Wierzymy w romantyczną miłość. Uważamy ją za najlepszy model związku. Stawiamy ją na piedestale i dajemy lajki. To część naszej kultury. Miłość, to mają być długie wilgotne pocałunki, spacery po parku w blasku księżyca, kiedy on patrzy ci w oczy, a kulawa gołębica grucha gdzieś w pobliżu. Miłość, to trzymanie się za ręce, picie z dziubków i turlanie nosem w jej kierunku ostatniego klopsa z porcji spaghetti, jak na filmie Walta Disneya.

Później on niesie ją na rękach, ona wzdycha, jest wielki seksualny zderzacz hadronów i ona wzdycha jeszcze raz, ale głośniej rozkładając nogi na sierści jednorożca. 

I przyznacie, że jakoś do tego pięknego obrazka nie pasuje scena, kiedy ona o trzeciej rano bierze talerz z wzorkiem w lawendę i z całej siły jak nie pierdolnie nim o ścianę!!! Tak, że on (talerz) rozwala się na drobne, kłujące fragmenty szkła. A ona krzyczy: jesteś kawałem chuja (to o tobie).

Wiem, wiem, ty nigdy nie zrobiłabyś niczego podobnego. Ale znam kobiety, które w swoich facetów wkurwione rzucały kebabem (trafiły, są takie które zawsze trafiają). 

Z łanią i jeleniem na rykowisku, długimi sentencjami na Fejsie w stylu: „Przeznaczenie was połączyło, jesteście jednym ciałem astralnym” nie konweniuje pyskówka ze specjalnym przypomnieniem tego, jak zachowałeś się na imprezie u jej matki w kwietniu 2011 roku. Choć faktycznie w trakcie tej dyskusji możesz zobaczyć gwiazdy.

Wiem, mówi się, że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus. Ale ten kto to wymyślił nie przeżył widać czterogodzinnej sesji opierdalania w wykonaniu kobiety, gdzie cokolwiek powiesz, będzie użyte przeciwko tobie, a wszystko zaczyna się od słów: ‘Musimy porozmawiać o naszym związku’.

Romantyczna miłość jakoś też się nie zgrywa z wziętym z rzeczywistości fragmentem mojej powieści “Brud”, gdzie:

Mój kolega, trzydziestosiedmioletni znawca literatury militarystycznej, potrafiący odróżnić, dajmy na to, czołg Abrams od T-72 jedynie po gongu silnika, który od razu wiedział, co to jest tkanina z Bayeux, zanim zdążyłem rozwinąć temat, który nigdy nie odpuścił żadnemu muzeum i uwielbiał impresjonistów, mierzył niedawno za pomocą długiej szkolnej linijki poziom zupy w garnku. Konkretnie chodziło o krupnik. Mierzył z zapałem, a następnie wyskoczył z kuchni, niczym kobieta po torebkę w Lidlu, do swojej żony i wrzasnął: „Zmierzyłem ją! Jeśli ta bura suka, twoja siostra, przyjdzie do nas i poczęstujesz ją zupą, będę od razu o tym wiedział! Zabraniam, kurwa!! Ja za tę zupę zapłaciłem!!!”.”

Tych rodzajów dojechania w związku jest kilka i wszystkie są kurewsko szkodliwe.

Jazda pierwsza. Jadę po nim, bo odreagowuję swoje stresy.

Związek, ten realny, a nie z piosenki czy filmu wzięty, bardzo często zamienia się w spotkanie w klatce, jak w KSW. Freak show. A teraz jebniemy przeciwnikiem o matę. Niech jęczy. Niech go boli. Nie będę się odzywać – niech się złości. Niech przeprasza. Niech się martwi. Po zdobytym punkcie jest zaś festiwal mściwej radości, głupie niedojrzałe uczucie: Niech, kurwa, cierpi. Dobrze mu/jej tak. YES! YES! YES!I takie powidoczki można obserwować dużo częściej, niż emocjonalne wsparcie, a już o niebo częściej, niż rozmowę, w której tłumaczysz co się stało, co czujesz, dlaczego i czego się boisz. 

Skąd się to bierze? Z nudy. Z przyzwyczajenia. Bierzesz tego kogoś za pewnik. Za osobę, która zawsze będzie występować w twoim życiu. Niczym reklama na Polsacie. A skoro jest, to można pozwolić sobie na więcej. Można na niej odreagować. Zły dzień w pracy. Że coś się zepsuło. Korek. Kłótnię z przyjaciółką. Kolejkę w sklepie. Koniec promocji na Zalando. Plamę na spodniach.

Albo jak w tym memie:

„- Kupiłem ci smycz, bo jesteś suką.

– Kolor oczywiście wybrałeś chujowy”.

Dlaczego ktoś tak robi? Bo w rzeczywistości tej drugiej osoby nie szanuje. 

Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Szacunek to takie dziwne uczucie. Gdy zacznie się obniżać, gdy zaczniesz go tracić względem kogoś z kim jesteś, to już… nie rośnie. Jest pozamiatane, jak na mistrzostwach w curlingu. Dlatego nie przenoś swoich negatywnych emocji na osobę, z którą jesteś. Ona nie jest winna, że coś cię podkurwiło. Nie jest winna, że w twoim życiu coś się nie układa. Bo to ty je jebiesz.  Naucz się radzić ze swoim gniewem. 

Dlatego nie mów źle o swojej kobiecie. Nie mów źle o swoim mężczyźnie publicznie. Ludzie siadają ze swoimi przyjaciółmi, jedno wino, drugie, trzecie i zaczynają obrabiać dupę swoim partnerom. Nie rób tego. Masz mu coś do przekazania? To powiedz to jemu. Jej. Bezpośrednio. Obrabianie dupy osoby, która jest ci ponoć najbliższa na świecie to nie tylko brak szacunku wobec niej, ale i brak szacunku wobec siebie. Bo w końcu ty ją wybrałaś/łeś.Coś cię wkurwia? Nie milcz. Nie strzelaj focha. Nie rób zastępczych awantur. Powiedz o tym. Jeśli o tym nie powiesz, ta druga osoba nie będzie o tym wiedzieć. Nie domyśli się tego z układu chmur na niebie.

„- Nie ogarniam Twoich nastrojów.

– Sam widzisz, wina nie leży po mojej stronie.”

Nie dowie się, co jest dla ciebie ważne, a przede wszystkim, dlaczego jest to ważne. Takie zachowanie, w przeciwieństwie do gówniarskich zachowań ‘A teraz go/ ją ukarzę i przez trzy tygodnie nie będę się odzywać, niech się domyśli’ buduje co? Szacunek. Wreszcie – słuchaj zawsze, co ta druga osoba ma do powiedzenia, nawet jeśli się z nią nie zgadzasz. Bo to też oznaka szacunku. A co jest budowane razem z szacunkiem? Zaufanie.

Jazda druga. Jadę po nim, bo sprawdzam, czy mnie zatrzyma, bo sprawdzam, czy mnie jeszcze kocha.

Pisze Agata:

Pamiętam jak byłam z moim ex. I często mówiłam: odchodzę! Teraz, już, to koniec – NAPRAWDĘ. Biegłam do drzwi. Tylko po to, żeby mnie wyprzedził, zamknął je i zabrał klucz.

