Lubię sobie pójść na balet. 

Będąc w Odessie poszedłem więc do opery na Giselle, czyli „najpiękniejszy balet romantyczny XIX wieku”. Zaczęło się dobrze, bo przed spektaklem lali w barku całkiem niezły koniaczek. Po dwóch – świat wydał nam się miejscem pięknym i szlachetnym. 

Do czasu. Zasiadłem na balkonie, oglądam i aż mi się czajnik zagotował. Ale – nie uprzedzajmy faktów. 

Mamy ładną dzidę, w tej roli przepiękna wieśniaczka Giselle. O Giselle stara się beta, czyli leśniczy Hilaron. Ma stabilną fuchę, wielką flintę i zero szans. Każda kobieta już czytając te słowa wie, że taki kolo to się może do małżeństwa nadaje, ale do romantycznej miłości już nie bardzo. Giselle poznaje Chada z kwadratową szczeną, powyżej 180 cm wzrostu, który podchodzi do niej i mówi: “Siema maleńka, pomogę ci z winobraniem”. 

(Jestem Dominik i podoba mi się Twoja mini 

Kręcą mnie Twoje cycuchy o wielkości dyni 

Rozbieraj się do bikini by czynić swoją powinność)

Giselle nie wie, że ten facet to w rzeczywistości książę Albert ze Śląska (młody, przystojny, bez chorób wenerycznych, moja beta nigdy pusta). Nie był Polakiem, tylko był Ślązakiem. To różnica, jak między twarogiem, a serem. Niby podobne, ale jednak nie. Miłość jest wielka i oczywiście od pierwszego wejrzenia (dzisiaj: włożenia). 

Giselle idzie do klubu, tańczy z innymi wieśniaczkami. Daje czadu na parkiecie tak, że można telefony komórkowe ładować. Jej matka usiłuje ją odciągnąć od przebranego księcia.

(Ona ma duży ass duży biust madam

She wanna fuck wanna fuck wanna fuck madam)

Wkurwiony leśniczy znajduje w lesie ciuchy księcia (jest Gucci). Do wioski wpada banda myśliwych, a wśród nich narzeczona księcia i jego przyszły teść. A dalej jest Romeo i Julia. Leśniczy demaskuje Księcia, wywabia następnie z chaty jego narzeczoną i teścia. Konfident jebany. Na widok tego Giselle pęka serce. Książę usiłuje się przebić sztyletem, ale idzie mu to jak w kolejce po karpie w Biedronce. 

Teraz północ, cmentarz w lesie, miejsce nawiedzone przez wiły – duchy dziewcząt, którym złamano serce. Wiły nikomu nie wybaczają, zabijają każdego, kogo napotkają na swojej drodze. Innymi słowy, ani chybi wkurwione singielki usiadły razem na kolacji i obrabiają wszystkim byłym dupę.

(Mam dość, nie mów mi nic

Pozwól żyć, pozwól mi być (Nie)

Nie chce już słuchać tych kłamstw! (Nie)

Wśród wrednych suk pojawia się duch Giselle. Ma do nich dołączyć, jako nowa członkini. Tymczasem w okolicy poluje leśniczy. Zjawia się też książę z wiązanką lilii – to na grób. Wkurwione singielki dorywają leśniczego jako pierwszego. Tańczą z nim tak, że chłop odwala kitę. Z wyczerpania. Przy takiej ilości lasek to się nawet nie dziwię. 

Giselle błaga szefową singielek o litość dla księcia. On jest inny! Szefowa się nie zgadza. Jest twarda jak pośladki niezniszczalnej Małgorzaty Rozenek. Co więc robi Giselle? Tańczy z księciem całą noc. I go ratuje. 

Zdradził ją, wykończył, a ona nawet, kurwa, po śmierci mu ratuje dupę! Co za syf!

I tak tylko sobie na koniec pomyślałem, że te role w relacjach w normalnym życiu są wielokrotnie powtarzane. Jest zawsze jakiś Chad, który szuka dup na boku i znajduje taką, która dla niego szaleje. Jest zawsze myśliwy (beciak), który skręca się z miłości do jakiejś kobiety. I nie ma znaczenia, że ona go odrzuca, że ona go depcze, że ona ma go w pogardzie. Zabujał się na chuj. I mamy odrzuconą narzeczoną, która czasami nie widzi, że jest robiona w trąbę przez swojego faceta, ale to czuje. Widzi na sobie te niby współczujące spojrzenia znajomych. I nawet w rewanżu chciałaby się puścić, ale nawet jak to zrobi to i tak nie pomoże. Nadal będzie czuć się jak cola z mentosem, tuż przed eksplozją. Chciałaby zrobić awanturę, ale nie potrafi. BYLE NIE ODSZEDŁ DO INNEJ. 

