To był 10 czerwca 1990 roku.
Samolot British Airways, lot 5390, na trasie Birmingham – Málaga wystartował o 7.20. Kapitan, 42-letni Timothy (Tim) Lancaster, poluzował pas na biodrach. Mniej więcej kwadrans później pasażerom zaczęto nosić żarcie. W tym właśnie momencie szyba po lewej stronie Tima zrobiła ‘jeb’. I zamiast niej pojawiła się w samolocie dziura, po czym sam Tim przez nią wyleciał. Steward Nigel Ogden złapał go w pasie.
Tym samym, połowa kapitana była na zewnątrz samolotu, a połowa wewnątrz.
Wizualizujecie sytuację?
Kolo wisi przez okno odrzutowca, drugi go trzyma, trzeci usiłuje zapanować nad sytuacją, a z tyłu pasażerowie żrą, zastanawiając się, co to był za huk.
No to identyczna sytuacja jest, wypisz wymaluj, w chacie samotnej matki w poniedziałkowy poranek. Tylko, że ona wszystko usiłuje zrobić sama.
Wylądować, podać żarcie i trzymać jedną ręką dziecko, aby nie wypadło przez okno.
Najbardziej przejebane ma samotna matka z dzieckiem.
Zaczęło się od tego, że dostałem list w którym mnie opierdalano od góry do dołu i z dołu do góry.
„Gdzie w twojej książce jakaś kobieta, której problemy oscylują dalej niż rychły koniec promocji w H&Mie? Kobieta, która zamiast pić z gwinta wino już po samym zatrzaśnięciu drzwi korpo, leci z wywieszonym ozorem do przedszkola, żeby jej płatnej opieki po raz wtóry nie naliczyli?
Nie masz nic do powiedzenia na temat osób. które nie dzielą życia na korpo, bar i seks, a potem, kac, depresja i z powrotem to samo…. Wyjaśnię, że nie mam na myśli biadolenia nt. „skrzywdzonych matek które podobno na siłę poszukują ojców” ( tak się o takich jak my mówi), nie próbuję nawet zaszczepić w Tobie cienia myśli, że domagam się bezczelnie łzawo- krwawej opowieści o wojującej, obsmarkanej glutkiem swojego dziecka rudej kuguarzycy, która niczego pozornie nie potrzebuje, a w głębi duszy czeka aż jej miłość zapika sygnałem „tej jedynej” wiadomości na jakimś portalu randkowym.
xxx- (listy do Czarnego na pokolenieikea.com)
Przyznaję, trochę się zawstydziłem (no bo jak to ja nie zawsze mam rację?). Więc uwaga:
Najbardziej przejebane nie ma singielka w stylu Bridget Jones z trójką kotów i tęskniąca za miłością i dobrym wsadem (i za ‘żyli długo i szczęśliwie’).
Najbardziej przejebane ma samotna matka z dzieckiem. To nowy murzyn naszych czasów.
Zawiodła rodziców – no bo jak to sama?
“Co z Tobą jest nie tak?”
“Trzeba było się z nim jakoś dogadać!”
“Że był z niego kawał złamasa?”
“Na pewno przesadzasz.”
Zawiodła społeczeństwo.
„Rozkładała nogi, to ma.”
„Nie żal Karyny.”
„Patologia.”
„500 plus na bachora na pewno bierze.”
Zawiodła księdza proboszcza.
„Grzesznica!”
Wypiła drina na imperezie?
„Matka alkoholiczka. TFU!”
A tak w ogóle:
„- Więc jesteś samotną matką z dwójką dzieci?
– Tak, ale to czyni mnie tylko silniejszą.
– Chcesz być samotną matką z trójką dzieci? Będziesz mocna w chuj.”
Samotny ojciec to bohater.
Samotną matkę świat odbiera z politowaniem, traktuje jako element wybrakowany. Mężatki się jej boją, że jeszcze ukradnie im męża. Piszą o nich tylko w poradnikach psychologicznych z cyklu „Jak nie skończyć jak one”.
W rzeczywistości:
Samotna matka jest jak ośmiornica
Zawsze jest coś do ogarnięcia którąś macką. Niekończąca się lista rzeczy, „to do”, rachunków, które trzeba zapłacić, miejsc, które trzeba odwiedzić, praca, z której trzeba wyjść o czasie, aby ogarnąć dziecko. Jej mieszkanie to pole walki o życie, gdzie klocki albo lalki leżą koło rozpierdolnych ubrań. Wory pod oczami ma takie, że żeby je utrzymać na miejscu potrzebny byłby stanik z push upem.
Wychowywanie samodzielnie dziecka jest jak spacer po parku. Ale jest to Jurassic Park.
Samotna matka nie może być chora. Albo inaczej, może, ale musi się liczyć z konsekwencjami, że jej dziecko oślepnie przez najbliższe kilka dni od telewizora oraz komórki.
Samotna matka zawsze jest gdzieś tam głęboko przekonana, że dała dupy. I nie wypinając tyłek w stringach, tylko tak normalnie w życiu. Że skrzywdziła swoje dziecko, że nie ma dla niego wystarczająco dużo czasu.
Faceci?
Samotna matka, więc się puszcza
“Nas kobiety po 30-stce też się czasem wypuszcza z domu, ba – nawet same się wypuszczamy, na domiar złego mamy nawet coś sensownego do powiedzenia.
My „samotne rozwódki” ledwo po 30-stym roku życia, mamy całkiem niezłe prace, fajne mieszkania, satysfakcjonujący poziom zadowolenia z samych siebie, a w dodatku nadal wystarczający poziom kolagenu w skórze by to wszystko zwarcie i jędrnie trzymać w ryzach… Nie każda z nas ładuje się na siłę do łóżka troglodytom, choć i takie bywają, nie każda spędza wolny wieczór na scrollowaniu tindera- ja nawet nie mam tam konta.
