Z tymi romansami to jest tak, jak w tym dowcipie, gdzie facet wstał rano i wypełzł ze swojej nory, drapiąc się po jajach i spodziewając się, że ten dzień będzie odrobinę lepszy niż setka chujowych za nim.
Pewne przesłanki ku temu były, bo tego dnia były jego urodziny. Miał nadzieję, że żona da mu prezent (może nawet zegnie się do berła). Oczywiście, nawet nie złożyła mu życzeń. Za to kompletnie spierdoliła jajecznicę. Dzieci nie oderwały łbów od komórek. Ale po nich to się nawet za dużo nie spodziewał.

Facet, wkurwiony, poszedł do pracy.  Ale gdy jego sekretarka powiedziała: ”Dzień dobry, szefie, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO” zrobiło mu się odrobinę milej. Kiedy więc przyszła około 18 i spytała czy może ma ochotę wyskoczyć do baru i zrobić drina, szybko się zgodził. Bo tego właśnie potrzebował. Szybkiej najebki, aby zapomnieć.

Drin za drinem, ona zaproponowała, by wpaść do niej na chwilę. Facet może i trochę się zdziwił, ale pomyślał, że skoro ślubna lodów już nie kręci, to trzeba się stołować na mieście. Poszedł. Przy drzwiach powiedziała, że na chwilę pójdzie do sypialni, ale zaraz będzie z powrotem. Po kilku minutach wyszła, niosąc ogromny tort urodzinowy. Obok stała jego żona, dzieci, przyjaciele oraz współpracownicy. Wszyscy śpiewali : „STO LAT, STO LAT!”

A on, kurwa, po prostu siedział na tej kanapie… Nagi. Zakładając prezerwatywę.

xxx

I jak ktoś stwierdzi, że ten dowcip nie trzyma się kupy, to ma we mnie śmiertelnego wroga, bo dowcipy nie po to są, aby trzymać się kupy, tylko śmieszyć i żerować na najprostszych instynktach.

A w tej historii szefa i jego sekretarki znajduje się sporo prawdy. I zaraz to udowodnię.

Dlaczego mężczyzna zdradza?

Mężczyźni to taki dziwny gatunek, który sens swego życia odnajduje przez pracę. I taki facet zapierdala w firmie po 10 – 12 godzin. Siedzi za tym biurkiem. I się stresuje. Co mu tam dziś nie wyszło. Bo w korpo zawsze coś nie wychodzi. Zawsze coś ktoś zjebał. I się spina. Mięśnie mu się spinają. Cały jest ponapinany. Jego życie to praca. Jego hobby to praca. Nie jest w stanie zrobić nic innego. Nic nie czuje. Kompletnie. Ma tylko zadania do wykonania.

I w organizmie dzieją mu się dwie rzeczy. Albo ma niski poziom testosteronu i kutas mu nie staje, albo normalny, a za to wysoki poziom prolaktyny, więc dymać mu się nie chce lub wzwodu nie ma. (Natomiast zaczyna przechodzić laktację.)

I jego kobieta zaczyna narzekać, że nie ma seksu. “Dlaczego nie ma seksu? Czy Tobie na mnie już nie zależy?” A on zaczyna dopisywać ten seks do swojego grafiku, bo przecież nikt nie może być niezadowolony. Czyli: odprowadź dziecko do szkoły. Zrób raport. Zawieź samochód do warsztatu. Poćwicz na klatę. Albo przygotowania do maratonu. Albo crossfit. No i zerżnij swoją laskę, żonę czy kogo tam masz, w pozycji na rozgwiazdę. I on zjawia się w domu wieczorem, zjebany po odhaczeniu tej całej listy i widzi swoją kobietę w dresie i niby wie, że musi, ale z trudem osiąga półwzwód. Zamiast tego siada więc przed kompem i na porn hubie w trzy minuty załatwia temat. Na własną rękę. Bo tu jest w końcu zrelaskowany. W swoim naturalnym środowisku: chuj, biurko i komputer.

Kryzys mu więc w związku narasta, bo jak to mawiał mój kolega Kogut: “Kobiecie odpierdala, jak nie ma bolca”. Jak ktoś Koguta nie lubi, bądź go to sformułowanie do głębi uraża, to może sobie zacytować mądrość ludową: „kobieta która w nocy jęczy, w dzień nie warczy”.  

(I podaje nieprzypaloną jajecznicę).

Dla kobiety brak seksu w związku to oznaka, że coś w tej relacji się zesrało od podstaw. Zaczyna więc robić różne chaotyczne rzeczy, jak na przykład awantury o tematy totalnie z dupy wyjęte. Dlaczego nie przymocowałeś tej półki, bądź znowu zostawiłeś ślady pasty na umywalce?

Efekt jest prosty: ona jest coraz bardziej podkurwiona, on wraca coraz później do domu. A tu w pracy nagle pojawia się ładna koleżanka. Jest zawsze świetnie ubrana, zawsze dobrze umalowana, wygląda, jak panie z zespołu Serebro (jak ktoś nie widział, to niech sobie zobaczy, dla mnie najładniejsza jest Olga Sieriabkina, a jak nie chce zobaczyć to niech nie ogląda). 

