Napisała do mnie Kasia. To znaczy nazwijmy ją Kasią. Kasia jest rozdarta. Powiedzcie: cześć Kasiu.

„Zastanawiałam się czytając PIK , czy interesuje Cię opinia Twoich czytelników. Tzn. czy istotne jest dla Ciebie zdanie jednostki czy może koncentrujesz się tylko na statystykach sprzedażowych z Empiku.

Pierwszą część kupiłam, bo koleżanka mi poleciła (pracuje w korporacji, mieszka w Warszawie- ja ani jedno ani drugie). Teraz przeczytałam kolejną część. Kilka razy się śmiałam, kilkanaście odczuwałam podniecenie, nie płakałam, nie nudziłam się. Zaczęłam się zastanawiać. Jeżeli napiszę nad czym to Ty być może będziesz w stanie ocenić czy osiągnąłeś zamierzony efekt tudzież wręcz odwrotny, czy warto było, a może też gówno Cię to będzie obchodzić.

Mam 25 lat. W zeszłym roku skończyłam studia. Dostałam pracę- w gównianej firmie za gówniane pieniądze. Ale pomyślałam sobie że przyjmę tę ofertę, lata lecą, trzeba zdobywać jakieś doświadczenie, móc coś wpisać później w cv – nawet jeśli to gówniane, a może następna praca będzie lepsza.

Zastanawiam się czy jestem już kobietą, czy tak postrzegają mnie inni, czy mogę się podobać. Czy to jest moment, kiedy powinnam przestać żyć z dnia na dzień i zacząć pragnąć stabilizacji , planować kredyty , małżeństwo , dzieci . Czy pozostawić wszystko jak do tej pory, ciesząc się wciąż z takim trudem zdobytą niezależnością, własnymi pieniędzmi (niezbyt dużo ale zawsze), brakiem obowiązku tłumaczenia się kolejnym osobom co robię, dlaczego akurat tak, po co kupiłam te buty i czemu znowu czarne.

Nie jesteś odpowiednią osobą- ba jesteś ostatnią osobą, której takie rzeczy powinnam opisywać, mimo wszystko naszły mnie takie refleksje albo inaczej mówiąc zintensyfikowały się po przeczytaniu Twojej książki. Tak w głębi duszy to pozostawiłabym wszystko tak jak jest, no może wzbogaciłabym się chętnie o kilka nowych doświadczeń. Nie wiem czy to normalne, że powiedzmy młoda kobieta w moim wieku, balansuje pomiędzy zidentyfikowaniem własnych pragnień a strachem przed spełnieniem ich.

I idąc tym tropem nie wiem czy nadal powinnam być z osobą, którą chyba kocham i pracować usilnie nad tym żeby to ‘’chyba’’ zamieniło się w ‘’naprawdę’’, czy może olać to i szukać dalej emocji, wrażeń, przygód, problemów. Zajebiście się boję, że jak wyruszę w nieznane to po ewentualnej porażce nie będę już miała dokąd ani do kogo wrócić. Koniec refleksji.”

Odpowiedź:

Droga Kasiu:

Mając 37 lat – tak jestem już tak stary – nauczyłem się kilku rzeczy, które znacząco polepszyły jakość mojego życia. Na przykład:

– rude kobiety są lepsze w łóżku,

– nie bierz karty kredytowej, zawsze przez nią wpadniesz w kłopoty,

– unikaj kobiet, które używają różowej szminki,

– przestań podejmować decyzje kierując się tym co robią inni,

– zawsze jest miło popatrzeć na duże, ładne cycki,

– rób nowe rzeczy, jeśli przestajesz je robić – nie żyjesz. Mimo, że oddychasz,

– kąp się regularnie, używaj dobrego zapachu, kup sobie szczotę do ścierania pięt i obcinaj regularnie paznokcie,

– żyj tak aby budząc się rano nie odczuwać potrzeby rzygnięcia przed pójściem do pracy,

– ryzykuj. Życie jest jedno i krótkie. Nie każdy mój wybór był słuszny, ale to mój wybór, stworzył mnie takiego jakim jestem. I kiedy patrzę teraz w lustro co rano robię to zazwyczaj z przyjemnością.

Nie wiem czy powinnaś wyjechać gdzieś do innego miasta w poszukiwaniu mniej gównianej firmy i większej ilości pieniędzy.

Nie wiem czy powinnaś rozstać się ze swoim facetem.

