Tęsknię za naleśnikami z jabłkiem mojej babci Lodzi. I za jej kurczakiem. Nikt nie robił pieczonego kurczaka tak, jak ona. Nie ma już naleśników, nie ma też babci Lodzi. To już dziesięć lat.

Tęsknię za graniem do rana w Heroes Might and Magic 3. Tęsknię za spontanicznymi imprezami, kiedy wystarczyła eska: „Mam browar” i od razu następowała odpowiedź „Namówiłeś”.
Browce na zgrzewki, wóda na setki.

Tęsknię za dmuchanym materacem rzucanym w Bałtyk i unoszeniem się na falach (byłem chyba ze stali! To morze jest zimne, jak torba lodu z Żabki, wrzucona do gaci).

Tęsknie za wystawaniem godzinami przed klatką. Nie było kasy, a jednak beka była zdrowa. Szczerości też w tym było jakby więcej.

Tęsknię za momentami, kiedy byłem bezczelny, przekonany o swojej zajebistości, kiedy patrzyłem hardo na świat, z planem, jak go podbić i kiedy mi ulegnie.

Jak w mojej książce “Gwiazdor”:

“To już nie te czasy, kiedy się jeździło w cztery taksówki z klubu do klubu, ze śladami karminowych szminek na koszuli, zawsze z kobietami o spojrzeniach rosyjskich księżniczek, wychylając głowę przez okna auta, krzycząc do siebie, wrzeszcząc, wypluwając z siebie całą młodość, całą energię, szampana, wódkę i kokainę, która zbyt często była tylko amfetaminą. A później klub, kobiety przodem i taśma szła do góry, ochroniarze przybijali piątki, a my śmialiśmy się tak, że prawie wypluwaliśmy płuca. Noc. I tango. Póki my żyjemy. Młodość jest nie do podrobienia.”

Sentymenty się mnie trzymają, wiem.

Ale ręka do góry, kto z nas nie tęskni za piaskownicą? Kto nie tęskni za leżakowaniem w przedszkolu? I nie chodzi tu tylko o możliwość drzemki w trakcie dnia, która to jest rzeczą słuszną czy piękną, bądź walnięcie kogoś w łeb łopatką (różową w przypadku dziewczynek).

Czego dziewczynkę powinien nauczyć ojciec

To raczej tęsknota za światem, gdzie nie było obowiązków, gdzie nie było planowania, nie było chodzących robotów, nie było KPI-ejów, nie wszystko było na sprzedaż. Kiedy na podwórku wszyscy spotykali się rano mimo, że było komórek ani messengera.

Kiedy jesteśmy dziećmi świat jest prosty, jest wina i kara. Kiedy dorastamy nagle pojawia się odpowiedzialność i konsekwencje. Możesz wszystko, ale za wszystko też zapłacisz.

Starość nie zaczyna się, kiedy wstajesz rano i bolą cię plecy, ani wtedy, kiedy nie wiesz jakim cudem na autopilocie docierasz do roboty. Starość zaczyna się w momencie, kiedy znika beztroska, a pojawia się słowo ‘musisz’. Kiedy najprzyjemniejszą częścią dnia jest jak na klopie z komórką siądziesz.

Miałeś być jak rumak, a czujesz się jak kuc. Ktoś ci zakłada siodło i mówi ‘Patataj’.

Wspominamy przeszłość, marzymy o przyszłości, toniemy w prozaicznej rzeczywistości, rozdzierani przez niejasne pragnienia, sami nie wiedząc, czego naprawdę chcemy. Gdzieś niczym kolec sterczy niepokój. Wbija i drażni.

Czas posprzątać swoje życie

W “Morning Show”, serialu który oglądam ostatnio, jeden z głównych bohaterów ma zrobić porządek w stacji telewizyjnej.

Bierze swojego pracownika i mu tłumaczy, że są w dupie i zaczynają się w niej urządzać. A w rzeczywistości to, co się dzieje przypomina sytuację, kiedy tankowiec Exxon Valdez walnął w skały u wybrzeży Alaski, a miliony galonów ropy spłynęły do wody.