 Ale to nie wszystko. W tym dowcipie, który cytowałem na początku sekretarka jest miła. I – suprise, suprise – to, kurwa, działa. Jak jesteś w domu opierdalany, a w pracy ładna laska cię pochwali i na dodatek z niczego nie robi problemów, to od razu robi się z ciebie Kazio Marcinkiewicz. I zaczyna się flirt, budowanie napięcia, więc ona wygląda jeszcze lepiej. Bo się stara, bo długo wybiera ciuchy, bo kupuje dla niego bieliznę. Ona nie ma dla niego żadnych zadań, nie ma żadnych pretensji. Więc nagle okazuje się, że ten kutas jednak staje i to staje mu bardzo. Na koniec siedzi więc na tej kanapie, naciąga prezerwatywę i ma nadzieję, że nikt jednak nie wpadnie z przyjacielską wizytą złożyć mu życzenia.

Dlaczego kobiety zdradzają?

A z tym to już jest jak z pewną zagadką: Co ma osiem nóg i jedno oko?

Nie. Nie gąsienica.

Odpowiedź brzmi: dwa krzesła i pół ryby

Że dowcip bez sensu? Nie, to pytanie było bez sensu. Kobiety zdradzają tak samo często jak mężczyźni, a nawet częściej. Tylko mówią o tym dużo mniej. I złapać jest je trudniej. I robią to z podobnych przyczyn, co wyjaśnię na przykładzie kuzyna mojego kumpla.

Kuzyn miał żonę i dwójkę dzieci. I wrócił pewnego dnia wcześniej, i ją znalazł, jak robiła loda jakiemuś aktorowi z ‘Na Wspólnej’.

Nie na kanapie. Na kolanach.

Miesiąc później wszyscy siedzieli na imprezie rodzinnej i laski z familii kumpla skomentowały, że „oczywiście szkoooda, że go zdradziła, ale one ją rozumieją! Bo ona cały czas była sama, a on w pracy. Z chłopa żadnego pożytku”. Mój kumpel się wkurwił, że jak to, tak łatwo usprawiedliwiać kurestwo?! “Wszystkie dupy są takie same!” – zawył.

Usiłowałem mu wytłumaczyć, że to jest bardzo pouczająca lekcja życiowego okrucieństwa. Bo tak naprawdę te wymagania kobiet wobec mężczyzn sprowadzają się do dwóch rzeczy: chcą trochę ich czasu i chcą ich uwagi. Chcą czuć, że są dla nich ważne. Reszta to dekoracje.

Ta ładna koleżanka z pracy dlatego godzi się pobawić bombkami kolegi z pracy, bo w domu ma zazwyczaj faceta, któremu już się starać nie chce. Tylko burczy. Który tnie na konsoli w t-shircie, w samych gaciach, ciągnąc przy tym browara. I mówi: ale mogłabyś trochę schudnąć? Dupa ci urosła. 

A kolega z pracy jest jak święto. Zawsze w garniturze. Zawsze zadbany. Zawsze uśmiechnięty. Podkręca ją mailami. Idą razem coś zjeść, gdzie on mówi jak ona pięknie wygląda. Rano, ona stojąc przed szufladą zastanawia się więc jakie majtki i jaki stanik dla niego założyć. Bo wie, że będzie je zdejmowała. A w weekendy wybierze takie, które dobrze wyglądają na zdjęciach, jakie będzie mu wysyłała.

Oboje widzą siebie tylko w najlepszej wersji demo. Być kotem, wyglądać zawsze pięknie.

W zdradzie nie chodzi o seks

I proszę mi tu, kurwa, nie prychać i na monitor nie pluć, bo to nawet nie mój monitor, tylko twój. Ale powtórzę: w zdradzie nie chodzi o seks.

A o co? O głód naszej wyobraźni, która długo nie była zaspokajana. Wyobraźni tego, jak wygląda ta druga osoba nago, co do nas czuje, czy o nas myśli. Ba, chodzi nie o pocałunek, ale wyobrażenie sobie, jak ten pocałunek wygląda.

Nie chodzi tu o sam akt wsadzenia. Chodzi o teatr, który go poprzedza. Zdarza się zresztą, że samo tarcie naskórka o naskórek ludzie odnajdują jako skrajnie rozczarowujące. Że niby powinno być ekscytująco, a było przeciętnie.

Bo zdrada to tęsknota za tym jak to było kiedyś. Chodzi o tęsknotę za intensywnością. Chodzi o tęsknotę, aby poczuć, że się żyje.

I teraz można sobie zadać najważniejsze pytanie:

Jaka była motywacja tej zdrady?

Ludzie zdradzają z różnych powodów.

Bo się zwyczajnie zakochali. Głupio. Szaleńczo. Na oślep.

Bo chcą odejść.

Bo czegoś im brakuje w związku, ale z różnych przyczyn to, co jest w tej relacji powoduje, że chcą w niej nadal być.

Bo chcą być złapani przez partnera, który ich nie słucha, albo chcą się na nim zemścić.

Bo mają okazję, aby się puścić i aż ich kolana grzeją.