Cóż zrobić, skoro czasami wszyscy jesteśmy tacy głupi. I wszyscy robimy później w życiu rzeczy, których się wstydzimy. 

“Proszę o pomoc, co robić????”

Pisze do mnie kobieta, list na pięciu stronach formatu a4. Że nie mają ślubu. Że on jest hazardzistą. Przegrywa niemal całą wypłatę miesiąc w miesiąc. Że ją zdradził, co najmniej raz. 

Był z tą kobietą 8 miesięcy, w tym czasie często bywał u mnie, ja chciałam to zakończyć, ale on ponoć bardzo mnie kochał i chciał być tylko ze mną.

Stwierdził, że on nie zdradzał mnie, tylko zbierał doświadczenia i dlatego tak dobrze nam było w seksie.

Często miałam fochy, bo rozmawiał z inną, flirtował, na imprezach lubił bawić się z innymi, przytulać.”

W końcu ją zostawił. 

„Twierdzi, że go przytłaczam, bo ciągle chcę być przy nim, gdzieś jeździć, spacerować itp.”

Pytała, czy kogoś ma. Zaprzeczał.  Ale przychodził dalej pod byle pretekstem. 

Na początku marca powiedział mi, że jednak kogoś ma od stycznia, tylko bał mi się powiedzieć.

I teraz jest z nią i z tą drugą jednocześnie.

Kocham go, ale jestem już tym zmęczona. Nie wiem czy ja jestem taka męczydupa jak on mówi, czy on mną manipuluje.” 

Ja faktycznie chyba jestem jakaś chora psychicznie, wiem, że powinnam od niego odejść. Ale kocham go bardzo.

A dalej to już standardzik: 

Proszę o pomoc, co robić????

No właśnie, kurwa, co robić? Wziąć ścianę i w nią walić głową, alfabetem Morse’a: ‘jestem w toksycznym związku’. 

Poczułem z jednej strony żal i współczucie, a z drugiej – jak to się pięknie po polsku mówi – cringe’a. Bądź w lokalnej transkrypcji krindża. 

-Co robisz?

-Szukam chłopaka na Tinderze. 

-Romantycznie. 

-Swojego chłopaka szukam.

Skąd się to bierze?

Najłatwiej to by było powiedzieć, że z kompleksów. Bohaterka mojej książki „Brud” powiedziała w pewnym momencie: 

Wystarczy głupi komentarz kolegi rzucony na temat wyglądu trzynastolatki. I trzydziestoletnia kobieta cały czas go pamięta. Przez całe liceum spóźniałam się na lekcję na ostatnim piętrze, wiesz czemu? Żeby nikt nie miał mojego tyłka na wysokości oczu, kiedy będę wchodziła po schodach. Bo jeden debil powiedział, że mam grubą dupę. I nie ma tutaj znaczenia, że dziś nie dałabym mu szansy nawet na trzyminutową rozmowę.”

Ale to samo dotyczy też chłopaków, którzy dorastają i cały czas pamiętają, że są za słabi, że za mało poruchali, że kobiety ich nie lubią, że ich nie doceniają. 

Jedni i drudzy żebrzą później o uwagę. O zainteresowanie. 

Oni nie zadzwonią raz. Zadzwonią 15 razy. Cały czas są podejrzliwi. Zaborczy. Cały czas węszą jakąś zdradę. I bardzo często są właśnie zdradzani. Co kończy się wysyłaniem o północy, po drugiej butelce wina, msg w stylu: „dziwka”, albo „jesteś chuj”. Ponarzekają, ponarzekają, a i tak wszyscy wiedzą, że zostanie po staremu. Ewentualnie kobieta kończy w łóżku z jakimś innym gostkiem, którego nawet nie chce, oparta w pozycji na pieska, walona paskiem w dupę i słyszy: o tak, lubisz to. A ona udaje, że jest jej dobrze, aby tylko się zemścić. 

