Mam 373 tys. obserwujących na Facebooku i 18.5 tys. na Instagramie. W swojej internetowej patokarierze dostałem już propozycje reklamowania wszystkiego. Prezerwatyw, serwisów randkowych, alkoholi, wizyt w spa, treningów personalnych, a ostatnio nawet ofertę promocji soków, pod warunkiem, że nie reklamowałem wcześniej Tymbarku. Nie reklamowałem.
Z grona tego typu propozycji najwięcej radości miałem z oferty:
„Oferujemy usługę profesjonalnego, laserowego wybielania zębów o wartości 1100zł w zamian za publikację relacji/ informacji na temat wizyty w mediach społecznościowych, takich jak Instagram i Facebook w postaci posta w aktualnościach i/lub Stories.”
I nawet wyobrażam sobie taką scenę, jak, dajmy na to, wyjmuję penisa z kobiety, w drugiej ręce trzymam komórkę i robię instastories, z powagą komunikując, że maestrię w tym zakresie osiągnąłem dzięki prezerwatywom marki xxxx. A później popijam wszystko sokiem.
Kuszące, przyznaję. Ale nie skorzystałem z żadnej takiej oferty.
Jestem frajerem, wiem.
Będę żałował, wiem.
Nie musisz umieć nic, aby być sławnym
Pochodzę z czasów, kiedy droga życiowej kariery była bardzo precyzyjnie określona. Zostań lekarzem, zostań prawnikiem, zostań pracownikiem korpo. Na początku podstawówka, później liceum, studia, staż, jeden, drugi, trzeci – jakoś zleci – siedzenie w klatce dla brojlera, a dla najlepszych, po 10 – 15 latach narożne biuro, solidny bonus i wczasy z żoną i dwójką dzieci na Majorce, a jak dobrze pójdzie to na Dominikanie albo Galapagos.
Internet całkowicie złamał ten model kariery.
W 2000 roku na rynku pojawił się nowy serwis, od którego wszystko się zaczęło. Serwis, który zainspirował ludzi z Doliny Krzemowej do stworzenia Facebooka oraz You Tube’a. Nazywał się on: “Hot or Not” i, ponieważ większość z was jest za młoda aby to pamiętać, przypomnę, że polegało to na wysłaniu swojego zdjęcia, które ludzie oceniali w skali od 1 do 10. Im więcej golizny tym lepsze statsy. I każdy od razu mógł zobaczyć, jaka jest jego średnia.
Zasada ‘polubienie/odrzucenie’ za to, jak ktoś wygląda i ustawienie się w centrum wizualnej atrakcyjności stała się osią serwisów społecznościowych. A dzięki Internetowi albo, jak kto woli, przez Internet, popularność się nagle straszliwie zdemokratyzowała.
Nagle nie musisz umieć nic, aby być sławnym.
Nie musisz śpiewać.
Nie musisz grać.
Wystarczy obciągnąć komuś znanemu, wrzucić to do sieci i tyle. Kariera się zaczyna. I będziesz zarabiać kawał hajsu.
Influencer poleci wszystko, jeśli dostanie to za darmo
Na początku września głośna stała się sprawa szantażysty, który zażądał 50 tys. w zamian za to, by nie ujawnić umów reklamowych z youtuberami dwóch znanych sieci partnerskich: GetHero oraz Gamellon. Z ujawnionych dokumentów można było się dowiedzieć, że za jeden film, jeden post na Facebooku i jeden na Instagramie kanał WiP Bros skasował od firmy Durex 18,5 tys. zł. Z kolei za współpracę iluś tam youtuberów z producentem deserów agencja GetHero zainkasowała prawie 210 tys. zł.
Post czy relacja na insta to 8, 10, 15 koła do łapy.
Nic więc dziwnego, że u internetowych celebrytów pojawiają się luksusowe auta, drogie torebki, oraz różnego rodzaju darmoszka, bo ludzi z działu marketingu interesuje dotarcie do setek tysięcy osób, które śledzą w Internecie kogoś, kto jest znany z tego, że jest znany.
