Dlaczego nie powinniśmy spełniać swoich niektórych marzeń

Mam pewne wątpliwości, czy słyszeliście o Ignacu.

Ale żyje, chwostem macha i jestem w stanie założyć się o risotto z truflami, w mojej ulubionej knajpie, plus kieliszek Młodego Ziemniaka, że sami znacie takiego albatrosa.

Ignaś, jak pół tego miasta cierpi na poczucie, że zmarnował życie. I, jak drugie pół, uważa, że wybrał złą kobietę. Większą przyjemność sprawia mu sranie, niż małżeństwo. 

Ale po kolei. 

Czytaj dalej

Czarny usiłuje się dowiedzieć na czym polega szczęście w życiu (bez pizzy i seksu oralnego)

Przez ostatni miesiąc robiłem z siebie debila. Nie żeby to było coś odbiegającego od normy, bo po półrocznej wyprawie na pomorską wieś każdy uważa, że jestem pierdolnięty. Teraz jednak pytałem bliższych i dalszych znajomych, co ich zdaniem sprawiłoby, że byliby szczęśliwi. 

Czytaj dalej

Masz 10 minut, aby to przeczytać

Mój znajomy jest kołczem, może nie super znanym, ale uznanym. Pewnego dnia dostałem od niego zaproszenie, żeby zobaczyć, jak uczy. Może ci się spodoba i sam się za to weźmiesz – powiedział. 

To polazłem, zwłaszcza, że to w weekend było. Na sali uczestnicy: koło 30-tki, głównie pracownicy wielkich korporacji, przewaga kobiet, ale niewielka. Kolega wyszedł na środek, pożartował chwilę, po czym powiedział: “Dzień należy rozpocząć od zjedzenia śniadania”. 

W tym momencie parsknąłem śmiechem, traktując to jako żart. 

Zaśmiałem się tylko ja. Reszta osób pracowicie właśnie wklepywała do latopów: „dzień należy rozpocząć od zjedzenia śniadania”. I zamarła w oczekiwaniu na kolejne światłe wskazówki. 

Kolega w ubiegłym roku kupił sobie apartament za prawie 3 mln zł. Więc jeśli ktoś mi jeszcze kiedykolwiek powie, że ja obwieszczam tu z namaszczeniem  jakieś oczywistości to będzie miał we mnie śmiertelnego wroga (chyba, że ma ponadnormatywny rozmiar biustu, to wtedy się jakoś dogadamy). 

Czytaj dalej

Kiedy to się skończy, będę, kurwa, tańczył. (The blue pill.)

To level 12. Grudzień. Gratulacje, dotrwaliśmy. Oby na koniec gry nie czekał wielki boss. Oby po niej zegar nie wskazywał 1.13.2020. 

Ten rok nie ma zbyt wielu fanów. Gdyby 2020 był parą, to byłby jak Johnny Deep i Amber Rose. Pani Godlewska z mikrofonem. Jak Cyberpunk na PS4. 

Sam mam do 2020 roszczenie o niezgodność towaru z umową. Miałem w tym roku zobaczyć Bombaj, Odessę i Tibilisi. Zobaczyłem głównie park pod chałupą, Netfliksa na telewizorze i mielonego z buraczkami na wynos. 

Co to za listopad, co to za grudzień, jeśli nie można z kumplami do knajpy pójść, galarety i śledzia zamówić, posiedzieć długo w noc, powspominać to, co było, porozmawiać o tym, co będzie?

Pospacerować po Nowym Świecie i Krakowskim. Na zakończenie wieczoru wpaść na jednego do baru z whisky i patrzeć jak mężczyźni w garniturach nieudolnie usiłują namówić kobiety na wysokich szpilkach na spędzenie tego wieczoru w bardziej romantycznych okolicznościach. Czyli ci bardziej zamożni proponują jakiś okoliczny hotel, a ci bardziej gościnni wizytę u siebie w domu, zawsze na kolanach.

I wiem, ludzie mają większe dramaty. Ale siedzę na dupie i się sam czasami zastanawiam kto, do kurwy nędzy, wyprodukował tego kasztana????

Czytaj dalej

Grażyna, wróć do rzeczy, które kochasz (jak uprać swoje życie) część 2

Mój kolega ze studiów, Wasyl, miał ogromne powodzenie u kobiet. Nieduży, w sensie niewysoki, w barach raczej też niezbyt bujny, ostrzyżony na łyso. Uroda w sumie nikczemna, za to ubrany był zazwyczaj dobrze. Na twarzy miał gorzki uśmiech, jakby zakładał prawy but na lewą nogę. 

I zawsze dookoła niego wirowała jakaś piękna blondynka, brunetka, bądź – ku mej rozpaczy – ruda, z cycami jak bomby lotnicze. Wzdychały do niego, emablowały go straszliwie, a on, ze wzgardą, ich starania odrzucał. To znaczy… spał z nimi, ale szybko rzucał i wymieniał na nowe. Jak my mu tych kobiet zazdrościliśmy! Jak on to robił? Skąd się brała ta dziwna, żeńska namiętność do tego konusa? Rumcajsa nie miał szczególnie wielkiego, bo to zostało po zajęciach w-f bezapelacyjnie stwierdzone. 

W końcu miałem okazję zobaczyć Wasyla w akcji. Na pewnej imprezie wypatrzył prawdziwą gwiazdę, która wyglądała jak młoda Agnieszka Włodarczyk, ze sławnego wtedy filmu “Sara”. Stała na środku sali i dawała się mężczyznom podziwiać. On zaś bez namysłu podszedł do niej, spojrzał badawczo, po czym rzucił ze zdziwieniem w głosie: “Ale ty masz wielką dupę! A tak w ogóle – Wasyl jestem”. 

I co? 

I zadziałało!

Udało mu się ją przekonać, że skunks ma trąbę!

Czytaj dalej