Tak naprawdę jednak romans/zdrada to sygnał ostrzegawczy, jak syrena w elektrowni atomowej, tuż przed wybuchem. Jest oznaką głębszej choroby. W nas. Jest jak maść, która ma zlikwidować zewnętrzne oznaki infekcji, jak lek homeopatyczny na chorobę kryjącą się gdzieś głębiej. Znaczy się, na pewno jest miło, ale raczej twoje problemy się zwiększą niż zmniejszą.

comment_MOvS9WK8JZlvZdPeDhOK4JDiKZRxfvPf,w400
Zdrada to tak naprawdę sygnał, mówiący do osoby, która się puszcza: “Czy naprawdę wykorzystałeś to, co dostałeś w swoim życiu? Czy nie spierdoliłaś przypadkiem czegoś, koleżanko, kolego? Czy nie czujesz braku satysfakcji z powodu swojej pracy, życia osobistego? Czy nie czujesz, że w życiu coś ci nie wyszło, a teraz szukasz czegoś, co to przykryje (czytaj: inny penis, inne cycki na całe zło?).

Romans bierze się z deficytów, które wyrabialiśmy w sobie latami. Bo facet na przykład uważa, że za mało podymał w swoim życiu i to go gdzieś tam dręczy. Bo w korporacji ma target. Tu też chce wyrabiać liczby. I widzi, że mu się plan, tfu, rozporek nie domyka.

Romans bierze się z zaniedbań w związku, które narastały latami. Zdrada nie zaczyna się w momencie, kiedy ściągasz z kogoś majtki. Zaczyna się wcześniej. Od dojebek. Od przemocy psychicznej. Od olewania tej drugiej osoby. Od pogardy.  Od myśli: „co ta kretynka znowu wymyśliła”, po: „jak mogłam się związać z takim debilem”. 

Romans wreszcie bierze się z wysoko zawieszonej poprzeczki. Kiedyś małżeństwo było kontraktem. Jak ojciec rozmawiał z synem na temat narzeczonej, którą mu ustawił, to wyglądało to tak:

– Jak ona wygląda? – pyta syn ojca.
– Jest bardzo, bardzo piękna – odpowiadał rozmarzony ojciec.
– A co, widziałeś ją? – syn był zaskoczony.
– Oczywiście, że nie – odpowiadał ojciec. – Ale widziałem dwie kamienice które ma w posagu oraz na dodatek 10 tys. rubli!
– Faktycznie jest przepiękna – w odpowiedzi rozmarzył się syn.

Potem małżeństwo zostało przekształcone w związek z miłości, a później miała być nie tylko miłość, ale i epicki seks. Nie dla prokreacji, ale dla rozrywki i budowania bliskości. A teraz żyjemy w czasach, gdzie ludzie opuszczają związki, czy szukają kogoś na boku nie dlatego, że są nieszczęśliwi, tylko dlatego, że mogliby być szczęśliwi bardziej. Zatem nasze wymagania względem partnerów znacząco wzrosły, dlatego zamiast jednego partnera na życie coraz częściej jest dwóch albo trzech. Pytanie, czy jednocześnie czy po sobie. Jak to kiedyś powiedziała psychoterapeutka Esther Perel:

„Kiedyś monogamia oznaczała jedną osobę na całe życie. Teraz monogamia oznacza jedną osobę na raz.”


Jak sobie poradzć po zdradzie?

Tylko w internetowych memach wszystko jest jasne i proste. “O miłość się walczy”, “Ten sam partner bez zdrad aż po grób”, “Żony są w domu, a kurwy za płotem”, “Wszystko się zmieni w twoim życiu, jeśli tylko trafisz na właściwą osobę, bo będziesz chciał być jej wierny a ona będzie wierna tobie.”

Odpowiem filozoficznie jako autor trzech książek i czwartej prawie właśnie skończonej: chuja, tam, chuja.

Bo w życiu często jednak bywa tak, że ta osoba jest może właściwa dla ciebie, ale ty nie do końca jesteś właściwą osobą dla niej. I życie rzadko jest tak cudownie czarno-białe, że możemy podjąć bardzo trudną decyzję i od razu poczuć się z nią dobrze.

Chcę zatem na koniec tego – już i tak zbyt długiego – wywodu powiedzieć cztery rzeczy.

Rzecz pierwsza.

Zdrada to sytuacja, kiedy na stoliku leży wiele rzeczy nagromadzonych przez lata. I ktoś nagle podchodzi do tego stolika i kopie go, wywracając cały. Wszystko trzeba ułożyć na nowo. I pierwszą reakcją kiedy to wychodzi na jaw jest: zostawić to i uciec. Wywalić go/ją ze swojego życia.

Związki, które są już wcześniej na krawędzi, zazwyczaj się wywracają. Większość związków jednak jakoś się po tej zdradzie wcześniej czy później podnosi. A o tym czy rozstawać się czy nie, pisałem tu i nie będę się powtarzał.

Rzecz druga.

Nie warto babrać się w anatomicznych detalach: jak było ci z nim w łóżku, bądź jak długiego ma. To nic nie wniesie. Poza bólem.