Ale czasem jakimś przedziwnym zrządzeniem losu trafia nam się okazja, że mamy wolny wieczór i idziemy na randkę i jest fajnie, i on jest fajny i już ci się wydaje że będzie normalnie (nie jak w bajce, ale tak zwyczajnie jak być powinno)… I nagle „BANG”… bo: „jesteś za sprytna”, „za mądra”, „za dojrzała”, „za odpowiedzialna”, „masz dziecko”, „byłego męża”, „masz przeszłość”… Można tak w nieskończoność…”
xxx- (listy do Czarnego na pokolenieikea.com)
Rodzina jej eks myśli, że ona się puszcza. Jej eks myśli, że ona się puszcza. Wszyscy myślą, że ona się puszcza. A jak jest?
Jak to mówi bohaterka mojej książki „Gwiazdor”:
„Ja bym chciała, żeby znowu ktoś chciał mnie poznawać – nawet jako koleżankę – żeby ktoś był ciekawy tego, kim jestem naprawdę, kim chcę być.
Niech jeszcze raz oczy mężczyzny patrzą na mnie z uwielbieniem. Tylko bez tych opowieści. O matce, ojcu. Bracie. Co jadłam na obiad w podstawówce i jakie miałam zwierzęta. Okej. Jakie miałam zwierzęta może być.”
Tyle, że jej nie chce nikt poznać.
Samotne matki z dzieckiem odstręczają mężczyzn, którzy wychodzą z założenia, że dybią one na ich wolność.
„Jak się nazywa ulubiony raper samotnych matek? Paluch!!” A jedyne kule, które miała ostatnio w ustach, to mozzarella.
Jej łóżko nie jest świątynią singielki, gdzie ta deczko najebana (jak ktoś nie odróżnia, lekkiego najebania od najebania to lekkie to jest stan kiedy bez problemów trafia się jeszcze do łazienki) leży wytwornie z kieliszkiem wina, otoczona kotami oraz Netfliksem.
Jej łóżko to plac zabaw, to miejsce gdzie dziecko je, a do momentu kiedy jest małe również śpi (i ona i dziecko). Ciężko więc w takiej sytuacji traktować je jako miejsce perwersyjnej rozpusty. Jak dobrze poszukasz, to możesz się jednak pożywić, znajdując czipsy i parówkę. (Kieruj się zapachem).
Jej kontakty z eks to zazwyczaj żonglowanie granatami. Zawsze tam jest jakaś walka. Zawsze są jakieś próby w przeciąganie liny. Zawsze jest wyliczanka, kto co obiecał i czego nie dotrzymał. Zawsze są jakieś spięcia.
Znalezienie faceta, który to wszystko zaakceptuje i ogarnie to jak operacja na chomiku za pomocą nożyc do przecinania stalowych prętów. Czyli teoretycznie pewnie możliwe. Lecz w teorii możesz wygrać w Lotto. Grasz?
Samotna matka nie ma czasu na gierki
Jeśli wiec chcesz zaciągnąć samotną matkę z dzieckiem do łóżka to nie pociskaj jej kitu, aby to osiągnąć.
Nie opowiadaj o wielkiej miłości, która cię wypełnia (twoje jądra).
Nie mów, że nigdy nie czułeś niczego podobnego (to się nazywa erekcja, zapamiętaj).
Nie zaprzyjaźniaj się z dzieckiem udając najbardziej rozkosznego wujka na świcie, żeby tylko ona zdjęła majtki.
To samo możesz bowiem osiągnąć bez ściemniania. Mówiąc prosto o co chodzi. Kobiety mają swoje potrzeby. Czasami cenią czyste układy, bez żadnych pierdolet.
Jeśli masz wątpliwości, czy dasz radę w układzie kobieta + dziecko innego mężczyzny, jej eks, to najprawdopodobniej nie dasz rady. Jak ją przytniesz w człona, kiedy zaczęła ci ufać i wpuściła do swojego życia, to skrzywdzisz nie tylko ją, ale i dziecko.
Aha, nie będziesz nigdy ojcem dla jej dziecka, ale możesz być dla niego wzorem.
Nie oceniaj
Nie mów, że zjebała życie na własne życzenie, bo nie znasz jej historii. Nie oceniaj zanim jej nie poznasz. Nie mów, że jest dziwką, jeśli z nią nie spałeś/nie spałaś i nie dawałeś za to pieniędzy, a i wtedy jest to nieładne. Nie współczuj jej. Nie mów jaka jest biedna.
Nie zadawaj głupich pytań, jak sobie radzi. Bo sobie radzi. Samotna matka po prostu skupia się na nieustającej improwizacji, na próbowaniu. Na życiu. Ona po prostu chce, aby jej dziecko było szczęśliwe.
Szanujmy samotne matki.
Co do kapitana Lancastera to samolot wylądował bezpiecznie. Pięć miesięcy później Tim wrócił do pracy. Szyba wypadła, bo dzień wcześniej przymocowano ją śrubami za małymi o 0,66 mm.
Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?
Chcesz więcej takich opowieści?
Nadciąga „Solista”
https://www.empik.com/solista-czyli-on-ona-i-jego-zona-c-piotr,p1284827987,ksiazka-p
Chyba trochę przesadziłeś:). Pierwszy raz się z Tobą nie zgadzam Czarny. Samotne matki mają lepiej niż niektóre mężatki, bo te muszą czasem ogarnąć jeszcze „chłopa”. Samotne wiedzą, że mogą polegać tylko na sobie. Mężatki się łudzą.
PolubieniePolubienie
Dorosły ‚chłop’ powinien być w stanie sam się ‚ogarnąć’. Kobiety, które z własnej nieprzymuszonej woli zajmują się dodatkowo swoim mężem jakby był dzieckiem, a nie dorosłym mężczyzną same są sobie winne.
