Korpobitch

– To w co się ubierasz? – zapytałem zastanawiając się czy wypada przyjść w dżinsach i marynarce.

– A co myślisz o smokingu?  – zapytał z namysłem w głosie Gustaw. – To nie jest zły pomysł, tam sporo osób będzie w smokingach.

– A czarny garnitur? – westchnąłem ciężko.

– Ujdzie – odpowiedział Gustaw.

– Powiedz mi po co Ty mnie bierzesz na tę imprezę?

– Żebyś porozmawiał z klientami.

—-

Dzień później

Godzina 18. Przebieram się zamieniając jeden garnitur na drugi.  Wychodzę.

Jo: – Kogo będziesz chował w tym garniturze?

Marian: – Przyjechałeś po sztywny towar?

Gustaw: – Zdejmiesz ze mnie miarę do trumny?

On w ostatecznym rachunku ubrał się w smoking. Też mam jeden. Kupiłem go dwa lata temu na wyprzedaży razem z pasem, koszulą i muchą.  Kosztowało mnie to 3 tys. założyłem go raz i znienawidziłem. Czułem się jakbym postarzał się 10 lat.

—-

Na sali było mnóstwo facetów po 40 – tce i 50 tce z kobietami koło 30 – tki. Oni wyglądali jak wielkie pingwiny.  Promieniował od nich blask kasy pewności siebie i śnieżnobiałych koszul.

Na twarzy był wyraz: pokryjemy was wszystkie. Żadna nie powie nam nie.

Posuwali się dostojnie ze swoją partnerką obok. Jeśli była to kochanka dzielił ich dystans 10 – 15 centymetrów. Jeśli świeżo poślubiona żona (druga, trzecia albo czwarta) – dystans się skracał do pięciu.

Jeśli kobiety były same (z koleżankami) albo z kolegami z pracy na ich twarzach pojawiał się starannie wypracowany uśmiech, nienagannie zadbanych zębów. Jakby ukończyły kurs photoshopa dla zaawansowanych.

Blond, szczupłe w kosmicznych szpilach (Louboutin był tu równie popularny jak CCC wśród  gości centrum handlowych) i odziane w stanowczo za krótkie sukienki, obcojęzycznie brzmiących firm.

Na przykład Chanel. Albo Balenciaga.

Makijaż był ostry. Podobnie jak dekolty.  Kiedy spoglądałeś na jakąkolwiek patrzyła ci wyzywająco w oczy.

Stolik. Siedzimy, rozmawiamy, białe wino (przeciętne), small talk.

Nachyla się nade mną bogaty człowiek po 60 tce. – Widzi pan panie Piotrze mam takiego kolegę X i on jest w moim wieku. I ma tych spółek ze 20 albo 30. I przyszedłem do niego z wizytą, siedzimy i gadamy. I on mi mówi, że ta sekretarka, którą zatrudnił dwa lata temu, taka cycata 26 latka, została szefową jego spółki. I właśnie zrobił jej dziecko i się zastanawia co robić?

Mój rozmówca opowiada dalej:  – No i siedzimy i ten X  się mnie pyta czy nie chcę koniaku i kawy. Odpowiadam: z przyjemnością.  – Aniu – zwrócił się do kobiety w gabinecie zrób nam kawy Myślałem, że to jego sekretarka.

Taka fajna cycata brunetka, 26 lat. Przynosi nam tę kawę a X mówi, przepraszam, że nie przedstawiłem to Anna prezes mojej spółki.

62255_462625423781020_1486761732_n

Sława

– Teraz  osiągnięcie sławy przez kobietę wymaga naprawdę niewiele – powiedział leniwie Marian i pociągnął łyk kawy. – Imaginuj JO jesteś ładną 25 – latką.

JO imaginował ale po marsie, który wylazł mu na twarzy nie było łatwo.

– Pakujesz się do łóżka jakiemuś celebrycie.

– Wojewódzkiemu? – strzelił JO.

– Może być i Wojewódzki – machnął ręką Marian. – To bez znaczenia. Najłatwiej będzie pewnie z jakimś aktorem koło 50 tki. Telefonem nagrywasz jak cię dupczy. Wrzucasz do sieci i jesteś sławny, przepraszam sławna. A potem to już jest banał. Rozpina ci się niby przypadkiem kiecka na imprezie i pokazujesz cycki.

– A później?

– To już nagrywasz płytę – Marian pociągnął kolejny łyk kawy.

– A faceci? – zapytał JO.

– Faceci to mają przejebane. Najłatwiej to jest się nauczyć grac na gitarze, ale i to nie daje pewności. Chociaż jak długie włosy zapuścisz to masz chociaż szansę przelecieć fanki. Zawsze się jakieś znajdą – skonkludował Marian.

– JO, Marian?

Dwie zmęczone twarze spojrzały niechętnie na Gustawa.

– Jess ser! – zaraportował leniwie Marian.

– Macie chwilę?

– Co tam? – JO zaczął się zastanawiać i poczuł ukłucie niepokoju.

Poważna mina Gustawa niczego nie wróżyła. Gustaw zawsze miał poważną minę.

– Chodźcie do mnie z tą kawą.

Marian usiadł na skórzanej kanapie. Lewą ręką pogładził skórę kanapy i pomyślał, że może by się tak zdrzemnąć.

– JO, ten twój klient, Pani Joanna… – zaczął Gustaw.

– Asia – poprawił JO – ewentualnie Dżołana…

– Dżołana – powiedział Gustaw w zamyśleniu. – No dobra, Dżołana, nie Dżołana, ile masz spraw od nich?

– Jakieś 30.

– Mmmm…. Trudne?