Nikt cię nie doceni, jeśli ty się nie docenisz. 

Te kompleksy to jednak tylko jedna strona medalu. Teraz natomiast przejdźmy do części drugiej. 

W dzieciństwie uczą nas jednego: strachu przed odrzuceniem

W dzieciństwie bardzo często uczono nas, że mamy nie robić niczego głupiego. Szalonego. Kontrowersyjnego. Bo idę o zakład, że słyszałeś/słyszałaś: 

„Uważaj!” 

„Co robisz?”

„Nie zrób niczego głupiego!”

„Nie, tego nie możesz, co ludzie pomyślą.” 

„Bądź miły.” „Bądź miła dla pana.” TAK, TAK, MOCNIEJ TYM JĘZYKIEM! 

Ten sposób wychowania kształtuje nas na ludzi, którzy najbardziej na świecie boją się odrzucenia. 

Powiedz mi, ile godzin w swoim życiu spędziłaś z ludźmi, z którymi nawet dobrze się nie bawiłaś, po to aby cię tylko lubili? Powiedz mi, ile bzdurnych historii wysłuchałeś od jakichś ziomków na imprezie, bo nie chciałeś ich urazić? Ile razy ugryzłeś się w język, aby tylko nie powiedzieć czegoś, co myślisz, aby tylko ktoś cię dalej lubił? Na ilu kretyńskich randkach przesiedziałaś, bo nie byłaś w stanie powiedzieć: ‘sorry, nic z tego nie będzie’?

Są ludzie, którzy całe życie potrafią tylko wciskać pedał hamulca w podłogę. Bo tak boją się rozpędzić.

Taki bawidamek – pierdnie, chuja pokaże

Ścieżka, która wiedzie do lepszych, do prawdziwych ludzkich relacji, nie bierze się z trików, magicznych sztuczek, kołczingowych bzdur, błyskotliwych zaczepek, pozycji przechwyconych na filmach porno. Bierze się ze szczerości. Względem siebie i względem innych. 

Parę lat temu byłem tym typem, o którym na imprezach mówi się: o jaki miły zawodnik, „taki bawidamek – pierdnie, chuja pokaże.”

Wysłucha, uśmiechnie się, dowcip opowie.

Teraz mi się zwyczajnie nie chce. Idę na imprezę jak mam ochotę iść na imprezę. Poznaję kogoś jak mam ochotę go/ją poznać, a zazwyczaj nie mam ochoty. Mówię: ‘fajnie wyglądasz, zajebista kieca’, bo faktycznie tak uważam, a nie: dlatego, że chcę kobietę zmanipulować. Opowiadam żart, bo przypomniało mi się coś zabawnego, a nie: opowiadam żart, bo chcę, żeby ludzie myśleli, że jestem zabawny. 

Przyzwyczaiłem się, że większość ludzi odzywa się do mnie, bo ma jakiś interes. Albo odzywa się do mnie, bo chce mnie jakoś użyć. Ale ja na to nie pozwalam. 

Więc jeśli ktoś się mnie pyta: proszę o pomoc, co robić???? Odpowiadam:

Przestań udawać, że ci coś nie przeszkadza, skoro ci przeszkadza. 

Przestań udawać, że coś jest wspaniałe, skoro takie nie jest. 

Przestań udawać, że coś cię interesuje, skoro cię nie interesuje. 

Kiedy się nudzisz, mów, że się nudzisz. 

Kiedy ktoś cię rani, mów, że cię rani. ‘Tak, zależy mi na tobie, ale nie pozwolę na to’.  

Ja wiem, miłość to poświęcenie. Ale obustronne!

Masz wady. Przyznaj to.

Kompletnie nie potrafię śpiewać. Wyję jak zarzynana świnia. Mam do tego fatalny gust muzyczny – słucham głównie rapu, oraz taniego rosyjskiego, ukraińskiego i bułgarskiego popu (tak, tak, mam słabość do wyginających się lambadziar).

Przykład mojego braku gustu

Jestem nędzą intelektualną z geografii, fizyki oraz chemii (swoją drogą, z trudem zdałem egzaminy do szkoły średniej z języka polskiego, świetnie poszła mi za to matematyka). Do tej pory nie wiem, co to jest zaimek dzierżawczy. Jak grałem kiedyś w golfa to prawie zabiłem się kijem. Nie chcesz słuchać o moich osiągnięciach w piłce nożnej, bo to dno i pięć metrów mułu. 