PolubieniePolubienie
Jeśli musisz ogarniać chłopa to coś zrobiłaś źle. Albo źle wybrałaś, ale dopuściłaś do sytuacji, kiedy to mężczyźnie gotujesz obiad i robisz kanapki do pracy a on nie daje w zamian nic. No bo przecież nie można narzekać jeśli Ty ogarniesz go rano a on ogarnie Ciebie popołudniem czy z wieczora. No ale jeśli w postaci męża masz dodatkowe dziecko, to niestety sama sobie ten los zgotowałaś.
Mnie nikt nie musi ogarniać, wszystko robię sam od prania i prasowania do porządków domowych, zrobię coś przy aucie, żarówkę wymienię czy nawet od święta naprawię żelazko czy odkurzacz. Jeśli jednak kobieta coś dla mnie robi to motywuje mnie to do zrobienia czegoś dla niej. Na zasadzie wzajemności a nie „coś za coś”.
PolubieniePolubienie
Dobry tekst. Nawet niezłe wyczucie realizmu jak na faceta. Nie lecisz w człona kolego i opisujesz jak jest. To dopisz jeszcze info jakie do mie dotarło po wielu latach obserwacji. O ile dziewczyny będące matkami dziewczynek mają jeszcze jakies szanse na jakieś tam związki to te z synami juz żadnych. W tym kraju nie ma facetów wystarczająco silnych aby decydować się na wychowywanie cudzego syna. Zatem jak babka ma potomstwo płci męskiej to może sobie równie dobrze wypisać na czole „celibat do końca życia”. O tym się nie mówi, ale jak dziewczyna urodzi młode z ogonkiem to jest naznaczona jako własność (najczęściej oczywiscie kurwa i szmata) rodziny byłego do końca życia. W tym patriarchalnym kraju podświadomość samców nie pozwala im na wkraczanie na teren obsikany przez kolegę. A szczeniaki sikają na potęgę i to gdzie popadnie. Być może zresztą to nie tylko polska specjlaność. W sumie gdzie indziej to nawet bardziej sformalizowanie działa. Nic bardziej nie odstrasza facetów, no chyba że dziewczynę stać na kupienie sobie młodszego o 15 lat – ale to już całkiem inny układ.
PolubieniePolubienie
Nigdy nie traktowałem kobiet mających dzieci i będących samotnymi matkami w ten sposób, ale jednak parę takich spotkałem i szybko pożegnałem. I kolejna zabawna rzecz na portalach randkowych bardzo często od razu piszą, że ma ją swoje bombelki (bardzo dobrze, coby wyeliminować nieporozumienia), ale zauważyłem coraz więcej opisów u pań, iż są samotnymi matkami dwójki dzieci, ale Ty jako mężczyzna masz nie mieć obciążeń typu była żona i dzieci z poprzednich związków… zaczyna być takich wpisów coraz więcej, może jednak nie dogonią tego o „mężczyzna zaczyna się od 185cm wzrostu” 😛
PolubieniePolubienie
Śruba może być za krótka bądź mieć mniejsza średnice licząc po dolinie bądź szczycie gwintu. Śruba nie może „być za mała”
Za mała może być prezerwatywa.
Kobieta z dzieckiem ma lepsze życie niż z dwoma – czyli dzieckiem i mężem
PolubieniePolubienie
A ja bym chętnie poznał fajną dziewczynę z dzieckiem, ogarniętą życiowo, dojrzałą i odpowiedzialną. Nie mogę jakoś trafić 😉
PolubieniePolubienie
Tym razem to nie masz pojęcia o czym piszesz, rodzicielstwo, samotne rodzicielstwo, małżeństwo, to tematy poza twoim zasięgiem.
PolubieniePolubienie
Oj, mam chyba dobitny dowód na to, że mityczny Czarny to jednak kobieta. Przez lata styl pisania, treści poruszane w książkach i na blogu oraz cała kreacja Czarnego się zmieniały. Z żyjącego swoim życiem typa, seryjnego kawalera i kolekcjonera poroży, w skapciałego pana po czterdziestce, który wali kocopoły godne mężczyzn pokolenia moich rodziców – czyli usłużne padanie do stópek i niezasłużona gloryfikacja kobiet.
Oj Czarny, czy kimkolwiek tam jesteś. Kto jak kto, ale po kimś z takim doświadczeniem nie spodziewałbym się takiej obrony samotnych matek, niczym zagubiony obrońca Alamo.
Nie no, wcale to nie jest wina samotnej matki, że jest samotna. Ciemno było, dwa ruchy i wór suchy, ona go nie widziała, bo ciemno było i zaraz potem ciąża, a amant się ulotnił po angielsku. Jakie to typowe, jakie to oklepane, jakie to marne.
