Stała jedna i poprawiała usta. Stała druga i malowała oko.
Dookoła panowała cisza.
Ech służbowe toalety. Szkło. Stal. Marmur. Szarości i czernie. I fatalne oświetlenie. Poza tym w łazience śmierdziało przeżartym chemią jabłkiem. Dlaczego w korporacyjnych kiblach musi zawsze tak śmierdzieć? – zastanowiła się Olga.
Marlenka malowała usta na karminową czerwień. Głęboką, wpadającą w zimny róż. W sumie nieodpowiednią do pracy. Ale było już po pracy.
– Bo wiesz… Jaa… No… Ten… Jak tu zacząć? – Marlenka zaczeła się jąkać.
Olga nie reagowała. Nadal pracowała nad swoimi rzęsami.
– Bo ja z Czarnym to… A wy coś tam do siebie przecież… Ale to samo wyszło! Ja nie chciałam! Nie jesteś chyba zazdrosna?
– Nie – zełgała Olga bez mrugnięcia okiem. – Dasz mu w końcu?
– Nie wiem – Malernka zrobiła wiatrak ustami. – Teraz jest tak faaaajnie – rozmarzyła się. – Zawsze chciałam być przygniatana do ściany. Wejść do windy i widzieć jak przystojny facet rozbiera cię wzrokiem a później rzuca się na ciebie i czujesz jego dłonie na swoim tyłku. Twoim gołym tyłku. Albo…
– Czyli tak czy nie? – przerwała Olga nienaturalnym głosem, ewidentnie mało zainteresowana tyłkiem Marlenki.
Który gwoli szczerości był bardzo dobrym tyłkiem. Jego rozmiary nie przekraczały żadnych norm, za to krzywizny były niezwykle zachęcające. Marlenka dobrze o tym wiedziała. Jej ołówkowa spódnica jednocześnie go odsłaniała i zakrywała.
Dobrze wygląda ta młodociana zdzira – pomyślała z zazdrością Olga.
– Jak mu dam to mnie rzuci. Jak mu nie dam, to eksploduję – wyznała szczerze Marlenka.
I jeszcze te cycki – westchnęła ciężko w duchu Olga. – Dobrze chociaż że jest farbowana. A przy takim rozmiarze jak się nie naciągnie to za cztery lata jej cyc spotka się z grawitacją. Dopiero za cztery lata, bo Olga była z Marlenką na basenie i obejrzała ją wtedy bardzo dokładnie. Z wzajemnością.
– To mu nie dawaj – Olga niewinnie strzepnęła długimi rzęsami.
– To mnie też rzuci. Tyle, że później. Nie ma niczego gorszego niż przechodzony romans.
– To mu daj. Ale powściągliwie.
– Powściągliwie? – zapytała Marlenka.
– Mhm. Tak żeby cały czas mu było mało.
– No nie wiem – Marlenka się zafrasowała.
– I pamiętaj nie rób mu loda.
– Dlaczego???
– Straci do ciebie szacunek – wyjaśniła Olga koleżance, zamknęła maskarę i obróciła się na pięcie. Miała dzisiaj randkę a potwornie nie lubiła się spóźniać.
———–
– To jak da mi w końcu?
– Da – ziewnęła.
– Dzięki – ucieszyłem się. – Jestem ci winien wielką przysługę!! Mogę ci… mogę ci….Nawet opony na zimowe zmienić!
– Mówisz? – Olga wyraźnie się zainteresowała.
Jeszcze gratis olej sprawdź 😀
Swoją drogą, mały koń trojański zawsze spoko.
PolubieniePolubienie
o wy bestyje! 🙂
PolubieniePolubienie
ach …te kobiety,haha …
PolubieniePolubienie
nie w ciemię bity.!
PolubieniePolubienie
Te laski ze zdjecia mistrzowskie. Łupał bym obie bez zastanowienia i pytania o imie oraz zainteresowania:D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wystarczy Ci zdjęcie, poradzisz sobie 🙂
PolubieniePolubienie
Dajcie linka do fotek tych lasek
PolubieniePolubienie
dobre 🙂
PolubieniePolubienie
Nie sądzę by celem tej kolaboracji była wymiana opon,
to ma głębsze podłoże, Olga to inteligentna kobieta ;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda jest taka, że czego by Ałtor nie wymyślił na temat Czarnego i Olgi wyjdzie nienaturalnie… banalnie… 🙂
PolubieniePolubienie
I one tak w mojej – wypisz wymaluj – służbowej łazience rozmawiały… no no…
PolubieniePolubienie
Czarny Ty fenomenalny erotomanie! 😉
PolubieniePolubienie
Można by było jeszcze pogłębić te dywagacje o zachowaniu szacunku. Taki dylemat połykać czy nie…
PolubieniePolubienie