Ten post na męskim forum na Fejskiu jest jak komunia Rutkowskiego juniora. Niby bawi, a jednak jest w tym coś tragicznego.

„Dzisiaj ja mam do Was pytanie, czy aby nie jestem pierdlnty. W małżeństwie ponad 10 lat bywało lepiej lub gorzej. Mamy dzieci. Jesteśmy ze sobą od zawsze, więc nie było okazji się wyszumieć co na pewno ma znaczenie w tej historii. Monotonia i nuda zaliczone i przewalczone.

Od jakiegoś czasu (który może przez przypadek bądź nie, złożył się na zgłębienie i zastosowanie „technik” redpillowych) jest w sumie zajebiście i w życiu i w łóżku. Żonka w podobnym wieku, dla mnie wciąż piękna, zadbana, widać, że się stara utrzymać rodzinę. Sex był problemem jak to w małżeństwie bywa (nuda i rutyna), ale nastąpił przełom i wspólnie rozumiemy swoje potrzeby.

To wydarzyło się naprawdę

Czegoś mi jednak brakuje. Mam prawie 40 na karku i pewnie stąd problem. Sportowa fura nie wystarczyła na kryzys wieku średniego i pojawiają się myśli w głowie, jak by to było z innymi… młodszymi. Jestem ogarnięty życiowo, zawodowo i hajsowo, więc okazji by pewnie nie zabrakło, aczkolwiek zdradą się brzydzę. Pytanie do Was koledzy o doświadczenia w podobnych sytuacjach. Często czytałem teksty, że „szpara to szpara” lub że „żadna nie ma w poprzek”. Z drugiej strony gdzieś mnie jednak ciągnie”.

Poczucie niedosytu.

I zanim ktoś mi tu rozedrze mordę: ech faceci, są równie przydatni, jak wegański rower ojca Mateusza, odpowiem, tak jak to mówi Drwalu z mojej powieści o mężczyznach „Ostatnie Tango”. Gotowi?

„Każdy człowiek w pewnym momencie swojego życia staje przed lustrem i myśli: to, kurwa, wszystko było i jest bez sensu.”

Jestem nieudacznikiem

Kiedy się rozmawia o piątej nad ranem z ludźmi na imprezie, wtedy opadają maski.

Niedosyt. Zawód. Poczucie porażki. Butelka wódki. Techniczny seks. Udawany jęk. Tęsknota. Za czymś nowym. Za nieznajomym dotykiem. Za możliwościami, których się nie wykorzystało. Zmarnowane okazje, skomlą i gryzą w brzuch.

Poczucie źle podjętych decyzji. 

Kim jest ten gruby, złośliwy, farfocel u mojego boku? Kim jest ta starzejąca się, jędzowata harpia o wyglądzie „Królowej życia”? Kim są te hałaśliwe, głupawe dzieci, niczym zombie wpatrzone w ekran telefonu? I to już tak ma być?? Tak ma zostać? Życie już się skończyło? A później zestarzeje się bardziej i dojdą choroby? A wreszcie śmierć? Jestem nieudacznikiem.

Ludzie pół życia zmagają się z odpowiedzią na pytanie: co mam zrobić ze swoim życiem, a drugie pół: dlaczego mi nie wyszło? I nienawidzą swojej codzienności.

Każdy to ma. Każdy. A jeśli Ty nie, to jeszcze nie. To przyjdzie, równie nieuchronnie jak sraczka po KFC.

Ale mój mąż jest inny!! Ale ona jest inna? NIE JEST. Jest dokładnie taki sam/sama. Co najwyżej na innym etapie.

Po 10 latach mąż mi powiedział, że mnie nie kocha

Ludzie liczą na list z Hogwartu. Że nastąpi cud. A w międzyczasie, aby poczuć, że znowu żyją, robią różne rzeczy. Wierzą w kołczingowe pierdololo i rady Kasi Nest.