Samotna matka to nie jest NIGDY materiał na związek, chociażby z faktu, że odpowiedzialny i dobry rodzic zawsze na pierwszym miejscu postawi swoje dziecko, co jest absolutnie zrozumiałe. Nowy partner będzie na miejscu siódmym, w najlepszy wypadku załapie się do pierwszej szóstki, zaraz za pracą, wychowaniem dziecka, użeraniem się z byłym partnerem/mężem itd. Naturalnie, samotna matka, nie będzie miała czasu oraz energii na nową relacje. Potrzeby nowego partnera, będą daleko poza kręgiem światła bijącego z ogniska. Pewnie, są tacy desperaci bez godności ludzkiej i szacunku do samego siebie, o mentalności niewolnika, z fetyszem bycia podczłowiekiem któremu można pluć w twarz i zgodzą się na taki układ, tylko nie nazywałbym ich zdrowymi jednostkami. Nowy partner będzie co najwyżej „wujasem” dla dzieciaka. Nowy partner będzie zagrożeniem dla dziecka i prędzej czy później usłyszy magiczne „ale to nie jest Twoje dziecko, nie wtrącaj się” które a) rozdupczy jego pozycję niczym rzymskie legiony, wojów Wercyngetoryksa b) rozwali jego pewność siebie i samoocenę c) zniszczy szacunek na jaki pracował wobec samotnej matki;
Kwestia najważniejsza, że tylko jednostki chore na umyśle, będzie łożył na nieswoje geny. Jesteśmy zwierzętami i przestańmy się oszukiwać, że w swoich wyborach kierujemy się czymś innym, niż biologicznym oprogramowaniem, bo wzbiera mnie na śmiech, gdy słyszę takich mędrców, którzy zapierają się nogami, że oni nie są zwierzętami, a ludźmi i proszę ich nie porównywać. Biologiczna perspektywa każe nam podążać tym wektorem i bardzo ciężko jest powstrzymać ten popęd. Biologiczny dyktat każe Ci się rozmnożyć, przedłużyć linię genetyczną poprzez spłodzenie i wychowanie kolejnego pokolenia. W ten software mamy wpisane pragnienie, by było to nasze potomstwo, nie kogoś innego. Łożąc na cudze geny, wspierasz efekt cudzej nieumiejętności utrzymania lędźwi w spokoju, łożysz na cudzą pomyłkę w osądzie co do drugiej osoby.
To jest drugi zarzut, bo mdli mnie na czytanie, że samotne matki są niewinne i to wszyscy są źli – w domyśle ojcowie ich dzieci – ale one to chodzące ideały. Może by tak było w jakieś opowieści, ale życie depcze wyobraźnię. Rozpatrzmy dwa scenariusze:
1) samotna matka nie jest z partnerem, a ojcem dziecka, z jej inicjatywy – wysuwają się pytania oto, dlaczego nie są razem. Czy ona go odprawiła? Jeśli tak, bo był chujem, chamem i marnym człowiekiem, to nasuwa się pytanie o trafną umiejętności samotnej matki w kwestii umiejętnej oceny drugiego człowieka. Skoro wybrała takiego, który zrobił jej dziecko i okazał się toksyczną osobą, to dlaczego go wybrała? Niezbyt inteligentna osoba.
Jeśli go wyrzuciła z swojego życia bez powodu, pomimo tego, że ojciec był po prostu.. ojcem, rodzi się zagadka: dlaczego tak postąpiła?
2) samotna matka nie jest z partnerem, a ojcem dziecka, z jego inicjatywy – kolejne dwa odgałęzienia. Pierwsze jest oczywistym, gdzie ojciec dziecka zawinął mandżur bo nie chciał dalej pełnić tej roli, zrejterował i więcej się nie pojawił, pokazując wcześniej jak bardzo złym wyborem był. Ponownie pojawia się pytanie o inteligencje, a raczej jej brak. O brak umiejętności w ocenie drugiej osoby, krótkowzroczność, pochopność, brak filtrów w percypowaniu rzeczywistości i niskich walorach intelektualnych. Czy się kierowała wybierając takie geny? Łobuz kocha mocniej? Trzeba być bardzo upośledzonym umysłowo, by ignorować wszelkie sygnały i nie umieć ocenić drugiej osoby.
Drugie odgałęzienie jest takie, że odszedł bo nie mógł dłużej wytrzymać z tą kobietą, pomimo jego szczerych chęci. Jesteśmy ludźmi i tworzymy związki tylko dlatego, by prokreować i płodzić dzieci, dalsze życie w tym śmiesznym ulepie nam nie wychodzi i nie jesteśmy do tego stworzeni. Nie ma idealnych połówek pomarańczy, bratnich dusz – z jedną osobą stworzysz lepszą relacje, z drugą gorszą, oto cała tajemnica. Tylko jaką trzeba być osobą, by druga odeszła od Ciebie, gdy łączy was coś więź budowania rodziny, rodzicielstwa i tej „miłości”? Trzeba być bardzo toksyczną osobą, by ktoś zdecydował się na tak drastyczny krok, by mężczyzna stwierdził „pierdolę to, mam dość tej suki, mimo tego, że kocham swoje dziecko i chcę jak najlepiej”. Brnięcie w to dla dobra dziecka? Zabawne. Trzeba było go nie płodzić, nie byłoby problemu.
Nie dość, że potencjalny partner będzie inwestował w obce geny, to jeszcze zwiąże się z osobą, której wątpliwe umiejętności w walidacji oraz ocenie otaczającej rzeczywistości, prędzej czy później dadzą o sobie znać.
Panowie, nie warto. O tym się nie mówi, bo jest jakieś żałosne przyzwolenie społeczne, by nie stosować słów krytyki wobec kobiet. A najlepiej, jak ze zmarłymi – albo dobrze, albo wcale. Bawi mnie to niezmiernie, bo po mężczyźnie można cisnąć godzinami, ale słowo krytyki wobec kobiety to nie tylko cały pluton wściekłych kobiet, ale niemal cały batalion spermiarzy/miłych gości/białych rycerzy gotowych Cię zajebać.
Coście spermiarze uczynili z tą krainą..
PolubieniePolubienie
…w punkt!
PolubieniePolubienie
Pomijając inne dyrdymały, ojciec dziecka mógł także umrzeć. Skoro twierdzisz, że tylko mało inteligentne osoby wiążą się z toksykami to gratuluję orientacji w temacie.
PolubieniePolubienie
To jest tak odosobniony przypadek jeśli chodzi o instytucje samotnej matki, że pomijam ją.
Oczywiście, to tragedia dla komórki jaką jest rodzina. Najgorsze, że na zjawisku samotnych matek, rozbitych rodzin, nieumiejętności tworzenia relacji i tego, że ludzie nie są predysponowani do tworzenia tych śmiesznych tworów na kiju, zwanych potocznie związkami, cierpią dzieci. Istoty niewinne, niemal czyste tablice, w które ktoś od małego wlewa gorycz i spierdolenie dwójki osób. Dzieci nie powinny płacić cenę za to, że ich matka to toksyczna rura, od której odszedł ojciec, czy za cienki charakter i brak jaj biologicznego ojca.