Bo to był jedyny sposób żebym udowodniła sobie, że mu „zależy”. Bo przecież mnie zatrzymał, prawda? Dramatyczne? Ofkors. Oczywiście, że nie robiłam tego, bo naprawdę chciałam odejść.”

W tym teatrze faktycznie wyspecjalizowały się kobiety, choć ostatnio coraz częściej są w nim też chłopcy, którzy również odpierdalają podobne cyrki. Drą ryja: ‘Nigdzie nie wyjdziesz. Dlaczego z nim rozmawiałaś? Jesteś bezwstydną dziwką. Zdradzasz mnie!!!’ I kiedy ona nie wychodzi i kiedy zostaje w domu – to znak, że słucha i że jej zależy.

Skąd się to bierze? Z niedowartościowania w związku. Ale najbardziej z braku pewności siebie. Z kompleksów. Z deficytów miłości, uwagi, czasu. Kiedy ktoś na ciebie wrzeszczy to znaczy, że wewnątrz głęboko cierpi. A ponieważ tak mocno cierpi, to staje się przepełniony goryczą i tę gorycz wylewa.

Bo on gdzieś tam wewnątrz czuje, że tak naprawdę nie zasługuje na taką dupę. Że jest dla niego za dobra, że zaraz odkryje, że on jest gówno wart, że jeśli jej nie ukryje, nie zgnoi, nie obniży poczucia własnej wartości, to mu ją ktoś zabierze.

Z kolei kobieta patrzy na swój związek i czuje, że coś jest tutaj zepsute od podstaw.

Kobieta jak kocha, to kocha na 100 proc.

I jak świruje to też na 100 proc.

Krzyczy: ‘Tobie na mnie nie zależy. Nie zwracasz na mnie uwagi.’ Kobieta wali w tego faceta siekierą za siekierą i czeka czy on jej odda. Czy on ją powstrzyma.

I dopiero kiedy on ją zatrzyma, uspokoi, zapewni o miłości, to da jej to na moment jakieś ukojenie. Bo to przecież znak, że mu zależy. Bo przecież jeśli ta osoba cierpi, biorąc udział w tej całej awanturze to znaczy, że coś do nas czuje. Bo gdyby nie czuła, to by ten cały teatr jej nie ruszył, prawda? Tyle, że to ukojenie jest tylko na chwilę. Na tydzień. W najlepszym wypadku na miesiąc. I za moment wszystko zaczyna się od początku.

30515611_998764870281872_1665205189741276129_n

Widziałem mnóstwo związków, które spalały się w takich tanich dramach. Lecz związek nie ma być przedstawieniem w stylu Sarah Kane, gdzie wszyscy mają się pierdolić, a na koniec podcinać sobie żyły. Bo co z tego, że laska będzie Ci obciągała z połykiem jeśli będzie furiatką i będzie Ci robiła sceny zazdrości??? Nikt nie jest  w stanie wytrzymać na dłuższą metę takiej szarpaniny.

Nawet osobnik o odporności muła w końcu powie ‘Pierdolę to, chcę spokoju. Chcę Krystynę, która lepi pierogi i nazwie mnie misiaczkiem.’

Jakie jest wyjście z tej sytuacji?  Zastanów się. Jeśli nie odpowiada ci zachowanie osoby, którą kochasz, to może wcale jej nie kochasz, bo miłość to akceptacja. A może to, w czym tkwisz, to nie jest miłość, a ta druga osoba jest z tobą, bo czeka na coś lepszego? Na przykład na kołduny z rosołem, sznycla z pieczonymi ziemniakami lub swoją koleżankę z pracy z wielkim cycem. 

A może zwyczajnie jesteś zakompleksioną niedojrzałą cipą, która nie będzie szczęśliwa w żadnej relacji, bo nie lubi siebie? Która boi się, że będzie sama? Która szuka potwierdzenia swojej wartości w oczach mężczyzny/kobiety?

Kiedy siedzisz w samolocie, stewardessa (zazwyczaj to jest stewardessa) pokazuje, co należy zrobić w razie katastrofy samolotu. Mówi, że wtedy wyskakują z sufitu maski z tlenem i że w pierwszej kolejności należy nałożyć ją sobie. Dopiero później komuś innemu. Jeśli zmienisz kolejność, stracisz przytomność i umrzesz. I jest to najmądrzejsza rada, jaką można dostać w życiu. Do momentu, aż zbudujesz zdrowe poczucie własnej wartości, nie jesteś gotowa/y na związek.  

Facet będzie szanował kobietę, która pozwoli się szanować. Która sama siebie szanuje.

Podaj sobie tlen.

Jazda trzecia. Jadę po nim/po niej, bo minęliśmy się z oczekiwaniami 

Mężczyźni bardzo często obiecują miłość, aby dostać seks. Kobiety bardzo często oferują seks, aby dostać miłość.

A później jest ups, bo okazało się, że obie strony rozjeżdżają się z oczekiwaniami. Że ona chciała wielkiego uczucia, a on żeby opierając się o blat w kuchni dobrze dupę wystawiała. Że ona chciała związku, a on, żeby gała była dobrze obrobiona.

Zrzut ekranu 2018-04-19 o 07.27.52

Mamy dwie osoby, które są ze sobą nie wiadomo właściwie dlaczego. Ona tańczy, śpiewa, recytuje, daje dupy i gotuje, a w zamian dostaje tylko coraz większą dawkę niepewności.

Grażyna do tej pory pamięta:

„Jak miałam wypadek samochodowy i nic mi się nie stało tylko samochód skasowałam, a nie miałam dokumentów przy sobie to potrafił mi powiedzieć „Nie masz dokumentów? Trudno, poradzisz sobie.”

Jak oblałam egzamin na studiach prawniczych i musiałam powtarzać rok to powiedział mi „Jak się porwałaś z motyka na słońce.”

Jak mnie wysadził z samochodu o 2-3 w nocy bym zapierdalała na nogach do domu do którego miałam 25 km.”

On jej dokłada, bo ona go drażni. – I co zrobi?  I tak nie odejdzie. A jak nawet odejdzie, to chuj z nią – myśli taki zawodnik.

Skąd się to bierze? Z niedojrzałości. Dorośli ludzie bawią się w związki jak z podstawówki. Wtedy ludzie umawiali się ze sobą, bo ktoś miał długie włosy i chodził w skórzanej kurtce. I jednego miesiąca była wielka miłość, bo przecież obydwoje lubili Zenka Martyniuka i lody pistacjowe. Tyle, że w podstawówce, w następnym miesiącu te dzieciaki się rozstawały, a w dorosłym życiu potrafią tkwić ze sobą latami. To efekt braku szacunku do najważniejszej osoby w twoim świecie: czyli siebie.

Proste pytanie: czy ty, do chuja, wiesz czym jest miłość czy tylko ci się zdaje???

Jakie jest wyjście z tej sytuacji? W swoim czasie inwestowałem na giełdzie. Sporo zarobiłem, sporo też straciłem. Co jest tam najtrudniejsze? Pogodzenie się ze stratą. Bo wpakowałeś się w jakieś papiery, a one lecą w dół. I myślisz ‘Nie, to się musi odbić. Nie mogę się teraz wycofać. Trzeba poczekać.’ A za miesiąc okazuje się, że papiery są jeszcze niżej. I co? I wycofanie się jest jeszcze trudniejsze, bo strata się powiększyła.