– Rzucasz wtedy wszystko, co robisz i lecisz na Alaskę. I nie wyjeżdżasz do momentu, aż ostatni łosoś i ostatnia wydra będą wymyte i czyste. Teraz wymyjemy trochę pieprzonych wydr, Chip – mówił bohater serialu. I dodawał: – To się nam nie spodoba. I wydrom to się też nie spodoba. Ale będę przy tobie, ramię w ramię, aż to zrobimy. Niezależnie od tego, ile czasu to zajmie i ile mydła na to pójdzie.

Tak samo jest z naszym życiem. W pewnym momencie trzeba je wyczyścić. I nie będzie nam się to podobało. Innym też nie. Ale trzeba to zrobić. Bo inaczej przestaniemy żyć, mimo, że ciągle będziemy oddychać. Jak je uprać?

Po pierwsze:
Wyjdź z trójkąta

Zosia ma rok.
Leży na podłodze w upapranej kupą pieluszce. Ryczy. Matka spogląda na nią surowo.

– No i znowu zrobiłaś kupę. Nie mogłaś poczekać chwilę? To teraz siedź w tym gównie.
Zosia dalej zanosi się płaczem.

Zosia ma 12 lat. Matka:

– Masz za grubą dupę na te spodnie. Było tyle nie żreć tych lodów. Dlaczego spotykasz się z tą Aśką? Mówiłam ci przecież, to kretynka.

Zosia ma 16 lat. Matka:

– Dlaczego się umawiasz tym chłopakiem? Im chodzi tylko o jedno. Ja nie będę niańczyła twoich bachorów.

Zosia ma 18 lat.
Wybiera się na studia. Matka:

– Za głupia na to jesteś. Czasami się zastanawiam jak mogłam urodzić takie tępe dziecko. Lepiej znajdź jakiegoś bogatego faceta, bo z tej twojej nauki nic nie będzie.

Zosia ma 28 lat.
Obsesyjnie pilnuje wagi. Zarabia dużo, ale pracuje w dużej firmie doradczej po 70 – 80 godzin tygodniowo. Matka:

– Mówiłam ci żebyś tam nie szła pracować. Gdybyś mnie posłuchała to by inaczej wyglądało.
Spójrz na Aśkę. Ta potrafiła się urządzić. Ma męża, drugie dziecko, a ty co?

Zosia ma 30 lat.
Matka wpada do mieszkania, boruje w szafkach, w łazience widzi nowy lakier do paznokci:

– Szastasz pieniędzmi. Niczego się nie nauczyłaś. Ktoś musi nauczyć cię życia.

Zosia odprowadza matkę do domu.
Matka patrzy na nią i mówi z pretensją w głosie:

– Dlaczego nie założyłaś czapki?

Najpopularniejszy trójkąt, w który wpadamy to nie ten, w którym występuje jeden facet i dwie kobiety, czy jedna kobieta i dwóch facetów (swoją drogą bardzo częsty obiekt marzeń pań, do którego zresztą, rzadko się publicznie przyznają, bo wstyd i nie wypada), tylko trójkąt dramatyczny. Są w nim trzy wierzchołki: ofiara, prześladowca oraz wybawca. I każdy z nas w tym trójkącie od czasu do czasu błądzi.

To gnębienie na podwórku nielubianego ziomka. To tępienie koleżanki z klasy („Wrobiłam nielubianą koleżankę w kradzież. Może to przyziemne, ale nie znosiłam jej, bo miała fajnego faceta, bogatych rodziców, a do tego była ładna”). To toksyczne związki. To prześladowania w pracy.

Zosia w tym trójkącie jest ofiarą. Jej matka prześladowcą. A kiedy córka od czasu do czasu się buntuje i mówi: ‘Dość tego, odpinam wrotki’, zamieniają się rolami. Wtedy jej matka wchodzi w rolę ofiary. Zaczyna płakać: “Tyle dla ciebie zrobiłam, a ty w ogóle tego nie doceniasz! Życie zmarnowałam, aby cię wychować. A ty teraz co?

Od roku Zosię pociesza jej facet. Tłumaczy, że jest piękna, zdolna. „Po co ty właściwie z nią codziennie gadasz? Olej ją” – mówi o jej matce. Facet w tym trójkącie wchodzi w rolę wybawiciela.

Tyle, że dobre rady faceta po pewnym czasie wkurwiają Zosię, więc zostaje on opierdolony. Facet chowa się przed konsolą. Teraz to Zosia wchodzi w rolę prześladowcy, a partner w rolę ofiary. Facet idzie do baru, zamawia kolejkę shotów i wypala do swojego kumpla: “Te kobbbbiety są pojjjjjebane!!! Jeeee małpy trzeba leczyć.”