Wiem jedno: szczęście nie leży w pracy, pieniądzach, podróżach koprogarsonkach, seksie etc.

Szczęście znajduje się gdzieś w znalezieniu balansu między tym wszystkim.

3788_bde8_500

44 uwagi do wpisu “Balansuję między swoimi pragnieniami a strachem przed ich spełnieniem

  1. Nie sugerując niczego powiem z perspektywy 42-latka, pracującego w dużej korporacji: dla mnie balans polega na pogodzeniu życia zawodowego (które daje mi i mojej rodzinie kasę i stabilizację) i rodzinnego z zapewnieniem sobie przestrzeni na realizację swoich pragnień, poszukiwaniem nowych wrażeń itp.
    Da się, chociaż wymaga to sporo pracy (i umiejętności negocjacyjnych).
    Trzeba tylko umieć wyznaczyć granice i pole dla pracy, rodziny i osobistych przyjemności. I konsekwentnie (w obie strony!) jej pilnować.

    Polubienie

  2. To chyba pierwszy list, napisany naprawdę po polsku :).

    Też mam 37 lat no i właśnie kombinuję jak to zrobić, żeby
    „rano nie odczuwać potrzeby rzygnięcia przed pójściem do pracy” :).
    I w ogóle – przed wstaniem. Ot, mały kryzys wieku średniego ;-).
    Tak sobie myślę, nawiązując do tego co pisze „Kasia”,
    że może kiedyś nie będzie miała do kogo/czego wracać,
    że może nie warto nad tym dywagować – zawsze można po prostu dalej iść naprzód.
    Z perspektywy czasu stwierdzam, że im dłużej się zastanawiamy nad jakąś decyzją,
    tym trudniej ja podjąć. Bo – przynajmniej teoretycznie – jest więcej do stracenia:
    „zainwestowanych” w coś lat, uczuć, itp.
    Ja osobiście żałuję, że takich decyzji nie podjęłam te parę lat temu.
    Nie wiem jakby się to skończyło ale wiem, że to co mam teraz, to nie jest to, o czym marzyłam.

    Polubienie

  3. Jestem kobietą mam 25 lat i używam czerwonej szminki , różowej używam tylko wtedy kiedy wychodzę z facetem bo wmawia mi usilnie , że czerwona mu się nie podoba, mimo , żę się podoba. Czarny mówisz żeby omijać kobuety z rózową szminką? I dlaczego mój facet każe mi akurat używać różowej ? 😀

    Polubienie

  4. ciekawa odpowiedź. Ale ja się z kolei zastanawiam kiedy stałeś się autorytetem. To już kolejny raz kiedy ktoś pisze prosząc Cię o komentarz albo radę. Czy to wynika z tego, że ludzie identyfikują się z poglądami prezentowanymi w Pokoleniu i dlatego uważają, że masz lekarstwo na ich bolączki? Czy to raczej chodzi o ten władczy sposób bycia Czarnego, który sprawia, że chcesz się mu podporządkować i robić wszystko tak, jak on zaopiniuje?:)
    Łatwiej zapytać kogoś o kim się mało wie i pewnie nigdy nie spotka?

    Polubienie

    1. oczywiście, że łatwiej zapytać kogoś kogo się nie spotka i o kim się nic nie wie ( a w zasadzie się myśli, że się wie bo się coś tam przeczytało i się zapomina, że to jednak kreacja była, a nie prawda)
      może kącik porad dla młodych kobiet Panie Ikea

      Polubienie

  5. Czarny – marsz na terapię/poradę psychologiczną i sprawdzić się pod kątem NPD Jak nie pójdziesz, to też ok, bo znajdzie się wiele kobiet gotowych wchodzić w związki z narcyzami. Ogólnie ostatnie zdanie jest chyba najbardziej ok i nawet trochę mądre życiowo.

    Polubienie

  6. e tam dziwna a odpowiedz. Co do Ciebie, auorko listu.. to typowy kryzys miedzy byciem, jeszcze nastolatko-prawie doroslym, a miedzy bycie doroslym na dobre, gdzie wyobrazamy sobie siebie jakos, moze z jakas fajna praca, moze z fajnym facetem, a moze i z dzieckiem kiedys? Daj sobie czas, i badz otwarta na wyzwania, kieruk swoim zyciem, zeby byc z niego codziennie zadowolona, nie daj sie mu bezwiednie poniesc. Mozesz wiecej niz myslisz, musisz1. wiedziec czego bys chciala i 2 probowac o osiagnac. Mnie sie udalo, choc w Twoim wieku bylam jeszcze gorzej sytuowana niz Ty. Teraz mam 30 lat, super meza, super prace i super dziecko.. wszystko jest mozliwe! Powodzenia!