Tyle w temacie, bo więcej wypali Ci styki w mózgu.
PolubieniePolubienie
Rany…mamusia cię skrzywdzila bo wychowała samotnie?
PolubieniePolubienie
Daruj sobie oklepane i chujowe teksty z arsenału kobiet. Czym jeszcze spróbujesz?
„Bądź mężczyzną”? „Dlaczego jesteś taki gorzki?” ?
Skończ.
PolubieniePolubienie
A jak nazwać inaczej osoby, które świadomie wchodzą w relacje z osobami toksycznymi?
Mogę nazwać to po imieniu, kilkoma barwnymi epitetami, ale zapewne domyślasz się. Skoro robisz taką kurwę z logiki i bronisz tego rękoma czy nogami, to musisz mieć coś na sumieniu w tej kwestii. Nie żal i nigdy nie będzie mi żal ludzi, którzy świadomie brną w takie sytuacje. Niech giną – parafrazując internety. A najlepiej, by tak głupi ludzie się nie rozmnażali, by nie przedłużali swoich skretyniałych genów dalej, bo ta głupota może jednego dnia przynieść coś więcej, poza zjebanym osobistym życiorysem. Dziecko takiego debila brnącego w toksyczne relacje, może któregoś dnia zachlać pałę i wsiąść za kółko, bo to będzie dobry pomysł w jego zjebanej głowie i zabije w wypadku niewinną rodzinę, wymuszając pierwszeństwo.
Eugenika ponad wszystko. Większość z was nie powinna mieć dzieci. Natalista jest gorszy od faszysty, bo ten drugi przynajmniej zdaję sobie sprawę z tego, że jego działania oraz światopogląd jest krzywdzący oraz niebezpieczny, a przeciętny natalista nie wie nic.
PolubieniePolubienie
Masz coś z głową człowieku, i faktycznie z kimś takim nikt nie powinien się wiązać. Co do moich styków oraz sumienia bądź spokojny, jakoś prosperuję, odnoszę wrażenie że dużo lepiej niż Ty.
A trzymając się jedynego sensownego wątku o rzekomo odosobnionych przypadkach, w mojej klasie w podstawówce były trzy osoby, których ojcowie zmarli przedwcześnie, wada serca, białaczka, wypadek. W LO podobnie, nie wiem ile osób wychowywały pozostałe samotne matki. Nie mniej jednak zjawisko wydaje się dość istotne statystycznie 😉 Nie będę się odnosić do pozostałych kwestii, bo chyba nie masz zbyt wielu znajomych czy rodziny, po prostu bliskich którzy funkcjonują lepiej lub gorzej w relacjach, których mógłbyś obserwować i wyciągać wnioski bliższe rzeczywistości. Nie wiem skąd tyle gniewu i nienawiści w Tobie, może warto się tym zająć, przepracować traumy i przeżyć resztę życia szczęśliwie. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Polecam Ci wrócić na Internetowy Uniwersytet Psychologiczny, z którego najwyraźniej urwałaś się przedwcześnie, tuż przed rozdaniem dyplomów. Może robisz praktyki studenckie, kto wie? Bo wiesz co? Czuje smród Twojego rodzaju, nawet przez monitor.
Zabawne, że gdy wypowiesz swoje zdanie, to pojawi się tabun takich niezbyt lotnych jednostek, które po kilkunastu literkach będą kreślić cudzy życiorys.
Najzabawniejsze w waszych „psychoanalizch” jest to, jak daleko jesteście od prawdy. Mniej więcej tyle, ile dzieli Lizbonę i Władywostok. Celność waszych opisów można porównywać do celności słynnych Katiusz, a mierzyło się ją w hektarach, więc mógłbym stać obok Ciebie, słuchać tej tyrady, a byłbym pewien, że którekolwiek ze słów nie dotyczyłby mnie.
Strasznie dużo tych zgonów, prawda? Jeśli próbujesz mi wmówić, za zjawisko samotnych matek odpowiadają głównie przedwczesne zgony partnerów/mężów, to zachowaj dla siebie te fikoły intelektualne. Próbuj wciskać kit komuś, kto uwierzy – jakiemuś frajerowi czy innemu naiwniakowi. Rozmawiamy o samotnych matkach, więc temat dotyczy tylko ich, bo pominę fakt, że mojemu rodzajowi też można dużo zarzucić w tej kwestii:
skoro musiał uciekać od kobiety, bo była niezrównoważona i zostawić swoje dziecko, to dlaczego nie umiał wcześniej ocenić tej osoby? Ewidentnie, mężczyzna ma problemy z oceną drugiej osoby. Skoro wziął za żonę kobietę, która w wyniku zdrady rozbiła związek, a finalnie zabrała dziecko, to dlaczego wcześniej nie potrafił na tyle się „dotrzeć” z ową panią, by poznać jej naturę i nie ryzykować końca relacji? Finalnie, cierpi na tym tylko i wyłącznie dziecko – niewinna istota, taka kukiełka targana za sznurki przez ojca i matkę.
Już pominę to, że ludzie nie są predysponowani do tworzenia długich związków, czyli czegoś co rozumiem pod tym skrótem myślowym, a będącym romantyczno-seksualną relacją damsko-męską, bo to jest osobny temat. Biologiczny dyktat to jedno, a nadpisywanie i tworzenie swoich iluzji do tego, to drugie. Niestety, ulegamy temu drugiemu. Celem związku jest przedłużenie gatunku, tylko tyle. Wraz z wiekiem, płodność przymiera i związki przestają być tak ważne, stają się dość powierzchowne.
