Porno

– Niemieckie pornosy ponad wszystko! – ogłosił Marian.

– Ty znowu swoje? – Gustaw popatrzył z niesmakiem.

– A co masz do amerykańskich? – zapytałem.

– Są niewiarygodne.

– W jakim sensie?

– Jakbym maraton oglądał. Poza tym są często akcje w pupę, a ja nie lubię w pupę.

– Dziwne dopiero by było gdybyś lubił.

– Ja lubię – stwierdził niespodziewanie Krzysiek.

– Tobie i tak żadna nie da – machnął ręką Gustaw.

Czytaj dalej

5 rzeczy o których powinieneś pamiętać jeśli bierzesz się za prowadzenie bloga

1. Kiedy zaczynasz wydaje Ci się że nie ma łatwiejszej rzeczy na świecie a notki wytryskują z ciebie niczym soki z aktorów na planie filmu klasy XXX. Później jest jednak coraz gorzej i coraz trudniej.

To tak jak z sikaniem w dzieciństwie. Owszem na początku masz niewiarygodnie mocne ciśnienie ale w miarę upływu czasu zmniejsza się ono z wyrywającego z ręki strażackiego węża, do spokojnego strumyka, szemrzącego w oddali a  w końcu musisz zacząć przyjmować baterię środków na prostatę.

Notki zaczynają pojawiać się raz na tydzień, raz na dwa tygodnie a później w ogóle i blog zdycha. Mnie to tez dopadło i to kilka razy. Chwytam się na tym czasami, że wszystko co mam do powiedzenia ładuję w nową książkę.

2. Nie licz że zarobisz na blogu choć złotówkę. Owszem spełniłem wiele swoich marzeń. Widziałem Wielki Kanion, nurkowałem w Oceanie Spokojnym, chodziłem ulicami Lizbony, Barcelony, Paryża – właściwie dowolnego wielkiego miasta Europy, widziałem Toskanię, jadłem pasztet z truflami i popijałem go winem na 95 punktów,  ale wszystkie te rzeczy robiłem za własne, zarobione poza siecią pieniądze.

Jeśli wraz z upływem czasu pojawi ci się jakaś kasa – po prostu się ciesz. Ale nie nastawaj, że dorobisz się na blogu albo dzięki sieci rzucisz korpo i będziesz kurwa wolny, wolny, WOLNY.

Nawet hobby jeśli staje się pracą po pewnym czasie zaczyna być mordęgą.

Co nie znaczy, że z blogiem nie można zrobić fajnych rzeczy. Kiedy zaczynałem w 2001 roku niektórzy z czytających  ledwie zdążyli zapomnieć o pieluchach. Wtedy było nas malo i właściwie wszyscy się znali albo mieli wspólnych znajomych więc na jedno wychodziło.

 I kilka osób miało nawet spory sukces. Aby daleko nie szukać był film Lejdis, który powstał na podstawie blogu, Niejako Słoneczko dziś jest pełną gębą pisarką i nazywa się Magdalena Witkiewicz, Aali czyli Pralka miała Świat według blondynki i była to chyba pierwsza książka w kraju na podstawie blogu a chłopaki od Źona mnie opierniczyła mieli wystawioną swoją sztuke teatralną itd.

3. Nie przejmuj się czytelnikami. Nigdy nie wiedzą czego chcą. Zawsze też twoje stare notki będą lepsze niż nowe, zawsze będziesz się kończył. Gdy czytam notki, które pisałem dziesięć lat temu skręca mnie z zażenowania.

Ten blog ma trzy etapy.

Pierwszy na bloxie kiedy uformowała się książka „Pokolenie Ikea”

Drugi – gdy bardziej postawiłem na kancelarię – eksponując postacie Wielkiego Jo, Mariana, Marlenki etc. O nich będzie w drugiej książce. Trochę.

Teraz jest etap trzeci, który zaczął się w momencie gdy wyniosłem się z bloxa.

Z każdym kolejnym czytam że jestem coraz gorszy.

To nie kwestia jakości, to znudzenia. Ludzie w internecie szybko się nudzą i dużo jojczą. Pamiętaj wpisują się zazwyczaj Ci, którzy są niezadowoleni. Ci, którym się podoba robią to rzadziej. A poza tym co to za blog bez dobrego trolla albo dwóch ? To jak kurwa most bez przęseł.

4. Nie przejmuj się statystykami. To tylko cyfry. Kiedy zaczniesz na nie zwracać uwagę, będziesz pisał pod publiczkę. Wiem, bo robiłem to wielokrotnie. Pisz, bo cię to bawi. Jeśli bloga też chcesz prowadzić tylko dla innych to niczym to się nie rożni od pracy.

