Mój kolega adwokat, człowiek lat prawie czterdziestu i wagi słusznej aby dobrze się prezentować w todze z zielonym żabotem, poznał niedawno kobietę 30-letnią, wolną i atrakcyjną. Zrobiła na nim wrażenie podwójne. Po pierwsze, bo dała mu na pierwszym spotkaniu.  Po drugie, bo na pierwszym spotkaniu mu nie obciągnęła. Tak go to ujęło, że się z nią ożenił. 

Jaki z tego płynie wniosek? O tym za chwilę.

Kobieta udaje głupszą niż jest, bo boi się samotności

Dawno, dawno temu, kiedy modelki miały jeszcze cycki, firma Wonderbra zrobiła plakat.  Na tym plakacie jest Eva Herzigova z miotłą kręconych blond włosów, wyglądająca jakby właśnie wstała z łóżka albo właśnie się tam wybierała. Stoi w czarnym staniku, idealnie eksponującym naprawdę spore piersi.  Totalny kociak.  Kciuki dłoni ma wetknięte za ramiączka biustonosza. Na twarzy, zaś, wyraz:  „Wiem, że mnie chcesz. Wiem, bo każdy chce.”  Ten plakat miał podpis: Nie potrafię gotować. Ale kogo to obchodzi?

cfbc36f6849f27a91dbcc0631d022933Wonderbra

W przypadku szybkiego, efektownego rżnięcia gotowanie jest faktycznie bez znaczenia.  Ale w naszej kulturze, gdy przychodzi do emocji, związku i długoterminowych relacji, ma to już wielkie znaczenie. Niemal każdy Polak zapytany jaka powinna być ta kobieta, z którą chciałby być, odpowiada, że on to najbardziej ceni, gdy kobieta jest: ładna (cycki, dupa, nogi), inteligentna (cycki, dupa), zabawna (nogi, cycki), ma dobre serce (doskonale ciągnie) i potrafi gotować (schabowy i pomidorówka). W cenie są pokorne kury, które siedzą na dupie, kiwają potakująco głową i gotują rosół jak jego matka. 

I nawet wiem skąd się to wzięło. Faceci szli do powstań, na wojny, a kobiety zostawały w domu i ogarniały wszystko. On później wracał i, jak to po wojnie, nie był zdatny do zbyt wielu rzeczy, więc ona ogarniała dalej. Albo on ginął i pojawiał się nowy kolo, co dawało jej szanse na szczęście. Co, jednak, robiła?  Odmawiała mu, bo etos matki Polki nie pozwalał, aby się puściła zanadto. Polka ma się puszczać powściągliwie. Polka ma być odpowiedzialna. Za dom, za rodzinę, za kredyt i wszechświat.

W naszej kulturze kobiety mają się opiekować. Ten model przekazywano z pokolenia na pokolenie, a później przyszedł kapitalizm i porno, więc teraz laska ma być nie tylko pokorną kucharką, ale i atrakcyjną dziwką.

Tak jak pisałem w mojej pierwszej książce:

KOBIETA – określenie samicy z rodzaju Homo. Współczesna cywilizacja wymaga od kobiety: nienagannego wyglądu, wagi poniżej 55 kg, dużych cycków, które sterczą niczym piramida w Li Peia w Luwrze, długich nieporośniętych szczeciną nóg, umiejętności robienia loda porównywalnej z Jenną Jameson, bycia dziwką w sypialni i damą w salonie, bioder poniżej 90 cm, talii poniżej 63 cm, braku cellulitu, orientacji w najnowszych trendach mody, prenumeraty „Cosmo”, braku rozstępów po dzieciach (Tytus i Szymon, Maja i Ksawery).

Dlatego też, albo udaje głupszą niż jest, bo się boi samotności, albo siedzi na dupie i narzeka, że dookoła nie ma żadnego fajnego faceta.

Oczywiście, że znalezienie faceta w dzisiejszych czasach jest banalnie proste. Tylko, laski, szukacie go od dupy strony.

Nie zastanawiaj się, czy coś z tego będzie

Przeciętna kobieta spotyka trzy kategorie mężczyzn:

  1. Tych, którzy chcą ją przelecieć
  2. Tych, którzy chcą ją przelecieć i zostać dłużej
  3. Tych, którzy nie chcą jej przelecieć, bo im się nie podoba, a aktualnie są trzeźwi

Z grubsza można przyjąć, że przeciętnie atrakcyjną kobietę nie będącą delfinem, zaciągnęłoby do łóżka przynajmniej na jeden raz jakieś 60 procent facetów. Około 10 procent zostałoby z nią na dłużej, dla 10 procent jest pasztetem z tofu, a 20 procent to samce będące w związku i wierne, przez co niezainteresowane nią.  Proporcje poszczególnych grup mężczyzn mogą się, oczywiście, nieco zmieniać. Laska na Politechnice, nawet gdy jest wegańskim burgerem z ciecierzycy, będzie miała większe branie u siebie na uczelni, niż gdy na wakacjach pojedzie na wiejską dyskotekę. Korposuka pracująca w księgowości wśród niemal samych bab, będzie dla facetów tapetą, ale jeśli trafi do baru w centrum miasta, jej szanse na zapalenie pochwy gwałtownie wzrosną. I tak dalej.

Wniosek z tego płynie taki, że jeśli kobieta uśmiecha się wszędzie i do każdego (no chyba, że jest w psychiatryku) to prędzej czy później ktoś się napatoczy. Jednakże potem wszystko się jebie. Przepraszam, miałem ograniczyć używanie wyrazów potoczystych. Więc potem, kurwa, wszystko się sypie. Bo kobiety nie przestają być Matkami Polkami.

Jak z tego wyjść to już opowie wam Ewa, która – po kilkunastu crash testach różnymi samcami w roli głównej – właśnie znajduje się w szczęśliwym związku:

„Generalnie chodzi mi o to, że aby wyszło coś na płaszczyźnie KOBIETA – MĘZCZYZNA, musi się zadziać na płaszczyźnie CZŁOWIEK-CZŁOWIEK. Trzeba się lubić, o czym często piszesz. Że trzeba szukać nie faceta, ale fajnego człowieka. Może kolegę, może przyjaciela, może partnera – życie pokaże kim dany człowiek będzie. Nie wiadomo tego po pierwszej randce. Może nikim nie będzie. Powiedz o tym laskom. Proszę.

W kobietach najgorszy jest strach. To strach wyczuwacie jak pirania krew. „Czy coś z tego wyjdzie?” , „czy mu zależy?” , „czy jestem dość szczupła?” , „czy będziemy parą?”  Piotrze powiedz kobietom, żeby poznając faceta nie zastanawiały się „co z tego będzie” i czy się temu facetowi podobają.

Tylko żeby zastanawiały się czy on podoba się im i czy naturalnie się im rozmawia razem, czy czują się piękne gdy on na nie patrzy. Żeby nie czekały na telefon i nie udawały, że nie wiedzą czy się facetowi podobają. Bo wiedzą doskonale, że kiedy się podobają, to facet nie da im możliwości czekania na telefon, tylko dzwoni i pisze w każdej wolnej chwili, zaprasza na randki. I płaci rachunek za kolację czy kawę cały dumny, że z taaaaką laską paraduje przed innymi facetami i ci faceci patrzący wokół nie mają wątpliwości, ze to randka ponieważ na randkach płaci facet. Na piwie z koleżanką płaci się po połowie.

Piotrze powiedz kobietom, żeby nie spotykały się z facetem, którego nie lubią, ale „jest przystojny, wolny, zarabia 20k na rękę”. Żeby nie spotykały się z facetem, który pozwala im się zastanawiać „zadzwoni/nie zadzwoni”, a jednocześnie je dyma, a one udają orgazmy, żeby jednak zadzwonił następnego dnia. Żeby nie szły do łóżka w nadziei, „a teraz coś z tego będzie bo się bzykamy”. Powiedz, że jeśli zastanawiają się „czy coś z tego będzie?” to znaczy, że to pytanie retoryczne i na pewno nie będzie, bo to pytanie oznacza śmierć fajności między ludźmi.

Powiedz im, bo mi kobiety nie uwierzą. Faceci na mnie lecą. I żadna nie uwierzy, że nie lecą na mnie dlatego, że mam włosy do połowy zgrabnej dupy, ale dlatego że…umiem być sama i się tego nie boję. Jeśli się czegoś boję to tego, że związek może mi skurczyć czas dostępny na moją osobistą fajność tylko dla mnie. Próbujesz im to wbić do łbów na blogu, ale to ostatnia rzecz w jaką kobiety uwierzą.

Robię co lubię i większość z tych zajęć nie wymaga kasy czy odpowiednich gadżetów. I zdarza mi się wielokrotnie, że wolę posiedzieć sama i „Downton Abbey” pooglądać, niż iść na randkę. Bo mam na to ochotę. I mówię to facetom otwartym tekstem. Wkurza ich to, bo nie kumają jak można oglądać serial o angielskiej wsi w latach 20-tych zamiast iść na sushi do zajebistej knajpy. Można 🙂 Nie boję się, że przez to facet pójdzie sobie.

Mi zajęło dwa lata, żeby to skumać i żeby się nie bać „czy coś z tego wyjdzie”. Musiałam przerobić wiele sytuacji, które teraz mnie śmieszą, ale kiedyś mnie załamywały. Popełnić różne rodzaje błędów i wyciągnąć wnioski. Powiedz laskom, żeby nie musiały tracić na zrozumienie tego dwóch lat jak ja.”

Sukcesem nie jest posiadanie faceta. Sukcesem jest posiadanie fajnego życia

Kobieta w Polsce myśli, że odniosła życiowy sukces dopiero wtedy, gdy ma pod bokiem jakiegoś faceta. Nieważne, że ten facet jest wypchany trocinami. Chodzi o to, że jest! A skoro tak jest, to ona jest lepsza od tych wszystkich lasek, które faceta nie mają. Bo jej wagina była w stanie osiągnąć sukces, którego tamte dziwki nie posmakowały! I siedzi później i się męczy, i spogląda na tego dekla z pogardą. Ale nie jest sama.

Tyle, że sukcesem nie jest posiadanie faceta. Sukcesem jest posiadanie fajnego życia. Związek ma być dla nas dobry. Związek ma być dla nas fajny. Ma sprawiać, że się rozwijamy, że jesteśmy lepszymi ludźmi.

Dlaczego mój kumpel adwokat związał się z tą kobietą? Bo ona, po prostu, chciała się fajnie pobawić i spędzić miło trochę czasu. Nie traktowała go, tak jak poprzednie, jak puchar na szafkę: „O, to będzie ojciec moich dzieci”, albo „To dobry kandydat na męża”. Nie była ZDESPEROWANA. Nie miała ochoty zadowalać się byle czym tylko dlatego, że to coś miało penisa. Rozmawiała z nim normalnie. Chciała go po prostu poznać. A kiedy uznała, że sprawy idą w kierunku, na który nie miała akurat ochoty, powiedziała „nie”, czym wzbudziła jego szacunek.