Inwestorzy ukuli na taką sytuację powiedzenie: nie warto łapać spadającego noża. Nie warto, bo tylko się pokaleczysz. Lepiej sprzedać papiery i wyjść z inwestycji ze stratą, ale wyjść.

I są związki w których nie ma czułości. Nie ma szacunku. Nie ma oddania. Nie ma rozmów. Nie ma seksu. Są tylko wzajemne pretensje o wasze słabości i kłamstwa a później jak dobrze pójdzie przychodzi i kwiczy obojętność.

I kiedyś powiedziałbym, że należy się starać. Należy ratować. Należy pracować. Teraz, ze swoją typową miną ponurego, cynicznego buca odpowiem: nie ma co łapać spadającego noża.

Nie sprawisz, że w związku w cudowny sposób powróci pożądanie i tęsknota. Wzlotu już nie będzie.

Coś nie gra w związku – rozmawiasz. Próbujesz naprawiać. Ale jeśli nie działa zbyt długo – odchodzisz. Żadna panda nie zakwili od tego.

Życie jest zbyt krótkie, aby marnować je na ludzi, którzy nie darzą nas szacunkiem. Zaraz wszyscy zdechniemy. 

Jazda czwarta. Dokładam mu, bo się mszczę.

Jednym z pytań,  które kobiety zadają mi najczęściej (zaraz po tym, jak uratować związek), jest: jak się zemścić na facecie. Jak mu dojebać. Bo zadanie bólu jest takim małym plastrem na wielką poszarpaną ranę.

Dlatego przechodzą obok eks w krótkiej kiecce: patrz, co straciłeś (ty chuju rybi). Dlatego  umawiają ze swoim eks i idą do łazienki, zostawiając na stole – niby to przypadkiem – swój telefon z dzwoniącymi powiadomieniami Tindera. Dlatego pokazują się z innym facetem, tak żeby ON  się dowiedział. Albo jeszcze lepiej: mają kilku adoratorów na raz, najlepiej komentujących słitaśnie każdą jej fotkę na FB i Insta.

W męskim wydaniu zemsta polega na tym, że wrzuca się na jakąś stronę porno film, jak ona robi mu loda.

Skąd się to bierze? Nienawiść to taka miłość, która wpadła w błoto, a później w kałużę, a później ktoś na nią nasrał i wyrzucił do śmieci.

I człowiek bierze toto do ręki i mu żal. Pojawia się potworny brak i nie wiadomo co z nim zrobić. I pojawia się złość.

Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Najlepszą zemstą jest to, że sobie dobrze radzisz bez niego. Czy bez niej. Że potrafisz być szczęśliwa bez niego. Nie: udawać szczęście. Po prostu: być szczęśliwą. Być szczęśliwym. Zajmować się sobą. I iść dalej. Nieudawanego szczęścia nie da się podważyć.

I najważniejsze przykazanie

Jak się ludzie kochają, to sobie nie dopierdalają i się nie depczą.

sydney-sims-519706-unsplash

Photo by Sydney Sims on Unsplash

62 uwagi do wpisu “Dlaczego ludzie w związku jadą po sobie jak wściekłe psy? Cztery jazdy jakie sobie robimy

  1. Ja sie przyznam ze nie krzycze ani nie rzucam talerzami tudziez wlasnymi konczynami w kierunku partnerki. Niestety nudze sie niezmiernie szybko, zwlaszcza w lozku, i zwiazek robi sie jakis letni. Nie wiem czy to tylko ja czy inni/e tez tak maja…

    Chocby nie wiem jak wspaniala byla moja obecna to nowa twarz (czy inna czesc ciala) bardziej fascynuje u kompletnie przecietnej osoby. Nie jestem jakims tam lovelasem, moge spokojnie przezyc bez seksu chocby i rok. Jednak seks z dlugoterminowa partnerka po pierwszych wzdychaniach nie przynosi absolutnie zadnej eksytacji. I nie ma wplywu tutaj ilosc pozycji, oralkow czy analkow. Predzej czy pozniej, jest zawsze tylko to samo znudzenie…

    Moja mala teoria twierdzi, ze czesc osob w podobnej do mnie sytuacji zaczynaja jak to okreliles ‚jechac po sobie jak wsciekle psy’. Ewentualnie po prostu powoli umieraja z nudow – to ci ciut bardziej cywilizowani.
    Zycze zeby inni jednak w pozostali w wiecznej pasji – bo meczace to moje doswiadzczenie przyznam eh…

    A z innej beczki, Czarny, co oznacza ‚konweniuje’ pyskówka? Podejrzewam ze to z agielskiego (?), ale choc skonczylem tutaj studia i mieszkam w Londynie od 15+ lat to ni w zab nie moge polaczyc konweniuje z jakimkolwiek znanym mi slowkiem :O 😦

    Pozdrawiam serdecznie
    Adas

    Polubienie

    1. No to mozesz uznac, że poznaleś nowe słowo. Poznawanie nowego jest zawsze miłe. 🙂 Używaj go w sensie korespondowac, odpowiadac.

      Polubienie

  2. Ehhh, ale po co sie kłócić ? Zycie jest za krótkie, nie warto. Cos mi przeszkadza, a facet nie chce tego zrobic, to znajdzie sie inne rozwiazanie, nie chce nie musi. Na wszystko trzeba mieć sposob.

    Polubienie

  3. Teoria miłości bardzo mi się podobała, tylko dlaczego gołębica ma być kulawa to nie wiem 🙂 może lepiej grucha wtedy , tak bardziej miarowo?:)

    Polubienie

  4. let them/it/him/her go….jak ktos cie porobi, zdradzi albo jest chujem w innych aspektach zycia i wspołzycia sila rzeczy na poczatku jest wscieklosc. rozczarowanie, walka i wiele zlych uczuc…im szybciej sie czlowiek otrzasnie tym lepiej..tak jak piszesz zycie jest za krotkie!

    jesli ktos powie…bo nic u mnie sie nie dzieje, bo zostane sama/sam i bedzie pustka..bzdura! pomysl ile rzeczy sie dzialo jak byles/bylas kiedys sama…po drugie pobycie samemu z soba uczy wielu rzeczy…poznac siebie na nowo…madry czlowiek rozwija sie cale zycie…wyciaga wnioski z zycia i sie zmienia…probuje, popelnia kolejne bledy i idzie dalej…kazdy z nas tak ma! nie ma wyjatkow!

    Ostatnio sama doswiadczylam mocnej lekcji pokory..nie lapac spadajacego noza…( nie chodzi o lapanie faceta ktory chce odejsc )…czasem trzeba odpuscic stracic cos , czasem tez i pieniadze..odzyskac zycie i spokoj ducha…czy to nie jest najwazniejsze?…mszczenie sie, walka, szarpanina,proba udowodnienia kto jest silniejszy….czasem kosztuje zbyt wiele…nie uwazam ze nalezy odpuszczac kazda sytuacje…jednak przychodzi moment kiedy koszty sa za wysokie…choc czesto niewidoczne dla oka moga skrocic nam zycie…ktorego nikt juz nam nie zwroci…..

