To jest informacja o filmie. Jeśli ktoś spodziewa się ofert sprzedaży opla, albo mojego tyłka z linkiem do Only Fans, to nie tutaj.
Choć przyznaję, czuje się nieco odsłonięty.
Czytaj dalejTo jest informacja o filmie. Jeśli ktoś spodziewa się ofert sprzedaży opla, albo mojego tyłka z linkiem do Only Fans, to nie tutaj.
Choć przyznaję, czuje się nieco odsłonięty.
Czytaj dalejW niedzielę obudziłem się z potwornym kacem. Jak zwykle usiłując odtworzyć wydarzenia poprzedniej nocy.
Byliśmy na basenie. Później w saunie.
Następnie poszliśmy do Między Bułkami, gdzie zjadłem burgera z
jalapeño. Do tego było jakieś piwo. Następnie Dom Whisky, gdzie piłem Negroni i patrzyłem na kociaki, których było tutaj naprawdę dużo. Patrzeć jeszcze lubiłem. Wieczór skończyliśmy na koniaku w Bristolu.
Teraz jednak coś mi nie grało.
Raz – bolał mnie penis. Dwa – tyłek. I to nie pośladki. Bolała mnie jego centralna cześć. W sensie odbyt. Szczerze mówiąc, to piekł jak cholera.
CO JA ROBIŁEM DO NĘDZY WCZORAJ WIECZOREM I CZY KTOŚ POSUWAŁ MNIE W TYŁEK???
(Jeśli budzisz się rano z prezerwatywą w tyłku po spotkaniu z kolegami, to znaczy, że już nie masz kolegów).
Czytaj dalejZaświadczam wam, już nic nie będzie takie samo, albowiem po obejrzeniu 365 dni dokonałem niemożliwego: zrozumiałem kobiety. Choć do teraz zastanawiam się, co trwało w tym filmie dłużej: sceny seksu czy zakupów.
I tak, owszem, znany jest mi pogląd, że jak na tyle ru… to zdecydowanie za mało jej nakupował. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Czytaj dalejSytuacja jest cokolwiek niezręczna.
Dzwoni do mnie dawno niesłyszany zawodnik, z którym kiedyś po klubach w Warszawie usiłowaliśmy łapać choroby weneryczne.
– Kupuję akcje Gazpromu – mówi. – Spadły 70 proc. na giełdzie w Londynie. To się najdalej za pół roku odbije!
Patrzę na foksteriera, który przed momentem dostał opierdziel za wykopanie dziury koło garażu, foksterier patrzy mi w oczy i milcząco odpowiada: nie gap się na mnie, to jego pojebało. Kolega, co prawda, do tej pory co najwyżej hurtowo kupował gumy w Rossmanie, ale pytam na wszelki wypadek:
– Kupowałeś kiedykolwiek akcje chociaż w Polsce?
– Nie. Ale to nie jest okazja, to jest mega okazja.
I ja już wiem, że popełniam błąd, ale tłumaczę, że to chujowy pomysł pakować hajs w rosyjską spółkę, kiedy trwa wojna, że pomijając zwyczajny wstyd, jak mu już kasa świat przesłania, to ryzyko jest ogromne, itp. itd.
Odpowiedź:
– Głupi jesteś, można zrobić dużo papieru.
Kolega chce iść na skróty. Taka teraz moda.
Czytaj dalej