I teraz zastanów się przez chwilę. Czy czytając to wszystko lubisz mnie mniej, czy bardziej?

Jeśli więc ktoś się do mnie zwraca: proszę o pomoc, co robić???? Odpowiadam: 

Co sprawi, że ludzie cię polubią i spojrzą na ciebie, jak dziecko na zestaw w Mcdonald’s? Że cię naprawdę polubią? Uczciwie przyznaj, że masz wady. Każdy je ma. To pozwala innym identyfikować się z tobą. To ludzkie. Nie umiesz czegoś? Zwyczajnie podejdź do osoby, którą znasz i poproś: naucz mnie tego. 

Liczy się jaką opinię ty masz na swój temat

Ten sposób życia niesie ze sobą spokój. Wolność. Nagle to, co myślisz, staje się zgodne z tym, co robisz. 

Nie kryjesz swoich emocji. 

Nie kryjesz swoich pragnień. 

I nie zastanawiasz się, jaką opinię mają na twój temat inni. 

Bo to twoje życie i liczy się jaką opinię ty masz na swój temat. 

Jasne, możesz kogoś obrazić. 

Możesz sprawić, że ktoś się na ciebie wkurzy. 

Może nawet zakończy się kilka twoich znajomości. 

Bo kiedyś byłeś inny. Bo kiedyś byłaś inna. 

A wiesz dlaczego będzie się tak działo? Te osoby tak naprawdę cię nie znają. Znają miłą i sympatyczną powłokę. Nie wiedzą, co się w tobie gotuje i dlaczego. Po co ci partner, który nie wie kim jesteś? Dla bezpieczeństwa?  Ok – to też jakiś powód. Ale nie oszukuj siebie. 

Miłość, przyjaźń, ba, znajomość jest wtedy, gdy druga osoba jest szczera względem ciebie. 

Gdy cię słucha. Gdy nie tratuje jak swojej własności. Gdy cię szanuje. Gdy bierze pod uwagę twoje plany, marzenia, gdy zachęca cię do tych marzeń. Gdy nie ma: beze mnie sobie nie poradzisz. Kto cię zechce. To przez ciebie to wszystko. Gdy ludzie wiedzą, kim są naprawdę. 

Więc jeśli ktoś się do mnie zwraca: proszę o pomoc, co robić???? Odpowiadam:

Nie bądź Giselle. 

Nigdy nie pozwól, aby ktoś cię wykorzystał. 

Na koniec każdy z nas chce prostych rzeczy: dzikiego seksu, serdecznego śmiechu, długich rozmów do rana, dobrych przyjaciół, oraz lojalności.

A droga w tym kierunku idzie przez szczerość.

Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?

Chcesz więcej takich opowieści? 

Nadciąga „Solista”

https://www.empik.com/solista-czyli-on-ona-i-jego-zona-c-piotr,p1284827987,ksiazka-p

Komedia nieromantyczna

W tekście pojawiły się fragmenty piosenek: WZR – Bogini sexu, Jacuś – Queen, Gosia Andrzejewicz – Pozwól Żyć.

11 uwag do wpisu “O kobietach i mężczyznach, którzy dają za dużo

      1. tak do paczania… niby każdy sie obruszy i powie: „ale tempa dzida, beztaleńcie.” Mało kogo będzie stać na przyznanie się przed samym sobą, że ładna jest dziewczynai mile pieści oko…. Moja koleżanka podczas oglądania stwierdziła: ” ma fajne vaginsy [ leginsy podkreślające kształt vaginy] bym ją stukneła…”

        Polubienie

  1. Przeczytałam … tak właśnie się dzieje gdy poziom hipokryzji, zakłamania, braku elementarnych zasad dobrego tonu czy wyczucia osiąga level -10 wśród ludzi, którzy Cię otaczają.I zaczynasz „ walić „ prawdę prosto z mostu bo już Ci się nie chce i nie pozwalasz na to….
    Kwestia czy jesteś gotowy( a) na reakcje zwrotne i kochasz swoje własne towarzystwo, bo tylko ono Ci pozostanie.To wymaga siły i konsekwencji.
    Piękne jest już bez żadnego ciśnienia stosowanie „ zasady lustrzanego odbicia „ właśnie po to by żyć w zgodzie z samym sobą.

