Anna:

Coś o mnie: studiuję prawo, mam 22 lata, jestem podobno ładna i pochodzę z dobrego domu. Nigdy w życiu nie myślałam, że będę stała przed takim wyborem, ale życie wiele rzeczy weryfikuje.

 Pomijając szczegóły. W wakacje pracowałam w kancelarii na stażu. Poznałam pewnego klienta. To biznesmen, poprosił o taki biznesowy lunch, bo ma dla mnie propozycję. Byłam niepewna, ale w końcu poszłam na to spotkanie.

Zaproponował mi abym była jego, nie cierpię tego określenia, bo źle się kojarzy: „dziewczyną do towarzystwa”. On nie użył tego zwrotu, ale tak to można określić. Na wstępie zaznaczył, że absolutnie nie chodzi o seks, czy też seks oralny, a  o inteligentną rozmowę, towarzystwo. W zamian mam możliwość poznawać ludzi, zwiedzić trochę świata, dostawać prezenty, ubrania.

Nie dopytywałam się już jak on sobie to wyobraża, bo kopara mi opadła.

Kiedyś byłam pewna, że zawsze powiem NIE w takiej sytuacji, ale teraz… Rodzice dają mi pieniądze na pokój i skromne jedzenie. Nic więcej. Meczy już mnie ta bieda, stare ciuchy ciągłe szarpanie się z każdą złotówką. Jednak jeśli się zgodzę, czy będę miała do siebie szacunek? Gdybym studiowała inny kierunek mogłabym pracować w weekendy, ale boję się że przez taką prace zawale studia.

Pieniądze, które zarobię w wakacje idą na książki. Gdyby od tego czy się zgodzę zależało moje być czy nie być, gdybym nie miała na jedzenie, ale ja to zrobię bo nie mam pieniędzy na kurs angielskiego, kawę na mieście czy od czasu do czasu nowy ciuch. 

Studiuje z ludźmi którzy mają bogatych rodziców, ja przy nich czuje się szaro i niepewnie. Nawet go lubię, chociaż wiem, że ma żonę i dziecko. Wygląda na takiego, co nic nie zrobi bez mojej zgody, jest kulturalny. Dostałam propozycje weekendu za granicą z okazji urodzin jego kolegi. Na wyjeździe byłoby jego dwóch kolegów, ja i jakaś dziewczyna,

Już sama nie wiem, na przemian kategorycznie to odrzucam, a chwile później myślę sobie że co mi szkodzi wiem że wiele dziewczyn nie zastawnawiałoby się nad taką propozycją. Żyć przez najbliższe dobrych kilka lat w takiej frustrującej biedzie (wiem że kiedyś jako będę zarabiać dobrze, ale to jeszcze tyyyyyle czasu) czy się sprzedać, zwłaszcza że ja tego człowieka nie znam przecież, a już na pewno tych jego kolegów.

Uśmiechać się sztucznie i pożyć? Czy żyć wolno, ale nic w życiu nie zobaczyć przez dobrych kilka lat?

Może Ty mi podpowiesz jak mam wyjść z tej sytuacji.”

 xxx

Pierwszą moją myślą było: „Nie rób tego dziewczyno”.

Wróć. Kłamałem. 

Pierwsza moja myśl była nieco inna. To było: „Do chuja wafla, czy cię pojebało?” A dopiero później było właśnie wcześniejsze: „Nie rób tego, dziewczyno!!!” Bo, prędzej czy później, będziesz żałować.

Janusz Głowacki napisał kiedyś: Nie ufaj swoim pierwszym reakcjom, mogą być uczciwe. Więc chwilę później dopadły mnie wątpliwości, czy aby na pewno mam rację.

