Trójkąt (Negocjacje 5)

– I to podajesz kobietom do jedzenia jak chcesz je przelecieć?

– Mhm, choć w znacząco mniejszej ilości.

– Słyszysz Marlenka? On nam mówi, że jemy jak krowy. Cham! Kobietom wypomina!

– Cham – zgodziła się Marlenka po czym nawinęła na widelec stertę makaronu, którą mógłby się zadławić średniej wielkości muł. I włożyła ją z gracją do ust, mieszcząc bez problemu w całości. Obserwując tą sztukę zanotowałem sobie w pamięci, że należy z Marlenką umówić sięna saunę jeszcze raz.

– Czy to znaczy, że będziesz nas chciał zaraz wykorzystać seksualnie? – zapytała Olga mrugając seksownie oczami.

– Chyba coś ci królewno w oko wpadło –burknąłem.

– Czyżbyś odrzucał nasze awanse? – Marlenka kokieteryjnie zarzuciła włosami i wsadziła palec wskazujący do ust.

– Dobra do sypialni raz, raz. Jedna i druga. Albo nie, jakiej sypialni? Na tym stole w salonie. Zapraszam. No na co czekacie??? Skoro nie widzę chętnych to proszę mi tutaj nie strzelać ze stanika!! Poza tym co ja niby miałbym z wami zrobić?

– A jakie masz pomysły? – tym razem furkot rzęs przypominał działający wentylator.

– Jak na razie to jak zjecie możecie powstawiać naczynia do zmywarki. Dwie kobiety pójdą do łóżka z facetem jeśli po pierwsze – odgiąłem palec. – Jedna lubi kobiety i ma ochotę na drugą. To chyba nie ten przypadek a w sumie – zlustrowałem je uważnie- … szkoda. Dwa – odchyliłem drugi palec. – Jedna z nich ma przyjaciółkę, którą zdominowała a ma ochotę sprawić dużo przyjemności swojemu facetowi. To się zresztą zazwyczaj kończy rozpadem przyjaźni tych lasek. Przypadek trzeci kiedy dwie laski hetero, pracujące w tej samej korpo idą do łóżka z jednym facetem owszem się zdarza ale w filmach porno. Ewentualnie on jest Bradem Pittem bądź Jamesem Bondem. Olga czy możesz mi podać moje martini? Wstrząśnięte, nie zmieszane jeśli łaska…

– Ha, ha, ha. A co wobec tego powiesz o dwóch facetach? – zainteresowała się Olga.

– Dzięki, ale może innym razem. Ale jeśli mówimy o Tobie to wchodzimy w sferę Gwiezdnych Wojen i Bilbo Bagginsa. Większość kobiet ma fantazję o tym jak ją posuwa dwóch kolesi. Ale to fantazja z gatunku tych do których się nie mogą przyznać publicznie. Bo jak by to wyglądało? Niby ludzie pokiwają głową ze zrozumieniem ale i tak uznają ją za dziwkę. Poza tym jest problem techniczny. Znajdźcie mi dwóch facetów, którzy na luzaku idą do łóżka z sobą i z laską. Społeczny konwenans uzna ich za pedałów. Oni uznają się za pedałów. No, chyba, że wrócili z imprezy, są mocno wstawieni i to ona zacznie sama do jednego się dobierać.

– O ja bym z wielką chęcią poszła do łóżka z dwoma facetami – wyznała Marlenka. – Ale jakoś wyobraź sobie Czarny do tej pory dostawałam same propozycje trójkątów w których to ja miałam być tą drugą. Dziwne nieprawdaż? O, przepraszam raz mój ukochany mąż stwierdził, że mogłabym nam załatwić jakąś koleżankę do łóżka. NAM ! rozumiecie?

– I co mu powiedziałaś? – zapytała Olga.

– Że zaraz po tym jak NAM przyprowadzi jakiegoś fajnego kolegę.

5313_a283

Kasa (Negocjacje 4)

Siedzimy w kuchni. Podwinąłem rękawy od białej koszuli. Trę parmezan. Olga siedzi na blacie. Kiecka jej się podwinęła do góry. Marlenka na krześle. Piją białe wino.  Wyglądamy jak lemingi chwilę przed odlotem. Tylko sushi nie ma.

– Stoję przy kasie. Trzymam jajka, cukinię , bakłażana, sos pomidorowy w słoiku, oliwę, chleb pełne ziarno…

– Dwa tuziny prezerwatyw – dodała niewinnie Olga.