Jak to kiedyś powiedziała Hanna Bakuła:

Ciągle słyszę o młodszych koleżankach: „taka ładna, a sama”. Jakby bycie samemu było okropne. Uważam, że nie ma co wiązać się z byle kim. Namawiam wszystkie panie, by zamiast jeść z podłogi brudną kanapkę, napiły się wody i poczekały na smaczny obiad.

15475535022_470065220e_b Photo by petukhov.anton/CC Flickr.com

183 uwagi do wpisu “Najważniejsza rada, jakiej można udzielić kobiecie

  1. Uskrzydla miłość, która powinna być oderwana od „fajnych rzeczy”, bo jak przyjdzie w życiu posucha, to pojawi się problem. Jak człowiek zacznie utożsamiać miłość z fajnymi rzeczami (dla kobiety wyjścia, knajpki, wakacje), dla faceta (jędrne cycki, zawsze uśmiechnięta z garami w łapie) pojawi się problem. Wg tej teorii: zabraknie kasy na „fajne rzeczy” kobieta ucieknie, ciałko kobiety nie będzie tak samo jędrne po ciąży – facet ucieknie do młodszych cycków.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Co to jest miłość? To jest chwilowe zachwianie równowagi hormonalnej, a ponieważ zdrowy organizm ludzki jest homeostatem, dąży do zniwelowania tego zachwiania – i to tym szybciej, im gwałtowniejsze było. Dlatego miłość się kończy, w przeciwieństwie do przyjaźni i przywiązania, a te są na ogól oparte na tym, co można robić razem – na wspólnych zainteresowaniach, na rzeczach, które cieszą i bawią obie strony. „Przeciwieństwa się przyciągają” – to jedna z największych głupot, jakie dzisiejszej popkulturze udało się wmówić ludziom (zaraz obok „żyj emocjami, nie myśl, bo rozum i rozsądek są nudne”). Życie to nie fizyka, kobieta i mężczyzna to nie kation i anion.

      Polubienie

  2. właśnie dwa dni temu ostatecznie sprowokowałam faceta, z którym kulało do ośmiu miesięcy, żeby się określił … no i mnie zostawił, bo nie umiał dostosować się do moich potrzeb nawet minimalnie… nigdy nie miał czasu, na spotkanie. bo dzieci, bo eks. bo robota…. tak jakbym ja nie miała zajęć i tylko on był taki niezastąpiony w swoim świecie… i jestem szczęśliwa w końcu i spokojna jak nie byłam już dawno….

    Polubienie

      1. Tylko tyle że zamyka nam opcje. Czas to jedyna rzecz, której na dłuższą metę nie da się kupić. Wszystkie rady ok, trzeba szukać najpierw swojego szczęścia osobistego, rozwijać itp. a potem dopiero faceta. Problem w tym, że taka zabawa na dłuższą metę jest dobra dla ludzi silnych z charakteru, a większość ucieka od wolność, już E. Fromm pisał o tym w trochę innym kontekście. Rady typu nie spiesz się, beztrosko baw i rozwijaj się, są bardziej dla facetów, im tak szybko opcje nie zamykają się. Ale to że im później się zamykają to nie znaczy, że całkiem im się nie zamkną. Większość ludzi wchodzi w związek nie tylko z powodu uczuć, bo te z czasem trochę przygasają, ale bardziej ze względu na poszukiwanie bezpieczeństwa i możliwości rozwoju. Razem jesteście silniejsi, na więcej was stać, wspieracie się, możecie realizować swoje plany, których sami byście nie zrealizowali itd. Jednostki silne bez związku dadzą sobie radę, ale ile takich osób jest i ile osób jest w stanie pozwolić sobie na luksusu oraz ryzyko bycia w 100 % niezależnym i wolnym??
        Na wszystko jest czas, można się bawić i skupić tylko na sobie, ale dla większości osób kiedyś przychodzi granica, po której nie ma odwrotu i nie można już cofnąć czasu. Jak się przebimbało swoje najlepsze lata, to ciężko znaleźć kogoś ciekawego. Co lepsi wybrani, rynek wtórny to też nie najlepsze rozwiązanie bo ma swoje komplikacje. Można oczywiście wybrać drogę samotności jeśli jest się wystarczająco silnym, ma to swoje plusy, ale minusów chyba jest więcej. Można odkładać te sprawy na później bo chce się wyszaleć, ale potem nawet gdy się szuka to się idzie często na coraz większy kompromis. Są oczywiście wyjątki, ale jak ktoś liczy tylko na wyjątki to życzę powodzenia 🙂
        „Świat jest teat­rem, ak­to­rami ludzie, Którzy ko­lej­no wchodzą i zni­kają.” Tak samo jest ze związkami i wieloma innymi rzeczami, mając ileś lat łatwiej zostać drugim Lewandowskim 😉 potem z każdym rokiem co raz trudniej. Każdy ma swój czas i to od niego zależy jak go wykorzysta. I tu mają „trochę” gorzej kobiety przez ten biologiczny zegar. Bo w pewnym wieku już jest co raz trudniej, przez konkurencje młodszych (u facetów aż takiego znaczenia to nie ma) oraz problemy z urodzeniem potomstwa (dla wielu ludzi ważne są dzieci). Mężczyzna ma jeszcze trochę więcej opcji, a Panie niestety mniej, taki ich los dlatego czasem desperacko szukają. Może to wydawać się głupie z punktu widzenia faceta sukcesu, ale dla tych kobiet perspektywa samotności jest dużo bardziej przerażająca niż dla mężczyzny. Nie mówiąc już o tym jak przez inne kobiety są traktowane wolne kobiety po pewnym wieku (w średniowieczu było jeszcze gorzej, bo samotne starsze kobiety posądzano o czary;)
        Dlatego drogie Panie rozsądnie korzystajcie ze swojego czasu. Wcześniej zaczynacie bawić się w te sprawy, ale też wcześniej beztroska zabawa się kończy.

        Polubienie

      1. Ty może nie chcesz być matka, ale dla dużej liczby kobiet to jest ważne aby kiedyś zostać mamą, np. Twoja matka już chyba chciała mieć Ciebie 🙂 A macierzyństwo po pewnym wieku wiąże się z wieloma komplikacjami i kosztami (raczej in vitro nie będzie ponownie refundowane przez NFZ). Ponadto w moim rozumieniu zegar biologiczny nie odnosi się tylko do macierzyństwa. Jest tu wiele innych czynników, które opisałem powyżej.

        Polubienie

      2. Andrzej smutne to ale prawdziwe, zgadzam sie….Niestety mezczyzna w pewnym wieku tez juz jest trudniej, mysle ze autor bloga tez moze powiedziec cos na ten temat…

        Polubienie

      3. A ja się zgodzę z Rose. Macierzyństwo to posiadanie dziecka ale do tego nie potrzeba kobietom mężczyzny. Wiadomo, że z facetem czasem bywa łatwiej. Panowie może i mają więcej czasu na rodzicielstwo ale to my im rodzimy te dzieci. Wolę być samotną matką bez dekla u boku (i nie potrzeba mi do tego in vitro) niż na siłę szukać kuli u nogi bo mi zegar tyka. Nie ma w tych sytuacjach ani tych którzy wygrali z czasem ani tych przegranych. Jesteśmy równi.
        Starsi panowie robiący dzieci z młodszymi laskami (tutaj występuje głównie miłość do $) – hm… samotne matki…hm… żadna z tych sytuacji nie jest lepsza. Nie ma sytuacji idealnej a idealnych par jest bardzo mało.

        Polubienie

  3. A co jeśli kobieta rozumie, że brudne kanapki to nie to?
    A całe otoczenie wmawia jej, że nie ma prawa czuć się szczęśliwa, spełniona i cieszyć się życiem bo jest sama?
    Chyba trzeba zmienić otoczenie 😀
    Dobry tekst, dziękuję za niego 🙂

    Polubienie

    1. Może nie zawsze da się otoczenie zmienić, ale zdecydowanie nie należy się poddawać dyktaturze życzliwych ciotek i psiapsiółek, które nie są w stanie ogarnąć, że niektóre kobiety wolą nie mieć faceta niż mieć takiego, co jest kulą u nogi.

      Jeśli kobieta rozumie, że brudne kanapki to nie to, to mądra jest :).

      Polubienie

  4. Jeżeli człowiek ma dystans do siebie i przede wszystkim akceptuje siebie i nie boi sie samotności wszystko układa się doskonale. W niektórych przypadkach to wymaga czasu, ale warto!

    Polubienie

  5. Związek powinien być partnerstwem i przyjaźnią. Opisana tu kobieta olewa faceta bo chce pooglądać serial w samotności. To normalne że każdy człowiek potrzebuje swojej przestrzeni i prywatności. Tak samo facet jak i kobieta. Ten tekst trochę mówi „rób to co lubisz, skup się głównie na sobie, to co wokoło jest nieważne” mocno egoistyczne podejście, to oczywiste że żeby być z kimś szczęśliwym trzeba być przede wszystkim szczęśliwym z samym sobą ale w tym tekście jest pokazana mam wrażenie prawdziwie smutna kobieta która jest mocno nastawiona tylko na siebie i swoją „karierę „. I racja, to nie model klasycznej kobiety lecz współczesnej karierowiczki która w wieku 35 lat nie.będzie. miała dzieci bo nie będzie miała na nie czasu bo żaden facet nie był tego warty itp. Smutny tekst

    Polubienie

    1. Dlaczego smutny? Ja sie zgadzam z ta mysla; badz soba, rob to co lubisz i daje Ci przyjemnosc, a osoba ktora sie dla Ciebie nadaje bedzie to poprostu robic razem z Toba, albo przynajmniej bedzie najzwyczajniej w swiecie rozumiec i nie robic problemow z innych preferencji. To nie jest tak, ze jak zaplanowalam sobie swoja aktywnosc i dzwoni do mnie chlopak z inna propozycja to nie, bo juz jestem zajeta i siema. Jezeli milo sie nam spedza czas i na dodatek wymyslil cos co lubie, to nie widze zadnego problemu w przesunieciu swoich planow. Jezeli natomiast jego pomysly na spedzanie razem czasu mi nie odpowiadaja, to jasne, ze wole nawet siedziec w kocu przy kompie, bo po cholere mam sie meczyc i jeszcze psuc zabawe jemu swoim brakiem entuzjazmu? Kiedy skonczy robic swoje przyjedzie do mnie i oboje bedziemy zadowoleni z naszych dni, co przeciez zbawiennie wplywa na relacje 🙂

      Polubienie

    2. To jest właśnie dokładnie odwrotnie. Partnerstwo i przyjaźń z zachowaniem przestrzeni dla siebie. Faceci zawsze mają czas na swoje sprawy, kobiety się dostosowują. I ona mówi, że rób swoje, miej czas dla siebie, patrz „PARTNERSKO” na faceta a nie jak matka polka..

