Fragment mojej nowej książki. „Solista, czyli on, ona i jego żona” 

PROLOG

Dwudziestego czwartego września o siedemnastej czterdzieści siedem furgonetka marki Mercedes Sprinter z dużą literą S w kółku na budzie (kółko czerwone, litera S również czerwona, nazywana przez lekarzy i sanitariuszy eską od „specjalistyczna karetka do przeprowadzenia reanimacji”), zwolniła gwałtownie, zjechała z ulicy Żurawiej, skręciła w Książęcą, po czym kierowca znów wcisnął gaz do dechy.

Pasażerami, poza leżącym na noszach mężczyzną, zatrzęsło niczym workiem ziemniaków.

Syrena karetki wyła, lekarkę medycyny Kamilę Lej (zwaną przez koleżanki i kolegów Pyskaczem) uwierał stanik, a facet na materacu w kolorze hiszpańskiej pomarańczy właśnie miał zawał.

– Mężczyzna, lat czterdzieści, nieleczony przewlekle, brak historii choroby. Przytomny, w pełnym kontakcie, zorientowany. Pieczenie w klatce piersiowej, ból lewego barku i kończyny górnej, ostatni posiłek wczoraj wieczorem. Kod dwa: „ból w klatce piersiowej”, czas dojazdu, Mario? – zapytała.

– Jeszcze pięć minut – odpowiedział gruby sanitariusz.

– Pięć minut – powtórzyła i westchnęła ciężko.

Nie tak miał wyglądać ten dzień. Nie tak miał wyglądać cały tydzień. O tej porze powinna być już w Alpach, i to od ładnych paru godzin. Marzyła o tym, aby spakować sprzęt i pójść w góry, gdzie niebo jest błękitne, a powietrze świeże. W miejsce, w którym nikt nie zawracałby jej przez kilka dni dupy. Kupiła sobie nawet nowy plecak i nową parę butów. Tysiąc pięćset złotych wyrzuconych w błoto.

Wakacje rozwiały się w ciągu pięciu minut rozmowy telefonicznej z ordynatorem.

– Cześć, Kami, dzwonię do ciebie ze słabą informacją. Muszę ci odwołać urlop. Bartek złamał rękę. Bardzo mi przykro, ale tylko ty nie masz dzieci…

I co z tego, że nie ma dzieci? Czy to znaczy, że pozbawiona prawa do odpoczynku??? Niezrażony ordynator ciągnął, że Bartek poszedł z jakąś dziewczyną poskakać na trampolinach, tam debil się popisywał i spadł na ryj. Ryj podrapał, rękę złamał, dziewczyny nie zaliczył, a Kamila została w Warszawie. Kurwa jego mać.

Spojrzała na pacjenta.

W sumie, jakby się zastanowić, to facet na noszach wyglądał na całkiem przystojnego. Przypominał tego gościa z boysbandu, którego słuchała piętnaście lat temu, w pierwszej klasie liceum. Jak on się nazywał? Matko Boska, zaczęły się dziury w pamięci.

No, przystojny – przyznała po namyśle. – Ale wygląda jak aktor z serialu na TVN–ie. Kamila lubiła mężczyzn, którzy wyglądali jak mężczyźni, którzy – jak by to powiedziała jej babka – śmierdzieli koniem i potem. Ten śmierdział co najwyżej ledwo przetrawionym alkoholem i drogimi perfumami.

Monitor z EKG nagle oszalał.

– Migocze. Mario dawaj elektrody! – ryknęła. Zaczęła rytmicznie uciskać klatkę piersiową leżącego. W tym samym czasie Mario oklejał go miękkimi elektrodami.

– Defibrylacja dwieście dżuli – zakomenderowała.

Pacjentem leżącym na noszach targnął prąd.