– Tuzin. Mam zajęty weekend. Będę dużo pisał.  Ale nie o tym. Przede mną stoi ładna blondynka z dużym, metalowym wózkiem, wiecie tym na kółkach. Taka posągowa, słowiańska, dobrze na mleku odchowana, co to uwielbiało się ją w przedszkolu za warkocze ciągnąć.

– Z cyckami?

-Prowokatorka – prychnąłem. –  A i owszem, skoro o tym wspomniałaś całkiem niezłe. Wysoka. Inaczej. W szpilach wyglądała na wysoką, duże niebieskie oczy, włosy spięte w koński ogon, dobrze ubrana, lat może 30. Raczej mniej. Tak 7 i pół na 10. Może na nawet 8. W klubie jakby było ciemno nawet na pewno 8 bo wyglądało, że ma niezłe nogi.

– Rzuciłeś na taśmę, wychędożyłeś, a po namyśle dołożyłeś kasjerkę. A później rzuciłeś czarną kartę kredytową i powiedziałeś: za resztę płacę Mastercard…

– Olga widzę, że ci Karol Strasburger dowcipy pisze. To słusznie brać wzór od najlepszych w branży. Sucharów. Za nią jest facet.  Brunet. Nie należy oceniać ludzi po wyglądzie ale morda jakaś zapyziała. Bawi się komórką. Trochę gra. Trochę siedzi na Fejsie. Buty ma brudne w każdym bądź razie.

– Nie wie jak się w sklepie zachować, brutal. W brudnych butach przyszedł? No, jak on mógł!

– Myślę, że fajki chce kupić. Albo nie wiem, maszynkę do golenia. Laska wyjmuje wszystko na taśmę a jest tego od cholery i ciut ciut. Walczy z pięć minut. Podnosi zgrzewkę wody, jakieś jogurty a później zaczyna to wszystko pakować. Piętnaście toreb co najmniej, zgrupowała to wszystko, posegregowała, nabiał do nabiału, mięso do mięsa. Rachunek coś koło 480 zł. Płaci. Zaczyna się zbierać z tym majdanem i pyta nagle tego kolesia stojącego przede mną: kochanie idziesz? To był jej mąż. I teraz powiedźcie mi co ciągnie laski do takich gości?

tumblr_mej4usx8dh1rtfpaso1_500

Pre-fuck pasta (Negocjacje 3)

Moja kumpela kiedy miała zamiar iść do łóżka z facetem, zapraszała go na obiad podając pre-fuck chicken. Był to kurczak w jakimś pleśniowym serze z tego co pamiętam. Do tego wino. Dużo wina.

A później siadali na kanapie. I już z niej nie wstawali. Zresztą jeżeli facet był kumaty to kurczaka jadł już po. Na deser? Niech będzie, że na deser.

Jest coś podniecającego w gotowaniu. Możesz jej podać łyżkę z sosem żeby spróbowała. Możesz stanąć za nią napierając na jej pośladki aby pokazać jak powinna trzeć ser. Może usiąść na blacie rozchylając uda. Możesz dolewać jej wina bez ograniczeń. W końcu gotujecie.

Czytaj dalej

Negocjacje 2

– Co robimy? – zapytała Olga.

Jakoś idea, że po – czekaj tak właśnie że po już 15 godzinach pracy pójdziemy do domu, weźmiemy prysznic i wstaniemy koło niedzielnego popołudnia nie była dostatecznie zachęcająca.

– A na co macie ochotę? – westchnąłem ciężko.

– Ja bym potańczyła – stwierdziła Olga.

– Potańczyła??? – spojrzałem na nią jak na wariatkę. – Nie miałaś dość tańca w konferencyjnej? Poza tym w tym czymś? – wskazałem na jej granatowym mundur i białą koszulę. Brakowało jej tylko M16 w ręku. Sorry miała blisko odpowiednik, czarną skórzaną teczkę.

– Pytałeś na co mam ochotę – wzruszyła ramionami.  – A poza tym wystarczy jeden guzik. Pod warunkiem, że wiesz gdzie go rozpiąć.

– Niby piątek jest – stwierdziła Marlenka ociągając się nieco.

Malenka doskonale wiedziała jak się tańczy. Jej ciało było muzyką. Jej biodra były muzyką. Jej falujące eliptycznie ręce były muzyką. Jej włosy rozwiane w dzikim szale też były muzyką.

Jeśli istnieje superuniwersalna metoda aby przekonać się jak bardzo szalona będzie kobieta w łóżku zobacz jak tańczy. Spojrzysz na jej cztery, pięć ruchów i już będziesz wiedział wszystko.

