Kobieta ma lat 30-kilka, warszawska lala, atrakcyjna, zadbana, zawsze dobrze ubrana, kilka razy do roku spa, zniżki w butikach, najlepsze kosmetyki, najlepsze narkotyki.

ONA

Śmiała się z tych osób, które kupowały perfumy w Rossmannie. Bo to przecież wstyd i przypał kupować, nawet markowy produkt, w takim miejscu. Nie wypada. Jak jesteś bogata to stać cię, aby przepłacić w Douglasie. 

Kobieta była prawniczką, zarabiała w dużej korporacji, trochę ponad 12 tysięcy na rękę. Jej styl życia jednak wyprzedził dochody, nie było też żadnego chętnego mężczyzny, który by ten styl udźwignął. 

Właśnie uciekła za granicę.

Ma około 700 tys. długów. Raty, karty kredytowe, kredyty konsumpcyjne, szybkie pożyczki.

Wydała wszystko. Wydała to wszystko, aby się tylko pokazać. Uciekła, bo nie jest tego w stanie spłacić. Nie wróci. 

Zaczyna życie od nowa. 

ON

36-letni prawnik z Nowego Jorku, o imieniu Daniel, zarabia rocznie 270 tys. dolarów. Zajmuje się obsługą dużych korporacji.

Je ryż i fasolę. Nie ma telewizora. Kupuje książki na wyprzedażach po 50 centów. Ma pięć (PIĘĆ) tanich garniturów. Najdroższe buty jakie kupił w ostatnich kilku latach kosztowały 60 dolarów. Reszta jest po 20. Odkłada 70 proc. swojej pensji. Po to, aby jak najszybciej przejść na emeryturę.

Zrzut ekranu 2020-02-10 o 18.44.25
Daniel w swoim mieszkaniu. Człowiek, który nie chce mieć kilkunastu milionów dolarów. Woli wolność. A Ty?

Na razie odłożył 400 tys. dolarów. Planuje pracować jeszcze trzy lata. A później jebnie tym wszystkim i przeprowadzi się w jakieś tanie miejsce do Azji. Nie przekonuje go żaden argument, pod tytułem ‘Za 10 lat będziesz miał kilka, a może nawet kilkanaście milionów dolarów’. 

Twierdzi, że to pierdoli. Zamiast dużych pieniędzy, wybrał swoje życie. (pasek w TVN: “Daniel, 36, twierdzi, że to pierdoli.”)

W Stanach to cały ruch społeczny. Nazywają to tam FIRE: „Financial Independence, Retire Early”. Kasa daje niezależność, oszczędności dają szybką emeryturę. 

Jak osiągnąć życiowy balans?

Dla mnie obie te historie świadczą o braku życiowego balansu. 

Ostatnio przeczytałem w sieci krótki, ale pouczający przykład. Wyobraź sobie, że zarabiasz 2 tys. dolców na godzinę. Pracujesz cały czas od narodzin Jezusa Chrystusa do teraz.  Nie płacisz podatków. Odkładasz każdego centa. 

Tym sposobem dorabiasz się teraz 8.3 miliarda dolców. I wiesz co? Nadal tylko w USA jest 30 osób bogatszych od ciebie. 

Bo – zawsze jest jest ktoś bogatszy. 

Czy to wstyd kupić perfumy w Rossmannie? Wstyd to jest oceniać ludzi, po zawartości portfela i naszywce na dupie. 

Zwłaszcza, że łatwo można przy tym wyjść na idiotę. 

Nie tak dawno temu pewien bardzo zamożny człowiek, o którego otarłem się w pracy, pół żartem, pół serio powiedział: „Brandowane gadżety są dla aspirującej biedoty. Jak coś takiego widzę, to od razu wiem, że ktoś jest tylko pozerem i nie należy z nim robić biznesu.” Odpowiedziałem, że sportowe buty za 4 koła, kurtka za dychę, skarpetki za 4 paczki, czy kiecka za 7 tys. zaskakująco często służą do leczenia kompleksów.