Piją alkohol, aby zapomnieć. Biorą narkotyki, aby się łudzić. Zmieniają kobietę/mężczyznę, wymieniając bezpieczeństwo na pożądanie, bo wydaje im się, że coś się zmieni. Uciekając przed przemijaniem. Któraś kochanka będzie przecież ostatnia. Kiedyś nastąpi ten moment, że po raz ostatni jakiś mężczyzna spojrzy na ciebie z pożądaniem. A później już koniec. I nigdy nie wiadomo kiedy to nastąpi. Trzeba się więc spieszyć.

Forum na Fejsie. Pyta kobieta, odpowiadają mężczyźni.

„Po 10 latach małżeństwa i 15 bycia ze sobą mąż mi powiedział, że mnie nie kocha. Co ja mam w tej sytuacji zrobić?”

„Ja też tak zrobiłem, 14 lat bycia razem i 9 małżeństwa. U mnie prawdziwym powodem była młodsza i atrakcyjniejsza dziewczyna. Zostawiłem 33-letnią żonę i związałem się z 25-letnią wówczas dziewczyną, a dziś żoną.”

„Wpuść jednym uchem i wypuść drugim, niech sobie mówi co chce, a Ty rób swoje. Ugotuj dobry obiad, włóż mu w rękę puszkę piwa i weź mu do buzi, to podziała”.

Tyle, że jedyny lód, jaki załatwiał wszystkie problemy, to w przedszkolu i czekoladowy.

Poczucie niedosytu.

Jak to się zazwyczaj kończy?

Mam taką parę ziomeczków. Przez lata lokowali strasznie dużo swoich wspólnych zdjęć na Fejsie i na Instagramie. W stylu ‘najlepsza rodzina na świecie’. Ona, on, dziecko, plus pies. Spacery. Pocałunki. Wyznania w postach i komentarzach: „Jesteś najlepszą matką”. „Jesteś najlepszym ojcem.” Miłość i kalafiory. Trochę wyglądało to jak wielki test kremów w telewizji Mango, albo przegląd seriali na Romance TV.

Trochę się śmiałem.

A później przestałem się śmiać, z komedii zrobiła się lekuchna tragedia, a trochę dramat.

Zasada Czarnego: im więcej słitaśnych foteczek w społecznościówkach, tym para szybciej się rozstanie.

I ona nagle odeszła. Bo było dostatecznie, a mogłoby być lepiej.

Poczucie niedosytu.

Córka została z ojcem. Oczywiście był nowy mężczyzna. Emocji i szaleństwa starczyło mniej więcej na tyle, na ile mi nowej butelki szamponu do włosów, czyli na pół roku. Co się stało? Tak, tamten ją rzucił, bo „nie był gotowy na związek” i „problem był w nim”, ale „jesteś wspaniałą kobietą”, oraz „kiedyś trafisz na kogoś, na kogo zasługujesz.”

Słuchałem, zażenowany, tej telenoweli w odcinkach. Ale słuchałem.

Jej były facet jest już w towarzystwie nowej kobiety, nowego ciała, w nowym mieszkaniu. Czy tęskni? Obstawiam, że Marcin Hakiel też płacze po nocach za Kasią Cichopek. Zaś ona – ciągle szuka kogoś nowego. Tysiąc znajomych na Facebooku. Góry i deska. W relacjach na Insta uczy, jak żyć.

Poczucie niedosytu.

Zmarnowane życie jest poczuciem subiektywnym

Kiedy byłem młodszy, w teledysku Robina Thicke „Blurred lines” (najbardziej seksistowski teledysk roku 2011, z napisem w tle: „Robin Thicke has a big dick”), zobaczyłem kroczącą topless Emily Ratajkowski. Zobaczyłem i oniemiałem. Zobaczyłem i oczadziałem. Ciało bogini, najlepsze boobsy świata.

Czy zmarnowałem życie, bo nie dotknąłem cycków Emily Ratajkowski???

Czy zmarnowałem życie, bo nie jestem takim pisarzem jak Neil Gaiman, albo chociaż, niech będzie, Szczepan Twardoch, choć mam już trochę dosyć jego opowieści, w stylu ‘człowiek wchodzi na łódkę i płynie’.