    Polubienie

  7. Mam 22 lata. Młoda gówniara. Pracuję, udzielam korepetycji, studiuję zaocznie kierunek, który mnie nie interesuje – (ale trzeba/ bo wypada/ bo nie rzucisz/ bo co pomyślą). Znajomi mnie nie jarają, nudzą. Związek męczy i dręczy. A wczoraj usłyszałam : „Mało masz czasu! Zrób coś ze sobą! Jak Ty wyglądasz”. (Zważając, że suma dwóch prac to od godziny 8 do 19, TO TAK MAŁO.)

    Myślałam, że mogę zrobić „pstryk” i zmienić wszystko. Myślałam, że to takie łatwe. 3 miesiące temu ktoś mi powiedział „Spróbuj, wystarczy chcieć. Kto nie ryzykuje, ten nigdy nie zasmakuje wygranej”. I dostałam po dupie, nie poszło po mojemu. Zraziłam się i teraz siedzę i się użalam. Bo się boję „powtórki z rozrywki”.

    A moje wszystkie marzenia spełniają się komuś innemu, boli.

    A Ty piszesz pięknie i sięgasz głęboko we mnie. Zapisuję i będę powtarzała codziennie: ” Wiem jedno: szczęście nie leży w pracy, pieniądzach, podróżach koprogarsonkach, seksie etc.Szczęście znajduje się gdzieś w znalezieniu balansu między tym wszystkim.”

    Polubienie

      1. No, jak miałem 22 lata to tez tak myślałem.
        I się spełniły. Inaczej.
        Podobnie, jak można być sprawnym inaczej.
        Ale nie żałuję. Bo na tym świecie każdy kij ma 2 końce. Trzeba tylko zauważyć ten dobry.
        Rodzina, dzieci, spełnienie…
        Ale i kredyt, zarwane noce, stres, kupa problemów i permanentny brak św. spokoju (mój bezapelacyjnie najulubieńszy święty).
        Z czasem przychodzi spokój. Tak, jakby wypłynąć z cieśniny Magellana na bezkres oceanu Spokojnego.
        Każdy musi sobie zadać pytanie: po co żyje.
        Dla mnie teksty o utrzymywaniu równowagi między seksem, paleniem, spaniem, piciem, cnotą, radością, smutkiem, etc, etc brzmią jak ckliwe slogany.
        PO CO ŻYJESZ, CZŁOWIEKU?

        Polubienie

      2. „PO CO ŻYJESZ, CZŁOWIEKU?” – tak postawione pytanie nie ma sensu :). Nikt z nas nie żyje „po coś”, Żyjemy – to stan zastany. Można znaleźć przyczynę (bo się rodzice bzyknęli, bo instynkt, bo geny) ale nie u licha po coś. Po co sobie wmawiać że jesteśmy jakimś trybikiem w czyimś planie(czyimś, bo nikt z nas nie planował swego zaistnienia i życia :).
        Pytanie brzmi jak życie przeżyć, skoro już się jest. Tak żeby zadowolić innych? Siebie? W jakich proporcjach?
        Im człowiek starszy, tym wyraźniej dostrzega że nie ma żadnego „globalnego sensu”…no ok, to sie powinno wiedzieć grubo przed 30-stką :).
        A szczęście? Szczęście to nie jest byt realny…to stan umysłu. A że każdy ma własny, nieco odmienny od innych (siedem miliardów wariacji na ten sam temat 🙂 – to i inne rzeczy prowadzą do osiągania tego stanu.
        Dla jednego to będzie widok najedzonej i roześmianej trójki potomstwa, dla innego skok z samolotu czy poczucie bycia bogiem świata (sportowiec na podium, heroinista po zaaplikowaniu działki :), wielu ścisłowców donosi że rozwiązanie/zrozumienie problemu przynosi uczucie jakim innym daje świadomość wyrwania na noc najfajniejszej kobiety na imprezie :)…jak można komuś powiedzieć, czym szczęście jest? U każdego droga do zalania sobie mózgu endorfinami jest inna – z zastrzeżeniem że jako jeden gatunek, część z tych dróg mamy wbudowanych na sztywno.
        Większości stan szczęściopodobny dają wbudowane mechanizmy biologiczne…rozmnożenie się, najedzenie, osiągnięcie bezpieczeństwa…większości, ale nie wszystkim. Różnie bywa.
        Autor lubi stereotypowe, proste prawdy, faktem jest że skoro większość ma podobnie, to większościowe recepty na szczęście są w większości trafne. A jeśli nie, to „nie warto się z nimi zadawać” 🙂
        Płyniesz rzeką w kanionie, lewa ściana to znudzenie i poczucie marazmu, prawa to życie na krawędzi i zagonienie…o obie się rozbijesz, jeśli podpłyniesz za blisko, obie cię rozwalą jeśli popłyniesz zbyt długo przy ścianie…płyń środkiem, balans, ciesz się życiem, że płyniesz…na końcu jest wodospad i cokolwiek zrobisz, i tak spadniesz…płyń tak żeby Ci się podobało 😉
        Żeby twój umysł osiągał często stan „szczęście” ale uważaj na ściany…