Błyskotki, kosmetyki i ciuchy zakłada się po to aby inni patrzyli i zazdrościli. Aby inni uważali cię za lepszą czy lepszego niż w rzeczywistości. To leczenie niskiego poczucia własnej wartości, za pomocą zastrzyków (z substancji czynnej) o nazwie Louis Vuitton, Gucci, Givenchy czy Balenciaga. To jest próba imponowania ludziom, których się często nie zna i nie lubi. I jeśli komuś to pomaga, to niech tak będzie. Ale to zazwyczaj skrywa tylko pustkę i brak celu. Bo o wiele łatwiej jest dążyć do nowej torebki niż zastanawiać się nad tym co ta torebka ma przykryć. 

Czy podoba mi się wobec tego przypadek Daniela prawnika z Nowego Jorku? Tak. 

Ale ja pod tym względem (i innymi zresztą też) jestem ułomny.  

Nie mam w sobie ascety. 

I lubię opierdzielić w dobrej restauracji na mieście mostek wołowy, z pieczonymi ziemniakami, puree z ciecierzycy i suszonymi pomidorami. Lubię patrzeć na bezkres wody, lubię widok białego piasku, lubię uczucie, kiedy staję na szczycie, lubię moment kiedy na desce zjeżdżam z góry i dookoła mnie nie ma niczego poza śniegiem i lasem. 

A później w spokoju mogę się nawalić jak szpadel. 

Przeczytaj: Jak będziesz mieć 80 lat to czego będziesz żałować najbardziej?

I te rzeczy niestety kosztują, nie da się za nie zapłacić paszportem Polsatu. I wolę zobaczyć to wszystko teraz, niż za 10 lat.

Bo w miarę upływu czasu trochę dorosłem i trochę uświadomiłem sobie kilka spraw. 

1.

Z punktu widzenia naszej cywilizacji, to, co robimy i sposób w jaki spędzamy życie, są całkowicie bez znaczenia. Historia i wszechświat ma w dupie czy znajdziesz faceta, czy będzie on dobry w łóżku, a nawet to, czy mam w domu mleko do zrobienia kawy (niestety nie mam, nie chce mi się iść do Żabki, a więc jestem zgorzkniały). 

Jesteśmy tylko odrobiną komórek gdzieś tam w kosmosie, która i tak miała fart, bo wytrysk się udał.  Jest tylko ‘tu i teraz’, a twój licznik bije z każdym uderzeniem twojego serca i nie wiadomo kiedy się zatrzyma. 

2.

Pewne rzeczy w życiu dostajemy ot, tak. Urodę. Bądź jej brak. Wzrost. Inteligencję. Wykształcenie. Czasami pieniądze, które stoją za rodzicami. Pewne rzeczy są jednak naszym wyborem.

Zadaj sobie pytanie, czy żyjesz, aby pracować, czy pracujesz aby żyć?

W pracy, a już zwłaszcza w korporacji, sprawdza się zasada Siergieja Bubki. Ten ukraiński tyczkarz 35 razy pobił rekord świata. Mógł go pobić raz, dwa, czy trzy razy, ale konkretnie. Zamiast tego, podnosił tę granicę co centymetr. Za każdym razem skrupulatnie inkasując  sutą premię za rekord świata.

Bubka w akcji

Dzięki temu, w momencie, kiedy odchodził na emeryturę był, w przeciwieństwie do swoich kolegów, obrzydliwie wręcz bogaty. I o ile w sporcie takie zachowanie może uchodzić za koniunkturalizm, w korporacji to jedyna możliwa sztuka przeżycia. Bo jeśli zrobisz swój plan w jednym roku, to w następnym będzie on większy. Każda firma, KAŻDA, jest nastawiona tylko na jedno: chce wyeksploatować cię najbardziej, jak tylko potrafi. Bo od takiej eksploatacji zależy jej zysk. Możesz być żywą legendą, możesz być osobą, która przyniosła firmie milion, 10 milionów. To bez znaczenia. Za jakiś czas będziesz tylko zarabiającym zbyt dużo kłopotem.  

