Dlaczego on mnie chce do łóżka, a na stałe już nie?

Chcecie się dowiedzieć jak kobiety zaczęły palić? Na początku ubiegłego wieku fajki to było coś dla mężczyzn. Kobietom nie wypadało. To było tabu. Pewne rzeczy w tamtych czasach zostawiało się mężczyznom, co oczywiście coraz bardziej je wkurzało.

 W Polsce dopiero w 1918 roku kobiety otrzymały prawa wyborcze na równi z mężczyznami i byliśmy jednym z pierwszych krajów na świecie, który wprowadził taką regulację (możemy dopisać to do swoich osiągnięć, obok Konstytucji Trzeciego  Maja i bitwy pod Grunwaldem). W USA nastąpiło to w 1920 roku. A w Szwajcarii, tak, w tej Szwajcarii od banków i krów Milka, w 1971. 

Producenci papierosów zaczynali być wkurzeni, bo połowa klientów zamiast grzecznie chorować na raka, fajki olewała. American Tobacco Company postanowiło to zmienić. Zatrudnili młodą gwiazdę reklamy, Edwarda Bernaysa, co mówi wam niewiele, ale jego wujkiem był Zigi Freud, co mówi już sporo. 

Freud był przekonany, że większość decyzji ludzie podejmują całkowicie nieracjonalnie. Edward postanowił teorię wujka wykorzystać w praktyce.

Na początek popracował z projektantami, aby modny stał się kolor zielony. Taki sam, jaki był na opakowaniach Lucky Strike’ów. Później zrobił event. Na wielkanocną paradę w Nowym Jorku w 1929 roku wynajął grupę młodych, atrakcyjnych kobiet. Schowały w ubraniach fajki i w pewnym momencie, na sygnał dany przez Bernaysa, wszystkie odpaliły Lucky Strike’a. Wtedy wynajęci przez Bernaysa fotoreporterzy zaczęli strzelać zdjęcia. On sam tłumaczył dziennikarzom, że to protest polityczny, papierosy to „pochodnie wolności”, a kobiety palą, bo chcą pokazać swoją niezależność. To gest sprzeciwu wobec patriarchalnego społeczeństwa, które uważa, że laskom coś nie wypada. 

No i poszło w gazetach. Ruch wyzwolenia kobiet sprawę wziął na sztandary, kobiety zaczęły kopcić na potęgę, a Edward oprócz tego, że skosił sute wynagrodzenie, został uznany za jednego ze 100 najbardziej wpływowych ludzi XX wieku. 

 Pierdolony geniusz. 

Bernays jest ojcem marketingu oraz propagandy, czyli narzędzi, które teraz wykorzystuje się namiętnie w początkowych etapach związków, aby tylko zaprezentować się lepiej. 

I tym marketingiem może być push-up, mogą być tandetne sztuczki w rodzaju nie odpisywania przez trzy dni, może być udawanie obojętności, może być zdjęcie profilowe na Tinderze, bądź opis: „Szukam męża. Wymagania pow. 184 cm wzrostu (tak aby pasował mi do szpilek). Może być ze wsi (babcia twierdzi, że mężczyzna zaczyna się od 15 ha). /../ Podaję piwo i pilot bez pyskowania”. Albo udawanie rażenia piorunem, aby tylko zdjąć z jakiejś laski majtki, a później zrobić ghosting, czyli oddalenie się po dobrym początku w bliżej nieokreślonym kierunku (jest też caspering: będę przy tym miły i słodki, żeby żałowała, że straciła takiego samca). 

U podstaw tego wszystkiego leży założenie Berneysa: trzeba udawać jedno, aby osiągnąć drugie.

Kobiety bardzo często udają brak uczuć, aby zdobyć mężczyznę na stałe. Mężczyźni bardzo często udają uczucia, aby zdobyć kobietę na chwilę. 

Ten marketing może być doskonały, ale na nim za długo się nie pociągnie. Programy komputerowe też mają często coś takiego jak darmowy okres próbny.

52193c6b6667ea536197c7346b9927ae

Po upływie okresu próbnego podejmowana jest decyzja co dalej, bo ludzie jednak trochę się poznają. 

Dlaczego on mnie nie chce? 