Czytaj dalej

Moja nowa książka GWIAZDOR. „Przyjaźń kontra sława, miłość kontra koks”

Tak książka zabrała mi półtora roku życia, czyli co by nie mówić kawał czasu (robię to zdecydowanie za wolno, wiem, coś z tym muszę zrobić, wiem).

Ostatnio ktoś zadał mi na Fejsie pytanie: jak napisać bestseller? Odpowiedziałem szczerze, że nie wiem. Nigdy nie kalkulowałem, że to się opłaci a tamto nie.

Przy pierwszej książce pisałem, bo dobrze się przy tym bawiłem i fajnie się do tego piło. A poza tym i kobiety były jakoś bardziej wyrozumiałe jak słyszały, ze ktoś bawi się w literaturę.

Później starałem się po prostu opowiadać o tym co mi w duszy akurat grało. O tym co mnie śmieszyło i smuciło. O tym co budziło we mnie grozę. I to czego się bałem.

Piszę książki takie jakie chciałbym czytać. 

Tak jest i tym razem.

W wywiadzie dla Onetu o „Gwiazdorze” powiedziałem coś takiego:

Słuchałem, jak wygląda luksusowy seks biznes i dziwiłem się czasami mocno, słysząc nazwiska kobiet, które tam pracowały i pracują. Słuchałem, jak się ustawia związki, bo para internetowych celebrytów budzi większe zaangażowanie i lepiej się sprzedaje. Słuchałem, jak agenci ratują swoich klientów, słuchałem, dlaczego celebryci nie chcą się przyznawać do swojej orientacji seksualnej. Słuchałem tego wszystkiego nie po to jednak, aby napisać coś, co się wydarzyło, ale po to, aby historie, które opisuję, były prawdopodobne„.  

Mam nadzieję, że moje najnowsze „dziecko” wam się spodoba. Oto fragment książki. 

Czytaj dalej

Moja nowa książka: ZWIĄZKI DE LUXE

Oto moja nowa książka

OTO MOJA NOWA KSIĄŻKA. WSZYSTKIE RZECZY O ZWIĄZKACH, KTÓRE MUSISZ WIEDZIEĆ (I JEDNA PARCHATA)

Kiedy ostatnio poszłaś na prawdziwą randkę?

Która była dla Ciebie niespodzianką?

Ubrana w sukienkę. W szpilkach. Trzymając kwiaty, które od niego dostałaś?

Dlaczego kobiety traktują Cię jak bankomat?

Dlaczego ludzie nawet w relacjach, wyją z samotności?

To tutaj znajdziesz odpowiedzi na podobne pytania.

W tej książce starałem się zebrać najważniejsze rzeczy z tysięcy listów, tysięcy rozmów prowadzonych z ludźmi o ich związkach przez ponad dekadę. Pewne rzeczy na przestrzeni lat mi umykały. Niektóre pisałem kilka razy, a o innych nie wspomniałem nigdy, wychodząc z błędnego założenia, że już o tym było. Otóż nie było. Wreszcie, w niektórych kwestiach zwyczajnie zmieniłem zdanie, zgodnie z zasadą, że tylko krowa go nie zmienia.

Z tej książki się dowiesz:

  • Jak rozpoznać „zjeba” i odróżnić go od normalnego mężczyzny?
  • Jak rozpoznać wariatkę i odróżnić ją od normalnej kobiety?
  • Dlaczego nie mogę nikogo znaleźć?
  • Kiedy rodzi się rozwód?
  • Jak odbudować swój związek?
  • Jak poznać, że manipuluje tobą narcyz/narcyzka?

Obiecuję jedno: ta książka jest uczciwa. Nie ma tu ściemy ani złudzeń. Jest sam konkret, który może pomóc paru osobom w zrozumieniu, że ich g… też śmierdzi. I że budowa życia tylko na emocjach sprawdza się, owszem, ale tak do siódmego roku życia. Nie dłużej.

Ale teraz uzgodnijmy sobie kilka rzeczy.