Czy zmarnowałem życie, bo widziałem za mało, doświadczyłem za mało? Może powinienem się ciągle ścigać, z założeniem: zdechnę, a będę lepszy?

Tyle, że zmarnowane życie jest odczuciem subiektywnym.

Dobre życie bierze się z akceptacji.

Siebie.

Swoich wad i zalet.

Świata.

Sukces bierze z się braku akceptacji.

Siebie.

Swoich wad i zalet.

Świata.

Tak samo całkowicie subiektywne są życiowe cele i marzenia.

Siedzę przed komputerem i nic mnie nie boli. I wiem, że dla wielu osób sam ten stan już byłby doskonałym, ale ja go traktuję jako coś normalnego. Bo jeśli jesteś zdrowy, to tego kompletnie nie doceniasz, liczą się inne rzeczy. Jeśli jesteś chory, nagle liczy się tylko to, aby być zdrowym. I to jest twoim marzeniem.

Szukanie sensu życia, jest bez sensu

Parę dekad temu nie istniał cały biznes pod tytułem “cel życia”, bo każdy wiedział, jaki jest cel jego życia: kurwa, przeżyć i cieszyć się tym, że się udało do następnego razu. Teraz nam się polepszyło, mamy Netfliksa i Tindera, mamy tanie linie lotnicze i Viagrę, mamy najlepszy alkohol i najsilniejsze narkotyki w dziejach. I nieskończoną liczbę opcji do wyboru, która nas przeraża.

Czy to właściwa kobieta/mężczyzna? Gdzieś przecież może się kryć ktoś lepszy.

Robić karierę, czy placki ziemniaczane? Facebook, czy Instagram? Golić jaja, czy wręcz przeciwnie?

I jak ktoś mnie tu pyta o zdanie, to odpowiadam: golić. A jak masz problem z tym, że czujesz się nieszczęśliwy/nieszczęśliwa, to zastanów się, jaką lubisz kanapkę.

Z sałatą, szynką i serem? Jakieś pepperoni? Czerwona cebula? Sałata? Ogórek? Małosolny, korniszon, czy kiszony? Ja biorę bagietę, smaruję ją pesto, do tego dokładam kilka plastrów świeżej mozzarelli i przekładam to pomidorami koktajlowymi. Solę, pieprzę i dorzucam roszponkę lub rukolę. Trochę oliwy nie zaszkodzi.

Kawa. Jaką lubisz? Duża, mała, z mlekiem, bez?

Można iść pobiegać, można nie – bo ja na przykład bieganiem się brzydzę. Można iść na zumbę. Można podnosić ciężary. A kiedy wróci się do domu, warto właśnie wtedy zadać sobie trzy proste pytania:

1. Co sprawia mi przyjemność?

2. Co mogę zrobić, abym miał świadomość, że nie marnuję czasu, który mi pozostał?

3. Nie zbawię świata. Ale komu mogę pomóc?

Niedawno kumpel na Fejsie napisał: „zasypiający na moich kolanach pies więcej mówi o tym, jakim jestem człowiekiem, niż wszystkie dyplomy i certyfikaty tego świata”.

I tego ci życzę.

Aby twój pies, twoje dzieci, twój partner/panterka chcieli zasypiać na waszych kolanach. Bo reszta jest w twojej głowie.

Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?

A czy Ty już wiesz, że napisałem nową książkę?

Strasznie mnie nudzi przypominanie o tym, ale ostatnio dostałem pytanie, czy to prawda, że powstał film Pokolenie Ikea, więc chyba warto powtarzać pewne komunikaty.

Najnowsza moja powieść nosi tytuł „Ostanie tango”. I jest fajna, czasami zabawna, a czasami depresyjna. Ot, cały ja: 4,8/5 na Empiku.

I najwyższa moja ocena w historii na Lubimy Czytać (serwisie, który mnie strasznie nie lubi) 7,2/10. 

Papier tu:
https://www.empik.com/ostatnie-tango-piotr-c,p1451745306,ksiazka-p
E-book tu:
https://www.legimi.pl/ebook-ostatnie-tango-c-piotr,b1163730.html
Audiobook tu:
https://www.legimi.pl/ebook-ostatnie-tango-c-piotr,b1166754.html
I tu:
https://www.storytel.com/pl/books/ostatnie-tango-2866315
Tyle. Buzi

Zatańczysz?