    Moze to glupie ale czasem stosuje taka technike…jak mi ciezko odpuscic..( a jestem typem walczacego o sprawiedliwosc…) .probuje sobie wyobrazic siebie w wieku 80-90 lat kiedy siedze w fotelu…mam duzo czasu…ale sil juz nie ma tyle…zycia zostalo juz mniej niz wiecej….i nalezy sie cieszyc kazda chwila….i mysle sobie wtedy moja mysl bylaby taka ze te dylematy ktore teraz przezywam 90% z nich nie jest warta czasu i energi ktory im poswiecałam

    Przestac sie mscic….walczyc..to poczatek drogi…drugim krokiem jest przestac tak czuc…bo nawet jak sie powstrzymamy od dziwnych akcji…to w nas moze jeszcze duzo buzowac…nie jest to latwe..ale sie da…tak jak piszesz skupienie sie na zyciu i pojscie dalej…kiedys to w koncu pusci i poczujemy sie wolni od tej zlosci…

    bo zle uczucia wypalaja…a dobre buduja i dodaja energi…czyz nie?

    co wiecej…..ja nawet chujom z ktorymi mialam do czynienia zycze dobrze….to bardzo uspokaja i uwalnia…nie zebym byla jakas matka teresa…po prostu nie widze powodu zeby zyczyc im zle, wierze w to ze kazdy moze sie zmienic..gdyby tak nie bylo sama musialabym usiasc i plakac nad swoim losem:)..dobre zyczenie na droge nie oznacza ze chce byc z ta osoba czy probowac z nia ponownie….nawet jesli sie zmienila…sa inni ktorzy zasluguja na szanse…a ja na nich;)

    so let them go…zlym rzeczom osobom sytuacjom…i skup sie na tym co daje energie i zycie…
    😉

    Polubienie

    1. W myśl Biblii rozumiem ten komentarz, ale w myśl heh mojej myśli, to nie kumam. Dajmy na to, wlamuje ci się koleś do domu i kradnie coś. Albo na ulicy wyrywa ci telefon. I majac swiadomosc, ze jest zlodziejem (ukradnie jeszcze nie raz) Ty mu wybaczysz? Nie pójdziesz na policję? Nie będziesz chciała odzyskać swojej rzeczy? Wybaczysz, zapomnisz i pójdziesz dalej? A przepraszam, wybaczenie to dziwka, ktora chodzi na lewo i prawo? To nie jest tak, ze wybacza sie ot tak wszystkim i wszystko. Nie zawsze. Wybaczeniem druga strona gęby nie może sobie wycierac i dalej iść bezstresowo przez życie. Dawajmy wybaczenie z latwoscia i nie zmuszajmy ludzi do refleksji? Druga stroną musi się z leksza ,,zresocjalizowac”. Czy nie? Jesli nie bedziemy wymagac, to tak bedziemy trafiac. I tu sie z Piotrkiem Ce zgodze…On sam Wybacza, ale wytyka błędy okrutnie. Bestia!Ale o to chyba w tym wszystkim chodzi?

      Polubienie

  5. Obrywałam za wszystko, za korki na drodze, za kolejkę w sklepie, za kłótnię z kolegą itd itd. Trwało to długo, próby odejścia kończyły się przeprosinami i zostawałam aż do pewnego dnia, kiedy wrócił do domu i mnie nie zastał. Zabrałam co mogłam, resztę wyrzuciłam. Jego rzeczy nie tknęłam chociaż nie ukrywam, że taka myśl zrodziła się w mojej głowie. Nie odbierałam połączeń, nie odpisywałam na sms-y. Nie powiem, byłam zaskoczona bo trzepnęło nim i to solidnie. Myślałam, że po nim spłynie a tu zaskoczenie. Teraz wiem, że mój brak reakcji nie był dobry. Uciekałam w swój świat, ‚znieczuliłam się’ na jego uwagi, wyzwiska. Nie zliczę ile razy próbowałam odejść … przyszedł jednak dzień kiedy nie wytrzymałam i zrobiłam to. ‚Masz to, na co się godzisz’ – przyzwalałam na wszystko co robił, w efekcie straciłam szacunek do samej siebie bo która inna kobieta by to wytrzymała. Teraz układam sobie życie na nowo, on jest, gdzieś tam…daleko… Byłam dla niego ‚pewnikiem’ ale jak widać przeliczył się. Teraz stara się mnie odzyskać ale szczerze powiedziawszy mam to gdzieś. Przewróciłam swoje życie do góry nogami, zaczynam wszystko od początku i …jest mi dobrze 🙂

    Polubienie

  6. do autora tekstu, czytam to wszystko w środku mnie rozrywa odnosząc się do kawałka tekstu . Coś nie gra w związku – rozmawiasz. Próbujesz naprawiać. Ale jeśli nie działa zbyt długo – odchodzisz. Szkoda drogi autorze ze nie przewidziałeś sytuacji w której nie ma się dokąd odejść , ma się dziecko jest się kur_wa zależnym od gnoja nie ma sie mieszkania nie można isc do pracy nie ma sie najbliższej rodziny ani przyjacioł, jest sie samemu jak palec nawet łzy niecha lecieć ,uwazam ze nie ma ratunku taki moj los z przykroscia i nie wyobrażalnym bólem biorę to na barki , przykro mi autorze włożyłeś duzo wysiłku w napisanie tekstu jest w nim duzo prawdy i racji niestety nie trafia nie mówi nie wspiera nie podnosci na duchu nie daje nadziei wręcz przeciwnie zgniata od prawdy …tą samotną zgubioną bezbronną wściekła zranioną porzuconą kobiecie czyli mnie , nie mówi nic .. albo mowi krzyczy nikt cie nie uratuje zmarnowałaś życie taki twoj los.

    Polubienie

      1. O czym Ty piszesz, co? Ta Pani, ,,musi” zaczac od siebie, ale to otoczenie powinno jej pomoc. Gesty, milosc, szacunek, niezaleznie od tego czy sama go w sobie ma. Czy Ty Pokolenie nie widzisz tego, ze my jestesmy ludzmi?Nie jestesmy sztuczna inteligencja. Potrzebujemy siebie nawzajem. Do seksu potrzebne sa dwie osoby, ale nie tylko do tego. Do szczescia i do nieszczescia. Razem. I jak najbardziej ma prawo liczyc na pomoc drugiego czlowieka. To tak, jak z alkoholikami, ktorzy podejmuja sie trzezwienia. Oni dostaja pomoc. Kutwa, nawet Twoj kot Cie potrzebuje. I Ty mu owteirasz dzrwi 12 razy na dzien. I jezeli wpadnie pod auto, to tez go uratujesz. Kurcze, co z Toba jest? Masz jeszcze odruchy ludzkie, ale wobec ludzi?Ludzi obcych, nie bliskich.

        Polubienie

    1. A niby dlaczego nie można pójść do pracy? Jak można być tak bezradnym żeby nie móc pójść do pracy? A co Ty jesteś niepełnosprawna? Małymi krokami. Najpierw praca, potem rozwód, alimenty, 500plus i fruwasz. Po prostu nie chcesz i nie chce Ci się tyłka ruszać, bo wolisz żyć w zależności, bo wtedy nic nie musisz robić. I to jest dopiero problem. Usiądź i narzekaj. Z pewnością samo się zrobi.

