W sobotę poszedłem na imprezę z kolegami mecenasami.

„Widzisz Czarny dla ciebie, dla mnie dla kolegi Marcina 14 tys. to dużo pieniędzy. A dla mojej Gośki to tylko kilka rozkosznych godzin w galerii handlowej.“

Wypiłem dokładnie w takiej kolejności:

– jednego Guinessa

– jeden gin z tonikiem

– jedną wódkę z red bullem

– jeden gin z tonikiem

– jedną wódkę z red bullem

– jednego Guinessa.

Wstałem rano, czyli o 10.30. Wstałbym później, ale na 12.00 miałem rozmowę na Skypie. Czy mnie bolało? – zapytacie.

Jak to głosił jeden klasyk, rura mnie paliła, łeb mnie napierdalał, śluzówkę miałem jak popielniczkę, a wy mnie jeszcze pytacie, czy mnie bolało.

Są koszty, które ponosimy w życiu

Jasne, że miałem kaca. Ale stało się dokładnie to co myślałem, że się stanie.  Łyknąłem dwa saridony, zrobiłem sobie espresso, wykąpałem się w zimnej wodzie, a później zjadłem śniadanie i było ok. Są jakieś koszty, które ponosimy w życiu. I im jestem starszy, tym bardziej jestem świadomy tych kosztów i nie walczę z nimi. Jestem w stanie sobie wyobrazić potencjalne skutki moich decyzji. Było miło, nawaliłem się, spędziłem fajny wieczór w dobrym towarzystwie.

Przesadziłem. Mieszałem. Łeb mnie, więc, napierdalał. Na co mam się denerwować? Jak ktoś jedzie do Zakopanego w długi weekend to spodziewa się, że będzie jechał tam długo i będzie bardzo długo wracał.

I może przyjąć, co jest moim zdaniem racjonalne, że czas urlopu zaczyna się od momentu wyjścia z domu, więc czas spędzony w kroku jest również czasem urlopu.

Ale jeżeli siedzi później w samochodzie i się, kurwa, stresuje, to pretensje może mieć tylko do siebie. Chciał Zakopanego, dostał Zakopane w całej palecie tej miejscowości, czyli łącznie z korkami.

O co mi chodzi i dlaczego pierdzielę jak potłuczony, że mam kaca?

W ciągu ostatnich 20 paru lat, życie nam się strasznie zmieniło ilościowo. Wszystkiego jest więcej. Ale niekoniecznie to się nam przekłada na jakość.

Czyli, jak mam lepsza pracę i zarabiam więcej pieniędzy i mam dwa samochody i stać mnie na wakacje za granicą dwa razy w roku, to wcale nie znaczy, że jakość mojego życia jest lepsza niż była, dajmy na to dziesięć lat temu. Jakość życia wiąże się ze spokojem, z poczuciem, że jest tak, jak ma być.

A mam wrażenie, że wiele osób wokół mnie, zwłaszcza tych które przeżarły korporacje, stają się człowiekiem – kurwą.

Wkurwia nas wszystko.

Że jest za ciepło, że jest za zimno, że ktoś coś powiedział, że ktoś coś nie powiedział, że ktoś zostawił otwartą klapę od kibla, że zarysowaliśmy w samochodzie zderzak, że nam nie dała, albo że nam dała zbyt powściągliwie, że ktoś nie wysłał maila, albo obiecał, ale nie zrobił, że nam żarcie do stolika przynieśli zbyt mało energicznie i nie pocałowali wystarczająco miłośnie w dupę.

Irytujemy się drobiazgami, czyli rzeczami, które tak naprawdę nie mają znaczenia. Nasze życie staje się ciągiem tanich, niepotrzebnych dram. Zamiast żyć, odczuwać cieszyć się, napierdalamy na nieustającym wkurwie.

W sobotę brat jednego z mecenasów zaparkował auto przed garażem swojego kumpla. Przed. W środku nie mógł, stał tam samochód kumpla. A on przyjechał go odwiedzić. Facet z garażu obok aby wyjechać, musiał odbić kierownicą w prawo, pojechać kawałek do przodu, cofnąć auto i pojechać w lewo – włączając się do ruchu na ulicy.