Bo z emocjami jest często tak, że nie pomagają nam w ocenie sytuacji, a wręcz przeciwnie. To tak jak z tym sławnym dylematem wagonika: Pięciu robotników naprawia tory. Za chwilę przejedzie ich dajmy na to tramwaj. Motorniczy nie ma szans, aby zahamować. Chyba, że przestawisz zwrotnicę i w ten sposób skierujesz tramwaj na drugi tor, gdzie jest jeden robotnik. Co zrobisz?

Większość osób odpowiada, kierując się rozumem. W sensie, zastanawia się chwilę i decyduje się przestawić dźwignię. Ratuje pięć osób, poświęca jedną.

A teraz mamy tę sytuację w innym wariancie. Znowu jedzie tramwaj, znowu nie ma szansy zahamować, znowu na torach stoi pięć osób. Obok ciebie stoi wielki facet. Jeśli go pchniesz na tory, zginie, ale ocalisz tych pięciu. Co robisz?

W tym przypadku większość osób nie jest w stanie podjąć decyzji. Przeszkadzają im emocje. Mimo, że tak naprawdę w jednym i drugim przypadku poświęcasz jedną osobę, aby uratować pięć.

Jeszcze inny przykład. Jest wojna, ludzie ukrywają się w stodole, we wsi jest wojsko. Małe dziecko zaczyna płakać. Matka zatyka mu usta. Dziecko dalej płacze, zaczyna się dusić. Płacz usłyszą  za chwilę żołnierze i zabiją wszystkich.  Co powinna w tej sytuacji zrobić matka? Pozwolić dziecku płakać, czy dalej zasłaniać mu usta?

Ten dylemat wymyślił neuropsycholog z Harvardu Joshua Greene. Jaką decyzję należy podjąć?

Nie wiem. To jakiś, kurwa, koszmar.

Ale w życiu jest często tak, że szykujemy się na jakieś różne, wymyślone w naszych głowach scenariusze, a później jesteśmy zaskakiwani przez sytuację, o której nigdy nie myśleliśmy. Życie składa się zazwyczaj nie z czerni i bieli, tylko z odcieni szarości. A kilka sekund w życiu może zdecydować o tym, że z uczciwego człowieka zrobi się szuja, z normalnej kobiety dziwka, a z fajnego faceta kawał złamasa. I coś jest w stwierdzeniu, że wiele osób umiera jako uczciwi ludzie, bo ominęła ich odpowiednio zła propozycja.

Dlaczego podejmujemy takie, a nie inne, decyzje?

Żyjemy etapami. I w każdym z tych etapów mamy inne potrzeby.  Przypomina to grę komputerową. Niektórzy zostają na początku, inni chcą pójść nieco dalej.

W psychologii (choćby w tzw. piramidzie Maslova, której twórca jest słynny również z tego, że umarł w trakcie joggingu, co pokazuje, że nawet zdrowe nawyki mogą nas zabić) potrzeby człowieka dzieli się na dwa rodzaje. Deficiency – niższego rzędu, czyli fizjologiczne. Jeść, spać. Dla mnie jest tu również seks, bo seks jest potrzebą fizjologiczną. Jak mycie zębów, tylko szczoteczka jest nieco inna.

I druga grupa: metapotrzeby – czyli potrzeby wyższego rzędu. Bezpieczeństwo. Miłość i przyjaźń. Uznanie otoczenia. Samorealizacja.

Jak to działa?

Level 1. Znajdź miejsce do spania i coś do michy

Jest takie powiedzenie: „Syty głodnego nie zrozumie”. I jest w nim dużo prawdy, skoro nawet w Biblii jest napisane, że Trzej Królowie przynieśli Dzieciątku Jezus mirrę, która jest opiatem, kadzidło, które odurza, i złoto, za które można kupić wszystko.

To nie moje. To profesor Vetulani.  Ale wniosek z tego jest prosty: bez hajsu i czegoś na poprawę humoru, ciężko jest na tym świecie.

Obiecano nam, że będziemy wolni. A kiedy dorastamy okazuje się, że żeby być wolnym i niezależnym trzeba mieć pieniądze.

I co? I chuj.