Kobieta, która odtańczyła cały ten marketingowy tour, przy kolejnym obrocie zaczyna pytać: Kiedy oświadczyny? Dlaczego on mnie nie chce? Troszczę się o niego, karmię go, a i przecież i językiem potrafię operować jak mało kto. Ja chcę ślubu, ja chcę dziecko, bo mi w macicy świszcze, ale chcę to dziecko tylko z nim. A tu tylko zgrzytanie pochwy i jedna trasa koncertowa, a później rozwiązanie zespołu. 

Dlaczego dana kobieta jest dobra do łóżka, a na stałe już nie? Odpowiedź – ponieważ jest szczera – będzie wielowątkowa. 

  1.   Bo, dajmy na to, na początkowym etapie, owszem, jest chemia, lecz później fizyka i tarcie, ale znacie to z doświadczenia, że ktoś zawsze zaczyna przysypiać na przedmiotach ścisłych, a nawet na biologii. 
  2.   Bo konkurencja między kobietami, choćby z przyczyn demograficznych (w dużych miastach jest nadreprezentacja wolnych kobiet nad wolnymi mężczyznami), jest drapieżna. I wyrywają sobie co atrakcyjniejsze egzemplarze. 
  3.   Bo mężczyźni wolniej teraz dojrzewają; współczesne społeczeństwo daje nam na to więcej czasu. Pamiętacie serial “Czterdziestolatek” o inżynierze Karwowskim? To był stary człowiek! Pamiętacie serial “39,5” z Karolakiem? No, właśnie. Mężczyźni się nieco zmienili w międzyczasie, zgodnie z zasadą ‘jak się bawić to się bawić, drzwi wyjebać, okna wstawić’. 

Moim, zresztą, zdaniem nie ma sensu mieć przerośniętego dziecka jako partnera, bo 35-latek w pieluszce wygląda może i zabawnie, ale kiedy się sprawa zesra, to przestaje być uroczy. A czekanie na mężczyznę aż znajdzie się na właściwym etapie kończy się zazwyczaj pozytywnie o tyle, że on na tym etapie się znajdzie, ale już z inną.

  1.   Bo mężczyzna może nie chcieć się żenić, kiedy czuje, że absolutnie kontroluje sytuację.  

To działa zresztą w obie strony. Kobiety bardzo często po kilku nieudanych związkach biorą sobie partnera, którego łatwo jest im zdominować. One są wówczas nieszczęśliwe, i ich faceci również są nieszczęśliwi, bo nie rozumieją, o co chodzi. Zachowują się zgodnie z mapą, którą rysują im ich partnerki, a one i tak pyskują. A prawda brzmi, że nie da się zbudować satysfakcjonującego obie strony związku na dominacji. Dominacja to może być w łóżku. Dobry związek to kwestia przyjaźni. Partnerstwa z obu stron.  

  1.   Bo facet, żeby się z kobietą związał na stałe, musi z niej być dumny. Ta duma musi z niego tryskać. Musi chcieć ją pokazywać kumplom mówiąc: patrzcie jaka super laska jest ze mną, wy jebane leszcze. 

Ale teraz porozmawiamy o jeszcze jednym elemencie, który nie pasuje do cukierkowatego obrazu świata.

Porozmawiajmy o pogardzie

 W serialu “Friends” była taka scena, kiedy główny bohater Ross zastanawia się, czy powinien się związać z główną bohaterką Rachel. Robi sobie listę jej zalet i wad. I w końcu, jednym z koronnych argumentów przeciw, jest: „tylko kelnerka”. 

W Polsce też jesteśmy społeczeństwem kastowym, gdzie nie ceni się tych, którzy są niżej. 

Nie mam racji? 

Momencik. 

Jak to wygląda w życiu? 

Kelnerka gardzi kasjerką z Biedronki. Pracownik biurowca gardzi kelnerką. Pracownikiem biurowca gardzi jego szef. Pracownica Biedronki, która przeniosła się do dużego miasta gardzi swoimi niepracującymi koleżankami. Student – dresiarzami. Dresiarze – bezdomnymi. Lekarze – pielęgniarkami, pielęgniarki – pacjentami, ordynator – wszystkimi… Trzeba było się uczyć. Trzeba było się bardziej starać. To byś nie skończyła w takim miejscu, tępa dzido. 

I teraz, na ten krajobraz nakładają się różnego rodzaju akty seksualne i uczuciowe. 