Marlenka tańczyła jak zbliżający się sztorm.

Olga inaczej. Była jak tai chi. Każdy ruch prowadził do zaplanowanego celu. Ktoś się miał za nią obejrzeć? Ooo uwierzcie – obejrzał się na pewno.

Chyba, że się mocno wstawiła. Wtedy puszczały jej hamulce. Widziałem to raz. Myślę, że wypowiem się za wszystkich panów, którzy tego dnia byli o czwartej nad ranem w pewnym już nieistniejącym warszawskim klubie. Tak, wszyscy jak leci mieliśmy erekcję.

– To gdzie idziemy?

– Jak to gdzie? Do Klubo – zaproponowała Marlenka. – Chociaż Ty Czarny to już powinieneś chyba zacząć do Dekady chodzić albo Eve.

– Nigdzie nie idę dopóki czegoś nie zjem – warknąłem.

– Warszawskiego kebaba? – zaproponowała uprzejmie Marlenka.

– Mam zasady. Unikam kobiet z różową szminką. Nie kupuję ciuchów w pierwszej cenie. Nie jem niczego co jest z mielonego drobiu, brudzi rękawy i buty – odszczęknąłem

9317_2561

 

Negocjacje

Zaległem na kanapie. Była skórzana i miękka. Idealna na to aby się do niej przytulić i zasnąć. Krawat miałem w kieszeni marynarki. Białą koszulę wyjętą ze spodni a u góry odpięte dwa pierwsze guziki.

Buty mnie piły. Oczy miałem jak podbite. Czułem się jakby ktoś mnie przeżuł i wypluł a później przywiązał jeszcze za nogę i powlókł po tłuczonym szkle.

Zresztą mniej więcej odpowiadało to rzeczywistości.

Były negocjacje. My, inna kancelaria i klienci.  Coś jak pożar w burdelu tylko wszyscy są ubrani w garnitury i garsonki.

Raz prawniczka drugiej strony tłumacząc mi jak rozumie podatkową odpowiedzialność za skutki umowy kupna pewnej firmy weszła ze mną do kibla. I nie po to aby w zaciszu kabiny dać zdjąć sobie majtki. Wycofała się dopiero gdy ręką pokazałem na pisuar.

Negocjacje mają swoje prawa.

Marlenka usiadła po mojej lewej stronie. Olga po prawej.

Zapadłem się na kanapie. Pochłonęła mnie. Wessała.

– Zmęczony jestem – jęknąłem.

– To tylko 14 godzin – nie marudź – odpysknęła  Olga.

Ona dla odmiany wyglądała jakby właśnie wyszła ze spa gdzie przystojny brunet przez dwie godziny ugniatał jej plecy i pośladki a następnie rozkosznie przedrzemała przez godzinę w trakcie robienia dajmy na to peelingu kawitacyjnego.

Po jej oczach jednak też było widać zmęczenie.  Ale i tak kobiety są silniejsze.

Marlenka? Marlenka po prostu położyła się na kanapie i wyciągnęła nogi kładąc na moich kolanach. Wyglądała jak kot, który znalazł kaloryfer i może wreszcie zasnąć.

– Zaczynasz się kończyć po prostu – stwierdziła autorytatywnie Olga. – Dawniej byłeś w stanie siedzieć tam i 20 godzin.

– Jakie kończyć? Ja się jeszcze nie zacząłem – jęknąłem po raz drugi.

– Chcecie kawy? – zapytała Marlenka. – To mi też przynieście!!

– Nie, już nie mogę. Wypiłem dziś chyba z osiem. Wódki? – zapytałem z nadzieją.

– Nie ma. JO z Marianem wczoraj wychlali.

Sięgnąłem z trudem do kieszeni marynarki.

– Mam jeszcze czekoladę – zaproponowałem. – Chętne?

– Nie, dzięki – stwierdziła Marlenka. – Jeszcze mi znowu w cycki pójdzie.

– Daj kawałek – Olga ułamała sobie mniej więcej jedną czwartą tabliczki gorzkiego Rittera i zaczęła jeść kostka po kostce z regularnością niemieckiego karabinu maszynowego.

Do sali wszedł na moment Krzysztof. Spojrzał na nas na kanapie, poczerwieniał i się cofnął.

– Tak jesteśmy jedną wielką dysfunkcyjną rodziną – stwierdziła Olga. Po czym wsadziła mi rękę do kieszeni i wyjęła resztę czekolady.

2326_5475

CDN