Zamiast 3 sekund zabrało mu to 15.

Wysiadł, więc, z samochodu, wrócił do garażu, wyjął śrubokręt i gwoździe, a następnie zarysował bratu mecenasa maskę i przebił obie przednie opony.

Wkurwiając się na wszystko, dysząc hejtem. To napierdalanie śrubokrętem pokazało wszystkie problemy z życiem i samym sobą jakie miał ten kolo.

Uwierzcie mi, nie chcecie tak skończyć. Nie chcecie rzygać żółcią. Lepiej mieć wyjebane.

Mieć wyjebane to nie znaczy, że masz mieć wszystko w dupie.

Po prostu wybierz, co jest dla ciebie istotne, a co nie. Naprawdę istotne. I przejmuj się właśnie tymi rzeczami. Lubię moją pracę, ale nie siedzę w niej już po 12 godzin na dobę, ani nie przychodzę do niej w weekend. Mam na to wyjebane. Są dla mnie ważniejsze rzeczy. Teraz, na przykład, ważniejsze jest pisanie.

Nie musisz mieć opinii na każdy temat

Nie musisz wszystkiego oceniać. To męczące. Czasami lepiej po prostu poobserwować. Wczuć się. Otworzyć na innych ludzi, na ich sposób widzenia świata. Im jesteśmy starsi, tym bardziej ta umiejętność zanika.

Nie chce nam się rozmawiać. Nie chce nam się poznawać. Po pierwszym spojrzeniu uważamy, że wiemy wszystko.

Na przykład czytasz moje teksty i uważasz, że jestem zarozumiałym dupkiem z korpowarszawki. Poznałeś mnie?

Jeżeli nie wolno, a bardzo się chce, to można

Nie przekonuję, że możesz zrobić wszystko i zostać kim chcesz. Aby być w tym miejscu, w którym jestem, i być tym człowiekiem, którym jestem, zabrało mi z 10 lat.

Nie słuchałem, co mówią inni. Słuchałem tego, w co wierzę i czego ja chciałem.

Mieć wyjebane, nie oznacza, że nie będą cię spotykały przykre rzeczy. Będą.

Każda nowa rzecz, każda nowa aktywność generuje sytuacje, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Które wpływają na nas mniej lub bardziej pozytywnie. Jak ojciec mojego kumpla, lekarz z zawodu, pojechał do Egiptu to przewidywał, że może go dorwać klątwa Faraona, czyli absolutny rozstrój żołądka.

Ale już nie przewidział, że złapie go sraczka tak potężna, że on, mężczyzna po 60., chodzący na co dzień w dobrym garniturze, ze szpakowatymi, budzącymi zaufanie pacjentów, włosami, zesra się w gacie, bo nie będzie w stanie dobiec z hotelowego holu do łazienki.

I to było raczej niepozytywne.

Ale pozytywne było z kolei to, ze od wyjazdu minęło już pięć lat, a on nadal wspomina tę sytuację. I w miarę upływu czasu wspomina ją z coraz większym humorem.

Życie uczy, że takie historie zostają na dłużej niż to, co jest płaskie emocjonalnie.
 

Wystarczy zacząć się nim cieszyć, zamiast się wkurwiać.

Część pierwsza tej notki. 

Część druga tej notki

4467380055_7a79702b1d_o

Photo by .donna.dark/CC Flickr.com

59 uwag do wpisu “Miej wyjebane a będzie ci dane vol 3

  1. Masz rację, odsunięcie od siebie myślenia o rzeczach błahych, ewentualnie nawet takich całkiem poważnych, ale na które nie mamy wpływu, bardzo pomaga. Ale trzeba do tego dojść samemu. To tak jak nie zmusimy alkoholika do abstynencji, możemy mu mówić o szkodliwości alkoholu, ale to on sam musi podjąć decyzję i wiedzieć, że chce 😉

    Polubienie

    1. skojarzenia to przekleństwo, bo natychmiast przy zbitce kroku z urlopem przypomniała mi się pioseneczka „a ja sobie leżę pod gruszą” i dostałam niekontrolowanego ataku rechociku ^^

