Kiedy po raz pierwszy aktorka Elizabeth Taylor zobaczyła Richarda Burtona on był tak najebany, że nie był w stanie utrzymać w rękach filiżanki z gorącą kawą. Mówimy o gościu, który miał wściekłe spojrzenie i potrafił wypić 14 Krwawych Mary jeszcze przed lunchem. Ona była śliczna, on przystojny. Przy nich Brad i Angelina byli jak Dacia. Elizabeth przytrzymała mu wtedy tę filiżankę. Napili się kawy tak skutecznie, że obydwoje rozwalili swoje małżeństwa, aby tylko być razem. Watykan potępił wówczas ich romans i zarzucił im „erotyczne rozpasanie”. Nieźle, co?

Dalej ta historia powinna brzmieć “I żyli długo i szczęśliwie”, ale jednak wyglądała tak, że pili, ćpali, bili się, nienawidzili się i kochali. Totalne uzależnienie. Małżeństwem byli dwa razy, a mało brakowało, że byliby nim i po raz trzeci. Jeśli więc ktoś potrzebuje dowodu, że w związku powtórnie można obudzić namiętność, która przygasła, to jest to całkiem niezły przykład. A kiedy Taylor, będąc już starą kobietą, usłyszała, że Burton nie żyje, bo dostał wylewu krwi do mózgu, zemdlała.

– Byłam głupia, że tyle razy wychodziłam za mąż. – wyznała. – Prawda jest taka, że teraz większość tych facetów mam gdzieś. Tylko Richarda naprawdę kochałam i to on wciąż się dla mnie liczy.

Marzymy o takiej miłości.

Tyle, że to było Hollywood, a w rzeczywistości zamiast uczuć wymienia się usługi. Kran napraw. Dziecko odbierz. Proza życia polega na tym, że zamiast pierdolić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest upierdolony.

I jakoś robi się przykro. Wtedy pojawia się dylemat.

Zmienić swój świat dla własnego szczęścia?

Pokolenie 30-kilkulatków. Idących przez życie z otwartą przyłbicą, wychowanych i wykształconych. Mających rodziny i małe dzieci. Jednocześnie zmęczonych, znudzonych, sfrustrowanych, pragnących innego życia. Takiego, które daje smak.

I nagle bum. Taneczny wieczór poza miastem, spojrzenie, wspólne gibanie się na parkiecie, drink numer jeden, drink numer dwa. Let’s dance. Crazy night. Drink numer sześć i siedem. Grzecznie lulu.

Jak śpiewa (nomen omen) Czarny HIFI z Pezetem w kawałku ‘Niedopowiedzenia’ – „Zazwyczaj to zaczyna się przypadkiem, patrzysz na mnie (…) Z tych niedopowiedzianych gestów i słów…budzi się zainteresowanie…”

Kawa, sms, kawa, obiad, sms. Peleton niezobowiązujących spotkań. Pełnych słów. Tysiące godzin przegadanych przez miesiące, same rozmowy, kilka przytuleń, niewinny całus ukradkiem w bramie.

Trudne powroty do domu, partnerzy uważający, że po 30-tce należy być już ustatkowanym, że czasy imprez, znajomych i spotkań do rana są już historią. Że nie warto nic, bo można na spokojnie, w domu, kapciach… a po co ty będziesz tak albo inaczej, jestem zmęczona i wykończona… #mdlimnie

A z tą drugą osobą – ogień. Nie ma, że nudno. Spontan, pomysł, kreatywność, inspiracja, wsparcie, odpierdol na każdym froncie, euforia, ciąg na bramkę. Odkryć swoje prawdziwe ‘ja’ dzięki tej relacji, nauczyć się siebie, poznać potrzeby, mówić o nich, mówić bez skrępowania o wszystkim, czuć tak samo.

Walka o lepsze jutro w domu zakończyła się porażką. Miesiące starań o zmiany i powrót do punktu wyjścia. Obecne uczucia do małża nie mają nic wspólnego z tym jakie były kiedyś, w dniu „tak”.

Mijają miesiące i wracają pytania: zmienić swój świat dla własnego szczęścia? Zmienić świat małżonka dla własnego szczęścia? Zmienić świat dzieci dla własnego szczęścia? Czy też kupić nowy model ciepłych kapci i… trwać, wyzbyć się marzeń, które są w zasięgu ręki, które można dotknąć i poczuć, które mają imię. Zamienić marzenia w codzienność i rutynę?

– Sebix

Miłość się brudzi

Co mówi facet po rozstaniu z żoną? „Wiem, że to rozwód, ale cieszę się jak w dniu ślubu”.

W mieście rozwodem kończy się 44 proc. małżeństw. Dla równowagi, na wsi 22,7 proc. Nie, że pola, lasy, łąki, prosiaki i pterodaktyle dają miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Ludzie się wstydzą co inni powiedzą. Najczęściej rozstają się małżeństwa ze stażem od pięciu do dziewięciu lat. „All you need is love” śpiewał John Lenon. Co nie przeszkodziło mu bić swoich dwóch żon.

Ludzie starają się. Starają się bardzo kochać tę druga osobę i co? I chuj. Kto, kto? Koń w palto!  Nic z tego nie wychodzi. Dlaczego? Trochę właśnie dlatego, że się starają. Bo w DOBRYM związku o pewne rzeczy (jak na przykład o szacunek) starać się nie trzeba. One są.