      Polubienie

      1. Popieram. Odejść można zawsze. ZAWSZE , w każdej sytuacji. Wszystko zależy od ciebie, od twojej hierarchii wartości. Do kaloryfera w piwnicy nie jesteś przywiązania, by nie moc odejść. A szczególnie wtedy, gdy jest dziecko. To przede wszystkim robisz dla dziecka. Ty mogłabyś teoretycznie iść na stracenie. Ale nigdy dziecko. To jego psychika oraz uczucia są ważne, oraz to w czym rośnie. Podejmiesz decyzję. Odejdziesz i powoli małymi krokami dojdziesz do normy. A w życiu, koło ciebie, zawsze pojawi się ktoś pomocny. Mniej, bądź bardziej, ale jednak. Nic tak dobrze nie smakuje jak poczucie wolności i spokoju…

        Polubienie

    2. Znajdź najbliższy dom samotnej matki, idź do opieki poprosić o radę, zrób jakikolwiek krok, przestań się użalać. Dostaniesz alimenty, dostaniesz zapomogę, są instytucje, które Ci pomogą wyjść na prostą. Nie ma gorszej kary dla niewinnego dziecka niż wychowywanie się w toksycznym związku. Ono będzie dorastać i chłonąć to co widzi, słyszy, będzie czerpało wzorce z domu, będzie mu się udzielał Wasz nastrój, to nie przejdzie bez echa. Jak nie chcesz tego zrobić dla siebie to zrób to dla swojego dziecka. ZAWSZE jest wyjście. Zawsze!

      Polubienie

  7. Tak, milosc romantyczna jest, zdarza sie obok nas. Widze tez, ze z uwaga ogladales tylko krola lwa. Inne bajki juz jakby mniej. Obejrzyj np ,,Piekna i Bestia”, ,,Arielka”. Zobaczysz, ze w tych przypadkach bez trudu sie nie obeszlo. I te trudy co jakis czas sie pojawiaja, choc sa juz dla nich latwiejsze do przejscia. Takie historie zdarzyly sie w moim otoczeniu, twraja do dzis. Jedna ponad 20 lat, druga ok 15. Byly momenty ponizenia, upokorzenia, trudy. Byly…Zazdroscisz, co? Bo Tobie nie wyszlo, nie wyszlo… Rozjechales sie na pierwszym zakrecie -zwanym ,,kultura”- jak ta zaba. Nie zdajac sobie sprawy z konsekwencji swoich czynow. Jestes odpowiedzialny za kazdy akt wobec drugiej osoby.I zapamietaj. Kazda kobieta rzuci kebabem jesli mezczyzna ja np uderzy. To jest odruch, to jest instynkt, to jest obrona. I dalej nie zdajesz sobie sprawy, jaki jest powod wypominania drugiej osobie ,,zaszlosci”. Jak mozesz tego nie rozumiec, ze rzeczy wypominane to, te ktore nie zostaly uregulowane? To te, za ktore partner nie przeprosil, to te, ktore mial i ma w dupie. Nigdy nie wyrzylam sie na kims niewinnym. Ale zdarzaly sie odwety ,,za cos” na winnym haha. Czlowiek ma pretensje do drugiego, bo czuje sie przez niego skrzywdzony. Nie zawsze chodzi o zemste, a o poczucie jak to jest w czyjesc skorze. A czasami jest to nic innego, jak bol, ktorego chcemy sie pozbyc. Bo poczucie sprawiedliwosc jest w kazdym znas. I kazdy z nas chcesz jakiego zadoscuczynienia. Ludziom sie wybacza, ale wtedy jak sami tego chca.
    Monologi kochasz. Bo w monologu jestes Ty, nie druga strona. Ale rozmawiac z obcymi -uwaga, nie bliskimi- nie potrafisz. Monolog jest dla Ciebie, ewentualnie na chwileczke dla czytelnika. Zeby uczyc trzeba byc nauczycielem. A Ty jedziesz po ludziach, jak po lysej kobyle, o kobietach nie wspomne. O kobietach, ktore traktujesz wybiorczo. Szanujesz, te ktore szanuja sie same. A co z tymi, ktore tego nie robia? Kopiesz? Opluwasz?Wyruchasz? I powiesz jezszce, ze dziwka Ci zycie zniszczyla? Latwo Ci szanowac kogos kto, szanuje sie sam. Ale tak ciezko szanowac ten drugi typ? Widze, ze nieliczni mezczyzni maja klase. Tak malo uczysz sie od Ojca. Widze, ze nieliczni maja pokore i milosc. Widze, ze nieliczni pomoga kobiecie pomoc sie podniesc. Bo Twoje slowo, samo w sobie, nie zmieni czlowieka, ale gest niosacy pomoc upadlemu, juz tak. Slowo nie zmienia czlowieka, ale rani, badz gratyfikuje cos. Nie zmienia. Ciebie wlasne slowo i Twoje podroze nie zmieniaja.
    I czasami jakby mniej czlowieka w Tobie. No coz..rany bola i beda dopoki nic z tym nie zrobisz. Jezeli boli Cie glowa, to nie wezmiesz tabletki na zoladek. Nie zatkasz dziury praca 33/24 h, podrozami, blogiem i ciaglym ruchaniem nowych kobiet. Musisz wziac Ta tabletke, ktora jest do tego przeznaczona. I nie udzielaj rad dopoki sam jestes kaleka.
    Ja rozumiem, ze piszesz o okreslonej grupie spolecznej. Ale przekladasz te wpisy na cala spolecznosc, moze dlatego, ze chcesz aby kazdy mogl sie w nim odnalezc. Chocby nawet w 1 zdaniu. Warto to jednak podkreslic, bo nie raz komentatorzy Ci to wypominaja i odchodza twierdzac, ze uogolniasz.
    Wyjasnij prosze, co oznacza ”dopierdalac sobie w zwiazku”?. Podaj konkrene przyklady, opisz ludzi przy okazji i ich emocje. Bo kazdy zwiazek to zwiazek ,,indywidualny”. I z tym „dopierdalaniem” bywa roznie.
    Jestes bardzo ciekawym przypadkiem. chcesz byc sluchany przez innych, ale sam innych nie sluchasz. A jesli juz to minimalistycznie.
    I jesli wspominasz o szacunku, to pamietaj. LUDZIE UMIERAJA, nie zdychaja. Zdychac to moze Twoj kot, juz za niedlugo. Ciekawe czy o Swoim Siotrzencu powiedzialbys, ze zdycha?
    Masz potencjal jak cholera, ale sie marnujesz.

    Polubienie

    1. Wow.
      Sztuka jest po to, aby budzić emocje. Różne – nie tylko zachwyty i motylki. Jak widać w komentarzu – budzi. 🙂
      A Ty, Niebieski, weź pod uwagę, że przyczyną Twoich emocji nie jest sam tekst, który przeczytałeś, ale kompleksy i deficyty, które nosisz w sobie.
      Ty i Tobie podobni sądzą, że Piotr C. daje rady, ale to nie jest prawda. On gra na waszych emocjach, aby sprzedać to co pisze.