      Polubienie

  2. Czarny, czytając to miałem wrażenie, że opowiadałem Ci o tym jak teraz postępuję.
    Mam wyjebane na wszystko co jest nieistotne 🙂
    Chociaż nie powiem, miewam dni, kiedy wkurwia mnie dosłownie wszystko 😉

    Polubienie

  3. Od wczoraj i ja mam wyjebane.
    Tak postanowiłam, a Twoje ostatnie posty tylko utwierdzają mnie w słuszności mojej decyzji.
    Nie przejmuję się już aż tak pracą, zrobię tyle ile będę w stanie. Nie będę przesiadywać wieczorami przed monitorem. Zamiast tego wychodzę ze znajomymi na drinka.
    Nie będę czekać na faceta, który miał zadzwonić, a tego nie robi.
    Nie będę kupować rzeczy niepotrzebnych, moja szafa i tak już nie zamyka się bez ładowania butami.
    Nie będę czekać na lepsze czasy, być może nigdy nie najdą. Sama je sobie stworzę.
    Tyle.

    Polubienie

  4. To bardzo ciekawe wszystko o czym piszesz. Jestem na blogu któryś raz, a to że wracam to największy komplement jaki mogę Ci ofiarować, bo z nowościami blogowymi mam tak. Kilka godzin ogromnej ekscytacji ‚ o rany, rany co za bystry człowiek’. Nazajutrz… ‚czytałam coś całkiem interesującego, ale za nic nie przypomnę sobie adresu i dobrze, widocznie nie było dość ciekawe’. Tu jest inaczej. Dzisiejszy post rzeczywiście – bardzo w „Twoim stylu” przez co ludzie jak zwykle zarzucą Ci ‚tendencyjny’. Ale miej wyjebane :)! Z mojego punktu widzenia ‚tendencyjność’ oznacza, że odkryłeś swój niepowtarzalny styl pisania i trzymaj się go, bo jest naprawdę dobry, lekki, przejrzysty, szczery i dosłowny. Czyli dokładnie taki jaki powinien być, żeby trafić do mnie – 20 kilku latki, stawiającej sobie mnóstwo pytań, pewnie naiwnie, poszukującej recepty na szczęście w internecie, czy coachingowych podręcznikach. Oczywiście, jeśli zamierzeniem był zupełnie inny target, to chętnie za 10 lat tu wrócę i na nowo podzielę się opinią, tym razem 30 parolatki, z bagażem życiowych doświadczeń. I tu przechodzę do puenty. „Nie musisz wszystkiego oceniać. To męczące. Czasami lepiej po prostu poobserwować. Wczuć się. Otworzyć na innych ludzi, na ich sposób widzenia świata. Im jesteśmy starsi, tym bardziej ta umiejętność zanika.” Tak właśnie działam. Jeszcze niedawno zgodziłabym się z Tobą, że to domena młodości, Ale konserwatyzm, stetryczenie, niezmienny pogląd na każdy temat to przejawia się u ludzi w każdym wieku. Zamknięci, myślący stereotypowo, niechętni do poznawania cudzych opinii, a jeśli już to tylko po to, żeby się nie zgodzić. Tak dzisiaj opisałabym mojego równolatka. Dlaczego utożsamiają sobie inteligencje i elokwencje z posiadaniem opinii na każdy temat? Czy to przez schematy i wzorce wyniesione z domu? A może zwykłe przemądrzalcze gadanie . Chętnie przeczytałabym coś więcej, od Ciebie, na ten temat. Opiniowanie vs Otwartość. Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Gdyby pisał bez tych „bluzgów” (a raczej dość trafnych i cynicznych komentarzy) to straciłby swój styl a artykuły nie trafiałyby tak dobrze do czytelników. Także chwała mu za to i niech nic nie zmienia.

      Polubienie

    2. wybredzasz jak matka Roberta Biedronia, która go zawsze operniczała żeby nie przeklinał. A on zawsze jej odpowiadał: „Jestem facetem więc używam innego aparatu pojęciowego.” Z czasem zmiękła mu faja i dostosował się do tego co mówi mama i przestał być sobą, zatracił swoją męskość. Drogi Rafale zaakceptuj wpis takim jakim jest i nie próbuj na siłę zmieniać autora. Jeżeli przeszkadzają Ci wulgaryzmy to poprostu nie czytaj. Nie zmuszaj się do niczego oraz nie zmuszaj do tego innych.