Za plecami każdego silnego mężczyzny stoi kobieta.
Stoi i pierdoli.

Zosia patrzy na ten Sajgon, który sama urządziła, gdzie cały czas wybucha jakiś konflikt i czuje się kurewsko nieszczęśliwa. A za chwilę będzie samotna. Jej facet ją kocha. Ale nie wytrzyma toksycznego związku Zosia – matka, który będzie trwał latami. Bo jak ktoś wpadł w trójkąt dramatyczny w dzieciństwie, tak nie może z niego wylecieć przez całe życie.

Można mieć wszystko na start, mieszkanie, samochód, firmę, a coś po prostu nie pyka, coś się nie składa.

Dlaczego?
Daniel (postać oczywiście fikcyjna) ma 31 lat i bogatego ojca. Kim może być jego ojciec? Hmmm, powiedzmy, że może być piosenkarzem. Ojciec kupił Danielowi pub. Ale jakoś mu nie szło. W pubie trzeba siedzieć i pilnować. A do tego nie miał głowy. Dobrze mu za to szło wachlowanie firmową kartą. Operował nią tak skutecznie, że biznes był cały czas na minusie. W końcu ojciec pub sprzedał.

Każdy musi nauczyć się polować. każdy

Daniel postanowił się ożenić. Rodzice zapłacili za jego ślub grubo ponad 100 tys. zł. Tyle, że po ślubie Daniel nie chciał wpuścić ciężarnej żony do domu. Krzyczał, że “wrobiła go w dziecko” i wyznał, że wcale nie chciał się z nią żenić, ale… teściowa mu kazała.

Daniel cały czas ma jakieś kłopoty. Prowadził samochód mimo, że zabrano mu prawo jazdy?
Wylądował za to w areszcie? Rodzice zapłacili za adwokata i wyciągnęli.

Teraz Daniel płynie po stołecznym mieście na fali pieniędzy od ojca, uderzając w ludzkie słabości nosem i gardłem. A tata z mamą dalej wyciągają go z kłopotów, klepią po pupci i dają kasę.

W tej relacji rodzice są wybawicielami. Zamiast faktycznie pomóc synowi, cały czas wybawiają go z kłopotów, załatwiając wszystko za niego. Daniel nie ma szansy, aby dorosnąć. Nie nauczył się sam polować. Nie musiał, rodzice od zawsze wszystko przynoszą mu pod nos. Nie nauczył się bronić. Nie nauczył się ponosić konsekwencji.

Wyjście z trójkąta w jego przypadku, podobnie jak i Zosi, polega na wzięciu całkowitej odpowiedzialności za swoje życie z rąk rodziców. Zgadzam się, to w chuj trudne. Ale…

Rodzice nie przeżyją za ciebie życia

W całej szkole podstawowej mamy 608 godzin religii. Ze 300 zamieniłbym na zajęcia jak się usamodzielnić (wychowanie do życia w rodzinie to 56 godzin!). Jak przejąć odpowiedzialność za swoje życie. Jak nim kierować, aby nie rozwalić się o jakieś skały, przy okazji topiąc innych.

Nikt za nikogo życia nie przeżyje. Tym bardziej rodzice.

Walczymy z nimi pół życia. Całe życie chcemy na nich polegać. Prędzej czy później przyjdzie jednak moment, kiedy zamienimy się z nimi miejscami. To oni staną się dziećmi. To my będziemy tymi dorosłymi.

To nie oni będą już w stanie doradzać nam, to my będziemy doradzali im. To nie oni będą wyrozumiali dla nas. To my będziemy musieli być wyrozumiali dla nich. I tak, jak rodzice kiedyś względem ciebie określali granice, co wolno, a czego nie, tak ty musisz również je określić na nowo.
Tłumacząc, że to, co robisz, to jest twoje życie. Sukcesy, porażki, konsekwencje złych i dobrych decyzji idą na twoje konto.

Bo dorosłaś. Dorosłeś.

Po drugie zrozum:
Nigdy nie spełnisz oczekiwań innych. Nigdy

Jestem nieustająco wystawiony na krytykę. To, co piszę jest co chwila weryfikowane.