      Polubienie

      1. No ogólnie w większości przypadków jest odwrotnie, to kobieta ma często problem z facetem który chce spędzać czas bez niej… do tego odnosi się zresztą cała masa żartów, podtekstów itp. związanych z tym tematem. Nie biorą się one z niczego, z doświadczeń własnych i znajomych to generalnie facet cieszy się jak kobieta fajnie spędza czas i robi coś interesującego a najczęściej w drugą stronę wygląda to tak że „czemu nie chcesz ze mną spędzać czasu”. Wiadomo że są wyjątki ale jak mówi powiedzenie…

        Polubienie

  6. Mam tylko nadzieję, że ludzie jednak potrafią mieć i przeżyć fajne życie (pomimo problemów które dotykają nas każdego dnia) z kimś nie sugerując się poradnikami, checklistami i jak wyżej czyimś ‚apelem’. Nie do wszystkiego potrzebna jest ściąga i wzór.

    Polubienie

  7. Bo związek to dwie osoby na równi ze sobą. nie, że jedno czeka: zapisze tego SMSa czy nie?, zadzwoni, czy nie? Nie powiem tego i tego bo się zezłości. Muszę pilnować- bo odejdzie. A to raczej tak nie działa.
    Haha i podoba mi się ten”facet wypchany trocinami” – byle kto, byleby był. A to szczęścia nie daje. No chyba, ze się ktoś oszukuje, ale ma do tego prawo. Tylko , że szkoda życia i czasu.
    http://kielcemoje.blogspot.com/

    Polubienie

  8. Pokolenie Ikea…tanie, do poskręcania tanim narzędziem, po roku rozłazi się..do wyrzucenia. Nikt nie zadaje sobie trudu, żeby te meble naprawić. Materiał tani. Bądźcie z drewna, a nie taniej sklejki. I może po latach będą na Was ślady wielu renowacji, ale będziecie mieli wartość. Czego sobie i tym 35-letnim kobietom życzę. Singielkom i zamężnym. Jeszcze jedno. Może czasem zamiast zastanawiać się czy mężczyzna obok dodaje Wam skrzydeł przemyśleć, czy i mygo uskrzydlamy. Works both ways 🙂

    Polubienie

  9. A więc… daje dyche. Dobry wpis. Kobiety mało wierzą w siebie. Albo za rzadko. Niestety to racja, że z prababki na babke przekonują nas o tym, że to my kobiety to ten ciepły kurwidołek, wyprane zasłonki i posegregowane skiety. My kobiety jesteśmy ludźmi. Mamy swoją świadomość, marzenia, pragnienia obawy i zajawki. Babki muszą nauczyć się korzystać z tego. I cieszyć się tym. Cieszyć się sobą. No i dziewczyny do jasnej cholery… to faceci mają za nami latać a nie my za nimi!!! Mój kolega powiedział „baby się z chujem na głowy pozamieniały”. No, coś w tym jest. Serio. Dajcie sobie luzu, dajcie sobie SIEBIE. To zdecydowanie przyjemniejsze towarzystwo, niż 10 nadętych kolesi z pakierni. Pozdrawiam wszystkie fajne babki, wszystkich fajnych facetów!

    Polubienie

  10. Lepiej być samemu niż męczyć się w bezsensownym, udawanym związku. Jeśli nie ma uczucia, to druga osoba nas zwyczajnie irytuje. Przynajmniej w moim przypadku tak było. Taka farsa jest nie fair nie tylko w stosunku do drugiej osoby, ale także wobec siebie. A poza tym miłość sama w sobie też często nie wystarcza, zwłaszcza u osób z silnymi osobowościami. Trzeba umieć do siebie dotrzeć i wypracować kompromis, bo na samych „fajnym rzeczach” związek się nie kończy. Czasem myślę, że chciałabym być dziewczyną, której do szczęścia wystarczy byle jaki, wypchany trocinami mężczyzna przy boku. Ale obiad musi smakować nam, a nie innym. Nic na siłę. Do tej pory nie spotkałam osoby, z którą mogłabym spróbować wejść w dłuższy związek, a jeśli nie spotkam to trudno. Z doświadczenia wiem, że będę szczęśliwsza sama niż z udając uczucie.

    Polubienie

  11. Przybijam piątkę z Ewą od zacytowanego listu. Downton Abbey też u mnie wygrał wielokrotnie z innymi planami na wieczór ;).
    Do innych wniosków trzeba dojrzeć :). A potem już jest fajnie.
    Ja znalazłam dopiero, gdy przestałam szukać, ale nie wtedy gdy przestałam szukać, żeby coś się znalazło, tylko gdy NAPRAWDĘ odpuściłam. I jest, niełatwe, nietuzinkowe ale czuję się w tym świetnie. Kobiety – znajdźcie sobie kogoś, przy kim po prostu czujecie się odprężone, uśmiechnięte bez przymusu i dobrze w swoim ciele i charakterze 🙂

    Polubienie

  12. Wszystko pieknie ladnie, ale jest jeszcze cos takiego jak naturalna potrzeba by kogos kochac byc blisko kogos opiekowac sie nim i czuc sie zaopiekowanym czuc zainteresowanie tej osoby zyciem ( nie mylic zainteresownaia fizycznego); czuc ze ktos po prostu na ciebie czeka, martwi sie jak nie przyjedziesz na czas, jest w domu ktos oprocz kurzu i kota ( i kotow na podlodze ); cieszy sie jak wracasz i widzisz jego radosc kiedy on/ona wraca, ze nawet jak rzucasz przeklenstwami bo dzien byl starszny i chcesz wyrzucic z siebie frustracje chcesz poskarzyc sie ze jest ci zle- ktos tam jest, nie jestes sam . I mysle z etez z tego powodu ludzie lacza sie z kims – bo taka mamy nature, nawet jesli nam dobrze w samotnosci potrzebujemy bliskosci drugiego czlowieka, nie na chwile, nie tylko do seksu, nie tylko na piwo, nie tylko przez telefon czy w pracy, ale kogso kto wiadomo ze jest jak wrocimy do domu, nawet jesli czasem sie z nim poklocimy…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Jasne. Ale ja nie widzę sprzeczności między tym co Ty piszesz, a tym co napisała w liście Ewa i tym, co napisał Piotr. Można mieć potrzebę kochania i bycia kochanym, a jednocześnie preferować życie w pojedynkę od życia z przypadkową osobą – bo akurat się napatoczyła.
      Sama tak żyłam całkiem długo, aż poznałam faceta, z którym naprawdę chcę być. Nie po to, by pozamykać usta życzliwym koleżankom załamującym ręce nad moim singielstwem (ominęła mnie ta plaga); nie dlatego że zarabia ileśtam miesięcznie; nie dlatego, że gdzieś mnie zabiera; nie dlatego nawet, że jest dobrym materiałem na męża/ojca/trofeum łowieckie, którym można pochwalić się przed psiapsiółkami. Spotkałam świetnego człowieka, z którym uwielbiam spędzać czas, który sprawia, że czuję się fantastycznie i przy którym chcę się rozwijać, być coraz lepszą osobą – dla siebie i dla niego. Oczywiście, że nie zamieniłabym go na samotne wieczory z Downton Abbey – ale póki go nie poznałam, wolałam spędzać czas w towarzystwie znajomych lub swoim własnym, niż z facetami, którzy byli w najlepszym wypadku znośni.
      Dziewczyny, nie dajcie sobie wmówić, że powinna was zadawalać bylejakość, bo na nic lepszego i tak nie możecie liczyć. Bzdura. Fajnych facetów jest całkiem sporo, ale trudno to zauważyć, jeżeli świat wam przesłaniają przygarnięci z przypadku frajerzy. Są rzeczy dużo gorsze od chwilowej samotności – na przykład obudzenie się w wieku 60 lat z myślą, że przekichało się życie u boku jakiegoś janusza, którego najchętniej udusiłoby się starą skarpetką.

      Polubienie

  13. dlatego dziewczyny lubią spędzać czas z gejami:
    a. to faceci
    b. nie musisz martwic się czy mi się podobasz(bo z góry wiadomo , że nie)/ czy coś ztego będzie(bo nie będzie)
    c. czas spędzony razem jest zazwyczaj dobrze spędzonym czasem
    d. zawsze cię porządnie wysłuchają
    e. jak trzeba pójdą bez problemu na szopping:)

    Polubienie

  14. Te rady są dobre dla zdesperowanych nastolatek, które swoją wartość opierają tylko na tym, czy mają tego faceta czy nie. Ale każdy dojrzewa w swoim czasie i tu zgadzam się absolutnie z Andrzejem – kilka wpisów wyżej – to jest wpis trafiony w 10! Trzeba sobie zadać pytanie: po co Ci ten facet? po co Ci ta kobieta? Jeśli tylko po to, żeby dorównać reszcie albo zapychać swoją samotność, no to nadal jesteś na poziomie „zdesperowanych nastoletnich” – bez względu na to, ile masz lat. Ale jeśli masz już dość zabawy, niezdecydowania, tych relacji, które do niczego nie prowadzą zaczynają i kończą się po pół roku, czujesz pustkę przyjaźni to wydaje mi się słuszna motywacja, by się za związek wziąć. Słowo klucz – MOTYWACJA.

