– Wierzysz Olga w miłość? – prychnęła Marlenka.
– To jak z wiarą w Boga. Albo wierzysz albo nie.
– A ty wierzysz?
– Wierzę że czasami kobiecie są potrzebne szorstkie ręce na tyłku. Czarny zrobiłeś doskonały makaron. Jak zwykle – Olga zasalutowała widelcem.
– Poczekaj na deser.
– Byłam w Douglasie. Wydałam cztery stówy a ta ryża pinda…
– Wydałaś Olga cztery stówy w Douglasie? – Marlenka zbaraniała.
– A co to za problem? – zdziwiła się Olga. – Kupiłam puder…
– Kupiłaś puder za cztery stówy? – teraz to ja się zdziwiłem. – To za kawałek gliny można dać tyle kasy???
– Nie cztery baranie tylko dwie. Za resztę kupiłam balsam. I owszem za dobry puder można tyle zapłacić. Zresztą na twoim miejscu bym się tak bardzo nie dziwiła bo teraz za wszystko będę płaciła twoją kartą.
– Masz jego kartę? – zainteresowała się Marlenka.
– Mam. Czarny nie może mieć karty kredytowej. Powiedz Czarny.
– To prawda. Nie mogę mieć karty kredytowej. Ponosi mnie. Dałem jej swoją na przechowanie. Bo zlikwidować jej nie mogę – wyznałem ze wstydem.
– I?
– To była dobra decyzja. Wydaje mniej ode mnie i mieści się w okresie bezodsetkowym.
– Jestem porządnym obywatelem. Najpóźniej w marcu składam PITa. No, a w tym Douglasie ta torba w ramach gratisów za 400 zł dała mi co? – Olga potoczyła zamaszyście spojrzeniem po naszych twarzach. – Mikroskopijną torebkę KREMU PRZECIWKOZMARSZCZKOM DLA KOBIET PO 40 TCE.
– Ała.
– I próbkę perfum Hugo Bossa. Męskich. „Mam nadzieję, że będzie miała pani je komu dać” – powiedziała.
– Ała!!!!
– Właśnie.