        Polubienie

      3. „dopiero”… niedawno sama skończyłam 22 lata i nie wydaje mi się, że to „dopiero”. Czasu ucieka mi coraz szybciej, z każdym rokiem przyspiesza. Ciężko myśleć o tym, że marzenia kiedyś się spełnią, kiedy słyszy się od KAŻDEGO, że im się jest starszy godzę się tylko z tym, że wiek redefiniuje nasze plany.

        Polubienie

  8. Patrząc z perspektywy czasu i doświadczeń osobistych, jeśli miałabym podobny dylemat jak Kasia, to wiem że warto a nawet trzeba ryzykować, nawet jeśli miałoby to oznaczać jakąś porażkę, ale bez ryzyka niewiele da się osiągnąć, a tzw, porażki należy traktować jako zdobyte doświadczenie. Jeśli źle jest w pracy, to szukaj innej, jeśli w związku to Ty jesteś osobą która się stara by „chyba” przekształciło się w „naprawdę” to raczej powinnaś zacząć myśleć o czymś nowym. Żałuję że dopiero po wielu latach odkryłam że tylko zdrowy egoizm i myślenie najpierw o sobie jest drogą do szczęścia, poświęcanie się dla innych czy też dokonywanie wyborów przez pryzmat szczęścia drugiej osoby prędzej czy później odbije się czkawką frustracji i poczucia niedocenienia, mając 25 lat życie ma się przed sobą i nie należy się bać nowych wyzwań, bo z biegiem czasu jest gorzej podejmować przełomowe decyzje gdyż przyzwyczajenie sprawia że bardziej boimy się zaryzykować, najważniejsze to by sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie czego chcę w życiu i gdzie chcę być za 5, 10, 15 lat itd…

    Polubienie

  9. Ale z tą różową szminką to… to Ty masz chyba rację. Tak teraz analizując przeszłość do takich wniosków dochodzę.
    A co do Kasi. Moim zdaniem jeżeli zastanawiasz się czy to ten, to na pewno nie ten. Jak się kocha to się czuje bez zastanawiania. Po prostu to wiesz jak patrzysz w oczy drugiej osoby i widzisz w nich coś więcej niż u pozostałych ludzi.
    To pisałem ja – według wielu 27 letni, zimny człowiek.

    Polubienie

    1. ahahahaha no nie mogę, 27 letni zimny człowiek, który patrzy w oczy drugiej osoby i widzi w nich więcej niż u pozostałych ludzi, – to nie pasuje i już
      zresztą niech Ci Czarny – speckalkulator od oceny ryzykownych zachowań z różnymi kobietami lepiej wytłumaczy
      dziękuję poprawiłeś mi humor na resztę dnia, thank you very much

      a i jeszcze to nie różowa szminka to białe kozaczki

      Polubienie

  10. Wybacz Autorze bezpośredni zwrot, ale Czarny Ty jednak naprawdę jesteś nowoczesnym hipisem. Poza tym ten wpis dowodzi tego, że zakończenie książki to była przynajmniej szczera myśl. Od siebie tylko dodam, że mimo beznadziejności ludzkiej działalności na tej planecie, pocieszająca jest wzrastająca ilość ludzi świadomych.