    Polubienie

  15. Ale jak się ma już 30 lat, to rzeczywiście nie ma tych mężczyzn do wyboru, a ci, którzy są, wolą jędrne 20stki (patrz: Czarny). Więc nie dziwię się kobietom, że czasami biorą jak leci. Sama się często zastanawiałam, czy tak nie robić…

    Polubienie

      1. To jakaś bzdura twierdzić żeby ładnie wyglądać trzeba ciężko pracować 😄 Otoż mam ponad 40 lat a wyglądam dużo lepiej niż nie jedna 20 i właściwie nic nie robię tylko to co lubię. Kocham się, pływam, chodzę z psem na spacer i jeżdzę na koniu no i pracuję i ogarniam rodzinę tylko tyle 😄

        Polubienie

  16. Aha no i w późniejszym wieku i w dzisiejszym świecie nie ma miejsca na poznawanie się, czyli to szukanie fajnego kolegi/przyjaciela itd. Bo jak nie dasz na pierwszym-trzecim spotkaniu, to facet dojdzie do wniosku, że ci się nie podoba i poleci dalej, Więc trzeba ten orgazm udawać. Więc post bez sensu. Kłóci się z resztą tego bloga i książkami. Chyba że to miały być rady dla nastolatek, a ja już jestem za stara 🙂

    Polubienie

  17. Polecam Mysli Chinskiego Filozofa Lao Tzu , zawsze lepiej miec inny obraz persepektywy niz samemu ,,brodzic w tym samym padole” tak to zobaczymy inne stawy 😀 thespiritscience.net/2015/12/05/21-lessons-from-lao-tzu-on-life-death-and-happiness/

    Polubienie

  18. a pozniej taka ladna fajna dziewczyna budzi sie jako 45 letnia atrakcyjna kobieta, ktora osiagnela sukces zawodowy robi to na co ma ochote… ale czegos jej brakuje… rodziny? meza? dziec? zeby pozniej nie okazalo sie ze na dzieci jest za pozno lub niebezpiecznie dla niej samej :/ przykre ale prawdziwe.. co po nas ma zostac na tym swiecie? dom? auto? bogactwo? tylko po co? dla kogo? nic nigdy nie zastąpi zywej istotki 🙂 ktora da wiecej radosci niz fitnes basen dobry film..tylko ze jedno nie wyklucza drugiego…rodzina nie powoduje ze czlowiek przestaje robic to na co ma ochote :))) to zalezy od nas samych 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  19. Kobieta 55 lat, status – singielka, samotna matka 2 dorosłych już dzieci 😉 Jedyne co mogę zrobić – podpisać się pod tym artykułem rekami i nogami( o reszcie ciała nie będę wspominać). Wiele sfrustrowanych mężatek określa mnie jako kobietę rozwiązłą – ponieważ ja po prostu żyje , nie szukałam i nie szukam na sile – a równocześnie nie mam zamiaru rezygnować z życia – wiec ja mam życie(to prywatne również). Im bardziej jestem szczera – i nie ma znaczenia czy to jest życie profesjonalne czy prywatne – tym więcej jest wzajemnego szacunku. To dotyczy każdej dziedziny życia 😉 Kiedy byłam młodsza i nie potrafiłam mówić NIE – związki które nie powinny być związkami – tylko jednorazowa rozrywka – trwały za długo 😉 Trzeba się pogodzić z tym ze nie zawsze to będzie trafienie głównej wygranej w Totolotka 😉

    Polubienie

  20. Ludzie wy ze skrajności w skrajność… Jasne, że jak laska za dużo marudzi i ciągle ma wybujałe wymagania i pretensje to będzie sama. Chociażby miała nie wiadomo jak super dupę, cycki itd. poprostu facet w pewnym momencie stwierdzi: „a pierdole ide tam gdzie jest łatwiej i przyjemniej”.
    I to samo w drugą stronę. Jak Facet ma duże wymagania a sam niewiele sobą reprezentuje ( nie będę już podawał przykładów, wiem że można ich znaleźć mnóstwo) to też kobieta zacznie się zastanawiać czy może nie warto poszukać kogoś lepszego.
    Powiedzmy sobie jednak szczerze- Tu nie chodzi o to żeby być NAJ pod każdym względem. NIKT nie będzie NAJ pod każdym względem i błędem jest tego oczekiwać. Jak laska będzie dobrze gotować to niekoniecznie będzie miała najlepszą dupę. Jak Facet będzie dużo zarabiał to nie będzie miał czasu szlifować ciała Herkulesa. Jak ktoś ma pasję to zazwyczaj nie ma czasu na romantyczne wieczorki przy świecach. Jak ma czas na wieczorki przy świecach to zazwyczaj jest nudny i niczym się nie interesuje. Prawda jest taka, że świat zapierdala i nie ma w życiu czasu na wszystko.
    Określ swoje priorytety i szukaj osoby która pozwoli CI na ich osiągnięcie. Jak zależy Ci na kasie znajdź bogatego dupka ale nie narzekaj, że cały dzień siedzisz sama w domu. Jak chcesz żeby kobitka waliła Ci super laskę- ok, ale nie dziw się, że udaje orgazmy bo żeby nauczyć się dobrze ciągnąć prawdopodobnie przerobiła wielu facetów i kilku z nich było lepszymi kochankami od Ciebie.
    Coś za coś i wszystkiego nie będzie! Kompromis nie tylko z innymi ale i z samym sobą to jest prosta droga do szczęścia. Inaczej szczęścia nie odnajdziecie i albo:
    1) Będziecie tkwić w nieszczęśliwym związku użalając się jak to ja muszę się poświęcać dla kogoś kogo nie kocham ale nie chcę być sama/sam;
    albo:
    2) Będziecie udawać sam/a przed sobą i wszystkimi naokoło, że jestem taki zajebisty/zajebista bo nikogo nie potrzebuję i zawsze mam to co chcę….ale wieczorem kiedy po imprezie nie udało się nikogo wyrwać trzeba przytulać misia i nawet jak bardzo potrzebujesz to nikt CI nie pomoże. W końcu wszystkich utwierdziłeś/utwierdziłaś w przekonaniu że jesteś tak zajebisty/ta że nikogo nie potrzebujesz więc nawet wstyd poprosić…

    Polubienie

      1. A jak nazwiesz pogodzenie się z tym, że nie każdy facet może być Lewandowskim i grać w piłkę na światowym poziomie, a nie każda kobieta może być Anią Rubik i dostawać kasę za to że inni podziwiają jej urodę…dla mnie to jest kompromis ze samym sobą. Świadomość swoich możliwości, swoich mocnych i słabych stron i akceptacja tego u siebie i u innych. Trzeba sobie umieć powiedzieć może ja nie jestem przystojny jak Gorge Clooney ale mam inne zalety. Może Nie gram w tenisa jak Serena Williams ale potrafię inne rzeczy. A kompromis polega tu na tym, żeby pogodzić się z tym, że niektórych rzeczy nie osiągniemy(niezależnie od powodów) i zaakceptować to.

        Polubienie

      2. Z tym sie zgadzam. Kazdy powinien byc swiadomy swoich ograniczen, swoich talentow i mozliwosci. Z drugiej strony istnieje zasada 10 tysiecy godzin, ktora pozwala osiagnac bardzo duzo jesli sie wlozy sporo wysilku. Genow ani pochodzenia nie zmienisz, ale sporo rzeczy mozna osiagnac determinacja i ciezka praca.

        Polubienie

  21. Związek ma szansę wtedy kiedy poza byciem parą, kochankami, czy co tam chcecie jesteście też najlepszymi kumplami, prawdziwymi przyjaciółmi. Takim cholernym teamem, nie do zdarcia. Sama zasmakowałam związku z facetem, który na siłę chciał mnie wcisnąć w ramy schabowy, pomidorowa, zamknij dziub i rób co ci każą. Uciekłam szyybciutko i takie rozwiązanie polecam każdej kobiecie. Nie szukajcie faceta, szukajcie partnera.

    Polubienie

  22. Idiotyzmy, z tego względu że są mężczyzni którzy patrzą na szacunek, dobre serce (tego nie widze u kobiet dzis wcale, bo zapatrzone w siebie i swoje wymagania, jęczące jak im źle, a gdy mężczyzna powie że mu źle to go wyśmieją). Dzis inteligencja kobiet… to taka pogarda i samowywyzszanie się. Taka kobieta sądzi ze jest mądra i mądrzejsza od innych, ale nie ma potwierdzenia tego w czynach. Po prostu dobrze owija kota ogonem i kręci zdaniami tak, ze w rozmowach nawet nie wiadomo o co chodzi. Polemika z taką kobietą to jest walka o władze w związku, o kto jest lepszy. To są tylko kompleksy i arogancja. Nie chce sie miec nic z kims takim wspolnego. Kobieta inteligentna to dzis stereotypowo męska kobieta, zaradna, odpowiedzialna i zarabiająca. Za faceta powinna miec ciepłe romantyczne kluchy, ktorych naprawde jest duzo, ktorzy nie patrza na „cycki” tylko charakter, ale nadal są odsuwani na boczny tor, a za wyznacznik męskosci nadal uznaje sie tych ktorzy patrzą kuta*** i dorabia ideologie ze kazdy mezczyzna taki jest. Nie. Kazdy mezczyzna jakiego chcesz taki jest. Inni są niezauważani, a są duzo lepsi jesli chodzi o to w czym masz problem, czyli m.in dobre serce. Sama patrzysz płytko bo jestes hipokrytką. Twoj zwiazek musiałby byc taki: Ona zarabia, rządzi, a on siedzi w domu i to on sie opiekuje, gotuje. Przeciwienstwa sie przyciagaja.

    Polubienie

    1. Jetescie dzis same bezkompromisowe i bezwzględne, wyrachowane i egoistyczne. To nie są cechy kobiet atrakcyjnych, więc nie zasługujecie na fajnych facetów i jesteście same. Nic nie chce wam sie robić dla mezczyzny, lub totalne minimum. Za coś. Handel, wymiana. Nie umiecie kochać więc nie jestescie kochane. Czas przejrzec na oczy i przestac byc BABĄ, tylko kobietą z wdziękiem i CIEPŁEM. Kims kto szanuje i docenia, potrafi dac od siebie cos bezinteresownie i nie narzeka, a potem nie obgaduje wlasnego faceta do kolezanek i mamusi, by siać zamęt. Tylko razem wspolnie cos budować. Takich kobiet jest dzis MINIMUM, a narzeka kazda. Na wszystkich ale NIE NA SIEBIE.

      Polubione przez 1 osoba

  23. Nie wiem jakie autorka ma życie prywatne, ale z samego tekstu wniosek jest jeden – autorka jest zakompleksiona i samotna. Jak tak można generalizować i twierdzić że definicją szczęścia każdej kobiety jest posiadanie faceta?! Tekst jest płytki jak teksty ze wspomnianego „Cosmo”. A najlepsze jest to, że większość komentarzy jest osób, które dostały nagle iluminacji! Z życia wiem, że te rady na nic się nie zdadzą, bo każdy musi sam to odczuć na własnej skórze i dojść do odpowiednich wniosków. W ten sposób człowiek staje się dojrzały przez swoje czyny a nie gotowe porady napisane w trywialny sposób. Ludzie się zachwycają tekstem a i tak będą robić swoje, od tak nie przestawi im się w głowie.

    Polubienie

    1. Jak na tak krótki wpis, Olimpio, to zaskakująco dużo w nim niezrozumienia i błędów.
      1. Autor to facet. Zabawa w „pokaż mi swój tekst a powiem ci kim jesteś” nie ma najmniejszego sensu, bo to nie autobiografia tylko blog, hmm, beletrystyczny
      2. „Sukcesem nie jest posiadanie faceta. Sukcesem jest posiadanie fajnego życia” a Ty na to „Jak tak można generalizować i twierdzić że definicją szczęścia każdej kobiety jest posiadanie faceta?!”
      3. to już czepialstwo, ale „ot tak”, a nie „od tak”.

      A tak poza tym – co do tego że autor nagminnie generalizuje, że ludzie doznają iluminacji czytając proste teksty dla gimnazjalistek i co mniej bystrych studentek, i że NIC takie rzeczy nie dają, bo ludzie nie wyłączając mnie samego muszą przywalić baranka w ścianę żeby dotarło – pełna zgoda. Jest jak piszesz i nie inaczej.

