Jak kobieta chce coś zmienić, to zmienia fryzurę. Jak facet chce coś zmienić, to kupuje motocykl w zestawie powiększonym. Motocykl robi brum brum, a małolata doczepiona do motocykla jęczy “aaa, aaa, AAAA!!!!” 

Bo przykra prawda jest też taka, że jak aktualna partnerka lekceważy kryzysy swojego faceta, to po chwili on ma już nową partnerkę.  

Kumpel odszedł od żony, która przez rok średnio co miesiąc krzyczała, żeby wypierdalał z domu. W wyniku tej niespotykanej motywacji w końcu nie wytrzymał i faktycznie wypierdolił.

Trochę się zdziwiła.

A kolega z rozpędu znalazł sobie uroczą 27-latkę. Może w tym Big Macu brakowało kilku frytek, ale przyznaję uczciwie, dziewczę ciało ma ekstraklasa. Jak panie na Instagramie, ale bez photoshopa. 

No i spotykamy się z kolegą po długim czasie, patrzę, schudł, wyszpetniał, ale wyszlachetniał. Flaszka na stole, stek na talerzu, pomidory w salaterce i pytam go: jak ci tam? A on się kryguje, to wino bokiem pociągnie, to łypie spode łba i mówi w końcu z ociąganiem: wiesz, bywa trudno, ale w sumie to w porządku, seksik rewelacja, koledzy zazdroszczą, czuję, że jestem coś wart i że jeszcze potrafię. 

Pokiwałem głową, pogratulowałem szczerze i przeszliśmy do deseru również w płynie. Kiedy jednak gość zatankował do pełna swojego poloneza caro, nagle się mnie zapytał: 

– Czarny, czy mogę być szczery? 

– Jasne, byku. 

Posłuchałem i opiździałem jakbym kombinerki połknął.

– Na początku – mówi ponuro – to owszem, było nawet całkiem nieźle. 

Tłumaczmy z męskiego na polski. Czyli: bzykanko po południu, bzykanko wieczorem, rano jej usta odgrywały wdzięczną melodię na instrumencie muzycznym, no generalnie cud, miód i wazelina. 

Ale minął miesiąc, dwa, trzy i kolo przestał wyrabiać. 

– Tu zamknięcie roku w robocie, tu siłownia, a tu jeszcze na imprezę musisz z nią pójść, bo marudzi, a i po tej imprezie ze dwa razy stuknąć, bo inaczej narzeka, że jej nie koooocham – ciągnie. 

A jak jej nie stuknął to miał rozmowę o związku, że trzeba popracować nad ich życiem seksualnym, bo się nie stara, albo już mu nie zależy.

Więc kolega pcha, pcha, pot mu po czole spływa, ale radości przy tym tyle jakby truskawki albo kapustę na polu zbierał. 

Generalnie uwiąd prącia, które jednak stać musi. 

– Spójrz – łypnął boleśnie po raz kolejny.– Już zakwasy mam!!!

W tym momencie przetarłem załzawione ze śmiechu oczy, ale rozumiałem, o co mu chodzi. Jak się okazało nakład energii, który musi wnieść do takiej relacji okazał się być niewspółmierny do efektów. Zwyczajnie wrócił do punktu wyjścia. Jak był nieszczęśliwy ze swoją żoną, tak jest nieszczęśliwy z cycatą małolatą. 

Powiem ci to samo co powiedziałem jemu. Bo widzisz byku, jak masz ponad trzy dychy na karku, albo zbliżasz się do 40 – ki to zaczną się dziać z tobą dziwne rzeczy. 

I nie, nie da się tego uniknąć. 

Będzie taki dzień, kiedy wstaniesz i poczujesz, że pociąg odjechał, a ty zostałeś na peronie

Otworzysz rano oczęta i poczujesz, że to wszystko co miało być, o czym marzyłeś, za czym tęskniłeś oddaliło się niezauważalnie. 

Nie podróżowałeś. 

Nie imprezowałeś.

Nie jesteś sławny – aplauz nigdy nie jest sprawiedliwie dzielony. 

Nie jesteś bogaty. 

Nie czujesz się spełniony. 

Jest praca, która już nie satysfakcjonuje, ale kredyty płacić trzeba. Masz łeb, masz kutasa i masz zmarnowane życie. 

Poczujesz, że chcesz pożyć tylko dla siebie

Poczujesz, że masz dość wypełniania tabelek, czy co tam robisz, aby zarobić. 

Im bardziej byłeś wcześniej poukładany, im bardziej ogarniałeś, załatwiałeś, dotrzymywałeś tym bardziej będziesz chciał powiedzieć:  JEBIE MNIE TO, CHCĘ POŻYĆ DLA SIEBIE. 

Moje życie, moja sprawa. 

Tylko jak to ma wyglądać?

Pójdziesz do swojej kobiety i co jej powiesz? Kochanie, zawsze chciałem zostać basistą w punkowym zespole. Teraz opierdolę się na łyso, kupuję glany, rzucam robotę i napierdalam na scenie. Jesteś ze mną, prawda?

A za nią uniesie się tylko kilwater.

Po kilku rozmowach w stylu: jestem nieszczęśliwy, jestem zmęczony, kupiłbym sobie tchórzofretkę zaniepokojona kobieta zapyta: co tutaj się odpierdala? Co się z tobą dzieje? Kiedyś byłeś inny!

Na co odpowiedź jest tylko jedna: TY TEŻ KIEDYŚ BYŁAŚ INNA. 