Bo możesz długo opowiadać o rozwoju duchowym, ale jak nie masz kasy to wszystkie twoje ruchy krążą wokół mamony. I strasznie ciężko jest widzieć, że inni mają, a ty nie. Że innych stać, a ciebie nie. To rodzi gorycz. To rodzi najbardziej polskie słowo: żółć.

Kiedy byłem na studiach, to zanim nauczyłem się robić makarony, co bardzo poprawiło moje możliwości zdejmowania majtek z kobiet, żarłem tanie mrożonki. A moim daniem popisowym, gdy chciałem sobie zrobić kolacje w wersji exclusive, było spaghetti z sosem Łowicz ze słoika, zmieszanym z kawałkami podsmażanej kiełby, posypane żółtym serem i popijane piwem Warka Strong. To jest smak moich studiów, i to tak gdzieś do trzeciego roku.

Co zrobiłbym, gdyby przyszła do mnie wtedy miła, zamożna, 30-kilkuletnia kobieta i powiedziała: „Hej Czarny, chciałabym od ciebie trochę seksu. I seksu oralnego”. A później rano znajdowałbym na poduszce zegarek, garnitur i  kosmetyki Hermesa. Co bym zrobił? Odpowiedź brzmi: nie wiem. I już się nie dowiem.  

Obecnie mam pewną nadwyżkę finansową w stosunku do potrzeb, mogę więc próbować żyć nieco inaczej niż pozostali ludzie. Czy jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, kiedy młoda dziewczyna wchodzi do centrum handlowego i chciałaby wejść do każdego sklepu, kupić wszystko, łącznie z tapetami, a tu jak się zepnie to ją stać, owszem, ale na kawę w sieciówce? Tak, jestem. Czy jestem w stanie ją zrozumieć? Nie. Bo jestem na innym etapie.

Level 2. Miłość i przyjaźń

Prokrastynując (znaczy się odwlekając) pisanie tego tekstu, czytałem ostatnie słowa wypowiadane przez ludzi na łożu śmierci.

Tak, owszem, mogłem sobie znaleźć inne zajęcie, ale firan do prania w domu nie mam, mam drewniane żaluzje, a czyścić mi się ich nie chciało.

Jack Daniels zakończył swoje życie słowami: “One last drink, please.” Całkiem nieźle, jeśli ktoś by mnie pytał o zdanie.

Humphrey Bogart stwierdził, że nigdy nie powinien przerzucać się z whisky na martini. Zgadzam się z nim. To był błąd. Bob Marley przed śmiercią powiedział: “Money can’t buy life.”, co było rozwinięciem jego tezy, że pieniądze to liczby, a liczby są nieskończone. Jeśli więc potrzebujesz pieniędzy do szczęścia, będziesz szukać go bez końca. I to też prawda.

Wolność jest w naszych głowach, a nie w naszych portfelach. Tylko nie każdy potrafi stawić jej czoła. Nie każdy chce żyć ze świadomością, że świat jest wielki i otwarty.  Bo jest po prostu na levelu numer 1.

Wreszcie, aktor John Wayne (skurczybyk, przy którym Bruce Willis w Szklanej Pułapce był niczym mały, puchaty kotek), leżąc na łożu śmierci powiedział do swojej żony: „Oczywiście, że wiem kim jesteś. Jesteś moją dziewczyną. Kocham cię.”

Of course I know who you are. You’re my girl. I love you.”

Bo kiedy hajs się zgadza, kiedy masz dach nad głową, jesteś zdrowy, nie jesteś Tutsi ani Hutu, jest pełna bateria w telefonie i dostęp do wifi, chcesz czegoś więcej. Prostych tematów. Jest trzech kumpli. Flaszka wódki i konserwa. Albo tatar. Plus korniszony. Chcesz rozmawiać o tym, co cię rusza i co ci rozdziera duszę. Chcesz mówić o swoich pragnieniach oraz o swoich obawach.