Jeśli więc zabijasz się w pracy, jeśli skrobiesz podłogę aby mieć wynik, jeśli zarywasz noce, poświęcasz czas, zdrowie i rodzinę to wiedz jedno: na koniec i tak nikt tego nie doceni i zostaniesz kopnięty w dupę.

Nie ma ludzi nie do zastąpienia. Każdego można wywalić i żadna korporacja się nie załamie, bo korporacja jest silniejsza niż ludzie. I mając lat 40-kilka, czy 50-kilka, będziesz się nagle sprawdzać w nowym otoczeniu. 

Wypalony jak Malik Montana po imprezie. 

Bo korporacja zawsze zostawi cię pustym. Skoro więc chcesz zabijać się dla pracy – to załóż chociaż własną firmę. Przynajmniej dzieciom coś zostawisz. 

 3.

Dużo trudniej niż być bystrym – jest być miłym. Ale zamiast inwestować swój czas w kontrakty, inwestuj swój czas w relacje. I nie chodzi o to, aby ktoś podał ci szklankę wody na starość. Od tego jest lodówka Panasonica. Podjeżdża i przywozi. 

comment_LaxkVHwd9aAD0eHiN3nOOnekpO1MFnKB,w400
Lodówka, która przyniesie ci szklankę wody na starość

To relacje dają nam najwyższą możliwą stopę zwrotu: śmiech. Czułość. Poczucie bliskości. Tęsknotę, kiedy tych osób nie ma obok.  

4.

Podejście ‘odpocznę, pożyję, kiedy będę na emeryturze’, jest może ideą i piękną, ale jestem już na tyle stary aby wiedzieć, że nie każdy dożyje. A cieszenia się małymi rzeczami, żarciem, rozmową, widokiem za oknem, trzeba się nauczyć. 

I na starość może być już na taką naukę za późno. Bo nagle okazuje, się że z tą kobietą, która jest u twojego boku nie ma o czym pogadać, dzieci dawno odeszły i wpadają dla przyzwoitości trzy razy do roku, a dzień który był zbyt krótki, nagle zrobił się zbyt długi. 

5.

I wiem, w tym momencie pojawia się w tobie bunt. Pojawia się pytanie: co ty wiesz o mnie, o moich problemach, o tym z czym się zmagam, co ty wiesz o życiu, farfoclu? Wiem, bo nauczyłem się tego na własnych błędach. Jeśli nie weźmiesz we własne ręce odpowiedzialności za swoje życie, jeśli pozwolisz, aby zaplanowali je za ciebie rodzice, firma, znajomi, to wcześniej czy później pojawi się w tobie żółć. 

Jedną z najgorszych rzeczy, która przytrafia się na starość, jest bowiem przeświadczenie: “Oni są winni. Ktoś mi nieustająco rzuca kłody pod nogi. Jakieś beztalencia robią karierę, zarabiają hajs, mają szczęśliwe związki, a ja jestem poszkodowany jak wilk, którego ktoś dyma na lodzie od tyłu. I tylko łapy mi się rozjeżdżają.” 

Ludzie latami marzą, aby mieć kogoś, a następnie latami marzą, aby znowu być singlem. 

Budząc się obok osoby, z którą nie chcą być. 

Chodząc do pracy, której nienawidzą. 

Oglądając telewizję.

Złorzecząc innym i modląc się o jakiś cud. A w przypadku kobiet śniąc o włoskim mafiozo z brzuchem jak grzejnik i wężem strażackim do kolan, którzy przybędzie, porwie i pozwoli kupić co tylko do głowy przyjdzie.

Tej żółci nie da się zazwyczaj już uleczyć. To skowyt za udanym życiem. 

6.

