Wiecie, już nie pamiętam kim chciałem być, kiedy biegałem po podwórku, z kluczem zawieszonym na szyi i kopałem piłkę. Na pewno nie strażakiem ani policjantem. Do annałów rodzinnych przeszło to, jak pytany kim chcę zostać, odpowiedziałem: „Emerytem. Będę robił to co będę chciał, a raz w miesiącu przyjdą do mnie pieniądze i dam listonoszowi 5 zł.” Wzbudziłem aplauz. To jednak było, gdy miałem trzy lata.

A kim chciałem być, gdy miałem siedem lat? Dziewięć? Dwanaście? Miałem długie blond włosy i błękitne oczy. Wyglądałem jak dziecko z reklamy serków Danio. Piosenkarzem z włosami Lihmala i gitarą basową w ręce? Znanym sportowcem, który w Fiacie Ritmo posuwa piękne panie z wielkimi bobrami? Piłkarzem? To w końcu była era Bońka. Może chciałem być Lukiem Skywalkerem i zniszczyć Gwiazdę Śmierci? Albo nosić białe marynarki, białe T-shirty, białe spodnie i buty bez skarpetek, jak Don Johnson w Miami Vice? Mieć Ferrari i wozić w nim wino i piękne kobiety?

Większość z tych nazwisk nic wam nie mówi, prawda?

W sumie to bez znaczenia, z tych dziecięcych planów zazwyczaj i tak gówno wychodzi. Dzieci marzą, nastolatki jeszcze suną na fali tych niewypowiedzianych pragnień, ale później jest chuj jak Posejdona komin. Kiedy dorastamy, 80 proc. z nas jest absolutnie przeciętnych. Pięć dni w tygodniu praca, kredyt na mieszkanie, słoiki od rodziców, w niedzielę zakupy w markecie. Później dziecko, szkoła, emerytura i zdziwienie: szybko minęło.

Jak w tym memie:

„Idź do szkoły, znajdź pracę, ożeń się, miej dzieci, płać podatki, płać rachunki, oglądaj telewizję, przestrzegaj prawa i powtarzaj: JESTEM WOLNY”

8410_0518

Owszem, 20 proc. społeczeństwa jest w jeszcze gorszej sytuacji, bo jest poniżej przeciętnej. W tej grupie zawierają się wszystkie Józki i tępe dzidy, robiące tribale nad dupą i farbujące włosy na platynowy blond. Piją V.I.P- a z Biedronki i czytają „Życie na Gorąco”. Choć będąc uczciwym czasami mają oni lepiej niż pozostali. Bo uważają, że wiedzą wszystko o świecie. Ale co to za pocieszenie, że inni mają gorzej? 

Jest jednak 0,01 proc. Tych, którzy znaleźli się na szczycie. Którzy potrafią zrobić coś takiego: 

W naszej kulturze panuje mit, że ta pozycja w górnym rejonie stratosfery, jest dostępna dla każdego. Otóż zdradzę wam coś. Nie jest. Mimo, że cały czas nam to obiecują. 

O kurwa, jaka jestem gruba

Na wykładach i szkoleniach z tzw. rozwoju osobistego występuje wielu facetów (zazwyczaj są to faceci), w garniturach i z dobrze ułożonymi włosami, którzy przekonują, że możesz zmienić wszystko. I możesz wszystko osiągnąć. Musisz tylko chcieć.

Chuja tam, chuja, wszystko. Wiecie czego nie mówią? Czasami, aby być w miejscu, do którego chcesz dojść, potrzebne jest kilka miesięcy, czasami kilka lat a czasami i 20 to za mało.

I wcale nie masz gwarancji, ze ci się uda. Kilkanaście dni temu 23-letnia pływaczka Alicja Tchórz za wygranie dwudniowych zawodów dostała 200 zł . Wkurwiła się i napisała na Fejsie:  “Trenuję 16 lat, podporządkowuję całe swoje życie wstawaniu o 5 rano, treningom 12 razy w tygodniu. I za poświęcenie całego piątku (wyjazd o 6 rano) oraz soboty (powrót mam nadzieję koło 2 w nocy) otrzymuję 200zł!!! Łatwo można policzyć 200zł : 44h = 4,5 zł/h, przy najniższej krajowej 7 zł. Następnym razem poroznoszę ulotki”.

Na każdego Mozarta, Michała Anioła, Stephena Kinga, Justina Biebera, Jennę Jameson i Hilary Clinton przypadają setki milionów takich, którym zwyczajnie nie wyszło. Albo talent w ręku był nie ten, albo w głowie coś nie zaskoczyło, albo dupa nie była zbyt elastyczna.

Ludzie wychowani w kulturze „możesz być kim chcesz” później całe życie liczą na cud. Że ktoś ich odkryje, że wygrają w Lotto, że w magiczny sposób schudną. Laska patrzy w lustro i mówi: o kurwa jaka jestem gruba. Po czym idzie wpierdolić czekoladę z colą light. 

To nie znaczy, że cuda się nie zdarzają. Zdarzają się.  Jak w tej historii, którą dostałem od jednej z was na maila.

Mój kumpel K. od lat dobiera sobie partnerki według jednego, opracowanego przez siebie schematu. Otóż K. wyznaje zasadę, że najlepszymi kandydatkami na dziewczyny są sztuki zakompleksione i niedokochane.

Koleś od lat działa w ten sam sposób: gdy kończy się jeden związek, K. rusza na łowy do klubu, najczęściej w asyście kolegów by nie wyglądać podejrzanie. Prędzej czy później w lokalu pojawiają się „one” czyli ekipa lasek od trzech do sześciu sztuk, a wśród nich „ta”. K. nie bierze sobie skończonych pasztetów. Chodzi raczej o te nieszczęśliwe, całe życie za mało kochane, te nad którymi trzeba tylko trochę popracować. Zdecydowanie preferuje kobiety z nadwagą. „Za duży nos, małe cycki, krzywe nogi, brak kasy – to jest nic w porównaniu z kompleksem bycia grubą – mówi – grube cierpią ciągle i najmocniej.”

K. twierdzi, że rozpoznaje odpowiednią dla siebie sztukę od razu. Wysokie szpilki na których ona trochę się chybocze bo nie chodzi w takich butach zbyt często. Rzadko spódnica bo grube nogi i myśli, że w spodniach wygląda lepiej. Duży dekolt bo Gruba ma zazwyczaj spore cycki i to w jej mniemaniu jedyne czym może przykuć na chwilę uwagę faceta.

Niby dobrze się bawi z koleżankami, ale jednak jest trochę na uboczu. Tęsknym wzrokiem patrzy na obmacujące się pary, ogląda ukradkiem szczupłe laski i to w co są ubrane, myśląc „tak bym się ubrała gdybym tylko…”. Pije droższe drinki bo nie będzie sobie żałować skoro i tak jest nieszczęśliwa, a poza tym rzadko wychodzi więc… jest przystojnym facetem. Ma odpowiedni wzrost, szeroką szczękę i czarujący uśmiech. Dobrze się ubiera i lubi chodzić na siłownię.

Gdy namierzy odpowiednią kobietę, czeka jeszcze chwilę i najczęściej atakuje w tańcu. Po prostu podchodzi i wyciąga rękę. Dziewczyna jest lekko zdziwiona, trochę się cieszy, ale nie podnieca się zbytnio. „Pewnie nachlany.”