      Polubienie

  5. Bo swiecie tych jeb…ch korporacji ludzie nie czynią świadomie zła .Oni sa imbecylami . CZYNIA WIELE ZŁA ALE MYLĄ JE Z PRZYJEMNOSCIAdlatego wszystko im się w mozgach poj…bie. No tak jak sądziłam depresja gangstera dopadla cie Z WIEKIEM panieikea , A w końcu a teraz równia pochyla co naprade to ty mącisz nam wode ,ty nie masz wyjeb…e jak to tak często o tym pizesz .Masz i to bardzo , jesteś zarozumiałym dupkiem i do tej pory ci się szczęściło nawet bo umiesz manipulować ludzmi tez to widać z wpisow.Wcxisniesz im co chcesz.Ale msakra byłoby dla ciebie to jakbys stracil uznanie prawda ,spadlaby podaz ,.Jestes ostatnim który ma wyjeb..e na sławe i kase bo bez niej nie mzoesz istnieć.I ściemniaj w tych tekstach.Taka ostra reprymenda przydaje się czasem żeby nabrać może jakiejś pokory i stać się bardziej szczerym szczególnie jak ma się aspiracje do bycia ,, wielkim pisarZem” a to oceni publika. i SKOŃCZ PISANIE O PRAWNIKACH NIC NIE MAJACYCH WSPOLNEGO Z PRAWEM .

    Polubienie

    1. Ech popularność w internecie trwa krótko i kończy się szybko. Nie przywiązywałbym się do niej zbyt intensywnie 😉 i owszem mam apiracje do bycia pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym

      Polubienie

  6. Na czytelnikow masz wyjeb….bo nawet nie podpisujesz się swoim nazwiskiem ,może niejeden by ci dal popalić co…kto wie .Wiem jestem surowa i coz tego mam w nosie .Jedna ja będzie przerywnikiem i wśród tych słodkich klejących się do ciebie fanek. z liceum

    Polubienie

    1. no i co , że PanIkea nie podpisuje się swoim nazwiskiem. I co w tym strasznego? Ty za to , Droga KSIEZNICZKALABEDZI, też nie podpisujesz się ani nazwiskiem ani imieniem. I śmiesz wymagać tego od innych. Dla mnie jesteś hipokrytką. Jak jesteś tak odważna i masz wszystko w nosie to się wychyl i przedstaw skoro stawiasz się o rząd lepszą od autora blogu. Żyjesz w bańce informacyjnej? To żyj dalej i daj żyć innym. Krochmalisz farmazony jak kapitan Sobel z Kompanii Braci. Facet którego nikt nie lubiał bo tylko się wyrzywał na innych…

      Polubienie

    1. Brawo Jasiu…… Wypicie wiadra jak to nazywasz alko to dla Ciebie betka…… A masz się z kim jeszcze napić, czy wszyscy to już….. cioty……?

      Polubienie

  7. „(…) Mieć wyjebane to nie znaczy, że masz mieć wszystko w dupie.
    Po prostu wybierz co jest dla ciebie istotne a co nie. Naprawdę istotne. I przejmuj się właśnie tymi rzeczami. Lubię moją pracę, ale nie siedzę w niej już po 12 godzin na dobę, ani nie przychodzę do niej w weekend. Mam na to wyjebane. Są dla mnie ważniejsze rzeczy. Teraz na przykład ważniejsze jest pisanie.”

    Owszem, panie C., to nie znaczy mieć wszystko w dupie. Na przykład pan. Co pan ma a czego nie ma pan w dupie…? Z pańskiego bloga wynika, ze w dupie nie ma pan seksu, alkoholu…i? O czymś zapomniałem? Pan sobie już wybrał, co jest dla pana dobre. Pisanie, prawda… OK, ale jak już pan się za to bierze, to niech to będzie zgodne z językiem polskim. Nic tak nie razi jak grafoman, próbujący czarować swoim doświadczeniem zawodowo-życiowym, który jest na bakier z ortografią i składnią. Wtrącenia anglosaskie mają pokazywać pańskie rzekome obycie i światowość…

    „(…) Nie musisz wszystkiego oceniać. To męczące. Czasami lepiej po prostu poobserwować.”
    „(…) Na przykład czytasz moje teksty i uważasz, że jestem zarozumiałym dupkiem z korpowarszawki. Poznałeś mnie?”