      Polubienie

      1. Hahahha Ty sobie nie zdjaesz sprawy do kogo uderzyles z tymi deficytami i kompleksami. Gdybys wiedzial, sam bys sie usmiechnal.
        Po drugie, krytyka moze istniec bez wyzej wspomnianych
        Po trzecie, glupoty ludzie czasem pisza.
        PS. zapamietaj jedna z podstawowych rzeczy: To Wirtual, tylko…I nie bierz mnie na powaznie.

        Polubienie

  8. Lukrecja majowa ;” Bo miłosc niejedno ma imię powtarzany cytat ma wiele odniesień. Najczystszą jej formą jest miłośc matki do dziecka .W doroslosci gdy zaczynamy myslec o budowaniu własnego gniazda kazdy szuka patnera do miłości szeroko rozumianej uczuciowej fizycznej a może najpierw fizycznej a potem rodzi się uczucie .Swiat jest dzois tak zgoniony i zakręcony ze ludzkie marzenia często spalają na panewce bo rzeczywiście rozjeżdżają się priorytety.Idąc za zewem instynktu nie doszukujemy się wad u potencjalnego kandydata czy kandydatki Na początku była chemia uniesienia płomiens wiec a później każdy wie co mzoe być jednak nie musi.Jezeli osoby sa mentalnie podobne jest szansa na konstruktywny dialog sama znam takie osoby .Jesli ktos zwiazesie zdespota/despotką i egocentrykiem nie ma za bardzo szans .Takie osoby tłamsza dusza zabijają nasza wrazliwosc.Trzeba zostawiśc to,splunac machnąc ręka usmiechnąc sie i pozegnac na zawsze .Ja teżnie trafiłam pomyliłam się w życiu i suma summarum przerwałam swój związek jedym cięciem.Zajelam się wlasnie tym by sama sobie dać rade , rozwinelam pasję wlasciwie dwie pasje życiowe i owe wypełniły mi pustkę samotnosci , ba nawet polubiłam ta samotność a teraz widze że pewne okoliczności dają mi szanse na nowe jakby zyie .Tylko ja nie zyje już mżonkami o mega super lovestory , ach i och kochaniu o facecie czarodzieju ze szmaragdowego lasu ,Ja tez nie jestem nimfa porwanąz nurtem strumienia oczeujaca zbawczej dłoni czy kołą ratunkowego.Jestem silną kobietą z krwi i kosci stałam się taka poprzez trudności , cierpienie oceany łez.Stal wyklułasię z ognia walki.Zyje tu i teraz nie ogladam sie ani wstecz działam na zasadzie rob to co kochasz a reszta się jakos skleci .I humor i usmiech do ludzi sprawia ze w moim sercu jest kolorowiej.NA mojej skalistej sciezce zycia pojawiają się rozne osoby ale ponieważ oczyscilam swoje serce z nienawiści uprzedzen żalu zazdrości a pielegnuje skronosc zyczliwosc i szacunek dla swiata , widze ze przyciągam dobrych ludzi i zdarzenia .A milosc -mysle, ze jak uchyli się klatke swoich obaw podejrzeń to wpadnie do uwolnionego serca jak promień poranka i nie trzeba jej tak usilnie szukac ja osobiście wierze ze ona znajduje nas w najbardziej nieoczekiwanym momencie.IMoze być czasem tuz za rogiem .Blędnie latami czekamy na cos wyśnionego. Niekiedy można najpierw zaprzyjaznic się z kims normalnym zwykłym z problemami podobnymi do naszych a potem tego kogos zwyczjnie na początek bardzo polubić i to może być dobry początek.A kłotnie w związku zawsze bea tylko kobiety powinny umiec się kócic a to temat na inną moją wypowiedz bo dziś już i tak się zbytnio rozpedzilam .Zycze wszystkim by znaleźli swój tajemniczy ogrod szczęścia pod jakimkolwiek imieniem ale by było ono prawdziwe.

    Polubienie

    1. Lukrecja dobrze napisane. Hej Maja wiesz ja zawsze sicigam majtki kiedy chce i dla kogo chce bo sama decyduje jakiej szukam przyjemności I sma rezyseruje swoje zycie oczywiście odpowiadam za nie i robie wszystko z głową .Tylko pipa się waha .Może ty taka jesteś Maju.I ogladnij teledyskdo końca bo na końcu facet budzi się z e snu o raju

      Polubienie

  9. Babo. Zbyt sie wczuwasz w komentarze obcych, ktore nie sa do Ciebie. Teraz rozumiem skad taki nick. Prrr Spokojnie. I wpierw zastanow sie co chcesz napisac, bo nie odnosilam sie do teledysku, ani do Lukrecji. I nie chodzi tylko o fizyczne sciagniecie majtek. Ten kto mial, to zrozumial. A Ty wchodzisz miedzy wodke, a zakaske. I poza tym, nie pipa sie waha a kobieta, co jest naturalne. Ja, tak. zanim sciagne majtki, to sie zastanowie, waham sie. I niczego nie stracilam, wahajac sie. A nawet mnie uchronilo. Facet sie budzi, no budzi, budzi. Wlasnie widze w czym….Chyba se cos zle wyrezyserowal. I marny z niego kowal, ktoremu tylko mokre sny zostaly.

    Polubienie

  10. Fajnie jest operować na wartościach urojonych i wirtualnych, astralnych i magicznych. Tyle że całe „kocham” jest wyłącznie pewnym złożeniem reakcji biochemicznych i mniej lub bardzie utrwalonej i utrwalanej od gówniarza (lub nie) ilości synaps przez wynikową ilości neuronów per osobnik. Tak i to że komuś „odwala” nie znaczy bynajmniej że mu odwala tylko że jego stan aktualny oparty o te same czynniki i spotęgowane każdą z przesłanek kulturowych, społecznych, mentalnych i medialnych, podzielonych przez „wychowanie” przez rodziców, nianie, kolegów, szkołę i samego siebie na drodze poza badawczych eksperymentów, skutkuje ekspresją skutków zależnych w zasadzie od czegoś co fantaści zwani psychologami określają „wyzwoleniem”, co jest o tyle paradoksalne że w uzależnieniu od czynników zewnętrznych jest emanacją niewoli. Dokładnie takiej samej niewoli jaką jest biochemiczny i synaptyczny model skutkujący pojęcie „wiary”, tu „wiary” w rzeczy takie jak „miłość”, czy „kochanie”, modele zachowań zaczerpnięte wprost z zewnętrznych przekazów i powielane przez dziesiątki, setki czy tysiące lat.
    jest jak jest. Naczytają się ludzie urojeń i/lub takich naoglądają i niczym „dzieci sieci” miast przespać normalnie temat mają go już owczy oglądem czy oczytaniem ubity w mózgu i jeszcze dopchnięty nogą wyłącznie z tej przyczyny by modele się sprzedawały a twórca urojeń miał zapewniony chleb albo na chleb.
    Jak ktoś nie zrozumiał to uproszczę wykład. Ludzie jadą po sobie bo są głupi, Głupi zaś są nie z braku wiedzy ale z braku umiejętności jej wykorzystania.

    Polubienie

  11. To inwestowanie to chyba na demo koncie było… Łapanie spadających noży to kupowanie gdy inni panicznie wyprzedają z nadzieją na złapanie dołka. Na sytuację, o której piszesz inwestorzy ukuli slogan UCINANIE STRAT.

