My faceci jesteśmy wkurwieni. Jesteśmy wkurwieni na kobiety. Kobiety się rozszalały. Stały się rozwiązłe. Kobiety się zepsuły. Ich oczekiwania względem nas są z dupy wzięte.
My mężczyźni jesteśmy zagubieni. Rozmemłani. Upokorzeni. Wyśmiewani. „Dzbany, dziadersi, seksiści, incele, mizogini”.
My mężczyźni nie mamy na kim się wzorować. Nie ma idoli. Nie ma postaci, które by nas porwały. Ojcowie? Ojcowie już zjebali sobie swoje życie i szukają ukojenia w browarkach, meczach, zamknięci w sobie i rozżaleni. Nasze matki? Są nadopiekuńcze.
My mężczyźni żyjemy pod presją. Zarabiaj więcej, awansuj, umawiaj się z kobietami z pompowanymi ustami, które tak dobrze układają się na penisie, bądź lubiany, bądź popularny, później bądź dobrym ojcem. Spędzaj czas z rodziną, ale miej emocjonujące hobby.
Masz iść i to zdobyć. My mężczyźni żyjemy często nie tak, jak chcemy, ale tak, jak żyją inni.
Jeśli kumpel z pracy kupi sobie audi, to ty też musisz kupić sobie co najmniej audi. Jeśli sąsiad jedzie na wakacje do Chin, to musisz go przebić i pojechać do Japonii. Jeśli twój szwagier ma bilety na mecz, to ty musisz pójść co najmniej do muzeum lotnictwa. Kurwa jego mać.
Czego chcemy? Nie wiemy. Ale my mężczyźni czujemy, że zawsze robimy za mało. Że nie dowozimy tego, czego świat od nas oczekuje.
My mężczyźni mamy depresję. Nienawidzimy swojej pracy i swojego życia. Nie widzimy w nim sensu.
Ta frustracja i przepalające się zawory budzą chęć rewanżu. Cytując staropolskie porzekadło „enaf is enaf”.
I teraz królowie wracają. Są męscy, pewni siebie, skoncentrowani na swoich pasjach. Wolni. I nie chcą księżniczek Disneya.
Czytaj dalej