– Czarny, ja wiem że masz teraz urlop ale co byś powiedział gdybyś przyszedł na dwa dni do pracy a później sobie to odebrał?
– Powiedziałbym spierdalaj Gustaw.
– A co robisz? – zainteresował się.
– Maluję.
– Jak Cézanne czy jak Kandinsky?
– Jak ekipa remontowa Jarek i Franek spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.
– Aha. A po co?
– Urlop mam. Mogę robić co chcę.
– To co przyjdziesz?
– NIE! Chyba, że mi zgodnie z kodeksem pracy zwrócisz koszty malowania. Tylko bierz pod uwagę, że sypialnię też chce pomalować.
– Eeee aż tak bardzo to mi nie zależy.
—-
– Coś pilnego Olga? Jakaś sprawa wagi życia albo śmierci?
– Może byśmy do kina poszli co?
– Nie dzięki. Maluję.
– Co robisz?
– Maluję.
– Po co?
– Bo tak.
– A co Ci się w poprzednim kolorze nie podobało?
– Kuchnię trzeba co trzy lata przemalować. Brudzi się.
– To może u mnie byś przedpokój pomalował co?
Odłożyłem słuchawkę.
—-
– Chodź Czarny na piwo.
– Nie. Kurwa. Maluję.
– Dobra to ja przyjdę do Ciebie.
Ufo przyszedł po godzinie z torbą pełną puszek Guinessa.
– A po co Ci to? – zainteresował się.
– Bo taki mam męski etos. Zadowolony?
Ufo siorbnął piwa.
– Używasz kosmetyków Clarinsa, które kradniesz pięciogwiazdkowych hoteli i nie stać cię na dwóch wysoko wyspecjalizowanych wafli z wąsem i pędzlem?
– Dolej wody do farby i zamieszaj.
– Nie chcę, jeszcze się pobrudzę – powiedział Ufo ale widząc moją minę wziął się do wlewania wody do puszki.
– Ale wiesz, że w ten sposób zmniejszasz PKB i przyczyniasz się do pogorszenia stanu narodowej gospodarki? – zapytał.
– Masz taśmę. Zabezpieczaj
– Gdybyś wynajął takiego Franka z ekipa to on by to zrobił w dwa dni. Owszem orżnąłby Cię przy tym, przełożyłby termin cztery razy, wkurwił cię z osiem ale miałbyś dwa dni wolnego. No nie rób kurwa takiej miny ala Gerlat z Rivii!
– Pominąłeś tam przy lodówce – zauważyłem sucho. – Poza tym oni i tak robią w szarej strefie.
– To akurat nie ma znaczenia. Bo on za ciężko zarobione pieniądze wsparłby nasz handel i przemysł spirytusowy. Klasa robotnicza czyli oni potrzebuje takiego frajera jak ty. Ty masz rżnąć biednych konsumentów i wielkie firmy, oni mają rżnąć ciebie. Tak to się kręci. A Ty mój drogi wetknąłeś kij w szprychy dobrze rozpędzonego mechanizmu kapitalistycznej gospodarki. Nie wstyd ci?
– Nie. Tam masz wałek.
Photo by Paolo Rally a Creative Commons license
Ahh te rytuały…(Geralt, nie Grelat ;P)
PolubieniePolubienie
swietna historia- akurat u mnie na czasie…zdarzylam sie juz parokrotnie wkurzyc…ale dzielna jestem w rozmowach z Panem o posturze i wzroscie niedzwiedzia….ja kobieta….na szczescie pedzle tylko w lazience w kosmetyczce:) meskim swiatem budowlanym niech sie martwia niedzwiedze….
A
PolubieniePolubienie
O, jaki zdolny jesteś, podziwiam 🙂
PolubieniePolubienie
najlepszy tekst od dawna!
PolubieniePolubienie
Oj ,,,,jak ja sie ciesze ze w Polsce juz od 28 lat nie mieszkam.
Rozprawa UFO o polskiej ekonomice i praktykach nie ma tu racji bytu.
Wlasciciele domow maluja sami swoje siedziby tutaj bo to przyjemnosc i rozrywka.
Chyba ze z zewnatrz gdzie potrzebne sa rusztowania,
to sie bierze do ro roboty „Speedy Gonzalesa” z Mexyku.
JERZY.M
PolubieniePolubienie
ja tam lubię koleżankom to i owo przemalować,
a najbardziej lubię ich wdzięczność 😀
PolubieniePolubienie
pytanie. nie czepiam się czy coś. czy ta notka już przypadkiem gdzieś nie była?
PolubieniePolubienie
Mam urlop 😉 TVN też w wakacje ma powtórki A szczerze mówiąc to kawałki ze starego bloga, których większość osób nie zna. A w inny sposób ich nie zobaczą 😉 Poza tym wszystkie są tagowane stary blog.
Powrócę z nowymi notkami w przyszłym tygodniu.
PolubieniePolubienie
a stary blog na bloxie jest zamknięty? wczoraj próbowałem go znaleźć i rzić. btw. napisałem bo chciałem się upewnić że nie mam deża wiu ;o)
PolubieniePolubienie
Piękne. Ja już dawno zauważyłem, że samodzielne zrobienie sobie stołka w warsztacie w wolnym czasie to orzynanie Skarbu Państwa. Jakbyś ten stołek kupił w Ikei, to od niego zapłaciłbyś VAT, Ikea – CIT a sprzedawca, który Ci paragon wydał – PIT. A tak – Skarb Państwa obchodzi się smakiem. jeszcze gorzej jest, jak zamiast jeść na mieście a wieczorem pie…yć koleżanki – wracasz do domu i z uśmiechem zakładasz fartuch i bierzesz się za gotowanie. VAT, PIT kucharza i kelnera oraz CIT restauracji przechodzą skarbówce koło nosa. Podobnie, jakbyś sam sobie pędził wódkę czy skręcał szlugi z lewego tytoniu. Tylko tego akurat zakazali, co dziwne. Bo nie zakazali majsterkowania ani gotowania, czy samodzielnego robienia remontów. Bo jak sam sobie coś robisz, to tak, jakbyś… pracował na czarno!
PolubieniePolubienie
Po dogłębnej analizie tekstu stwierdzam, iż zawartość Olgi jest zdecydowanie za mała.
PolubieniePolubienie