Mamy aktualnie dwie nowe waluty w kraju: uśmiech bombelka oraz instastories/lajki. Jedynie tylko od czasu do czasu ktoś się jeszcze dziwi, jak właściciel knajpy w Sopocie, kiedy dostał wiadomość:
„Hej. Jestem influencerką z liczbą 340 tys. wiernych obserwatorów. Chciałabym wam pomóc w promocji podczas mojej wizyty w trójmieście na Openerze. Proponuję zatem pełen obiad dla mnie i kilku znajomych, których poproszę o oznaczenia waszej restauracji.”
A influencer poleci wszystko jeśli dostanie to za darmo. Nieważne czy jest dobre czy to wątróbka z Biedronki zmieszana z mielonką czy może kał jednorożca. Bo dostanie za to pieniądze, bądź gratisy.
Swipe up! kochani! Kupcie: niedziałające pasty wybielające, przepłaćcie za chujowe słuchawki, oczyśćcie sobie uszy woskowymi świecami. Dajcie mi zarobić hajs, frajerzy!
Ta rewolucja w wykonaniu influencerów jest przełamaniem równania:
tylko ciężka praca = duże pieniądze
Lecz rodzi to społeczny bunt i komentarze, typu
„Jedne wielkie nieroby i śmierdzące lenie.”
„Żebracy.”
Można powiedzieć, że stosunek do internetowych celebrytów jest jak stosunek Polaka do Niemiec. Niemiec to twój wróg, Niemca okraść to nie grzech, ale samochód z Niemiec sprowadzić to już mądra decyzja. Czyli miks nienawiści z fascynacją. Influencerka, według tego poglądu, to więc tępa dzida z ustami jak pontony, wypinająca przerobioną w photoshopie gołą dupę. Lecz laski nienawidząc jej i tak marzą, aby być takie jak ona. Influencer to wytatuowany mięśniak, sfiksowany na punkcie swojego wyglądu, makijażu i wacka, dbający o to, aby w trakcie treningu włosy w brodzie mu się nie zmierzwiły, a chociaż to prostak jakich mało, faceci i tak chcą mieć jego wygląd, pieniądze, a nade wszystko powodzenie u dup.
Przedstawiciele pokolenia połowy lat 80. 70. czy 60. słyszą nazwy internetowych sław, rozkładają następnie ręce i mówią: nie znam. A młodzi ludzie marzą o karierze Marty Linkiewicz, Marcina Dubiela albo Lorda Kruszwila (Który jest debilem. Mało kiedy wyrażam się źle o kimkolwiek, ale jest on debilem. Prezentuje triumf głupoty i braku jakichkolwiek wartości, bo tu wszystko jest za pieniądze i dla pieniędzy. A wpływ na taką moją opinię miał m.in. materiał, gdzie kazał 10-latkowi dotykać tyłków kobiet, co następnie nagrywał).
Młodzi ludzie myślą, że tak jak u Fagaty bądź Friza z Ekipy będzie wyglądać normalne życie i czekają w bloczkach startowych na dorosłość i rządzenie ŚFIATEM!
Młodzi ludzie pytani teraz o to kim chcą być w przyszłości, odpowiadają: youtuberami. A gdy idziesz w Stanach ulicą i coś nagrywasz, to pierwsze pytanie, jakie pada, brzmi: jaki masz kanał?
Czy potrafisz skupiać na sobie uwagę ludzi?
Trochę mi przykro, bo przez wieki wszelkiego rodzaju twórczość polegała na tym, żeby wyrazić siebie. Swoje lęki. Swoje pragnienia. Tajemnice. Kompleksy. Twórczość polegała na tym, aby coś zmienić. Albo chociaż ostrzec. Twórczość internetowa polega zaś głównie na tym, aby zaimponować. Plus dołożyć do tego reklamę prezerwatyw, kremu, bądź spa. Influencer, a przynajmniej większość z nich, nie musi właściwie robić nic konkretnego. Poza jednym: ma skupiać na sobie uwagę ludzi.
Najłatwiej jest to zrobić poprzez seks.
Jaka jest naturalna pozycja kobiety na Instagramie? Usta w ciup, cycki na wierzchu. Jaka jest naturalna pozycja mężczyzny? Usta w ciup, kaloryfer. A później jest czekanie na lajki.
