Ostatnio często sobie puszczam na słuchawkach piosenkę Pezeta, co to jakiś czas temu można było od niej ogłuchnąć na TikToku.
Ale ja patrzę na jeden fragment, który dużo mówi na temat relacji między kobietą a mężczyzną.
Leci to tak:
„I to nie sen, ona ma czarne Louboutin
I jest sztuką, jakby malował ją Gauguin
Jemy śniadanie, jakby gotował nam Bourdain
Bo to jest życie, o którym każdy kłamie na Instagramie
Złamiemy łóżko, nim złamiemy sobie serca
A ona leży teraz na stole jak oferta
I wszystko mi mówi, że moglibyśmy dziś mieć wszystko
Lecz obudziłem się z myślą, że nam znowu coś nie wyszło”
I to jest bardzo życiowe. Dlaczego my, faceci, kończymy relacje – to jest mniej więcej wiadomo.
Bo kobieta stała się wariatką i odpierdziela jakieś dziwne akcje.
Bo cały czas się o coś czepia.
Bo się znudziliśmy i szukamy jakiegoś pretekstu do rozstania.
Bo seksu nie ma i loda nie robi (znam jednego ziomeczka, dla którego był to podstawowy powód zakończenia relacji).
Dla mnie osobiście podstawowym elementem jest troska i czułość. Jak tego nie ma, to nic tam już nie będzie, poza zjazdem dupą po poręczy obłożonej drutem kolczastym.
Ale dlaczego kobieta się rozstaje i co jej w relacji nie pyka?
Tego często nie wiemy, bo mamy inteligencję emocjonalną na poziomie chomika.
Generalnie emocjonalne życie ludzi składa się z etapów, ale u kobiet są one nieco inne niż u facetów.
Czytaj dalej