Ludziom ciężko jest zrozumieć i zaakceptować, że miłość jako taka się zmienia. Ewoluuje.

Patrzą na to co się z nią dzieje i są przerażeni, bo rzadko kiedy są to zmiany na lepsze. Raczej z czasem ta miłość się brudzi. Kawałek po kawałku. Jest jak niegdyś elegancka kiecka, z której ktoś oderwał rękaw, ktoś wylał na nią zupę, a ktoś podtarł sobie nią dupę. I pod tym całym syfem, szlamem i brudem ciężko już dostrzec, co tam było na początku.

I można dużo opowiadać, że da się to zreperować, da się to wyprać. Zazwyczaj się nie da. Ludzie wtedy na siebie mocno krzyczą. “To twoja wina! To twoja! Gdybyś nie był taki egoistyczny! Gdybyś nie była taka, sraka i owaka!” W miarę upływu czasu łatwiej jest komuś w związku przypierdolić, niż sprawić przyjemność. Poza tym, walczy się tutaj oko za oko i ząb za ząb. Bo skoro ty mi tak, to ja tobie tak! I kto jest winien? Nie wiadomo. Taka natura miłości.

Dobiera się dwójka osób i nagle coś się kończy a już nic nie zaczyna.

I jeśli…

– nie ma między nimi intymności, a zwłaszcza w małżeństwie często zwyczajnie nie ma z kim pogadać o swoich problemach,

– nie ma wzajemnej troski, zrozumienia,

– nie ma  pocieszenia, gdy ta druga strona ma ciężki czas (powiedziane w odpowiednim momencie: “Ale jesteś fajnym człowiekiem”, potrafi zdziałać więcej, niż dojście na jej tyłek)

… to dalej jest już pustynia.

I idziesz tą pustynią, rozglądasz się na boki. I co? Piach z lewej, piach z prawej, piach z tyłu, a dookoła tylko ścierwojady, pustka i słońce napierdala w oczy. Wtedy na drodze pojawia się oaza, kusząca zielenią i wilgocią. Z cyckami. Albo ze sterczącym fiutem. I ja rozumiem zastrzeżenia, że zarówno na płaszczyźnie idiosynkratycznej, jak i pospolitego stereotypu, fiut nie jest cechą atrakcyjności pierwszego wrażenia, ale chodzi o przedstawienie wewnętrznego rozdarcia.

Lecisz do tej oazy rozkładając nogi (w sensie, najpierw lecisz, a później rozkładasz, bo lecieć z rozłożonymi potrafi tylko Latający Cyrk Monty Pythona). I jest całkowicie inaczej. Jest namiętność. Jest pasja. Jest zrozumienie. Nie ma wyrzutów ze strony tej osoby, nie ma kłótni. Nie ma złych chwil. A na dodatek jest jeszcze zdrada i nikt mi nie wmówi, że to nie podnieca, skoro podnieca.

Bo gdy Janusz mówi do swojej Grażyny po pięciu latach związku: „Ale ładnie dzisiaj wyglądasz” to jest wzruszenie ramionami. Ale gdy Sebix (czyli ten trzeci) mówi do tej samej Grażyny: „Ale ładnie dzisiaj wyglądasz”, to Grażyna ma dreszcz po plecach, a Sebix może tego wieczora potrzymać trochę dłużej ręce w jej włosach.

Wtedy pojawia się dylemat. Jak w tym liście. Wchodzić w to co nowe, czy nie? Zmienić wszystko? Zmienić mieszkanie, zmienić bieliznę, zmienić samochód, często są już dzieci, więc zmienić tym dzieciom życie? I co rodzina powie? I co przyjaciele powiedzą: przecież jesteście tak udaną parą! (Udaną? Rech, rech, rech, spróbuj z tą suką wytrzymać dwa dni).

Jak jest naprawdę między dwójką ludzi to wie tylko ta dwójka ludzi. A kobiety często kłamią, że jest cudownie, że seks jest epicki, a tymczasem nie dotknęli się od roku. Przyznać się wstyd.  

A może jednak walczyć o te resztki, które zostały? Gryźć glebę, zaciskać zęby? W końcu nasza kultura ceni wszystko to, co jest „do śmierci”. To, co jest „aż po grób”. I wyjaśnienia, że nic nie jest wieczne, bo pogoda też się zmienia i jest i lato i zima – mało kogo przekonują. Kobiecie zawsze ciężej jest odejść Wszyscy wezmą ją za dziwkę. Bo przecież powinna się poświęcić, prawda?

To nie jest trudne. To jest kurewsko trudne. To jest mentalne wejście zimą na K2. Kobieta przysięgła, że już nigdy przenigdy nikt inny. Przed majestatem prawa, albo przed majestatem Boga. Złożyła swoje ślubowanie przed całą linią świadków, matką, ojcem, ciotką Halinką, a teraz ona czuje, że wewnątrz niej coś się histerycznie trzepocze i mówi, że nie da rady. Że w gaciach wzbiera i czuje, że nie dotrzyma, żeby dojechać do kibla i za chwilę może się zesrać za kierownicą życia, chociaż jedzie już przez skrzyżowanie setką na czerwonym!

