Z grona wszelkich gównianych wiadomości, które przeczytałem dziś rano (poprawa pogody dopiero od niedzieli, zaraz rzygnem) najwięcej radości sprawiła mi historia pewnego angielskiego milionera Cecila Chubba.
Był piękny rok 1915, a konkretniej 21 września, Cecil poszedł sobie na aukcję szukając prezentu dla dużo młodszej żony.
Mary Bellę Alice Finch poznał na meczu krykieta i lubił ją rozpieszczać.
Traf chciał, że akurat na aukcji sprzedawano… Stonehenge. Tak, to Stonehenge.
Cecil wyłożył 6600 funtów, czyli jakieś 700 tys. funtów na dzisiejszą kasę i bardzo zadowolony z siebie wrócił do domu.
Wszedł i powiedział do Mary: hej kupiłem ci niezły kamień!
– Tak? Jaki? Jakiś ładny diament?
– Nie, coś lepszego, tylko wiesz musimy podjechać, aby go obejrzeć.
No i jakoś wyobraźcie sobie prezent jej się nie spodobał. Bo generalnie to ona go puściła na tę aukcję, aby kupił zestaw zasłon…
Trzy lata później Cecil oddał więc Stonhage (nieudany prezent) państwu pod warunkiem, że wejście na jego teren nie będzie kosztowało więcej niż szylinga, a lokalsi będą mogli tu wchodzić za darmo.
Za swój gest ówczesny premier nagrodził go tytułem szlacheckim. Cecil został „sir Cecil Chubb, First Baronet of Stonehenge”.
I teraz możecie sobie ponarzekać jak to jest wysłać faceta po zakupy

Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?
Chcesz więcej takich opowieści?
Kup moją nową książkę Gwiazdor. Albo jak masz mi później jęczeć to lepiej nie kupuj. To tylko dla ogarniętych.
https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p

Mary była ładna, ale wyobraźni i romantyzmu trochę jej zabrakło…
PolubieniePolubienie
Może po prostu Mary bardziej od widowiskowych prezentów wolała zwykłą codzienność i bliskość, bez fajerwerków i nastawienia na robieniu na kimś wrażenia.
PolubieniePolubienie
Super ciekawostka historyczna
PolubieniePolubienie