I później czytam: “Co za patologia”. “To samo po raz kolejny”, “Po co coś nowego, stare było lepsze” (to zawsze przy każdej kolejnej książce), “taki fast-food”, “zbyt skomplikowane”, “za smutne”, “śmieszne, ale płytkie”, “Piotr C. musi być kobietą”.

A ja chwytam się za jaja i wiem, że ludzie zawsze będą z ciebie niezadowoleni. Cokolwiek nie zrobisz.

Mężczyzna mówi to, co myśli. Co powiedzą ludzie? – Ale cham.
Nie mówi tego, co myśli, aby nikogo nie urazić. – Ale perfidny.
Mówi to, co myśli w sposób delikatny. – Wszystkim chce się podlizać, ciekawe co chce załatwić.

Rób swoje. Nie musisz nikomu niczego udowadniać. Ludzi nigdy nie zadowolisz.

Kobieta jest skromna. Co powiedzą ludzie? – Ale cnotka.
Kobieta lubi imprezy. – Ale dziwka, na pewno daje na prawo i lewo.
Kobieta lubi swoją pracę. – Pracoholiczka, siedzi w tym biurze jak pojebana.
Kobieta spędza czas w domu z dzieckiem i rodziną. – Przykleiło ją do tych pieluch, no kura domowa.

Stworzyliśmy kulturę w której kobieta walczy za wszelką cenę aby być piękna. A kiedy to robi, co mówią jej ludzie? Zarzucają, że jest próżna.

Lajki i serduszka zdobywają kobiety nie potrafiące już zamknać ust, ostrzyknięte, wyfiletowane, z implantami piersi, pośladków, zszywane niciami liftingującymi i haczykowatymi do twarzy, które zmieniają owal twarzy.

Co mówią ludzie? Powinnaś akceptować siebie taką jaka jesteś. Co myśli kobieta czytająca ten ten tekst? CO TO ZA NICI?

Nigdy nie spełnisz oczekiwań innych. Nigdy.

Ludzi nigdy nie zadowolisz

Chcesz więcej takich opowieści? Kup moją nową książkę Gwiazdor . Znajdziesz ją tu:

https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p

Zrzut ekranu 2020-07-07 o 11.10.35

8 uwag do wpisu “Marian, wróć do rzeczy, które kochasz (jak uprać swoje życie) część 1

  1. Hmmm…na luksus „mania” wszystkich i wszystkiego w odwłoku mogą sobie pozwolić nieliczne sztuki. W dzisiejszym świecie. I to częściej mężczyźni. Kobiety jak nie chcą golić nóg, ale chcą jeść pizzę i chipsy to słyszą, że zaniedbują się. Poważnie? One chcą być sobą. Mieć włosy na nogach i mieć brzuch a pod biustem wałek. Chcą nosić leginsy a może i mieć różowe pazury. To jest właśnie ich forma bycia sobą. W przypadku kobiet czas na bycie sobą związany jest z wiekiem i pieniędzmi. U facetów – tylko z pieniędzmi. Kobieta dochodzi do tego latami, a facet przez lata jest sobą. Kobieta zyskuje ksywę dzięki, facet…W najlepszym przypadku super szczura (Jak ktoś się nie orientuje, to niech obejrzy Śniadanie u Tiffany’ego). Przywdziewając maski chcemy coś osiągnąć, aby za jakiś czas być sobą. Często to kołowrotek chomika. Bycie sobą to komfort posiadania tego, co się chce, w ilości jakiej wystarczy i posiadania przy sobie osoby, o podobnym patrzeniu na świat.

    Polubienie

  2. I co mi z czytania książki „że mogło by być inaczej i lepiej” Każdemu życie się układa inaczej, każdy z nas jest z innego środowiska to rodzinnego to podwórkowego i nasze charaktery.