      Polubienie

      1. A kto powiedział, że życie musi być fajne ? I co to znaczy fajne życie ? Dla kogoś fajne życie to może być właśnie posiadanie faceta. Czyż nie tak ???

        Polubienie

      2. Życie nie musi być fajne – co więcej, często nie jest. Ale ja wolę to fajne i takie staram się sobie zbudować. Myślę, że nie ja jedna 🙂

        Ale pełna zgoda, że „fajność” każdy sobie definiuje sam, a posiadanie faceta może być tej fajności elementem – nawet elementem ważnym. Ale kiedy „fajne życie” = „posiadanie faceta”, to zaczynam mieć wątpliwości, bo to prowadzi do dwóch wniosków, które uważam za fałszywe:
        Raz – że bez faceta życie nie może być fajne (może, jak wyżej – każdy definiuje to sobie sam i związek nie jest obowiązkowym elementem definicji).
        Dwa – że facet wystarcza za całkowite i samodzielne źródło fajności (nie wystarcza, jeśli człowiek nie czuje się fajny i nie jest mu dobrze ze sobą i własnym życiem, to związek tej sytuacji nie uzdrowi; jeżeli generalnie jest ok., a związku brakuje do pełni szczęścia, to z odpowiednim facetem powinno zadziałać).

        Polubienie

  24. do faceta z obserwatorium-jak zwykle trafna ocena , logika prawdziwa przyjemność czytać cię .Odnosząc się do innych wpisów przestrzegam wszystkie zdesperowane przed zegarem biologicznym .Ja się nim pokierowałam i w pewnym wieku zalozylam ze(do 24 lat) trzeba się chajtnąć mieć dziecko Pokierowała mną bologia.To nie jest dobre bo mozna się wpakować w nieudane malzenstwo.Na początku niby się toczy.potem kobieta widzi ze nie ma z partnerem zbieżnych usposobień .Nie ma wspolnego słownika pojęć a życie intymne nie jest takie same jak dawniej bo się wypaliło.Wiecej dzieli tą parę niż łaczy.I taka kobieta jest w tym związku samotna jak samotna sosna na pustym ,pokrytym wiecznym lodem stepie.Co ciekawe je jfacet nadal ją pożąda.Ta nie chce go zranić wiec nie rzuca go jeszcze …
    Ona uciec moze tyko w krainę marzeńi pasji bo je ma ..Tylko musi znaleźć siłe by ominąć zasieki i utrudnienia stawiane przez proze życia.A ze jest wrażliwa boi się nawiazac nowe kontakty i co poradzić w takim impasie.

    Polubienie

    1. Hej Lukrecja chyba nie jest tak źle. Twój wiek był bardzo dobry na posiadanie dziecka. Przynajmniej Twoje dziecko nie będzie miało starych rodziców. Ja nie chciałabym mieć matki i ojca starszych ode mnie o 40 lat. Ani nawet o 35. bo tak mniej więcej to wyglądało. Nikt chyba nie chce mieć takich starych rodziców. Jak wy myślicie że będziecie się z tymi dziećmi dogadywać jak dzielić was będzie prawie pół wieku. Każdy ma nadzieję że te dzieci będą nas po prostu lubić, a nie tylko z obowiązku. Tylko teraz nikt o tym nie myśli, że dziecko w wieku 40 lat może nie być jeszcze gotowe żeby zrozumieć sklerotycznego 80-latka. No w każdym razie szacun za wiek w którym miałaś dziecko 🙂
      A tak poza tym, to na każdym etapie, a już na pewno po około 10 latach, związku dobrze jest mieć sieć znajomych z którymi robi się różne fajne rzeczy, których nie lubi robić mąż. No trudno tak to jest że więcej czasu spędza się z różnymi ludźmi niż z mężem. Grunt żeby to pożądanie istniało 🙂
      Ludzie po prostu zmieniają się. Wpadamy na jakieś doskonałe pomysły, które naszym połówkom wydają się głupie. No to robimy coś z innymi pomimo, że być może robić coś z mężem byłoby fajniej, a może właśnie nudno robić wszystko z jedną osobą.
      Z tym że tu to większość ma problem żeby w ogóle się z kimś spiknąć. A ja myślę, że nie ma tak co przebierać bo i tak zmiany są nieuniknione.

      Polubienie

      1. Problemem w dogadaniu sie z dzieckim czy kimkolwiek innym ni ejest wiek, ale mentalnosc. Oczywiscie, jest to czesto skorelowane z wiekeiem, bo im czlowiek starszy tym bardziej rutynowy i mnie otwarty na zmiany i nowe rzeczy. Ale nie zawsze.

        Kazdy ma swoje zycie, tylko jedno i ma prawo zrobic z nim co chce. I tylko on sam odpowiada za to, zeby bylo fajne. Moze potem to fajne zycie miec sam, z mezem/zona, z siecia znajomych. Ale nadal sam/a musi o to zadbac. Zreszta tzw siec znajomych tez ewoluuje, z wiekiem, ustatkowaniem sie i iloscia dzieci potrzeby ludzi sie zmieniaja – czesto w nudnym kierunku – i z szalonych spotkan wypada coraz wiecej osob.

        Polubienie

      2. Trochę inaczej widzę sprawę z wiekiem rodziców – z moich osobistych doświadczeń wynika, że problem leży dużo bliżej tego,co napisała Lukrecja, niż tego, co piszesz ty.
        Historię Lukrecji znam z autopsji – tyle że nie jestem w niej matką, a dzieckiem (dziś już dorosłym). Przez wiele lat obserwowałam moich rodziców w związku, który nie był im do niczego potrzebny i obojgu przynosił dużo więcej cierpienia i frustracji niż radości. A w związek weszli tylko dlatego, że moja mama chciała już dziecka (35 lat, ostatni dzwonek) i tkwili w nim przez lata tylko dlatego, że nie chcieli krzywdzić dziecka rozwodem. To krzywdzili je skisłą atmosferą w domu i obarczaniem go odpowiedzialnością za całe ich szczęście (bo w tej chorej sytuacji to dziecko jest jedynym źródłem szczęścia w rodzinie – i wie to doskonale, i czuje się za to odpowiedzialne). A potem się rozeszli, sytuacja z jednej strony znormalniała, z drugiej z ojcem przez lata miałam kontakt sporadyczny i przypadkowy, co dołożyło swoje. I efekt tego, że moja matka dała się opętać zegarowi biologicznemu, jest taki, że dziś troje ludzi ma w mniejszym lub większym stopniu poryte życie – i nie naprawi tego fakt, że jestem dzieckiem chcianym i kochanym.
        Z drugiej strony, mimo że mnie i matkę dzieli 35 lat różnicy, nigdy nie miałam problemu z tym, że ona jest „stara” – że jest starsza od matek moich znajomych, że jest babciowata (nie jest, choć mogłaby, bo to ten wiek), że trudno nam się porozumieć (w większości kwestii mamy bardzo zbieżne poglądy, a jeśli się różnimy to dorosłyśmy do tego, że nie zawsze trzeba drugą osobę na siłę przekonywać do swoich racji, tylko szanować jej prawo do własnego zdania; każda z nas żyje dla siebie i po swojemu, a nie po to by tę drugą zadawalać). Także duża różnica wieku między dzieckiem a rodzicem nie oznacza automatycznie kompletnej niemożności dogadania się.
        Natomiast stwierdzenie „szacun za wiek, w którym miałaś dziecko” jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe, bo nie uważam, że urodzenie dziecka w młodym wieku jest wartością samą w sobie. Wydaje mi się, że dużo ważniejsze i korzystniejsze niż rodzić młodo, jest rodzić „będąc gotowym” – kiedy się dziecka naprawdę chce, kiedy ma się możliwości zapewnić mu byt, a to już niekoniecznie jest zależne od wieku (a na pewno nie jest sprzężone z młodością). Ale nigdy nie powiedziałabym „szacun za przemyślaną decyzję o ciąży”, bo to by znaczyło, że matki rodzące dzieci z przypadku, wpadki czy w biedzie są mniej godne szacunku – a to kompletny idiotyzm.

        Polubienie

    2. Lukrecja z tego co piszesz to Ty sama jesteś zdesperowana 🙂 więc lepiej nie dawaj innym rad. To, że Ty jesteś niezadowolona z własnego związku to nie znaczy, że inni też tak muszą mieć. Są też szczęśliwe związki bo tak naprawdę to jakie masz życie zależy od Ciebie a nie od Twojego faceta. A może Twój facet to super gość tylko z Tobą coś nie tak 🙂 bo z tego co piszesz to raczej nic nie robisz tylko fantazjujesz. Zastanów się bo możesz stracić coś nieodwracalnie. Teraz tego nie doceniasz bo to masz, gorzej będzie jak to zgubisz tylko, że wtedy będzie za późno. Może lepiej idź z facetem na terapię małżeńską a nie czytasz porad Pana z obserwatorium, który sam nie umiał zbudować związku a teraz dorabia do tego filozofię, bo tak jest najwygodniej. I jeszcze raz powtórzę budowanie związku i to czy jesteśmy szczęśliwi czy nie zależy tylko od Nas a nie od naszych partnerów 🙂

      Polubienie

      1. Do Salou „Pan z Obserwatorium to gdzieś wcześniej napisał że zajęty jest, to chyba w tym obserwatorium sam nie siedzi :)” Z wypowiedzi tego Pana raczej wynika, że nie jest zbyt szczęśliwy 🙂 osoba będąca w szczęśliwym związku raczej nie zniechęca innych do bycia w związku i na pierwszy plan nie wysuwa zobowiązań finansowych 🙂

        Polubienie

      2. Elle, czytaj ze zrozumieniem, a nie podpinaj pod cudze wypowiedzi własne teorie.

        Lukrecja nigdzie nie napisała, że wszystkie związki są do dupy, bez sensu i nie ma się po co w nie angażować. Napisała, że kierowanie się głównie zegarem biologicznym przy szukaniu faceta (muszę mieć go JUŻ TERAZ, bo czas dzieci rodzić) wcale nie musi być dobrym fundamentem do budowy długoletniego związku, bo jak się szuka – mówiąc wulgarnie – dawcy spermy, to można zapomnieć, że dobrze by było, żeby istniało dopasowanie emocjonalne, jakaś wspólnota charakterów, może wspólne pasje – to wszystko, co związek spaja. Bo związku nie spaja dziecko.

        Lukrecja pisze – subiektywnie, z własnego doświadczenia – że ona nie jest w takim związku do końca szczęśliwa. Nie wiem, czemu miałaby tego nie pisać, czemu odbierasz jej prawo do podzielenia się własnymi przemyśleniami. Po pierwsze to co pisze, to prawda – w jej sytuacji i w sytuacji wielu kobiet w takich związkach żyjących (np. przez lata mojej mamy). Po drugie, nigdzie w jej wypowiedzi nie ma ani grama generalizacji i sugestii, że skoro jej związek nie wyszedł, to nie wyjdzie nikomu – to twoja nadinterpretacja.