Jej ładniejsze koleżanki jarają się znacznie bardziej, trochę też nie wierzą, że podszedł akurat do niej. Dziewczyna doznaje szoku dopiero w momencie, gdy chce się ewakuować z parkietu, a K. przytrzymuje ją przy sobie, przedstawia się i proponuje rozmowę i drinka przy barze. „Jaką one mają wtedy miny! Jakbym zaczął gadać po estońsku.”

K. potrafi być czarujący. Nie pcha się do Grubej z łapami ani językiem. Subtelnie uwodzi ją cały wieczór, przy pożegnaniu oczywiście dostaje numer na który dzwoni już następnego dnia. „Panna na kilka kolejnych spotkań przychodzi jak porażona prądem. Wiesz dlaczego? Bo nie może uwierzyć.

Ostatni raz w tak oczywisty sposób uwodził ją kolega w podstawówce, zanim się spasła.” Program „metamorfoza” zaczyna się zazwyczaj jakieś 2-4 tygodnie po zapoznaniu. Dziewczyna już trochę zaczyna wierzyć, że zasrany los wreszcie postanowił się do niej uśmiechnąć, że jakimś niepojętym cudem ten przystojny, zamożny i inteligenty facet chyba się w niej zakochał. „Boże, kurwa, co robić?!” Dla Grubej odpowiedź jest jedna, tyleż oczywista co przerażająca.

Gruba próbuje samą siebie uspokoić, że nic nie musi, on mnie akceptuje, ale niestety nie jest ślepa i prawda jest taka, że całą brudną robotę za K. odwalają inne kobiety. Gruba widzi ich spojrzenia. Wie, że zadają sobie pytania, jak takie ciacho może być z taką lochą i ona nie może znieść tej świadomości. Z nieznaną sobie do tej pory determinacją wyrusza na wojnę przeciwko swojemu ciału.

„Każda gruba panna, którą poznawałem, w momencie naszego rozstania była przynajmniej normalna. Najczęściej jednak była szczupłą laską, do której ślinił się tabun facetów. Rekordzistka schudła 32 kg. Wiesz na czym polega sekret? Grubej nigdy nikt nie chciał. Ona sama siebie nie chciała, zawsze była gruba więc nie chciało jej się o siebie starać. Chudnie i nagle zaczyna dostrzegać w sobie potencjał. Nieśmiało kupuje mniejsze ciuchy. Zaczyna się przykładać do makijażu, a potem to już leci po całości. Kosmetyczka, nowa fryzura, wymiana szafy. Na kilkanaście takich przypadków cztery moje laski posunęły się nawet do operacji plastycznych.”

Owszem, czasami się zdarza, że jakiś facet zabiera kobietę z jej przeciętności. Czasami wygrywa się też w Lotto. Tyle, że prawdopodobieństwo na to jest jak  1 do 13 983 816 przypadków. 

Nikt za nas nie poprawi swojego życia.

Bądź bohaterem swojego życia

Każdy ma swoje skrzydła, na których lata. I stosownie do tych swoich skrzydeł, lata niżej lub wyżej. W większości jesteśmy przeciętni. I nie ma w tym nic złego. Słabe jest tylko to, jeśli dążymy do tej przeciętności. Jeśli zapadamy się w niej. Jeśli nie chcemy się rozwijać.

Jednym z większych przełomów dla mnie była chwila, kiedy sobie uzmysłowiłem, że nie mogę być dobry we wszystkim. Że coś musze odpuścić. Że muszę wybrać coś, na czym powinienem się skoncentrować. Coś, co potrafię robić lepiej niż inne rzeczy. To oczywiście było bolesne i długo w swojej głowie musiałem się z tym godzić.

Można mieć fajne życie bez wielkiego hajsu, bez sławy, nie pokazując dupy na Pudelku, ani nawet nie występując w telewizji.  I nie żebym miał cokolwiek przeciwko pokazywaniu gołej dupy. Akurat w tej dziedzinie jestem absolutnie za.

Im jestem starszy, tym bardziej jestem przekonany, że  liczą się proste rzeczy. Nie kasa, tylko miłość (która, czasami jest jak depilacja okolic bikini, ale bez niej będziesz pluć na wszystko dookoła). Że każdy ranek to nowy początek. Że można porozmawiać bez ściem, tarcz i szóstych znaczeń i mówić dokładnie to, co myślimy. Że stary mesio, może dać tyle samo radochy co Ferrari. 

Że można siedzieć pod drzewem, pić tanie wino, jeść kurczaka palcami i być bardziej szczęśliwym i pełnym, niż wpierdalając śledzia zawiniętego w pączek, w ekskluzywnej skandynawskiej restauracji, gdzie na stolik czeka się trzy miesiące.

Co nie oznacza, ze mam coś przeciwko skandynawskim restauracjom. 

Darren Hardy (to jeden z tych kolesi w garniturach) kiedyś powiedział:

Celem nie jest zostać bogatym. Celem jest żyć bogato. 

xxx

Kiedy byłem dzieckiem i grałem w piłkę, nie grałem dlatego że chciałem być sławny, bogaty, kosić laski czy uważałem, że przyniesie mi to korzyść. Grałem, bo sprawiało mi to przyjemność. Tak samo jest z życiem.

I czasami, jeśli żyjesz tak jak chcesz, znajdziesz się w miejscu, do którego nie przypuszczałeś, że dojdziesz. 

13688529704_75601e0b42_b

Photo by Deramanus/CC Flickr.com

85 uwag do wpisu “Dlaczego to nic złego być przeciętnym?

  1. Czarny, dojrzewamy w podobnym czasie :-). Może są nieco banalne, ale dobrze mi się czyta tego typu Twoje teksty, Pewnie ze względu na ten sam wiek. Tak, moim zdaniem sukces to nie fajerwerki, ale proste przyjemności. To nie bogactwo na zewnątrz, tylko to co w środku. Kiedy frajdę sprawia Ci pobycie samemu ze sobą. I zaakceptowanie słabości i tego, że możesz być smutny, a nie tryskać błyskotliwością i zaspokajać potrzeby świata. Fajny wiek ta prawie 40-tka. Naprawdę fajny. Pozdrawiam serdecznie.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Bycie przed 40-stką fajne. Sporo sie doświadczyło i sporo się ma przed sobą. Rownież polecam 🙂
      Poza tytm uważam, że ci skonczyli prawo w latach 1998/1999/2000 to ostatnie fajne roczniki… bo potem to już bryndza… i wynika to z tego że są to roczniki urodzone po 1979…. brak im wielu doświadczeń, które są udziałem roczników wczensiejszych.
      Czy ktoś pamięta tłok w kinie Capitol gdzie była np.: logika …

      Polubienie

  2. Jestem perfekcjonistką… Ale tylko tam, gdzie wiem, że wysiłek = efekt. Bo szczęściu treba dopomóc. Takim katalizatorem może być spotkamy K., ale myślę, że jak się zechce, samemu można dołożyć nieco do ognia. Nic w życiu nie robi się samo, a pozytywne nastawienie nie wypełni za Ciebie losu w LOTTO. Chyba że jesteś jakimś madafaka-joginem-telepatą, czyli tym 0,000001% utalentowanych. Ale śmiertelników to się nie tyczy. Nim sukces przyjdzie, trzeba zapierdalać, aż nieraz poleje się krew. No ale bez bólu nie ma chwały, czyż nie?