To, że ktoś raz czy dwa spruł się na boki nie przekreśla tego, jakim jest człowiekiem. Nie przekreśla tego, jaką jest matką ani jakim jest ojcem, czy można na niego liczyć, czy jest odpowiedzialna/odpowiedzialny i czy będzie nas wspierał w razie problemów.

Rzecz trzecia.

Zdrada to info dla obu stron w związku: to, co było, nie sprawdziło się.

To oprócz bólu jednak szansa rozpoczęcia czegoś na nowo. W końcu uczciwego postawienia sytuacji, co nie grało w związku. Czego brakuje jemu, czego brakuje jej.

Rzecz czwarta.

To, że ktoś będzie przypominał w chwilach słabości: “A ty się puściłeś z nią/z nim”, płynie z bólu osoby zdradzonej. Ale skoro to kogoś boli, to znaczy, że ciągle kocha i że ciągle tej osobie zależy. (Czyli milutko, jak cholera.) To, że strona zdradzana chce o ten związek walczyć jest oznaką miłości. Że wkurwiona jak żbik stoi jednak obok, czasami płacze, czasami wyje, ale mimo to nie poddaje się i chce coś z tym zrobić, to jest właśnie prawdziwe uczucie.

xxx

I na koniec. Zanim się z kimś zwiążesz, kurwa, pomyśl. Nie chujem. Nie macicą. Żeby czerpać przyjemność z wierności, trzeba być poukładanym samemu ze sobą. 

Dzisiejsze związki mają w sobie od początku podskórne, bezczelne, skrywane poczucie tymczasowości.

Czy biorąc kota, bierzesz pod uwagę, że oddasz go komuś jak ci się znudzi albo będziesz chciał kupić nowego?

Nie, prawda? Wobec kota deklarujesz współistnienie, aż jedno z Was nie zemrze. Nawet jak kot będzie stary, brzydki i wyliniały. A Ty jeszcze brzydszy/brzydsza. Tak samo powinno się robić ze związkami.

To STO LAT, STO LAT! I wnośmy tort.

christopher-campbell-30252-unsplash

Photo by Christopher Campbell on Unsplash

51 uwag do wpisu “Dlaczego on mnie zdradził? / Dlaczego ona mnie zdradziła?

  1. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś. Do pewnych prawd sama na szczęście w końcu dojrzałam. Bo słowo DOJRZEĆ jest tu kluczowe. Niektórzy mądrzeją szybciej, niektórzy później, niektórzy nigdy, a i „stare dusze” się zdarzają, które po prostu wiedzą i czują wszystko wokół dużo dojrzalej, niż wskazywałby na to ich wiek.

    Jedyna uwaga, jaką mogę wnieść, odnosi się do fragmentu:
    „To, że strona zdradzana chce o ten związek walczyć jest oznaką miłości.” To wszystko zależy od sytuacji. Ogólnie uważam, że jedną z najszlachetniejszych cech, które człowiek powinien w sobie pelęgnować jest honor i zdrowa duma. Jest cienka granica pomiędzy wybaczaniem i trwaniem obok z miłości, a z braku szacunku do siebie. Ale tak jak mówię: to zależy od wielu czynników.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wszystko to dość słuszne(w mojej ocenie, rzecz jasna 🙂 ale pewną niezgodę wywołuje sformułowanie „stara dusza”. Staram się zwracać uwagę na takie – zdawałoby się – niuanse, które jednak mają spory ciężar gatunkowy i jakoś tam wartościują. W naszym kręgu kulturowym, pomijając zabytki i pieniądze rodów szlacheckich, określenie „stara” ma pejoratywne zabarwienie a do tego, jak sama napisałaś w tym samym zdaniu: „Niektórzy mądrzeją szybciej, niektórzy później, niektórzy nigdy”. Jak widać, to nie wiek determinuje mądrość czy zrozumienie. Po prostu, u niektórych proces mądrzenia przebiega szybciej niż proces starzenia, u innych wolniej, a jeszcze u innych wcale(znaczy zachodzi tylko starzenie się :).
      Proponuję zatem „mądre dusze”. Tak po prostu. Pozaczasowo.
      Odniosę się jeszcze do „honor i zdrowa duma”, które przedkładasz ponad inne cechy. Owszem, bardzo to wzniosłe i piękne ale do tego zdolni są tylko ludzie posiadający odwagę. Mowa o tzw. odwadze cywilnej.
      A cały proces wychowania/kształcenia usiłuje tę odwagę cywilną stłamsić i zastąpić konformizmem związanym z konsumpcjonizmem. To proces formatujący.
      Bardzo wielu, osiągając wiek dorosły nawet nie wie czym honor lub zdrowa duma są, i notorycznie mylą je z narcyzmem i postawą malkontenta albo tzw. buntownika bez powodu 🙂
      Co do wierności/niewierności to autor konsekwentnie i w swoim stylu opisuje część rzeczywistości, niemal całkowicie „znikając”(i to też konsekwentnie) prawie wszystko wokół czego cała sfera seksualności i erotyzmu się kręci – czyli instynktu rozmnażania się 😉

      Polubione przez 1 osoba

      1. Stara dusza ma swoje źródło w reinkarnacji- a przynajmniej ja to sformułowanie tak rozumiem. Dusza, która już wiele razy żyła i doświadczała, co sprawia, że więcej wie, więcej widziała i przez to zachowuje się w nowym wcieleniu dojrzalej.