Ludzkość w XXI wieku wcale nie choruje najczęściej na nowotwory i depresje. Ona, ta ludzkość, choruje na iluzjozę. Iluzjozę, że to zgromadzenie jak największej ilości gotówki przy trumnie jest celem naszej egzystencji. 

Iluzjozę, że życie spędzone w pracy da nam szczęście. 

Iluzjozę, że celem życia może być torebka, telefon albo szpilki.  

Wuj aktora Jana Nowickiego zmarł mając 70-kilka lat. Nowicki pojechał do szpitala i zapytał lekarza: 

– Na co zmarł mój wuj?

– Na wszystko. 

– I tak należy żyć. – spuentował Nowicki. 

Na pełnej kurwie. Tylko to powinna być nasza pełna kurwa. Z naszych pragnień wyhodowana. 

A teraz idź i znajdź sobie kogoś z kim możesz osiągnąć orgazm zapowiadany w tytule mojej notki. Zazwyczaj jest tuż obok. W drugim pokoju. 

Screenshot_20200209_204621
Jakie są Twoje pragnienia?

Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?

Chcesz więcej takich opowieści? 

Kup moją nową książkę Gwiazdor. Albo jak masz mi później jęczeć to lepiej nie kupuj. To tylko dla ogarniętych. 

https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p

To nie ja. To WY. Spośród 20 tys. książek wydanych w ubiegłym roku sięgnęliście właśnie po moją. Dzięki!

38 uwag do wpisu “Czy to wstyd kupić perfumy w Rossmannie?  (ta notka zmieni twoje życie w siedem sekund, a na koniec dostaniesz orgazmu) 

  1. Kiedy już myślałam, że ta notka nie zmieni mojego życia, wszak to co tu napisane oczywistością dla mnie, i myśli o tym gdzie reklamacje składać wpadła do łba … pojawiła się … ona … lodówka!!

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Jedyny tekst który mi się podobał. Który mi się na serio podobał. Tak cały. Z którym się zgadzam. Taki prawdziwy, życiowy. Serio. Propsuje.

    Polubienie

  3. ja tam wolę Rossmana od Douglasa; ani w Douglasie ani Sephorze nie mają Brutala;
    a poza tym to mnie też udzielił się styl tego pana z drugiej opowiastki, z tą różnicą, że już mam swoją skryjówkę w Azji; przy czym to oszczędzanie nie jest niczym nowym, dlatego przecież rozpowszechniły się kradzieże metodą „na wnuczka”, a nie „na dziadka” – dzisiejsi emeryci oglądali grosz z każdej strony przed wydaniem i dlatego teraz mają materace wypchane biletami z podobizną Zygmuna I. Starego, potrzebna jedynie odrobina odpowiedzialnosci.

    Polubienie

  4. ja tak nie lubię przepłacać, że nawet w Rossmanie nie kupuję. wolę wszystko zamówić z drogerii internetowej, a różnicę w cenie wydać na kawę w kawiarni – wilk syty, owca cała 😉

    Polubienie

  5. Totalnie zgadzam się ze słowami: : „Brandowane gadżety są dla aspirującej biedoty. Jak coś takiego widzę, to od razu wiem, że ktoś jest tylko pozerem i nie należy z nim robić biznesu.” I w życiu też tak jest – niektórzy trochę za bardzo się obnoszą z tym, co mają, mimo, że żyją tak nrapwdę na kredyt

    Polubione przez 2 ludzi

  6. Tekst bardzo mi się podoba, widzę w nim trochę siebie i jak naprawdę mnie to boli… Przeczytam Pana książkę… pozwoli Pan jednak, że Massimo zostanie w moich fantazjach…

    Polubienie

  7. Kiedyś tata powiedział mi, że są dwa rodzaje ludzi.
    Pierwsi to ci, dla których praca to życie. Drudzy to ci, którzy pracę traktują tylko jako element życia.
    Kumpela skwitowała: „Praca jest tylko, żebym miała hajs”.
    Takiego humoru nam potrzeba. Dystansu. Balansu. Z jednej strony korzystanie z życia na maksa, a z drugiej docenienie i pokochanie tej zwykłej szarej rzeczywistości.
    Ja tam wolę kolekcjonować wspomnienia niż rzeczy, a perfum mogę kupić i w Biedrze, pierdolę.