6 uwag do wpisu “„Jest w sumie zajebiście i w życiu i w łóżku. Z drugiej strony gdzieś mnie jednak ciągnie”. Jak sobie poradzić z niedosytem?

  1. W pewnym wieku zostaje już tylko albo aż rozwój duchowy. Cała reszta to czarna dziura bez dna. Zobacz: https://sensus.pl/ksiazki/alchemia-duchowego-rozwoju-inteligencja-duchowa-dla-zaawansowanych-jaroslaw-gibas,aldurv.htm#format/d

    Według zarówno alchemików, jak i wielu starożytnych mędrców, naszym duchowym rozwojem rządzą trzy kluczowe procesy: czernienie (nigredo) – stan zastany, to co nas blokuje, utrudnia życie i sprawia, że nie możemy być w pełni szczęśliwi; wybielenie (albedo) – proces czyszczenia, pozbywania się blokad oparty na dwóch filarach: medytacji (meditatio) i pracy z własną wyobraźnią (imaginatio) i w końcu czerwienienie (rubedo), gdzie ciężki pierwiastek o niskiej wartości staje się złotem – bezcennym kruszcem duchowego rozkwitu.

    Polubienie

  2. Ktoregos samotnego wieczoru, po kilku piwach ze sluchawkami w uszach odpalilam utwor, ktory umiesciles o gory. W 2011 nie rozumialam angielskiego na tyle aby sie wsluchac, a melodia byla dla mnie zawsze super do pobujania. Tym razem jednak moglam sobie pozwolic na skupienie sie na slowach.

    Koleś śpiewa tam :

    „- Baby can you breath ? I got this from Jamaica” – OKROPNIE PISKLIWYM GLOSIKIEM.

    Tak piskliwym, że nasuwa sie pytanie czy to w ogole mezczyzna spiewa.

    Coz, bylam chyba pijana bo ten kontrast bardzo mnie rozbawil 😉

    Polubienie

  3. To z tym porównaniem szamponu akurat trafne, niektórzy mają długie włosy i myją je codziennie, więc ten szampon starcza na miesiąc a nie na pół roku. Ale ja uważam ( a jestem pół roku w terapii, polecam każdemu ), że należy przyjąć przeszłość taką, jaką była. I należy zrozumieć, że się zrobiło co się zrobiło, bo miało się zrobić. Tak miało być. To może jest trudna prawda ale zrozumienie, że przeszłość była jaka była i miała taka być jest tak naprawdę jednym z kluczy do szczęścia. Tak samo, jak słuchanie siebie i podejmowanie decyzji w zgodzie ze sobą. Nie, bo ktoś coś powie. Chcesz skończyć 13-letni związek to kończysz, jeśli tylko chcesz. Mam 30 lat, może i malo wiem, ale jedno na pewno, żeby z kimś być naprawdę trzeba kogoś lubić i lubić spędzać z tą osobą czas, być WRAZEM. Ale też odejść w momencie, w którym widzimy, że coś nie gra. Ludzie się nie zmieniają ( no może poza tymi w terapii)a miłość wcale nie jest ( i nie musi być) bezwarunkowa. Tylko my sami potrafimy wiedzieć i widzieć, czego tak naprawdę chcemy. Wystaczy siebie zapytać i przede wszystkim SIEBIE posłuchać

    Polubienie

  4. Od wiekow zycie bylo proste, chodzilo o to zeby dorwac panne, najlepiej atrakcyjna z szerokimi biodrami, do tego wspolczesnie dolozylem potencjal i dochodowosc. I przedluzamy gatunek. Na/po studiach sa uczucia, potem jest matematyka. Dzisiaj opcji jest na tyle wiele, a chlopaki niedeklaratywne, ze jest ciezko.

    Ale szukanie milosci po 30/40 to chyba bym sie nie zdecydowal, raczej dochodzaco-eventowo-momenty dajace chwilowe szczescie 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.