Oczywiście to super zabawane gdy widzisz, ze coś co robisz zaskoczyło. To spory fun obserwować cyferki z wizytami jak rosną i czytać komentarze. Ale  nie traktuj tego zbyt poważnie.

5. Nie spotykaj się z innymi blogerami. Im więcej osób znasz i lubisz tym większe opory będziesz miec w opisywaniu tego na co masz ochotę.

A tak w ogóle to napisałem tę notkę bo wpadł mi do głowy pewien pomysł.  Macie czas do środy do północy. Przysyłajcie mi historie z waszego życia, które są śmieszne. Albo wkurwiające. Budzące emocje.  Wybiorę najlepszą i ta osoba jeśli tylko będzie chciała, znajdzie się w mojej nowej książce.

Więc pisz: generationikea@gazeta.pl

8271_2e4b_500

Za co zawieszają na Facebooku?

Biorę po mordzie i nie mogę oddać. Stoi ten Facebook patrzy na mnie i mówi:  jebłem, to jebłem. Nie drąż.

1. Za ten dowcip, zawieszono mi moje własne prywatne konto na miesiąc:

„Idą sobie dróżką trzej przyjaciele: miś, łoś i ryś. Ten pierwszy oznajmia:
– Wkurwia mnie to „ś” na końcu. Takie „ś” jest pedalskie, ciotowate i w ogóle!…
Od dzisiaj koniec z misiem. Jestem Niedźwiedź!!! Bo powiadam wam: kto ma „ś” na końcu, ten fujara i gej. Amen. Łoś zorientowawszy się w beznadziei sytuacji,
bo wszak łoś to łoś i nic nie poradzisz, w panice szarpie za ramię Rysia:
– Ej, kurwa, powiedz coś, Ryś. Przecież my nie geje, prawda?! No powiedz coś…Ryś!…
Na to ryś dostojnie:
– Ryszard, pedale, Ryszard…”

2. Za ten rysunek był kolejny miesiąc. Ostrzegam – jest ekstremalnie brutalny i traktujący kobiety przedmiotowo…

zawieszenie

3. Za link do notki o Angelinie, której zajawka wyglądała tak:

pokolenieangelina

… był kolejny. To już razem trzy miesiące.

A zaczęło się tak pięknie! Pierwsze zawieszenie – na 24 godziny było za to zdjęcie: cycki

Byłem wtedy mlody i niwinny jak ta lilija. Podpisałem je bodaj tak: „zemdlałem, obudziłem się i jestem w raju”.  Było to jeszcze w czasach gdy mój profil śledziło może 200 osób więc mało kto to pamięta.

Na punkcie cycków Facebook ma jeszcze większego pierdolca niż ja. Tylko ja chciałbym je odkrywać i oglądać a Facebook kasować.

Później było kilka banów za całkowicie ubrane kobiety, których problem polegał na tym, że wyglądały zbyt seksownie. Powiem szczerze teraz za specjalnie nie wiem jakie laski mogą się wydać panom i paniom z Bangalore za zbyt wyuzdane więc na wszelki wypadek jak już daję ich focie to są na nich całkowicie ubrane. Oczywiście najbezpieczniej byłoby dawać kobiety w czadorze na ciało i nikabie na twarz. Bo któż to wie, jakie nieprzwoite rzeczy może wyrazićkobieta jednym spojrzeniem .

Na przykład: weź mnie teraz pod ścianą bydlaku! Albo: czy na pewno jesteś pewien że chcesz zostać w skarpetkach?

Jeszcze się komuś procesor i lodówka Mińsk w kuchni zagrzeje.

Dlaczego niby goła dupa ładnej laski jest tak obsceniczna, że trzeba ją od razu wykasować a na przykład zdjęcie rozstrzelanego w Gruzji gościa nie budzi sprzeciwu? Oczywiście odpowiedź jest bardzo prosta – goła kobieta jest znacznie bardziej niebezpieczna. Traci się w końcu przy niej panowanie nad sobą.

8734_5649

Żeby nie było mój profil jest 18 plus.

Dlaczego nigdy nie będę zarabiał pieniędzy na blogu?

 Wyjasnienie tajemnicy kto wygrał z Chodakowską będzie jutro, bo kompletnie nie mam ostatnio czasu ani siły.

Napisała do mnie za to Małgorzata. “Studiuję podyplomowo marketing internetowy i piszę pracę dyplomową o zarabianiu na blogach.”

W pierwszej myśli chciałem zedytować maila przez backspace ale zwyciężył moj zły charakter.

Małgorzata poprosiła o odpowiedź na kilka pytań. Na przykład: czy w polskich realiach da się dorabiać/zarabiać za pośrednictwem bloga ?

