Mam 15 lat. Mam kreszowy dres, najmodniejszy w tym sezonie. Mam ciemne okulary i włosy jak młody Kevin Costner. 

Idę na pierwsze zajęcia do nowej szkoły. Nie znam tam jeszcze nikogo ze swojej klasy. 

Jeszcze nie wiem, że zaprzyjaźnię się z Jackiem i nasza przyjaźń przetrwa do teraz. 

Jeszcze nie wiem, że za kilka lat będziemy stać pośrodku głównej ulicy Kombinatu, pijani czerwonym Johnnie Walkerem (smakował nam nieszczególnie, ale był to ówczesny podmuch luksusu), jedząc lody, a nasz kumpel, który wyglądał jak znany włoski piłkarz Paolo Maldini, będzie rzygał do śmietnika. 

Takie sceny budują coś niedostrzegalnego. Więź. 

Jeszcze nie wiem, że wiele lat później napiszę w Brudzie

„Przyjaźń wymaga dużej ilości taniego alkoholu, długich rozmów do świtu, długich podróży zapchanym pociągiem, a czasem i trzymania za włosy, gdy ktoś rzyga do kibla, choć to ostatnie to raczej w przypadku kobiet.

A w miarę upływu czasu coraz trudniej jest poznawać kogoś nowego, bo zamykamy się na takie doznania, stajemy się coraz bardziej cyniczni i podejrzliwi. Nie jesteśmy w stanie już się otworzyć, tak jak to było, kiedy się miało osiemnaście lat.”

Na razie wszyscy obwąchujemy się jak dzikie psy. Jednoczą nas zajęcia u Edwarda, byłego trenera mistrzów polski w piłce ręcznej. U Edwarda chodzi się w koszulkach na ramiączkach, w czerwonych spodenkach i białych butach. Taki sznyt. Daje nam taki wpierdol, że nie jesteśmy w stanie wejść po schodach na kolejne zajęcia. To jego taktyka, wybiegać, zamęczyć, a nikt nie będzie mu podskakiwał. Tak tresuje się psy. 

Mam 17 lat. Mam kilku dobrych kumpli w nowej szkole. W Sylwestra gruby jak pasztetowa Kuba, odsuwa podaną mu miskę i rzyga na podłogę. A wygnany do łazienki, zapycha mi pawiem całą wannę. Sprzątam później pół nocy, przetykając ją śrubokrętem.

Latem jedziemy w siedmiu nad morze. Śpimy na plaży w swoich śpiworach. Kąpiemy się rano w morzu. A później idziemy piaskiem. Śmiejąc się, patrząc na młode dziewczyny, które uśmiechają się do nas. Wieczorami jest piwo. Jedno, dwa, trzy. I zachód słońca. Mamy plany, mamy marzenia, jesteśmy jak uderzenie zwartej pięści, przepełni żarem życia, który rozsadza nam żyły. 

Zwiedziłem prawie 40 krajów świata. A ciągle pamiętam tamten zachód słońca. A może wydaje mi się, że pamiętam? 

xxx

Jest maj 2024, jestem na lotnisku, zaraz będę leciał do Frankfurtu. Telefon z nieznanego numeru. 

Jeszcze nie wiem, że jeden z nas już nie żyje. Tomek jest już w krainie wiecznych emejzingów. Za dużo melanżu. Za dużo wódki. Jeszcze nie wiem, bo w sumie utrzymuję kontakty tylko z kilkoma osobami. Z resztą stosunki się poluzowały. Każdy ma już inny numer. Zostały wspomnienia. 

Odbieram. 

Ktoś się przedstawia, na początku nie rozumiem, zagłusza go szum lotniskowego McDonalda. Albatros z dawnej klasy. Sławek. „Robimy zjazd. Ludzie z zagranicy nawet przyjeżdżają. Będziesz?”

xxx

Pamiętam, jakieś 15 lat temu był bardzo popularny serwis, który nazywał się Nasza Klasa (jak ktoś ma koło 35 lat to pewnie pamięta pana Gąbkę). Ludzie zaczęli się spotykać na imprezach klasowych, zaczęli się oglądać, zaczęli odświeżać stare sentymenty. Przypominając sobie czasy i osoby, w których byli zakochani tak, że bardziej nie było można. Wspominając ławkę w parku i pogryzione usta. Po Naszej Klasie było sporo romansów. Sporo pospiesznego seksu po hotelach. 

