Otóż ciemna blondyna z całą pewnością nie była ladacznicą. Ciemna blondyna po prostu lubiła seks i mnie. Choć nie miałem tu szczególnych złudzeń, bo seks z całą pewnością lubiła bardziej. I nie miała z tym specjalnego problemu co już na samym wstępie różni ją od 90 proc. naszych, polskich kobiet, które seks owszem ale powiedz że mnie kochasz jak Mickiewicz i Słowacki albo chociaż Wiśniewski Leon albo Michał.

Ubrałem się więc elegancko. Ubrałem bo na kanapie leżałem w podkoszulku w stylu burej szmaty i dżinsach. Wziąłem prysznic nasączając swoje ciało żelem marki Nivea za złotych 14,99 żeby społeczeństwo nie myślało że mi się już całkiem w dupie poprzewracało, spryskałem się Issey Miyake L´Eau D´Issey Pour Homme Sport za złotych dużo więcej, założyłem granatowe dżinsy, białą koszulę i stwierdziłem, że starczy tego ubierania.

Zdążyłem jeszcze wyciągnąć kieliszek gdy dzwonek zrobił ding, dong, ja otworzyłem drzwi a  później przez minut pięć albo dziesięć nie wiem, nie liczyłem przypominaliśmy sobie z Ciemną Blondyną jak jesteśmy zbudowani. Zaczęliśmy od ust i od przygniecenia jej do ściany i od jej rąk które trzymała w górze a ja ją za nadgarstki.

A później zatoczyła się ale z wdziękiem i wylądowaliśmy na kanapie.

– Schudłeś – stwierdziła i to były pierwsze słowa jakie powiedziała do mnie po wejściu.

– 5 kilo – odpowiedziałem

– Wszędzie?- zapytała. –  Sprawdzę.

Usiadła mi na kolanach, włożyła rękę w spodnie i sprawdzała tak przez chwilę a później sprawdzaliśmy jeszcze moment w trzech różnych pozycjach i generalnie rzecz biorąc bardzo mi to sprawdzanie przypadło do gustu. O wiele bardziej niż myślałem że przypadnie.

A później poszedłem do łazienki po drugą prezerwatywę a kiedy wróciłem Ciemna Blondyna leżała na kanapie z włosami rozrzuconymi na poduszce, oddychając lekko i śniąc o rzeczach o których śnią 26 letnie kobiety.

Chciałem ją przenieść do sypialni ale ciągle miałem zakaz nadmiernego wysiłku fizycznego do którego należało prawdopodobnie noszenie kobiet o wadze między 50 a 60 kilo (pewnie w jej przypadku bliżej 50).

Zdjąłem z niej monstrualne szpile. Zdjąłem krótką kieckę, której wcześniej zdejmować nie musieliśmy na co zareagowała stekiem słów uznawanych za nieparlamentarne, ale w końcu musiałem się przesłyszeć bo kobiety tak nie mówią.

To co zobaczyłem spodobało mi się bardzo.

Zdjąłem więc z niej pończochy. Zdjąłem też pas.

Ja się kocham w kobietach z wielkim biustem, bo trzeba mieć jakiś cel w życiu a ten w sumie wydaje mi się nienajgorszy. Ciemna blondyna tańczy od siódmego roku życia, trudno więc aby przy tak niszczącym trybie miała szanse na cycki w moim guście. Ale i tak to co posiadała było imponujące.

Zdjąłem więc z niej stanik, popatrzyłem chwilę z dumą z siebie i uznaniem dla niej i przykryłem kocem.

Na twarzy ciągle miała makijaż. Westchnąłem ciężko. I aby sprawić jej rano przyjemność poszedłem do łazienki po nawilżane chusteczki. Ale nawilżane chusteczki były do kitu albo jej makijaż był zbyt dobry nie wiem, bo za cholerę nic nie schodziło. Więc wróciłem się jeszcze raz do łazienki, zrobiłem kipisz i po długich poszukiwaniach znalazłem mleczko kosmetyczne a nawet cztery waciki, które ktoś, kiedyś zostawił u mnie w łazience (mam nadzieję, że nie czyta albo wybaczy).