Myśląc o tym wszystkim, zacząłem się zastanawiać w moim cynicznym serduszku, co odpisać Sebixowi, bo ja takie listy dostaję, może nie codziennie, ale raz na tydzień to już na pewno. I wiem, że jak kogoś nowego się wpuszcza do życia to jest chwila ulgi. Ale nikt nie wie na jak długo.

Zazwyczaj zadaję wtedy pytanie.

Po co jest ci związek?

Po co, kurwa??? Uczciwie raz w życiu sobie odpowiedz! 

Czy związek jest dlatego, aby cię uszczęśliwiać?

Czy związek jest po to, aby mieć i odchować dzieci?

Czy związek jest po to, aby nie być samotnym?

Czy związek jest po to, aby czuć się bezpiecznie? Praca i sukces dla wielu ludzi (a już zwłaszcza mężczyzn) są ważniejsze od romantycznych uniesień.

Czy może związek jest po to, aby twoja sytuacja finansowa była stabilna? Ja się nie obrażę, ani nie wykpię, jeszcze 100 lat temu jak chłop na wsi szukał żony, to w 90 proc. przypadków miała być to laska, która ma wystarczająco dużo siły, aby pług ciągnąć i obejście ogarnąć.

Wreszcie: czy ja chcę się z tą osobą zestarzeć?

I, jak dla mnie, odpowiedź na to ostatnie pytanie jest decydująca. Jeśli nie chcę i ta odpowiedź jest stała przez rok, przez dwa, przez pięć lat, to po co się samobiczować?

W imię czego? Ja bym się nie męczył. Dzieci też lepiej aby miały szczęśliwych rodziców osobno, niż potwornie nieszczęśliwych razem.

Ja to jednak ja.

Każdy na te pytania odpowie inaczej i, w zależności od wybranych priorytetów, zabierze swoje zabawki i pójdzie bawić się do innej piaskownicy, albo nie. Ale ponieważ żyjemy w takich czasach, że miłość musi być romantyczna, no i generalnie raczej wolimy jeść chipsy, pić wino i być szczęśliwi, niż nieszczęśliwi, to coraz częściej związki się jednak kończą, a kolejne zaczynają. Bym to obrazowo porównał do wymiany pałeczki w sztafecie na olimpiadzie. Tylko pałeczki są zazwyczaj mniejsze.

Grażyna zostawia Janusza i zaczyna być z Sebixem. Tyle, że po dwóch, pięciu, siedmiu latach, często okazuje się, że jest tak samo jak było. Dlaczego?

Bo nie był tu winien nasz związek tylko my. Bo trudno zaakceptować, że do życia znowu weszła nuda i nie wiemy co z tą nudą zrobić. Bo tęsknimy za tym uczuciem rozpoczynania czegoś nowego, kiedy skacze nam adrenalina i kortyzol. Bo coraz częściej nie jesteśmy już skonstruowani do związków do końca życia, a strasznie trudno to przyznać. Najtrudniej sobie.

Ludzie są jak telefony

Mężczyźni i kobiety są teraz jak modele telefonów komórkowych. Bierzesz nowy i przez chwilę jest idealny. Nie rozstajesz się z nim. Trzymasz go cały czas w ręce. I kochasz go i przyjemność sprawia ci patrzenie na niego. A później upada kilka razy, szyba się rysuje, niszczy się obudowa, pojawiają się jakieś wgniecenia. I ten zapał opada. I telefon już nie jest tak szybki, ma za dużo aplikacji, system jest za ciężki, procesor nie wyrabia. Chcesz mieć nowy, szybszy telefon. I kupujesz nowy, w lśniącym opakowaniu, rozpakowujesz go drżącymi rękami. Tylko, że on również zacznie zamulać. A mało kto chce mieć cały czas stary telefon z lagami. Który wkurwia, skoro dookoła kuszą nowe.

Powtórzę coś, co zawsze mówię w takiej sytuacji, bo w to wierzę. O tym czy związek jest udany czy nie, decyduje sposób, w jaki ludzie załatwiają swoje problemy. Jeśli dwie osoby nie są w stanie już wypracować żadnych rozwiązań, które satysfakcjonują obie strony, to jest kiła. Jeśli się (siebie samych i siebie nawzajem) nie lubią, to też jest kiła. I zmiana kolejnych partnerów nic tutaj nie da.

Bo zawsze można znaleźć nową Barbie i nowego Kena. Ale związek nie przetrwa, jeśli ludzie się nie przyjaźnią.

Tyle.

everton-vila-140207-unsplash

Photo by Everton Vila on Unsplash

59 uwag do wpisu “Dla własnego szczęścia zmienisz świat małżonka i swoich dzieci czy kupisz ciepłe kapcie i wyzbędziesz się marzeń?

  1. I tu leży pies pogrzebany.
    Uzależniane swojego szczęścia od innych niesie ze sobą oczywistą porażkę.
    Szczęśliwym trzeba być samemu ze sobą – druga osoba może być wspaniałym uzupełnieniem tego, ale nie osią wokół której masz się kręcić. Mając swoje życie, zainteresowania, pasje, hobby – dzielimy je z innymi. Nie możemy przekreślić siebie i na piedestale ustawić sobie bożka – inną osobę.
    Pamiętajcie: „Ze wszystkich rzeczy wiecznych – miłość jest tą, która trwa najkrócej”.