Królową tego nurtu oraz jego prekursorką jest Kim – która rozpoczęła karierę od upublicznienia własnej seks taśmy, a następnie właśnie zaczęła… nie robić nic. Dziś rodzina Kardashianów ma ponad pół miliarda obserwujących na Insta (głównie nastolatek) i prezentuje świat, gdzie kobieta jest głupia, pusta i panuje szczucie dupą. Gdzie liczy się tylko to, w co jest ubrana (najlepiej jak jest rozebrana, wtedy lajeczków jest dużo więcej) i jak pomalowana.
Oczywiście pokazanie gołej dupy może być też dodatkowo opakowane w dowolny sposób. Może być walką o prawa kobiet, wyzwolenie seksualne, zwracać uwagę na zagrożone gatunki zwierząt, czy ochronę środowiska. Nie, nie żartuję. Kinga Rusin rozebrała się w Vivie, bo chciała promować „czyste jedzenie, oraz czystą wodę”…
W rzeczywistości jednak, pokazanie gołej dupy jest pokazaniem gołej dupy. Budzić ma pożądanie i erekcję. Jest tylko pretekstem. Do czego? Do skupiania uwagi, oczywiście.
Ponieważ umiejętności jako takie nie odgrywają tu roli, drugim podstawowym paliwem jest prywatność. Bo o czymś te filmy i relacje trzeba nagrywać.
Ostatnio oglądałem w sieci dwójkę popularnych youtuberów, którzy opowiadali o kulisach rozpadu swojego związku. W dwóch częściach. Jeden odcinek u niej na kanale, drugi odcinek u niego.
Oglądałem to i trochę myślałem, że pewne rzeczy powinny być jednak za kurtyną, a trochę żal mi było tej kobiety. Lecz później zrozumiałem, że mimo swojego internetowego doświadczenia właśnie wpadłem, niczym młody, naiwny tuńczyk, w sieci, które na mnie zastawiono.
U podnóża internetowej popularności musi być bowiem spór MIĘDZY KOMENTUJĄCYMI. Część ludzi ma oglądać i mówić: ‘o patrz, jaka dziwka’, lub ‘patrz, jaka idiotka’ a część ma podziwiać. I jedna i druga strona ma się ze sobą kłócić.
Nie liczy się kim jesteś, liczy się jaki masz wizerunek
Oczywiście nie jest to takie proste, jak się wydaje. Płaci się za wszystko. Czasami tylko nie widzimy ceny.
Każda praca, każdy sukces, wymaga wysiłku i nawet jak ktoś zostaje influencerem, to te zdjęcia które większość odbiera jako ‘przecież to każdy głupi potrafi’, wymagają wysiłku i trzeba za nie zapłacić wycięciem części mózgu odpowiedzialnej za odczuwanie czegokolwiek. Każda chwila w życiu jest przez taką osobę śledzona pod kątem znalezienia najlepszego kadru. Każde wyjście nie jest przyjemnością, ale pracą bo trzeba skręcić coś na wydarzenia, aby inni patrzyli i podziwiali: ten, ta dopiero ma życie.
Nagle doszliśmy do momentu, że nie idzie się na siłownię po to, aby czerpać z tego przyjemność, albo być silniejszym, idzie się po to, aby pokazać innym, że się tam jest. No i aby wyglądać lepiej na zdjęciach oraz filmach, które wrzuca się później do sieci. Nie idzie się do kina na film. Idzie się, aby pokazać, że się tam idzie. Nie jedzie się na wakacje oglądać, czuć, przeżywać, dotykać, jedzie się po to aby pokazać, że się wyjechało.
Dawniej obowiązywała zasada: ‘fake it till you make it’, czyli ‘udawaj tak długo, aż to, co udajesz, stanie się prawdą’. Teraz obowiązuje nowa: ‘fake it till you die’. Czyli udawaj aż umrzesz.
Świat social mediów odpycha prawdę o świecie, bo nikt tak naprawdę nie jest nią zainteresowany.
