „Przyjedź i kup butelkę wina. Dwie.” i wiele podobnych. Aż tak ci się spodobał ten tekst? Rozumiem idiolekt, własny zasób słownictwa. Ale czy o to tutaj chodzi? To mogło być lekko zabawne pierwsze dwa razy. Jak nie masz pomysłów to nie pisz nic i czekaj na natchnienie, bo przez te powtórzenia twoje teksty stają się schematyczne i wieją nudą.
    Życzę od groma pomysłów, bo myśli masz niekiedy wcale nie głupie.
    A ja tymczasem idę po butelkę wina. Albo raczej nie.

    Polubienie

      1. Tak mam xd Wiadomo, że liczy się to, co autor miał na myśli, ale jeśli ktoś powtarza te same frazy po kilka razy to stają się nudne, mało śmieszne i niestety rzucają się w oczy. Szczególnie komuś, kto bloga czyta regularnie, lub tak jak ja przeczytał wiele wpisów w krótkim odstępie czasu. Chciałam dobrze :]

        Polubienie

  12. Jest jeszcze inny problem…99%panow (nie pan) chce dziecko..Jak kobieta nie chce…to ja zostawia. Pytanie: czy on ja kocha i jest najwazniejsza czy tez szuka srodka do spelnienia marzen o byciu ojcem? Panowie, Wy dostajecie gotowa zabawke, a na nas spada cala „przyjemnosc”, w ktorej potem nie pomagacie. Wiec skoro mam rodzic, zeby zatrzymac faceta…godze sie na samotnosc. Problem nr 2: dorosla, niezalezna kobieta potrzebuje partnera do zycia, wzajemego wspierania sie, bycia razem na 100%. Ona nie potrzebuje kogos, kto wymaga oprania, opradowania, odsprzatania i zrobienia kanapek do pracy. Po co brac sobie klopot na glowe? Nam panowie zarzucaja, ze patrzymy materialistycznie, a czy nie gorsze jest patrzenie na kobiete jak na potencjalna sluzaca, kiedy do Was dotrze, ze kobieta nie jest od czynnosci domowych?

    Polubienie

    1. Zgadzam się! To facet ma urodzić dziecko i je wychować, zarobić na chleb, a po powrocie z roboty ogarnąć mieszkanie i ugotować obiad. Płeć piękna powinna jedynie leżeć i pachnieć.

      Polubienie

      1. Teraz jest tak że kobieta rodzi dziecko, załatwia żłobek i idzie do pracy, zarabia na swój chleb, przychodzi zajmuje się dzieckiem, ogarnia mieszkanie gotuje obiad na kolejny dzień bo gdyby gotowała jak wróci, obiad by był na kolacje następnie ma być ładna i pachnąca dla męża (co wbrew pozorom wymaga czasu) Kolejnego dnia wstaje wcześniej niż Ty, bo musi ubrać i przygotować siebie do pracy i dziecko do żłobka, zrobić wszystkim śniadania jedzie do pracy wraca i kółko się zamyka, międzyczasie trzeba wstawić pranie, umyć okna i podłogi, powiem Ci nie chce takiego życia dla siebie. A Ty byś chciał ?

        Polubienie

      2. Pełna zgoda. Zauważcie, że na zdjęciach w Internecie, w czasopismach, w filmach, najczęstsza pozycja pań – to pozycja leżąca.

        Polubienie

  13. „Nie lubię obcych ludzi”

    Mam znajomą. Zaraz 30 lat. Od paru ładnych lat sama. Samotna. Praca, własne mieszkanie, pies. Mężczyzny brak. Dlaczego? Dlatego, że, tak, jak piszesz, boi się wyjść do ludzi. Nie lubi poznawać nowych osób. Nie czuje się komfortowo. Chce chodzić na imprezy, do klubów, zapraszać ludzi na domówke do siebie- czym zaprzecza sama sobie. Nie chodzi na randki z internetu. Czemu? Bo nie lubi nowych ludzi. Wychodzi na spacer z psem. Spotyka kogoś. Niby fajny, niby super. Pytam: „No I co z X?” Odpowiada: „A, nic. On taki gruby.”/”Dziecinnie się zachowuje.”/”Boję się”.
    Pewnie, że się boisz. Każdy się boi. Tego że go brutalnie I negatywnie oceni drugi człowiek (chociaz co to za różnica, co ludzie o Tobie myślą).
    Potem narzeka: „Boże, zawsze będę samaaaa”. Będziesz. Zamknięta we własnym mieszkaniu z psem będziesz sama, bo ten Rajan Gosling nie będzie leżał na Twojej wycieraczce.

    Najciekawsze rzeczy dzieją się poza strefą komfortu, I to jest najświętsza prawda. Jak w niej zostaniesz, to nie czekaj na cud. Ani na Rajana.

    Polubione przez 1 osoba

    1. „Pewnie, że się boisz. Każdy się boi. Tego że go brutalnie I negatywnie oceni drugi człowiek (chociaz co to za różnica, co ludzie o Tobie myślą).”
      „Najciekawsze rzeczy dzieją się poza strefą komfortu, I to jest najświętsza prawda.”
      Dobrze napisane, zgadzam się w 100% 🙂

      Polubienie

  14. „To naprawdę zajebista koncepcja, że twórca tego burdelu nagle postanowił, że porozdziela i pomiesza ludzi, a następnie niech się kurwa szukają. Czyli nie dość, że musisz kogoś znaleźć to jeszcze ta osoba musi do ciebie idealnie pasować! Niezły dowcip, nie?” Oj, tak. Znaleźć tę drugą osobę, z którą będziemy się doskonale rozumieć i uzupełniać, to prawie cud.

    „Żeby kogoś poznać, to trzeba się spotykać z ludźmi. Oczywiście można zawsze liczyć na to, że się potknie o leżącego na wycieraczce, zapakowanego w celofan Ryana Gosslinga, ale istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że będzie on gumowy.” xD

    „Jeśli facet na pierwszej randce proponuje: „może kupię butelkę wina i wpadnę do ciebie?”, to znaczy to mniej więcej tyle: pała mi furgocze jak ruski wentylator a ty jesteś łatwą dziunią. Nie jestem facetem na jedną noc. Aż tyle czasu to ja nie mam. Ale przelecieć cię mogę.” Dobrze wiedzieć. Nieźle to opisałeś, trochę się uśmiałam.

    Polubienie

  15. Co tu dużo mówić 100% prawdy. Po kilkuletnim związku, dowiedziałem się od niej, że już mnie nie kocha, bo tak. I tyle. Z innych źródeł wiem, że ciągnę ją w dół, bo mam stałą pracę od 3 lat, a nie skaczę z kwiatka na kwiatek, bo nie wiem, co w życiu robić. Źle nie płacą. Wystarcza na samochód, mieszkanie, wakacje i na mniejsze przyjemności, ale to za mało, bo się nie „samorealizuję” :D:D:D Kobiety w dzisiejszych czasach mają tak wygórowane oczekiwania względem płci przeciwnej, że niedługo będzie jak w seksmisji, z tą różnicą, że to faceci schowają się pod ziemię przed nimi. Robisz karierę źle, bo Cię nie ma ciągle. Nie robisz kariery też źle. O chuj tu chodzi?

    Polubienie

    1. O ślub chodzi. Pewnie przegapiłeś kulminacyjny moment związku, w którym powinieneś się był oświadczyć, krzywa zaczęła opadać i miłość wygasła. Od kochającego męża po przejściach zaręczynowo-ślubno-weselnych nie odchodzi się, kocha się go jeszcze bardziej.
      „Innym żródłom” powiedziała to co powiedziała, żeby się odczepiły.
      A swoją drogą, okropnie kiepsko jest utknąć w jakiejś nierozwojowej pracy. Na początku fajnie – luzik. A po paru latach – masakrująca nuda.

      Polubienie

      1. Ciężko powiedzieć, o ślubie rozmawialiśmy i powiedziała, że jeszcze nie. Nie pojmę kobiecej logiki w stylu nie znaczy tak, ale też nie może znaczyć może. W pracy gdybym robił jedną rzecz w stylu przekładanie kartonu z kąta w kąt to rzeczywiście straszna nuda. Trochę to inaczej wygląda u mnie, więc nikt mi nie może powiedzieć, że moja praca mnie nie rozwija. Taka branża, że często są zmiany, do których trzeba się przystosować, czegoś nowego nauczyć itp. Naprawdę trzeba zmieniać pracę, co 2 lata, żeby się czegoś nowego nauczyć?