Co pomyślałem moi drodzy? Że to zajebiście  zaskakujące, że z jednej strony ludzie w sieci sami z siebie nie chcą za nic płacić, jakiekolwiek sugestię w tym zakresie uważają za potwarz a z drugiej jednak liczą, że kiedy oni się wezmą za produkcję treści to ludzie powinni im płacić tyle PLN ów aż im się z kasy pancernej w Porsche Cayenne będą wysypywały.

Oczywiście, że są osoby które zarabiają na tym mniej lub bardziej przyzwoite pieniądze. Może nawet z 10.

Z zarabianiem na blogu to jest tak jak z grą na harmonijce ustnej. Jak widzisz jak ktoś dmucha to ci się wydaje zajebiście łatwe. A kiedy sam próbujesz to jest tylko jakiś dziki skrzek. Coś pomiędzy kiepskim pierdem a wkurzonym bąkiem. Mało kto potrafi grac na jebanej harmonijce. A nawet jeśli potrafi to i tak nic mu na to (chyba że do tego śpiewa bluesa wtedy owszem szacunek)

Model zarabiania blogera w tym kraju polega na:

1. Daj mi reklamę! Daj mi reklamę! Daj im reklamę! Napisze o Tobie! Daj mi! Mi MI Mi!!!

2. Daj mi kosmetyk! Daj mi kosmetyk! Daj mi kosmetyk!

3. Daj mi aparat! Dlaczego? Jestem blogerę!!!!

4. Damy Ci reklamę za 200 zł ale musisz zagwarantować nam, że obejrzy ją 500 tys. osób 120tys. kliknie a 30 tys. kupi nasz produkt, inaczej będziesz ją puszczał przez 16 lat i cztery miesiące. Aha wynagrodzenie jest w ratach!!

5. Daj mi bluzkę! Daj mi bluzkę!

6. I sukienkę! I sukienkę! etc.

Weźcie przestańcie. Nikogo nie potępiam, ale dla mnie myśl że miałbym się bawić w coś podobnego jest lekko żenująca. Są filmy w trakcie których zamykam oczy bo nie mogę oglądać tego co dzieje się na ekranie. To samo mam teraz w internecie.

Dobrze przyjmijmy jednak, że ktoś się zaparł jak Tomasz Apostoł i nic tylko blog i blog.

Rada: zdobądź 40 tys. unikalnych użytkowników miesięcznie

Efekt: zarabiasz. Proste? Proste.

Tyle, że nie zajmie to roku. Ani dwóch. Będziesz tyrał jak drwal pięć, sześć razy w tygodniu a dostawał gówno. Będziesz musiał być kreatywny jak Marek Raczkowski i robić pivioty równie często jak Janusz Palikot, tak aby cały czas budzić ciekawość.

I jeśli prowadzisz bloga tylko po to aby zarobić kasę to ci się to szybko znudzi. Kasa przychodzi tu wolno.

Zresztą bloga prowadzi się aby szukać taniej popularność i karmić swój wewnętrzny narcyzm a nie dla mamony.

Czy każdy bloger przy odpowiedniej dozie determinacji jest w stanie coś zarabiać?

Jasne wystarczy, że zajęczy. Jeśli będzie długo i efektywnie jęczał i przekona wiele firm żeby mu dały za darmo to oznacza, ż jest świetnym handlowcem i powinien się na tym skupić, bo w handlu jego przyszłość.

Jaki powinien być blog potencjalnie przynoszący zyski i jaki powinien być prowadzący go bloger ?

Dół Kominka, góra Sergitty (btw, Komin blogerze lifestylowy – nie trzyma się whisky w lodówce, to przypał).

Czy myślisz, że właśnie taki sposób, jaki Ty wybrałeś ma przyszłość, czy jednak „bezpieczniej” jest skupić się na reklamach, sponsorach itp. ?

Nie wierzę w skuteczność żadnych reklam na blogach w stylu och, przeleciał banerek. Jesli jakieś agencje wydają na to pieniądze to znaczy, że nie mają co z nimi zrobić.

Jesli coś tu działa to owszem teksty sponsorowane ale takie gdzie czytelnik nie ma pojęcia że to tekst sponsorowany. W takie gówno na pewno nie będę się bawił.

Wierzę w profesjonalizację. Czym lepsze treści z danej dziedziny ktoś będzie produkował , tym ma większe szanse na pieniądze.

Ale przede wszystkim wierzę, że można zarobić nie na blogu, ale dzięki blogowi. Na zasadzie: w sieci robię sobie dobrze, jestem rozpoznawalny, dzieki czemu mam zlecenia np. na szkolenia. Albo sprzedaję dzięki temu książki. Jak niektórzy blogerzy.

Ale znów nie byłbym, w stanie się z tego utrzymać. Musiałbym sprzedawać po 70 tys. egzemplarzy rocznie żeby robić spokojnie tylko to, siedzieć na werandzie i mieć wszystko w dupie. Czego i wam życzę.

9708_2ad8