    Polubienie

    1. Nie masz racji. Kiedy spekulujesz nie kupuje się w fazie spadającego noża, tylko gdy zleci jeszcze niżej. Stąd też wzięło się powiedzenie 😉
      Ale ten przykład ma ilustrować coś innego.
      Bo spekulacja w życiu jak i na giełdzie zazwyczaj przynosi straty.

      Polubienie

  12. „Co za ponury absurd… Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem?” – to z „Dnia świra”. Z tego bierze się sporo awarii w dorosłym życiu.

    Większość ludzi bierze ślub jak są młodzi – na studiach albo tuż po. Oczywiście z miłości. Wierzą przy tym głęboko, że potem będzie z górki, że wszystko się ułoży i że będą żyli długo i szczęśliwie. A potem przychodzi proza dnia codziennego i dupa… Okazuje się, że jednak to nie działa, a przynajmniej nie działa tak jak sobie wyobrażali, gorzej w Google nie ma żadnej instrukcji obsługi, na YouTube żadnego tutoriala. Zaczynają więc sięgać dalej, do kolejnych popkulturowych wzorców, do których mniej lub bardziej jawnie aspirują – reality show, telenoweli, Pudelka i głupawych gazetek z poradami jak żyć. A potem na podstawie tego próbują. Jak ma być awantura to z przytupem – powód nieważny ale szkło ma się tłuc. A potem foch. Nie należy tłumić sobie złości bo żyłka pęknie – trzeba odreagować, najlepiej w bezpieczny sposób. Absolutnie nie wysiłek fizyczny, jakieś biegi, jakaś joga – lepiej objechać kogoś jak burą sukę, najlepiej kogoś, kto nie odda czyli partnera. Jeśli partner przestaje pasować bo przytył, bo jednak za mało zarabia, bo nie gotuje, bo źle gotuje, bo rozrzuca brudne skarpetki po domu, bo cokolwiek – trzeba mu/jej dojechać. Bo partner ma być stały, taki jak na początku. Zaakceptowanie faktu, że ludzie z czasem się zmieniają jest bardzo trudne. Zresztą, zmian u siebie generalnie się nie dostrzega, a na pewno nie dostrzega się zmian na gorsze.

    Żeby zbudować związek trzeba dorosnąć. Dorosnąć do szacunku dla siebie i dla drugiego człowieka. Dorosnąć do rozmowy. ( Ludzie coraz mniej ze sobą nie rozmawiają. Wydaje im się, że dwa monologi można zsumować w dialog. Nie można.) Dorosnąć do tego, że związek to nie roller coaster a stałość, bezpieczeństwo i akceptacja.

    Polubienie

  13. Czytam sobie komentarze czasem i mam nieodparte wrażenie, że kilku obserwatorów jest niezrownowazonych emocjonalnie/psychicznie. Nie nasmiewam się, tylko doradzam konsultacje terapeutyczne. Do inerentowych wpisów trzeba mieć dystans, ktoś z problemami nie znajdzie tutaj pomocy.

    Polubienie

    1. Hahahhahahahahha padlam. Rozwaliles mnie na lopatki hahahah podaj mi namiary na siebie. Bedziesz mnie zabawiac komentami z rana jak wrobelki cwierkaja. Skoro sie nie nasmiewasz i jeszcze doradzasz, to oznacza powage Twojego komentarza. „Do internetowych wpisow trzeba miec dystans” no wlasnie, wlasnie Kolego. Sam to napisales i sam sie do tego nie stosujesz. Miej dystans do innych komentarzy, bo nigdy nie wiesz dlaczego tak na serio zostaly napisane. Heh sam sobie dolek wykopales Stary heh hahahahha. TO WIRTUAL, zapamietaj, tu mozna prawie wszytsko. A najlepsze w wirtualu to zabawa.

      Polubienie

  14. I bzdury z leksza piszesz, bo dla niektorych tutaj te wpisy sa pisane na prawde. Sam Autor stwarza takie pozory. Z radami, z opisywaniem dzisiejszych realiow, wytykaniem bledow. Do tego napisal trzy ksiazki i to chyba nie dlatego by zrobic ludzi perfidnie w ciula. Nawet jesli jakas zabawa w tym jest, to jakis mniejszy sens tez ma. Od tylu lat ludzie tutaj komentuja Piotra C na powaznie. I maja prawo tak to interpretowac. Maja prawo interpretowac dowolnie jak chca. Maja prawo zareagowac emocjonalnie.Zgadza sie? To zostaw ich w spokoju. Marudo. I jesli tego nie widzisz to przelec sie po postach i nawracaj ludzi, uswiadamiaj ich, ze komentuja zle. I ze niepotrzebnie odnajduja sie w tekstach Pietrka. Podkreslam, ze ten komentarz zostal napisany pol zartem, pol serio.

    Polubienie

  15. Piotrze C. ile te teksty piszesz z 10-15 lat? No to pół życia z wariatami 🙂 Podziwiam szczerze, żę się Tobie jeszcze wałkować te damsko-męskie kucopały. Serio, szacun

    Polubienie

  16. tak się zastanawiam, Piotr C. poucza innych, ale czy sam stworzył kiedyś udany związek? wytyka ludziom jacy są słabi, ale z jego wpisów wynika, że jego związki z kobietami sprowadzały sie tylko do wymiany płynów
    Pan Piotr C. jest niczym ksiądz…
    Przedstawia się jako autorytet ds. związków, ale sam nie stworzył poważnej relacji

    Polubienie

    1. Bo On sie uczy na bledach hahaha I wlasnie dlatego ma tyle do powiedzenia. I nigdy nie napisal,ze ma cudowny zwiazek, ze tylko patrzec i podziwiac. Stary tez jeszcze nie jest, wiec z tym doswiadczeniem co ma moze taki stworzyc -udany-. Byle tylko nie popadl w obojetnosc. Ale moze jego Wskaznik mu na to nie pozwoli, bo inaczej zgnije tu.

      Polubienie

      1. gdyby uczył się na błędach to mając takie doświadczenie mógłby znaleźć wspaniałą partnerkę dla siebie i stworzyć dojrzały związek
        Byłoby to najlepszym dowodem, że to o czym mówi wprowadza w życie.
        Łatwo pouczać innych, a najtrudniej swoim życiem dobrze pokierować…

        Polubienie

  17. Ale ludzie są ze sobą tylko i wyłącznie dlatego, że ona chce miłości, on chce seksu. To JEST handel wymienny, był od zarania ludzkości i będzie pókli ostatnia para ludzi na ziemi nie zginie. Dobry związek to taki, kiedy on z miłości do niej daje jej miłość, ona z miłości do niego – daje mu seks. Gdyby nie taki układ, gdyby nie pożądanie i popęd seksualny, to nikt by się w ten kierat nie pakował!

    Polubienie

    1. Cos tu trzeba poprawic, żeby grało: „Dobry związek to taki, kiedy on z powodu chęci seksu daje jej miłość, ona z miłości do niego – daje mu seks”. O to chodziło chyba.