    Polubione przez 1 osoba

    1. 1 List do Koryntian.
      Polecam lekturę ze zrozumieniem.
      Przestańcie wreszcie nakreślić wasze potknięcia jako ideologie życiowe. Po prostu Wam nie wyszło. To nie znaczy że trzeba teraz podważać wartości którymi ludzie kierują się od tysięcy lat. Egoizm zniszczy ten świat prędzej czy później…

      Polubienie

      1. Potknięcia? Nie wyszło? Dziękuję za troskę, ale mi bardzo „wyszło”.
        Egoizm to podstawa – ale ten zdrowy – tak, jest taki. Oczywiście, można zostać zakonnikiem/zakonnicą i żyć miłością, do Boga i ludzi. Ale to jednak marnowanie życia.
        A życie to najcenniejszy dar – dlatego doceniajmy swój dar. Żyjmy i się realizujmy.
        Ponoć drugi raz nie będzie nam dane 😉

        Polubienie

      2. To czytaj Listy do Koryntian, zyj w ascezie (z uwzglednieniem samobiczowania, jezeli lubisz), wstrzemiezliwosci (seks tylko dla prokreacji, pamietaj aby wyzbyc sie grzesznych przyjemnosci…), posc, umartwiaj sie… Prosze bardzo.
        Ale nie zmuszaj innych, aby bezkrytycznie przyjmowali twoje wartosci, ktore w historii Swiata uczynily (pod pretekstem wszechogarniajacej milosi) wiecej zla niz wszelki egoizm.

        Polubienie

  2. Wśród wszystkich znajomych rozwodów to kobieta odchodzi. To udowodnione naukowo, że stawiają własne szczęście ponad innych. Tylko co będzie gdy znikną motyle? No chyba to co opisałeś ( bardzo trafnie zresztą ).

    Polubienie

  3. I to z innego bloga. Z czym się dogłębnie zgadzam:

    „Zasada nr 1: Jeżeli kobieta kocha i jest kochana, nie odejdzie.

    Zasada nr 2: Jeżeli kobieta kocha, ale nie czuje się kochana, to najpierw będzie o tym mówić.

    Zasada nr 3: Jeżeli kobieta kocha, nie czuje się kochana i jest ignorowana, kiedy o tym mówi – ODCHODZI.”.

    Polubione przez 1 osoba

  4. Nie wyobrazam sobie tego. Nie mam takiego charakteru by moja milosc ewoluujac gnusniala. Nie na moj temperament. A „napraw kran” „odbierz dzieci” to ta codziennosc ktora laczyc moze tylko dwoje ludzi. Tworzacych dom. To sa te rzeczy dnia codziennego, ktorych nawet z kochanka nie zrobisz /ona jest tylko potrzebna do pierdolenia/ Bo ten kran jest wasz, jest wspolny, dzieci -wszytskie nasze sa- rowniez. Ta codziennosc jest intymna, pociagajaca, tylko dla niej i dla niego. Tylko ICH.

    Polubienie

    1. „Ta codziennosc jest intymna, pociagajaca, tylko dla niej i dla niego. Tylko ICH.” To Wasze wspólne zdanie, czy tylko Twoje?
      „To sa te rzeczy dnia codziennego, ktorych nawet z kochanka nie zrobisz /ona jest tylko potrzebna do pierdolenia/” A może się mylisz, może (oprócz pierdolenia) robią wspólnie to, na co Ty nie masz ochoty (muzyka, taniec, miejsca, wspólne tematy).
      Życie jest zaskakujące i nie da się go do końca zaplanować.

      Polubienie

  5. „Bo trudno zaakceptować, że do życia znowu weszła nuda i nie wiemy co z tą nudą zrobić” – ja jestem odmiennego zdania: miłość/związek to odnalezienie spokoju, takie szczęśliwe szczęście, coś co daje nam siłę, której sami w sobie byśmy nie znaleźli; adrenaliny, konkurencji i realizacji ambicji szukać można (i spełniać się w tym zakresie) w pracy i pasjach, w moim przekonaniu nie ma nawet na nie miejsca w relacjach międzyludzkich 🙂

    Polubienie

  6. Całkowicie się z tobą zgadzam taka prawda że kiedyś ludzie częściej próbowali ratować swoje związki, a teraz…? Jest po prostu łatwiej zacząć z kimś innym.
    Niestety zbyt wielu ludzi myli zakochanie z miłością a osobiście uważam że to totalnie inne uczucia. A później nagle okazuje się że uczucie wygasło, zniknęło….i ludzie zdradzają albo odchodzą.
    Jednym z moich ulubionych cytatów jest

    „Nowe starzeje się tak samo szybko jak stare”

    Nie wiem czy w ogóle czytasz te komentarze ale jeśli tak i jeśli nie oglądałeś to polecam zarówno tobie jak i wszystkim innym film „Take this waltz” powyższy cytat jest właśnie z tego filmu, a sam film stanowi kwintesencje tego co napisałeś powyżej.