Bo kelnerka może być szczupłą, śliczną dziewczyną, o cyckach jak marzenie, rewelacyjnym tyłku, ustach stworzonych do wielu czynności i spojrzeniu sennym i groźnym, niczym chmura gradowa. I jakże się taką nie zainteresować? Ale czy trzeba się od razu z nią żenić?  – myśli facet. Podobnie działają kobiety. Owszem, mogą się rozklejać na widok Sebiksa, głupiego jak szpadel, owłosionego jak seter irlandzki, ale męskiego i z sześciopakiem. Do związku jednak wybiorą Ryszarda, który jest może łysy i z nadwagą, ale ma perspektywy. 

Ludzie wiążą się z tymi, którzy są podobni do nich. I żebyśmy się w pełni zrozumieli: chodzi tu o kapitał. Tyle, że nie hajs, a przynajmniej nie tylko. Mam na myśli również kapitał kulturowy: książki, muzykę, filmy, seriale, zwyczaje, przekleństwa, religię, wartości, plany, marzenia, sposoby spędzania wolnego czasu, etc. 

Każda kasta posiada swój kod kulturowy

Osiedle z wielkiej płyty, na którym się wychowywałem było straszne. Oczywiście w moich wspomnieniach jest cudownym miejscem, ale to dlatego, że jestem stary i wypieram jak było naprawdę. Na tym zresztą polegają wspomnienia, nie pamiętamy co było, pamiętamy to, co chcemy, że było.  

I ja się z tego osiedla gdzieś tam wydobyłem, inni raczej nie. Jaka była różnica? Że ja w domu miałem regały z książkami na całą ścianę, a koledzy niekoniecznie, mimo, że browar pod klatką piliśmy ten sam i było miło. 

Ale teraz, ponieważ jestem kundel, składający się z ras wielu, potrafię wydobywać z siebie cechy rasy adekwatne do sytuacji. Innymi słowy, mój kapitał kulturowy sprawia, że mogę się poruszać dość swobodnie w obszarze klasy średniej i niżej. Patrz: napalona krytyczka literacka, niezła malarka, wszelkiego rodzaju sapioseksualne laski, które twierdzą, że podnieca je rozum (rzecz jasna tylko wtedy, jeśli rozum ma sześciopak i chodzi do opery). Bądź po prostu napić się wódki z kumplem, który został murarzem. Są jednak również dla mnie obszary kompletnie zamknięte, jak np. środowisko bardzo bogatych ludzi, gdzie jestem tylko i wyłącznie przydatnym elementem usługowym, trochę jak hydraulik. 

Być z osobą ze swojego kręgu kastowo – kulturalnego, to dobra rzecz. Jeszcze lepszą jest wychylić łeb w górę, przebijając się przez sufit nad sobą. Ale zejść w dół – już nie wypada. 

Jak kolo wystawia na Tindera screen swojego stanu konta, gdzie jest tam ponad 400 tys. zł, to jest to właśnie komunikat do jego grupy docelowej: „Będzie, będzie zabawa! Będzie się działo! Znów na parkiecie będzie dym”. I tutaj może być *Gucci, Prada oraz Versace, bo przecież mnie stać. W tym świecie, gdzie zakupy stały się wyznacznikiem pozycji, tych których nie stać traktuje się z pogardą. Czasami nawet mimowolną. Trudno się do tego przyznać, prawda? Nawet przed sobą.

W mojej kaście modne są podróże, ale nie leżak i all inclusive, tylko wypad do Azji i szlajanie się po Singapurze, albo chociaż Bangkoku, seriale z Netfliksa, wyjazdy na Open’era, poranne bieganie, praca w korpo i wygodne mieszkanie na warszawskim Wilanowie. No i oczywiście, często absolutnie nieuzasadnione, poczucie wyższości. Wiem lepiej. Mam zawsze rację. Ludzie to debile.

Strasznie mnie to zresztą wkurwia. 

W tej kaście kobieta może się, owszem, prowokująco ubrać, ale w jej przypadku będzie to o jeden guzik więcej rozpięta bluzka, bo jej standard klasowy obejmuje wprawdzie wyuzdanie, tyle że w postaci zrobienia loda sam na sam. Inaczej, panienko Scarlett, nie wypada. 

I tak to wygląda. Innej kobiety szuka policjant, innej inżynier, a innej aktor. Innego faceta pożąda księgowa, innego kobieta pracująca w reklamie, a jeszcze innego nauczycielka. 