    Polubione przez 2 ludzi

  3. Tak długo jak patrzysz wstecz nie możesz zobaczyć co jest przed Tobą.
    Problem w ludziach jest taki, że nie potrafią patrzeć przed siebie. Wielu żyje przeszłością i żałuje, albo udaje że życie jest dla nich przyjemne. Żeby tak naprawdę żyć szczęśliwie trzeba zrozumieć, że człowiek zdobywa doświadczenie i kształtuje się w każdym wieku, a czas płynie wciąż tak samo. Jeśli patrzysz na innych i porównujesz się do nich, lub próbujesz żyć jak oni to przegrywasz i jesteś skazany na porażkę. Wolność to zdolność do patrzenia na siebie z lotu ptaka i reagowanie na otoczenie, ale nie sugerowanie się nim. Bycie przeciętnym to po prostu synonim bycia sobą. Większość ludzi udaje i stara się być kimś innym, stąd po pewnym czasie pojawia się nieszczęście i depresja, która sprawia, że czujemy się źle sami ze sobą.

    Polubienie

    1. A tak potrafisz jak piszesz, czy to tylko taka teoria ??? Ja niestety tak nie potrafię „z lotu ptaka” może stąd ta deprecha :). Z drugiej strony jeżeli nie będziesz porównywał się z innymi to skąd będziesz brał motywację do działania, kształtowania i doświadczania życia ???

      Polubienie

      1. Nie, nie potrafię i jest to tylko teoria, ale pracuję nad tym osiągając małe sukcesy :).
        Znam jednak ludzi, którzy tę teorię wdrożyli do swojego życia i są szczęśliwi.

        Inni ludzie mogą być wskazówką lub inspiracją, ale na pewno nie wyznacznikiem Twojego szczęścia. Zastanów się w czym jesteś dobra lub lepsza od innych i rozwijaj to, założę się że masz coś takiego. Gdy do tego dojdziesz to motywacja pojawi się sama.

        Polubienie

      1. Kiedyś, dla ułatwienia sobie życia, a przede wszystkim dla własnego komfortu psychicznego, ukułem sobie termin: raz postawionej kropki, nie zmienia się na przecinek. Nie jest to łatwe. Ba, dla nastoletniego gówniarza, to było okropne. Bo przeszłość kusi… ale nie. Nie było patrzenia wstecz, szukania ideałów, bo one są projekcją naszego mózgu. Czyli nie istnieją w rzeczywistości.
        Ale jest jedno ale: mnie osobiście ta bezwzględność wobec siebie i życia nie pomogła za bardzo. Idę do przodu, patrzę pod nogi bo nie chcę się znów wypieprzyć (tak, patrzenie w gwiazdy podczas długich spacerów odpada). Ale jednak gdzieś w teorii patrzenia przed siebie jest błąd. A mówi to ktoś, kto właśnie żyje wg niej…

        Polubione przez 1 osoba

      1. Skoro nie są wyzwaniem to po co po nie sięga ??? A może on lubi grubsze kobiety (te biodra, cycki) a jak już schudną to mu się nie podobają, tylko nie chce się do tego przyznać bo opinia publiczna. Kiedyś czytałam tekst jakiejś dziennikarki. Napisała ona, że niektórzy panowie „celebryci” chodzą na spotkania towarzyskie z chudymi laskami aby się pokazać a później do łózka wracają go grubszych kochanek 🙂

        Polubienie

  4. Kryzys wieku średniego, przewartościowanie życia i wartości 🙂 Tak to prawda można być przeciętnym i szczęśliwym szkoda tylko, że człowiek dopiero w pewnym wieku zaczyna to rozumieć 🙂 Ja mam tylko jedno marzenie pogodzić się z przemijalnością z zapomnieniem, ciężko to idzie ale mam nadzieję, że jak osiągnę kolejny etap życia to wreszcie to zrozumiem 🙂

    Polubienie

    1. Mówisz jakbyś została skrzywdzona i tęsknila za tym co spowodowało ten stan. Powiem tak, rozmyślanie doprowadza człowieka do skrajnych emocji, które z kolei negatywnie odbijają się na całym jego otoczeniu. Uśmiechnij się i zacznij oddychać i zyc tak, jakbyś jutro miała umrzeć.

      Polubienie

      1. Widzisz ja skrzywdziłam sama siebie. Wyrastałam w tych samych czasach, co autor niniejszego artykułu w czasach, gdy nie było nic, jedyne, co pozostawało to wiedza ona była ucieczką, wolnością. Rodzice zawsze mi powtarzali nieważne jak wyglądasz, ale kim jesteś, jakie masz pasje i co masz w głowie. No i zdobywałam wiedzę, wieczny buntownik walczący z wszystkim i wszystkimi, niezależna i odważna wierzyłam, że bycie tą nieprzeciętną da mi szczęście:) teraz już wiem, że to bzdura. Osoba niezależna myśląca inaczej niż większość skazana jest z góry na samotność i wyobcowanie. Ludzie i tak w większości oceniają Cię po wyglądzie wnętrze ich nie interesuje, zresztą autor niniejszego artykułu dał na to dowód pisząc o Panu K i jego krągłych Paniach. Właśnie, dlaczego autor artykułu nie napisał słowa o wnętrzu tych Pań tylko o ich cyckach. Jeżeli jesteś inny niż wszyscy masz inne zainteresowania, inne pasje niż większość to nie masz, z kim pogadać ani gdzie pójść twoje poglądy są niezrozumiałe, bo tak naprawdę ile osób ma coś do powiedzenia np. w kwestii fundacji Karola Wielkiego czy kosmosu i czarnych dziur. Większości ludzi nie wie, co to czarna dziura nie mówiąc już o Karolu Wielkim: -) Tak sama sobie zrobiłam krzywdę. Teraz żałuję, że nie umiem być taka jak większość kobiet, nie potrafię gadać godzinami o facetach, paznokciach, dupach, włosach, gotowaniu i innych pierdołach. Tak, zgadzam się rozmyślanie doprowadza człowieka do skrajnych emocji ale ja już inaczej nie potrafię. Tak warto jest być przeciętniakiem i szczęśliwym człowiekiem 🙂

        Polubienie

      2. Jesteś osobą niezależną, z samodzielnym myśleniem, ludzie oceniają po wyglądzie (nie to co ty), masz pasje inne niż wszyscy itd. I co z tego wszystkiego? Właśnie tym się skrzywdzilaś, umiesz rozmawiać o paznokciach i innych duperelach jak wszyscy inni, tylko to za wysokie progi, nie zajmujesz się problemami pospólstwa, co nie. Tylko gdzie w tym wszystkim miejsce na pragnienia, swoje wady, złe nawyki i wszystko co nie jest idealne? Dla mnie to narcyzm, można sobie z tym poradzić, ale taka dystyngowana pani jak ty nie pójdzie po pomoc do terapeuty/psychiatry, nieprawdaż? Wolisz być skrzywdzona czy z tym powalczyć. W sumie, twoje życie.