Prawda jest trudna i smutna. Lepiej oglądać świat, w którym liczy się jędrność skóry, jakość doczepów, rodzaj użytego filtra i marki kosmetyków. Gdzie nie ma miejsca na starość i strach. Gdzie wszystko jest pozą albo beką. Udźwignięcie tego rozdarcia mentalnego, nawet dla samych influencerów jest trudne. Stąd też bardzo często tworzą dwie rzeczywistości: jedna publiczna, druga na tzw. finsta, czyli prywatnym instagramie dla osób, które znają z reala. Finsta jest bardziej zbliżone do prawdy, co nie oznacza, że nią jest. Bo jak ktoś całe życie buduje na udawaniu, to w końcu gubi się kim jest.
xxx
Za dekadę, bądź niewiele więcej, internetowi celebryci będą najbardziej wpływowymi ludźmi mediów. Bo sami będą mediami. Każdej minuty odtwarza się ponad 4 miliony filmików na YT. Będzie więcej. Telewizja i prasa będą dla emerytów. Stanie się tak, czy mi się to podoba, czy nie.
Czasami tylko jestem ciekaw, jak będzie wyglądać 80-letnia influencerka, której czas popularności minął…
„A babcia, wnusiu, też pamięta jak ładne potrafiła wypinać się w Internecie! Miałam taki tyłek, że codziennie dostawałam za niego ze 3 tysiące lajków. A jak pokazałam kawałek cycka to i z 5 tysięcy”.
Proszę, miliony lat ewolucji doprowadziły nas do tego momentu. Liczy się dobre wypięcie. Wpierw do widza, później reklamodawcy.
*Dziękuję za przeczytanie mojej notki! Nie zapomnij zasubskrybować mojego kanału oraz koniecznie zostaw łapkę w górę i komentarz (mogłem się powstrzymać, ale nie chciałem).
Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?
Chcesz więcej takich opowieści?
Nadciąga „Solista”

Photo by Jose Martinez on Unsplash
Ano szlaufiarki i instabciągarki dzielą i rządzą w internetach swoimi odbytami pawiana zamiast ust. Ludzie po prostu lubią takie niskich lotów rozrywki, stad mega popularność discozpola czy wszelkich kałowych telenowel i programów podglądackich. Przecież merytoryczne blogi czy kanały jutubowe nie mają żadnej szansy na bycie mega popularnymi, gdyż tłuszcza nie lubi używać mózgu, ma im tylko coś przed oczami popierdzielać i nie daj boże uruchamiać szare komórki! Teraz jest modna kariera od zera do zera i ludzi to kręci i nic z tym nie zrobisz to już się stało 🙂
PolubieniePolubienie
Myśle, że i ta moda przeminie. Mam taka nadzieję bo aż strach dzieci mieć w tych czasach
PolubieniePolubienie
Wolę social media od telewizji czy radia które powielają do znudzenia utarte schematy. Wolę influencerów od celebrytów. Jak wszędzie są stoły, krzesła, parapety (…). Natomiast na koniec dnia mam wybór kogo oglądać, czytać, obserwować, lubić.
Stanie się influencerem wymaga dużego wysiłku. Musisz sporo wyłożyć aby powąchać z tego chociaż jakiś grosz. Z samych reklam googlowych raczej nie wyżyjesz. Trzeba coś zarekomendować, polecić, zasugerować.
Mimo wszystko rekomendacja influencera jest dla mnie więcej warta niż reklama telewizyjna czy radiowa która jest odpicowana, sztuczna i szanse, że skorzystam z promowanego produkt czy usługi są porównywalne z wygraną w totolotka.
PolubieniePolubienie
Genuine question. Jest sobie influencer i rekomenduje on Panu np komorke bo dostal darmowa probke. Jest tez znany aktor ktory rekomenduje Panu te sama komorke bo mu za to zaplacono. Dlaczego influncer bardziej przekonuje? Ja absolutnie nie widze roznicy?!?
PolubieniePolubienie
Padłam! Uwielbiam czytać Pana teksty! Takie do szpiku kości prawdziwe.
PolubieniePolubienie
Zasubskrybowałam. Daje 🙌 i zostawiam komentarz. Mocne ale prawdziwe!
