Ile razy w swoim życiu przez swój gniew dojechałeś kogoś na kim ci ponoć zależy najbardziej na świecie? Tak było? To możesz czytać dalej.

To oni. Ja jestem, kurwa, najmądrzejszy

Jest taki dowcip: jak poznać Polaka za granicą w wagonie metra?’ Po minie. Zawsze skwaszona, mówiąca ‚nawet do mnie kurwa nie podchodź’

Ja się łatwo wściekam.

Są takie osoby, które mają naturalny luz w kroczu. I nie chodzi mi o to, że są łatwe do przelecenia. Chodzi o to, że do ciężkich problemów podchodzą spokojnie. Bez presji.

Ja taki nie jestem. Ja się siłuję. Walczę. Stresuję. Kiedy mam coś do załatwienia spoza mojej strefy komfortu to już dzień wcześniej, tydzień wcześniej, mam spinę. I robię to, co mam do zrobienia, ale to mnie dużo kosztuje.

Po prostu jedną z cech mojego charakteru jest wewnętrzny niepokój. Niepokój, który gdzieś tam mnie drąży. Ale i napędza. To nie moja wina. Tak jestem ukształtowany. Takie miałem doświadczenia w przeszłości. I teraz muszę sobie z tym jakoś poradzić. Tyle, że najłatwiejszym sposobem na to poradzenie było się wściec się. Wkurwić.

Oczywiście, człowiek zawsze znajdzie sobie jakieś wytłumaczenie, dlaczego zachował się jak chuj.

Zazwyczaj: „to oni są winni”.

To oni. Nie ja.  

To oni zachowali się bez sensu.

Wszyscy są idiotami – tylko ja jestem mądry.

Że to pojebane? A tak, zgadzam się całkowicie. Ale, żyje się z tym łatwiej. 

27657588_967028900122136_1673849350407712481_n

Gniew bierze się z różnych rzeczy.

Przez większą część mojego życia oczekiwałem, że wszystko co robię będzie doskonałe. Że ogarnę wszystko. Że jestem perfekcyjną maszyną stworzoną do tego, aby dać ze wszystkim radę i nikogo nie zawieść.

Nasze życie ma przypominać smartfony. Mamy przełączać się błyskawicznie między aplikacjami (dom, praca, kariera, sukces, impreza, sport, doskonały seks) i nie zwalniać. Nie wieszać się. Nie mieć żadnych lagów. Umieszczać zdjęcia na Fejsie/Insta z każdego etapu. 

Uśmiech. Jestemzajebsitymkoleżkądbającymorozwójosobistytomójemięśnieatomójmózg.

Tyle, że ja zmieniając kolejne aplikacje, czasami już nie wytrzymywałem. I nity ze zbroi mi puszczały, a para buchała mi przez hełm. Bo wymagałem od siebie coraz większej szybkości reakcji.

Niby, każdy kuma, że nikt nie jest doskonały. I nikt nie ogarnie wszystkiego. Ale, to by była porażka, prawda? Więc kiedy ktoś się ciebie pyta, co u ciebie jedyne co masz ochotę odpowiedzieć to: jestem zmęczony. 

Bo tak jak pisałem niedawno – w miarę upływu czasu nasza energia spada. A spraw do załatwienia jest coraz więcej. Czujesz się jak żongler, któremu cały czas dostarczają kolejnych piłek do podrzucania. A w pewnym momencie, żeby nie było za łatwo, ktoś podpala ci dupę, a w usta wkłada racę, której nie możesz wypluć.

Gniew wypływa z braku naszej radości życia

Kojarzysz ten moment, kiedy kładziesz się spać w niedzielę wieczorem, już wiesz, już czujesz, że zaczynać się nowy tydzień i chcesz puścić pawia?

To nie jest tak, że nie lubisz poniedziałków. Nie lubisz po prostu swojego życia. 

Tęsknisz za tym co miało być a się nie wydarzyło. Tęsknisz za straconymi szansami. A przede wszystkim zastanawiasz się, kiedy to wszystko się tak spierdoliło. 

45304132_10211030368950076_2615451451937259520_n

Miałaś zawsze, iść za głosem serca. Miałaś leżeć z nim na dachu i rozmawiać całą noc.

„O kometach i serialach, że uciekniemy stąd”

A tu co? A tu budzisz się codziennie obok człowieka, którego nie kochasz. Komunikacja sprowadza się do komend: “Kup chleb. Wynieś śmieci. Gdzie idziesz?” A później jest awantura, że pietruszka zamiast koperku. I trzeba to jakoś odreagować.

Miałem osiągnąć coś. COŚ. A jestem w pracy, której nie lubię. Ale jest kredyt na mieszkanie. Kredyt na samochód. I co ludzie powiedzą. Pojawia się żal i nie wiadomo co z nim zrobić. Rekompensatą są zakupy. Karta się grzeje. Ludzie kupują wszystko, a nie mają tak naprawdę nic. Zakupy i gniew.

Ostatnio byłem w centrum handlowym. Na poziomie plus jeden stała blondyna w typie reklam Simple, obładowana reklamówkami z kartonu. W kartonach pełno zakupów. Stała ze starannie zrobionym makijażem, te torby dookoła niej, a ona machała rękami i ryczała na 8-latka, opierdalając go z góry na i dół. Tyradę zakończyła: “Jesteś jak twój ojciec”.

On na koniec miał łzy w oczach. Chciał, aby ktoś go przytulił. Ona też. Zwyczajnie sobie nie radziła. Tylko to dziecko wiedziało czego mu brakuje. Ona nie. 

7649_7a14_500

Wściekłość rodzi samotność

Rzeczą, do której jest się trudno przyznać jest to, że gniew jest… przyjemny. Ta eksplozja furii, jest odprężająca. Wrzeszcząc, cisnąc klakson, czujesz jak rośnie twoja potęga, wydaje ci się, że odzyskujesz kontrolę nad sytuacją.

Ja bardzo lubię wysokoobrotowe silniki. Takie, w których przekracza się 6 tys – 7 tys. obrotów, czujesz kopnięcie w plecy i jedziesz coraz szybciej.  Ale gniew to podróż po autostradzie cały czas na drugim biegu. Żadne auto tego nie wytrzyma. Żaden silnik nie da rady. Ani ja. Ani ty.

Gniew jest kurewsko samotnym uczuciem. Rodzi pustkę wokół nas.  Bo jeśli ludzie widzą, że płaczesz, to zazwyczaj chcą ci pomóc. Jeśli widzą, że jesteś zaniepokojony, to co robią? Usiłują cię uspokoić. A co robią, kiedy widzą, że jesteś wkurwiony? Spierdalają najdalej jak to tylko możliwe.

Co mi pomogło?

Ostatnio w liście ktoś mnie zapytał, czy czuję się czasami nieudacznikiem. To dobre pytanie.