    Pozdrawiam

    Snufkin

    Polubione przez 1 osoba

    1. jesli ludzie probują ratowac zwiazki to znaczy ze te zwiazki są gówno warte. dobry zwiazek gdzie dwojka ludzi dobrze sie dobrała i darza sie wzajemna miłoscią (prawdziwą) nie maja takich kryzysowych sytuacji. takie sytuacje gdzie trzeba cos ratowac maja zwiazki gdzie jednak nie wszystko funkcjonuje jak trzeba, a gdy tak jest to po co to ratowac i się męczyć? lepiej poszukac kogos z kim nie bedzie trzeba sie męczyć. ja tak ratowałem dwokrotnie zwiazek, i to było dwukrotne odwlekanie końca ktory i tak nastąpił.

      Polubienie

    2. serio? myślę, że nie… kiedyś po prostu kobiety były bardziej uzależnione finansowo od mężczyzn i nie miały dokąd odejść oraz bały się linczu ze strony otoczenia i rodziny, mężczyźni podobnie bali się łatki „skurwiela” który zostawił żonę z dziećmi, ludzie zdradzali sie tak samo jak dzisiaj… znam małżenstwa gdzie mąż w kółko zdradzał zonę a żona to tuszowała bo była totalnie uzalezniona od niego i bała się ze zostanie na lodzie, potem jej córka była tak samo zdradzana przez męża i tez za wszelką cenę chciała go zatrzymać bo „co ludzie powiedzą”, on jednak zostawił ją mimo wszystko, wiec ta porzucona żona znalazla natychmiast kogos na zasteptwo tylko po to zeby nie być ta „samotna porzucona”…. i myślę ze na tym polegało to „naprawianie starych małżeństw”… teraz ludzie mają wiecej odwagi by zadbać o własne zdrowie psychiczne i nie katować sie chorymi zwiazkami…

      Polubienie

  7. „Wiem, że to rozwód, ale cieszę się jak w dniu ślubu”. Serio tak jest? Znam takich co się totalnie załamali. Post wyczerpujący, dla mnie za wulgarny, choć treściwy.
    Znajduje się w podobnych refleksjach i tak, proza życia jest destrukcyjna.
    Powodzenia!

    Polubione przez 1 osoba

  8. bycie razem to bycie RAZEM, zwyczajnie. kobiety cenią bliskość, chcą jej i nie są w stanie jej na nic innego zamienić. Braku bliskości nie wybaczają, braku bliskości nie zniosą. Nie mylić bliskości z szybkim numerkiem nawet 3 razy dziennie.

    Polubienie

  9. przyjaźń. kluczowe zagadnienie w związku. bo po zakochaniu przychodzi miłość (jeśli się przetrwa do tego etapu), a razem z nią spokój, nuda itp. i zostaje przyjaźń i troska o drugą osobę.

    Polubienie

  10. Kiedyś przeczytałam zdanie, które do dziś mi utkwilo w pamięci: „dopóki jedna osoba chce kochać zawsze jest szansa”. Lepiej spróbować teraz i najwyżej dłużej lizać rany, niż później zastanawiać się co by było gdybym walczył/a.

    Polubienie

  11. Co masz do Dacii?!
    Świetna fura. Polecam! Oczywiście nie jest to samochód dla wszystkich. Jest to marka dedykowana ludziom, którzy nie muszą samochodem podbudowywać ego swego.

    Polubienie

  12. Miłość to motor napędowy dla naszego życia. Bliskość i intymność zbudowana głęboką i szczerą relacją daje Ci poczucie bezpieczeństwa, chcesz szybko wracać do domu, chcesz tulić kogoś i chcesz pomagać mu w problemach, dotykać, kochać i wspólnie milczeć. O taką bliskość dziś trudno, ludzie nie są świadomi czego im w związku potrzeba oraz jak do tego wspólnie dojść. Jeśli nawet oznaczałoby to ogromną zmianę życia, odejście od małżonka, warto to życie zmienić. Bo to miłość jest najważniejsza na świecie. Jeśli nie zaryzykujesz, będziesz żałować do końca swoich dni, patrząc na żonę/męża których nie kochasz, dzieci będą patrzeć na zjebane małżeństwo wynosząc z domu chore wzorce bez bliskości. A na końcu i tak się rozstaniecie bo nie będziecie mogli na siebie patrzeć.

    Polubienie

  13. najważniejsze to żeby się szanować, dbać o tą miłość i być do siebie podobnym. Tylko związki w których ma sie podobny system wartości mają szanse żeby być szczęśliwe.
    A na początku wiadomo… musi być ta chemia 🙂

    Polubienie

    1. I gdybym to wiedziała wcześniej nigdy nie wyszłabym za mąż za mojego jeszcze męża.
      I mimo tego że zarabiam bardzo dobrze, że stać mnie zeby utrzymać samej dzieci, że dałabym sobie ze wszystkim sama świetnie radę to miotam się miedzy rozwodem a tym drugim. Seks to takie uproszczenie jeżeli mówi sie o szukaniu kochanka. Bo tak naprawdę dla mnie to tylko miły bonus do tego co łączy mnie z tamtym… ale wszystko zostaje spłycone i inni oceniają romanse zero-jedynkowy i przez pryzmat swoich wyobrażeń o romansie. Ja sie zakochałam, nigdy nie kochałam nikogo tak jak tego drugiego i dlatego od niego odeszłam zeby dać mu szanse na normalny związek bo nie chciałam zeby dzieci wychowywały sie bes biol który i tak nie ma dla nich czasu bo robi karierę. Ale bycie ciałem w domu a myślami gdzieś daleko nie ma sensu, to przykra agonia aż do śmierci, kiedy juz poznało sie jak powinien wyglądać prawdziwy związek to nie da sie tego cofnąć. Wszystko sie zmienia i dlatego zdecydowałam ze dam szanse temu nowemu chociaż znamy sie 3 lata a spotykaliśmy rok. I boje sie. Ale tak jak napisałeś to właśnie ten z którym bym sie chciała zestarzeć. Jeżeli nie z nim to juz wole sama.