        ODWAGA! Toż to cnota nieodłączna od honoru 🙂
        Dziękuję za wyczerpujący odzew- takie są najlepsze 🙂

        Polubienie

    2. Myślę że nie mowa tu o patologicznym narzucaniu się gdy zdradzający ma wszystko w dupie włącznie ze zdradzanym. Zdradzający wyraża skruchę a zdradzany pomimo bólu , szlochu , płaczu itp dopuszcza myśl by wybaczyć bo kocha i wie że „To, że ktoś raz czy dwa spruł się na boki nie przekreśla tego, jakim jest człowiekiem. Nie przekreśla tego, jaką jest matką ani jakim jest ojcem, czy można na niego liczyć, czy jest odpowiedzialna/odpowiedzialny i czy będzie nas wspierał w razie problemów.”

      Polubione przez 2 ludzi

  2. Bardzi trafione z poczuciem tymczasowości. Mam wrażenie, że ludzie parują się wle mają z tyłu głowy, że to tymczasowe BO PRZECIEŻ TRAFI MI SIE KTOŚ LEPSZY i na pewno stać mnie na więcej, więc tym samym za bardzo się nie przywiązuje. Tyle, że jedna ze stron zawsze wkręci się bardziej.

    I tak to prawda. W zdradzie nie chodzi o głód seksu i orgazmu. Chodzi o pragnienie uwagi, wysłuchania, bycia i miłości. Jeśli ktoś w związku idzie do łóżka z inną osobą, to głównie zdradza go na poziomie mentalnym. Zdrada zaczyna się w głowie i w sercu.

    Myślę, że nasz mózg podejmuje decyzje znacznie szybciej niż penis w wzwodzie czy napalona kobieta.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Wkurwił mnie ten tekst na maksa.Dlaczego? Bo niestety jest prawdziwy..,. Żadne tam ale z niego męska szowinistyczna świnia zostawił mnie po 20 latach, tylko o kurwa ja też jestem winna… Doszłam już co prawda do tego wniosku wcześniej co pozwala mi cieszyć się drugim małżeństwem i mieć nadzieję, że nauczyłam się na błędach… Oczywiście moja świadomość całego związku przyczynowo-skutkowego nie zmienia faktu, że Były jest dla mnie fiutem do potęgi… Bo zachował się tak jak się zachował..Bo okazał zero klasy.. itp… ale cóż… niezłą suką potrafiłam być….

    Polubione przez 1 osoba

  4. ja po popitolonym związku szukam takiego Krzysztofa Columba,który na nowo odkryje topografię stref erogennych mojecgo ciała;), za maz już nie wyjde.Po wystarczy mi pare milych doznan.Aczkolwiek miłoby było jak będzie jeszcze trochę sympatii 😉 I serio pisze w imieniu wielu kobiet wolnych . konsternacjajaką wywołują pana książki siegnela zenitu co opisałam w mailu .Wpis fajnie się czyta posmialam się zdrowo.

    Polubienie

    1. Fajnie się czyta, ale to taka wręcz popkulturowo-stereotypowa zupka. Może bigos 😉
      Mnie się zdarzyło i nawet jeśli to trwało kilka(naście) miesięcy, to serio-serio – chodziło wyłącznie o seks a nieodłączny element zauroczenia to nie była żadna kompensacja, tylko chwilowa nadwyżka endorfin i całego tego bałaganu chemicznego.
      Różnie bywa.

      Polubienie

  5. Profesor Wolniewicz z Ciebie nie będzie….Ale brandzolwac do teledysków, żreć oraz chlac potrafisz. A ponad tym wszystkim jest sadyzm, stalking i niespełnione marzenie o zajebistym seksie. Odpieprz się od ludzi i ogarnij swoj SMUTEK Panie Ego. Robisz kasę jadąc na ludzkich slabosciach SLABEUSZU. A real zmieniasz na wirtual. W wirtualu żyjesz, a w realu udajesz, że żyjesz. Nawet widząc cię na ulicy twój wzrok oderwany jest od rzeczywistości. Trzepie cie kiedy nie masz w zasiegu internetu. Nawet wtedy bedac w gorach dawales sygnaly poprzez internet(sic!) Dorosly facet…. He, napisz teraz serie „Czarny i wakacje z laptopem”. Jesteś jeden wielki tazajacy się w smutku i ludzkich własnościach potwór. A historie „chuja tam chuja” się zdarzają. Tylko ty nieszczesniku przyciagasz same smutne. I sam swoją stworzyles smutna. Dziękuję ci za te moc smutku panie chuj-men. Pasją, radoscia, szczeroscia, miloscia od ciebie nie wali.

    Polubienie

  6. Zręcznie napisany post, podobał mi się styl.

    Skoro wspomniałeś Esther Perel, a piszesz o temacie zdrady – czy czytałeś jej najnowszą książkę „The state of affairs”?