        A tekst „jesteś zdesperowana” czy „to z Tobą coś nie tak” wcale nie brzmi mniej protekcjonalnie i pogardliwie tylko dlatego, że postawisz na końcu uśmiechniętą emotkę. Patrz:

        To co napisałaś, uważam za płytkie 🙂 Przemyślenia na poziomie gimbazy 🙂

        Polubienie

      3. Jakoś tak poczułem się wywołany do tablicy przez ELLE. A gdzie ja niby „zniechęcam innych do bycia w związku i na pierwszy plan wysuwam zobowiązania finansowe”?
        Co mojej umiejętności lub jej braku(budowania związku), to już chyba jakieś kompletne nieporozumienie :).
        Nie ma to jak zostać ocenionym w tej kategorii przez kogoś kto nawet nie wie czy w ogóle jestem w związku 😉
        No ale, najlepiej zapytać u źródła więc pytam, ELLE, skąd takie oceny?
        I odniosę się jeszcze do „budowanie związku i to czy jesteśmy szczęśliwi czy nie zależy tylko od Nas a nie od naszych partnerów”. Co właściwie masz na myśli? To że „jak nie wychodzi/nie jest się szczęśliwym to trzeba/można odejść jak najszybciej albo terapia/naprawy”?
        Że druga osoba jest „przezroczysta”?

        Polubienie

  25. Teks fajny, tylko nie rozumiem jednego. Strasznie wszystko generalizujesz, a trzeba brać pod uwagę, że każdy człowiek jest inny. Według mnie właśnie dlatego nie da się powiedzieć komuś jak ma żyć, co ma robić, jak wyhaczyć sobie partnera. Dlatego że, po pierwsze, nie wiesz jakie życie odpowiada danej osobie, możesz się tylko domyślać. Po drugie jednym sprawia przyjemność siedzenie siedzenie na górce w parku Jordana, popijanie bezcukrowej coli zero i gapienie się na ludzi, zastanawiając się o czym mogą myśleć. Innym znowu przyjemność sprawia tylko cotygodniowy clubbing z dupcingiem. No i najważniejsze nie możesz mieć zielonego pojęcia o tym jakiego partnera pragnie i co tego partnera będzie w danej osobie mogło pociągać. Życie uczuciowe jest na tyle skomplikowane, że żaden mega komputer nie byłby wstanie tego ogarnąć, a już na pewno nie zwykły, prosty człowiek.

    Polubienie

  26. Cudownie jest sobie uświadomić, ze ta odpowiednia osoba w koncu sie kiedys zjawi; a nie krążyć jak ten sęp nad pustynia i wypatrywać zdobyczy. Bo ‚lat tyle i tyle’. Bo ‚wszystkie koleżanki już od dawna mężate i dzieciate’. Bo ‚na rodzinnej imprezie znowu bedą pytania i krzywe spojrzenia’. Olać to. Isc do przodu, dbać o siebie, o swoje poczucie szczęścia, o samorozwoj, o te wszystkie pierdoły, które powodują uśmiech na twarzy i poczucie życia w zgodzie z sama soba. Dam sobie uciąć lewa rękę, ze kobieta zadowolona, taka która desperacko nie czatuje na ewentualnego dawcę nasienia, jest duuuuuzo atrakcyjniejsza od kwoki, która sens swojej egzystencji upatruje w kawałku blaszki na palcu. A jak zjawi sie kandydat, przy którym serce mocniej zabije? Poznać i pozwolić sie poznać. Nie atakować. Nie idealizować, zeby pozniej nie dostać w twarz brutalnego strzału rzeczywistością. Jak ma ‚zadzialac’ to zadziała. A jak nie zadziała, to chocbys robiła piruety na rzęsach- on i tak ucieknie.

    Polubienie

    1. Tylko czasami można przegapić tego kandydata i można tak czekać aż do śmierci i samorealizować się 🙂 znam takie osoby które są koło 50 i dalej czekają 🙂 tylko zastanawiam się na co?? Wcześniej mówiły bo jeszcze nie teraz, bo jeszcze muszę poszaleć, poznać świat, bo jestem za młoda, bo jeszcze studia, bo mieszkanie, bo praca itd…. teraz 50 na karku i samotność. Więc czasami nie warto czekać tylko trzeba trochę powalczyć o siebie a najważniejsze jest to, żeby chcieć zaryzykować.

      Polubienie

    2. Napisałabym odę do Twojego zdrowego rozsądku, Wiktorio, ale jestem słabą poetką. Dlatego po prostu metaforycznie podpiszę się pod Twoją wypowiedzią wszystkimi kończynami. Bo u mnie się sprawdziło.

      Póki na każdego nowopoznanego faceta patrzyłam jak na potencjalnego „ukochanego”, to z jednej strony załamywałam ręce nad facetami (skoro żaden mi nie pasował – znaczy wszyscy faceci są do niczego), z drugiej oni dość szybko wycofywali się rakiem ze znajomości (dziś wiem, że przerażała ich moja desperacja). W końcu odpuściłam, przestałam się gorączkowo rozglądać – nie dlatego, że wreszcie przygruchałam faceta „lepszego niż żaden”. Doszłam do wniosku, że lepszy żaden. Moje matrymonialne szczęście nie odmieniło się cudownie i natychmiast. Ale energię, którą wcześniej poświęcałam na szukanie, spożytkowałam na robienie tego, co lubię – i zamiast się frustrować porażkami, zaczęłam się cieszyć z życia. I w końcu poznałam mężczyznę. Zupełnie przypadkiem, w kinie – więc jakbym była wtedy w związku, to bym się nie dała zaprosić na herbatę. Spodobał mi się od razu (przegadałam z nim 5 godzin zupełnie nie czując upływu czasu), ale świadomie powstrzymywałam się z ocenianiem go w kategoriach „przyszły facet” (a on mi nie wkręcał, że marzy mu się związek, odkąd mnie zobaczył). Daliśmy sobie czas na poznanie się i było to kompletnie inne doświadczenie niż wszystkie moje poprzednie relacje z facetami – bez wymuszonych, pustych deklaracji; bez presji na bycie parą; bez udawania, żeby się tej drugiej osobie przypodobać. Z czasem było coraz lepiej: okazało się, że nadajemy na tych samych falach, chemia jest, pojawia się przywiązanie i zaufanie, a zainteresowanie rośnie a nie spada w miarę poznawania się. No i to wszystko, co wypracowałam będąc sama (samodzielność, zaradność, życiowe priorytety, poczucie wartości oparte na tym, kim jestem, a nie kogo i co mam), jest tym, co się temu mężczyźnie spodobało (oraz rude włosy 😉 ). Dziś jesteśmy parą i jest super.

      I jasne, Elle, że czekanie dla samego czekania nie ma sensu. I odkładanie związku „na potem”, bo praca, hobby, podróże, samorealizacja czy cokolwiek. Ale mi – i, mam wrażenie, Wiktorii – nie o to chodzi. W sumie nawet nie chodzi o bezczynne czekanie i zdanie się na los, przypadek. U mnie zadziałało, ale miałam farta – to nie jest metoda bez pudła, można się przeliczyć, a szukanie (bez obsesji) jest wręcz wskazane. Chodzi o to, by wiązać się z człowiekiem, z którym CHCE SIĘ być (może nawet na całe życie), a nie z takim, który AKURAT SIĘ NAPATOCZYŁ. Bo w ten sposób też można przegapić właściwego kandydata – trudno go zauważyć, gdy u boku tkwi już ktoś nie całkiem właściwy. Albo można tego właściwego wystraszyć, gdy się w desperacji prze do związku z całych sił. Oczywiście, że jak się człowiek zamyka na związek, to nie będzie mieć żadnego. Ale jak prze do związku za wszelką cenę, to nie jest pewne, że będzie miał związek dobry – a takich przecież wszyscy chcemy (jak chcemy związku).

      Zgadzam się, że trzeba chcieć zaryzykować – czasem wejście w związek, czasem przejściową samotność. I mieć oczy szeroko otwarte.

      Polubienie

      1. Widzisz DDRR napisałam do Lukrecji tak a nie inaczej aby zastanowiła sie nad tym co ma a co mogłaby stracić. Z jej wypowiedzi wynika, że obwinia o wszystko faceta a to ona go wybrała to ona wyszła za niego za maż i ma z nim dziecko jeżeli tak zrobiła to powinna odpowiedzieć sobie na pytanie co ona zrobiła nie tak, że teraz jest nieszczęśliwa bo jak wychodziła za mąż pewnie była szczęśliwa. Moim zdaniem o związek i miłość trzeba walczyć, nic nie przychodzi od tak sobie. Żeby być szczęśliwym trzeba dawać a nie tylko brać i marudzić że wszyscy są winni tylko nie ja. Mówisz, że to płytkie i na poziomie gimbusa ?? Właściwie dla mnie to komplement bo już sporo mam za sibą 😄

        Polubienie

      2. Dziekuje za chęć napisania ody :p I właśnie tak jak piszesz- chodzi o to, zeby nie być z kimś, kto ‚jak sie woda popije, to sie przelknie’. Po co mi ktos taki? Chce być szczęśliwa. Choćbym miała czekać na to szczescie do 50-tki 🙂 Wydaje mi sie, ze w sprawach takich jak milosc nie ma miejsca na półśrodki; po co wiązać sie z kimś, kto nam nie do końca odpowiada, ale ‚w sumie nie jest najgorszy, a jako jedyny był gotowy powędrować ze mną do ołtarza, wiec niech już sobie bedzie’. Wystarczy dać sobie szanse. I nie gonić 🙂

        Polubienie

  27. „Dlaczego mój kumpel adwokat związał się z tą kobietą? Bo ona, po prostu, chciała się fajnie pobawić i spędzić miło trochę czasu”.

    Żeby się z kimś fajnie pobawić i miło spędzić czas nie trzeba od razu się wiązać 🙂 Miło spędzić czas można również z koleżanką lub kolegą.
    Panie Piotrze dziękuję za świetną rozrywkę już dawno nie czytałam tak śmiesznego tekstu 🙂

    Polubienie

  28. Tekst świetny, bo prawdziwy. Nie rozumiem oburzenia niektórych ludzi. Lepiej się męczyć z kimkolwiek, niż poczekać na odpowiednią osobę? Nie sądzę. Ja się w końcu doczekałam i wiem, że może wyjść z tego coś dobrego, fajnego, bo najzwyczajniej w świecie się lubimy. Życzę tego wszystkim. Nie wypatrujcie na każdym kroku potencjalnego partnera, z którym może się dogadasz, może nie, ale jest przystojny i bogaty, więc fajnie będzie się z nim pokazać. NIE. Nie tędy droga. Chyba, że zamiast partnera przy boku, który wesprze i pomoże, wolicie pieniądze, za które w końcu można dzisiaj wszystko kupić. Wtedy proszę bardzo, ale nie wypłakujcie się terapeucie, że mąż ma was w dupie i nie chce nawet zdania przy obiedzie zamienić.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Śmieje sie z tego tekstu bo co będzie jak już życie przestanie być fajne, jak laska nie będzie super dawała bo np. będzie w zagrożonej ciąży i trzeba będzie żyć przez rok w celibacie albo facet będzie miał problemy z erekcją itd… Mówisz, że tekst prawdziwy to chyba w życiu wiele nie przeżyłaś. A i jeszcze jedno lepiej poczekać na kogoś wartościowego. A skąd wiesz, że ten jest wartościowy a tamten nie. Ten jedyny na czole będzie miał napisane jestem wartościowy a może pokarze certyfikat. Rzeczywiście sama prawda jak w serialu Dynasia.