        Polubienie

      2. Upierać się nie będę, że chodziło o ślub … rozmawialiście … logika podpowiada jednak, że co innego rozmawiać, a co innego oświadczyć się spontanicznie, pod wpływem szczególnej chwili albo inaczej – w sposób racjonalny i zaplanowany z pierścionkiem. Logika (i to nie żadna pokrętna logika kobieca, bo taka nie istnieje, jedna logika jest) podpowiada też, że w Twoim przypadku „nie” nie znaczyło „tak” ani „może”, a raczej początkowe „jeszcze nie” przeobraziło się z czasem w „definitywne nie”. Chyba, że coś wywinąłeś w międzyczasie. 🙂
        Co do zmian pracy, dobrze jest trochę poskakać po tych kwiatkach, ale tylko w przypadku jeśli zmiana wiąże się nie tylko z rozwojem, ale i z większą kaską. Jeśli trafi się do firmy , w której nie można stać mentalnie w miejscu, to masz rację, nie ma co ryzykować sprawdzając co za miedzą, ale też nie można liczyć, że nagle zacznie się o połowę więcej zarabiać 🙂

        Polubienie

    2. A może chodzi tylko o to, że źle wybierasz partnerkę?
      Na przykład ja miałem żonę do bani, ale nie mam do niej ani świata żalu, była jaka była, ale związki są dobrowolne i sam w to wszedłem.
      Więc raczej żale do samego siebie(choć sensu to nie ma)…związki są dobrowolne

      Polubienie

  16. Artykuł ciekawy, ale końcówka strasznie z dupy. Konkluzja odnośnie niewystarczającego patrzenia i poszukiwania wyglądała jak napisana na kolanie w kawiarni, bo trzeba zamknąć tekst jakimś mądrym wnioskiem.

    Cholera, jeździmy po świecie jak ćpuny za heroiną gnani głodem podróży i powiem Ci, Wam, że o tyle, o ile spotkaliśmy bardzo wiele interesujących wolnych kobiet, to facetów już niekoniecznie. Żaden z osobników płci męskiej z gatunku single po trzydziestce nie nadaje się na partnera. Serio. Większość z nich wychodzi z założenia, że kobieta ma sama przyjść, zaakceptować ich takimi, jakimi są i ma im lizać buty.

    Może po pierwszej fali rozwodów sytuacja się poprawi, ale z tego, co widzimy, kobiety w poszukiwaniu mężczyzny na dłużej w przedziale wiekowym 28 – 35 lat mają po prostu przejebane.

    Ot, taka myśl.

    Polubienie

    1. Atrakcyjna wolna kobieta to kwestia semantyki. Od mężczyzn wymaga się dużo więcej, bo nie tylko stabilizacji, zarobków, odpowiedzialności, poczucia humoru czy doświadczenia, ale i umiejętności pójścia na kompromis, pomocy, wsparcia itp. Od kobiet wymaga się właściwie ładnego wyglądu. Stąd odnosisz wrażenie, że atrakcyjnych kobiet jest dużo, a facetów wcale. Zależy kto ma jaką definicję atrakcyjności.

      U mnie jest zgoła odmiennie – atrakcyjnych wolnych 30latek nie ma. Co z tego, że jakoś dbają o siebie, dobrze zarabiają, są zaradne i niekiedy mądre, skoro ich wizja świata polega na tym, że facet ma być nie tylko bardzo atrakcyjny, ale ma skakać wokół nich, we wszystkim im pomagać i poświęcać dużo czasu i uwagi, jednocześnie uważając, że mężczyzna powinien być samodzielny i ze wszystkim radzić sobie sam? Znam sporo takich 30, które koszuli facetowi nie uprasują, bo „a co to bozia rączek nie dała”, ale jak się zepsuje samochód czy komputer to „miś, napraw mi”. Takie wolne 30 żądają wiele, dając niewiele.

      Ja mam dopiero 24 lata, ale pracuję nad sobą – chodzę na siłkę, dbam o rozwój kariery, uczę się dużo, by w przyszłości nie bać się o zarobki, dbam o wygląd, dietę, a także umysł (interesuję się psychologią i sporo czytam na temat właściwych zachowań w społeczeństwie). Jestem typem mądrego i odpowiedzialnego, pracowitego kujona, który nie chce stać w miejscu, tylko się rozwijać. I teraz postaw naprzeciwko mnie wolną 30latkę, której uroda powoli siada, która nie pomoże mi w niczym „bo nie jestem twoją kucharką, sprzątaczką itp.”, która zarabia mniej ode mnie, a za to będzie wymagała pełnej uwagi, pomocy i wsparcia ode mnie. Rozumiesz do czego zmierzam? Nie po to się tyle uczyłem, by poświęcać czas i swoje pieniądze na pasożyta, który uważa, że jest atrakcyjną kobietą, więc mam się o nią starać, a ona nic dla mnie nie zrobi, bo nie jest moją służącą.

      I to jest powód twoich obserwacji – jak ktoś ma 30 lat, dobre zarobki, zadbany wygląd, pewność siebie i wiele innych męskich cech, nad którymi pracował wiele lat, to chyba nie sądzisz, że będzie uganiał się za starzejącą się 30latką, która zbyt wiele mu nie zaoferuje. Większość kobiet uważa, że to facet ma do nich przyjść, zaakceptować je takimi jakie są i jeszcze się przed nimi kłaniać. Kiedy kobieta jest piękna i młoda, jakoś to jeszcze działa, faceci zrobią wiele dla seksu z młodziutką laską. Ale jak zbliża się do magicznej granicy 30 lat – sytuacja się odwraca i to kobiety muszą bardziej starać się o partnera, bo on po prostu ma do zaoferowania dużo więcej. A problem polega na tym, że kobiety nie bardzo chcą latać za facetami, gdyż naiwnie wierzą, że są atrakcyjne. No więc właśnie nie są.

      Polubienie

    2. Faceci w tym przedziale mają o tyle łatwiej że szybko orientują się że randki z kobietami w ich wieku to kompletna strata czasu – po co być w jej oczach w najlepszym wypadku „przeciętniakiem” na którego wielmożna pani łaskawie się zdecyduję skoro mogą wybierać i przebierać w chętnych do związku studentkach dla których są prawie że bohaterami tylko i wyłącznie dlatego że maja prace/mieszkanie/samochód (na kredyt ale wszystko jest na kredyt w dzisiejszych czasach no i o tym sie nikt nie chwali na pierwszych randkach „kocie wiesz mam mieszkanie na które cie zapraszam i jednocześnie kredyt na 20 lat :)”

      samotna 30latka swoje przeżyła swoje zwiedziła nie łatwo jej zaimponować – zabierz studentkę na 2 tygodniowe wakacje a będzie to przeżywała pozytywnie przez pół roku póżniej przy każdej okazji o tym wspominając i widząc zazdrość i to jak koleżanki z roku szlag trafia bo ich chłopak je zeabrał na mazury pod namiot na tydzień bo resztę spędził dorabiajac sobie w pracy wakacyjnej.

      brutalne prawo popytu i podaży – a wieku nie zatrzymasz , z każdym rokiem wokół Ciebie będzie tylko więcej i więcej samotnych młodszych konkurentek.

      Polubienie

  17. Błagam, drogi autorze, skoro publikujesz, naucz się zasad składni i interpunkcji, pliz, pliz, polecam książkę „Język polski poradnik”. Serio. Z szacunku do czytelników i mowy ojczystej 🙂 a poza tym gratuluję 🙂

    Polubienie

  18. Najgorzej jak kobieta, która ma rodzinę zorientuje siępo latach ze zle wybrala męża. Wtedy wszystko się wali na przykład u mnie tak jest .I co kto by chciał kobietę po przejściach teraz tak wielu mężczyzn jest egoistami ,narcyzami adonisami .Sami zyją dla siebie inwestują w sziebie.Iim fajniejszy inteligentniejszy chlop tym trudniej sie z nim spiknąć

    Polubienie

  19. Miłość jest.
    Ale nie dla wszystkich.
    Dlaczego osoby samotne (wszystko jedno dlaczego) po prostu tego nie zaakceptują. Nie każdy może mieszkać nad morzem, nie każdy będzie kochał. Akceptacja faktu, który nam nie pasuje prowadzi do frustracji. Ale pogodzenie się z losem sprawia, że zdajesz sobie sprawę, że nigdy nie będzie gorzej. Stajesz się cudownie wolny i w tym stanie dużo łatwiej jest oczekiwać na lepsze. Jest to rada uniwersalna, w przeciwieństwie do wszystkich innych.