Tym samym chwacko, dochodzimy do momentu, że kobieta cię nie rozumie. 

Zaczniesz się bać. Zacznie się nadużywanie antydepresantów. Nadużywanie alko. Nadużywanie dragów. I deficyty, jak budżet tego kraju. Głównie troski i uwagi.

Co będzie dalej? Ło panie…

Zatęsknisz za emocjami

Ostatnio zobaczyłem pięknego mema, który głęboko chwycił mnie za serce. Leciało to tak: „Twoja dziewczyna ma się podobać tobie i tylko tobie. Nie twoim rodzicom, nie twoim kolegom, nie twojej żonie”. 

Najprostszą metodą w jaki facet udowadnia sobie, że jest jeszcze mężczyzną jest pójście na boki. 

Bo przecież kiedyś to działało to i teraz zadziałać musi, prawda? 

Będziesz chciał znowu poczuć, że żyjesz, że w tych żyłach krąży jeszcze gorąca jucha, a nie tylko lasuje się wapno. 

I żeby było jasne, ja cię nie potępiam, wiem, byku, my faceci jesteśmy sentymentalni. 

Sam pamiętam czasy, gdy w MTV leciała muzyka, lekcje były w szkole, na video Jean – Claude Van Damme, a z głośników leciało Roxette. Przebijałeś słomką oranżadę w torebce, przewijałeś kasety z magnetofonu ołówkiem, siadałeś pod trzepakiem i czułeś się jak król świata. I wiele osób nie uwierzy, ale naprawdę były czasy, że normalsi, a nie żule, zbierali puszki po piwie i stawiali je na meblach dla ozdoby i pokazania jacy to są światowi. 

Pierwsze miłości miały wtedy smak gumy turbo, i wiązały się z nowością i potężnymi emocjami. 

Dlatego pierwsze dziewczyny mają zawsze specjalne miejsce w pamięci dorosłych mężczyzn. Mężczyźni później potrafią tęsknić do takich intensywnych wspomnień. I dlatego zdradzają albo odchodzą od żon, bo wydaje im się, że można jeszcze raz puścić piosenkę z czasów młodości. 

Nie można. To będzie już zupełnie inna piosenka. 

Tak, tak wiem, każdy może mieć nieudane małżeństwo i czasami lepiej jest się przegrupować i kontynuować rajd solo, niż się męczyć we dwójkę. 

Ale byku, jeśli uważasz, że jak założysz hawajską koszulę, bermudy i włożysz sobie jakąś małolatę pod pachę  to w trzech ruchach rozwiążesz problemy, które są w twojej głowie to cię deczko pojebało. 

Owszem nowa kobieta będzie lampić się na ciebie jak Bambi i mówić: ale ty jesteś mąąąąąądry!! 

Dotkniesz ją swoją czarodziejską różdżką i ona będzie wyła z rozkoszy (owszem w tym wieku zaczynamy być całkiem nieźli w te klocki). Będziesz w końcu czuł, że jesteś dla kogoś najważniejszy. 

Tyle, że ten układ będzie jednak niepokojąco przypominać relację ojciec – dziecko. 

A kiedy pojawi się wasze dziecko, a się pojawi, ona podciągnie pantalony i cała jej uwaga zostanie przekierowana w stronę niemowlaka. Znowu zostaniesz sam ze swoimi problemami. 

Tu jeszcze jedna uwaga bo o tym na bank zapomnisz w szale seksualnych uniesień. 

Nie zapomnij o nowej teściowej

Kiedy wpuszczasz kogoś nowego do swojego życia, to wpuszczasz nie tylko ją. Ale także jej mamusię (o kurwa), która zawsze będzie uważała, że jesteś podejrzany (i słusznie). Jej ojca, który będzie uważał, że nie zasługujesz na jego małego kwiatuszka (bo nie zasługujesz). 

A także jej znajomych i jej przyjaciół. I później będziesz spędzał z nimi czas starając się, aby odebrali cię jako sympatycznego. A powiedzmy sobie szczerze, nie każdy ma już siłę, aby taką dyplomację uprawiać. 

Swoją drogą jedną z zabawniejszych sytuacji w życiu miałem, kiedy siedziałem przy czteroosobywm stoliku na pewnym weselu. 

Byłem tam ja i moich dwóch kumpli. Czwartym gościem był ojciec panny młodej lat 46, który tego dnia wydawał swoją 26 letnią córkę za mojego 40 letniego kumpla.  Zgadnijcie kto tego dnia miał najgorszy humor…  

Pytasz byku co wobec tego pomaga? 

One też tak mają

Widzisz panie skupiony na swoich boleściach nie widzisz jednego, że to samo w głowie zaczyna mieć kobieta, która jest z tobą. 

Bo ona też zaczyna się bać. 

Ona patrzy na siebie i też się nie poznaje.

Dzieciarnia się naoglądała „Gotowych na Wszystko” i wyobraża sobie, że każda czterdziecha to Eva Longoria. Albo jakaś inna Angelina Jolie czy Jennifer Lopez. 

A ona wstaje rano, patrzy w lustro i się zastanawia co to za opuchnięty buldog. Tu zaczyna zwisać, tam zaczyna opadać, a tu się marszczy. 

I żaden reklamowany krem na to nie pomaga. I oczywiście można inwestować w bogactwa nienaturalne, coś tam podciągnąć i coś tam ostrzyknąć. Ale to wyścig z góry skazany na niepowodzenie. 