      Polubienie

      1. Jakby patrzeć w takich kategoriach, człowiek nigdy by się z nikim nie związał. Przykro mi z Twojego powodu, bo mam wrażenie, że przytrafiło Ci się coś złego i dlatego w taki sposób postrzegasz ten tekst.
        Pytasz skąd wiem? Nie odpowiem Ci. Czuję to i tyle. Mogę się totalnie przejechać, może się okazać wielkim chujem, który dobrze gra dla własnej przyjemności. Wtedy przyznam Ci rację i zacznę zapijać smutki winem, wyzywając go od najgorszych. Ale co jeśli mam rację? Mam zostać starą panną z 50 kotami, bo on „może” stać się zły, niewartościowy? Wolę jednak zaryzykować.

        Polubienie

        1. Nie zrozumiałaś tego co napisałam mi właśnie o to chodziło dopóki nie poznasz tego kogoś w trudnych sytuacjach nie bedziesz wiedziała czy dana osoba jest wartościowa czy też nie, dopóki kogoś nie wybierzesz i nie zaryzykujesz to nie spotkasz tego wartościowego

          Polubienie

  29. Elle niezależnie od stopnia zadowolenia ze związku to kwestie finansowe są bardzo istotne. Czy mamy dostep do swoich kont, kto płaci rachunki. Taki podstawowy koszt utrzymania faceta jest większy niż kobiety. Faceci zazwyczaj są więksi, więcej jedzą, zużywają więcej wody do mycia i więcej prądu do prasowania swoich wielkich koszul. ; – )))))
    A taki test: jestem z tobą bo sama nie spłace połowy naszego kredytu. A ja bo placilbym za duze podatki. I co?fajna gra wstępna? 😀

    Polubienie

    1. Więcej wody zużywamy raczej my kobiety albo nasze dzieciaki sztafirując się do szkoły niż Wy Panowie 🙂 . Oczywiście kwestie finansowe są ważne bo w związkach awantury są przeważnie o sex lub pieniądze ale żeby zobowiązania finansowe ograniczały Nas przed związkiem z kimś to chyba lekka przesada 🙂 Tak przeważnie mówią osoby, które się sparzyły i coś im nie wyszło. Poza tym aby zbudować wspólne gniazdo trzeba trochę poświęcania. Nawet ptaki mają podział ról, samica wysiaduje jaja a samiec ją karmi :).
      Jeżeli chodzi o spłatę kredytu i podatki to ostatnio czytałam, że związki tzw. aranżowane są o wiele trwalsze niż te z zauroczenia więc może i tędy droga 🙂

      Polubienie

      1. Ale faceci na pewno więcej żrą i ten mój to więcej leje wody niż ja, ale rzeczywiście mniej niż córka. 🙂
        Ja jestem w bardzo długotrwałym zupełnie udanym związku ale kwestie finansowe zawsze mnie interesowały w sensie jak się mają nasze zarobki do kwoty jaką indywidualnie „przeżeramy” 🙂
        No i po tylu latach razem to mogłam sobie pozwolić na tekst o kredycie a on na ripostę o podatku. Tak żeby było weselej. Bo najlepszy związek to taki w którym jest wesoło.

        Polubione przez 1 osoba

  30. Pierwszy raz zdecydowałam się dodać tu komentarz, bo tym razem nie wytrzymałam, a co!;)
    Jeśli chodzi o męski punkt widzenia, to być może wszystko się zgadza- uroda, jedzonko, rozrywki, nienachalność, poczucie własnej wartości u kobiety i jakaś tajemnica- to zawsze dobrze działa. Na początku. Ale niestety życie to pasmo udręk. Moje nie, bo póki co ja i mój małżonek, z którym stażem łączy nas 12 długich lat żyjemy, możnaby powiedzieć, jak we współczesnej bajce. Zapewne tak jak Ty Czarny nie mamy dzieci, zawsze finansowo dobrze nam się wiodło, posiadamy wymagającą, lecz stabilną pracę, wakacje, rozrywki, kino na chandrę, romantyczne kolacyjki. Może nie umiem gotować, ale z czymśtam innym dobrze sobie radzę, i tak mogłabym wymieniać. Natomiast nigdy nie wiesz kiedy się spier**** i jak się wtedy zachowasz. Jest miłość, jest super, ale ludzie tyle o sobie widzą ile ich sprawdzono. Ja osobiście liczę, że mój związek przejdzie ciężkie próby, jakie w życiu jeszcze zapewne przed nami. Ale kto zna receptę na udany związek? Rozrywki i zabawa, brak desperacji u kobiet to ma być ta cenna wskazówka? Chyba niebardzo. Wzorem są ludzie, którzy trwają przy sobie na dobre i na złe w chorobie, biedzie, problemach z dziećmi itd. Nawet wtedy, gdy ich zwyczajnie nie stać, żeby fajnie żyć. Różnie to bywa. Kobiety szukają, czasem bardziej desperacko, czasem mniej, ale nie ma co ich potępiać. Ja też uważam, że lepiej poczekać przy szklaneczce wody, ale co z tego. Myślę, że to co człowiek w życiu wybiera jest sumą jego doświadczeń, wychowania itp. Złote rady- o byciu samodzielną i oczekującą w poczuciu wyjątkowości swojego indywidualnego „ja”- dla samotnej, średnioatrakcyjnej, starzejącej się kobiety, którą w życiu nie spotkało nic szczególnie dobrego- są, jak kulą w płot. Prawda jest taka, że ona ma marne szanse, żeby kogoś wartościowego spotkać. I może lepiej, żeby próbowała, a nóż widelec, niż przeszła przez resztkę młodości wyniosła i oczekująca na niewiadomo co. Niech się pomartwi, czy się podoba, poczuje motyle w brzuchu, niech nawet z kimś pobędzie, niech się fajnie ubierze, niech się nawet sparzy. Ale niech czuje, że żyje! Na czekanie, mogą sobie pozwolić wyjątkowe jednostki, mega silne….

    Polubienie

    1. Jestes sama odpowiedzialna za swoje zycie. jesli nie ma w nim „nic szczególnie dobrego” to mozesz miec pretensje tylko do siebie.
      Podobnie bycie silnym i atrakcyjnym – to tez zalezy tylko od Ciebie. Geny masz jakie masz, ale pocwiczyc, poczytac, pouczyc sie, etc. mozesz zawsze. Zycie nie jest sprawiedliwe, bo kazdy zaczyna z innymi warunkami poczatkowymi, ale potem juz wszystko zalez od niego.
      Chcesz miec fajnego faceta – sama badz fajna. A branie pierwszego lepszego co popadnie nigdy nie jest dobra opcja. Lapanie go na dziecko jeszcze gorsza.

      Polubienie

  31. Ja twierdzę, że warto poczekać na kogoś wartościowego niż być z byle kim tylko po to, żeby móc pocieszyć się w czyiś ramionach i zapomnieć o poprzednim związku- krytykuje laski, które oddają się na pierwszym spotkaniu bo wiem, że jeszcze wtedy nie może powiedzieć że go KOCHA i to jest tylko bawienie się czyimiś uczuciami i taka kobietę nazywam KU*WĄ. Ale co do udawania orgazmu to nie mogę się zgodzić. Ja sama nie raz udawałam robiłam to nie dlatego, żeby facet zadzwonił na drugi dzień i nie odszedł tylko po to, żeby nie urazić jego MĘSKOŚCI I DLATEGO ŻE KOCHAM GO I MNIE PRZYJEMNOŚĆ SPRAWIAŁO TO, ŻE JEMU BYŁO DOBRZE I TO WŁAŚNIE NAZYWA SIĘ MIŁOŚĆ!!!

    Polubienie

  32. Valthardzie van der Sandzie i DDRR ja jednak utrzymuję że lepiej mieć dzieci w młodszym wieku. W moim przypadku było tak że rodzice mieli mnie późno i ojciec po prostu umarł jak miałam parę lat. I moje doświadczenie jest właśnie takie że powinni byli mnie mieć 10 lat wcześniej. No musimy pamiętać że będziemy temu dziecku bardzo potrzebni przez jakieś 20 lat od urodzenia i dobrze by było żebyśmy byli w tym czasie w dobrej formie. Lepiej wtedy wykorzystamy ten czas i więcej damy z siebie dziecku. I nie będzie między nami jakieś przepaści chociażby w sprawności fizycznej. Oczywiście możemy fundować swojemu dziecku siebie jako starego chorego rodzica, bo kiedyś nas choroby dopadną. Niech się dzieciak uczy życia i pokory. Lepszym człowiekiem będzie.
    Inna sprawa to czy lepiej urodzić się rodzicom którzy się nie dogadują i się rozwodzą czy lepiej nie urodzić się wcale. Bo na przykład kobieta nie doczeka się tego wspaniałego a później nie będzie już mogła. A tak w ogóle DDRR ty chyba zbyt poważnie podchodzisz do wpisów na tym blogu. 🙂
    Valthardzie van der Sandzie znajomi są najbardziej potrzebni jak już dzieci podrosną i zajmują się same sobą i okazuje się że mamy już więcej czasu. Z mężem robi się coś tam, z jedną kumpelą czy kolegą idzie do kina, z innymi na basen łyżwy zakupy czy piwo. Ja trochę zaniedbałam niektórych znajomych w czasie gdy byłam pochłonięta rodziną, ale udało mi się dużo kontaktów odbudować 🙂

    Polubienie

    1. Co do rodzenia dzieci to jest tak: albo 1) jestes mloda, zdrowa i masz szanse pozyc wiecej z dzieckiem – tylko teoretycznie, bo w praktyce roznie to bywa, albo 2) rodzisz dziecko pozniej, jak juz jestes po studiach i masz zapewniona pena pozycje w pracy i wiecej pieniedze chocby na szkole i studia dziecka.
      Wybor nalezy do kazdego osobiscie. IMHO nie ma dobrej opcji dla wszystkich.

      Znajomi – patrzac to jak sie zachowuja ludzie – to wiekszosc znajomych to przypadkowe osoby, ktore po prostu sa po to, zeby na wzmiankowane lyzwy czy zakupy nie isc samemu. Ale czy to sa prawdziwi przyjaciele? Kwestia definicji….