Czy marnuję swoje życie, bo nie jestem Albertem Einsteinem? Czy marnuję swoje życie, bo już nie wystąpię w reprezentacji kraju, nawet pierdolonym curlingu?

To moje życie. I moje błędy. Ludzie na pewno mają pomysł jak powinienem je przeżyć. Ale ja mam swój. 

Ludzie nie będą spełniać naszych oczekiwań. Właśnie dlatego, że są ludźmi. Bo niektórzy z nich to złamasy. A ktoś ma po prostu słabszy dzień. Zresztą, dlaczego mieliby robić to, co chcesz? Kim jesteś? Wonder Woman? Bruce Wayne? Zenek Martyniuk?

Życie polega na traceniu. Tracimy dziewczyny, później kobiety, tracimy członków rodziny obserwując, jak umierają. Tracimy przyjaciół, tracimy znajomych, tracimy pieniądze. Tracimy marzenia, tracimy plany, tracimy kolejne pasje. Tracimy włosy, tracimy zdrowie, tracimy pamięć, tracimy talent. Za tym przychodzi świadomość, że już nigdy nie będzie się miało 25 lat i nie będzie się głupim i beztroskim.

Wszystko się sypie, wszystko się pierdoli. I nikt nie jest w stanie tego opanować. Ani urodą, ani mięśniami, ani głową. Dupą też nie.

Ale jest też pełne  do momentu, kiedy coś z niego dostajemy w zamian. Kobieta rozstaje się powoli z urodą, obserwuje jednak jak dorasta jej dziecko i coś wielkiego i gorącego wybucha pod jej sercem kiedy na nie patrzy.

Pojawiają się nam zmarszczki, ale zyskujemy doświadczenie. Na czym polega szczęście? Na poczuciu, że sprawy idą w dobrym kierunku. 

Stań twarzą w twarz ze sobą

Nie mam już 25 lat. Ale wyglądam lepiej niż wtedy, kiedy miałem 25 lat. Nie można sobie odmawiać pewnych rzeczy, tłumacząc tego wiekiem. Nie można odmawiać sobie miłości. Nie można odmawiać sobie szaleństwa. Że nie wypada? Nie wypada być z kumplami, mieć flaszkę i wypić ją sam.

Owszem pewnych rzeczy już nie osiągnę. Można tylko iść dalej, jakoś zagłuszyć tą stratę i zbudować w tym miejscu coś nowego. Zamiast wybuchnąć, staram się stanąć twarzą w twarz z czymś, co jest dla mnie niekomfortowe. Z czymś, co mnie przeraża.  

Z niepokojem.

Smutkiem.

Cierpieniem.

Wstydem.

Ze świadomością, że nie mam kontroli nad czymś, a przecież powinienem mieć.

Bo czasami wszystko nas przerasta. 

Zamiast się wkurwiać, staram się, aby moje zachowanie, moje cele, sprawiały, że będę kawałek bliżej do mężczyzny, którym chcę być.

Tyle dziś mam do powiedzenia. 

gabriel-matula-300398-unsplash

Photo by Gabriel Matula on Unsplash

73 uwagi do wpisu “Dlaczego wszystko cię wkurwia?

  1. Trochę oklepanych banałów z zakupami jako rekompensatą (oczywiście słusznych banałów ale jednak..).
    Trochę pitu pitu w otoczce ładnych słów (pierwsza część wpisu o znajomym się kupy nie trzyma).
    I trochę twój blog leci poziomem w dół.. a długo czekałem na nowy wpis.

    Polubienie

    1. oj tam to przeciez nie arcydziela sztuki sie spodziewales okryc na darmowym blogu na necie

      a na wkurw najlepszy stary dobry wysilek fizyczny chocby godzinka dziennie
      na mnie dziala nawet taka slabiutka yoga – jestem ‚fucking zen’ (cytujac film) juz po jednej sesjii
      ale na wiekszy stres taki zyciowy to juz wycieczka w skalki jest potrzebna – takie podladowanie akumulatorow cwiczeniami, euforia i natura wystarcza i na pare miechow!

      powaznie polecam – jak zyje ze 40 lat nie widzialem wkurwionego nerwowego jogina nie wspominajac juz o wspinaczu 😀

      Polubienie

  2. Czy wszystkie straty są nieodwracalne? Czy da się czegoś uniknąć? Czy można wierzyć, że da się coś naprawić? Czy naprawdę nasze życie to tylko pasmo lepszych i gorszych decyzji?

    Polubienie

    1. czyżby coś Cię wkurzyło, że postanowiłeś to napisać?? Nie przeszło Ci przez myśl, jakie to słabe? Szczególnie pod takim tekstem? A może Tobie się nie podobać i…. co z tego? Poczytaj ilu ludzi lubi to czytać. A Ty tylko napisałeś usuń konto, z uśmiechem. Bo się cieszysz, ze komuś dowaliłeś. Gratulacje! Umiesz widocznie czytać ze zrozumieniem. ha ha ha

      Polubienie

  3. dobre w ch** jak zwykle…. fragment „”sapie i skwierczy niczym mentos wrzucony do coli. ” mistrzostwo…;)
    ostatnio mialam okazje byc daleko..w miejscu w ktprym poczulam sie jak w raju…geba mi sie smiala bez powodu…i nie chodzi to czy byly tam zajebiste plaze super slonce i wolny czas…po prostu tam bylo zajebiscie byc moze z wielu powodow, nie wiem, ja mialam wrazenie ze to jedno z takich miejsc na ziemi gdzie moglabym zostac w jednych gaciach i bylabym szczesliwa. O co chodzi?…o to ze nawet jesli tam byc moze nigdy nie wroce ( choc bede starala sie wrocic;) to takie doswiadczenie powoduje ze inaczej podchodze do problemow ktore zastaje po powrocie. Tam nie mialam ochoty sie wkurzac choc bywaly powody…ale jakos sie nie chcialo….jak wypelnia cie szczescie wkurwienie ginie w zarodku. Dlatego mysle ze sposobem na wkurwienie jest szukanie i doswiadczanie momentow ktore ci daja choc chwile czystego szczescia….to rzadkosc ale sie zdarza….polecam;) dzieki P za wpis, ja tez jestem osoba z niepokojem w srodku i zgadzam sie z twoim wpisem w 100%….