    Polubienie

  3. Jestem właśnie na etapie porządnego sprzątania. Ależ to jest trudne! Ile dziwnych uczuc się za tym kryje, które ciężko nazwać. Znalazłam swój stary pamiętnik- pomyślałam, ze przeczytam, bo chcę na nowo odkryć tamtą osobę, kim była, jak myślała, jak zmieniło się jej patrzenie na świat. Czytając momentami wstydziłam się sama za siebie, a czasami umierałam ze śmiechu. Ale ile tam jest emocji, ile życia, energii. Polecam każdemu taką wędrówkę po własnym życiu 😊

    Polubienie

  4. Bardzo często ludzie tracą większość wolności jaką posiadają w imię zasad – bo co ludzie powiedzą, tak nie wypada itd. I jedyne momenty, gdy wychodzi z nich prawdziwe ja to jak się napierdolą (alkohol, dragi, kompilacja powyższych). Przez ten moment, przez tę chwilę czują się sobą, ale w większości wypadków o tym nie pamiętają, bo film urwany. I wegetują z dnia na dzień w oczekiwaniu na coś czego nie pamiętają, ale za czym tęsknią – do następnego weekendu, który mija szybko jak zawartość strunowego woreczka w nosie.
    Kolejna rzecz zapominają jak można dobrze żyć ciesząc się z małych rzeczy. Niby nic, a potrafi zmienić dzień z czarnej dupy (uuuu rasizmy) do mięciutkiego jak kaczuszka fotelu z ptasiego mleczka. Za dużo ludzie chcą, chcą by ich wszyscy lubili, akceptowali itp. A to nie pozostawia miejsca dla siebie. Ilość masek jakie zakładamy na co dzień jest ograniczona i przy zbyt dużej ilości stron oczekujących od Ciebie czegoś… będziesz w coraz większym dole wypełnionym mułem, który sam sobie do tego doła dokładasz.
    Jednak opcja miej wyjebane, a będzie Ci dane jest wspaniała jeśli chodzi o ludzi. Bo pozostawia wokół tylko tych, którzy faktycznie są i chcą a nie wymagają i nie wymuszają (poza związkami… tam na takie ideolo szans nie ma niezależnie od tego czy to związek dwupłciowy czy inna kombinacja). Pozostają przyjaźnie i nowsze znajomości zawarte po tym jak człowiek zaczął mieć wyjebane na relacje, gdzie chęć podtrzymywania jej była tylko z Twojej strony.
    Czas mamy ograniczony więc lepiej spędzić go tak jak się lubi grając w Fallouta 2 do rana, niż słuchając pierdolenia jakimi to jesteśmy nieudacznikami ze strony matki, której jedynym osiągnięciem życiowym jesteś Ty, tudzież od własnej osobistej kobiety która dzięki temu że Ci dojebie lepiej się poczuje bo według niej świat wygląda inaczej niż według Ciebie i nie ma zamiaru wyjść na przeciw i także się zmienić. Cóż eliminować te toksyny ludzkie ze swojego życia trzeba i to jak najwcześniej by nie stracić zbyt wiele życia.
    Ale i tak pomimo starań by było lepiej poprzez sensowne podejście do innych zawsze pozostaje gówno dnia codziennego i spłacanie kredytu we frankach zaciągniętego by odpiąć wrotki od toksycznych rodziców…

    Polubienie

  5. Panie Piotrze C. Uwielbiam Pana! Dziękuje za teksty , które są dla mnie wielkim drogowskazem .Czytam od wielu lat,szanuje i z niecierpliwością czekam na dalszą część tego tekstu.

    Pozdrawiam serdecznie !!!

    Polubienie

  6. Cześć, zrobię te naleśniki i upiekę kurczaka. Może nie jak Babcia Lodzia, ale coś w ten deseń- potrafię odtwarzać smaki. Ale to będzie transakcja wiązana. Ja usłyszę o co chodzi w „związku”? Nie kumam i nie wiem jak myśli facet. Bo raz jest tak, a potem tak i bądź tu babo mądra….

    Polubienie

    1. Bo dajesz z siebie to, na co reaguje facet. Mruczeniem, mlaskaniem, warczeniem, wzdychaniem itp. Skreślić niepotrzebne. I gdy już myślisz ,że masz do gnoja klucz…bach! Nagle na te pierogi kręci głową a na poranny seks pieprzy nie Ciebie tylko coś o spóźnienie się…

      Polubienie

  7. Czyli Jaśnie Pan Książe ma pełnię władzy. Jeśli poddana zechce zrobić coś (miłego) dla swego Pana, musi liczyć się z brakiem aprobaty lub złym humorem. Jak księżniczka mówi spier….j Książe całuje stopy. Nie może być ot tak, po prostu normalnie?

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.