I sporo rozczarowań. 

Bo się zmieniamy. Nie ma tego chłopaka, który był 10 czy 15 lat temu. I nie ma tej dziewczyny. Są tylko wspólne zdjęcia, gdzieś tam na starym dysku komputera. Zmienia nas życie, zmieniają nas doświadczenia, zmieniają nas ludzie. To tylko przez moment, ktoś widzi cię jakim byłeś/byłaś mając 15 czy 17 lat. 

Każdy niby wie, że kiedy idziesz po latach na takie spotkanie klasowe, w pierwszej kolejności robisz to odpalając niezdrową ciekawość. Na podobnej zasadzie, jak oglądasz paradokument na Polsacie. I na początku jest, mówiąc po słowiańsku, krindż, a później cię wciąga. 

To znaczy, stop, CAŁA WSTECZ, kobiety mają gorzej. Kobiety zanim wyjdą, muszą doprowadzić się do stanu: „jestem naturalnie piękna”. A jak powszechnie wiadomo, nie ma większej mordęgi, niż wyglądać naturalnie. I w tym celu trzeba wyciągnąć z łazienki, szafy i piwnicy wszystkie akcesoria kosmetyczne i modowe i – przy okazji – z góry umówić się do fryzjera i kosmetyczki.

„- Tak, pięknie wyglądasz kochana.

– Tak, tak, ty też. Widać, że schudłaś, bo twarz ci trochę wisi”

„- Patrz, jak ta Jolka się zestarzała…

– No. Aż miło popatrzeć…”

Facet w tym układzie ma łatwiej, bo głównie czyste spodnie trzeba znaleźć, a jak dobrze pójdzie to koszulkę, najlepiej markową z napisem Gucci, albo chociaż Armani, żeby było widać ten SWAG. I przygotować się mentalnie na parę piw. 

A tak na serio. Jedni i drudzy, kobiety i mężczyźni, muszą się wyzbyć trochę godności. Czytaj: przecież wszyscy dobrze wiemy, że idzie się zobaczyć, kto postarzał się najbardziej. Kto wygląda najgorzej. Kto odniósł sukces, a kto nie. Kto jakim samochodem jeździ. Kogo stać na ubijanie schabowego iphonem. Kto ma żonę, kto się rozwiódł, ile ma dzieci, gdzie pracuje, gdzie jeździ na wakacje. 

I się porównać. 

A później już w domowym zaciszu jest: w sumie to nie wyszło mi najgorzej. 

xxx

Siedzę i patrzę teraz na stare zdjęcie klasowe. Stoję pośrodku w ostatnim rzędzie. Tureckie swetry. Fryzury na czeskiego hokeistę – krótko z przodu, długo z tyłu. Koleżka na środku pokazuje język. 

Jak to nawijał Kaczmarski:

„Już nie chłopcy lecz mężczyźni, już kobiety nie dziewczyny
Młodość szybko się zabliźni, nie ma w tym niczyjej winy”

W mojej pamięci wszyscy jesteśmy najpiękniejsi. 

Pójdę?


Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?

A czy Ty już wiesz, że napisałem nową książkę? Strasznie mnie nudzi przypominanie o tym, ale ostatnio dostałem pytanie, czy to prawda, że powstał film Pokolenie Ikea, więc chyba warto powtarzać pewne komunikaty.

Najnowsza moja powieść nosi tytuł „Ostanie tango”. I jest fajna, czasami zabawna, a czasami depresyjna. Ot, cały ja: 4,8/5 na Empiku.

I najwyższa moja ocena w historii na Lubimy Czytać (serwisie, który mnie strasznie nie lubi) 7,2/10. 

Papier tu:
https://www.empik.com/ostatnie-tango-piotr-c,p1451745306,ksiazka-p
E-book tu:
https://www.legimi.pl/ebook-ostatnie-tango-c-piotr,b1163730.html
Audiobook tu:
https://www.legimi.pl/ebook-ostatnie-tango-c-piotr,b1166754.html
I tu:
https://www.storytel.com/pl/books/ostatnie-tango-2866315
Tyle. Buzi

Zatańczysz?

11 uwag do wpisu “Czy iść na spotkanie byłej klasy, aby porównać, kto odniósł w życiu większy sukces? 