    Polubienie

    1. To jest najlepszy komentarz. Jest prawdziwy. I choć czasami długa droga i bolesna żeby coś takiego pojąć dojście do takich wniosków naprawdę wyzwala. I takie bzdety jak tu o kobietach desperatkach ryczacych do poduszki wzbudzają politowanie.

      Polubienie

    2. Poza tym nie na nic gorszego niż samotność w związku, toczy jak rak. Bez względu na to czy już jest pełna rodzina czy tylko dwójka ludzi. Nie na gorszej samotności. Bycie samemu to nie samotność.

      Polubienie

      1. Co znaczy samotnosc w zwiazku?
        Skad ona sie bierze?
        Zwiazek jest jak trawnik. Trzeba sie razem starac i caly czas go pielegnowac. Dbac o niego, nawozic, podlewac i nie zazdroscic ze u sasiada trawa bardziej zielona…

        Polubienie

  20. zazwyczaj czytam w kontekscie tematu,
    tym razem jednak weszło do cna żeby doświadczać rzeczywistość z fascynacją i zachwytem …. kiedyś taka byłam, i uleciało . Dzięki za przypomnienie!

    Polubienie

  21. Zawsze byłam z kimś, od dwóch lat jestem sama. Pierwszy raz od szesnastego roku życia. Im dłużej, tym bardziej mi się nie chce być z kimkolwiek. Teraz już nikt mi się nie podoba, nawet nie ma na kim oka zawiesić. Owszem, nie szukam. Zdesperowana raczej nie jestem. Nie szukam, bo mi dobrze. I coraz częściej dochodzę do wniosku, że mi już po prostu szkoda czasu na faceta. Nie mam ochoty na kompromisy, a facet pantoflarz mnie nie kręci.

    Samotność nie przyszła stopniowo, ona przyszła nagle. Ba, ja nawet samotna nie jestem, choć sama.

    Nie wiem, o czym piszesz, dla mnie to kosmos. Ale poczytam jeszcze.

    Polubienie

  22. Samotny mężczyzna chodzi do klubów i szuka partnerki, z którą może mieć dziecko, dla której wybuduje dom i zasadzi drzewo. Jednak jej nie znajduje, bo spotyka inne samotne kobiety, które zazwyczaj są na tyle zdesperowane, że myli je z tym, które dają na pierwszej radce. Samotny mężczyzna dużo pracuje, zostaje w pracy po godzinach, bo uważa, że to co osiągnie zawodowe definiuje go. Tak na prawdę – nie ma po co wracać do domu, bo nikt na niego nie czeka. Ponadto nie ma z kim się spotykać po pracy, bo jego kumple mają rodziny, a inne samotne kobiety również pracują. Samotny mężczyzna dużo wydaje i pije, i równie często jak samotna kobieta jest zdesperowany. Potrafi pisać niezliczoną ilość wiadomości, iść na randkę i myśleć „Czy jej się spodobam?”, pytać czy „Nie boisz się, że za kilka lat na założenie rodziny będzie za późno?”….
    Można by tak długo… Warto zrozumieć, że samotność to choroba ludzi – a nie kobiet, czy mężczyzn.

    Polubienie

  23. Co w sytuacji, kiedy mężczyzna zaprasza mnie do siebie po odbytych już kilku spotkaniach, jest alkohol, dużo alkoholu, potem wspólna impreza i w żaden sposób nie próbuje się do mnie zbliżyć? Czy jestem dla niego aseksualna?

    Polubienie

    1. Ja nie facet, ale może coś schrzaniłaś w międzyczasie. Najczęściej wystarczy nie spieprzyć.

      Swoją drogą powodów może być mnóstwo: bo bluzkę miałaś nie taką, bo właśnie dostał sms-a od eks i mu odeszła chęć na cokolwiek, bo milion innych rzeczy. To nieważne. Było, minęło, pozamiatane. Leć dalej, szkoda czasu na rozmyślania. Z tego już nic nie będzie.

      Polubienie

  24. Jestem samotna od…zawsze, aktualnie nie umiem sobie wyobrazić zmiany tego stanu na inny, mimo że jednocześnie chciałabym- taki paradoks. Jako mała dziewczynka nie śniłam o ślubie, dzieciach i tego typu kwestiach, mimo, że później zdarzyły się różne sytuacje, jakieś dziecko, jacyś faceci po drodze. Czytając Twój tekst najbardziej zaskoczyły mnie słowa związane z otwartością na innych, ogólnie na mężczyzn. Nie ma tego we mnie. Pomyślę o tym.

    Polubienie

  25. Z mojego punktu widzenia, 32-letniego mężczyzny, bardzo ciężko mi znaleźć osobę, która byłaby na podobnym poziomie intelektualnym i przy okazji nie byłaby feministką/kujonem/przodownikiem pracy w jakimś gównianym korpo. Nie ma z kim się wiązać, serio. Zarabiam nieźle, nie bardzo dobrze, ale nieźle, nie chodzi w ogóle o pieniądze, ale o intelekt, klasę i dobry charakter. Po co się wiązać z kimkolwiek kto będzie kulą u nogi (tak już było, straciłem kilka lat życia). Ktoś pisał, że najtrwalsze są relacje nawiązane w młodym wieku. Pozwolę się nie zgodzić. Jeśli ktoś w ogóle nie zmienił się od okresu liceum, to być może, inaczej ludzie się rozmijają w pewnym momencie. Pamiętam siebie sprzed 10 lat, byłem innym człowiekiem. Generalnie, zajmuję się sztuką, szukam osoby, która ma o tym pojęcie, ma gust, jest ładna (podoba mi się), jest wolna, ja jej się podobam, ma podobne poglądy do moich i cele w życiu i wiecie co? Takie osoby to rzadkość. Szukanie igły w stogu siana. Nie mam konta na żadnym Tinderze, bo to tak samo jakbym szukał zakonnicy w burdelu. Podobna szansa.

    Polubienie

    1. Rozwiń myśl „przy okazji nie byłaby feministką/kujonem/przodownikiem pracy w jakimś gównianym korpo”.

      Co złego jest w kobietach które walczą o swoje (bez przeginania oczywiście)?
      Kujonem. To źle, że ktoś się rozwija? To, że kobieta skończyła chemię na jakiejś uczelni, bądź też robi drugi kierunek też ją przekreśla? Zamiast siedzieć w domu i użalać się nad sobą robi coś konkretnego.
      Zgodzę się tylko co do ostatniego. Aczkolwiek w wielu miejscach wyzyskują ludzi. Samotnej kobiecie ciężko jest się utrzymać, często jeśli chce utrzymać pracę musi siedzieć po godzinach. Nawet jeśli nie ma na to najmniejszej ochoty.

      Polubienie

      1. Czy walczyć o swoje prawa można jedynie będąc feministką?

        Kujon to osoba, która poza szkołą/pracą nie ma żadnych innych zainteresowań. Jest po prostu nudna. Nie mylmy jej z osobą ambitną i aktywną życiowo/zawodowo. Zanudziłbym się na śmierć z osobą, która niczym się nie interesuje, nie możemy porozmawiać na wspólne tematy. Nie rozumiem dlaczego alternatywą jest od razu siedzenie w domu? Jeśli jest np. tłumaczem i siedzi w domu, co w tym złego? Jeśli jej to odpowiada to nawet lepiej niż miałaby pół życia spędzać na walizkach. Z tą drugą życie jest ciężkie.

        Droga Pani, kobiety kalkulują bez znieczulenia, więc dlaczego i ja nie mogę? Wybieram tę osobę, która z mojego punktu widzenia jest dla mnie najlepsza.