Na dodatek ona widzi, że mentalnie jesteś w Radomiu. Oddaliłeś się. I nie potrafi tego naprawić. Co frustruje ją jeszcze bardziej. 

Brutalna prawda bowiem brzmi, że:

Satysfakcja z życia przypomina literę U

Kilka lat temu badania na ten temat zrobili Andrew Oswald, ekonomista z Uniwersytetu Warwick, oraz David Blanchflower, profesor ekonomii z Dartmouth College. Przebadali 1.3 mln osób z 51 krajów. I wyszło im, że niezależnie od ilości kasy, rasy, ślubu bądź jego braku, płci, edukacji, tego czy ktoś ma dzieci czy nie, badanym życie wydaje się zajebiste, kiedy mają 20 lat. Po przekroczeniu 30 jest już mniej spektakularnie, ale nadal spoko. 

Za to zbliżając się do 40-tki zaczyna się dla nich listopad. Chujnia. Mrok. A z nieba żaby plaskają.

Usiądź obok niej.  I opowiedz co u ciebie. Kiedy siadasz obok swojej kobiety i razem dzielicie się swoim strachem rodzi się bliskość. Rodzi się zrozumienie. 

Czyli coś, czego potrzebujesz bardziej niż nowej pary cycków.

Aha – ta satysfakcja z życia nagle zaczyna ponownie rosnąć dopiero w okolicach 50-tki. 

Kumple pomagają

Twoja wataha jest przydatna, nie tylko jako grupa z którą się wódkę, pije albo na ryby idzie, ale jako grupa wsparcia. Bo psychoanalityk dla wielu facetów to wstyd. 

A oni cię wysłuchają. 

Owszem pozbijają się z ciebie, ale będą doskonale wiedzieć o czym mówisz. Mają to samo. 

Sport pomaga

Widzisz albatrosie, ja mogę wyglądać na 30 lat, ale też wstaję czasami rano i czuję się jakbym miał 130 lat i był w kolejce do szczepienia na przyszły tydzień. 

Jak się wyżyję na siłowni to mi to jakoś na ból duszy pomaga (tak, tak jestem prawnikiem, chodzę na crossfit i cholera tylko nie morsuję, bo mi zimno, nawet jak na dworze jest 27 stopni). 

Ale jak dla mnie to możesz zacząć od morsowania LOL.

Cokolwiek nie zrobisz, pamiętaj z umiarem. Nie jesteś nieśmiertelny. Już nie. Nieśmiertelność to kategoria jaką mamy mając 20 lat. 

A mnie właśnie bark napierdala.

Na koniec zapamiętaj: 

W dudzie ci się poprzewracało

Jacek Walkiewicz, psycholog, którego bardzo cenię, powiedział kiedyś coś takiego:

„Gdy osiągamy pewien wiek, okazuje się, że nadmiar rodzi deficyt — na takie refleksje mogą sobie pozwolić bogaci, wtedy gdy można zwolnić pogoń za pieniądzem, pracą i walką o utrzymanie rodziny.”

Zbyt skomplikowane? Przetłumaczę na polski: cierpisz, bo ci się w dupie z dobrobytu poprzewracało. Czas zacząć doceniać pewne rzeczy, które przez większość życia mamy za pewnik. 

Że cię jeszcze nic nie boli, jak wstajesz (a będzie). 

Że możesz sobie spokojnie strzelić seteczkę (a nie będziesz mógł). 

Że masz jakąś kasę, może nie za dużą, ale na życie wystarczy (nie zawsze tak może być)

Że złudzeń jest teraz mniej. Tzn. niektórzy ciągle mają, ale po alkoholu się nie liczy.

Że zaczynasz rozumieć, że nie da się zadowolić wszystkich. 

Że praca jest mniej ważna, a wolny czas jest coraz ważniejszy. 

W całym tym kryzysie po 30 i koło 40-tki nie chodzi o to, aby rozjebać całe swoje życie i zbudować je na nowo. Chodzi o to, aby coś w nim zmienić. Aby poczuć jakąś zmianę. Spróbować nowych rzeczy. Zobaczyć nowe rzeczy.

Albo po prostu, wrócić do tego grania, razy czy dwa w tygodniu. 

I na nowo dowiedzieć się, kim jesteś. 

Wyjdź z tego samochodu, zobacz czy krzywo stoisz a jeśli tak to przeparkuj. 

Chcesz więcej takich opowieści? 

Kup moją nową książkę Gwiazdor . Albo jak masz mi później jęczeć to lepiej nie kupuj. To tylko dla ogarniętych. 

https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p

To nie ja. To WY. Spośród 20 tys. książek wydanych w ubiegłym roku sięgnęliście właśnie po moją. Dzięki!

42 uwagi do wpisu “Morsowanie, uwiąd prącia i nowa dupa na boku, czyli co spotyka mężczyzn po 30 i 40-tce?