    Polubienie

  7. Oj dawno Cie nie czytałam.
    Masz Pan rację, ja właśnie teraz przechodzę takie ciche dni że swoim starym ale już nigdy nie zdecyduję się na High life czyt. wydawałoby się że zapowiada się superseks, superwieczory, super kolacje, super emocje. To wszystko jest:tydzień, dwa. Potem jest to samo. Rozlazle kapcie, drapanie po jajach, kłótnie o wyniesienie śmieci.
    Hmm…

    Polubione przez 1 osoba

  8. Wpis dobry, ale pitolenie o zostawaniu, wybaczaniu, etc. żałosne. Przed zdradą trzeba było zrobić jedną z 3 rzeczy:
    1) rozstać się
    2) naprawić to co nie działa
    3) ustalić, że jesteśmy razem, bo się lubimy, ale możemy oboje bzykać na boku.
    Czyste i klarowne. Gadanie, że sekretarka ma fajniejsze seksowne majtki to żadne wytłumaczenie.
    A jak ktoś ma efekt Coolidge’a zaszyty w genach to niech się nie hajta 🙂

    Polubienie

      1. mała uwaga DO Ponice – w życiu nic nie jest oczywiste jak mawia moja znajoma pisarka ,, Święta może być dziwąa a dziwka świętą ”-i to było dawniej .Chociażby wielkie kurtyzany z Wenecji stawały się fundatorkami sierocinców i przytułków.W ostatecznej rozgrywce liczy się nawrócenie i zal za złe uczynki.Nie chce moralizować ale każdy ma swoja wole i sam odpowiada za siebie.

        Polubienie

      2. Do Mandarynka. „W ostatecznej rozgrywce liczy się nawrócenie i zal za złe uczynki”. Klaniam sie wobec takiego komentarza. To jest COS czego Autor nigdy nie napisal. Nie pytam nawet Jego o praktyczna strone. Pozdrawiam.

        Polubienie

    1. Przecież taki jest charakter tego bloga. Ktoś to traktuje poważnie? W sensie – ktoś poza przedziałem wiekowym <25 lat? Przecież to na tym polega, tu jest spłaszczone, zwulgaryzowane a czasem zabawne, choć raczej rubaszne.
      Natomiast, jeśli dobrze myślę, to autor nie pisze pod pseudonimem. To po prostu skrót 🙂

      Polubienie

    2. wszystko ok… ale co Ci to da i po co to?
      wazna tresc, wartosc merytoryczna (o ile istnieje) czy to jak typ sie nazywa? a jesli tak to po co_ chcesz wiedziec jaka szkole skonczyl, z kim byl, kogo bzykal, gdzie i z kim pracowal, czy mial dlugi czy o co chodzi, przepraszam?

      Polubione przez 1 osoba

    1. do Ponice : każdy nawrócony jest mily dla Boga nawet jak to nawrócenie przyjdzie pozno.Grunt to szczery zal.Swietych na ziemi brak ,Co najwyżej można trochę tego brudu oskrobać poprzez dobre uczynki.TAK nawet drobne gesty wiele daja .Wiem , bo poniekąd jestem na etapie nawrócenia. Staram sie czynic dobro godzę zwaśnionych , wspieram strapionych Pozdrawiam cie Ponice akurat z pielgrzymki .: } wyluzuj

      Polubienie

  9. Dlaczego nie ma”..bo brakuje jej sexu”?? Stereotypy..wszędzie to samo. Nie potrzebuję adoracji czy romansu tylko sexu o wiele częściej niż mój facet z którym jest super.. ale za rzadko.
    Po drugie moje panie- dlaczego sobie po prostu nie bierzecie tego czego pragniecie zamiast tylko czekać aż on sam coś tam zainicjuje( uprzedzając pytania:dla mnie to też mało)? Faceci uwielbiają być” brani”😉

    Polubienie

    1. Oczywiście że uwielbiają. Kto nie lubi poczuć się pożądany(czyli atrakcyjny :).
      I oczywiście jest tak, bardzo często – że wcale nie chodzi o jakieś deficyty, wydumane niedobory, legendarne zagonienie czy cokolwiek innego z szerokiej palety możliwości.
      Ja widzę wynurzenia w rodzaju „on mnie nigdzie nie zabiera/daję sygnały a on nie inicjuje” to się zastanawiam jakim cudem walizka/symulator_dziewicy piszą na forach w internecie 🙂