        Polubienie

    2. „Generalnie, zajmuję się sztuką, szukam osoby, która ma o tym pojęcie, ma gust, jest ładna (podoba mi się), jest wolna, ja jej się podobam, ma podobne poglądy do moich i cele w życiu i wiecie co? Takie osoby to rzadkość. Szukanie igły w stogu siana.”
      To oznacza tylko jedno:
      Jestes tak wyjatkowy ze nikt oprocz Ciebie samego nie spelni Twoich oczekiwan…

      Polubienie

  26. Dodam jeszcze, że uczciwość wymaga ode mnie tego, iż widząc marne szanse na głębszą i prawdziwą relację, nie angażuję się w to oszczędzając drugą stronę i siebie. Obserwuję ludzi i często zauważam znużenie sobą, strach przed byciem samemu, bycie z kimś ale dalsze poszukiwanie „lepszej” osoby. Nie ma nic gorszego. Dlatego jestem sam, inaczej znalezienie byle kogo nie jest jakimkolwiek problemem. Gdy nie poczuję, że to jest najlepsze co może mnie spotkać, nie zwiążę się na stałe. Dlatego być może późno poznam kogoś lub nigdy. Trudno. Taka jest cena za idealizm i niechęć do okłamywania kogoś.

    Polubienie

    1. Te same myśli się we mnie kotłują. Po gwałtownym kopniaku ze sfery magicznego sacrum pt. „muszę mieć faceta, żeby być szczęśliwa” okazało się, że gdy nie muszę, a mogę – w efekcie nie mam nikogo, bo czas stał się dla mnie za cenny, a wyśrubowane standardy ważniejsze od gloryfikacji bylejakości.

      Polubienie

      1. Bardzo zdrowe podejście. Chciałbym być z kimś, lecz nie za wszelką cenę. Nie dla bylejakości i zgniłych kompromisów. Dobre i budujące – proszę bardzo. Jestem otwarty.

        Polubienie

      2. Ja wiem, że otwarta nie jestem, bo chyba znalazłam się o jedno stadium za daleko. Desperacja zawsze była i jest niesmaczna, ale łatwo przeoczyć złoty środek i wpaść w stan pokroju mojego – kocham swoje puste mieszkanie, samotne wypady do kina i lekturę Dostojewskiego w parku. Ten mur bardzo trudno zburzyć, kiedy wiesz, że nigdy nie było lepiej (pomijając sporadyczne ukłucia w sercu, kiedy nie wiesz czy sprawcą jest nadmiar kofeiny czy kolejny samotny poranek).

        Polubienie

      3. @Monika

        Mam trochę podobnie, samotne wypady do kina, na koncerty, nowi znajomi ale głównie przez Internet, który jest znakomitym filtrem i dobieram sobie towarzystwo według zainteresowań i wspólnych celów.

        Nie wiem czy też nie mam zbyt wyśrubowanych oczekiwań, ale z drugiej strony czy nie jest grzechem oszukiwanie drugiej osoby i/lub samego siebie względem niej?

        Po prostu i najzwyczajniej w świecie nie poznałem nikogo takiego (choć chciałbym) z kim mógłbym wiązać się na stałe. Z kim mógłbym mieć pokrewieństwo dusz i wzajemne zrozumienie.

        Paradoksalnie, trochę podobnie jak u Ciebie, przeżywam teraz najlepsze lata życia. Ale brakuje tej drugiej osoby.

        Polubienie

    2. Mimo wszystko mam wrażenie, że odrzucasz ludzi zanim ich dobrze poznasz. Opierasz się tylko na pierwszym wrażeniu, automatycznie szufladkując ludzi.
      Jesteś sam bo tak naprawdę nie chcesz być z kimś.

      Polubienie

  27. Piotrek wiesz jak przeczytalam Twoj artykul, to pomyslalam sobie, ze opisuje on idealnie to co mysle i jak postrzegam dzisiejsza rzeczywiostosc. Mam wrazenie, ze jestem odzwierciedleniem opisu kobiety, o ktorym piszesz. Mam dobra prace, ambicje, jestem niezalezna, przebojowa. Mysle, ze jesli czego sie chce, to da sie to osiagnac, tylko trzeba wziac sie do roboty. No ok, wszystko fajnie ale.. no wlasnie jest ale. Mimo, ze niby wszystko jest takie zajebiste, to brakuje tej bliskosci i tego, ze tak powiem ze ktos Cie chce. Mimo tego, ze powiedzmy wszystko idzie Ci gladko w zyciu zawodowym, jestes ogarniety to i tak czegos brak i nie jestes szczesliwy, Nawet jesli sobie probujesz wmowic to gdy idziesz na silownie, idziesz na impreze czy jedziesz na kolejna wycieczke sama lub z koleznaka, ktora tez jest rownie zdesperowana jak ty. Wcale nie jest ok, chociaz masz przyklejony usmich na twarzy… Moze lepiej zostawic wszystko tak jak jest, kupic wino i miec to wszystko gdzies? Niech sie dzieje co chce. Tylko siebie nie odpuszczac, jezdzic, zwiedzac, uczyc sie, byc ciagle ambitnym dla swojego rozwoju i poszerzania horyznotow. Czy facet jest mi do tego potrzebny? Odpowiedz brzmi nie – to tylko jakis waski zakres, ktory wlozony nam zostal do glow, ale tez przez otaczajace spoleczenstwo, ze powinnam sie z kims zwiazac, miec dzieci itd. A ja wcale nic nie musze…
    PS Dziekuje za ten arktykul!

    Polubienie

    1. wiem że to będzie nieco złośliwe ale czytając twój komentarz na usta ciśnie mi się 5 stopni akceptacji :
      1)zaprzeczenie
      2)gniew
      3)negocjacja
      4)deprecja
      5)akceptacja

      Polubienie

  28. To prawda, miewamy problemy z uważnością
    Pamiętam taką historię, która wydarzyła się jakiś czas temu (no dobra, dość dawno temu 🙂 ).
    Byłam wtedy nastolatką i jednym z naszych ulubionych zajęć było spacerowanie po osiedlu. No cóż, jakie czasy, takie atrakcje :). Kiedy po jednej z niezliczonych wypraw wracaliśmy do domu, koleżanka mówi do mnie, że od kilku dni chodzi za nami jakiś obcy chłopak (znaczy nie z osiedla, bo wtedy wszyscy się znaliśmy). Zupełnie na niego nie zwróciłam uwagi, widać już wtedy miałam problemy z uważnością :). Okazało się, że Mariusz, bo tak miał na imię, chodził za mną, trwało to około 3 lata więc jest szansa, że w końcu bym go zauważyła. Każdego dnia, niezależnie od pogody, stał pod moim domem i kiedy tylko wychodziłam, szedł za mną zachowując odległość około 5m. Raz tylko udało mi się z nim porozmawiać, żeby do tego doszło, musieliśmy go otoczyć i zatrzymać 🙂 – to pokazuje, że prawdziwa rozmowa jest niezwykle istotna aby mogła powstać jakakolwiek relacja.Ogólnie historia zabawna, chociaż nadal nie mam pojęcia co to było 🙂 I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że ta historia nie była jedyną tego typu w moim życiu, a zaledwie pierwszą 🙂

    Polubienie

  29. Mężczyźni.
    Znów o kobietach piszą mężczyźni. Specjaliści.
    Dlaczego nikt nie pisze o mężczyznach?
    A jak samotny mężczyzna ma znaleźć kobietę?
    A jak samotny mężczyzna przeżywa samotność?
    A jak sobie radzi, jak nie ma kobiety, nie ma rodziny. Nic nie ma, co być miało, miało być lub chciał?
    A co on myśli? Jak on sobie radzi? Piwo, drzewo, Afrodyta. Bar, sport, praca?
    Co przeżywa samotny mężczyzna, gdy zbliża się 30, a potem 40 stka? Albo, jak jest po 40 stce?
    O kobietach wszyscy wszystko wiedzą. To już Wiadomo.
    Jak to jest, jak mężczyzna nie może znaleźć partnerki, nie założył rodziny, ma jakąś pracę. Tu trochę siwych włosów, bóle w kręgosłupie, robota, tęsknota i co?
    Jestem ciekawa.
    Chętnie dowiedziałabym się czegoś o mężczyznach z pokolenia Ikea. Z pierwszej ręki. Nie od kobiet. Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Cześć, no patrz pasuję do Twojego zapytania. Ale skoro jesteś kobietą, to i tak to co ja napiszę, nie będzie miało dla Ciebie większego znaczenia.