– Nie no, zwykłe proste sprawy o zapłatę, ciągną się jak guma w majtkach, kilka umów do napisania, parę tematów zamówień publicznych, generalnie nic trudnego – zrelacjonował JO>

– Taaaak – Gustaw dalej się zastanawiał.

– No co jest? Coś nie tak? Skarżyła się czy co? – JO się zaniepokoił.

– No dzwoniła do nas, w szczególe do mnie.

– Iiiiii? – zapytali.

– Dziwne. Mieli jakąś małą kancelarią, która robiła im większość spraw i teraz nagle z nich rezygnują. Bierzemy ich w całości do obsługi…, ale ona chce aby zajmował się tym na bieżąco Marian.

–  Eeeeeee… – JO się zdziwił.

– Jeszcze dodała, że warunek sine qua non jest taki, że Marian prowadzi same sporne, mają sporo takich, trzeba będzie pojeździć po Polsce i powalczyć – Gustaw przeciągle patrzył na Mariana – Powiedziała, że potrzebują do takich spraw kogoś naprawdę ekstra, pistoleta, kałasznikowa i Rumcajsa w jednym, i że to Maniek masz być ty.

– Krzysztof nie mógłby? – zapytał Marian przełykając nerwowo ślinę.

Wizja regularnego objeżdżania Polski w takich turnee niespecjalnie go bawiła. Wzdrygnął się dodatkowo, znając obyczaje niektórych sędziów, którzy wyznaczali rozprawy na 8.30, specjalnie dlatego, żeby pełnomocnik z Warszawy musiał albo się przespać w hotelu, albo podnieść rano o nieprzyzwoicie kurewskiej porze.

– Wiesz kolego – Gustaw wskazał Mariana palcem – życzyła sobie wyraźnie ciebie, personalnie. Ona w tych sprawach też jeździ i często świadkuje, ma wszystko w małym palcu, w sumie to zapewnisz jej przede wszystkim dodatkowe wsparcie.

– Widzisz Marian nie miałeś racji – stwierdził JO, kiedy wyszli już z gabinetu.

– W sensie?

– Mężczyźni też mogą stać się sławni nic nie potrafiąc. Patrz ty stałeś się znany bo masz dużego kutasa.

Koty

– Cześć Marlenka. Świetna spódnica. Trochę utrudnia koncentrację ale świetna. Czarny Ty masz kota nie? – zapytał Gustaw.

– MIAU – powiedziała głośno Marlenka i zeszła z mojego biurka. Niestety tym samym jej spódnica przestała pokazywać uda.

Odprowadziliśmy ją wzrokiem. Marlenka wiedziała o tym.

– Mam.  A co? – zapytałem.

– Byłem z córką na wystawie kotów – wyjaśnił ponuro Gustaw.

Gustaw ma pięcioletnią dziewczynkę, blond aniołka bardzo podobnego do swojej matki. Żona Gustawa wpierw była modelką, będąc na ekonomii w XYZ, założyła agencję modelek, a później zrobiła doktorat.

– Powiedziała mi w sobotę, żebyśmy pojechali na wystawę kotów. Chce obejrzeć małe kotki tatusiu.   To pojechaliśmy oglądać te koty.

– I?

– Wróciłem z kotem brytyjskim – wyznał.

– Ma dobry gust.

– Po mamie – skrzywił się boleśnie Gustaw.

– To masz kota z Cheshire. Ile dałeś? – zainteresowałem się.

– 1,5 tysiąca. Jak ta kobieta, która sprzedawała koty zobaczyła show jaki tam zrobiła moja ukochana córka to się nawet zgodziła rozłożyć mi to na raty.

– Nie miałeś kasy?

– Myślałem, że mnie to ochroni. Ale ja nie o tym. Kupiłem temu błękitnemu skurwielowi drapak, bo zaczął się wyżywać na moim skórzanym fotelu. Ale on z niego nie korzysta.

Parsknąłem szczerym śmiechem.

– Nigdy nie będzie korzystał. Przykro mi.

– Aha – zanalizował Gustaw. – To po co sprzedaje się drapaki?

– To taka iluzja, że kontrolujesz w jakikolwiek sposób rzeczywistość.

– Łapię. A co z moim skórzanym fotelem?

– Sika na niego?

– Nie.

– Zacznie. Jak naleje wyrzuć.

– Pocieszyłeś mnie – westchnął ciężko Gustaw. –  A dlaczego to bydlę śpi mi na głowie?

– Wybrał sobie swojego pana. Najbardziej dominującą osobę w domu. Powinieneś się cieszyć.

– Jasne. Czarny?

– No?

– Jakim cudem ty przy swoim trybie życia masz tego kota?

– Pamiątka z przeszłości Gustaw. Gdybym ci powiedział musiałbym cię zabić.

Dzieci

– Kupisz Antkowi mieszkanie jak dorośnie?

– No pewnie bałwanowi kupię. Bo kto mu kupi jak nie ja? – prychnął Marian.

– A samochód? – zapytałem.

– Z niechęcią wielką. No może jakiegoś fiata. Ale góra pięcioletniego. Albo jakiegoś używanego swojego mu oddam. To będzie najlepsze wyjście. Przynajmniej się uczciwie zmarnuje.

Czytaj dalej

Zwolnienia

– Ależ jaja – sapnął Jo. – Słyszałeś?

– Co?

– Zwolnienia się zaczęły!!! Wczoraj przyszedł do Sebastiana mail z HR że ma się zgłosić dziś rano. Sebastian powiedział już żonie, że go wypierdalają, rano elegancko spakował się w kartonik, dołożył fikusa kiedy przyszedł jego szef i powiedział, że to pomyłka. 

– Ale burdel.

Czytaj dalej