    Polubienie

      1. To zdecydowanie Ci polecam nietestowanie granic. Bo przypadkiem można się dowiedzieć, gdzie one są. A przekroczenie może być nieodwracalne.
        Ja przez długie, bardzo długie lata – byłem facetem którego się opisuje jako „luzak/osoba bardzo spokojna/nie da się go wkurwić”. Tak było od dzieciństwa do, mniej więcej 35.
        Mimo że powodów do stresu/niepokoju zawsze było dużo, nigdy się nie przebijały do środka.
        Ale potem zdarzyła się seria traum, w krótkim czasie i gdzieś przepaliły mi się bezpieczniki.
        Niestety, raczej bezpowrotnie. Minęły lata od tamtych wydarzeń, od dawna już nie ma powodów do stresów, zwłaszcza że widząc co się ze stanem uzwojenia w głowie dzieje, mocno odpuściłem.
        Po co to piszę? Ano po to, żeby przestrzec czytających przed narażaniem się na długotrwały stres, wkurw, pakowanie się bez potrzeby w wyścigi szczurów i kariery po trupach do celu.
        No, chyba że takie Wasze marzenie życiowe i jesteście dorosłymi z ADHD i tak musicie.
        Wiem że to dla 2x latki/latka brzmi całkowicie niedorzecznie bo czujecie się nieśmiertelni i żyjecie tym wprogramowanym wam bełkotem gloryfikującym konsumpcjonizm i „sukces człowieka zachodu” ale to taki sam „sukces” jak to co cywilizacja zachodu uczyniła z planetą i jej biosferą.
        Cywilizacja osiągnęła sukces…tylko po to aby u szczytu sukcesu(mówię o roku obecnym) zorientować się że woda zatruta, Arktyka roztopiona, ocieplenie z liniowego przeszło w wykładnicze i generalnie mamy przed sobą maksymalnie 10 lat, a raczej mniej, bo od tego roku(początek 2018) poczynając wydarzenia zaczną się toczyć błyskawicznie.
        Podobnie jest z człowiekiem. Potrafi zasuwać na 130 procent, często tylko po to, żeby w pewnym momencie przywalić w ścianę będąc rozpędzonym i od tego impetu wyjść na resztę życia połamanym i na wózku.
        Reasumując ten przydługi wywód – jeśli macie w sobie spokój i brak wewnętrznego niepokoju, pielegnujcie to bo raz utracone może się okazać nie do odzysku. Jak młodość, jak rozbity wazon, jak bezcenne poczucie „nigdy nikogo nie skrzywdziłem”…

        Polubione przez 1 osoba

  4. Jesteście fkurwieni? Spożytkujcie tę energię – sztanga na barki i cisnąc przysiady, przebiec 10 km itp. – chyba, że po prostu lubicie obrażać i poniżać ludzi…

    Polubione przez 1 osoba

  5. I znowu mi smutno po Twoim wpisie. Tylko nie wiem, czy to we mnie, czy to ten tekst.
    I gdzieś możesz sobie wsadzić, Czarny tę puentę i ten pozytyw na koniec. Choć chwała nam za to, że nadal możemy wyglądać lepiej niż jak mieliśmy 20 lat.
    I czyżby ktoś się identyfikował z Harvey’em? Czy to tylko miłość do Donny? 😉

    Polubienie

  6. Przyznam, że to pierwszy tekst , który mnie wzruszył. Pierwszy , który tak na mnie zadziałał. Rozbroiles mnie szczerością, aż do….( nie mam odwagi tego napisac). A Ty tak zadko jestes szczery bezpośrednio… Jestem pod wrażeniem tego co napisałeś, choć dalej się trzeba domyślać. I kiedy już nie trzeba będzie się domyślać? Hmmm?

    Polubienie

  7. Wściekłość, złość, irytacja, gorączkowe rozjątrzenie, złośliwość, histeryczny wybuch to w moim mniemaniu wynik wszelkich wcześniejszych zaniechań. Weźmy np. sytuację, kiedy wściekamy się na kogoś o zupełną pierdołę. Szczególnie jest to przypadłość kobiet 😉 Często czekają na jakieś oznaki uczucia, na lepsze traktowanie, czy miłe słowo. Poziom złości w nich narasta, aż w końcu on wraca do domu, rzuca torbę w kąt i otwiera piwo po chwili je rozlewając na podłogę – zupełnie przez przypadek. Z tej sytuacji powstaje awantura niebagatelnych rozmiarów. Facet dziwi się strasznie. Nie wie o co chodzi, bo przecież starł wszystko mopem i już jest czysto. Faceci myślą prosto i nie szukają głębi. Jej przecież nie chodziło o to głupie piwo, tylko o coś zupełnie ważniejszego!

    Zaniechanie w tym przypadku odnosiło się do braku rozmowy, albo po prostu trzeba było chłopa dawno zostawić, bo nic do ciebie nie czuje itp. itd.

    Jako, że lubię cytować, podam cytat odnoszący się do Pani z piętra +1:
    „W oczach człowieka zawsze miłości dojrzysz głód”

    Pozdrawiam!

    Polubienie

  8. Dzisiaj kończę 41 lat, a wkurwiona jestem ostanio permanentnie. Wkurwia mnie wszystko i wszyscy. Czuje się jak przygaszone ognisko, wystarczy lekki zefirek, a płonę jak pożoga. Wypalam wokół wszystko do zgliszczy. Czasem mam wrażenie że tylko mnie na tym świecie na czymś zależy, a inni to „tempe ignoranty”. Koleżance ubezpieczalnia robi pod górę – no przecież tego tak nie zostawię, chamy myślą że im wszystko wolno. Szkoła nie uczy tylko dostarcza schamaty, niszczy indywidualność mojego dziecka – no przecież jak nie ja to kto te biedne dzieci wesprze. A że z ogniska zostaje na koniec iskierka, przekonuje się każdego dnia wieczorem kładać się spać i cichutko przygasając na poduszce. No i właściwie, po co Czarny, po co? Wychowali mnie w schematach – dziewczynka musi być grzeczna, nie wolno podnosić spódniczki powyżej pasa, dziewczynce nie wolno wchodzić po drzewach, więcej niż jeden chłopak – hańba, masz męża, dzieci przecież teraz tego nie zostawisz – co ludzie powiedzą. I na co mi to i po co. Spinam się spałam i zamiast wszystkich wokół ogrzać, oświetlić i wnieść w ich życie ten cieplutki uśmiech i radość jaką masz w swoim sercu – palę i niszczę. Uwielbiam czytać Twoje przemyślenia. Powodujesz, że wykrzywiam swoją twarz w niczym nieskalanym uśmiechu. To co piszesz jest tak prawdziwe, że czasem po skonsumowaniu tekstu uświadamiam sobie, że właśnie mi dokopałeś, a z kolei innym razem ubierasz w słowa moją duszę. Dzięki i do następnego 😉

    Polubienie

    1. Zależy jakiego sobie faceta wybrałaś. Jak narzeczony czekał aż posprzątasz, to chyba zdziwka nie ma, że mąż tak robi?
      Dokładnie tak samo, jak gdy narzeczona czeka aż on zainicjuje seks albo zaproponuje coś nowego. To i żona będzie drętwa i bez inicjatywy.
      Cudów nie ma, są tylko ignorowane wcześniej czytelne sygnały.