To, na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że ludzie nie potrafią się dobierać. 99,8% to dysfunkcyjne pary, gdzie obie strony wchodzą w relacje z poziomu wampira – sami będąc pustą skorupą, bez jakiekolwiek wartości. Szukają wartości w drugiej osobie, chcąc wyssać z drugiej osoby to, czego nie mają i uzupełnić niedobory. Szkoda tylko, że gdy spotkają się dwie pijawki, nie ma czego wysysać. Z pustego i Salomon nie naleje, jak mawiam przysłowie. To też „tajemnica” dlaczego ludzie tak bardzo lgną do tych „pełnych”, mających wartość i dzielących się tą nadwyżką. Sęk w tym, że taki wartościowy i pełny człowiek zdaję sobie sprawę z ilości pijawek oraz wampirów, nie jest głupi i chce się związać z osobą równorzędną. Kończy się to tak, że te wasze związki są schematyczne jak schematy budowy płytek PCB – jeśli było się w tym raz, to wiesz jak to działa. Ludzie chcą wierzyć w iluzję, że ich problem jest unikatowy, podobnie jak przypadek, a wszystko staje się bardzo proste. Najgorszym jest to, że dwójka dysfunkcyjnych, niezbyt inteligentnych dalekich kuzynów szympansów, postanawia stworzyć jeszcze bardziej dysfunkcyjną więź, by sprowadzić niewinną istotę na świat – dziecko.
To jest dopiero faszyzm wysokiej próby.
PolubieniePolubienie
Skoro czujesz smród mojego rodzaju, pomijając inne epitety, to właściwie kończy jakąkolwiek rozmowę. Czytając te nawiedzone teksty, miałam nieodparte wrażenie że coś mi to przypomina i bingo! Oglądałam kiedyś taki miniserial Manhunt Unabomber … tylko bohater nie pluł jadem i miał więcej kultury. Fakt, psychologii nie skończyłam bo byłam zajęta doktoratem z inżynierii biomedycznej. No i śmiałam sprowadzić na świat dziecko, które bynajmniej nie jest nieszczęśliwe z tego powodu. Od dwóch dni pakuję paczki do domów dziecka, taka jestem głupia. Od wielu lat w szczęśliwym związku w dodatku małżeńskim, oczywiście będziesz wiedział że to niemożliwe, bo ty wszystko wiesz lepiej 👍🏻. Tak straszny smród wg twoich kryteriów. I życzę takiego wszystkim. Możesz się uważać za kogo tam chcesz co nie zmienia faktu że ludzie, których tak obrażasz, poniżasz i którzy czasem błądzą, doświadczają w życiu więcej szczęścia i miłości niż ty. Także czuję coś od ciebie przez ekran, zimny, ciemny loch, wypełniony robakami. Nie śmiem nawet nic doradzać 😉
PolubieniePolubienie
I jeszcze jedno panie „mondraliński” doucz się, sprawdź co oznacza sformułowanie „zjawisko istotne statystycznie” zanim napiszesz bzdury typu: „Strasznie dużo tych zgonów, prawda? Jeśli próbujesz mi wmówić, za zjawisko samotnych matek odpowiadają głównie przedwczesne zgony partnerów/mężów, to zachowaj dla siebie te fikoły intelektualne. Próbuj wciskać kit komuś, kto uwierzy – jakiemuś frajerowi czy innemu naiwniakowi” . Będziesz mógł się popisywać na innych forach bez kompromitacji i dalej zgrywać nadczłowieka. Nie dziękuj 😉
PolubieniePolubienie
Jeżeli pisałeś ten komentarz z głowy, bez żadnego wspomagania się literaturą, to „szapoba”. Śmię twierdzić, że jesteś o wiele mądrzejszy od autora wpisu.
PolubieniePolubienie
Pokaż mi swiadomego faszyste? Swiadomego ze jego dzialanie jest krzywdzace? Twoja logika jest tylko logiczna dla ciebie. Wyjdz ze swojego kacika i popatrz z innej perspektywy…albo idz na terapię. Wtedy moze twoje dzieci beda miały szczesliwego ojca.
PolubieniePolubienie
Jestem na tyle świadomy, w przeciwieństwie do Ciebie i Twojej niezbyt rozgarniętej koleżanki wyżej, by zdecydować się na nieposiadanie dzieci. Przeciętny natalista jest zbyt głupi, by zrozumieć kilka spraw, ale jeśli brniemy w ten temat, to nadal największą krzywdę wyrządza się dziecku. Niewinna istota, bezmyślnie i bezkarnie wyrwana z niebytu, jest wrzucana w piekło dwójki spierdolonych umysłowo ludzi, będąc zmuszoną do odczuwania, a w konsekwencji wchłonięcia tego.
A by wskazać Ci świadomego faszystę, wskażę Ciebie i każdego natalistę. Jesteście gorsi niż oni.
