Moja przeciwniczka ma 168 cm wzrostu, waży 50 kg, ma 60 cm w talii i posiada niewielkie cycki.
Przy swojej budowie ciała ma cholernie długie nogi i jest potwornie dynamiczna.
Nadrabiam wzrostem i masą, bo jestem cięższy o jakieś 25 kilo. Cztery razy w tygodniu chodzę na siłownię. Zrobiłem ze trzy razy szóstkę Weidera. To jestem przygotowany nie?
OK, słabo jest u mnie z z fitness. Właściwie byłem kiedyś na paru zajęciach tego typu ale nawet tam skakałem ze sztangą. Ale biegam (czasem), no i regularnie robię po 5 tys. m na wiosłach.
Nie będzie jakaś blond barbie z długim kucem skakać mi po pagonach.
Odpaliłem fim na telewizorze. Pożałowałem przez moment, że to nie HD. Jakoś by mnie to bardziej zmotywowało.
JA NIE DAM RADY??? No, przestań.
Pierwsze pięć minut to był totalny luz poskakałem sobie, poprzeciągałem się leniwie i pomyślałem że jeśli ta porcja głupich ćwiczeń z podstawówki nazywa się killer to jestem terminator.
– Na podłodze. Tu! Teraz! Mocno! Rozbierz mnie, łajdaku!!! – powiedziała pani Ewa.
To znaczy, w rzeczywistości powiedziała: „Dobrze jeszcze troszkę. Ostatnie 20 sekund na brzuch. Mocno napięty brzuch” – ale przecież nie będziemy się czepiać szczegółów.
Noga do tyłu, wyskok do góry. Noga do tyłu, wyskok do góry. Ech Ewo, Ewo żebyś ty dwutakt u mgr D. poćwiczyła….Te dynamiczne 200 podbiegów na kosz połączone z wrzaskiem szybciej, kurwa szybciej, a Ty Czarny co się opierdalasz???…A później powtórka z pluciem płucami i charczeniem.
Chodakowska ewidentnie nie usłyszała co do niej mówiłem i kazała mi usiąść i robić skręty w klatce piersiowej. Z podniesionymi do góry nogami. Gwoli ścisłości rytmicznie z podniesionymi do góry nogami podciągając raz prawą, raz lewą nogę.
W jej wykonaniu wykonało to banalnie prosto. W moim gorzej, przyznaję trochę skróciła mi oddech. Ale z drugiej strony niech ona pozew napisze, to zobaczymy jak jej pójdzie nie?
Chodakowska powiedziała: DOBRZE, takim tonem, że mi stanął.
Koło 15 minuty filmu pani Ewa była deczko zasapana. Ja też. Ale dzielnie walczyłem dalej.
Przy kardio musicie się nauczyć odpoczywać – powiedziała pani Ewa. I zaczęła biegać w miejscu niczym królik Energisera.
Nie przekonała mnie. Zwłaszcza, że powiedziała: PRZYSPIESZAMY TROSZKĘ!
A później: wyrzucamy wszystkie złości w podłogę! No, to miałem co wyrzucać? –zastanowiłem się. – Gdybym nie był debilem, w tym momencie siedziałbym sobie elegancko przed laptopem, trzymając szklankę dobrej whisky w dłoni.
Później jak zaczęło się coś przypominającego pompki z wyskokami w górę nawet się uśmiechnąłem.
Lubię pompki.
Mogę zrobić 100 pompek jeśli trzeba.
A pompki z wyskokami w górę i pajacykami? Hmm to jak powrót do przedszkola budyniu i buraczków.
Do tej pory lubię budyń (czekoladowy) i buraczki (z kaczką). Nie lubię zupy mlecznej.
Te energiczne wyskoki z pompkami trochę mi skróciły oddech – przyznaję, ale byłem nadal pełen dobrej woli.
Koło 27 minuty zacząłem robić pajace na krzyż. Moje radosne wyskoki w górę przypominały taniec słoni, które nażarły się sfermentowanych bananów.
– Chciałabym żeby zapracowała tutaj cała linia talii! – powiedziała seksownie pani Ewa na tle pościelowej muzyczki pt. weź mnie teraz a zajęczę. – Spalamy nasze boczki – dodała mrugając okiem.
– Nie, no strasznie perwersyjna – pomyślałem.
Co ciekawe, z każdą minutą dalej Chodakowska wydawała się czuć coraz lepiej. Ja natomiast czułem się coraz gorzej. Koło 36 minuty pani Ewa kazała mi się położyć na plecach, unieść biodra w górę i trzymając się na jednej nodze drugą tańczyć na suficie.
– Świadomie kontrolujemy całe ciało – wyjaśniła.
– Mnie nie stać na głupi puder? No, przestańcie – prych, pomyślałem.
Z godnością i siłom obsobistom przerwałem ćwiczenia
Pozwijałem się równie dzielnie chwilę na podłodze. Być może powiedziałem słowo: o kurwa!, nie zaprzeczam. Później wypiłem butelkę wody mineralnej, to znaczy kiedy już doczołgałem się do kuchni.
Ufo nabijał się ze mnie przez telefon, że co jak co ale sześć minut do końca to mogłem przecież wytrzymać. Oczywiście, że mogłem. Ale nie jestem faszystą – odpowiedziałem. Poza tym Oldze należał się ten puder.
Aha – następnego dnia, kiedy niczym paralityk schodziłem kawałek po schodkach do garażu zaczepił mnie sąsiad, autentyczny eks minister i zapytał czy znów rozpoczynam remont, czy to znów impreza? Bo on jeszcze nie doszedł do siebie po poprzednim.