      Polubienie

  10. Byłam w takiej sytuacji. Dwa lata po ślubie i bach! Zdrada. Intuicja podpowiadała mi wcześniej, że coś jest z nim nie teges. Wiedziałam, o kogo jestem zazdrosna. Ale kiedy się dowiedziałam, w przeddzień jej ślubu (!), na który oboje mieliśmy iść, że ona go kocha, on kocha ją i ta **** jednocześnie chce wziąć ślub to mnie szlag trafił. Jeszcze większy, gdy dowiedziałam się, jaki był powód notorycznego ostatnio obniżania przez niego poczucia mojej wartości i samooceny- oboje chcieli obarczyć za rozpad jego (czyli też mojego) małżeństwa- mnie. Ona udawała tą troskliwą z tekstami w stylu ‚jak Ty z nią możesz wytrzymywać’, ‚zasługujesz na dużo więcej’, ‚ona nie zasługuje na Ciebie’ itp. Skąd wiem? Bo dobrałam mu się do telefonu. Wszystko miał poblokowane, ale ja czułam, wiedziałam, że muszę się dowiedzieć, bo jak nie teraz to nigdy. I intuicja mnie nie oszukała. Gdyby nie to, nadal żyłabym w wielkim nieszczęściu, codziennie płacząc, bo nie rozumiałam, dlaczego on mnie od siebie odsuwa, traktuje jak zawadzającą rzecz i ignoruje próby naprawy sytuacji z mojej strony. Co więcej – romansując z nią, starał się o dziecko ze mną… Rano, po wszystko wyjaśniającej nocy, spakowałam rzeczy i na zawsze odpuściłam tamten dom. Dlaczego? Bo chciałam dać mu szansę po tej zdradzie. Odpowiedział ‚ale ja jej nie chcę’. Na co miałam więc czekać? Pomyślałam nad tym jeszcze 2 miesiące i złożyłam pozew o rozwód. Teraz jestem szczęśliwą rozwódką w szczęśliwym związku z Mężczyzną, o którym zawsze marzyłam, a nie śmiałam nawet myśleć w kategoriach realności. W ciąży nie byłam. Rzecz działa się 3 dni przez naszą rocznicą ślubu. Widocznie los, Bóg (nieodpowiednie – według przekonań – skreślić) wiedział dokładnie, co robi. Ta laska to była ta ‚przyjaciółka, o którą miałam się nie martwić’. Ona ślub wzięła, a potem regularnie dawała d…. dwóm facetom naraz. Rozwiodła się i spodziewają się dziecka z moim byłym. Ale nie da się zbudować szczęścia na czyimś nieszczęściu. To prędzej czy później do nich wróci. Bo karma to pamiętliwa suka. Bo oni znali tylko swój idealny obraz, będący opozycją do tej ‚złej żony’ i ‚nudnego narzeczonego’. Bo to było atrakcyjne. A prawdziwe życie pokaże prawdziwe oblicza. Niech żyją długo, a czy szczęśliwie? To już nie moja broszka. Amen.

    Polubienie

  11. Jakie to słabe. Co się stało z moim pokoleniem, że ma tak ograniczony horyzont? Opisuje Pan marginalną rzeczywistość, wewnętrzną pustkę bez przekazu. Życie tak nie wygląda i nie kręci się wokół seksu. A jeśli ktoś ma poczucie, że autor „trafia w punkt”, to może najwyższy czas już wyjść z tych internetów.

    Polubienie

      1. Rozumiem przekaz, tyle, że forma w jakich realiach dochodzi się do puenty jest wypaczona. Bohaterzy wpisów niezależnie od swoich głębokich (lub nie) wewnętrznych rozterek, poczucia bezsilności i przytłoczenia sytuacją związkową zawsze wybierają te samą drogę by dać upust swojej frustracji: sex z kimś tam, gdzieś tam. Pan Piotr stworzył przewidywalny schemat wpisów, dodając co jakiś czas przekleństwo, które nie wiem jaką funkcje ma spełniać w tekście i wszystko to razem ma być odwzorowaniem życia ludzi pokolenia Ikea z wyniosłym morałem na koniec. Nie wiem gdzie autor czerpie inspiracje, ale wątpię że z życia ww. ludzi, po kimś kto wydaje niedługo czwartą (sic!) książę można więcej oczekiwać.

        Polubienie

        1. ..to już inna bajka jak wysokich lotów jest przekaz. Na pewno trafia w, co najmniej ,ponad połowę ” naszych” życiowych scenariuszy, a to z czym się identyfikujemy jest ( stety lub nie-) bardzo popularne..daje wyściółkę dla nowych czytelników następnej książki.

          Polubienie

        1. Każdy piętnuje i bluzga tego, kto” zdradził” uprawiając przygodny seks a co z partnerem który podczas karania/ upominania latorośli, czy nawet bez okazji ,zamiast stawać murem za drugim rodzicem poprawia go lub co gorsza- poniża czy wyśmiewa przy dziecku..a stawanie po stronie „mamusi” gdy idzie o jakiś spór z teściami? To nie zdrada? ? Dla mnie jeszcze gorsza niż ten numerek na boku, bo prosto oczy.

          Polubione przez 1 osoba

  12. Trochę zaczyna to być jak „patostream”. Może akurat Autor tak ma że porusza się w specyficznej jednoprocentowej „wspólnocie” ale nie jest to raczej „pokolenie ikea” a raczej ułamek na poziomie błędu statystycznego w „pokoleniu ikea” który jest na swój sposób nieporadny i szuka na siłę racjonalnych usprawiedliwień nie widząc tej nieporadności co na swój sposób jest zrozumiałe jako że ocena samego siebie zwykle jest pozbawiona kontrastu i perspektyw (wielu perspektyw) a więc niezasadna jak ocena.
    Zapewniam że w niezwykle licznym przedziale „pokolenia ikea” poruszam się. Są to ludzie całkiem normalni, każdy ze swoim pomysłem na życie, z rozterkami takim czy innymi, ale zupełnie nie pasujący to postrzegania życia niczym przysłowiowy „pantofelek” tudzież wyrażając językiem analogicznym do Autora, nie rozpatrują wszystkiego według zasady „czy ja to wyrucham, czy to wyrucha mnie”.