PolubieniePolubienie
No to pojechales. Twoje myślenie wskazuje, ze jestes albo bardzo młody albo Twoj mozg nie dogonil jeszcze Twojego ciala. Wszystko jest u Ciebie czarne lub biale. Nie jestes swiadomy, ze w zyciu jest wiele odcieni szarosci. Myslisz, ze zycie to dzialanie gdzie 2+2 to zawsze jest 4, poza tym nawet matematycy wiedza, ze niekoniecznie tak jest. Ludzie zyja zupełnie inaczej jak to postrzegasz. Swiatem oprócz rozumu rzadza jeszcze emocje. Bardzo wielu ludzi posiada taki oragan, ktory uosabia uczucia, to serce. Nie wszystko sie da wykalkulowac. A jesli nawet, to na dluzsza mete nie zawsze sie da twardo trzymac kalkulacji. Bo jednak uczucia maja nad nami przewagę. Czasami zdarza sie tak, ze cos w zyciu przegapimy. Czasem zas zdarza sie tak, ze popelnimy blad, ktory musimy opłacić surową konsekwencją. I w koncu czasem zdarza sie również tak, ze spotykamy cos na swojej drodze, bez czego nie mozemy zyc dalej… w momencie, kiedy wydaje nam sie, ze juz ulozylismy sobie zycie. Kazdy czlowiek ma jakies zakrety na swojej drodze, ale kazdy ma prawo tak popowadzic swoja droge, zeby spotkac szczecie. Nawet samotne matki. Nie mozesz nazywac ludzi debilami ( uplycilam Twoje dywagacje podsumowujac je jednym slowem), za to ze maja jakas przeszlosc, ze dokonywaly zlych wyborow. Zycie to jedna wielka niespodzianka. Nigdy nie wiesz, czy za jakis czas nie powiekszysz grona tych nieudolnych zyciowo/uczuciowo ludzi. Nie ma ludzi wszechwiedzacych, rozparcelowanie ludzi na takie atomy wg Twojego myślenia to zwykla buta. Co do samotnych matek, kazdy ma prawo do szczęścia, a to czy taka kobieta bedzie umiala kochac, nie przekonasz sie poki tego nie sprawdzisz. A nawet jesli z taka kobieta cos nie wyjdzie, to nie ma pewności, ze wina tkwi w jej zyciowym bagazu – „pewnosc jest dla tych… co myślą mniej”
PolubieniePolubienie
Primo, jak napisałem Twojej koleżance z góry, to daruj sobie niecelne psychoanalizy, bo tak daleko od prawdy o drugiej osobie, jeszcze nigdy w swoim życiu nie byłaś. Polecam zapisać to w kalendarz z dzisiejszą datą, bo to wiekopomna chwila.
Wysryw – bo przestało to być wysypem, falą czy nawet tsunami – Internetowych Pyschologów jest ciekawym zjawiskiem. Może powinienem wrócić na studia i napisać doktorat o tym szczególnym i nieuleczalnym wypadku?
Życie to nie jest niespodzianka urodzinowa czy zabawka z Kinder Czekolady. Życie, jak już tak bardzo musisz brnąć w ten temat, to losowość i chaos. Do takich wniosków można dojść po dłuższym spędzeniu czasu z sobą, w zakresie własnych przemyśleń, podyktowanych przeżyciami. Życie nie ma odcieni, jest takim jakie je stworzysz, dysponując kartami jakie Ci dano przy urodzeniu. Możesz dokonywać drobnych korekt, ale masz wpływ tylko na swój mikrokosmos, choć determinizm temu zaprzeczy. Spróbuj dyskutować z ludźmi optującymi za tą filozofią, życzę powodzenia i przespanej nocy.
Chcesz wierzyć, że światem rządzi rozum, ale częściej ulegamy emocjom – mniej lub bardziej, w zależności od jednostki oraz płci – ale nadal rządzą nami te popędy i siły. Chcemy, jako ludzie, wierzyć, że jesteśmy racjonalni, ale tak nie jest. Dlaczego stworzyliśmy komputery? By były bardziej racjonalne od nas, ale mają wadę jak każdy wytwór rąk człowieka – są stworzone przez nas, istoty nieidealne, zwierzęta targane biologicznym oprogramowaniem.
Przewidywanie przyszłości to kit i mrzonki, ale jeśli masz jakąś wiedzę i doświadczenie, to łatwiej jest Ci prognozować pewne zjawiska, które mogą wystąpić, prawda? Jeśli któryś raz z kolei pakujesz się w taką samą kabałę, to kto jest winny? Tylko Ty. Nikt inny. Przestańmy gloryfikować samotne matki. Są sobie winne, jeśli wybierają takich, a nie innych partnerów. O pardon! Zapomniałem dodać, że z tym wyborem partnera… nie do końca jest tak racjonalnie, jak można to kreślić. Nie mniej, jeśli pierwszy związek okaże się fiaskiem, a jego efektem będzie dziecko i rozbita rodzina, to pakując się w kolejny nieprzemyślany układ, pakiet większościowy w procentowym udziale winny, dzierży osoba ładująca się w taki związek. Sorry not sorry. Przestańmy obwiniać WSZYSTKO i WSZYSTKICH za nasze porażki, głupie wybory, jeszcze głupsze wnioski i całkowicie debilne retrospekcje czy „powtórki z rozrywki”, bo to zachowanie dzieci. Jeśli chcesz zobaczyć kto jest źródłem Twoich problemów, podejdź do lustra i spójrz sama w swoje oczy. Autorefleksja, to coś czego brakuje wielu osobom, a już na pewno samotnym matkom. Bo przecież cały Świat jest zły tylko nie ona. Spotkałem bardzo mało kobiet z tej grupy, które były do bólu szczere w mówieniu o sobie, ale niestety niosło to za sobą pewien skutek – były niesamowicie apatyczne i wyprane z człowieczeństwa, niczym skorupy. Taką cenę płaci się, za głębsze spojrzenie w siebie i przemyślenie kilku spraw.
I z tym wiekiem to również przestrzeliłaś. Mam na karku 30 lat.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak kobieta odchodzi od toksycznwgo faceta to jest idiotką ograniczoną intelektualnie bo nie widziała co brała. Jak facet odchodzi od toksycznej kobiety to mędrzec bo ona jest suką.
A umiałbyś sobie wyobrazić że może być odwrotnie? ????
Czyli że facet odchodzący od toksycznej kobiety to idiota bez mógu bo nie umiał dobrzec wybrać. A kobieta odchodząca z dziećmi od toksycznrgo faceta to heroska, która wie że będzie ciężko, ale wybieta to od życi z ch..m który nie dorósł do bycia ojcem/mężem?