PolubieniePolubienie
Mnie to osobiście przeraża i uważam, że ich czas też się skończy. Ludzie na szczęście widzą to tak samo jak Ty
PolubieniePolubienie
Ciekawe ile wziąłeś za lokowanie produktu, konkretnie Tymbarku? Mam nadzieję, że nie mniej niż wzięłaby Grochola. 😉 Nie wiem, czy ona też jest influencerem, bo się kompletnie na tym nie znam, ale mam nadzieję, że jest i przypadł jej w udziale darmowy kał jednorożca.
PolubieniePolubienie
Nie da się czytać tego postu nie mając z tyłu głowy, Twoich przeczytanych książek, przemyśleń i postów, w których często: przeciętność (mam na myśli życie bez insta, fb i w ogóle życia w sieci – czyli nie żyjesz), naturalność (czytaj uplywajacy czas zostawia ślady na naszym ciele, a z doświadczeń czerpiemy wiedzę i nie robimy nic na siłę), to i jeszcze parę innych archaicznych dla gimbazy i milenialsow „zjawisk”….zwyczajnie z pełną świadomością z nich kpisz i wysmiewasz, po prostu dobierasz tak słowa, że trudno odebrać to inaczej😒
Potem piszesz krótkie przemyślenia, że tęsknisz do tej normalności ze swoich „prehistorycznych” czasów. I nie wiem, czy to rozdarcie wynika z tego, że zwyczajnie boisz się jednak utraty tych tysięcy polubien czytelników, którzy nazwą Cię starym piernikiem, czy sam będziesz wyglądał koło 80-tki, jak Mickey Rourke🤦♀️
Powyższy post jest prawdziwy ale Ty coraz częściej sam nie wiesz czego byś chciał moim zdaniem, tym bardziej, że jednak podziwiasz te pontonowe usta i wypiete tyłki, karmisz swoje EGO podziwem i zachwytem tych których opisujesz jako pustych i płytkich a Tindera znasz jak mało kto i gdzie te laski w wieku 80 lat, będą wyglądały gorzej niż matka Sylvestra Stallone teraz🤷♀️
Piotr, czy aby nie jesteś niewolnikiem tego wszystkiego co tak krytykujesz i coraz częściej wołasz HELP ME między wierszami, ale tak naprawdę…nie chcesz się uwolnić?
PolubieniePolubienie
Trochę prawdy w tym artykule, ale też warto zauważyć, że nie kazdy youtuber pokazuje cycki albo tworzy dramatyczne sceny, tylko żeby zyskać uwagę. Niestety, jeżeli się tego nie robi – to jest naprawdę trudno się przebić.
Wiem to z pierwszej ręki, bo niedawno założyłem kanał (https://www.youtube.com/channel/UCe2RA6w1NYXRThBumTqA-oA) na YT, aby pokazac ludziom jak się żyje w Azji. Przebicie się przez ten nawał bezwartościowego contentu i spamu jest niesamowicie trudny. Sami możecie ocenić jakośc filmików w porównaniu do wyżej opisanych.
PolubieniePolubienie
Kanał pożył 2 dni i padł, grubo. 😉
PolubieniePolubienie
Poświęciłem chwilę, żeby przeczytać, ale jestem za stary, żeby poprawnie oceniać wartość influencera a co dopiero się na niego wkurwiać.
PolubieniePolubienie
W punkt 👌
Jak przeczytałam pierwszą Twoją książkę zaczęłam szukać w internecie informacji o Tobie. I szczerze miałam niedosyt. Bo jak on wygląda?! Kim on jest?! Dlaczego na okładce książki nie ma jego zdjęcia?! Ale… Dzięki temu chciałam nadal czytać Twoje książki, bo tam poznawałam Ciebie.
Dopiero po jakimś czasie dostrzegłam, że Twoja ‚anonimowość’ jest czymś czego pragną ludzie o których dziś piszesz w notce.
Cenię sobie prywatność. Cenię ludzi ceniących prywatność.
Pozdrawiam serdecznie Piotrze.
PolubieniePolubienie
Jaka babcia? Jakim wnukom? Nie mogę wyzbyć się zwątpienia w instynkt prokreacyjny ludzi, o których piszesz Piotrze. Powiedzcie mi, że się mylę.