    Polubienie

    1. ALUNA: nie chodzi o to jak wysokich lotów jest przekaz, bo to osobna dyskusja, zwróciłam uwagę na to jak skrzywiony do granic możliwości obraz przekazuje autor. „Połowa życiowych scenariuszy”- to gruba przesada, rozglądam się wokoło i naprawdę widzę, że nie tak żyją ludzie. Stąd moje zdziwienie jakim cudem autor wydaję kolejną książkę, wydaje mi się, że niestety jest to tylko strategia marketingowa,żeby podbić sprzedaż, tania sensacja, manipulowanie czytelnikiem. Bardzo to smutne wszystko.

      Polubienie

  13. o k,,,,,wa ciagle o dymaniu, dupach do zajeb……ania. NA co dzień tak sie wulgarnie nie wyrażam ale na tym blogu ciagle o jednym .Czy autor jest az takim fanatykiem seksu i dymania .Dlaczego nie wnosi czegos konstruktywnego do zycia .niech napisze cos o ludizach z horyzontem .Czy wszyscy bohaterzy tych wpisów to takie zrypane wewnętrznie i wewnętrznie kukły. depresji sie można nabawić

    Polubienie

  14. Drogi Piotrze, bardzo spodobało mi się stwierdzenie, że w zdradzie nie chodzi o seks. Masz rację. Myślę, że zdrada zaczyna się o wiele wcześniej – w naszym umyśle. Zaczyna nam w związku brakować emocji i uczuć, problemy się kumulują i nie widzimy szansy na lepsze jutro. Następuje eskalacja negatywnych odczuć. Seks jest tylko zwieńczeniem tego procesu. Można porównać to do erupcji wulkanu. W obu przypadkach efekt ostateczny jest równie niszczący. Liczę na to, że w kolejnych wpisach poruszysz temat wybaczania – zarówno w życiu codziennym, jak i związkach.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Bardzo ładny opis, jak dochodzi do zdrady. Prosty, logiczny i całkowicie fałszywy(przynajmniej jako typowy scenariusz). Ale zapewne sprawdzi się w przypadku osób o charakterze „jak jest wszystko dobrze to źle się czuję, bo to znaczy ze ca chwilę pierd…ie”. Czyli typowi cierpiętnicy-malkontenci. Bo to głównie oni się karmią emocjami, zawsze chcą więcej i nigdy nie jest wystaraczająco dobrze. I to im się „problemy się kumulują i nie widzimy szansy na lepsze jutro. Następuje eskalacja negatywnych odczuć”.
      Ale motywacje są tak różne…że to wręcz kuriozalne, doszukiwać się jednego, wspólnego scenariusza.
      Jedyne co jest wspólne w tym wszystkim to fakt że jakiś, seks się odbywa.
      Ale jasne, jasne, utrzymujcie dalej że tu nie chodzi o seks. Wcale a wcale. O szorowanie pięt nawzajem sobie chodzi i wyciskanie pryszczy, tak z czułością i uwagą, zapewne 🙂

      Polubienie

  15. Mi do małżeństwa wlazła sekretarka mojego meza. Wspaniale umiała wykorzystac swoją pozycje – wyciągając ode mnie informacje (bo to moja koleżanka była)… i korzystając z okazji, ze w trudnej sytuacji życiowej byłam ( chorzy rodzice, małe dzieciaki). Moim mężem zatroszczyła się wzorowo:) rano tyłek dawała jemu wieczorem swojemu mężowi i tak to się kręciło:w niedziele oczywiście zawsze ochoczo na msze biegała. Czasami jakis prezencik mi przesłała. Niesamowite, ze kobiety potrafią być takimi dla innych kobiet… a faceci Phii myślą czym myślą… kiepskie usprawiedliwienie ich – dlatego zawsze trzymałam sztamę z kobietami i wyszłam na tym….Najlepsza kochanka żony koleżanka;) tralalalA

    Polubione przez 1 osoba

      1. No jak nie brać jak dają i to za darmochę. W burdelu trzeba płacić. Ja tam kochanek nigdy nie zrozumiem. Ciesza się ze ktokolwiek je chce – żonaty, dzieciaty – nieważne…. jak nisko trzeba upaść….

        Polubienie

        1. ..podobnież Mężatki przez duże „M”- pije, bije ale jest ! Ha! Jakaż ja wybrana spośród was- niezamężnych ..he he. Ot jak to dopiero trzeba upaść, jaką być zdeterminowaną do bycia tą ” czyjąś”..za wszelką cenę.

          Polubione przez 1 osoba

  16. Esther Pereł powiedziała jeszcze jedną bardzo ważną rzecz. Często zdrada nie wynika ani z nudy, ani dlatego, że w związku są jakieś ewidentne braki czy brakuje miłości. Zdradzają również ludzie, którzy kochają swoich partnerów, bo miłość i pożądanie to dwie różne rzeczy, zwłaszcza po 20-tu czy 30-tu latach. Jesteśmy znudzeni nami samymi w związku, a nie partnerem. Mamy potrzebę przyjrzeć się nam samym z innej, nowej perspektywy.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.