    Polubienie

  8. Do punktu nr 1 bardzo fajna historia, ciekawa – nie zetknąłem się wcześniej z ruchem FIRE, a ludzi reprezentujących pierwsze podejście – widziałem aż zbyt wielu.

    Ale to co nastąpiło od punktu 1 to jakiś potok osobistych frustracji autora, których nie da się czytać i które zabijają całą przyjemność przeczytania wcześniejszej opowieści. Pomieszanie wątków i zbyt duże nagromadzenie życiowych mądrości. A to wszystko jest dużo prostsze, bo początek stawiał wystarczająco dużo pytań i wcale nie potrzebowałem narzucanych przez autora odpowiedzi.

    Bo to wszystko jest dużo prostsze, np.:

    Pracuję w korpo, bo wcześniej miałem misję życiową, poświęcałem się, zarywałem noce, byłem gotów pracowaćza mniej, pozwalałem pracy wchodzić coraz głębiej w moje życie i tak jak napisał autor wszechświat miał to w dupie.

    Więc stwierdziłem, że to pierdolę i poszedłem tam, gdzie lepiej płacą, a praca kończy się ok 16:00 I co? Ddzięki temu stać mnie było na założenie rodziny, zabranie tej rodziny na wakacje, zwiedzenie kilku ciekawych miejsc, nie mówiąc już o tym, że mogę po prostu normalnie żyć – nie dostawać ataków paniki przy kasie w markecie czy karta przejdzie, ani nie zadłużać się, gdy lekarz zapisze leki 100% płatne.

    A do tego rzeczy którymi się zajmuję wymagają tego, że muszę się ciągle uczyć nowych rzeczy i inwestować w swój rozwój. Mam pracę dzięki której jestem szczęśliwy i mam szczęśliwe życie. To nie było łatwe, przez jakieś 6-7 lat dawałem się wykorzystywać, bo uwazalem, że tak trzeba. Ale odkąd pozbyłem się złudzeń po prostu sobie żyję, nie będę nikim wybitnym, nie zapiszę się na kartach historii, ale przynajmniej jestem zadowolony.

    Polubione przez 1 osoba

  9. dla kazdego coś innego jak mawia przysłowie Ja uważam,ze każdy człowiek ma prawo sobie stwarzać swój swiat w którym czuje się dobrze zarazem nie szkodząc nikomu .Wiadomo jest ile ludzi tyle swiatów i ideologii.Dobrze jest znaleźć sobie przyjaciół ,którzy nas rozumieją i szanują.

    Polubienie

  10. Twoja argumentacja ma jeden bardzo słaby punkt. Otóż nie doceniasz (chociaż ślizgasz się po tym twierdzeniu w tekście), że dla niektórych osób ODRACZANIE konsumpcji (czyli klasyczna definicja „inwestycji”) daje o wiele więcej szczęścia na ich szczęściometrze niż tobie może dać konsumpcja tu i teraz. Dyskontowanie przyszłości może być źródłem radosnych odlotów, równie mocnych jak wpierdzielanie stejka za miliony monet. Jak napisał Max Ehrmann w nieśmiertelnej dezyderacie:

    „Niech twoje osiągnięcia zarówno jak PLANY będą dla Ciebie źródłem radości.”

    Polubione przez 2 ludzi

  11. Opisywana pani to HENRY – high earner not rich yet – w domysle won’t be rich ever to obserwując po swoim środowisku są to dawne dzieciaki z klasy średniej, dobrych domów gdzie nacisk był kładziony na naukę a nie rozwijanie inteligiencji finansowej. No więc jak już mogą sobie pozwolić to rekompensują sobie lata wspinania się jak szympans po drabinkach społecznych konsumpcyjnymi gównami, nie budując swojej przyszłości, co najwyżej naiwnie zakładajać ze moje mieszkanie = inwestycja w przyszłość. Zostaje biegać na tej firmowej smyczy do emerytury, wymieniając gadżety i zwiedzając nowe miejsca w nadzieji że kiedyś wpadnie przypadkiem siedmiocyfrowy przelew i można będzie tym wszystkim p****ć.