PolubieniePolubienie
Zgadzam się z tekstem i też tak mam. Jeśli jednak na głos wyrażam swoje zdanie to mi zarzucają, że zazdroszczę. Widocznie taka już jestem staroświecka, że wartość ma dla mnie włożona praca i wiedza. Mimo wszystko chyba nie zamieniłabym swojego życia za cenę utraty prywatności i wyprania się z mózgu (nawet jakby miałoby to byc tylko na pokaz). Tylko jakoś szlag mnie bierze, jak po 5 latach studiów i ponad 10 latach doświadczenia, wydatek paru stów na drogi, wymarzony perfum to dla mnie przesadna rozrzutność podczas gdy jakaś 15-letnia influęserka dostaje go za friko…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jako przedstawicielkę tego pokolenia wychowanego w internecie przeraża mnie perspektywa, że wcześniejsze pokolenia zostawiły po sobie nowe nurty w sztuce czy przełomowe dzieła literackie – a wszystko wskazuje na to, że my pozostawimy po sobie miliony zdjęć z wypiętym tyłkiem i relacji z imprez na insta.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Panie Piotrze, wyprowadź się Pan w głuszę i zostaw se Pan ten cały dwudziesty pierwszy wiek we Warszafce.
Będziesz Pan miał dalej do roboty, ale życie spokojniejsze.
Jak w tym dowcipie o Uriupińsku.
PolubieniePolubienie
A mnie najbardziej przerażają influencerzy z nurtu „parenting”. Zarabianie na dzieciach i rodzinie jest najbardziej obrzydliwe.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Samo pojęcie „parenting” jest dla mnie jakimś absurdem. Jest piękne polskie słowo „rodzicielstwo” ale to jest za mało światowe. Co to k… jest parenting? Co to ku…. jest dizajn – po polsku mówi się „wzornictwo” kolejne piękne słowo.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
A ja w tym widze ludzką pustkę, taką autentyczną dziurę którą ludzie mają wewnątrz i próbują zasklepić albo życiem dla innych (influencerzy) albo śledzeniem sławnych (biedna szara masa przewijająca instagram). Człowiek który nie wynosi z domu konkretnych wartości, pasji, umiejętnośći samodzielnego określania i osiągania celów czy podstawy duchowej jak gąbka chłonie mentalny fast food, bo to wydaje się atrakcyjne i nie chce być gorszy niż rowieśnicy. Nie kreuje aktywnie swojego świata, siedzi na toalecie i ogląda świat youtuberów, reaktywność staje się nagradzana i szybko powstaje pętla dopaminowa.
Korporacje pod płaszczykiem cool startupów znalazły sposób by okraść ludzi z uwagi, ze skupienia na swoim życiu co pozwala ich trawić i wydalać codziennie, jednocześnie na nich zarabijąc (a.k.a monetyzując).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wpis z gatunku „w sumie to chcialbym, ale sie brzydze”… Ale rozumiem, mozliwosc komentowania (czy to influencerozy, czy kajdan telefonow komorkowych) z perspektywy doswiadczonego zyciem cynika jest kuszaca (i daje mozliwosc zaistnienia w roli intelektualisty, w przerwach od wpisow o dupach)…
PolubieniePolubienie
Nie kupuje tego życia w necie. Mam wrażenie ze i Ty Piotrze też nie. Nie mam fejsa, insta, nie mam telewizji, nie oglądam yt. Czy to jeszcze jest życie?😱
PolubieniePolubienie
Piotrze, nie jest chyba najgorzej, mogłeś trafić na ofertę wybielania, eee, drugiego końca. Rynek ma i to w ofercie, natomiast nie mam wiedzy dotyczącej doboru influencerów do takiej reklamy.
PolubieniePolubienie
lubię Cię za ten wpis
frotka
PolubieniePolubienie
Dobra, to ja też dam lajka. W końcu od kilku godzin nic innego nie robię, tylko czytam Pana wpisy.
PS Od dzieciństwa mam lordozę, czyli wygięcie kręgosłupa w taki sposób, że wypinam dupę. Może powinnam zostać instahramerką? A nie, zaraz, musiałabym schudnąć ze 20 kg i zacząć się malować. Chłop by mnie wtedy wysłał do psychiatryka…
PolubieniePolubienie
Zaimponowaleś mi Piotrze tym wpisem.
PolubieniePolubienie