      Polubienie

  9. Początkowo, podczas lektury wzburzyłam się sformułowaniem, że życie polega na traceniu. Uważałam, iż jest to zbyt pochopnie wysunięty wniosek, mimo pełnej świadomości, że tracenie jest jego ogromną, nieodłączną częścią. Zaraz potem zadałam sobie pytanie na czym więc innym miałoby tak naprawdę polegać. I nie znalazłam odpowiedzi. Po przemyśleniu tej kwestii muszę zgodzić się z autorem, i ująć to raczej słowami, że ze życie TO tracenie. Na straty wymienione w artykule zazwyczaj nie mamy żadnego wpływu, a na składniową bycia szczęśliwym człowiekiem prawdopodobnie jest to, jak sobie z tymi stratami, przemijaniem poradzimy, jak je odbierzemy; oraz tak, jak wspomniano powyżej – czy będziemy otwarci na rzeczy które w przyszłości „dostaniemy” od życia, które niewątpliwie staną się rekompensatą za rzeczy, których już nie mamy.

    Polubienie

  10. Clue tego wszystkiego jest fakt ze każda strata to zysk, strasznie cięźko pojąć w naszej kulturze że np. odejście bliskiej osoby można rozpatrywać jako coś neutralnego, nie mówiąc o tym że myślimy o jakimś zysku – typu refleksja która wzbogaca naszą dalszą drogę.

    Polubienie

  11. Płytko ale co tam: o gustach się nie dyskutuje. Kwestia jakości w szczególe i w ogólnym rozumieniu. Od jakości wszak zależy czy wszystko polega „na traceniu” i czy życie to „nieodżałowana strata czasu” czy też „fantastyczna podróż pełna doznań i doświadczeń”. Kryterium ilościowe działa Autorze tylko w jednym przypadku: kiedy jest obarczone jakością. Cały ten pierdolnik i nicowanie wzajemnych relacji wynika z braku szacunku do jakości i celowym działaniu na ilość, pójściu na łatwiznę. Już myślałem że w tym dość płytkim tekście zmierzasz w tym kierunku a tu bach: na koniec oklepanych sloganik niejawnie podkreślony „bo tak, bo taki jestem”. Takich Autorów ilościowo jest wielu. Twarda narracja a później brak morału. Płytko. Zwykły brodzik, chyba intelektualnie również.
    Ale o gustach…

    Polubienie

    1. PŁYTKO ALE CO TAM… O GUSTACH SIĘ NIE DYSKUTUJE… To po co komentujesz posta i po do tego tak agresywnie…zaprzeczaszsobie a to też chyba objaw braku logiki…

      Polubienie

  12. Czytając takie rzeczy robi mi się żal ludzi, a jednocześnie sobie myślę, że ja to mam farta. Wkurwienie? Może na 5 min. Smutek? No błagam, życie jest za krótkie, żeby być smutnym! Brak rozmowy? Otaczam się ludźmi, z którymi można porozmawiać.
    Wiadomo, nie jest idealnie i nigdy nie będzie, ale chyba trzeba się z tym pogodzić, bo inaczej nie ma to sensu i szkoda energii na zastanawianie się „co by było gdyby”. Ludzie, oddychacie, świeci słońce, możecie się uśmiechać! Czego chcieć więcej od życia???

    Polubienie

  13. Ludzie, którzy jadą na permanentnym wkurwie są przede wszystkim rozczarowani. Bo przecież miało być tak pięknie w nowym, dorosłym życiu. „Życie stoi do Ciebie otworem” – mówili, nie mówili co prawda którym, ale tu i tak 50% szansy, że dobrym. „Możesz być kim chcesz” – mówili, nie dodali, że z pewnymi wyjątkami bo jednak laska mająca 160 cm wzrostu nie będzie modelką na wybiegu, a koleś, który ma 195 cm nie będzie pływał na łodzi podwodnej. „Masz wpływ na wszystko co się dzieje w Twoim życiu” – mówili, nie powiedzieli, że wszystko w tym wypadku zdecydowanie wymaga doprecyzowania. „Możesz mieć wszystko” – mówili, nie dodali co prawda, że zawał, wylew, udar (niepotrzebne skreślić) jest w to wszystko wliczony. „Osiągnij sukces” – mówili, nie powiedzieli niestety co to dokładnie znaczy.
    A ponieważ na każdym kroku nie spełniamy swoich oczekiwań stworzonych na podstawie bajek, którymi karmiono nas w dzieciństwie czy młodości – jest wkurw, i to maksymalny. I chęć zrzucenia z siebie stresu, bo ciągle jest coś nie tak. Dlatego zaczyna się wyżywanie – na innych, słabszych, stojących niżej w hierarchii służbowej, na dzieciach, na przypadkowych ludziach, kasjerkach w biedrze, pracownikach infolinii – tylko po to żeby na 10 sekund odetchnąć. Potem wkurw wraca, taki sam albo i większy. I spirala się nakręca.
    Też taka byłam ale miałam szczęście – w pewnym momencie dostałam od życia mocno po dupie. Z tego co było przed nic nie zostało – jakby wywalić tacę pełną chińskiej porcelany na granitową podłogę z wysokości pierwszego piętra. Niestety, trzeba było ogarnąć z przyczyn zewnętrznych i podjętych wcześniej nieodwracalnych decyzji. I wtedy okazało się, że nie muszę zaglądać do otworu, którym ustawiło się do mnie życie, mogę być kim chcę w pewnych granicach rozsądku, mam realny wpływ max na 20% spraw w moim życiu, pozostałe 80% sobie odpuszczam, nie mogę mieć wszystkiego bo to nie jest warte swojej ceny, nie interesuje mnie imponowanie obcym ludziom bo są obcy i ich zdanie na mój temat też mnie nie interesuje, ja definiuję mój sukces i tak długo jak jestem w stanie go osiągnąć jest super. I generalnie jestem szczęśliwa.