      Poza tym, w Polsce żyje 38 mln ludzi. Chcesz wszystkich „samotnych” facetów 30-40 lat wrzucić do jednego worka ?? Nie da się. Jeden będzie rozwodnikiem, drugi pijakiem pod blokiem, trzeci dyrektorem, czwarty po wypadku, piąty po wyroku, kolejny to kawaler itd…
      Poza tym – słowo „samotność” może mieć różne znaczenie dla różnych osób. Introwertyka to nie rusza, ekscentryka mocno. Ktoś ma dużą rodzinę – odczuje słabiej, ktoś ma małą rodzinę – odczuje mocno. Ktoś ma dużo znajomych – może nawet odczuć poprawę i nigdy się nie poczuć samotny, ktoś ma mało znajomych….

      Ja mogę pisać o sobie. 40. Po rozwodzie, bez dzieci. Małżonka wzięła chyba ślub bez przekonania (nie umiała się z tego wycofać i kłamiąc brnęła dalej), więc sobie mogła pozwalać do woli. W ostateczności sama złożyła pozew w akcie wyższości nad pizdą (to o mnie). Tyle w wielkim skrócie. Prysł mój cel o rodzinie, dzieciach itd…
      Na zdrowie nie narzekam, ale fakt – kark napięty od lat od siedzenia przy kompie i za kierownicą w samochodzie. Lubię rower i góry i generalnie wszelką aktywność. Tylko czasu brak, bo praca. Telewizora nie mam. Chyba wolałbym akwarium. Ładne. Podobno uspokaja.
      Siwe włosy nie są problemem dla faceta. Przybywa.

      Jak sobie radzi ? Z czym ?

      Kobiety… no cóż. Na piwo, wyjazdy itd … wolę jeździć z kolegami. Nigdy żaden mi nie robił fochów i nie próbował testować granic cierpliwości i niszczyć wyjazdu. Najwyżej ewentualnego marudy nie brało się na kolejne wyjazdy. A tam na miejscu zawsze są jakieś panie.
      Partnerka – to już poważniejszy temat. Po małżeństwie i rozwodzie – wiesz już czego nie chcesz. Poznałeś zasady gry w praktyce. Zagrywki. Zobaczyłeś do czego są zdolne kobiety jak wiedzą, że jesteś w ciemnej d*** bez możliwości manewru. To uczy. Potem spotykasz kolejną, która próbuje Cię od razu testować i robi dokładnie to samo co robiła EX. A to przekreśla wszystko, bo nie chcemy do tego wracać. Więc – następna, choć wiesz, że będzie to samo. Z wiekiem, potrzebujemy spokoju a nie naburmuszonej jędzy w domu, która próbuje Cię zmanipulować.

      Seks… 😉 Kwestia indywidualna dla każdego. Tu pewnie nie ma żadnej reguły. Ale pamiętaj – z wiekiem popęd maleje i na pewno interesują nas dużo młodsze od naszych rówieśniczek. Mogę mieć dowolną, bo nie mam na nią ciśnienia. Jak nie ta to inna. Młodsza, starsza, dużo młodsza.
      Alkohol – kwestia indywidualna, wcześniejsze nawyki, zasoby, towarzystwo, okazje.
      Praca – ja dużo pracuję, czasem dużo jeżdżę. Takie czasy. Dla jaj myślę o zmianie korpo na coś prostego – iść pracować do marketu i patrzeć na zadufanych ludzi i robić sobie z nich jaja udając niedorozwój 😉 tak dla totalnego odmóżdżenia się, wyjścia z korpoprocedur, wyjazdów, celów, podsumowań rocznych, ocen, spotkań z debilami do których się powinieneś uśmiechać bo to przecież klient, zbierania opierdolu (spływa po mnie) i słuchania bełkotu nawiedzonych korpo-robotów z wyższego szczebla (i coraz częściej – średniego szczebla).
      Dzieci – nie odczuwam braku „stałej kobiety”, odczuwam za to fakt, że nie mam syna/synów. Tu mnie boli. To moja słabość. Nie mam komu przekazać swojego doświadczenia, nauczyć jeździć na rowerze, tego by być wytrwałym, przeczytać bajki na dobranoc i puścić „Pomysłowego Dąbromira” żeby pobudzić wyobraźnię (zaczarowany ołówek). Tu jest pustka. Koledzy często pokazują filmiki: co robią ich dzieci, jak się nauczyły czegoś nowego, jak gdzieś byli razem, jak dziecko zrobiło coś fajnego albo śmiesznego. A ja się wtedy zastanawiam ile miałem lat jak mój ojciec był w moim obecnym wieku.
      Możliwości wciąż są. Mogę przelecieć jakąś zdrową dwudziestoparolatkę i zrobić z niej matkę moich dzieci… ale czy to jest wyjście ? Dla mnie tak, dla niej… hhhmmm.

      Aha… nie to, że nie mogę znaleźć partnerki – ja jej nie szukam!
      Mam dość kobiet. Są nam potrzebne tylko do jednego. Oczywiście młodsze. Nawet nie musi być zbyt piękna 😉 Czysta fizjologia. Miałeś się przecież tylko dobrze spuścić. Tego mnie Panie nauczyły – nie traktować ich zbyt serio.

      Kobiety nie wiedzą czego chcą, nie potrafią zluzować i się uśmiechnąć (chyba że do innego), nie potrafią rozmawiać, nie są szczere, brną wbrew sobie, niszczą to co się zbudowało, lubią siebie i innych okłamywać, nie umieją się zamknąć i nie gadać, są tępe, zapatrzone w siebie, próżne i coraz bardziej agresywne. Nie zrozumiały zamysłu natury – działać razem, nie kastrować samców ;).
      Więc najlepiej być chujem i nie mieć dla nich szacunku, spotykać się z różnymi. I o dziwo – wtedy jesteś dla nich kimś, wzbudzasz pewnego rodzaju zainteresowanie. A ty nie liczysz się z nimi, bo nic od nich nie chcesz i nigdy nie będziesz chciał. W przeciwnym przypadku, wraz z upływającym czasem przerobią Cię na pizdę albo pantofla. Jak słyszę, że kolega (lat 30 kilka) ugotował dla żony obiad, żeby miała do pracy, bo ona zupełnie nic nie umie bidulka sama ugotować…. hahahahahaha. No smutne to. Ale jak chciał, tak ma.
      Aha… czasem lubię testować zachowanie kobiet. Taka zabawa.

      Podsumowując – wolę być sam. Mam więcej możliwości. Więcej spokoju, więcej zdrowia, większy wybór, o wiele mniej nerwów, moja szafa to krzesło lub kanapa, nikt mi pierdoli nad głową, mam pieniądze, hobby, dużo pomysłów, ogarnięte mieszkanie, mało rzeczy. Jak coś mi przeszkadza to się tego pozbywam. Przestałem kobiety traktować poważnie. Znam swoją wartość. Wiek kobiety ma znaczenie. Jej otocznie też. Na piwo wolę iść z kolegami. Uwielbiam rywalizację (sport), szybkość i wkurwianie dyrektorów. Bardzo brakuje mi synów. I psa. Współczuje tym, co mają wredne żony i są udupieni kredytem. Zazdroszczę tym, co mają rozumne partnerki. Cycki są fajne, tylko to was ratuje. A ponadto – nie ma co się spinać, i tak wszyscy umrzemy.

      Polubienie

      1. Jakbym scenariusz „American Beauty” czytała; jedyne, co nie pasuje, to brak dzieci. Tylko pamiętasz, że to się kończy tragicznie?

        Twój komentarz mnie obraził, poważnie. Jeżeli myślisz, jak piszesz, to faktycznie nie powinieneś być w związku, dopóki Ci się w głowie nie poprzestawia. Nie jest winą wszystkich kobiet, że Ty i Twoi kumple trafiliście na wariatki. Nie widzę oznak szacunku dla kobiet, więc nie jest dziwne, że będziesz traktowany podobnie – jak śmieć. Oleją Cię wszystkie, chyba że faktycznie trafi się jakaś nastolatka, durna jeszcze, która poleci na kolację w drogiej knajpie.