      Polubienie

  14. Przeczytawszy te pierdoły, wstydzę się, że kiedykolwiek byłem fanem tego bloga. Kiedyś to było. Piotr C. pisał o sobie i swoich przeżyciach, a nie o nieistniejącym świecie w jego głowie. Mam coraz większe przeczucie, że Piotr C. jest kobietą.

    Tak czy siak dzięki temu blogowi sam zaczął pisać swoje teksty na WordPressie i przekonałem się do rekreacyjnego czytania książek, więc na pewno jakieś plusy Pokolenie Ikea miało i jestem za to autorowi/autorce wdzięczny.

    Ale tego raka od pół roku na tej stronie już nie da się wytrzymać. Do tego autor powtarza wpisy sprzed roku i coraz bardziej ma wyjebane podczas pisania. Wstyd i żenada.

    Polubienie

    1. A skąd pomysł, że autor kiedykolwiek pisał o sobie? 😉
      Serio myślisz, że „Czarny” to autor? Że opisywał kancelarię adwokacką z autopsji?
      Pokolenie Ikea to beletrystyka typu „na plażę/do pociągu” i tyle, jak na taką było to świetnie napisane czytadło. Poweru starczyło na dogrywkę i…tyle.
      Tyle że – ileż można. Co byś chciał jeszcze? Relacje z porannych mdłości Marlenki w ciąży?
      Transformację Czarnego w przykładnego męża i ojca?
      Temat wyczerpany a sam blog autor przekształcił stopniowo w „lajfstajlówkę” dla późnych studentek i to wszystko.
      Jeśli byłeś fanem i uważałeś to za dobrą literaturę, to po co o tym obwieszczać? Nie można się powstydzić trochę po cichu? 🙂

      Polubienie

      1. Bez przesady 😀
        Nigdy nie mówiłem, że jest to wybitna literatura. Mówiłem, że to był dobry, ciekawy blog, który szybko się czytało. Po prostu to był lifestyle w najciekawszym wydaniu. Bez hauli zakupowych i ulubieńców miesiąca. Podobało mi się również to, że nowe wpisy pojawiały się rzadko.
        Autor pisał z perspektywy 30-40 latka bez ogródek i gryzienia się w język. I to mnie ujęło. Tak. Wierzyłem naiwnie, że autor opowiada rzeczywiście o sobie, ale dopiero niedawno przejrzałem na oczy. Moim zdaniem tego bloga prowadzi inni znany bloger (np. Kominek) albo jakaś kobieta – blogerka lub copywriterka zapewne.

        Nie będę wstydził się swoich decyzji z przeszłości, bo nikogo nie zabiłem. A nawet wręcz przeciwnie, dużo dzięki prowadzeniu bloga zyskałem. Przede wszystkim, jak wspomniałem wcześniej, przekonałem się z powrotem do czytania książek nowych polskich pisarzy (spokojnie, książek Piotra C. nie kupowałem i nie kupię). Nauczyłem się prawa autorskiego i licencji Creative Commons. Również blogowanie pomogło mi przy pracach dyplomowych, bo miałem coraz mniejsze problemy z pisaniem prozą.

        BTW Zapraszam na swojego bloga: pecewu (kropka) wordpress (kropka) com. Starzy (byli lub obecni) fani Pokolenie Ikei rozpoznają ten motyw WordPressa.

        Polubienie

      2. E, nie.
        autor nie jest kobietą ani znanym wcześniej blogerem.
        Dla jasności – ja nie wiem kim jest. Podejrzewam tylko, na 99.9% pewności ;-).
        Jako że jestem typem introwertyka-obserwatora, nie nadaję się na wodzireja, za to na śledczego pewnie i tak 🙂
        Jeśli zadziałał jako inspiracja do prowadzenia własnego bloga – to cześć i chwała.
        Zajrzę na Twojego bloga.