      Polubienie

  18. mówisz do swojego faceta 40+, po studiach z MBA, na stanowisku prezesa międzynarodowej korporacji: nie podoba mi się Twoje zachowanie w tej sytuacji, a konkretnie chodziło o to, że w czasie tańca macał chudą dupę blondyny, co widziała cała firma i miała zdrową bekę. A on pyta się: ale o co Ci właściwie chodzi. Powtarzam debilowi jeszcze raz to samo, że konkretnie chodzi o tą sytuację, a on znowu pyta: ale o co ci konkretnie chodzi? Więc powtarzam debilowi kolejny i kolejny i tak w nieskończoność kolejny raz o jaką sytuację mi chodzi. Pytam jak upośledzonego, którego słowa nie rozumie? A on na to : ale o co Ci konkretnie chodzi? to co to jest? nienormalny jest? zostaje tylko kopnąć w dupę i zostawić debila

    Polubienie

    1. Faceta czasem trzeba kopnac .nie robic wyrzutiow tylko zwyczajnie sie pozegnac . Tak wogole z nimi tylko dziala jak go porzadnie wymlocisz w lozku pokarmisz czyms milym troche pochwalisz jaki to meski a po seksie niech spierdala do swojej chaty. wracaja potem jak te namolne kundle .i skamla na litosc bioramocna baba ma na nich wyjeb…a oni sie zakochuja

      Polubienie

    2. No, a o co Ci konkretnie chodziło?
      Że ma kiepski gust(nieco samobójczy argument), że ostentacyjnie na twoich oczach się z kimś mizia czy że jesteś tak zazdrosna że robisz jemu i sobie piekło z życia?

      Polubienie

  19. A ja to mam trochę pytanie nie pod tekst, bo tu nie będzie o tym dlaczego ludzie po sobie jeżdżą. I to nie tylko w związku. Ale do rzeczy: wytłumacz mi Piotrze C. co z Wami facetami jest nie tak, że tak łatwo odpuszczacie. Że myślicie, że laska będzie codziennie pisać, dzwonić, interesować się tym co robicie. I jak to się dzieje, że kiedy wypowie się magiczne ” nie mam już o czym do Ciebie pisać”, wy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynacie trzeźwieć. O co chodzi, co?
    Wyobraź sobie sytuacje:
    Jest ona, jest on. Poznają się przez internet, on pisze pierwszy, rozmawiacie, rozmowa się klei, koleś ma nawet trochę oleju w głowie, na początku piszecie wiadomości długie jak stąd do wieczności i to dosyć często. Zajmują ją i Ciebie codzienne sprawy, no ale odpisać dwa zdania się udaje. Chcesz się spotkać, on niby też, ale jakoś mu nie spieszno. Po jakimś czasie piszecie już wiadomości krótsze, bo on zajęty sobą, Ty sobą, nadal się nie spotkaliście(ona już kilka razy pytała). On wbrew temu co mówi ma czas na wszystko tylko nie na spotkanie. OK. Robicie sobie tygodniową przerwę, ale potem ona pisze, jasne, nawet polubiła z nim rozmawiać, chociaż widzi brak zainteresowania z jego strony. Przełyka dumę, pisze raz jeszcze ale tym razem po dwóch krótkich wiadomościach ona mówi mu wprost „nie wiem już o czym z Tobą pisać, nie mam co napisać”. (wciąż się nie spotkaliście) I W TYM MOMENCIE, w momencie wypowiedzenia przez nią tych dwóch zdań dzieje się magia. Nagle on zaczyna się interesować i przestaje widzieć czubek własnego nosa. Jak zaczarowany. Wtedy kiedy ona chce to zakończyć, on nagle widzi, że rzeczywiście może to zrobić. I zrobi.
    O co chodzi? Jest fajnie dopóki ona jest żywo zainteresowana Tobą, możecie się nie widzieć miesiącami tylko rozmawiać przez głupi internet? On nagle traci grunt pod nogami? Zauważa, że „no jak to, rozmawiamy 3 miesiące a ona chce to nagle skończyć?”. Jak to działa, na czym to polega, co?

    Polubienie

    1. Przyłączam swoją ciekawość do odpowiedzi acz mam przekonanie że potencjalna odpowiedź będzie uogólnieniem jednostkowego przypadku podobnie jak pytania które nie stroni od uogólnienia pewnego wycinku rzeczywistości zaczynającego swoją patologię od „w internetach…”
      W Internecie nie ma nic poważnego prócz niewidocznych przepływów jednostek rozliczeniowych które w realnych zakończeniach połączeń jawią się jako wartość, zwykle przeliczana na zasobność finansową. Z rzeczy wirtualnych w wirtualnym środowisku mogą powstać jedynie wirtualne produkty które mają tyle wspólnego z rzeczywistością co ja z hodowlą kur, choć w tym być może nawet lepiej bym się sprawdził. Całe technologiczne lusterko wszystkiego co oparte jest o sieć Internet jest niczym krzywe zwierciadło i takie projekcje tworzy w rzeczywistym continuum. A że kleistą ma strukturę ona wirtualność to i rzeczywiste obiekty o strukturze gąbki po osiągnięciu progu nasiąkania pozostają przesiąknięte dłuższy czas i przez pryzmat onego kleju nie są w stanie ostrości złapać obrazu otaczającej ich perspektywy a w niej być może towarzyszki/towarzysza życia. W miejsce tych ostatnich zwykle pojawia się niezbyt gustowna atrapa relacji wynikła jedynie z kleistości materii dwóch osobników płci dowolnej albo żadnej/niezdefiniowanej mentalnie.
      Kpię? No nie kpię bo nie ma z czego kpić. Są do klejów wirtualności rozpuszczalników duże ilości (rym niezamierzony). Ale zanim się je zastosuje należy obiekt czasem za włosy wyciągnąć z ekranu, tudzież kart jakiejś mdłej książeczki, umyć, zwłaszcza zmysłów odbiorniki i pokazać Świat, na początek ten swój, prawdziwy. Gwarancji nie ma, i relacja może chwilowa, ale szanse na to że ktoś zacznie być sobą a nie odbiciem jakieś urojeń złożonych w czarne równe rzędy liter rosną lawinowo.
      Bez tego „dzieci sieci” będą tylko tym czym sieć i nadal pozostaną dziećmi.

      Polubienie

  20. Niekonieczne takie związki są toksyczne. Osobiście uważam, że ciche dni bardziej zabijają związek. Nie chodzi też o to, żeby rzucać się o mleko postawione w lodówce nie na tej półce, ale o mówienie wprost co nam nie odpowiada i jeśli trzeba czasem uwolnić emocje, to to zrobić. Ale trzeba rozmawiać. Milczenie też w niczym nie pomoże.

    Polubienie

  21. „I są związki w których nie ma czułości. Nie ma szacunku. Nie ma oddania. Nie ma rozmów. Nie ma seksu. Są tylko wzajemne pretensje o wasze słabości i kłamstwa a później jak dobrze pójdzie przychodzi i kwiczy obojętność”.
    To właśnie MY.

    Polubienie

  22. Ciekawy punkt widzenia, lubię Twoje teksty.
    Według mnie osoba „dokurwiająca” drugiej osobie nie szanuje również SIEBIE. Obie strony się nie szanują. Doprecyzowanie:
    Nie szanujesz siebie – nie szanujesz innych.
    Nie kochasz siebie – nie pokochasz innych.
    Nie ufasz sobie – nie zaufasz innym.
    Może warto ogarnąć swoją głowę zanim będziesz chciał/chciała zbudować z kimś związek? Zadaj sobie pytanie: czy się lubię?

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.