        Polubienie

    2. Szczerze wątpię, żebym był z pokolenia ikea. Takich jak ja raczej tradycyjnie wrzuca się do szufladki pokolenie X. Ale wiek pasuje(40+) więc jak to jest?
      Jest różnie, tak jak już ‚skoro chcesz wiedzieć’ napisał – mogę pisać o sobie.
      A więc 40+ w związku po crashu. Bez dzieci.
      Crash miał charakter łagodny i postępujący, doprowadził do realnej, dobrowolnej separacji.
      Czy tego żal? U licha, nie! To było kilkanaście lat realnego życia, z ogniem i skandalami obyczajowymi w klimatach włoskich przez pierwsze lata, dość zgodne i świetnie łóżkowo sparowane małżeństwo przez kilka lat i wygasanie za zasadzie rozjechaliśmy się i nikt nie ma ochoty tego naprawaiać(ale przyspieszać też nie).
      Kasa, praca…tu wszystko jest ok, zaryzykowałbym że gdyby nie żona to byłbym całkiem nieźle ustawiony 🙂 – ale jak wspomniałem nie żałuję niczego.
      Dzieci…gdybym miał wskazać jakąś jedną jedyną rzecz której mi brakuje – to wyłącznie to.
      Ale też bez specjalnego łkania w poduchę, po prostu czasem gdy towarzystwo wda się w gawędy o dzieciakach – coś ukłuje, potem przechodzi. Skoro imperatyw rozmnażania był słabszy od życia, to widać te geny nie były wystarczająco zmotywowane 🙂
      Seks…przez kilka ostatnich lat, gdy nastąpił „rozdział od łoża” – temat przeniósł się „poza dom”…cóż. Seksualnie to było kilka najfajniejszych lat, można powiedzieć absolutny top. A od mniej więcej roku i tu nastąpiła pewna reforma i…
      A i owszem, chętnie, ale żebym miał w tym celu podejmować jakieś wysiłki typu randka czy udawanie, wszystkie te gierki, manipulacje, tanie sztuczki i drogie tapety…
      A więc nie, pierwszy raz w życiu jestem od tego wolny i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. A więc jest układ z dwiema koleżankami, od czasu do czasu miły wyjazd na weekend i to tyle jeśli chodzi o ten temat.
      Komfort taki, że akceptowalny przedział wiekowy kobiet dla mnie to obecnie te 20-40lat.
      Używki, alkohol…nie ma o czym pisać. Nie piję, nie palę.
      Od czasu do czasu poszaleję w zaufanym towarzystwie i wybranymi przez te długie 40 lat środkami. Na co dzień preferuję niedestrukcyjny tryb życia i póki co jest dobrze.
      Fizycznie, pojawiają się bóle w karku, na razie rzadko i niedokuczliwe, zarwane nocki skutkują dwoma dniami pełnej regeneracji. Czuje się że stawy ma się tylko jedne i raczej automatycznie zaczyna się raczej chronić niż bez sensu ryzykować.
      Pojawia się spokój i zrozumienie wielu rzeczy – teraz, gdy szalejące hormony są już przeszłością. Wcześniej to było niemożliwe.
      Kobiety – było wcześniej ale krótko i na temat:
      te co w wieku 25 lat były wesołe i ładne – z grubsza nadal takie są, te co były marudne i „zawsze nie tak” są jędzami/marudami nie do wytrzymania.
      Zadbanie i „classic look” premiują w każdym wieku, pozytywne nastawienie też.
      Zapuszczenie „po dzieciach” nie rozczula nikogo, ani męża, ani dzieci ani tym bardziej obcych facetów więc nie polecam się zapuszczać.
      Dla równowagi – brzuchaty, wąsaty, zmięty i marudny facet to katastrofa więc tu jest tak samo.
      Ale miałem pisać o sobie więc…chyba tyle?

      Polubienie

      1. Ciekawe wasze odpowiedzi Jano i Skoro chcesz wiedzieć.
        Zdziwiłam się, jak to mężczyźni mogą pisać o kobietach. Durne to, rzekłabym 😉
        Irytujące.
        Czemu nie piszą o sobie? Albo- czemu kobiety nie piszą o sobie? Taki feminizm nierasowy.
        Z drugiej strony wypowiedzi panów jednak zastanowiły mnie….
        Trupistyczne obrazy spłuczki sedesowej jako metafory relacji kobieta- mężczyzna…hm…
        No może ja o pasikonikach wolę.
        Można pisać o seksie. Tak. Można o robocie. O kręgosłupie, piwie, kumplach. Brzmi to fajnie, spokojnie (choć nie zawsze) i ok. Nie sądziłam, że mężczyźni mogą tak to naprawdę opisać. Naprawdę otwarcie.
        Ale.
        Kobiety jeszcze zaznaczają te swoje potrzeby bliskości. Uczucia. Tak właśnie zastanawiam się, jak mężczyźni to czują. Jak odczuwają potrzebę bliskości, uczucia, zaangażowania, bycia z kimś blisko?
        U kobiet (które znam) myślę to top temat. Nawet tych Ikea.
        Co mężczyźni myślą o miłości? Czy jej potrzebują i chcą?
        To jest ciekawe.
        Nie chcę tu ciągnąc za język, szanuję odpowiedzi panów i dziękuję wielce. Takie to miałam skojarzenia, czytając 🙂

        Polubienie

      2. ODP do: Pokolenie Ikea. Mężczyźni
        Twoje pytania były bardzo ogólnikowe:

        „A jak samotny mężczyzna przeżywa samotność?
        A jak sobie radzi, jak nie ma kobiety, nie ma rodziny[…]
        A co on myśli? Jak on sobie radzi? Co przeżywa[…]Albo, jak jest po 40 stce?”

        Więc nie ma co się dziwić, że na zaproszenie do napisania książki w trzech tomach dostajesz szkic spisu treści 🙂
        Ale też na to składa się różnica postrzegania i chyba też ustawiania ważności. Dużo u mnie się powtarza z tego co „skoro chcesz wiedzieć” napisał więc, tak po męsku: ileż można o jednym 🙂 O tej miłości znaczy.
        Miłość…najpierw się tym żyje, potem, z perspektywy czasu widzi się że się było marionetką w teatrze zwanym życiem, gdzie za sznurki pociąga starożytny impuls mówiący: rozmnóż się. I jest to fajne, piękne i w ogóle. A potem przechodzi i już patrzysz na młodych zakochanych jak na gimnazjalistę z przejęciem opowiadającego truizmy i łykającego jak pelikan naiwne idelo, z uśmiechem – bo wiesz co im w duszy gra a jednocześnie patrzysz na to spokojnie i z perspektywy.
        Nie mam pojęcia jak inni. Ja po 40 cenię sobie najwyżej przyjaźń i lojalność. Z tego co widzę u przyjaciół i znajomych – to nie jestem z tym sam a różnica taka że oni sumę tych dwu rzeczy, plus sentymenty i poczucie „jednej drużyny” nazywają właśnie miłością.
        A zauroczenie i początkowe „fajerwerki” traktuje się mniej więcej jak naturalny haj – fajne, euforyczne, trwa jakiś czas i przechodzi. Ot, tyle w temacie. Może z tego się wykluje miłość – częściej nie więc nie ma co się tutaj nadmiernie ekscytować.
        Kobiety zdaje się mają inaczej – łatwiej się uzależniają a jak polubią to są w stanie poświęcić wszystko dla ulubionej używki 🙂

        Jak sobie radzi jak nie ma kobiety…
        ale z czym? z życiem ogólnie? Pewnie zależy jak który. Ja akurat znacznie lepiej niż jak ją miałem na stałe. Ale to jednostkowy przypadek – ktoś może mieć odwrotnie przecież.
        Ja mam w zasadzie pod każdym względem, choć bywa że „jak sam nie zrobisz to nikt tego nie zrobi” doskwiera w pewnych sytuacjach.
        Z seksem? Już pisałem. Po 40 to już nie ma takiego znaczenia – instynkt „na rozmnażanie” odpuszcza, a bez ogłupiaczy hormonalnych to jest jedna z wielu życiowych przyjemności, bynajmniej nie jedyna czy największa więc…na luzie ogólnie.
        Ale w życiu „samotnym” a i owszem, w sferze seksualnej poprawiło się i to znacznie. Co też daje psychice „boost”. I znów – to są wszystko jednostkowe przypadki.

        zdrówko nadal służy wyśmienicie a satysfakcja z przetrwania całej zimy bez nawet kataru jest spora. Nie wszystkie młodziaki mogą to o sobie powiedzieć więc tutaj – w porządku.