Jak to ładnie śpiewał Maleńczuk z Waglewskim 

Siedzieliśmy do rana

A jego ukochana

donosiła ciągle nowy zestaw win.

Przegadaliśmy nockę,

Obrobiliśmy trochę

innym tyły tak by spłacić dług.”

Rodzi się potrzeba intymności. Bliskości. Czy to przyjaźni czy to miłości. 

Kobiety? Kobiety na tym etapie nie chcą już tylko seksu. Nie chcą tylko klęczeć. Nie chcą tylko rozkładać uda. Chcą namiętności, czułości, emocji, a seks jest tutaj jedynie dodatkiem.

Uwaga, wypowiem obrazoburczą tezę. Gotowi? Mężczyzn to też dotyczy! Mężczyźni nie szukają tylko szybkiego dymania. Oczywiście, na tym etapie. 

Level 3. Uznanie otoczenia.

Rozmawiałem jakiś czas temu ze swoim dobrym kumplem, który opowiadał mi, że czuje się nieco rozczarowany, bo niby uszył sobie smoking, ale używa go tylko raz na miesiąc.

Zadzwonił jednak kilka dni temu  wyraźnie zadowolony, że był na  dużym raucie, gdzie doświadczony bywalec wysłuchał jego dylematu, pokiwał ze współczuciem głową i powiedział: „Tomaszu (bo mój kumpel ma Tomasz na imię, jak ktoś jeszcze się nie domyślił), jeszcze dwa lata i będziesz z niego korzystał znacznie częściej. Spójrz dookoła.” Kolega spojrzał, zobaczył tłum ludzi, z których większość znał. 

– Już jesteś w klubie.

I kolega z ulgą odetchnął, bo ta sprawa ze smokingiem jak widać go dręczyła, a jest na etapie szukania uznania otoczenia. I znam kilka osób, które kupują sobie ubrania, aby spodobać się innym, spędzają wakacje w takich miejscach, jak ich znajomi, bo są to modne miejsca, biorą w leasing samochody takie, jak wypada, aby tylko pokazać, że są w tej samej grupie. Albo w grupie wyżej niż inni.  

Żal, smutek i gumiaki?

Kiedyś się też z tego śmiałem. Dziś już nie.

Dlczego się już nie śmieję? A dlaczego do chuja wafla ja piszę jak nie dla czasami taniego a czasami drogiego poklasku? Dlaczego się tworzy, jeśli nie po to aby poruszać ludzkie głowy, serca i kobiece uda?

Ludzie chcą być jakoś zapamiętani. Nie każdy może mieć swoją ulicę. Nie każdy może mieć jebany pomnik. Nie o każdym uczyć się będzie w szkole. Ale możemy starać się aby nasze życie miało jakieś znaczenie. Możemy być dumni z tego co robimy. 

Level 4. Samorealizacja

W dzisiejszych czasach wiele osób ma pierdolca na punkcie samorozwoju, bo im Mateusz Grzesiak z Kołczem Majkiem coś tam obiecali.  

Z tym całym samorozwojem warto jednak pamiętać, że na samym końcu to jest takie… hmmm, hobby. Coś, co sprawia, że jest się zajętym przez moment. Coś, o czym możesz pogadać ze znajomymi, którzy lubią to samo, co ty.  

I owszem, dla mnie teraz bardzo ważną rzeczą w życiu jest spełnianie własnego potencjału, rozwijanie się. I pracuję właściwie na dwóch etatach i nie mam czasu na wiele rzeczy. Gdy piszę książkę, to wstaję o piątej rano, a później idę do pracy. Piszę przez całe weekendy, piszę przez cały urlop. Ponoszę konsekwencje swojego trybu życia i te konsekwencje są różne. Moje życie społeczne nie jest przebogate. Mam nawet przyjaciół, którzy mówią, że oni by tak zupełnie nie potrafili i chyba nie chcieli. Ale to są moje wybory. Wstaję rano, robię rzeczy, które lubię i robię je przez cały dzień. To daje mi szczęście.