        Polubione przez 1 osoba

    2. A powiedz mi, dlaczego miałabyś udawać? Bo to co opisujesz jest jedynie potrzebą akceptacji, którą większość z nas ma zakorzenione głęboko w sobie. Możliwe, że teraz się ona w Tobie budzi i rozumiem pobudki – osamotnienie i niezrozumienie to przerażający demotywator.
      Z tym, że w przypadku gdybyś zaczęła rozmawiać o takich sprawach z innymi (które de facto Cię nie interesują), to może i je oszukasz i będą Cię miały za „spoko babeczkę”. Ale nie oszukasz siebie. Nie oszukasz tego, że wcale nie jesteś taka jaką starasz się być na zewnątrz. Po prostu musisz bardziej ukierunkować swoje oczekiwania wobec ludzi. Bo po co nam -dziesiąt osób, które nas nie rozumieją i nie akceptują, skoro może być jedna, lub niewielka garstka, która daje ciepło w sercu 😉 Ja też nie pogadam z kumplami o furach, futbolu, zarwanych dupeczkach z klubu, siłowni i innych gównach. Ale przynajmniej jestem szczery i może nie zjednuje mi to ludzi, ale zjednuje spokój ducha i dobrze mi z tym. Ot, co.
      I tak jak napisał Pweber84 – nie skrzywdziłaś się wcale tym, jaka jesteś, o zgrozo. Raczej tym w jaki sposób to odbierasz. Uszy do góry. Ale cóż, to wszystko zależy do Ciebie 😉
      Pozdrawiam

      Polubienie

      1. No niby tak po co na siłę coś zmieniać, skoro człowiek jest taki a nie inny. Czasem jednak trudno wytrzymać z samym sobą. Ema napisała, że paniusia nie pójdzie po pomoc do psychologa, otóż odpowiadam, że paniusia jest pod stałą kontrolą terapeuty i to chyba nie narcyzm ale raczej potworne kompleksy. Wcześniej napisałam o akceptacji życia i tego jakim się jest. Kiedyś oglądałam film „Wielka Cisza” były tam pokazane twarze mnichów, niesamowite, bardzo spokojne, pogodzone z życiem i przemijalnością, właśnie chciałabym osiągnąć taki stan ale z drugiej strony życie ucieka a ja w tym życiu chcę jeszcze zaistnieć 🙂 Teraz cały czas jestem w rozkroku z jednej strony pazurami staram się dostosować do zwyczajnego życia i szaleństwa w nim z drugiej chcę wyciszenia i pogodzenia z życiem. Teraz po latach myślę, że wszystko przez to, że w odpowiednim czasie nie szalałam, że właśnie chciałam być ta inną, niezależną i nieprzeciętną kobietą :). Wówczas nie myślałam, że będę tego żałowała, że to będzie taki potworny ciężar i że jeszcze w tym wszystkim będę sama. Teraz czuję, że coś zgubiłam i na zawsze straciłam. Tak chyba straciłam taką beztroskę, wolność oraz umiejętność czerpania przyjemności. Ludzie zwykle nie zastanawiają się nad sobą i swoim istnieniem oni po prostu żyją i za tym tęsknię 🙂 Ale cóż masz rację wszystko zależy ode mnie muszę sobie z tym poradzić. Dzięki za miłe słowa i chęć rozmowy, bardzo mi ona pomogła 🙂

        Polubienie

  5. Powiem Ci coś, mam 25 lat i moje życie stoi w miejscu. Dlaczego? W końcu każdy powie ‚młoda jesteś, wszystko możesz, życie przed Tobą, wykształcona, nie głupia’. A to gówno prawda. Jak się chce być zajebistym w każdej dziedzinie, jest się bardzo poniżej przeciętnym we wszystkim. I nie mam tu na myśli tej przeciętności, o której Ty mówisz. To przeciętność typu kupa. To gdzie i na czym stoimy teraz, w dużej mierze zależy od tego co nam tłukli do głowy w domu za dzieciaka. Dobre oceny to dobra praca, uczyć się trzeba, żadne imprezy tylko matma itd… Teraz wiem to, że ta cała nauka i te oczekiwane dobre oceny, nie są po to, żeby rzeczywiście lepiej było w życiu, a jedynie tym, że na daną chwilę można powiedzieć, że ma się zdolne dzieci. Efektem są cyferki w dzienniku. Kiedy przychodzi sytuacja, że pomimo tego jak było za dzieciaka, twoje życie jest nijakie, z pracą kiepsko, talentów nie wykazujesz żadnych, to tym, którzy wymagali od ciebie całe życie jest po prostu wstyd.

    Warto zarzynać się tylko po to, żeby u progu swoich maksymalnych możliwości usłyszeć, że jesteś nikim?

    No bo to rzeczywiście jest tak, jeśli małe dziecko jest takie sobie, rodzice nie wymagają od niego, żeby ciągle w każdej płaszczyźnie był najlepszy, jako dorosły człowiek chętniej ryzykuje, bierze sprawy w swoje ręce, bo nie uważa porażki jako powodu do wstydu. Porażka dla niego to jedynie ślepy zaułek, z którego trzeba zawrócić i wybrać inną drogę, to bodziec do dalszego działania w inny sposób. Dziecko, z którego wyrasta człowiek z wpojonym przerostem ambicji jest przestraszone podejmowania decyzji w obawie przed ewentualną porażką, bo uzmysłowi sobie, ze porażka sprawia, że do niczego się nie nadaje. Dla kogoś takiego bardziej liczy się to, że ktoś powie ‚oho, nieudacznik’, bo mu się nie udało. Jedna porażka rozpamiętywana będzie jako zupełne przegranie życia. To nie motywuje, to wręcz zniechęca do dalszych prób, a wiadomo, że na porażkę, tak samo jak i na sukces, nie składają się tylko i wyłącznie nasze decyzje. Tak czasami po prostu się dzieje niezależnie od nas samych.

    Kobiety mają jeszcze co innego wszczepione niczym czip gdzieś w okolicach tyłka. Są kobiety, które pomimo tego, że naprawdę są zajebiste, mówią i wmówią sobie, że jest kiepsko i są takie, które pomimo tego, że są kiepskie wmówią sobie, że są zajebiste. Czy faceci w to wierzą? Nie wiem, czy można w nieskończoność słuchać, że ma się albo zajebisty tyłek, albo tragiczny tyłek. Jeśli ktoś chce leczyć kompleksy drugą osobą, to niekoniecznie powinien być nasz problem. Siedzę sobie i myślę, że jestem tu gdzie jestem, chcę tego i tamtego, na pewne rzeczy mam wpływ, pewne są po prostu poza mną z każdej strony. Jeśli już spełniliśmy czyjeś wymagania, kiedyś tam dawno, więcej tego nie róbmy. Stawiajmy sobie własne cele, spełniajmy własne marzenia. Nasze dzieci będą żyć w innej rzeczywistości i chuja tam wiemy co jest dla nich dobre. Moi rodzice nie wiedzieli, teraz sama chodzę i szukam po omacku. Lepiej od geniusza, którym można chwalić się całemu światu, można mieć szczęśliwego spełnionego PRZECIĘTNEGO człowieka w domu, który może nie jest prawnikiem czy lekarzem, ale jest po prostu fajnym człowiekiem, któremu chce się żyć.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Przecietnu czlowiek jest nudny – jest przecietny, nie robi w swoim zyciu nic ciekawego.
      A to co opisane to nie jest przecietne, przecietne jest siedznie w domu przed TV, chodzenie do tej samej pracy, ktorej sie nienawidzi, przez 40 lat, jezdzenia do tego samego domku na Mazurach i upijanie sie co wieczor w tej samej dystkotece w remizie, tez przez 40 lat.

      Dziecko powinno miec swoje marzenia, ktore rodzice powinni wspierac, nawet jesli sa abstrakcyjne. Niestey jak piszesz dzieci sa czesto lekiem na niezrealizowane ambicje rodzicow, ktorzy szukaja w tym mozliwosci pochwalenia sie znajomym i sasiadom i przechodza z wywiadowki pelni dumy. A dziecko ani sie z tego nie cieszy, ani mu sie to pozniej w zyciu nie przyda.

      Polubienie

      1. Przeciętność oznacza to, że nie jest się nadzwyczajnym. Nadzwyczajny to taki, który może/umie więcej niż 10 przeciętnych razem wziętych. Cóż, tacy ludzie też się zdarzają.