    Polubione przez 1 osoba

  14. Lukrecja nie zawsze słodka -Do tematyki gniewu mozna dorobic wiele ideologii gniew wynika z frustracji zawiedzionych nadzieji braku moze pasji i postawy roszczeniowej typu -mi sie nalezy a jak czegos nie mam to sie wkur…m na siebie i swiat.Ktoznas nie czuł gniewu a najgorszy jest ten gniew bezsilny kiedy cos nas potwornie wkurza a nie mozemy sobie z tym poradzic .I uwaga panowie miejscie swiadomosc ze u kobiet gniewi rozne zchizy i amoki sazwiazane z ich cyklami miesiecznymi .łatwo twoje wtedy rozwscieczyc o byle co lepiej zejsc z drogi OK miewałam napady gniewu ,nigdy jednak nie wyladowalam swej zlosci na kims no moze kiedys tak cos bylo Dziś po wielu wielu przemyslenich czyli takiej autoterapii kontroluje gniew wiem ze krzycząc i wrzeszczac na nie zdziałam a z facetami wrecz straciłabym tylko. Gdy bywam wkurzonąna np na kogos zajmuje sie czyms milym (sluchanie muzyki lub spacer kolo przyrody )Pochwale sie wam doszlam do takiej perfekcji w pracy ze z nikim nie mam konfliktów slucham nie oceniama swoich racji bronie podajac scisle argumenty i fakty .Jestem logiczna ikontroluje swoje wypowied.Gniew rodzi gniew doprowadza do zatargów antagonizmów .Stwierdziłam i wydedukowałam że gniew mi nie pasuje szkodzi urodzie dodaje lat -chcę roztaczac wokól siebie dobrą czarujaca atmosferę chce byc strefą komfortu dla otaczajacych mnie czy to wspołpracowników czy klientów w firmie.ZYyzliwa postawa brak zawisci pokora godnosc i szacunek dla kazdego to moje motto przewodnie.Przejscia i trudy zycia nie powodują ze wyzywam sie na innych.zycie jest chwilą i muszę dbac o jakośc tej chwili dbac by gniew mnie nie zdominował i by moje zycie nie przeszlo goryczą.Piekno kobiety to jej spokój wewnetrzny i szlachetnośc serca, kojący tembr głosu pogoda w oczach . A złoscic sie ona moze czasami ale niech to robi z wdziekiem a gniewa sie tylko wtedy gdy kochanek nie caluje dosc namietnie i czesto

    Polubienie

  15. Tutaj musze napisać że wkurwienie to nasza cecha narodowa. Mieszkam w USA juz 16 lat prawie i poznałam już wiele ludzi z różnych kultur. Spina i wkurwienie to nasz cecha narodowa.

    Jest nawet pewna anegdota, ‚Jak poznać Polaka w całym wagonie metra?’ No po minie. Zawsze skwaszona, mówiąca ‚nawet do mnie kurwa nie podchodź’
    Ja też jestem winna, dużo ludzi mi mowi ze mam „bitch resting face” czyli moja mina mówi że raczej jestem tą zimna suka. Pracuje nad tym bo w gruncie rzeczy nie jestem właśnie taka lecz osoba po poznaniu mnie wie że mam miękkie serce lecz jestem przy tym bardzo ekspresyjna. Nie umiem ukryć swoich emocji, wiec notabene, jak ktoś lub coś mnie wkurwi nie potrafię tego ukryć. Nie wiem czy to mi sie kiedykolwiek uda…

    Ucze sie od Amerykanów, choć nie ze wszystkim u nich sie zgadzam to jednak jest pełno cech ludzi wychowanych w US które chciałabym uzyskać. Generalnie są to ludzie wyluzowani bez żadnych spin. W NYC jednak to sie troche różni bo tam każdy ma spine. Lecz mówię ogółem, NYC to jednak mała cząsteczka kraju 🙂
    A wiec, wiecznie uśmiechnięci, bez żadnych większych trosk Amerykanie mi imponują. Oni mają duże rzeczy gdzieś, zwisa im, a już szczególnie zdanie innych. My Polacy? Wow, zawsze jest ‚a co powie tata, mama, babcia czy tam jeszcze ktoś inny?’
    Nie umiemy żyć własnym życiem we własnej przestrzeni bo ciągle analizujemy co powiedzą inni. Polonia którą obserwuje, ma ciągłą spine scigania sie jednym z drugim. O ten kupił nowy samochód, no kurwa jak on kupił nowy samochód? Jak on kupił to ja też musze!!!
    Amerykan? Podejdzie, powie że fajna bryka, zapyta jak się sprawuje i czy ewentualnie może chwile posiedzieć w środku bo myślał o kupnie takiego ale ciągle sie zastanawia.
    Kiedyś jako młoda dziewczyna (dalej jestem młoda lecz już kobietą 😂) pracowałam w popularnej knajpie gdzie sprzedają pączki i kawę (Dunkin Donuts). Pracował ze mną taki Mike, dużo z nim gadałam, on miał ponad 40 lat już, pracował w Dunkin odkąd skończył tam tych 16 lat. Zaciekawiło mi że jemu ta praca odpowiada, ja miałam inne zamiary, nawet jak bym
    Chciała pozostać w świecie jedzenia i bycia tą hostessą to bym myślała o jakiejś renomowanej restauracji itp. itd.
    A on cały czas w jednym miejscu, i nawet nie miał stanowiska managerskiego. Zapytałam sie czy kiedykolwiek myślał aby robić coś innego. On mi na to że nie, że bardzo lubi ta prace i jemu sie żyje super. Nie zapomnę tego nigdy, długo sie z tym głowiłam. On maksymalnie zarabiał rocznie $30,000, i to na serio serio MAKS
    Lecz skoro jemu jest dobrze? To co mi oceniać? Przykładów takich jest mnóstwo. Tak, ktoś powie że to idiota, klasa niższa, bez edukacji blah blah blah. ALE TAKIM ŻYJE SIE LEPIEJ
    Kto to napisał czy powiedział że ludzie inteligentni za dużo myślą i żyje im się gorzej bo ciągły stres o wszystko.
    Czasem może lepiej nie wymagać od siebie aż tyle??

    Polubienie

  16. G – gromadzisz go w sobie i spijasz
    N – niszczy, pali mosty, zabija
    I – instynktownie budzi fobie
    E – elementarne w walce z wrogiem
    W – lecz wróg jest w tobie i nim płoniesz

    Polubienie

  17. witam
    Infantylny wpis, bez ikry i posypana końcówką, trąci wczesnym stadium depresji.
    Gniewać się jest bez sensu, bo ze wszystkimi co spieprzają od wrzaskacza, spieprzają też fajne dupeczki.
    Z poważaniem

    Polubienie

    1. To jest depresja. A konkretniej – stan, w którym człowiek odkrywa, że to, do czego doszedł, status materialny i społeczny, jaki osiągnął nic mu nie dał. Że przelecenie setek „fajnych dupeczek” też nie za bardzo dało jakiś efekt. Że przelecenie następnej poza chwilową satysfakcją też nic nie da. Że to wszystko to w istocie narkotyki. Działają na chwilę ale nic nie zmieniają (a zwłaszcza – na lepsze). To stan, w którym odkrywa się, że to wszystko nic nie daje, nie daje szczęścia. I poczucie, że nie pozostało już nic, tylko pogarszające się zdrowie, coraz więcej przeżytych lat w metryce i nieuchronny zjazd do piachu.

      Polubienie

  18. Polecę spolszczony sloganem z filmu co by nie tłumaczyć za długo, co, jak i dlaczego:
    -„Zdradzić Ci sekret kapitanie? Ja zawsze jestem wściekły.”
    I tak uzupełnieniem. Nie chodzi o to by zamienić się w ciepłą miłą kluchę. Chodzi o to by tą dzikość w sobie nauczyć się kontrolować. Albo zgodnie z biologią jest się drapieżnikiem (polecam sprawdzić uzębienie – są tam kły i parę innych zębów o określonych funkcjach) albo ma problemy z tożsamością i udaje żyrafę żrącą trawę.
    Reszta to ideologiczne brednie (po trawie?)

