Jechałem trasą Łazienkowską, która rozpruwa Warszawę na pół jak blizna brzuch, po operacji wyrostka robaczkowego. ‘Jechałem’ to za dużo powiedziane. Pełzłem metr za metrem stojąc w jednym wielkim niekończącym się jebanym korku. I byłem już nieco zdenerwowany.
Oki. Kłamię. Przecież wszyscy należymy do jednej partii. Polska Partia Wkurwionych na Wszystko. Byłem więc wkurwiony jak żbik, którego ktoś wziął na kanał i uderzył młotkiem w jaja żeby szybciej biegał. Za dużo kawy. Za dużo stresu.