    Polubione przez 1 osoba

  12. Ot, czysta kalkulacja Daniela. Lepiej być niewolnikiem przez kilka, kilkanaście lat, niż przez całe życie. I nie chodzi tu o wpadanie w skrajność, lecz poczucie, że nic nie muszę. Po tych kilku-kilkunastu latach można sobie pozwolić na względny luz, pracować, zmieniać pracę, odpoczywać czy ciągle próbować czegoś nowego, bez presji zobowiązań finansowych. Niewolnik lubi mieć ten bat nad sobą, by czasem poczuć ulgę, gdy nadchodzi „piątek, piąteczek, piątunio”, by zracjonalizować swoją marną egzystencję chwilą relaksu w otoczeniu konsumpcji i luksusu.

    Polubione przez 1 osoba

  13. Niestety notka nie zmieniła mojego życia, a i orgazmu nie było.. Wszyscy doskonale wiemy jacy są ludzie, każdy zna kogoś kto lubi lans, albo kogoś kto wręcz przeciwnie. Nie, zdecydowanie nie jest to zbyt odkrywczy wpis, a w porównaniu z innymi nawet odrobinę nudnawy. Plusem jest to, że dość łatwo się to czyta. Prosty język trafia do ludzi dość szybko i możliwe, że nawet część z nich coś rozumie (choć co do tego nigdy nie można mięć pewności).

    Polubienie

  14. Mój tato był artystą spontanicznym często zamyślonym trochę uduchowionym ale raz w zyciu sytuacja zmusiła go wzięcia się w garść i do wyjazdu za granicę , Był to spontaniczny zryw w walce o przezycie i ratowanie rodziny .Kiedy wrócił z tej misji opowiedział taką rzecz.W zakładzie gdzie pracował był lunch bar taki dla pracowników .Spotykali sie tam ludzie ze zmiany na przerwie .czesto do baru zaglądał taki człowiek z brodą w okularach ubrany w szazry drelich ,kombinezon roboczy,buty trapery mocno używane ,gadał troche z kucharzem lub pracownikami wygladał na jakiegoś stróża dozorcę.Polubił mojego tate i jego kolegę ,który dobrze mówił w obcym jezyku mój tata nieco słabiej.Mówił im, ze ma długi prosił o pożyczke a oni chętnie mu kupowali tam zupy czy papierosy .Póżniej juz nie było tego faceta .Kiedy mój ojciec z kolega mieli wracąc do Polski znaleźli w swoim pokoju w hotelu pracwniczym zaproszenie na kolację,Pojechali pod wskazany adres .Okazało sie,ze ten skromny znajomy ze stołówki był włąscicielem fabryki w, której pracowali ,miał udziały w autostradach sieć autokarów daleko bieżnych .,mieszkał w zupełnie przeciętnej willi wyposażonej jednak , w nawoczesne centrum dowodzenia Mojemu ojcu i jego kumplowi dał wysokie premie na odprawę .Pozory jak i ubiór mogą byc mylące.

    Polubienie

  15. Coś pochrzaniłeś w obliczeniach. Nie wiem jakim cudem wyszło ci 8.3 miliarda dolców.
    Policz jeszcze raz 2020(lat)*365(dni)*24(godzin)=$35,390,400,000.
    Skąd 8.3 miliarda – nie wiadomo. Ale clickbait jest.

    Polubienie

  16. Celem życia nie jest nowa torebka? Uśmiech drugiego człowieka, jest więcej wart od kolejnej pary szpilek? Dlaczego? Ano pewnie dlatego, że nie chodzisz w szpilkach. Prosta sprawa.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.