    Polubienie

    1. Najgorzej to jak ktoś jest dyletantem w jakiejś dziedzinie, coś tam słyszał, zazwyczaj od innego dyletanta i rozsiewa bzdury, zarzucając mądrzejszym brednie.
      Poczytaj sobie, dziecko, i przestań bredzić. Masz nadpobudliwy system nerowy, to masz. Taki feler. Nie chcesz mieć kłopotów z tożsamością to nie wymyślaj górnolotnych teorii z nerwowej dupy wyciągniętych, tylko zgodnie z prawdą uznaj się za nadpobudliwego nerwowo choleryka 🙂
      http://zdrowezeby.net.pl/czy-zeby-czlowieka-wskazuja-na-nasza-miesozernosc-czy-roslinozernosc/

      Polubienie

      1. No i co z tego, że śmiechłeś?
        Nie zmienia to faktu że wypisałeś bzdury o rzekomej wrodzonej mięsożerności.
        Reszta to bełkot, ale skoro sam siebie bawisz to nie przeszkadzam. Miłej zabawy 🙂

        Polubienie

      2. „Wrodzonej”? Co ty jesteś jakiś marksista czy też faktycznie wierzysz że jesteś żyrafą :-D? Dorośnij może, a jak już to zrobisz to poczytaj trochę prac naukowych a nie reklamówek ideologii z „Internetów”.

        Polubienie

      3. No, no. Widzę, że pobredzanie narasta. Teraz już marksiści, wyobrażenia o żyrafach(tak swoją drogą, czemu akurat żyrafy? Nie lepiej wziąć za przykład jakieś roślinożerne naczelne?).
        No i obowiązkowa próba przykrycia głupot które się wypisało wcześniej – zdyskredytowaniem przez domniemany wiek czy domniemane korpo.
        Nudne to co i jak piszesz, przewidywalne i żenująco słabe. Try harder, na razie te próby kojarzą mi się z bohaterem tego kawałka:
        https://www.youtube.com/watch?v=OfJVeHKVcE8 😉

        Polubienie

      4. Czyli „trafiłem”: Dziecko internetów. Pozdrawiam i nie dyskutuje dalej „bo ludzie nie zobaczą różnicy”. Oczywiście zaraz będzie riposta na której prawdziwość masz dowody w odnośnikach i memach 😀

        Polubienie

      5. Kogucik dostał dwa koła ratunkowe, jedno pomylił z pociskiem, drugie z wizytówką. A jednak rozczarowanie.
        Również życzę miłego(i długiego) życia.
        Pa.

        Polubienie

  19. I to szukanie sensu życia w pustce. W ucieczce z pustki do pustki świetnie wiedząc, że nic się nie osiągnie, a nawet, gdyby się osiągnęło, to i tak nie da to poczucia spełnienia. I ta dobijająca świadomość starzenia się, poczucie straconej młodości, tęsknota za czasami, kiedy na wszystko jeszcze będzie czas, że wszystko przed nami… Czas mija, lata lecą, człowiek z pięknego i młodego zostaje tylko pięknym (albo i nie) i cały czas usiłuje siebie przekonać, że musi dążyć do takiego siebie, jakim by chciał być.
    Powiem brutalnie: jak dotąd nikomu się to nie udało. Nikt (może poza osobami chorymi psychicznie) nie jest dokładnie taki, jakim by chciał być.
    Tu trzeba się zastanowić nad pytaniem podstawowym: jaki jest sens i cel życia? Czy samo życie jako takie? Cel będący jednocześnie środkiem do samego siebie? To dlaczego nas to wszystko tak męczy i niepokoi? Gdzie jest ten port do którego chcemy płynąć?

    Polubienie

    1. „Tu trzeba się zastanowić nad pytaniem podstawowym: jaki jest sens i cel życia?”. Ano, trzeba. I ludzie(niektórzy, nawet bardzo niektórzy wręcz) robią to od kiedy rozwój języka, w sprzężeniu zwrotnym umożliwił formułowanie bardziej abstrakcyjnych pytań niż „kto ukradł moje zapasy” :).
      Niestety, odpowiedzi są różne. Częściowo to wynika z uwarunkowań kulturowych wszczepionych długo przed dobiciem do wieku w którym jest się zdolnym do poszerzonej refleksji. A czasem ktoś znajduje swoją odpowiedź, ale 10 lat później dochodzi do wniosku że się pomylił i dokonuje ponownego przemyślenia tematu. Tak czy inaczej większość nie jest w stanie udźwignąć odpowiedzi że nie ma żadnego celu ani sensu, zamiast tego osiada na mieliźnie „‚wymuszonej przyczynowości” – taka skaza naszej specyficznej budowy mózgu odpowiedzi – i zadowala się że albo cel czysto biologiczny(prokreacja, kulturowo rozwinięta w rodzinę) albo cel urojony – czyli religijność i samozaprzeczające życie po życiu :). Słabe ale łatwe i dla większości satysfakcjonujące.

      Polubienie

  20. Dziwi mnie.ze panikea pisze o gniewie skoro jest pan takim inteligentnym zaradnym twardo idącym po ziemi facetem to dlaczego jest pan na wiecznym jak to pan ujal wk….rwie czyzby jakies demony miały tu i udzial dlaczego gniew .Same sukcesy i pan gniewa się na swiat cos niehalo mam nadzieje ze jeszcze spontaniczne szalenstwa nie wywietrzaly z pana glowy a moze się kres mlodosci i nastepuje epoka zwapnienia?

    Polubienie

    1. Ciekawa. Bo mu w miłości nie wyszło he he. I dlatego tak w czarnych kolorach przedstawia związek. Sam siebie oszukuje, że niby nic się nie stało, a brak związku to żadna stratą. Najlepiej sobie obrzydzic…tyle, że nie skutecznie. Bo dalej twierdzi , ze „suka mu zycie zniszczyla”. To jak to jest?

      Polubienie

  21. Powiem tak: świadomość i akceptacja kluczem do spełnionego życia.
    Warto sobie swoje wybory przekontemplować, a potem po prostu cieszyć się z tego co się ma. Bez napinki i porównywania się do innych. Mam co mam więc korzystam z tego. Rozwijam się, ale nie kopię się z powodu kompleksów. Każdy sukces ma swoją cenę. Każdy ma swoją drogę, a najłatwiej chodzić w czyichś butach. Oczywiście tylko słownie 😉

    Polubienie

  22. Dzięki. Przeczytałem o czymś co mnie bezpośrednio dotyczy. Dla mnie decydujące jest uświadomienie sobie, że nie wszystko muszę i potem pogodzenie się z tym. To łatwe tylko gdy się o tym mówi/pisze :).

