Grażyna, wróć do rzeczy, które kochasz (jak uprać swoje życie) część 2

Mój kolega ze studiów, Wasyl, miał ogromne powodzenie u kobiet. Nieduży, w sensie niewysoki, w barach raczej też niezbyt bujny, ostrzyżony na łyso. Uroda w sumie nikczemna, za to ubrany był zazwyczaj dobrze. Na twarzy miał gorzki uśmiech, jakby zakładał prawy but na lewą nogę. 

I zawsze dookoła niego wirowała jakaś piękna blondynka, brunetka, bądź – ku mej rozpaczy – ruda, z cycami jak bomby lotnicze. Wzdychały do niego, emablowały go straszliwie, a on, ze wzgardą, ich starania odrzucał. To znaczy… spał z nimi, ale szybko rzucał i wymieniał na nowe. Jak my mu tych kobiet zazdrościliśmy! Jak on to robił? Skąd się brała ta dziwna, żeńska namiętność do tego konusa? Rumcajsa nie miał szczególnie wielkiego, bo to zostało po zajęciach w-f bezapelacyjnie stwierdzone. 

W końcu miałem okazję zobaczyć Wasyla w akcji. Na pewnej imprezie wypatrzył prawdziwą gwiazdę, która wyglądała jak młoda Agnieszka Włodarczyk, ze sławnego wtedy filmu “Sara”. Stała na środku sali i dawała się mężczyznom podziwiać. On zaś bez namysłu podszedł do niej, spojrzał badawczo, po czym rzucił ze zdziwieniem w głosie: “Ale ty masz wielką dupę! A tak w ogóle – Wasyl jestem”. 

I co? 

I zadziałało!

Udało mu się ją przekonać, że skunks ma trąbę!

Czytaj dalej

Czy oddasz pięć lat swojego życia, żeby spełnić jedno swoje marzenie?

“Jest późno w nocy i zaczynasz szukać czegoś do oglądania na Netfliksie. Rzucasz okiem na kilka tytułów, czytasz nawet kilka recenzji, ale ciągle nie możesz się na nic zdecydować. Klikasz. I klikasz. I nagle jesteś zbyt zmęczony, aby cokolwiek obejrzeć. Więc godzisz się z porażką i idziesz spać”. 

Ta scena to według Pete’a Davisa charakterystyka całego naszego pokolenia. Pyzaty 20-kilkulatek o spojrzeniu mopsa wyznał to, kończąc naukę na wydziale prawa uniwersytetu Harvarda. Stojąc przed swoimi koleżankami i kolegami z roku. 

Pokolenia, które nie może się skupić tak naprawdę na niczym. Które cały czas jest niepewne. Świata, własnych wartości, miłości. Mając na karku 20 lat. 30 lat. 40 lat (pierwszy rozwód, drugi rozwód, rozgoryczenie, żółć). Które nie potrafi przywiązać się do niczego ani nikogo na stałe. Życie jest tu kroczeniem korytarzem między mnóstwem drzwi. Każde z nich oznacza jakieś możliwości. Lecz mijamy je. Otwieramy na moment. I idziemy szukać dalej. 

Utknięcie w którymś pokoju jest przerażające. Bo przecież jest tyle innych. Ale równie przerażające jest utknięcie w korytarzu. Nie potrafimy się zaangażować, tak samo jak nie potrafimy wybrać filmu na wieczór. Bo wszystko co najlepsze już widzieliśmy. 

Czytaj dalej

Jak będziesz mieć 80 lat na karku to czego będziesz żałować? [Najbardziej osobista notka]

Największe kace swojego życia miałem zawsze na Wschodzie. Pamiętam jak ostro zmiękczony, chwiejąc się nieco nad pisuarem, gdzieś na Ukrainie, usłyszałem: “Jebany Polak”. I już, przyznaję, chciałem bić w ryj, za polski Lwów (w końcu rządzą nami trumny), za biało – czerwoną na maszcie, kiedy zorientowałem się, że słowa te nie są skierowane do mnie tylko do nieco osłabionego przedstawiciela naszej nacji, który zasnął na kiblu i obrzygał sobie spodnie. Siedział, ale nadal w ręku trzymał butelkę wódki marki Lex. Pokiwaliśmy z kolegą Ukraińcem z uznaniem głowami nad takowym ordalium, któremu dobrowolnie poddał się ten zawodnik, i wymieniliśmy kilka internacjonalnych uwag o twardych głowach braci Słowian. Po czym umyliśmy ręce.

Czytaj dalej

Pokonaj swój strach na 30 dni

Historia tego brodatego mężczyzny zajmie ci osiem minut życia. Na pewno chcesz jej wysłuchać?

Bo Jedidiah Jenkins nie jest zbyt przystojny. Nie jest zbyt umięśniony, ani wysoki. Z całą pewnością nie jest typem kolesia, na którego widok laski mdleją z nagłego odwodnienia. Ma brodę, dość rzadką. Jest szczupły. Twarz? Po prostu twarz. Większość z nas minęłaby go na ulicy nie zwracając żadnej uwagi. Jedidiah ma, jednak, w sobie coś, czego nie ma większość ludzi na świecie.  Chce mieć własne życie.  

Czytaj dalej

Kot z serem na głowie

Olga miała w życiu pecha do dwóch rzeczy: serów i aptekarek. Z aptekarkami to wzięło się akurat dość prosto. Jej przyjaciółka Marta wzięła sobie do domu kota ze schroniska.

Mogła wziąć małego kota, ślicznego niczym reklama banku, ale nie wzięła. Nie wzięła bo powiedziała że małego i puchatego weźmie każdy, a starego i wrednego to już nikt. Kot był faktycznie stary, wielki – całe 9 kilo – i na dodatek miał dziwne zacieki w uchu.

Weterynarz, który jak Olga zauważyła później musiał być bardzo dowcipnym człowiekiem, bo powiedział że codziennie trzeba mu (czyli kotu) to ucho przetrzeć watką nasączoną odpowiednim roztworem. Ponieważ Marta wiedziała już nieco o kotach (z całą pewnością jedno, ze żaden nie lubi jak mu się cokolwiek wkłada do ucha) poprosiła Olgę o pomoc. Czytaj dalej