I to mleczko aplikowałem na te waciki i czyściłem na twarzy ciemną blondynę. Tak, że ona w końcu wyglądała jak panda, a mi skończyło się mleczko. Zabrałem laptopa z torby, szklankę mleka i poszedłem do sypialni oglądać Episodes. A rano kiedy się obudziłem okazało się, że mój trud został wynagrodzony.

Z czego nie należy wyciągać żadnych wniosków bo nie należy mylić miłości ze słabością ot co.

bjakgx0-9_s-sweet-ice-cream-photography unsplash.com

12 uwag do wpisu “Przybycie ciemnej blondyny

  1. oprócz historii podoba mi się fragment o prezerwatywie. bo wszystko fajnie, póki bezpiecznie…a z tymi 90% to ja nie wiem w jakiej Polsce żyjesz 😉 choć równie nieobiektywnie mogę stwierdzić, że w przypadku Polaków wcale ten procent nie jest dużo niższy.
    no i rada: mleczko kontra make-up – następnym razem. przyłóz na chwilkę i poczekaj, nie pocieraj, może się uda…ale końcówka z makijażem urocza.

    Polubienie

  2. Przeciez bylo powiedziale wczesniej, ze Blondyna miala nieco inny, poalkoholowy stan swiadomosci; a w tym stanie – gorsze rzeczy pozostaja poza percepcja, niz nieudolny demakijaz 😉

    Polubienie

  3. A więc honor obroniony… 🙂
    Te Twoje wpisy a raczej pewna ich część budzą wiele wspomnień w mojej głowie… (i nie wiem czy to dobrze czy źle że czasami odpływam gdzieś w przeszłość do mężczyzny przy którym stać mnie było na pełną spontaniczność)
    Piszesz że to tylko słabość do ciemnej blondyny, a ja myślę że Ty ją kochasz, kochasz namiętnie pieprzyć tę właśnie kobietę 😉

    Polubienie

  4. mocno naciągane, za mocno, zwłaszcza z tym makijażem, że niby zmywałeś a ona nic nie czuła:/…zastanawiam się jeszcze gdzie ty byłeś po te kondomy tzn. w czyjej łazience skoro ona zdążyła zasnąć;)?

    Polubienie

  5. Stary, ja bym nie mogl biegac po lazienkach w poszukiwaniu gumek…, to przeciez strasznie psuje nastrój. Ja mam schowek w lozku na prezerwatywy, albo zwyczajne klade ja obok wyra, zeby w razie akcji nie rozpraszac sie za bardzo.

    Polubienie

  6. Dwa dobre fragmenty:
    1) „Ciemna blondyna po prostu lubiła seks i mnie. Choć nie miałem tu szczególnych złudzeń, bo seks z całą pewnością lubiła bardziej. I nie miała z tym specjalnego problemu co już na samym wstępie różni ją od 90 proc. naszych, polskich kobiet, które seks owszem ale powiedz że mnie kochasz jak Mickiewicz i Słowacki albo chociaż Wiśniewski Leon albo Michał.”
    2) „Ja się kocham w kobietach z wielkim biustem, bo trzeba mieć jakiś cel w życiu a ten w sumie wydaje mi się nienajgorszy. ”
    OK, całość jest dobra, ale podkreślam to, co się odbiorcy, czyli mnie, podoba najbardziej. As a guidline 🙂

    Polubienie

  7. Postanowiłam, że to lato spędzę z Tobą. Czemu? Bo Remarque nie żyje, a Palahniuk ma kryzys twórczy. Zamierzam patrzeć okiem krytycznym, być antidotum na miód, którym jesteś oblepiony. Czemu? Bo jestem grubą, małą okularnicą – frustratką. Starczy o mnie, od teraz będzie głównie o urodzie tekstów.
    Powyższy jest całkiem zabawny, ale boli mnie to 90 procent. Szastanie matematyką, a zwłaszcza często stosowana swawolność statystyczna, przywodzi na myśl dźwięk ocierającego się styropianu o spieniony polistyren – ohyda.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.