Maurizio Zanfanti, obiektywnie rzecz biorąc, nie był przystojny. Wyglądał jak czeski hokeista. Długo z tyłu, krótko z przodu, wąsów nie miał, klata owłosiona jak u goryla.
Szczęka wystająca, spojrzenie lekko błędne, złota keta na szyi, mocno opalony. Nie wygląda to jak wyzwanie dla lasek do pływania dołem, nieprawdaż?

Screenshot: telegraph.co.uk
Maurizio zmarł pod koniec września, mając lat 62. Zmarł, to może źle powiedziane. Dostał ataku serca około drugiej nad ranem w swoim Mitsubishi Pajero 4×4. Nastąpiło to sekundy po tym jak doszedł w 25-letniej Rumunce, z którą uprzyjemniał sobie wieczór.
Przez okno dochodził zapach brzoskwiń. Zanfanti zaparkował auto w małym gaju brzoskwiniowym, należącym do jego rodziny. 62-latek ciągle mieszkał z matką. Było ciepło. Jak to w Rimini, pod koniec września.
25-letnia Rumunka była jedną z ponad 6 tys. kobiet, z którą Zanfanti uprawiał seks. Spaniem tego nazwać nie było można, aż tyle czasu to on nie miał. Gdy miał 16 lat rzucił szkołę i zatrudnił się jako promotor w dyskotece o nazwie „Blow up”. Zaczepiał laski na plaży i w barach i dawał im darmowe bilety. W trakcie jednego wakacyjnego sezonu trwającego trzy miesiące zaliczał ok. 200 turystek. Czasami po dwie dziennie.
I teraz, jeśli jesteś facetem, zadajesz sobie pytanie: co sprawiało, że niezbyt przystojny i z całą pewnością niezamożny Włoch robił to z tysiącami kobiet, bez żadnych zobowiązań?
Nawet Mick Jagger wokalista The Rolling Stones zaliczył tylko 4 tysiące.
Za chwilę to wyjaśnię. Czytaj dalej
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…