  1. A ja się pytam co kobieta ma niby zrobić z kryzysem swojego faceta? To nie jest tak, że każda jak widzi, że jej facet się zmienia, dziwnie zachowuje, oddala itp., to odwraca wzrok i czeka aż to jebie, by móc później narzekać jacy faceci to świnie. Ale to prawda, faceci to bezduszni dranie, zapatrzeni w czubek swojego peni…nosa. Podam przykład, który dotyczy mnie i wielu moich koleżanek. Mój facet, od dłuższego czasu chodzi wiecznie niezadowolony: a to pogoda go wkurwia, a to ja się nie tak ubrałam, zupa za mało doprawiona, skarpety nie w tę stronę zwinięte itd. No to ja żeby mu było w życiu lepiej, staram się na te jego dąsy reagować. Marudził, że po 8 latach w związku już go tak nie pociągam, mam coś zrobić. No to ja posłusznie pobiegłam do kosmetyczki i fryzjera: nowe brwi, nowe rzęsy, fryzura prosto z katalogów modowych. Kupiłam też seksowną bieliznę i obcisłe kiecki z dekoltem. Na co po pewnym czasie słyszę: nie sądziłem, że tak posłusznie się wszystkim zajmiesz. Chyba tracę szacunek do ciebie.
    Nie wiem nawet jak to skomentować. Dlatego przejdę dalej. S (mój facet) narzekał też, że ostatnio za bardzo odciął się od znajomych, że potrzebuje innego towarzystwa niż ja (jak najbardziej jestem w stanie to zrozumieć), dlatego postanowiłam dać mu przestrzeń, sama zaczęłam chodzić na siłownię, oglądać seriale w samotności i spotykać się z koleżankami. On w tym czasie zaczął wychodzić z domu i nie wracać na noc. Po pewnym czasie odkryłam, że pisze z jakąś małolatą. Gdy mu to wyrzuciłam w twarz, argumentował to tak, że to moja wina, sama go pchnęłam w jej ramiona, bo nie poświęcałam mu uwagi. Generalnie cokolwiek bym nie zrobiła to moja wina i nie potrafię dostosować się do jego potrzeb.
    Obecnie przechodzimy ogromny kryzys, został odwołany ślub, nie wiem co będzie dalej, cholernie mnie to wszytko boli, a jedyny wniosek z tego wszystkiego jaki mi się nasuwa to: faceci to świnie, nie warto się starać, jak będzie chciał się puścić to i tak się puści.
    Mam wrażenie, że faceci od pewnego czasu cały czas żyją w kryzysie, kryzysie męskości.
    I słusznie zwróciłeś uwagę na to, że może trzeba ruszyć dupę i zmienić coś w sobie, a nie wszystko dookoła.
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Moja droga, Twoj ukochany, jedyny partner mowi, ze go nie pociagasz, Ty lecisz w te pędy na spektakularne przemiany, po czym on prawi, ze traci szacunek???!!! Nastepnie robi sobie wade postawy na wlasne zyczenie i wina za to obarcza Ciebie???!!! Ewidentnie masz w domu narcyza albo po prostu zwyklego dupka! Zreszta jedno z drugim rownoznaczne. Zakompleksionego zrzede, ktory zawsze wine za swoje nieudacznictwo bedzie upatrywal w innych. Na pewno nie w sobie. Niekiedy takie kryzysy w zwiazku sa potrzebne aby miec pelen obraz partnera i niekiedy przejrzec na oczy. Nie jestem idealistka ani zagorzala feministka. Nie twierdze, ze sa meskie idealy, rycerzyki na karych rumakach, czy ze kazdy chlop to fajfus. Jednak porzadny facet, ktory ma chociaz odrobine szacunku do siebie i swojej partnerki, nawet w obliczu kryzysu nie bedzie zachowywal sie w ten sposob. Tez przechodze kryzysy, swoje i meza. Byly klotnie, byly awantury. Na tapecie byly czopery, nurkowania, fał ósemki ;-), silownie. Wyjazdy z watahą od Kazachstanu po Kube. Jednak w miedzyczasie NIGDY…ale to doslownie NIGDY nie bylo braku szacunku. Brak zrozumienia, i owszem. Kryzysy zwalczylismy rozmowa i wspolpraca, kompromisem i przestrzenia. Nawet znalezlismy wspolne zainteresowania i teraz oboje zyjemy planami na przyszlosciowe, wspolne, ekstremalne przygody. Jesli bedzie zdrowie :-D. Da sie. Tylko trzeba miec w domu partnera a nie dupka i łazęgę.

      Polubienie

      1. Niestety, chyba masz rację 😦 Żyję z totalnym narcyzem. Proponuję mu spotkanie z terapeutą par (bo on twierdzi, że nie chce kończyć tego związku, że mnie kocha, tylko coś się popsuło), jednak on nie chce się na to zgodzić. Nie wierzy w psychologię, terapię i inne behawioralne bzdety, że to dla ludzi, którzy wierzą w duchy. Mnie samej też ciężko podjąć ostateczną decyzję by odejść. Po tylu latach razem, z wizją utraty wszystkiego i myślami w głowie, że może rzeczywiście jeszcze nie zrobiłam wszystkiego by było lepiej nie jest to łatwa decyzja.
        Niby jestem ładna, wykształcona, ludzie mnie lubią, ale jak ktoś przez tyle lat wierci dziurę w twojej głowie to ciężko się pozbyć myśli, że może rzeczywiście nie jestem taka fajna jak mi się wydaje.
        Póki co tkwimy w dziwnym impasie, w którym niby obojgu nam na sobie zależy, ale podziało się między nami tyle złego, że ciężko to poskładać w całość :/
        Cieszę się, że Tobie i Twojemu mężowi udaje się znaleźć porozumienie i pokonujecie przeciwności wspólnie 🙂