    Historia z nowobogacką Grażyną z obrazka sprawiła, że śmieję się jak idiota na całe biuro!
    Śmiech dobrze działa na wkurw.

    Trzymajcie się wszyscy i Ty Autorze!

    Polubienie

  23. Nie wiem, bo mnie nic nie wkurwia. Natomiast potrafię wkurwić prawie każdego i dlatego najbardziej cenię te nieliczne osoby, których nigdy nie udało mi się wyprowadzić z równowagi.

    Polubienie

  24. Przykre jest to, że u ludzi agresja bierze się w ogromnej mierze z ich własnych kompleksów. Od dziecka wszystkim się wmawia, ze musimy być piękni, silni, bogaci popularni. Tylko nikt nie powie jak to osiągnąć ;). A każdy chce być szefem na osiedlu 😛 I wtedy kiedy widzisz tego Wielkiego Pana Z Samego Centrum Miasta opierdalającego kasjerkę w Biedrze wtedy wiesz, ze ma jakiś problem – prawdopodobnie ze sobą 😉 jak ktoś jest pewny siebie i świetnie czuje się w swoim ciele nie obraza każdego po kolei tylko wysyła pozytywne wibracje… a klasę człowieka poznajemy jak traktuje osoby o niższym statusie społecznym od siebie 😉 przynajmniej ja to tak widzę 😉

    Polubienie

  25. Nie znam gościa ale odkąd czytam teksty zamieszczone na tym blogu a mam dopiero 23 lata to czuję się jakby życie po 30 było koszmarem, jedna wielka depresja. Wpadła mi raz w ręce jakas książka.. Dramat.. Ja rozumiem nie każdy musi lubić. Ja nie krytykuje ale czytam teksty i w połowie przestaje. Mam mega kochającego chłopaka, dbamy o siebie nawzajem.. Ale przeczytałam tu kilka tekstów o związkach.. I głupia zaczęłam mojego faceta podejrzewać o niewiadomo co. Masakra. Czas odlajkowac. Teraz zaczynam się obawiac co będzie z moim życiem jak będę mieć dzieci 😂

    Polubienie

  26. Byłam non stop wściekła i nawet sobie nie zdawałam z tego sprawy.. Pieprzyłam, że ja tylko bywam szczęśliwa czasami i że jestem realistką. Życie mi dowaliło porządnie to prawda ale ile można to wykorzystywać jako argument? Dopiero kiedy zobaczyłam w drzwiach Panią z kosą otrzeźwiałam. Najpierw rzucił mnie dla młodszej koleżanki z pracy mąż po 20 latach wcześniej kupując mi na 20stą rocznicę pierścionek za full kasy… Jak było miło móc zrzucić całą winę za rozjebane życie na Niego. Dziś umiem już przyznać, że choć zachował się bez krzty klasy kłamiąc w żywe oczy i kłócąc się o najdrobniejszą złotówkę to po prostu chciał być szczęśliwy. Z kobietą, która się uśmiecha, cieszy na Jego widok itp a nie ciągle o wszystko warczy…. I dziś nawet jestem mu wdzięczna, że się odważył. Bo dziś jestem szczęśliwa, permanentnie… Doceniam co mi dano, cieszę się z drobiazgów, przepraszam jak coś spierdolę i chwalę Mojego Faceta zawsze i wszędzie (oczywiście jak mam za co). Musiałam przeżyć 42 lata, zaliczyć rozwód i udar mózgu żeby zmądrzeć i spokornieć. Nie czekajcie tak długo. Szkoda czasu…

    Polubienie

  27. Zaglądam tu od czasu do czasu… Ale widzę jakaś przemianę w autorze, coś się dzieje, jakieś wydarzenia lub sytuację zmieniają postrzeganie siebie, świata… Nie tylko umykający czas…. bo można mieć 50 na karku i być ślepym i głuchym na ZYCIE. To co czytam ostatnio Pana autora jest mi bardzo bliskie…. Mam podobne odczucia i spostrzeżenia… Czekam na więcej:-) tylko te wulgaryzmy…. Ech:-)

    Polubienie

  28. Dziękuję za szczery wpis… Sądzę że taki stan emocji spotyka wielu ludzi…tak na narginersie… trafiony w moje aktualne samopoczucie. W końcu jesteśmy ludźmi i od czasu do czasu przestajemy być cyborgami i czujemy.. ..I tak raz czujemy że jesteśmy szczęśliwi – nawet tak bezwarunkowo z tym co na teraz mamy że jest dobrze tak jak jest ale czasem z jakiegoś powodu(u mnie np. zazdrość ) popadamy w totalny pesymizm.. Wkurwiają nas ludzie bo niby tacy sami jak ja a wybudowali dom, podróżują, rozwijają się zawodowo są samodzielni i posadzili przysłowiowe drzewo.. . A ja?? ?.. Gdzie jest problem że nie wiem jak coś osiągnąć…co chwilę dopada mnie lęk, brak mi konsekwencji… Rozumiecie… ??? I Zaczynasz się nakręcać… W takich sytuacjach mój wypracowany spokój moje zwykłe szczęście w głowie się kończy i czuję gniew czy wręcz wkurwienie czemu nie potrafię jak inni ( i choć wiem że wynika to min. z tego że w młodości byłem namiętnie porównywany przez ojca z np. kolegami – coś w stylu „nie rób tego czy tamtego, Krzyś potrafi a ty nie albo też zmienność oceny dziecka – raz byłeś zajebisty a innym razem łajza i niedorajda”) (coś jak to) to ciężko jest zmienić myślenie o sobie, trudno się i siebie odnaleźć w tym burdelu emocjonalnym… Taki stan wynika z nawarstwiających się frustracji z powodu niespełnionych planów, mażeń itp…A latka lecą i w wieku 40 50 lat otwierasz oczy i zdajesz sobie sprawę co tracisz i na daną chwilę choć nie jest tak źle ale w twojej niestałej ocenie siebie wypadasz ujemnie w bilansie życiowym…I fakt, że kumplowi się wiedzie (przynajmniej tak go oceniasz bo np. zbudował dom o którym ty zawsze marzyłeś ale tobie się do tej pory nie udało tego zrealizować osiągnąłem tego czy tamtego (np budowa domu)…to strasznie cię dobija i sprawia że czasem czujesz się jak padlina…. Wszedłeś chodzi w dorosłość i nie masz sprecyzowanego celu porównujesz się z innymi bo chcesz mieć wzór… Bo sam kręcisz się w kółko…i nie wiesz czy to wreszcie Ty czy to twoje Ja czy robisz coś bo k… wa inni tak robią… Lecz na koniec starajmy się myśleć pozytywnie… Przynajmniej ja szukam rozwiązań w odnalezieniu stabilnego poczucia własnej wartości bo w/g współczesnych coach-ów to jest klucz do samego siebie…. Pozdrawiam wszystkich wkurwionych…