        To co Ty opisujesz to nudne, a nie przeciętne życie. Kiedy jesteś dobry w tym co lubisz, pielęgnujesz to po swojemu, bliscy widzą, że to dzięki temu bodźcowi jesteś człowiekiem który ŻYJE i czy to jest lepienie pierogów, cykanie fotek czy bieganie 10 km przez ten sam park, a jeśli tylko sprawia Ci to przyjemność to to jest dobre przeciętne życie. Ciebie nie nudzi. Jeśli to nudzi innych, to nie Twój problem. Jeśli ktoś nie raczy dupska sprzed tv ruszyć i jeszcze narzekać, że nic w życiu dobrego go już nie spotka, to jest po prostu leniem, nudziarzem i daleko mu do przeciętności.

        Polubienie

      2. Inaczej rozumiemy przecietnosc.
        Dka mnie nadzwyczajny nie musi byc lepszy niz 10 innych razem, To musi byc ktos, kto jest wyjatkowy chocby w najmniejszym stopniu, np swietnie gra na skrzypcach.
        I nie wymaga to ani pieniedzy, ani niesamowitych umiejetnosci

        Polubienie

      3. misiu, grałeś na jakimś instrumencie kiedyś? Żeby świetnie grać na skrzypcach trzeba być wybitnie utalentowanym i poświęcić na to dużo pracy (tysiące godzin). Jeśli nie masz wybitnego talentu, to tysiące godzin dadzą ci tylko DOBRĄ grę. Ale nie świetną.

        Polubienie

    2. Nie uważam, że schemat nadzwyczajnych obejmuje 10 przeciętnych. Chciałam ich oddzielić. Wyjątkowym może być każdy, niezależnie od talentu. Sam sobie nie powiesz, że jesteś wyjątkowy, drugi człowiek już prędzej może to zrobić. Ale każdego nie zadowolisz – jeden powie że jesteś, drugi, że nie. Tak samo jest z przeciętnością. Dla kogoś kto jest po prostu zadowolony ze swojego przeciętnego życia, będziesz uważać, że to nudne. A ten powie, ze nudny nie jest, patrząc na ów zdziadziałego narzekacza sprzed TV.

      Bardzo to szerokie i myślę, że dla każdego postrzeganie tego tematu będzie się różnić, chociażby ze względu na to, na jakim etapie w życiu się znajduje, co przeżył, co ma tu i teraz, co widzi w najbliższym otoczeniu.

      Kwestii kasy nie poruszam, bo to zawsze jest niesprawiedliwe, bo zaraz się tu rzesza ludu odezwie, że gdyby miało możliwości to by było panami świata. Pytanie „czyjego?”. Ale okej. Umiejętności to kwestia uporu, mało kiedy zdolności. Jesli ktoś chce być krawcem, musi szyć, jesli ktoś chce być pisarzem, musi ćwiczyć warsztat, jesli ktoś chce być skrzypkiem, musi grać. Nie wierzę, że nie musi tego robić. Jeśli tylko chce, to jest po prostu dobry w tym co lubi, jesli robi to tylko dlatego, że to lubi (a nie jest to spełnianie chorej ambicji osób trzecich), to nie wyróżnia się bardziej – w moim odczuciu – od tego, który robi zajebiste pierogi. Po prostu każdy jest dobry na tym polu, na którym czuje, że żyje.

      Myślę, że to człowiek sam musi sam umieć wartościować swoje życiowe decyzje, zadania, działania, nie ma punktu odniesienia, nie przeżyjemy za kogoś życia, tak samo jak i ktoś nie przeżyje go za nas, żeby mówić co jest wartościowe, a co nie. Jak sam zauważyłeś, taka błaha sprawa, a dwoje ludzi, którzy zupełnie mają inne zdanie na ten temat.

      Polubienie

      1. Wszystko prawda.
        Mnie tylko denerwuje gloryfikowanie przecietnosci jako sposobu na zycie. Uwazam, ze kazdy powinien starac sie wyrozniac sie w czyms, moga to byc te pierogi, skrzypce, cokolwiek. To nie ma znaczenia.
        Natomiast jesli ktos z gory nastawia sie na przecietnosc – czyli brak aspiracji i nie wyroznianie sie czymkolwiek – to z miejsca skresla swoje marzenia.
        Dla jednego tylko wejscie na Mt Everest bedzie wyzwaniem i bedzie cale zycie probowal, a inny uzna, ze wystarczy mu wejscie na Sniezke – bo tez jest fajna. Ale widok z pierwszego jest nieporownywalny z drugim i przezycia z tym zwiazane rowniez.

        Polubienie

      2. A kto gloryfikuje przeciętność? W końcu większość social media wykorzystywana jest przede wszystkim, żeby się pochwalić przed znajomymi i często przed nieznajomymi, jak bardzo tryskamy zajebistością. Może to nie uderza w ludzi, którzy robią to równie skutecznie, ale uderza w zwykłych szaraków, sprzed telewizorów, uzmysławiając im, że „nie bywasz-nie żyjesz” co jeszcze bardziej napędza ich w spiralę zgorzkniałości.

        Mam znajomych, którzy wybrali wczasy w miejscu, które było na daną porę roku zimne, deszczowe i bynajmniej nie nadające się na urlop, którego obydwoje potrzebowali na ten moment. Zwłaszcza, że jedno lubi góry, drugie plażę – wybrali ulewę. Dlaczego? Bo mogą wrzucić na fejsa zdjęcia z miejsc, w których żaden znajomy nie był. Będzie zazdro. Serio, to jest życie ponad przeciętnością? Nie sądzę. Teraz powiedz mi, że ten, nie oznaczający się na FB, który 15 raz z rzędu wyjechał do swojego cipidłowa na mazurach jest przeciętniakiem. Jest, ale uważam, że jeśli to sprawia mu przyjemność, to innym nic do tego.

        Nie żyjemy w świecie, w którym ludzie nastawieni są na przeciętność. Każdy chce być jakiś. Każdy chce robić dziwne rzeczy, wyróżniać się z tłumu, na czole ma taki kolorowy neonowy napis „patrz na mnie”, robiąc to często kosztem wyrzeczenia się własnego szczęścia. Bo ludzie chcąc być kimś przestają być sobą, a bycie sobą nie jest w modzie, przynajmniej tej w social mediach.

        Kwestia tego co robisz ma znaczenie tylko dla Ciebie i zależy tylko od Ciebie, czy chcesz, żeby droga do spełnienia marzeń/wyzwań już jest celem, czy celem jest tylko ten widok. Mt Everest czy Śnieżka… To są wyzwania, czasami sposób na życie. Polecam poczytać o Jerzym Płonce 😉 Doskonale pokazuje co zrobić z własnymi słabościami oraz to, że nie o „widok” ze szczytu tego czy tamtego chodzi w życiu. 🙂

        POzdrawiam

        Polubione przez 1 osoba

      3. @JJJ
        Jesli robisz w zyciu rozne rzeczy, bo bedzie zadro to jest jeszcze bardziej tragiczne niz nie robienie nic.
        Meczysz sie w imie czegos, co nawet nie jest dla Ciebie fajne ani potrzebne.
        Niech ten ktos robi te pierogi, nie szuka historii pierogow na swiecie, niech eksperymetuje z nimi, niech w koncu dzieli sie swoja pasja z innymi, zapraszajac ich na pierogowe uczty.
        Ale jesli tylko obgaduje kolezanki, czyta o tipsach i pasjonuje sie zyciem innych w serialach, to chyba nie o to chodzi.
        Nie zgadzam sie, ze nie chodzi o widok, chodzi o to co czujesz, kiedy wdychasz pelna piersia powietrze gdzies w gorach, albo ogladasz wchod slonca nad jeziorem, albo biegasz po laca nago w deszczu, albo jedziesz na motocyklu w kierunku zachodu slonca, albo kochasz sie na plazy pod gwiazdami. Siedzac w domu w swojej pipidowie tego nie przezyjesz. Oczywiscie, mozesz umrzec i bez tego…..