        Poczucie bliskości…
        A i owszem, co tu się czarować. Jesteśmy zwierzakami społecznymi i mniej czy bardziej tego potrzebujemy. Ale mam poczucie(graniczące z pewnością wyniesioną z lektur) że to nic innego jak kwestia hormonów/neuroprzekaźników i nie od dziś wiadomo że oksytocyna inaczej działa na kobiety, inaczej na facetów i nie ma co tutaj tego drążyć bo temat zbyt obszerny i złożony. Facet może sobie zażyć empatogen i przez kilka godzin poczuć się „ckliwą babą”, robiłem to i cóż…stwierdzam że do tego trzeba mieć trening w postaci nastu lat dorastania w kobiecym ciele i otoczeniu. Fajne, ale jak po kilku godzinach przechodzi chęć na pluszowe, waniliowe, łzawe i miśkowanie to szczerze mówiąc…ulga 🙂
        Reasumując – potrzebujemy tego i my, ale pewnie w zależności od egzemplarza to tak typowo 10-20% tego co statystyczna kobieta. I tym samym łatwiej bez tego się obejść.
        —-
        Po „odcięciu” niechcianych i typowo żoninych znajomych okazało się że mam 2x więcej zaprzyjaźnionych kobiet niż facetów, nie wiem o czym to mówi ale jak ktoś ma ochotę to niech sam dopowie.
        Ja nie miałem łatwego życia do tej pory, nigdy nikt mnie nie utrzymywał(no, poza dzieciństwem :-), nikt nie robił za „sprzątaczko kucharkę a ty rób karierę” więc musiałem ogarniać się sam…może stąd wynika brak jakichkolwiek problemów z życiem „single”.
        Obecnie sondujemy się z jedną koleżanką, czy możemy uwspólnić plany(wspólny wyjazd na kilka lat/może forever) do miłego ciepłego kraju tak, aby pracować zdalnie a fizycznie oderwać się od tego kawałka ziemi.

        No i tyle 😉

        Polubienie

  30. Jezusmaria to o mnie. Znamy się?

    A tak serio to płytkie rozmowy o dupie marynie z kolejnym kandydatem na twojego bliskiego znajomego są obrzydzajace. I to jak się prężą mentalnie, tacy śliczni życiowo, zaradni, wysportowani podróżnicy. Ja zeby nie być brudnym łabądkiem udowadniam każdemu z osobna jaka to zaradna i mądra ze mnie dziewucha. Aż żal nie barć!

    Mój kolejny mężczyzno życia mego (2)- gdzie jesteś?!

    Polubienie

  31. Uwaga tylko dla pań Na przykład bohaterka z mojej powieści -tak w chwili wolnej sobie napisałam a więc bohaterka owa ta k reaguje na zainteresowanego nia mezczyzyny: ,,Miala już odejść bo naglił ją czas i pewne zadanie do skończenie ale on przymrużyl filuternie oczy-nieodchodz tak szybko-cos nas przecież łączylo byliśmy blisko .-natychmiast opuścila ją pewność siebie , nie mogła odmówić wlasnie jemu.Wstydziła się swoich uczuć do niegobo wiedziala jak kruche są jego uczucia do niej .Znala go jego poprzednie skoki w bok i wymówki od roku nie byli ze sobą ale nie protestowala gdy nalegał aby pojśc do biblioteki a raczej jej zaplecze ,osłonięte przed okiem ciekawskich.NA szczęście lub może nie jedna a lamp osiwetlających maly magazyn zgasła .Oto ciemności sprzyjające diabelskim poczynapomyślala bo humor jeszcze jej dopisywał Odezwal się nagle glosem sztywnym jak cesarz neron skazujący na smierc-pragnę cie tu i teraz NIe mogla i nie opierala się postawila wszystko na jednakartę.pomyslala -tak jestem po jego urokiem i to szatańskim, -tak opętanie stało się rzeczywiste a rozsadek i wola opuscily ja bo pozostalo tylko opętanie i pragninie spełnienia tu i teraz.wiedziala .ze po wszystkim pozostanie gorzkoslodka rana wypalona w jej sercu tak łasym na jego dotyk ,zapach i aurę .Akcja trwala krótko , poddala się urokowi chwili .Oboje dochodzili do celu szybko ,namiętnie i ta wlasnie gwałtowność jego zdecydowanych posunięc podobala jej się .-Dziwne pomyślała jak rozsądna a zarazem slabą jestem kobieta ,ze nie mogę odmówić .Poczuła się piekna i poządana ale po wszystkim jeszcze w ciemności poczula że musi odejść pierwsza by nie mieć poczucia ze on tak łatwo ją uwiódł. Uciekając zgubila cos bardzo cennego pewna ozdobę ale nie wróciła po nią . Nie chciała już nic poza chwilą dla siebie a to zdarzenie i tak miało ciągle przypominać jej slabośc i brak woli niepoddania się pożądaniu czystej postaci .Potem po latach moja bohaterka jeszcze raz powtórzy tą scene w innej postaci i z innej juz pozycji.W końcu w życiu powinna być akcja i reakcja na dobrym poziomie to zawsze wychodzi na dobro.A według pewnej teorii splątania (teoria z fizyki)dwa ciala i dwie dusze przeznaczone sobie zawsze się znajda gdziekolwiek sa

    Polubienie

    1. Do skorochcesz wiedziec masz racje lepiej byc facetem niz kobieta .na orzyklad kobieta taka jak ja jjak sie zakocha jest zgybiona zawsze tragia na tych co chca od niej tylko sexu.w loncu taz dalam sobie spokoj z facetami pisze powiesc o kobie ie ktora w zyciu znalzla swoje spelnienie i dopiero wtedy odnalazla swego faceta

      Polubienie

      1. Zawsze chcemy tylko seksu. Jest fajny i potrzebny.
        Przeczytaj ze zrozumieniem, to co napisałem wcześniej.
        Natury nie oszukasz. Jakiej by filozofii do machania kutasem, czy też otwierania szparki nie dorabiać, to i tak chodzi tylko o jedno – przedłużyć gatunek. Natura od dziesiątek tysięcy lat, wszystkich nas dyma bardziej, niż Łysy z Brazzers’a panienki. A my do tego dopisujemy swoje teorie. I nie przyjmujemy prostej prawdy.
        Ale przynajmniej jest śmiesznie. Albo tragicznie. Albo przekomicznie.
        Aha… kobiety nigdy nie będą spełnione, to nie możliwe. Przestań proszę.

        Polubienie

  32. Parę miesięcy temu postanowiłam zapisać się na darmowy kurs finansowany z EU dotyczący OZE targetowany dla 35+. Najpierw próbowałam wyciągnąć znajomych, ale nikt nie chciał (chyba powinnam mięć co najmniej setkę bliskich znajomych – łatwiej by mi było znaleźć kogoś do wspólnej realizacji moich wspaniałych pomysłów).
    Zapisałam się sama i po wstępnej rekrutacji okazało się, że na 25 osób jestem jedyną kobietą. No … i wycofałam się. Uznałam, że może czułabym się niekomfortowo. 🙂 No cóż .. ale było to miejsce gdzie poznałabym pewnie fajnych ludzi, na dodatek mających podobne zainteresowanie. 🙂

    Polubienie

  33. @ SOLAMENTE
    Bałaś się, że tych 24. się na Ciebie rzuci ?? Mało prawdopodobne. Ja bym się nie czuł niekomfortowo, gdybym był 1 na 25. Cel, to cel i ch*j. Jeżeli celem byłoby ukończenie kursu, by móc iść dalej i ‚realizować swoje wspaniałe pomysły’, to nic by mi nie przeszkadzało. Patrzył bym o wiele dalej w przyszłość.
    Straciłaś szansę – ot choć by nawet na to, żeby sobie potrenować bezstresową gadkę z facetami. Tak dla jaj. Mogłaś ich poobserwować. Eksperyment naukowy – muszki pod mikroskopem. Wyjście poza swoje ‚automatyczne’ życie. Nowe sytuacje, nowe osoby, nowe zachowania, nowa stymulacja myśli itd… Kurs szybko by się skończył, a Ty byś była bogatsza o nową wiedzę, nowe doświadczenia, nowe możliwości (poprzez nowe osoby) i kto wie co jeszcze – może mega orgazm będąc dobrze przekutaszoną przez jednego? z nich :). Who knows.
    A tak to zatrzymałaś się na pierwszej malutkiej przeszkodzie (czułabym się niekomfortowo – (a skąd wiesz??)) i ch*j. Oczywiście zgrabnie to sobie samej tłumacząc. W sumie to zatrzymałaś się jeszcze przed przeszkodą. Co obnaża Twój charakter.
    Jak ja bym czekał na idealne okoliczności…. (które NIGDY, NIGDY nie nastąpią specjalnie dla Ciebie – na tym polega rozwój – pokonywanie przeciwności, nowych lekcji itd…) ….to bym na przykład nie miał takiej samej szafy jak ty 😉