Ludzie już nie chcą poznawać kogoś

Te etapy mają swoje konsekwencje.  

Czy osoba, która ma niezaspokojone potrzeby fizjologiczne może być z osobą, która chce się samorealizować? Czy osoba, która jest na etapie potrzeby miłości i przyjaźni może być z kimś, kto pragnie przede wszystkim uznania otoczenia? Ludzie nie wiedzą, czego chce osoba, z którą się spotykają.

Z bardzo prostej przyczyny.

Przeczytałem niedawno – i zgadzam się z tym w pełni – że na dzisiejszych randkach ludzie nie chcą poznawać drugiej osoby. Szukają w niej jedynie podobieństw do siebie. Tych samych cech. Tak naprawdę szukają swojej kopii, bo chcą się właściwie zakochać w samym sobie.

Dzisiaj kobieta czuje się bezpiecznie z pełnym kontem a nie mężczyzną. A żyjemy w czasach egotycznych. Partner jest zazwyczaj po coś. Bo podbija pozycje społeczna., bo potrzebujesz seksu, bo jest wygodniej. W schodzenie głębiej mało kto się bawi. Ludzie są na to za bardzo skupieni na sobie. 

Nie ma lepszej lub gorszej drogi

Z tymi levelami to jest tak, że wybór należy do ciebie. Wszystkie są dobre. Bo nie ma lepszej i gorszej drogi życiowej. Jest nasza.

Widzisz Anka, idąc z tym facetem do łóżka nie skrzywdzisz pewnie nikogo (jego małżeństwo już i tak nie istnieje). Nie zrobisz niczego nielegalnego. Miliony kobiet przed tobą i miliony po tobie będą robić to samo, czyli dupą podnosić swoją pozycję społeczną. I nigdy nie będziemy młodsi niż w tym momencie, a życie ucieka tak szybko. Za 100 lat wszyscy wy, którzy to czytacie i ja, który to piszę, będziemy martwi.

W tym wszystkim warto, natomiast, pamiętać o jednym. Żyjemy dwoma życiami. Tym, które widzą inni. I tym, w którym jesteśmy sami. Jedni ludzie boją się wysokości, inni boją się samotności, są też tacy, którzy boją się węży, czy pająków, lecz najbardziej boimy się siebie. W jednym i drugim życiu kłamiemy. Ale sobie bardziej. Żyjemy iluzjami, które mają nas przekonać, że jesteśmy lepsi niż w rzeczywistości.

Piszesz, że bycie dziewczyną do towarzystwa źle się kojarzy. Ale właśnie tym masz być.  Masz oddawać swój czas za pieniądze. Po prostu powypinasz trochę tyłek w stringach za ubrania, podróże i pieniądze.

Lecz nie uciekaj przed rzeczywistością.

Nie mów więc: „Umówię się z kimś, a on da mi za to pieniądze.”

Mów: „Będę dziwką, dam dupy za kasę.”

Jesteś w stanie z tym żyć? 

353829287_4e72121252_o

Photo by dollen/CC Flickr.com

Inspiracje: Mózg i błazen. Rozmowa z Jerzym Vetulanim. Wydawnictwo: Czarne.  

Problem wagonika został wprowadzony przez Philippę Foot. Występuje w wielu wariantach. Opisany wyżej pochodzi od Vetulaniego.  

 

94 uwagi do wpisu “Za ile się sprzedasz?

  1. wolę panią niedoprawnik, która pójdzie na ten układ niż panią/pana, którzy jako prawnicy zgnoją jakiegoś człowieka, wyciągając od niego ostatnie pieniądze, wyciągną z oskarżenia jakiegoś pedofila albo przekręcą decyzje urzędowe, tak, że hektary publicznego gruntu w centrum da się jednak tanio kupić i drogo sprzedać

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.