    P.S Pacza się zaiste epicko 😊

    Polubienie

  2. Bardzo lubię tego bloga, czytam go niemal od początku, ale ostatnio mam wrażenie, że każdy post to przepisane od kolegi wypracowanie – a weź przestaw kolejność zdań, żeby było inaczej. Ten post to też dla mnie sklejka poprzednich tematów, a nawet porównań.

    Polubienie

  3. Odnoszę wrażenie, że nasz bloger chce wykrzyczeč, to wszystko co w nim .siedzi od dość dawna. Ten cały przekaż jest dla mnie oczywisty i wiele rozumie, też tak uważam i muszę się z nim zgodzić, pod wieloma względami. Chodź nie byłam w życiu przebojowa nie umilałam ludziom imprez to wiem na czym to polegało.jedna zasada której nie żałuję, dawałam za dużo od siebie, nie oczekując nic w zamian, bo zdawałam sobie sprawę że to boli kiedy masz oczekiwania a one nigdy nie następują. Ci co mnie zwali z znają i chcieli tak naprawdę poznać to wiedza ze nigdy nie osadzalam ludzi po czynach i status materialny czy zawodowy nie był dla mnie jakaś przeszkodą aby z kimś się zaprzyjaźnić. Nie wszyscy ludzie są tacy, co tylko biorą i nic nie dają w zamian, taki gest jak dobre słowo, uśmiech też jest ważne i to u mnie jest akceptowane jako podziękowanie, bo wiem że pamięta, chodź nie zawsze ludzie umieją lub mogą się zrewanżować.czy tak naprawdę o to chodzi. Ten co otrzymał pomoc od kogoś to wie, że pewne rzeczy same się nie zrobiły i zdaje sobie sprawę że potrzeba była włożyć w to swój czas. A niekiedy pieniądze.
    Mądry człowiek będzie wdzięczny za ten uczynek i sama wiem z doświadczenia że nadarzy się okazja i odpowiedni dzień to odwdzięczy się za trud i prace która ktoś włożył aby nam zrobić przysługę. A o kompleks ach nie ma co opisywać bo to naprawdę nie istotne w życiu dorosłym. Jeśli komuś się nie podobasz takim jaki jesteś, to trudno, nic na siłę. Nie warto zmieniać się dla kogoś, trzeba być sobą, nie udawać nie oklamywac siebie i innych. ŻYĆ W ZGODZIE ZE SOBA😉

    Polubienie

  4. Trzeba do tego dorosnąć, aby zacząć szanować swój czas. Mi szkoda poświęcać czas na innych i jałowe relacje. Jest tak jak mówisz zwykle ludzie mają interes jakiś, to się odzywają. Generalnie ja wyznaję zasadę, żę musi być obustronna wymiana korzyści i energii z danej relacji. Niezdrowym jest jeśli jedna osoba tylko daje a druga bierze, jeśli nie można być sobą. Fajnie być w gronie ludzi, którzy Cię akceptują i kochają za to jaki jesteś, a nie za to, co mogą od Ciebie dostać. Tę zasadę warto stosować przy doborze znajomych i partnera, na wybór rodziny wpływu nie mamy, ale mamy wpływ na to na co komu pozwalamy. Stawianie granic wydaje się tu kluczowe. Dziewczyny z listu mi nie szkoda, jest naiwna, widać potrzebuje dostać mocniej po głowie skoro zakłamuje rzeczywistość.
    Zamiast tracić czas na takich sobie znajomych lepiej jest pospać, przeczytać dobrą książkę, poświęcić czas swojemu zwierzakowi, pójść na spacer czy do spa, czy zapisać się na kurs o któym zawsze marzyliśmy. Inni nie są nam potrzebni do tego abyśmy utwierdzali się w przekonaniu, że robimy coś dobrze, czy że jesteśmy fajni i potrzebni.

    Polubienie

  5. No stary… Co za szczerość. Szanuję. Mam tak samo. Zbyt wiele lat byłem nice guyem. Już mi się nie chce. Zmęczyłem się tym. Może szkoda, że nie 10 lat temu, ale tego już nie zmienię. Pozostaje iść do przodu. 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.