        Polubienie

        1. Mialam identyczna sytuacje z partnerem. Staz jest niepornywalny, bo ja byłam z nim rok, a Ty kupe czasu. Zachowywalam sie tak jak Ty, robilam wszystko zeby bylo mu lepiej, a nie mi. Przestalam myslec o sobie, tylko o tym kryzysie i o jego potrzebach. Tak czy siak zakończyliśmy ten związek. Zaangazowanie musi byc po obu stronach. Inaczej sie nie uda. Tak czy inaczej nie zaluje niczego. To była dla mnie duza lekcja i wyciągnęłam z tej relacji pewne doswiadczenie. Trzymam kciuki za Wasz związek, ale pamietaj ze to TY jestes najwazniejsza osoba w swoim zyciu i to TY musisz zadbac o swoje szczęście tak jak kazdy z nas

          Polubienie

      2. Cześć, to ja jako mężczyzna mogę stwierdzić zupełnie odwrotnie że kobiety są puszczalskie i zapatrzone tylko w siebie. Uważam że ile byśmy tutaj nie pisali, porównywali to każdy związek rządzi się innymi prawami i ja nie mogę się zgodzić z zaszufladkowaniem wszystkich facetów jako świń itp.

        Polubienie

    2. Czy ten Twoj pan S. nie jest przypadkiem facetem mimoza albo, nie daj boze, jedynakiem? Ciesz sie ze pokazal Ci swoje narcystyczne oblicze jeszcze przed podpisaniem papierow malzenskich. Jak ktos madry powiedzial When someone shows you who they are, Believe them the first time. Zajmij sie wlasnym rozwojem. Facet na poziomie pojawi sie sam. Trzymaj sie.

      Polubienie

      1. Powiedziałabym, że to facet, któremu sodówka uderzyła do głowy. Od dziecka wmawiano mu, że jest najlepszy, najzdolniejszy i osiągnie wiele. W dodatku rzeczywiście przez życie szedł dosyć gładko (takie pieprzone drzewko szczęścia).
        A co do pojawienia się faceta na poziomie, to mam taką nadzieję i wiele razy takie coś obserwowałam u innych. Jednak własne morale i nadzieje trochę upadają, gdy mając 28 lat już przegrałam z młodszą (!).
        Doceniam i dziękuję za słowa wsparcia 🙂
        Pozdrawiam 🙂

        Polubienie

        1. Dobrze, że to wszystko wyszło przed ślubem i dobrze, że odwołaliście. Potem byłoby tylko gorzej, skoro już teraz są takie przygody. Jesteś młoda, masz 28 lat, idealny czas aby zmienić partnera. Za jakieś 3-4 lata będziesz gotowa na małżeństwo z kimś zupełnie różnym od tego tu pana S, z kimś, kto będzie Cię doceniał każdego dnia, będzie Ci mówił, że jesteś wspaniała, mądra i piękna, że masz fantastyczne ciało i jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie a on jest największym szczęściarzem, że Ciebie ma. Tego Ci życzę. Rozglądaj się już teraz, a kiedy przyjdzie odpowiedni moment, nie zawachaj się pójść dalej i zostaw przeszłość za sobą. Wszystko zależy od Twojego nastawienia. Idzie nowe.

          Polubienie

    3. „Trafiłaś na zjeba.” Dwa lata o takiego zabiegałam. Mam z nim dwójkę dzieci, nie potrafiłam odpuścić. Dwa lata temu to on mnie zostawił. Czy było warto? Mogę spojrzeć na siebie w lustrze i powiedzieć z pełnym przekonaniem, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby było inaczej. Koszty jakie w związku z tym poniosłam są ogromne. Ciągle się zbieram do kupy. Ale nauczyłam się, że nie da się chcieć za kogoś. Najskuteczniej uczymy się na swoich błędach. Ale czasem warto posłuchać o cudzych.

      Polubienie

      1. Masz rację, często błędy innych otwierają nam oczy lub włączają czerwoną lampkę. Szkoda tylko, że często nie chcemy tego dostrzec i zadziałać, póki jeszcze jest czas.
        Kiedyś na studiach prowadząca powiedziała: co nas nie zabije, to nas sponiewiera na całe życie. Myślę, że z niektórych spraw nie można się pozbierać na 100%, możemy jedynie sprawić by ta rana pozostawała zamknięta.
        Dziękuję za Twój komentarz i życzę Ci wszystkiego dobrego 🙂

        Polubienie

        1. Droga M.,
          Znajdź w sobie siłę i powiedz „Jeb się”. Wywal z domu lub wyprowadź. Nie odpowiadaj na telefony i maile. Nie daj się przeprosić. Jeżeli mu zależy i potrzebuje czasu-zawalczy o Ciebie. Jeśli nie spróbuje to znaczy, że mu nie zależy. Sprawa jasna. Rozmowy nic nie dadzą, a Ty zostaniesz z szacunkiem do siebie. Podkopaną wartością na pewno też, ale uwierz, żaden facet „nie ścierpi”gdy to baba go rzuci. A już z hukiem…. powodzenia.