        Polubienie

  15. Lukrecja lipcowa o smaku owocowym pisze 🙂
    Zerkajac na ten post w niedzielny poranek w odpowiedzi porusze pare zagadnien Rozpady malzenstw i rozstania sa czeste i jakze bolesne .Najpierw jest bajka a potem dramat .Niestety w ludziach za wiele jest egoizmu polaczonego z dazeniem do perfekcji .Wymagania wobec siebie rosna .Sa roznice w psychikach mezczyzn i kobiet i niewiele par bierze to pod uwage a,powinno.Kobiety chca byc najczesciej rozumiane a czy same rozumieja mezczyzn.Chca by facet zarabial i jednoczesnie byl obecny w rodzinie .Nie da sie .Kobiety chca zawsze czysto mezczyzni czesto brudza w donach .I juz narasta konflikt o blahe sprawy.Zaprawde niech sie nie zenia pok inie poznaja swych nawykow.Zeby z kims byc i to sie tyczy obu stron trzeba miec empatie wyrozumialosc i ludzka zyczliwosc.A co dzis mamy rzesze egocentrykow snobow.Ilu jest ludzi ktorzy szanuja kogos kto ma nizsza pozycje na przyklad w firmie.Czy znajdzie sie ktos podobny do setnika z miasta Kafarnaum.Setnika ktory bedac dowodca poganinem rzymskim oficerem potrafil znizyc sie przed Jezusem i prosic o zdrowie dla swego slugi .Slugi nie rownego sobie.Bo setnik byl wysokim ranga centurionem dowodca 100 zolnierzy.Poganin moze byc lepszy niz niejeden.dewota czy duchowny bo ma w sobie serce pragnace sie dzielic i zrozumienie ze czlowiek nawet nizszy ranga jest wart pomocy i tej .wlasnie zyczliwosci Przyjazn w zwiazku to podstawa.Prawdziwy przyjaciel-partner wszystko wybaczy mimo twoich bledow bedzie akceptowal cie a madry przyjaciel to skarb bo nauczy cie jak zyc.W zwiazku po latach mijaja wielkie uniesienia mlodzienczei tylko moze zostac przyjazn iwyrozumialosc .Dzis serio slabo na tym polu.ludzie sa zwodzeni przez wielu falszywych bozkow media wyzwolenie seksualne konsupcjonizm.Nie trzeba byc religijnym dewota fanatykiem .Zycie ludzkie powinno byc jak rzeka nawadniac inne wyslchle pustynie dawac impuls do wzrostu nie destrukcji.Szukanie partnera- w mlodosci steruja ludzmi popedy dopiero gdy te sie wypala przychodzi refleksja czy dobrze mi z tym czy ta czy lubie z nim /nia przebywac rozmawiac czy w jej/jego obecnosci czuje spokoj czy niepokoj i niechec.jezeli to drugie to lepiej odejsc .lepsza czasem samotnosc niz szarpanie sie niz walka ktora odbierze czlowiekowi moc tworcza .I zawsze trzeba w sercu miec miejsce na nadzieje ,na zyczliwosc i empatie,na szacunek dla natury,na pokore i umiejetnosc odczuwania radosci

    Polubienie

  16. Przypomniała mi się sytuacja z pracy. Obsługuje kobietę, która się spieszyy, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy. Łapiemy kontakt wzrokowy i mówi :’ Pani się pewnie zdziwi, że ja się do obcego człowieka tak cieszę, ale właśnie się rozwiodłam. Najszczesliwszy dzień od lat. ‚

    Polubienie

    1. Lukrecja slodka i niewinna lecz czasem mocna baba- do Uli
      No tak ta kobieta zrozumiala co znaczy zyc w iluzji .A nawiasem jest taki kawał czym rózni sie męzczyzna od żaby?
      Żaba czasem kuma;)

      Polubienie

  17. Jak byłam młodsza nie potrafiłam zrozumieć jak to jest, że ludzie się przyjaźnią, później decydują na związek albo i nie… Myślałam, że miłość to pierdalnięcie, fajerwerki, kwiatki i gwiazdki. Teraz jestem po 30 – stce i rozumiem, że związek to wątpliwości, to znaki zapytania, że nie ma cały czas różowej tęczy.. I czasem tęsknię za tymi nastoletnimi mrzonkami…

    Polubienie

  18. tekst super podsumowanie w punkt tylko ten akapit?? „I można dużo opowiadać, że da się to zreperować, da się to wyprać. Zazwyczaj się nie da. Ludzie wtedy na siebie mocno krzyczą (…) oko i ząb za ząb. Bo skoro ty mi tak, to ja tobie tak! I kto jest winien? Nie wiadomo. Taka natura miłości.” – to nie jest natura miłości, to jest natura ludzi…

    Polubienie

  19. Uważam ,że nazwa ” Pokolenie Ikea” pomału traci swoją siłę.
    Schemat młodego pokolenia ewoluuje ,wszyscy się starzejemy a razem z nim autor.
    Z wulgaryzmem w blogach bym uważał ponieważ zbyt często używany traci swoją moc akcentowania (podobnie jak z reklamą).
    Miłość pozostanie nadal niewyjaśnioną zagadką,niewiadomą….
    Niestety nikomu nie uda się ją przeanalizować, pociąć , rozebrać,rozćwiartować jak półtuszę mięsa i napisać gotowy wzór.
    Jak to mawia stare góralskie powiedzenie:
    „Całej wódki nie wypijesz,
    Wszystkich dziewczyn nie wyru…asz,
    Ale próbować trzeba”.
    Pozdrawiam i Życzę Owocnych Wpisów!

    Polubienie

  20. Tak trudno zmienic swoje zycie osobiste bo najpierw trzeba siebie zmienic to nielatwe ale lepiej cos zmieniac na lepsze.tkwienie w starych schematachnie poplaca.Panieikea pana ksiazki staly sie prz.yczyna wielkiego zametu wsrod moich kolezanek.Dlatego wyslalam maila z proaba o rozwiklanie pewnej zagadki.