Jesteś w stanie przyjąć w głowie odwrotną perspektywę? Jeśli tak, to się nie czepiam. Jeśli nie – to powinieneś poszerzyć swoje horyzonty, bo Twoja wypowiedz choć elokwentna trąci biadoleniem biednego porzuconego przez kobietę chłopczyka. Bez złośliwości.
PolubieniePolubienie
Ad.1. Czarny dojrzewa.
Ad.2. Samotna matka nie potrzebuje faceta by „łożył”. Ona radzi sobie sama. Samotna matka chce by ją przytulić, czasem powiedzieć „będzie dobrze”.
P.S. Zakładanie z góry, że trzeba coś „dać”, że będzie hierarcha, stawia relacje pod znakiem zapytania. To kwestia drugorzędna czy samotna matka czy singielka. Nic nie „musisz”.
PolubieniePolubienie
Tak bo wszystkie samotne matki są takie same.. Dwa znane przypadki:
– 37 lat z bliźniakami, wzięła sprawy w swoje ręce: zapisała się na studia biznesowe do Szwajcarii realizowane w dużej części zdalnie aby dzieci widziały nie tylko babcię, a potem praca w zagranicznej firmie za odpowiednie pieniądze. Po 2 latach ślub z kolegą ze studiów i nowe życie.
– 33 lata matka chłopca od 4 lat sama, nie ma na siebie pomysłu, praca w korpo dziedostwie gdzie ani płaca ani balance tylko deadline i fuckup, w życiu niestety to samo
Komentarz o dyskryminacji kobiet z synami to już ciemnota do n-tej potęgi, ja rozumiem potrzebę upraszczania skomplikowanego świata ale jednak trzymajmy jakiś poziom.
PolubieniePolubienie
Dużo racji, nawet bardzo. Ale resztki żarcia w łóżku to przegięcie. Nie tylko w łóżku matki, ale każdego człowieka. Bleee…co do komentarza, dotyczącego, że samotna matka to fatalny „materiał” na partnerkę- Ty jesteś taki poj%#&@ny od urodzenia czy z wiekiem przyszło? Bycie odpowiedzialnym za coś więcej niż sojowe latte w eco kubku, to jak przepłyniecie trasy Titanica. Ale wpław.
PolubieniePolubienie
Co tam, widać, że niebezpiecznik polajkowany na FB 😉 Wracając do tematu, to z jakim ostracyzmem spotykają się samotne matki jest okrutne a pomijając wyrachowane cwaniary, ktore sobie zaplanowały, to jest to wręcz heroiczne, żeby zapewnić dom i ciepło małemu człowiekowi w pojedynkę.
PolubieniePolubienie
> Wiadomość napisana przez Pokolenie Ikea w dniu 22.11.2020, o godz. 13:41: > >
PolubieniePolubienie
Samotnych matek nie tylko nie chcą faceci. Samotnych matek nie chce społeczeństwo. Jej dziecka nie zaprasza się na kinderbale, a ją samą na sobotnie pogaduchy w kawiarni. W naszym kraju o samotnych matkach ciepło myśli tylko Ikea – szwedzka co prawda, ale wtopiła się już w lokalny krajobraz. Tam nie tylko jest kącik zabaw dla dziecka, nie tylko w restauracji można zamówić posiłki i mają stoliki dla maluchów, ale jeszcze samotnej matce umożliwią zakupy na raty, a meble są tak zapakowane, że samotna matka będzie w stanie zanieść po jednej paczce na 3 piętro a potem samotnie skręcić regał na książki. I będzie głęboko wdzięczna temu sklepowi, że przynajmniej on nie sprawił, że miała skopany dzień.
PolubieniePolubienie
Jak widzę, drodzy dyskutanci, każde z was chce udowodnić jakąś SWOJĄ rację. Problem w tym, że w omawianym temacie każde będzie ją miało. Nie ma możliwości, by zagadnienie potraktować i rozstrzygnąć czysto biologicznie, socjologicznie, kulturowo, czy jakkolwiek inaczej – zawsze coś wam umknie i ktoś będzie się mógł doczepić, wytknąć wam płeć, szowinizm, ograniczenie umysłowe, redukcjonizm, niedojrzałość, czy co tam jeszcze tu widziałem… Nie ma tu dobrych recept, bo każdy związek jest inny, a każde z was próbuje je wszystkie wepchnąć w ramki obejrzanych filmów, a w najlepszym układzie, własnych doświadczeń. Ja nie podejmuję się w tej kwestii wypowiadać kategorycznie, ale podrzucę wątki, które wydają mi się istotne:
– Czy nam się to podoba, czy nie, związek stał się towarem rynkowym i wyzwoleni z okowów tradycji musimy indywidualnie wyceniać jego wartość, do czego potrzeba nieco dojrzałości.
– Dojrzałość nie jest promowana przez mentalność opartą o konsumpcję.
– Obecnie, naprawianie czegokolwiek jest absolutnie nieopłacalne, bo właśnie wprowadzono nowy, „lepszy” i relatywnie tańszy model – filozofię tę przekłada się również na związki (dzieci i młodych ludzi nie uczy się wymagania od siebie, dbania i zabiegania o cokolwiek z wyjątkiem kasy, „im się po prostu należy”, niezależnie od tego jakimi są kretynami).
– Nieustannie i nieubłaganie zmierzamy do powrotu do biologicznych korzeni, czyli upowszechnienia się modelu cyklicznej monogamii i, prawdopodobnie, w perspektywie kilkudziesięciu lat, model samotnego (przynajmniej czasowo) rodzica z dzieckiem będzie raczej regułą niż wyjątkiem.
– niezależnie od przyczyn, skala zjawiska rośnie w sporym tempie (w niektórych państwach, stosunek „trwałych” związków do rodziców płci obojga samotnie wychowujących dzieci zbliża się do 1:1)
PolubieniePolubienie