Mamy epidemię zakazu chwalenia facetów

To nie są ćwiczenia. Wyszły dwie piosenki.  Generalnie – jak ktoś jeszcze nie słyszał – to dwie panie życzą swoim eks, żeby swoje jaja od tej pory wycierali w papier ścierny. 

Jedną śpiewa Miley Cyrus. Miley, do której mam wielką, nieodwzajemnioną słabość, bo nic, jak widać, nie działa bardziej na moją wyobraźnię, niż lekko zdzirowate blondynki. I druga. “waka waka” Shakira, do której dla odmiany słabości nie mam. Nawet gdy była przez moment blondynką, to tej słabości nie miałem.

Choć to ona zaczęła ten diss na eks tekstem o Twingo i Casio. W sensie, że jej były, Gerard Piqué (bardzo porządny środkowy obrońca), biorąc sobie nową samanthę wymienił ferrari na twingo, a Rolexa na Casio. A ona (Shakira) jest warta dwie 22-latki. 

Jak rozumiem, skoro już jesteśmy przy francuskiej motoryzacji, żeby to chociaż był elegancki citroen c6 z hyrdauliczną pneumatyką, to jeszcze jak cię mogę, bo komfort prawie jak w s-klasie. A tu małe, kiepskie, auto miejskie, na dodatek słabo ciągnie. 

Diss na Twingo, tfu Piqué

Z kolei Miley swój teledysk nagrała w domu, w którym jej eksmąż, aktor Liam Hemsworth (znany z tego w Polsce, że zaraz będzie Wiedźminem) zdradził ją z 14 różnymi kobietami.

Swoją drogą ciekaw jestem jak wyliczono, że akurat z czternastoma. Jak ktoś wie, to poproszę informację w komentarzu.

Cały jej teledysk jest manifestacją: patrz złamasie co straciłeś. Jest wylaszczona, ekstremalnie zgrabna i, co tu kryć, cholernie zmysłowa. 10/10.

 I o ile Shakira ciśnie z latynoską pasją i wkurwem, tak Miley  robi to pozornie na zimno

“I can buy myself flowers

Write my name in the sand

Talk to myself for hours

Say things you don’t understand.”

Gdybym był złośliwy, to bym powiedział, że długo się obu paniom zbierało na związkowe podsumowania. Miley – swoją piosenkę wypuściła trzy lata po rozwodzie. Shakira w separacji jest od czerwca 2022.

Ale wiem, wiem, proces twórczy nie wybiera, w różnych momentach zbiera człowieka natchnienie, nie ma co narzekać.

Zwłaszcza, że to nie jest tekst o Shakirze, ani Miley, to nie jest też tekst o pociskach z eks. Bo w końcu każdy ma swoje zapisane w dzienniczku traumy, związane z byłymi kobietami, czy byłymi mężczyznami. 

To jest tekst o mnie (bo jestem tego wart LOL) i moim zdziwieniu.

Czytaj dalej

Dlaczego nie powinniśmy spełniać swoich niektórych marzeń

Mam pewne wątpliwości, czy słyszeliście o Ignacu.

Ale żyje, chwostem macha i jestem w stanie założyć się o risotto z truflami, w mojej ulubionej knajpie, plus kieliszek Młodego Ziemniaka, że sami znacie takiego albatrosa.

Ignaś, jak pół tego miasta cierpi na poczucie, że zmarnował życie. I, jak drugie pół, uważa, że wybrał złą kobietę. Większą przyjemność sprawia mu sranie, niż małżeństwo. 

Ale po kolei. 

Czytaj dalej

Czarna strona związków. Podłe, plugawe, toksyczne rzeczy, które sobie robimy i których nie żałujemy TYLKO DLA DOROSŁYCH

Seks przestaje jarać po roku związku. To badania na kobietach. U facetów byłoby jeszcze krócej. Tu często jest miłość do pierwszego włożenia. Hype nowości związany z nową osobą kończy się po góra dwóch latach. 

Zostaje czterdzieści, pięćdziesiąt lat związku. I na czym niby, kurwa, ma go budować generacja egoistów, od dzieciństwa bombardowana komunikatem: ‘Ja jestem najważniejsza.  Ja zasługuję na wszystko!’

Późny kapitalizm, nieustanne dogadzanie sobie, nieustające przekonywania, że każda nasza aktywność jest doskonała. Że przecież świat, horoskopy, Instagram, wróżki, memy i Halinka z księgowości mówią mi, że zasługuję na idealną miłość, kwiatki i jednorożce. 

No to teraz będzie, kurwa, niespodzianka. 

Czytaj dalej

Jak rozpoznać zjeba i odróżnić go od normalnego mężczyzny TYLKO DLA KOBIET

Na początku wyjaśnijmy sobie dwie rzeczy. Jak chcesz ustawiać sobie życie na podstawie memów w Internecie, oraz złudzeń, to nie tutaj. Darz Bór i Szczęść Boże.

A druga rzecz?

Nie jestem miły, jestem szczery. Tak, na końcu w komentarzach możesz napisać, jak bardzo cię zawiodłem.

Czytaj dalej

Co to dzisiaj znaczy być mężczyzną, czyli dlaczego jesteśmy tacy popierdoleni

Jeśli chodzi o moment, w którym poczułem się mężczyzną to było to lat temu mniej więcej piętnaście i miało miejsce w wynajmowanym mieszkaniu na warszawskim Ursynowie.

Akcja, muszę przyznać, zaczynała się obiecująco. Koledzy już poszli, zostawiając brudne naczynia, ale nie miałem zamiaru się tym przejmować, bo zostawili również jedno białe wino i połowę czerwonego. Koleżanki też wyszły, zostawiając w mieszkaniu jedynie śliczną, jak obrazek, Martę, młodszą ode mnie o trzy lata, z którą akurat oglądałem film „Krzyk 3”. Film był kiepski, ale ja zdjąłem już z Marty stanik i byłem na najlepszej drodze do tego, aby właśnie zdjąć bluzkę, przeciwko czemu ona już tylko dla pozoru protestowała.

Bo przecież skoro już dotykałem jej piersi to idiotyzmem byłoby ich nie pokazać. 

Czytaj dalej