    Polubienie

    1. O geez, chyba popłynąłeś dopisując tu jakąś głębokość do bardzo płytkiego nic nie znaczącego dla mnie zdarzenia, o którym sobie przypomniałam gdy przeczytałam, że facetów znajduje się na ściance wspinaczkowej … to jeszcze na kursie z darmową wyżerką za unijną kaskę. Gdybym sądziła że tam się na mnie rzucą albo przekutaszą, to bym pewnie jednak poszła. XDD Starsza jestem od Ciebie, pewnie też od większości tamtej grupy.
      Domysły można snuć. Taki urok jak się czegoś osobiście nie sprawdzi. I moim wpisem wywołałam powyższy żywiołowy komentarz. A jak bym napisała, inną historię. ponad 20 lat temu poszłam na studia gdzie byli prawie sami faceci, jednego wyhaczyłam, okazał się strzałem w .. no może 9 i jesteśmy razem do dziś. Banał. Nikt by nawet nie zwrócił uwagi.
      Taki test. 🙂 A ten eksperyment … ja za bardzo nie czerpię radości z testowania, wspomniałeś wyżej że testujesz kobiety. Testowanie przynosi rozczarowania, wyniki są przewidywalne. Moje psychologiczne teorie sprawdzałam na moich dzieciach.
      Kurs był wspaniałym pomysłem sam w sobie, dla rozrywki. Natomiast nie miałam pomysłu do czego mi posłuży później. Zbudowałabym może na mojej działce instalację OZE i miałabym darmowy prąd XDD
      To był jeden z kilku pomysłów. Szybko przestałam o nim myśleć bo wkręciłam się maksymalnie w 3 inne sprawy. Nawet jedna jest jak specjalnie dla mnie bo najpierw było kilkanaście osób a teraz zostały oprócz mnie jeszcze tylko 2. Zdarzają się sytuacje specjalnie dla mnie. Tyle że organizatorzy podnieśli cenę 🙂
      U mnie automat działa tak, że często wkręcam się w jakieś nowe tematy lub szkolenie, jeszcze szybciej stwierdzam że nuda. Zaczynać lubię tylko, a nie mozolnie dążyć do celu. Taki mam pokrętny charakter. 🙂 żadnych celów, żadnego dążenia. Liczy się teraźniejszość a przyszłość w chwili obecnej jest nieistotna. W każdym razie lepiej najpierw zrobić wszystkie przyjemne rzeczy a te cele może po 50. Jak się dożyje. 🙂
      I jeszcze szafa. Wpadam po pracy do domu, szybko, szybko bo gdzieś się umówiłam. Ciskam ubrania na krzesło i gdzie popadnie i taki obrazek: męska koszula, moja spódnica, krawat, pończochy, skarpetki, stanik, bokserki stringi ale nikt nikomu nie pi@#$%li nad głową, bo ja już na zewnątrz. 🙂 Tylko jedna osoba w rodzinie może zająć w ten sposób kanapę i krzesło.
      Dla ekscentryka samotność jest problemem pod warunkiem, że jest ekstrawertykiem.

      Polubienie

  34. Na tekst trafiłem przez przypadek i jest w nim sporo prawdy. Ja zauważam na swoim przykładzie, że osobie introwertycznej bardzo trudno poznać partnerkę. Bo introwertyk nie oznacza od razu osoby chorobliwie nieśmiałej, z fobią społeczną, tylko osobę bardziej spokojną, lekko wycofaną, ale również ciekawą świata. Kobiety jednak takich facetów kompletnie ignorują. Temat z możliwościami finansowymi był już tak często wałkowany, że nadmienię jedynie, iż ten fakt ma duży wpływ na szanse zdobycia/poznania kobiety. Wygląd, zgodny z obecnymi kanonami urody promowanymi w mediach jest równie istotny, choćby do takiego zagadania, zainteresowania sobą, spojrzenia na ulicy czy w innym miejscu publicznym. Kobiety, które twierdzą, że wygląd jest mniej ważny należy od razu skreślić, bo kłamią w żywe oczy. To jest jeden z podstawowych warunków zainteresowania sobą kobiety. Dopiero potem można jej zaimponować inteligencją, zainteresowaniami itp. itd.. Bez tego kobieta nawet nie zwróci ku Tobie swojego wzroku. Zauważyłem, że Polki gustują w określonym typie urody – wysportowany, umięśniony, męski, wysoki. Niestety tu leży pies pogrzebany, bo mimo prawie 35 lat na karku wyglądam bardzo młodo, i mimo że jestem wysoki mam szczupłą budowę ciała. Nie chcę uogólniać, ale Polki olewają takich facetów. Co z tego, że lubię sport, czytać książki, oglądać filmy, słuchać muzyki., ogólnie poszerzać swoje horyzonty i jestem po prostu normalnym introwertycznym facetem szukającym partnerki, skoro wyżej wymieniona cecha mnie totalnie dyskwalifikuje w oczach kobiet w Polsce. Nigdy też nie szukałem ideału, bo one są tylko w zmyślonym świecie, raczej kobiety, o podobnych zainteresowaniach, która będzie pociągała mnie zarówno w sferze fizycznej, jak i emocjonalnej i pokocha takiego jakim jestem, a nie jakiś sztuczny wytworzony obraz zgodny z tym, co narzucają teraz media. Samotność sama w sobie jest bardzo problematyczna, ale dołożyć do tego jeszcze polską specyficzną rzeczywistość i są momenty, kiedy ona potrafi naprawdę doskwierać. Pewnie, że są lepsze i gorsze dni, ale po pewnym czasie zaczynają przeważać te drugie. Nie muszę też mówić jak człowiekowi czasami brakuje nie tylko fizycznego kontaktu z kobietą, ale też samej bliskości, czułości. Jednak jako faceci zostaliśmy nauczeni, aby nie okazywać słabości, wrażliwości, więc na co dzień zakładamy maskę, która pokazuje, że wszystko jest ok. Najgorsze, że wiele samotnych kobiet ma na stałe zakodowany w swojej głowie jakiś nieistniejący ideał na podstawie którego szukają partnerów i ich odrzucają, nie dając szansy innym. Wiadomo, że nie każdy może się każdemu spodobać, musi być chemia, nadawanie na tych samych falach, zauroczenie fizyczne i psychiczne, ale czasem pierwsze wrażenie może być błędne i tym samym tracimy szanse na poznanie kogoś i może stworzenie z nim czegoś fajnego i trwałego.

    Polubienie

  35. Mądrze… ja pierniczę, mądrze 😀 Zazwyczaj mądrości okraszone stadami goryczy, dziś – słowem w sedno!
    Albowiem kluczem do pozbycia się samotności jest, paradoksalnie, zaakceptowanie jej – czyli przestań koncentrować się na tykającym zegarze, zajmij się sobą! Zajęcie się sobą generuje wzrost pewności siebie, miłości własnej, odwraca uwagę od samotności, i dalej desperacji. Zajmując się tym, co cieszy, sami stajemy się atrakcyjni w oczach innych, głównie dlatego, że wówczas nie myślimy o defektach. Proste, i zarazem trudne. Pozdrawiam.

    Polubienie

  36. Osobiście uważam, że „baby to chuje”. Tyle z obserwacji mojego 40 letniego życia. Jestem w związku od 14 lat (żona) i syn 6 m-cy. Pomimo tego czuję się samotny. Kobiety są materialistkami. Przykład, dla kobiety ważne jest co robi zawodowo potencjalny partner. Dla faceta nie ma to znaczenia co kobieta robi zawodowo. Może nawet nie pracować jeśli będzie fajnym człowiekiem to dla faceta nie ma to znaczenia. Odwrotnie to jest poważny problem. Czasami robiłem testy. Kiedy mówiłem, że nie pracuję zainteresowanie momentalnie spadało. Bawiło mnie to ponieważ nie pracuję bo nie muszę. Mam już 40 lat i to co miałem zarobić już zarobiłem. Smutne jest to, że kobiety oceniają pote cjalbych partnerów przez pryzmat tego jak wyglądają (jak są ubrani).

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.