    Polubienie

  21. W obecnym świecie miłość ma być szybka, łatwa, ogólnie dostępna. Tak przyzwyczaja nas technologia, nie trudno, więc zrozumieć, że szukamy ciągle nowego. Bardziej i bardziej…
    Ale zgadzam się, że jakość związku można mierzyć umiejętnością rozwiązywania problemów swoich własnych i tych pojawiających się w związku

    Polubienie

  22. Jestem dość długo w związku małżeńskim i szczerze mogę powiedzieć, że to co nam chyba najbardziej zaszkodziło to brak panowania nad emocjami. Mój mąż jest w tym mistrzem – tak szybko się zapala, by powiedzieć czy uczynić krzywdzącą rzecz. I nawet nie jest to kwestia wybaczenia rzeczy zrobionych w gniewie, lecz zwykłego szacunku (także do siebie samej), zaufania i lojalności. Kiedyś czytałam tekst pewnego starszego pana, który mówił o tym problemie i zaznaczył, że podczas swojego wieloletniego małżeństwa nigdy nie powiedział do swej żony przykrych słów – kłócili się, owszem, ale panował nad tym, by jej nie szkalować, nie wyśmiewać i raczyć obelgami. Ja usłyszałam ich już bardzo wiele, więc jego komplementy (i tak sporadyczne) mogę traktować tylko jako kiepski żart i tak – pewnie dobre słowo od obcego człowieka przyjęłabym lepiej.

    Polubienie

  23. Kurczę jestem kobietą która po 10latach wróciła do swojej pierwszej miłości do pokręconego na swoj sposób przyjaciela przez ten czas i powiem tak, może to dlatego ze On był kimś więcej niż drugą osobą zawsze ale gdy zostałam sama w tamtym roku bałam się najbardziej tego ze gdybym nawet kogoś poznała to te pieprzone początki głupia gra i niepewność . To dla mnie dramat a nie przyjemność. Powrót do tego Jedynego niezastąpionego hehe i zrozumienie że albo my albo z nami nikt, było jak po dniu w stresującej ciężkiej pracy wracasz bierzesz ciepłą kąpiel i kładziesz się w ciepłym łóżku wiedząc ze jutro masz wolne.

    Polubienie

  24. Trochę jest to dla mnie wszystko zbyt pojebane. Jestem singielką, choć nie wiem czy to dobre określenie.. Spotykam się z żonatym facetem. Pół roku. Ten galimatias zawdzięczam przypadkowemu spotkaniu na jednej imprezie. On z żoną, ja z pękniętym serduszkiem. Litry wina w siebie wlewałam w sumie oprócz „to są moi znajomi…” nie zwróciłabym na niego uwagi. Ani on w moim typie, ani wolny, ani wybitna dusza towarzystwa. Nie zamieniliśmy ze sobą słowa, albo nie pamiętam, może kilka spojrzeń. Tydzień później spotkałam go gdzieś na mieście, kilka zdań i już zaczęłam kombinować jak go spotkać, nie tylko ja. Nie zanudzając: początkowo setki, jak nie tysiące smsów. O tym co na świecie, o podróżach, o pracy, o tym co robimy. Wiadomo! W godz 8-16 jak był w pracy. Stwierdziłam, że nie robię nic złego. Jak wyjechał na urlop, to przez 2 tygodnie umierałam z nudów i wtedy zaczęłam myśleć, że chce więcej. Na pierwszym spotkaniu od razu się z nim przespałam. Cyklicznie zaczęliśmy umawiać się na seks. Próbowaliśmy nowych rzeczy, smsy wysyłane ukratkiem po pracy. Sorry, mnie to jara. Mam spokój w domu, poczucie jakiegoś bezpieczeństwa i dobry seks? O żonie i dzieciach nie myślę, to nie ja zdradzam. Im dłużej to trwa, tym więcej analizuje. bo przecież jestem kobietą. Ze mną (jak twierdzi) jest zajebiście w łóżku, mamy podobne zdanie, rozmawiamy o wszystkim. Jest namiętność, pożądanie, podniecenie. Po wszystkim zawsze wraca grzecznie do domu. To nie jest kwestia tchórzostwa czy rezygnacji z siebie. To kwestia, że ma wszystko: żonę, dzieci i „ułożone” życie rodzinne. Uprane, ugotowane, posprzątane i zawsze ma gdzie wracać, nie musi się starać. Kapcie są, tv jest i kolacja pod nos. Jest kochanka, co w łóżku spełnia wszystkie fantazje, zrobi loda pod firmą w samochodzie, powie że jest jej bohaterem bo naprawił kran (w domu to norma, po co chwalić), że ładnie pachnie. Ma co chce: ciepło ogniska domowego i życie na krawędzi. Nie zrezygnuje z tego, bo zburzy to ulożone (nie mylić idealne) życie. Czy jest nieszczęsliwy? Myślę, że nie, ale jak wielu innych mężczyzn i kobiet wpoił sobie w głowę, że to jest takie życie jakie chciał mieć. Wmówił sobie to szczęście i nie zastanawia się co by było gdyby. Nie byłby szczęśliwszy ze mną, bo ja obiadów pod nos nie podstawiam i cieszę się chwilą a nie grzaniem dupy na kanapie. Ludzie nie rezygnują z siebie, ludzie wybierają to co wygodne i pewne. Czy się z tym zgadzam? Absolutnie. Ale singlem nie jestem bez przyczyny 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.