    Polubienie

  11. Jeśli musisz „pracować usilnie nad tym żeby to ‘’chyba’’ zamieniło się w ‘’naprawdę’’”, to sygnał, że źle się dzieje. Lepiej wiać od razu, a jeśli nie jesteś na to gotowa, na początek przestań „wiosłować” i zobacz, co się stanie z łodzią waszego związku, a potem decyduj, co dalej. Inaczej będziesz tak wiosłować i podwozić partnera do końca życia. Druga strona łatwo się do tego przyzwyczaja, a po pewnym czasie wręcz uważa, że jej się to należy. A nawet jej mało.
    Wracać? Jeśli musiałabyś wracać, to kiepsko. W życiu trzeba iść naprzód.
    Takie tam wnioski 45-letniej naprawdę Kasi.

    Polubienie

  12. Do „Kasi” – ja w Twoim w wieku 25 lat byłam już od 5 latu doskonałym korpo-żołnierzem na dość dobrym stanowisku kierowniczym, wciąż w delegacjach zagranicznych, od 2 lat mężatka, kredyt na mieszkanie i na auto – wszystko pięknie. Doszłam tam oglądając się na innych, uznając, że większość ma rację, a na pewne rzeczy już przyszedł czas.
    Czego nie wiedziałam – byłam też rok przed rozwodem, dwa lata przed rzuceniem w diabły kariery, której sporo osób mi zazdrościło, parę lat przed poznaniem prawdziwego faceta, z którym dopiero zrozumiałam na czym polega dojrzały związek partnerski, oraz kilkoma innymi rzeczami, które dały mi życiowy wiatr w skrzydła oraz solidnie przetasowały system wartości.
    Co tym przydługawym wstępem chce powiedzieć – jeśli masz absolutne przekonanie, że twój obecny związek to najlepsze na co Cię stać, kredyt to jedyny sposób spełnienia marzeń, a twój wiek powoli zaczyna zobowiązywać do poważnych decyzji, to widocznie tak jest.
    Pamiętaj jednak, że w wielu krajach bardziej rozwiniętych, swoją drogą często macierzy korporacji, dla których chcemy się zarzynać, w twoim wieku ludzie dopiero wyruszają poznawać świat, dają sobie czas żeby zrozumieć siebie, poznać inne kultury i przygotować się do podjęcia prawdziwego życia.
    Wiele razy słyszałam od ludzi, że żałują zbyt szybkiego wejścia w „poważne życie” – dzieci, domy, kredyty. Nie słyszałam nigdy, aby ktoś skarżył się na to, że dał sobie czas do namysłu.
    Powodzenia i liczę, że nie jesteś tworem literackim Piotra C. 😉

    Polubienie

  13. dwie ostatnie linijki poprawią mi resztkę tego szarego dnia:) ja mam 22 lata, kończę wymarzoną niegdyś szkołę i z zacięciem czytam Wasze wypowiedzi. kiedy się o czymś marzy, to odległe wydaje się być zajebiste, gdy jestem blizej celu, marzenia okazują się być szarą rzeczywistością. dlatego poczytam sobie wszystkie Wasze doswiadczenia… a nuż się trochę podniosę na duchu

    Polubienie

  14. Szczotka do ścierania pięt poruszyła mą wyobraźnię 😉 Dziś wręczę Twoją książkę koledze na 40ste urodziny.
    Uważam, że to będzie dobra książka dla kogoś, kto ciężko pracuje, ma kredyt we frankach i dobrze tańczy.
    Właśnie….Ałtor nigdy nie poruszył tej kwestii….jak to z tym u niego ?

    Polubienie

      1. Część drugą oczywiście….już dostał. Przeczytał podtytuł i w lokalu zapanowała cisza….czuję, że to trafiony prezent ;))
        A chodziło mi o stosunek Ałtora to tańca, o jego doświadczenia, może jakieś wspomnienia….weźmy polonez na studniówce i inne takie trictraki…razem, osobno, synchronicznie, kameralnie, z muzyką czy bez …?