          Polubienie

        2. Kochana, bo zwiazek z narcyzem to pulapka, z ktorej ciezko sie wydostac. Sama w takie gownobagno wpadlam wiele lat temu. Na poczatku wydaje sie, ze jest to niemozliwe. Dlaczego? Bo narcyz ma niezwykla umiejetnosc oplatania ofiary bardzo silna pajeczyna. Bombarduje miloscia, jest cudowny, wyjatkowy, doskonale wie czego pragniesz i co chcesz slyszec. Gdy ofiara jest juz calkowicie omotana, zaczyna dziad zadawac ciosy. Najpierw delikatne, pozniej coraz bardziej bolesne. Po czym zalecza rane. Jest znowu kochajacy i wspanialy po to, by kolejny raz zadac bol. Prowadzi to do czegos podobnego do syndromu sztokholmskiego. Partnerka zaczyna w pewnym momencie wierzyc, iz to ona jest winna, to z nia jest cos nie tak, ona doprowadza do klotni i to ONA niemal zawsze przeprasza. I kocha dalej i mocniej. Udowodniono nawet naukowo, ze związek z narcyzem uzaleznia jak narkotyk. Polaczenie serotoniny i dopaminy z adrenalina i kortyzolem stanowia mieszanke wybuchowa acz narkotyczna. A wystrzaly tychze hormonow w emocjonalnej hustawce z narcyzem sa na porzadku dziennym. Podstawa zapanowania nad dziadem jest wbicie sobie do glowy oprocz powyzszego, jednego waznego zdania : narcyz to mistrz manipulacji!! Nawiasem mowiac narcyzi w 90% nie zgadzaja sie na terapie. Jesli juz ktorys trafi na kozetke (przez przypadek lub zaciagniety na sile) z rzadka udaje sie terapeutom naprawic zepsute wnetrze takowego jegomoscia. To jeden z trudniejszych „klientow” psychologow. Na YT jest bardzo fajna szpeckobitka od narcyzow. Pieknie wyklada teorie jak i swietnie wskazuje droge oraz sposoby na narcyza. SoulGPS. Sprobuj! Moze pomoze. Trzymam kciuki i wierze, ze bedziesz szczesliwa, bez ran, za to z doswiadczeniami, ktore dadza Ci duzo życiowej madrosci. Najwazniejsze to wyciągać wlasciwe wnioski i nie powtarzac bledow. Buziaki!

          Polubienie

    4. Nie wszyscy faceci tacy są. Jeśli to się stało przed ślubem, to zaoszczędziłaś sobie masę problemów, bo po ślubie dochodzi do jeszcze większych kryzysów i jeśli związek przed osiągnął taki poziom to lepiej zastanowić się, czy nie rozglądnąć się za związkiem gdzie przepływ będzie w obie strony

      Polubienie

    5. A może spróbuj zamienić sytuację… i zacznij Ty się zachowywać inaczej niż dotychczas hmm?? Próbowałaś? Zacznij teraz Ty narzekać, marudzić, robić awantury, wymagać, pokaż mu, że nie jest Ci niezbędny, doprowadź do stanu, gdy poczuje, że Cię stracił. Jak mu zależy i szczerze rozegra ze sobą wszelkie wewnętrzne dylematy, to zrobi wszystko dla Ciebie, a jeśli nie, to przynajmniej nie będziesz się okłamywać i tracić swojego cennego czasu. Może zmień perspektywe, wyjedź do rodziców albo przyjaciółki na tydzień lub dwa? Ja z moim partnerem jestem od 11 lat, mieliśmy w tym czasie dwa poważne kryzysy, pierwszy po 3 latach, kolejny po około 7 latach… też był wiecznie niezadowolony ze wszystkiego, wyglądało jakby miał depresję, potrafił się do mnie nie odezwać cały dzień, rzucił prace i autentycznie miał wszystko gdzieś i na wszystko był obrażony etc… także ja na początku też chodziłam na paluszkach, byłam miła, na wszystko się godziłam, wszystko na swoje barki brałam i próbowałam być empatyczna, wyrozumiała i dogadać się jak dorosły człowiek, ale nie było to skuteczne. Ostatecznie się wkurzyłam i wyciągnęłam najmocniejsze działo jakie miałam… tzn. posłużyłam się innym mężczyzną. Nie pochwalam tego, myślę, że w wielu wypadkach to komplikuje relację i przede wszystkim przysparza wielu problemów emocjonalnych, ale akurat w wypadku mego partnera nic tak nie działa jak rywalizacja, dodam że byłam 100% szczera z moim partnerem i od razu mu powiedziałam o kimś innym, a temu drugiemu powiedziałam, że mam partnera… jakby wszyscy byli chwilowo happy… oprócz mnie… bo ja tylko chciałam odzyskać swego faceta. Ostatecznie się zmotywował, gdy zobaczył, że ja już tak na serio mówię, że się wyprowadzam, gdy coraz częściej nocowałam poza domem- zawsze mówiłam gdzie i do kogo idę… 3 mies. to trwało, zrobiło mi mały burdel w głowie w tym czasie, ale wynik jest taki, że udało mi się odzyskać mojego faceta, z tamtym drugim jesteśmy dobrymi znajomymi. Mój facet od tej pory jest dobrym partnerem, szczerość nas uratowała, ale i jak się przejdzie takie trudne chwile, to związek jest nie do ruszenia. Od tej pory nieba mi uchyla i co najważniejsze, jest coraz szczęśliwszy, przestał narzekać, zaczął odnajdować spokój i robić to co lubi po prostu, często o mnie myśli, robi mi niespodzianki i widzę, że autentycznie lubi ze mną czas spędzać i docenia, gdy możemy pobyć razem. Może więc czasami trzeba coś stracić aby docenić.