    Polubienie

  29. Hmhmhm….mam 36lat w sumie to nie wiem co napisać…są ludzie co po prostu żyją. Oddychają i td. I są tacy co robią to samo co wcześniej wymienieni ale dodatkowo jeszcze myślą. Myślą i to często w złym kierunku. Nie wiedzą o tym, że to zły kierunek a nawet jeśli, to wmawiają sobie, że nad tym panują. I tu Moim zdaniem zaczyna się frustracja i gniew. Początkowo skierowany do siebie walące w ego. Niszczący własne poczucie wartości a gdy to nastąpi zaczynamy niszczyć innych. Przyczyną tego jest wszystko co nas kształtuje. Stracone szanse, niepowodzenia, przytłaczająca karjera, wypalenie, nasze wady, kompleksy, toksyczne otoczenie. Co z tym wszystkim zrobić? Wyluzować. Kłaść lache. Ja ucze sie tego dopiero bo dotychczas explodowałem jak fat man i litle boy i zostawałem w środku nicości sam w potędze extremum zniszczenia jak tytan wszech nicości. Przekonany, że to jest dobre, mocne, że to jest prawdziwa siła samca alfa. Tłumacząc to dzieciństwem potem rozwodem. Tolerancja jakie to krwa trudne, cierpliwość…..wyrozumiałość nieznane dla Mnie. Skąd brać wzorce gdy ich nie było. I mamy pretekst gniewu do nie zrozumiałych oczekiwań otoczenia. Tak zachodzi przemiana- niemal nierealna- ale zachodzi. Pozdrawiam raptusy.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Gratuluję. Mnie zmieniła dopiero kostucha, która przeszła tuż obok. A i tak teraz kiedy minęły już dwa lata zaczynam znów fikać i czasem mnie ponosi. Otrzeźwia mnie zawsze widok niesamowicie pokaleczonych i schorowanych współtowarzyszy na oddziale rehabilitacji. Widząc ich wysiłek i łzy zamykam paszczę i sama siebie rugam. A za jakiś czas znów fikam. Pokora i cierpliwość to chyba najtrudniejsze dla mnie cechy….

      Polubienie

      1. Jestem po raz 2gi żonaty i po raz pierszy dzieciaty. Musze wymontować zapalnik by to co od 11lat budujemy razem nie spłoneło w ułamku sekundy. Od czego nie będzie odwrotu i wytłumaczenia bo takie miałem przejścia życiowe…… Samo przyznanie się do takich cech, jest początkiem sukcesu bo jest świadomość problemu i tego, że nie można się wiecznie usprawiedliwiać co wynika z egoizmu. A kto przyzna się do egiozmu?

        Polubione przez 1 osoba

        1. Jako alkoholiczka trzeźwa 8-y rok,molestowana w dzieciństwie przez ukochanego ojca, obecnie po rozwodzie, z 23 letnim synem, pól roku po ślubie świetnie wiem o czym mówisz. Teraz mi dużo łatwiej przyznać się do błędów. Ale też grozi mi wciąż usprawiedliwianie się ciężkimi przeżyciami.

          Polubienie

          1. Dla ludzi tzw. „po przejściach” w dzieciństwie..co ja odkrywam na nowo kluczem są emocje, ich poznanie a dokładnie traktowanie emocji z jednej strony jak balastu…uciekam od nich bo są momenty kiedy mnie przerastają (trauma) …a na drugim biegunie jest ich głód….
            Tłumienie uczuć i ich wyrażania w dzieciństwie powoduje deficyty w dorosłym życiu…cykl zamknięty z którego bardzo ciężko wyjść… Wiesz co to syndrom DDA / DDD….w skrócie opisałbym sposób i skutki funkcjonowania w dzieciństwie tak:
            1. Jakieś wydarzenie rodzi emocje… Zaprzeczanie i tłumienie ich niewyrażanie co powoduje lęk i frustrację…to powoduje brak pewności siebie…brak pewności powoduje że zamykam się w sobie (postawa obronna, bezradność i BRAK ZAUFANIA DO SIEBIE I KRYTYKA SIEBIE)…potem myślenie przecież to moja wina bo inni są lepsi….w ostateczności życie poniżej możliwości i strach przed decyzjami… Pozdrawiam…

            Polubione przez 1 osoba

      2. Mi ojczym zafundował sporo zła w dzieciństwie od 5r życia do 17potem się wyniosłem. I nie mogę powielać błędów ojczyma na rodzinie z gniewu do siebie przez jego zło wobec Mnie. Kto to pojmie….trzeba flrefleksji i odwagi do uwolnienia tłamszonych emocji pragnienia ciepła, uwagi, miłości. Tego uczy Mnie 17miesięczny syn.

        Polubione przez 1 osoba

  30. Trzeba dostosowac sie do rzeczywistosci,kiedys jadac autobusem uslyszalam rozmowe malego dziecka z matka,dziecko,,wiesz mamo,jak bede maly bede smieciarzem na to matka,,mozesz byc i smieciarzem,wazne synku zebys byl szczesliwy.Ta madra kobieta powiedziala wszystko.Czlowiek inteligentny bedzie tez szczesliwy pracujac na kasie,po przyjsciu do domu wlaczy sobie film Pedro Almodovara np.Czlowiek inteligentny dostosowuje sie do warunkow i nigdy nie powie,,kurwa nie wyszlo mi,bo nie mam nowego bmw…

    Polubienie

  31. Trzeba dostosowac sie do rzeczywistosci,kiedys jadac autobusem uslyszalam rozmowe malego dziecka z matka,dziecko,,wiesz mamo,jak bede maly bede smieciarzem na to matka,,mozesz byc i smieciarzem,wazne synku zebys byl szczesliwy.Ta madra kobieta powiedziala wszystko.Czlowiek inteligentny bedzie tez szczesliwy pracujac na kasie,po przyjsciu do domu wlaczy sobie film Pedro Almodovara np.Czlowiek inteligentny dostosowuje sie do warunkow i nigdy nie powie,,kurwa nie wyszlo mi,bo nie mam nowego bmw…

    Polubienie

  32. Autorze ale masz spinę… Ten blog to forma odreagowania? Nie, nie dokuczam Ci, nie ujmuję, nie szydzę. Zadaj sobie pytanie, na ile sp…łeś swoje życie sam, a na ile nie byłeś w stanie niczego więcej zawojować bo miałeś background, jaki miałeś.. Jeśli nikt w Twoim życiu nie poświęcił Ci wystarczającej ilości czasu i uwagi (nie pieniędzy – one są nieistotne dla przyszłej higieny psychicznej dorosłego), to z czym się szarpiesz? W szarpaczkę tylko można się wp…lić

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.