  1. Idź! Ja idę 15.06 na identycznie spotkanie, 25 lecie po opuszczeniu murów podstawówki. Spieszmy się spotykać z ludźmi. Jak widać na przykładzie Tomka. Nie znamy dnia ani godziny.

    Polubienie

  2. A ja mam zupełnie inną perspektywę, bo i jestem młodsza tak z 30 lat. W tym roku skończyłam szkołę, wczoraj miałam ostatnią maturę. Było w mojej klasie parę osób o których z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że odniosą sukces. Nieśmiało myślę, że mogę być jedną z nich. Chociaż w moim przypadku nie było taniego alko, bo całe liceum przygotowywałam się aby dostać się na wymarzone studia. Podpowiem że bliskie autorowi bloga. Całe życie myślę o tym jakie będą skutki moich działań i jak zapobiec temu czemu nie można zapobiec. I w tym momencie, czuję na sobie odpowiedzialność aby te 30 lat wykorzystać jak najlepiej i aby na takie spotkanie przyjść z jak największym sukcesem. Może trochę też z chęci udowodnienia reszcie że nie byłam taka beznadziejna za jaką mnie uważali. Staram się sobie tłumaczyć ze mam jeszcze dużo czasu i przecież nie można mieć osiągnieć w każdym obszarze życia. Jednak po przeczytaniu tego tekstu widzę, ze sukces życiowy rzeczywiście ma znaczenie. Ale chyba większe ma właśnie to, aby po powrocie do domu powiedzieć sobie: w sumie to nie wyszło mi najgorzej.

    Polubienie

    1. Największym sukcesem jest być szczęśliwym, potrafić się cieszyć z drobnych rzeczy. Ostatecznie i tak ktoś się przypierdoli. Bo jak będziesz robić karierę to ludzie wokół powiedzą, że karierowiczka i nic po za pracą nie ma. Jak będziesz się spełniać w domu z dziećmi to powiedzą, że bez ambicji. Jak zarobisz milion, to powiedzą, że kradziony albo zarobiony nielegalnie. Jak kurwa nowy pierwiastek wynajdziesz to ludzie się dopierdolą, że innych zainteresowań nie masz. Zawsze ludzie wynajdą coś, żeby komuś dopierdolić. Jak nie w twarz to za plecami.
      Ale rozumiem doskonale, bo też taka byłam. Najwyższa średnia w szkole, przewodnicząca szkoły, radna w młodzieżowej radzie miasta, olimpiady, zawody sportowe. Musiałam robić wszystko na najwyższym poziomie, bo w końcu jestem AMBITNA.
      Teraz mam 25 i już tak nie chce. I od matki, cały czas słyszę, że przestałam być ambitna, bo ona to by chciała, żebym drugi fakultet zrobiła, doktorat. Tylko, że ja już się z życiem naszarpałam i wiem że nie watro. Nie warto udowadniać innym, że jest się najlepszym. Nie warto szarpać się o coś, żeby usłyszeć, że rodzice czy ktoś inny jest dumny. Obecnie mnie to chuja obchodzi i to jest dla mnie niesamowita wolność.
      Ale tobie życzę powodzenia w życiu, bo do różnych wniosków trzeba dojść samemu.

      Polubienie

  3. Idź, byłem na 30 podstawówki, byli różni ludzie, było fajnie. Ale w kwestii dmuchania, to córki koleżanek wypadają dużo apetyczniej, niż one same. Wychodzi na to, że nasze rówieśniczki starzeją się gorzej 🙂

    Polubienie

  4. Na takie spotkania idą ludzie:
    a) którym powiodło się w życiu i chcą się pochwalić,
    albo
    b) Ci którzy szczerze chcą się spotkać z ludźmi z przeszłości dla nostalgii i wspomnień.

    Jeżeli ludzi z drugiej grupy jest więcej- to spotkanie jest udane, w przeciwnym wypadku to festiwal mierzenia fallusów 🙂

    Polubienie

  5. Byłem na takim spotkaniu dwa razy. 10 i 20 lat po maturze. Z pierwszego pamiętam najbardziej picie wódki na afterparty w wąskim gronie. Pozytywnie. Z drugiego, pamiętam więcej, a najbardziej to że było bardzo gorąco. Dwie laski wyglądały seksownie, reszta przeciętnie. Jeden z kumpli strasznie przytył, jeden zmarł, reszta – w sumie jakby się nie zmieniła.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.