        Polubienie

  15. Uwaga, cytuję:
    „Największym szczęściem jest kichnąć, kiedy się ma na to ochotę”.
    Koniec cytatu.
    Dyskusja jak z „Błękitnego zamku” rodem, a konkluzja głównej bohaterki też niezgorzej pasuje. Jesteśmy tak szczęśliwi, jak myślimy, że jesteśmy. Dla jednych to praca w korpo i bzykanie młodych lasek. Dla innych kolekcjonowanie szkieletów dinozaurów. Jeszcze inni nigdy nie są zadowoleni i ciągle biadolą (znam kogoś takiego i dlatego uważam, iż dla podobnych nieszczęśników najlepiej byłoby dać się pożreć głodnemu tygrysowi bengalskiemu; zapewniliby minimalny przyrost szczęścia na świecie i nie męczyli dłużej siebie i otoczenia). Większość z nas tak czy owak musi otrzymać solidną porcję losowych kopów w dupę, żeby nauczyć się doceniać proste życiowe radości tak, jak na to zasługują.

    Polubienie

  16. Szczęście jest w naszych głowach – szczęśliwi jesteśmy na tyle, na ile czujemy i myślimy, że jesteśmy. Czy więcej szczęścia da Ci obiad fusion za 400 Euro w knajpie z widokiem na morze, czy może kromka chleba razowego z masłem po pięciodniowej głodówce? Wszystko jest względne i nie ma takiego poziomu pieniędzy, podróży i garsonek, który zapewni Ci szczęście. Nie jestem pewien, czy chodzi tu o równowagę pomiędzy tym wszystkim, ale lepsze słowo nie przychodzi mi do głowy 😉

    Polubienie

  17. Ciekawie się to czytało. Z podobnej perspektywy. Chyba 25 lat to taki dziwny wiek. Jedni dopiero się wynurzają na powierzchnię twardego życia, inni zaczynają się zbierać do kupy po pierwszych ciężkich bojach…Zabawne jak to się wszystko zmienia. Jeszcze 3 lata temu była pełna beztroska, podróże, studia (choć ciężkie, to jednak studia!), można pójść albo nie pójść na zajęcia…3 lata później – śmierć, jedna, druga, praca, samodzielność, samochód, obowiązki, ciężkie decyzje…i tak, jest też ta presja, że to w sumie już ten wiek i to poczucie chęci stabilizacji…
    Chyba właśnie z tą chwiejnością jest największy problem, kiedy się człowiek pochyla nad tym ustabilizowanym życiem. Z jednej strony ciągnie do komfortu, z drugiej strony jest ta dzikość, przewrotność, chęć doświadczenia jeszcze czegoś…a może właśnie chęć wrócenia kijem Wisły? Powrotu do swojego nastolactwa, zamiast nieubłagane dojrzewanie?

    Generalnie straszny Weltscherz. Ale nikt nie obiecywał że będzie łatwo.

    Rude rządzą. Rude kręcone jeszcze bardziej 😉

    Polubienie

  18. Heh, wszystko pięknie, ładnie, ale… zapominacie moi mili, że do aby podjąć „tą prawidłową ” decyzję, „koniec kija właściwy zauważyć”, „nie sugerować się decyzjami innych w swoim postępowaniu” potrzeba czegoś czego wielu brakuje. Otóż: odwagi. Aha! Tak, różowa szminka be-fe-kupa…

    Polubienie

  19. „- żyj tak aby budząc się rano nie odczuwać potrzeby rzygnięcia przed pójściem do pracy,”
    bardzo mnie to ujęło, zapomniałam, dziękuję.

    ‚PI’ stało się poradnikiem, sto pytań do, jak źle odpowiesz to będzie kogo obwiniać za nieswoje decyzje, niezdecydowanie, niedojrzałość oraz tchórzostwo i lenistwo. życie wygląda inaczej niż nas uczyli rodzice, nauczyciele i wszyscy inni ci, którzy nie powinni, ale bardzo się starali.
    umiejętność wyciągania wniosków, trudna sprawa owszem, nie da się okrężną drogą.

    zabrakło mi jeszcze opisu wyglądu i rozmiaru cycków. byłoby bardziej zachęcająco 😛
    pzdr 😉

    Polubienie

  20. tak, ja też mógłbym powiedzieć że mam taki dylemat, identyczny, ale póki co patrzę na to inaczej, i moim rozwiązaniem jest szukać dalej emocji, wrażeń, przygód, problemów i usilnie pracować żeby robić to z drugą osobą, żeby ją w to wciągnąć, bo wierzę że gdy to się uda, gdy by’chybacie razem przestanie być ograniczeniem doświadczania a motywatorem do doświadczania, wtedy „chyba” zniemi się w „naprawdę”

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Margo_18 Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.