        Polubienie

      4. Tylko nie każdy potrzebuje właśnie tego do szczęścia. Ile ludzi tyle potrzeb, ile potrzeb tyle konieczności wartościowania ich. Nie ma złotej rady, co zrobić, żeby być szczęśliwym. Jeśli dla Ciebie to złoty środek, to dobrze. Nie ma co radzić innym. Jeśli ktoś siebie szuka, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że się znajdzie.

        Dlatego ja dalej uważam, że w dzisiejszych czasach bardzo trudno jest być „po prostu przeciętnym sobą” dla samego siebie, za to o ile łatwiej jest udawać kogoś niesamowitego, kto nawet obok tej osoby nie stał. Wiera w to, że trzeba się pokazać sztucznie nakręca i męczy a efektem jest życie w iluzji, która nie usatysfakcjonuje nawet jeśli odnosimy sukces, na polu które jest nam zupełnie obojętne. Kwestia dojrzałości i umiejętnego zarządzania własnymi priorytetami.

        Polubienie

  6. Rozumiem, że twoja kolejna książka, będzie o miłości, tej co uskrzydla? 😀 żartuję 😀 podobało mi się w tekście zdanie o tym, że miłość jest ważna itd. a swoją drogą ciekawa jestem o czym tym razem będziesz pisał, w kokejnej książce swej. Zaskoczysz nas? Pozdrawiam

    Polubienie

  7. Dla mnie katalizatorem po części i w pewnym stopniu był właśnie taki K. Ileś tam miesięcy wstecz bardzo dużo mówiłam o tym co chcę, czego pragnę, że kilka kilo za dużo… że się nudzę, że chciałabym podróżować, że chciałabym to i tamto.. zawsze chciałam.
    I chociaż ów jegomość miał słomiany zapał, to ja postanowiłam zmienić się właśnie dla niego. Zmiany zaczęłam od tych drobnych, fizycznych. Może i nigdy nie byłam grubą babą ale zawsze kilka kilo nadwagi gdzieś tam upychałam. Siłownia, zdrowe jedzenie i zdrowy tryb życia, masa kobiecych pierdół, o których wcześniej nawet nie myślałam. Zwracanie uwagi na detale…
    I chociaż finalnie nic z tego nie wyszło, a on okazał się nie do końca fair to jemu po części zawdzięczam swoje zmiany. Pchnął mnie do tych drobnych, te większe dokonałam w momencie gdy chciałam i musiałam zacząć życie od nowa.
    Swoje przepłakałam i przecierpiałam. I mimo, że wspomnienia często i nadal bolą to ja nie wróciłabym do życia sprzed tej znajomości.
    Bo… teraz robię co chcę, spełniam swoje cele, realizuję plany, marzenia, a przede wszystkim żyję. Już nie mówię o tym czego chcę, po prostu to robię.

    Polubienie

  8. Nie rozumiem motywow K. i to mnie trochę męczy. Czy wybiera takie dziewczyny bo lubi eksperymentować? Czy pociąga go obserwowanie zmian? A może to trochę na złość tym „ładniejszym” koleżankom? Czy on w ogóle coś do nich czuje, czy w momencie kiedy przemiana się dokonała stają się dla niego nieciekawe i pospolite?
    Jakoś nie chce mi się wierzyć, że kazda z nich była płytka i znalazła sobie innego kiedy mężczyźni zaczęli ją dostrzegać.
    Czy jemu odpowiada ten schemat? Nie męczy? Czy czuje się szlachetny poprawiając żywot „brzydkich kaczątek”?
    Jeżeli on i jego kolejne dziewczyny są zadowoleni z tego stanu rzeczy, to ok, ale wygląda mi na to, że wybrał sobie szalenie samotny i smutny sposób na życie.

    Nie lubie niedokończonych kwestii, a te pytania są na tyle męczące, że gubi się dla mnie reszta przekazu (mimo że generalnie się zgadzam z tak ujętą „przeciętnością”)

    Polubienie

    1. A może to dlatego, że one go rozpiszczają tak długo jak długo myślą, że na niego nie zasłużyły. A kiedy osiągają punkt „0” zaczynają od niego wymagać. Co swoja drogą jest naturalne i głupie, bo niby na jakiej podstawie ma się nagle zmienić.
      Patowa sytuacja, bo widocznie K. nie jest aż tak wspaniały, żeby dziewczyny dobrze się przy nim czuły będąc sobą. Albo zmiana sprawia, że stają się zupełnie innymi kobietami.

      Dobrze, że nie mam problemów z zasypianiem, bo to mógłby być powód mojej bezsenności 😛

      Polubienie

      1. Ja mam taki sam dylemat jak Ty nie rozumiem dzialania Pana K. Może to chęć dowartosciowania się, ze ma sie wpływ na innych. Nie rozumiem 😦

        Polubienie

    2. Ja też nie do końca to rozumiem. Miałam okazję doświadczyć podobnej sytuacji, może tamten pan nie działał z takich pobudek jak pan K. (których skądinąd nie rozumiem) ale niejako przy okazji tak to właśnie wyszło. No i teraz zostałam ze stosami ładnej bielizny, zwyczajem regularnego robienia manicure i pedicure (tego drugiego w sumie nie wiem po co) i dziwnym poczuciem , że nie wiem czy mam być mu wdzięczna, czy nienawidzić go że sobie poszedł. W każdym razie, pan K. trochę ryzykuje. Ja jestem honorowa, i nigdy, przenigdy nie napiszę do pana A. że cierpię, że tęsknię czy coś w tym stylu. Nie jestem gołosłowna, mija pół roku a ja trwam w swoim postanowieniu i na pewno nie będę do niego pisać. Ale czy wszystkie panny są takie? Czy pan K. nie dostaje wielu pijackich sms-ów o dziwnych porach? Jakoś mu nie współczuje, ale to prawdopodobne.

      Polubienie

  9. Przeciętni mają mniejszą odpowiedzialność, mniej wygrywają, ale i mniej przegrywają. Pamiętam takie powiedzenie: jeśli ktoś jest wybitny we wszystkim, to znaczy, że właśnie w tym jest beznadziejny…

    Polubienie

  10. Całe życie za czymś gonimy – do czegoś co jest po drugiej stronie tęczy – ale czy warto? Zapominamy po drodze o tym co naprawdę jest ważne a są to małe codzienne rzeczy które po drodze gdzieś się zagubiły a raczej zgubiły za naszą pomocom .To nie przeciętność jest beznadziejna tylko pogon za jednorożcem który może jest za następnym zakrętem ,podrodze pomijąc wspaniałego rumaka i dziewczynkę z zapałkami która czeka rzeźby ktoś zauważył ją i przyjoł jej przeciętność na co dzień .