      Polubienie

    6. Za bardzo się starałaś i koncentrowałaś na nim, z tego nic oprócz szarpaniny nie będzie. Zostaw go, bez pretensji, tłumaczeń, zerwij kontakt, nie odpisuj, nie oddzwaniaj, nie obserwuj, nie oczekuj, nie wierz gdy może kiedyś będzie jęczał że jednak źle się stało, to tylko chwilowy dyskomfort, przed którym chroni go mózg. Gdy wrócisz, będzie tak samo, a nawet gorzej. Będziesz cierpieć, ale przekieruj uwagę i energię na coś innego, i żadnych nowych związków aż wyzdrowiejesz …z uzależnienia. To co było nie wróci, ale szybciej dojdziesz do siebie i nie będzie kolejnych dram z tym dupkiem, nie zmarnujesz kolejnych lat. Ja tak zrobiłam, słuchając dobrego psychologa, odwaliłam kawał dobrej roboty, nie pozwoliłam się wciągnąć ponownie w to szambo. Minęły dwa lata, jestem innym człowiekiem, czuję się szczęśliwa i się spełniam bardziej niż kiedykolwiek. Mam z nim kontakt, bo pracujemy w jednej firmie, teraz jest dla mnie żałosny. Od czasu do czasu jeszcze próbuje jakichś kontaktów czy starych chwytów, chociaż nie jestem już sama, a z kimś kto naprawdę docenia moje towarzystwo. No ale wmawia sobie, że nie mogłam o nim zapomnieć. Ogólnie rzecz biorąc jestem w o wiele lepszym stanie i momencie życia niż on. Ja budowałam siebie, robiłam remont w głowie, on żył „wolnością”. Hmm… niestety, teraz kijem bym go nie tknęła. Z tego co piszesz, nic już z tego nie da się uratować, nie będziesz nigdy szczęśliwa w tym związku. Odpuść, nie trać czasu i powodzenia !

      Polubienie

    7. No to ja żeby mu było w życiu lepiej, staram się na te jego dąsy reagować. Marudził, że po 8 latach w związku już go tak nie pociągam, mam coś zrobić. No to ja posłusznie pobiegłam do kosmetyczki i fryzjera: nowe brwi, nowe rzęsy, fryzura prosto z katalogów modowych. Kupiłam też seksowną bieliznę i obcisłe kiecki z dekoltem – WYJDZIESZ ZA MNIE?

      Polubienie

    8. Trochę późno, ale może komuś się przyda.
      Facet to myśliwy. Ty bądź wyzwaniem, dumą, nagrodą. Wtedy go będziesz pociągać.
      Kup motocykl (nakeda lub sporta – byle nie choppera!), kup sobie fajne skórzane motocyklowe ciuchy, długie włosy spod kasku i gwarantuję Ci, że jeśli sam się nie nakręci, to mu koledzy do dupy nakopią a przynajmniej zaczną Cię podrywać. A wteyd zacznie mu zależeć. A ta małolata… Ona już nie będzie grała w Twojej lidze.

      Zamiast motocykla może być coś równie spektakularnego, ale koniecznie coś „nie dla grzecznych dziewczynek”, raczej męskie zabawki. Możesz na przykład zacząć grać rocka na gitarze elektrycznej… Ale łatwiej ogarnąć moto niż riffy rockowe. Możesz tez zacząć skakać ze spadochronem itp. Dodatkowy zysk – spodoba Ci się… 😉

      Polubienie

  2. ee tam pierdolicie mistrzu Hipolicie. Żona była nie zadowolona z tego samego powodu co młódka. Ja tam każdemu życzę takiego „kryzysu” jak miałem i mam. Zakochane kobiety 15-20 lat młodsze, ekstremalne wyprawy, czas na zadbanie o kondycję. W tej chwili w tym stanie już 13 lat. Żyć nie umierać. Pozdrawiam z apartamentu przy polu golfowym w Hiszpanii. I właśnie się umawiam ze śliczną czekoladką:)

    Polubienie

  3. Miałem, widziałem, przeżyłem. Nie złapałem za cycek, chociaż był na wyciągnięcie dłoni. Słusznie? Wcale nie jestem przekonany i jakoś strasznej dumy nie odczuwam z tego powodu. Czy faceci szukają tylko dziury w całym tym bajzlu? Nie, u połowy moich znajomych wystarczy docenianie ze strony partnerki, dobre słowo i czasami komplement mniej lub bardziej zasłużony. Kiedy tego nie słyszą, zaczynają tego szukać. No i prężą się przeglądając się w oczach nawet nie koniecznie młodszej, tylko zwyczajnie takiej która to potrafi. Druga strona robi zresztą dokładnie to samo, tylko one mają jeszcze jedną umiejętność dowartościowania siebie. Nienawiść w oczach potencjalnej rywalki, tylko to różni batonik mars od wenus.

    Polubienie

  4. Bo cykl życia mężczyzny jest linearny, podzielony na fazy, które można opisać porami roku. Do mniej więcej szesnastego roku życia panuje Wiosna, gdzie wszystko się budzi, rośnie, kwitnie i dojrzewa do swojej roli, gdy odkrywa się pokłady witalnej energii. Od 16 do 30 panuje Lato – najlepszy okres życia mężczyzny, gdy czuje się nieśmiertelny, a biologiczne oprogramowanie wybija jedne rytm czyli reprodukcja. Można walić wódę wieczorem, by wstać rano i pyknąć 90 minutowy mecz piłki nożnej, a wieczorem spotkać się z dziewczyną. Dopiero z 30 zaczyna się Wiosna, która trwa do 50 roku życia. Mentalna zmiana, postrzegania, chęci i priorytetów jaka następuje w mężczyźnie jest niesamowita. Niczym złota jesień wzbudzająca nostalgię, ale nadchodzi ten czas – jak napisałeś po 40 – gdy pogoda psuje się, jest szaro i deszczowo. To jest właśnie ten kryzys. Potem jest już tylko Zima.