To książka nie dla każdego. A nawet dla bardzo małej ilości osób, bo szczerość jest jak obcisłe jeansy. Wrzyna się w tyłek i jest niekomfortowa.

Ale spokojnie, jak chcesz usłyszeć, że wszystko będzie pięknie, cudownie, samo się ułoży, a tę wymarzona osoba jest nam zapisana w gwiazdach to w sieci jest mnóstwo ziomeczków i pań również, którzy ci to obiecają i jeszcze dorzucą do tego kilka zajumanych cytatów.

Więc nie kupuj, zdrówka.

To książka nie dla każdego. Bo komuś bardziej potrzebny jest browarek. Albo ramka szlugów. Bądź generalnie odrazą darzy płacenie za cokolwiek w internecie, bo przecież w internecie wszystko jest za darmo.

Więc nie kupuj, darz Bór, zdrówka.

To książka nie dla każdego. W szczególności dla tych osób, które mnie nie lubią i nie trawią. Gwarantuję, po niej też się nie polubimy.

Więc nie kupuj, zdrówka.

To książka nie dla każdego. Bo to e-book. Dlaczego tylko e-book? Bo książka miała być maksymalnie tania a przez to dostępna, jak kebs na Orlenie, albo kawa w kawiarni. Poza tym przeczytaj sobie ostanie zdanie tego tekstu.

Zresztą plan na dzisiaj jest taki, że w najbliższego Sylwestra, ZWIĄZKI DE LUXE, ewaporują, jako piękna ilustracja zasady, że nic nie jest na zawsze.

Czym różnią się Związki Instrukcja Obsługi od ZWIĄZKÓW DE LUXE? Wszystkim.

Poza tym pierwszy tytuł ciągle można ściągnąć za darmoszkę (epub tu, pdf tu)

Dla tych siedmiu osób, które jeszcze pozostały: drżyjcie ze spodziewanej rozkoszy.

E-booka w cenie jednej kawy kupisz tu:

https://www.empik.com/zwiazki-de-luxe-piotr-c,p1539364267,ebooki-i-mp3-

To o nas [FRAGMENT]

– Patrz, niby głupia jak paczka gwoździ, niby łatwa jak Izabela Łęcka, jak Francja w tysiąc dziewięćset czterdziestym, a jak pyskuje. U ciebie był kieliszek wina? – upewniłam się.

– Jeśli przyjmiemy, że butelka to kieliszek, to tak, owszem, zrobiłyśmy po kieliszku – przytaknęła złośliwie. – Jak wychodziłyśmy ode mnie, był lekki melanż. Ale żeby nie było, szłyśmy z Ubera do Kity prosto i mówiąc wyraźnie, zachowując się jak dama i wieśniaczka.

– Podaj grabie, dziewko. I tam mnie upiłaś.

– Tam zamówiłaś nam po wiadrze soku z wódką– ciągnęła Paulina. – Pokazywałaś publicznie cycki i chciałaś tańczyć, kręcąc dupą, na stole.

– Kłamiesz! – krzyknęłam.

Od razu tego pożałowałam. W mojej głowie wybuchł tym razem granat i zawyła syrena alarmowa.

– Ubarwiam, a to zasadnicza różnica – wyjaśniła.

Czytaj dalej

Fragment „Pokolenie Ikea Kobiety”, który nie znalazł się w książce 

Środa

– Czyli nie poderwałeś aptekarki?

Krzysztof patrzył gdzieś dziwnie w bok.

– Tak czy nie? – zapytałem.

Cisza.

– Tak czy nie??? – Powtórzyłem stanowczo.

– No nie do końca. – wyjęczał wreszcie.

– To znaczy?

– No chciałem ją poprosić ale … – zaczął się jąkać

– Ale bylem totalna pizdą i ściemniałem kolegom. – dokończyłem za niego. – One nie gryzą, wiesz?

Czytaj dalej