Jak pisałem w mojej pierwszej książce “Pokolenie Ikea”:

Pracujesz w kancelarii, to widzisz prawników, ludzi od reklamy i zmęczonych biznesmenów. Pracujesz w piekarni – poznajesz kosmetyczki, fryzjerki i robotników budowlanych. W sumie to nie ma znaczenia, bo wszyscy i tak są nudni i mają te same nałogi. Tylko wydają na nie inne pieniądze.”

Pamiętam zresztą poranek gdy obudziłem się obok bardzo ładnej fryzjerki z włosami do połowy tyłka. Obejrzała mnie za dnia już krytycznie, po czym wypaliła: “W sumie fajnie wyglądasz, ale mógłbyś trochę dopakować, bo za chudy jesteś”. W jej kodzie kulturowym, facet to jest facet jak ma tatuaże, wielki biceps i ostre pierdolnięcie, a najlepiej jak stoi w jakimś porządnym klubie na bramce.  

Zmarnowałem życie (bo gdybym ważył o 30 kilo więcej i stał na bramce byłoby mi może lżej). 

A celebryci w ogóle wiążą się w skomplikowanych relacjach, typu ‘co się komu opłaca’ i ‘jak z układu jeden plus jeden wycisnąć jak najwięcej ścianek i okładek’. 

Czy są związki międzykastowe?

 Ależ oczywiście. Sam takie znam. 

Tyle, że jak ktoś chce popularnych tez, że: miłość załatwi każdą barierę i przeskoczy przez każdą kałużę, a w związku trzeba o siebie się starać i umawiać na randki, to się wszystko ułoży, a kiedyś się rzeczy naprawiało, a teraz się wyrzuca – to znajdzie ich od groma i jeszcze trochę w Internecie! Tak jak bezwypadkowych samochodów na automoto, bo tam wszystkie bezwypadkowe i wietrzykiem letnim ino śmigane. 

W prawdziwym świecie wymaga to od ludzi dojrzałości. Braku uprzedzeń. Braku stopniowania: lepsza / gorsza partia. Spoglądania na człowieka, a nie na to, kto co ma, kim jest z zawodu i kim jest jego rodzina. 

To trudne. Choćby dlatego, że nie żyjemy w próżni. Jak córka przyprowadza faceta do inteligenckiego domu, to matka potencjalnej panny młodej zwróci bardzo dokładnie uwagę, czy jej potencjalny zięć odróżnia Maneta od Moneta (ten pierwszy malował głównie ludzi, często laski, czasami nawet rozebrane, a ten drugi stał się sławny dzięki krajobrazom) i Henrego Millera od Artura Millera (pierwszy pisał o dupach, drugi był autorem sztuk teatralnych, a jego żoną była Marilyn Monroe).

A David Schwimmer, który grał postać Rossa w serialu “Przyjaciele” ożenił się z Brytyjką Zoe Buckmann. Poznał ją będąc po 40-tce, ona ledwo przekroczyła 20-kę i pracowała wtedy jako… kelnerka w londyńskim Cuckoo Club.

Teraz są w separacji. 

Chcesz więcej takich opowieści? 

Kup moją nową książkę Gwiazdor . Albo jak masz mi później jęczeć to lepiej nie kupuj. To tylko dla ogarniętych. 

https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p

To nie ja. To WY. Spośród 20 tys. książek wydanych w ubiegłym roku sięgnęliście właśnie po moją. Dzięki!

*Przypomina mi to historię, jak to kilka dni temu, będąc w Chicago, postanowiłem pójść pierwszy raz w życiu do sklepu luksusowego i sprawdzić jak ten luksus wygląda. Wlazłem do Gucci. Tam zobaczyłem kurtkę i daję słowo, identyczny wzór miała kanapa jakieś 15 lat temu w wynajmowanym mieszkaniu. Tyle, że kanapa warta była jakieś góra 300 zł, a za kurtkę ktoś chciał 1200 dolarów i to w promocji. Pośmiałem się serdecznie, wyszedłem ze sklepu, i się zdziwiłem, bo dopiero teraz dostrzegłem, że przed nim jest spora kolejka ludzi, którzy grzecznie czekają, aby tam wejść. 

Natomiast ja do tej świątyni wlazłem z buta, ubrany niczym kloszard. 

Z tego płynie prosty wniosek: jeśli stoisz w kolejce do sklepu żeby wydać kilka tysięcy dolarów, to udajesz kogoś, kim nie jesteś. Tymczasem siła jest w tobie, a nie w szmatach, które na sobie masz.