      Polubienie

      1. Ja mam jedną kumpele od przedszkola. Dwa razy dłużej ja znam niż męża. Druga od podstawówki. Trzecia od studiów. no i na czas dzieci to nam sie drogi rozeszły. Ale bardzo warto było odświeżyć kontakty. : – )

        Polubienie

    2. Zgadzam sie Salou ja miałam dziecko w wieku 23 lat a za mąż wyszłam jak miałam 21 😄 Teraz po latach cieszę sie że mam dorosłego syna z perspektywy lat mogę powiedzieć, jako młodzi rodzice mieliśmy więcej werwy i ochoty do życia dlatego wszędzie jeździliśmy z naszym pierworodnym pod namiot na łódki, koncerty itd.. on tez miał więcej swobody i możliwości do samodzielnego poznania życia 🙂 Po latach stwiedzilismy z mężem że tak jedno dziecko to smutno i postanowiliśmy mieć kolejne i co nie tak łatwo, życie bywa czasem okropne moje drugie dziecko zmarło. Teraz nie wyobrażam sobie co byłoby ze mną gdyby moja Zuzia była pierwszym dzieckiem. Na szczęście w życiu są też i słoneczne dni i udało się mamy drugiego syna ale już teraz nie bardzo chce nam sie jeździć pod namiot i na łódki wiec młodszy syn ma raczej życie cieplarniane co oczywiście odbija na jego postawie życiowej😄 Zgadzam się tez z Twoim stwierdzeniem ze rodzice tez są potrzebni jak jesteśmy dorośli moi oboje już niestety nie żyją a mnie mieli późno i brak mi ich teraz 😄

      Polubienie

  33. Do wpisów nie podchodzę poważnie, bo Pan Ikea wypowiada się w określonej konwencji – generalizując, upraszczając, czasem wręcz trywializując pewne kwestie. Jak widzisz z nim w ogóle w polemikę nie wchodzę. Ale komentarze bywają różne – jedne żartobliwe, inne przerysowane, jeszcze inne poważne. I poważne zasługują na poważną reakcję.

    A co do wieku rodziców, to widzisz – wszystko tu jest subiektywne. Ty uważasz, że powinni mieć dzieci młodo, bo Twoi mieli późno i wcześnie straciłaś ojca. Tylko, że to nie jest kwestia zero-jedynkowa, a rodzenie młodo nie gwarantuje, że się będzie dłużej obecnym w życiu dziecka. Wypadki i choroby dotykają nie tylko starych. Ale też patrzysz na to tylko z jednej perspektywy – lepiej rodzić wcześniej niż później – a ignorujesz drugą – urodzić później, czy nie rodzić wcale? A przecież nie zawsze da się urodzić wcześnie, choćby z powodów problemów z płodnością i długiego leczenia. I zgadzam się, że rodzenie dzieci bardzo późno, to nie jest najlepszy pomysł – po prostu dla mnie 35 lat to nie jest ta granica.

    Ja do rodziców nie mam żalu (co może nie było jasne). Dali mi tyle, ile byli w stanie i w ostatecznym rozrachunku rozegrali sytuację najlepiej jak mogli w danych okolicznościach. Dziś mam z obojgiem dobre, poukładane relacje. Ale mam też cały bagaż doświadczeń, które mi zafundowali takimi a nie innymi decyzjami. Podobnie jak ty masz swój. I nie twierdzę wcale, że moja mama powinna czekać dłużej, bo może za chwilę w jej życiu pojawiłby się ktoś, z kim mogłaby mieć i dziecko i związek. Chodzi mi raczej o to, że każdy z tych wyborów ma swoje konsekwencje – potencjalnie nieprzyjemne – i ostatecznie nie da się położyć tego na szlalkach wagi i obiektywnie wymierzyć co lepsze, a co gorsze.

    Polubienie

  34. W każdym razie jak ma się dzieci wcześniej większe jest prawdopodobieństwo ze w dobrym zdrowiu i formie doczeka się do ich dorosłości. Oczywiscie gdy nie można wcześniej to sie rodzi później. Panowie powinni również pomyśleć czy fajnie jest dziecku którego ojciec wygląda jak dziadek. : – )

    Polubienie

    1. Ja akurat miałem starszych rodziców, takich po +-2 35 i z perspektywy czasu jedyne co mogę stwierdzić, to to że obie opcje maja swoje wady i zalety(obie opcje czyli dzieci po 20 i przed 40), nie sposób jednej jednoznacznie wywyższyć ale…
      Ale Salou i Lukrecja mają więcej racji. Mimo że mnie, jako dziecku, nigdy nie doskwierało to że rodzice są starsi niż „typówka”, ba, nikt z dzieciaków tego nie zauważał, a już na pewno nie uważał za istotne, wiadomo było że wszyscy po 15 są okropnie dorośli a po jeszcze kilku latach okropnie starzy i nikt nie drążył 🙂
      Bardziej to problem dorosłych, którzy sami sobie wkręcają to i owo, ale jak napisałem wyżej – nie jest tak, że późno to źle, ale wcześniej jest lepiej.
      Wiek który podała Lukrecja wydaje się strzałem w 10. Z czysto biologicznego punktu widzenia, bo pomylić się albo trafić z wyborem partnera można zawsze. Ale za młodu chyba o pomyłki łatwiej, a wynik zwykle widać po kilku latach.

      Polubienie

      1. Wiesz dlaczego napisałam, że masz problem z związkiem ??Otóż w Twoich komentarzach dotyczących związków nie ma wogóle pozytywnych wypowiedzi jak coś jest o małzeństwie czy stałości w związku zawsze na pierwszy plan wysuwasz zobowiązania finansowe, zależności finansowe, kredyty itd .. Nie piszesz też, że o miłość trzeba się starać piszesz natomiast, ze jak coś nie wychodzi to najlepiej się rozstać i drugą osobę potraktować jak mebel z Ikea na śmietnik 😄 stąd mój wniosek, że rozstałeś się z kimś albo masz zamiar to zrobić i teraz usprawiedliwisz swój wybór. Osoba szczęśliwa w związku raczej nie będzie nazekała ale napisze coś pozytywnego o swoim szczęściu, o cieple w związku, bliskosci z drugą osoba a nie o kasie i zobowiązaniach finansowych 😄

        Polubienie

      2. No to teraz mam jasność, pomyliłaś mnie z kimś albo skleliły Ci się moje wypowiedzi z komentami innych osób. Jak Ci się przyśniło że ja nawołuję do rozstania bo coś nie tak, i człowieka jak mebel…okurcze:)
        „Osoba szczęśliwa w związku raczej nie będzie nazekała ale napisze coś pozytywnego o swoim szczęściu, o cieple w związku, bliskosci z drugą osoba”. Wiesz jak to się nazywa w psychologii? Projekcja. Takie przekonanie że ktoś coś powinien bo…bo uważasz że powinien a poza tym sama byś tak zrobiła 🙂
        Wbrew temu co piszesz – nie narzekam(a jeśli uważasz inaczej to cytat poproszę), a piszę z perspektywy niemal 20 lat stażu. Który jakoś „na dniach” wcale się nie kończy, w każdym razie nic o tym nie wiem :). I w którym był niejeden kryzys…no, przez te dwie dekady działo się, czasem dobrze, czasem źle, bywały uniesienia i katastrofy…o tym właśnie piszę. Niekoniecznie na swoim przykładzie, przez te lata masa znajomych się porozpadała(związki), pierwsza fala rozwodów w moim pokoleniu już minęła, jest z czego wnioski wyciągać i o czym pisać. Heaven and hell – samo życie 🙂
        Ja tu się bawię w obserwatora. Nie w opisywanie prywatnych uniesień albo frustracji.

        Polubienie

  35. Facet z obserwatorium to kiedyś sobie po mnie trochę pojechał jak napisałam że pocałunek to nie zdrada. To sam chyba jest grzeczny i nie wg wywija numerów : – )

    Polubienie

    1. Wiara w milosc przechodzi z czasem kiedy sie paru milosci doswiadczy. I wtedy to co pisze Facet z Obserwatorium ma znaczenie.
      Optymalny wiek rodzenia dziecka zalezy od masy czynnikow: planow na kariere, posiadania odpowiedniego partnera, zasobow finansowych, ambicji, ilosci dzieci ktore chce sie miec, sposobow spedzania wakacji, temperamentu w danym wieku, pomocy ze strony rodziny, religii oraz tysiecy innych. Mozna o tym spory doktorat napisac.

      Polubienie

      1. Otóż jak to jest miłość a nie chwilowe zauroczenie to jest taka od początku do końca 😄 Oczywiście to mój pogląd na świat. A z dziećmi i planowaniem rodziny to chyba lepiej sie nad tym nie zastanawiać bo człowiek im więcej bedzie planował to mniej mu z tych planów wyjdzie a życie niestety krótkie jest i potrafi naprawdę nas zaskoczyć. Ja urodziłam dziecko jako młoda osoba udoło mi sie już z dzieckiem skończyć studia, zrobić karierę, kupić dom a teraz kończę doktorat, A moi znajomi co to tak wszystko planowali maja puste domy z korpo ich zwolnili są pod 50 a o dzieci starają sie od 10 lat. Są nieszczęśliwi, samotni i na wszystko narzekają. Mieli na dzieci czas ale przecież były ważniejsze plany. Człowiek często myśli, że złe rzeczy przytrafiają sie innym nie nam ale w końcu komuś sie przytrafiają dlatego lepiej tak bardzo wszystkiego nie planować i przyjmować życie takie jakim jest.

        Polubienie

    2. To dokonam autopoprawki, bo lubię jasne sytuacje. Nie pojechałem po Tobie, tylko napisałem że moim zdaniem jest…bardzo bardzo subiektywnie, ale pocałunek to nie jest rozładowanie, wręcz przeciwnie, to nie skutek kolokwialnie mówiąc „chcicy”…no nie wiem. Dla mnie pocałunek niesie większy ładunek emocjonalny i więcej erotyki w sobie niż, dajmy na to, szybki numerek przed pracą albo na imprezie.
      Nie wnioskuj z tego o mojej grzeczności lub jej braku…po prostu uwielbiam się całować i nie trafia do mnie że to tylko takie buzi buzi, nic takiego. Ot tyle 😉

      Polubienie

      1. Ale to czasem jest upewnienie tylko że nie chce się jednak z tym kimś przejść dalej, a czasem zaproszenie i obietnica jeszcze dwóch kroków.
        Jak dla mnie to jednak mniej znaczy niż numerek 🙂

        Polubienie

      2. Co człowiek to inaczej ;-).
        Nie zdarzyło mi się nigdy, żeby pierwszy pocałunek nie okazał się nie tyle obietnicą co w zasadzie częścią gry wstępnej…może dlatego tak mam. Jak nie jestem pewny to się nie całuję. Taki typ 🙂

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do La Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.