    Polubienie

  11. Bullshit Panie Czarny. Powiem Ci coś. Całe życie byłam szczupła, zadbana. Nie narzekałam na brak zainteresowania ze strony mężczyzn. Tylko, że w większości to były zasrane dupki, chcieli mieć dobrze wyglądającą laskę. Potem przyszła choroba a z nią ponad 15 kg. I co? I nagle jak grom z jasnego nieba zaczęli pojawiać się panowie ‚high level”. Tacy, o których się marzy, inteligentni. ułożeni… Dla mnie to najprawdziwszy dowód że łowienie panów na dupę jako monstrancja jest bez sensu. Już dawno wyrosłam z chęci polowania. To oni mają polować i będą to Ci którym warto dać się złapać.

    Polubienie

      1. Muszę przyczepić się do Twojej wczesniejszej uwagi o skrzypcach. : – ) na skrzypcach mogą grać ludzie którzy mają słuch idealny co od razu powoduje ze sa mocno ponad przeciętni – jakies 5 % ludzi to jest. No i dodatkowo pare lat cwiczen.

        Polubienie

    1. A może było tak, że po przybraniu kg zaczęłaś dostrzegać tych „high level”, bo dupki przestały zasłaniać Ci widok? Druga sprawa, że mężczyźni na pewnym poziomie nie interesują się kobietami obleganymi przez facetów marnej jakości, bo wychodzą z założenia, że skoro owa kobieta się z tamtymi zadaje, to sama też pewnie zbyt wiele sobą nie reprezentuje.

      Polubienie

  12. Dzisiaj ciągle gonimy za lepszym jutrem, chociaż tak naprawdę nie wiemy co nim jest. Pragniemy lepszego samochodu, a gdy już go mamy okazuje się że jest jakiś inny lepszy. Pragniemy domu i rodziny, ale potem stwierdzamy że to nudne, zobowiązujące i kosztowne. Pragniemy lepszej pracy i większej pensji, ale gdy już ją dostaniemy, chcemy tylko więcej.
    Ważne żeby cel był szczęściem, a już sama droga, cel do niego ciekawą podróżą. Wtedy codzienna gonitwa za lepszym życiem może być przyjemniejsza, choć i tak jestem zdania że w życiu liczą się małe przyjemności… Zawsze dobre wino w lodówce, książka przy łóżku, męskie ramię zamiast poduszki, rozmowa zamiast sms’a, kolacja bez telewizora w tle… bo w życiu liczą się chwile, a wystarczająco dużo z nich już zmarnowaliśmy.

    Polubienie

      1. Zależy od bardzo wielu rzeczy. Kiedyś fascynowałem się dobrymi winami, dziś w ogóle nie piję niczego co zawiera alkohol. Kiedyś bardzo dużo czytałem w łóżku, teraz czytam poza nim bo w łóżku zasypiam :). Rozmowa zamiast smsa…gorzej jak już wszystko przegadane z daną osobą na wszystkie strony, zainteresowania się rozjechały i trudno nie widzieć(i nie okazywać) zniecierpliwienia na przydługie opisy…drugi człowiek jest fascynujący, ale po 15 latach…raczej nie ten z którym się mieszka:).
        Pozostaje „bieżączka” ale to to można z każdym.
        Nie podważam tego co daje Ci obecnie zadowolenie. Zauważam tylko – z perspektywy czasu – że związki „do grobowej deski” coraz słabiej przystają do wydłużonego czasu życia w porównaniu z przodkami(tak, wiem, dziadek i babcia żyli 105 lat szczęśliwie i zajebiście), nic nie jest dane na zawsze a cieszące dziś małe rytuały – w przyszłości mogą stać się nieznośną rutyną i kamyczkiem do kupki „nuda, marazm i chcę się z tego wyrwać”.

        Polubienie

  13. A może zamiast określenia „przeciętny” napisać „normalny”? Wiecie jaka „normalność” jest teraz w cenie? „Jesteś normalny” – to z najwyższej półki komplement. Nie ma sensu dążyć do ponadprzeciętności, bo to jest nieosiągalne. Być sobą, być „normalnym” – i już jest dobrze.

    Polubienie

  14. Szkoda tylko, że często aby to zrozumieć trzeba najpierw przejść przez ciąg różnych zdarzeń. Ciężko jest docenić to, co się ma, jeśli brakuje porównania, a najłatwiej oceniać z ‚wyższej’ perspektywy i przez pryzmat przeszłości. Czyli… to co było kiedyś może faktycznie było dobre i lepsze. Piszesz, że im jesteś starszy, tym bardziej jesteś przekonany, że liczą się proste rzeczy. Nie kasa, tylko miłość. Ale każdy przypadek i każdy człowiek jest inny. Czasami pieniądze są kluczem do rozwiązania wielu problemów i tak na prawdę kluczem do szczęścia i wolności, bo kto inny jak nie my sami ustalamy sobie w tym przypadku granice.
    Może po prostu trzeba przez to przejść…

    Polubienie

  15. Lubie te Twoje cyniczne, ekshibicjonistyczne i za wulgarne socjoanalizki –
    choc to nie sztuka tak w necie pisac, pewnie jestes introwertykiem .
    Znam wszystkie nazwiska o ktorych wspomniales na poczatku, ale NIE, nie zgadzam sie by bieber czy clinton clitor czy jameson to osoby ktore sukces osiagnely, to sa zwykle popaprane marionetki.

    A kurczak niezdrowy bardzo !
    Nie tylko grube to wiedza. Aktualnie najzdrowsze sa weganki ;-)).
    Ale to za wysoka polka dla Ciebie…
    Chociaz i tak widac, ze sie rozwijasz, mimo ze w kolko ten sam temat jakby ogrzewasz.
    Pozdrowka,

    Polubienie

  16. w byciu przeciętnym nie ma nic złego. I tak każdy jest na swój sposób wyjątkowy. Tylko, że za przeciętność uwaza się ludzi niepewnych siebie, zakompleksionych chowających się za swoim prawdziwym „ja” nieumiejących pokazać innym, ze ja też potrafię. Po prostu przeciętna nie będzie pewna siebie i to sie teraz propaguje.

    Polubienie

  17. „Im jestem starszy, tym bardziej jestem przekonany, że liczą się proste rzeczy.”
    Jestem dumny, bo zgadzam się w całej rozciągłości. Drobne chwile, małe przyjemności które zaczynają nam uciekać z przed oczu, prześlizgiwać się przez palce. Ja wiem, pierwsze wrażenia niesamowitej życiowej potrawy można zasmakować tylko raz. Ale warto nie dopuścić by te wszystkie rzeczy, duże i małe, zamieniły się w mieloną wielomięsną papkę codzienności. Trzeba tylko odpowiednio na to wszystko spojrzeć 😉

    Polubienie

  18. Szczęście to nie jest taka trudna sprawa, nie rozumiem dlaczego tyle ludzi ma z tym problem. Mnie cieszą drobne przyjemności, małe rzeczy i kolekcjonuję je namiętnie, aż zamieniają się w szczęśliwe życie. To, że się czasami spadnie z wozu? No cóż, bywa, ale życie zawsze daje nam alternatywę, trzeba się tylko nie bać

    Polubienie

    1. Szczęście to nie taka trudna sprawa ? To chyba jeszcze tak naprawdę nie spadłaś z wozu. Pomyśl jaką masz alternatywę jak Twoja kochana osoba odchodzi na zawsze z tego świata i twojego życia ? Według Ciebie oczywiście można się nie bać i popełnić samobójstwo ? Czy o to Ci chodziło ??

      Polubienie

      1. A smierć syna wystarczy? Zgadzam się, że czasami nie jest łatwo, ale widzisz, takie trudne chwile uzmysłowiły mi, że trzeba się starać cieszyć chwilą. Nawet jak boli najbardziej na świecie.