    U kobiet przypomina to koło, węża który zagryza swój ogon. Niczym feniks rodzący się na nowo z popiołu. Może ma to związek z cyklem miesiączkowym kobiety? Najłatwiej to zauważyć w kwestiach relacyjnych. Kobiety zawsze się odrodzą po skończonej relacji. Nastąpi swoisty reset pamięci. Znowu będą zakochane, uśmiechnięte, pełne energii. Takie koło.
    Mężczyzna? Zapomnij. Będąc w Jesieni nie masz już chęci na to wszystko. Przeżyłeś to.

    Polubienie

    1. Życie każdego – niezależnie od płci – podzielone jest na pewne cykle po ok. 10 lat. Każdy cykl ma swoje wady i zalety. Przy każdym przejściu coś zyskujesz a coś tracisz. Jak zrozumiesz, że to normalne i że to jest „coś za coś”, to przestaniesz się miotać i zaczniesz się cieszyć życiem.
      Na początku to nie jest łatwe, bo te cykle wydają się bardzo długie. Bo czas nie jest odczuwalny linearnie tylko wykładniczo. Pierwszy cykl to 100% naszego życia – cholernie długo. Następny to 50% całego życia – nadal powoli. Potem 1/3 naszego życia – coś zaczyna więc ok. 30 docierać. 30-40 to 1/4 naszego życia. 40-50 to już 20% naszego życia czyli całkiem mało. Ledwie się przyzwyczaisz a tu już wchodzi 60-ka. Dlatego jak tego nie zrozumiesz – będzie coraz trudniej.
      Przestań w wieku 40+ udawać, że masz 20+ albo 30+. Nie oczekuj też tego od swojej partnerki. Skoro moja żona jest po 40-tce, to ma prawo mieć kilka siwych włosów i nie będe oczekiwał od niej, że to będzie ukrywać. Ale mamy już egzystencjalny spokój, stać nas na dobre winko wieczorem, fajne wakacje oraz na nieudawanie czegoś lub kogoś. Polecam!

      Polubienie

  5. Hmmm. Nie tylko faceci mają takie kryzysy. Kobiety też. I nie chodzi tylko o zmarszczki tu, kilogramy tam i że z czasem zwierzę w łóżku zamienia się z kocicy w leniwca. Chodzi, podobnie jak u facetów: o tabelki w robocie, dzieci nie dające spokoju nawet w kiblu, obiadki, porządki i ogólnie życie w owczym pędzie. I my, podobnie jak Wy, mamy z czasem taką refleksję, że po chuj to wszystko? Kiedyś chcieliśmy dorosłości, a teraz wszyscy tęsknimy do tej zwariowanej młodości, bo jedyne co przyszło z dowodem osobistym to obowiązki, robota, kredyty do spłacania i permanentne zmęczenie. I im dalej od tej magicznej 18-ki tym tego więcej. I też czasem chętnie byśmy pierdolnęły to wszystko i wyjechały w Bieszczady. I tu ważna kwestia się pojawiła – rozmowa. I pewnie nie raz usłyszymy i powiemy, że w dudzie się poprzewracało. My nawet tych wszelkich planów realizować nie musimy. Często samo zrozumienie z drugiej strony wystarczy, żeby w krzyżu łupało trochę mniej. A może razem uciekniemy w Bieszczady? Chociaż na weekend 😉 Od czegoś trzeba zacząć.

    Polubienie

  6. …. Internet pamięta.
    – Ta beletrystyka jest zbitką kilku tego typu „tfurczości” jakie krążą w necie od kilkunastu już lat.
    … Nic oryginalnego, część napisana pod „oko” kobiet, a część pod „oko” facetów.
    … Typowe internetowe bla, bla, bla z pseudo przesłaniem i prostym morałem żywcem wyjętym z bajki o „Śpiącej królewnie”.
    … A prawda jest prosta i prozaiczna.
    … KOBIETA ZAWSZE PRZYNOSI SZCZĘŚCIE …

    – Raz, jak jest z Tobą, drugi raz, jak jej brak 🤭😊
    … Miłego weekendu 😉

    Polubienie

  7. Panie z wpisu zadowolone bo okazuje się że kochanka chce za dużo seksu I jest be😆. A wpis chuj wie o czym, chuj wie dla kogo i chuj wie po co.

    Polubienie

  8. To się nazywa kryzys deficytu rozwoju umysłowego, jaki powinien nadążyć za metryką.
    Facet to duże dziecko, potrzebuję troski opieki. Niestety mocnej ręki jeśli trzeba(zdrowa komunikacja, pierdolnąc w stół i zakomunikować że jest się w związku małżeńskim,) czas kawalerski się skończył.
    Z doświadczenia wiem, że kryzys się taki pojawia z nadmiaru wolnego czasu, i doszukiwanie się firan na piździe.

    Polubienie

  9. Całość sprowadza się do udowadniania (przede wszystkim sobie), że się jeszcze może… cokolwiek. Dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Jak to z udowadnianiem bywa, ma to często żałosne skutki. Nie dlatego, że to się przeważnie nie udaje, ale dlatego, że ludzie podchodzą do egzaminów, których nie chcieli zdawać przez całe dotychczasowe życie.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.