        Polubienie

      2. Samobójstwo nigdy przenigdy nie jest opcją. Chodziło mi, o to, że szczęścia trzeba uczyć się szukać w sobie. Zapraszam do poczytania u mnie alfabetu emigracji, to moje wspomnienia, zobaczysz, jak długo uczyłam się szczęścia.

        Polubienie

    2. To ja przepraszam, że tak napisałam, każdy z nas mierzy świat z własnej perspektywy ale jest to normalne bo jakże możemy inaczej mierzyć świat 🙂 To prawda trzeba umieć czerpać przyjemności dnia codziennego i nie wybiegać za daleko w przyszłość bo i tak nie ma się wpływu na to co będzie i to może nazywa się szczęście 🙂 pozdrawiam

      Polubione przez 1 osoba

      1. Basiu, ja wiem, że w Internecie łatwo wszystkich generalizować do ludzi, którzy nie mają o niczym pojęcia. To, że inni potrafią to robić, to nie znaczy, że nic nie wiedzą nic nie przeżyli.
        Czasami czas, dokładnie jak w przysłowiu, to najlepsze lekarstwo. Bywa, że działa po czasie, czasami tez dłuższym, ale nawet z najgłębszego gówna można jakoś wyjść. A potem człowiek widzi o wiele więcej i więcej czuje. Uwierz 😉

        Polubienie

  19. „rusza na łowy do klubu, K. nie bierze sobie skończonych pasztetów. Chodzi raczej o te nieszczęśliwe, całe życie za mało kochane”

    Co to za myśliwy, który na polowaniu łapie zwierzynę poranioną. Ze zwierząt to chyba tylko hieny tak robią 🙂

    Polubienie

  20. Byłam kiedyś w czarnej dupie. W tak czarnej, że ten kto nie był, nie jest w stanie zrozumieć. Nie można sobie wyobrazić smaku pomarańczy, jeśli się nigdy ich nie jadło.
    W tak czarnej bo czarne i do dupy było miejsce, czas, ludzie i wszystko wokół. Ale najczarniejsza część czarnej dupy była w mojej głowie. Była, bo wbito mi ją rękoma i nogami. Wtłoczono milionem razy powtarzanymi mantrami. Była, bo nie potrafiłam zobaczyć siebie w innym miejscu niż czarna dupa.
    Byłam kiedyś w czarnej dupie, ale już nie jestem. Zabrałam siebie, zabrałam dzieci i zrobiłam krok w pustkę. Krok w nicość, w której nie było mieszkania, pieniędzy, nikogo kto pomoże. Skoczyłam, bo wyobraziłam sobie miejsce, do którego chcę dojść i to był pierwszy biały punkt w czarnej dupie, mieszkającej w mojej głowie.
    A potem było długie, nerwowe, bolesne, powolne, trudne, cierpliwe, płaczliwe, tkliwe, radosne sprzątanie czarnej dupy i wyrzucanie jej tam gdzie jej miejsce.
    Wyjście z czarnej dupy, zaczyna się od głowy i na głowie się kończy. Wszystko co jest po drodze, to tylko środki potrzebne do posprzątania czarnej dupy z głowy.
    Nie wierzę, że można mieć wszystko, ale wierzę, że można dojść tam, gdzie się chce. Wystarczy umiejętnie obrać cel.

    Polubione przez 1 osoba

  21. „Im jestem starszy, tym bardziej jestem przekonany, że liczą się proste rzeczy. Nie kasa, tylko miłość (która, czasami jest jak depilacja okolic bikini, ale bez niej będziesz pluć na wszystko dookoła). Że każdy ranek to nowy początek. Że można porozmawiać bez ściem, tarcz i szóstych znaczeń i mówić dokładnie to, co myślimy.”

    Eee…. coś przeoczyłem? Czytam twoje wpisy już jakiś czas i byłem przekonany że istotą twojego życia jest przygodny seks z fajnymi dupami i życie na kredycie, a nie jakieś głębsze wartości typu miłość wierność itd. Coś się panu zmienia z wiekiem czy to jakaś niekonsekwencja?

    Polubienie

  22. Historia o łowcy zakompleksionych kobiet mnie autentycznie zszokowała. Przede wszystkim dlatego, że w nią uwierzyłam, bo facet działa w bardzo logiczny sposób. Choć nie jestem pewna, czy rzeczywiście wszystkie tego typu kobiety w końcu biorą się za siebie. Przemiana w prawdziwą laskę wymaga ogromnego zaangażowania i pracy, a nie każdego na to stać, a w szczególności nie panie przyzwyczajone do tabliczki czekolady każdego wieczoru.
    tasty-mind.blogspot.com

    Polubienie

  23. Nie wiem czy to przypadek ale ten post, jak i parę innych, jest łudząco podobny (choć napisany innym stylem) do wpisu Marka Mansona:
    http://markmanson.net/being-average
    Fakt, że są to dość popularne tematy, tylko że nawet tytuły praktycznie takie same…dałabym chociaż odnośnik. Chyba że jest to ogromny zbieg okoliczności dwóch błyskotliwych umysłów poczytnych mężczyzn w kwiecie wieku, czego nie wykluczam. Konwergencja filozoficzna? Czy może kolejny temat na post – jak ludzie po zdobyciu pewnej ilości doświadczeń zaczynają się zbiegać ze swoimi zapatrywaniami i wracają do korzeni?

    Polubienie

  24. Jak ktoś chce być przeciętny i mu z tym dobrze, to jest w porządku. Gorzej, jak ktoś nie chce być przeciętny, chciałby czegoś więcej ,ale tak uwierzy w swoją przeciętność i w „nie da się”, że faktycznie nie da się, bo nawet nie spróbuje czegoś nowego. I tak nie nauczy się francuskiego, bo nie ma zdolności, nie zrobi prawa jazdy, bo jest za stary, nie spróbuje zmienić znienawidzonej pracy, bo i tak nie dostanie nowej, bo nie ma znajomości… itd. jak uwierzysz w to, że do niczego nie dojdziesz i nie jesteś w stanie nic w życiu zmienić to już przegrałeś.
    Nie, nieliczni będą megagwiazdami sportu, piosenkarzami na skalę Michaela Jacksona itd, tylko, ze nie trzeba być sławą takiego pokroju, aby odnieść swój własny sukces. A to już coś.
    Fajny tekst.

    Polubienie

  25. Super tekst, świetnie pokazałeś, że można być szczęśliwym bez bycia sławnym czy innych rzeczy, o których media mówią, że sa nam potrzebne do szczęścia. Często to co może nas uszczęśliwić jest obok nas, a my tego nie dostrzegamy.

    Polubienie

  26. Ten tekst jest o mnie. Należę do tych szczęśliwców urodzonych w rodzinie, w której nic nie brakuje, ani szczęścia, ani pieniędzy, ani miłości. Zamiast drogich prezentów na gwiazdkę robimy paczkę dla ubogiej rodziny, zamiast polędwiczek na obiad robimy dużo kurczaka i zapraszamy do stołu czasem nawet przypadkowych ludzi. Na Wigilii zdarzali się nieznajomi ludzie. Z perspektywy osoby szczęśliwej potrafię tylko współczuć ludziom goniącym za pieniędzmi/karierą i zupełnie tego nie pojmuję, co Was do takiego życia porywa.

    Polubienie

    1. Dobrze się czyta te teksty jak jest się młodszym.
      Niestety w zbliżonym do Twojego wieku każdy kto ma trochę więcej oleju w głowie i ma za sobą jakieś doświadczenia wszystko to wie i teksty mimo, że ładnie napisane są niestety banalne.

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.