    Owszem, nie wszystko trzeba oceniać. Ale czasami trzeba to zrobić. Na przykład pańskie pisanie. Patrz wyżej. Czy jest pan zarozumiały? Owszem. Jest pan. Skoro upublicznia pan swój blog i to, co pan w nim pisze to tym samym poddaje się pan ocenie innych, których pańskie pisanie się nie podoba. Pan ma prawo pisać, co pan chce. Inni mają prawo to zdyskredytować, skoro im się to nie podoba. I wcale nikt nie musi pana znać osobiście. Jeśli jest pan tak zepsuty jak pańscy „bohaterowie” to poznawanie pana jest raczej wątpliwą przyjemnością.

    „(…) Jeżeli nie wolno, a bardzo się chce, to można
    Nie przekonuję, że możesz zrobić wszystko i zostać kim chcesz. Aby być w tym miejscu w którym jestem i być tym człowiekiem, którym jestem zabrało mi z 10 lat.
    Nie słuchałem co mówią inni. Słuchałem tego w co wierzę i czego ja chciałem.”

    No właśnie, cała filozofia człowieka, który nie słuchał nikogo, wierzył w to, co wierzył i robił to, co chciał. Egoizm w postaci czystej, który zaprowadził pana do tego zepsucia duszy, które teraz próbuje pan tu reklamować jako postawę życiową. „Jeśli nie wolno, a bardzo się chce to można” – na przykład nie wolno rozbijać cudzych związków, nawet jeśli kobieta, z którą się pan spotyka tego chce. A pan to robi i nie ogląda się na skutki. Przepraszam, nie pan, tylko pański bohater, którego pan tu lansuje, tzn. na blogu i na kartach swojej książki. Są pewne rzeczy, których się nie robi.

    Polubienie

    1. Dokańczając ostatnie zdanie RAVENA: …. chyba, że bardzo się chce.
      Urok tego bloga polega między innymi na tym, że promuje życie w zgodzie z samym sobą, swoimi namiętnościami, słabościami itd. Niekoniecznie w zgodzie z obowiązującym konwenansem. Czasem wydaje się nam, że coś nie wypada, a potem okazuje się, że wszyscy wokół mieli ochotę to zrobić. Decyzję czy to zrobić zostawmy każdemu sobie, to on poniesie ewentualne jej konsekwencje.
      Nie wiem dlaczego tak wiele osób koncentruje się w komentarzach na stylistyce, ortografii czy zwykłych czeskich błędach w tym blogu. Czyżby kolejna fala hejtu chcących pisać coś co się podoba? Owszem Czarny mógłby nad tym popracować ale to w pewnym sensie jest już jak linie papilarne, coś co charakteryzuje, niekoniecznie pozytywnie. Nie warto jednak poświęcać temu aż tak dużo niepozytywnej energii. Miejcie wyjebane.

      Polubienie

      1. Panie Thamian, są pewne rzeczy, których się nie robi, nawet jak bardzo się chce. Dlaczego? Bo jeśli je pan zrobi, przekracza pan granicę, za którą już wszystko jest możliwe i nic nie ma sensu. Pan IKEA vel C. jest tego przykładem (zakładając, że jest on tym, za kogo się tu podaje – inaczej jest to tylko jego matrix, który sobie stworzył, w nim żyje, określił jego „zasady” a właściwie jego antyzasady i próbuje je tu lansować i samego siebie przy okazji.).
        To, że pan czegoś chce nie znaczy, że inni mają się z tym godzić i akceptować. Ciekawy jestem, czy byłby pan tak liberalnie tolerancyjny dla kogoś, kto uwiódł by panu żonę, kobietę czy nawet kochankę, w stosunku do której pan miałby jakieś zamiary…? A przecież pan C. zrobiłby to tylko w zgodzie ze swoimi zasadami, z samym sobą i swoją namiętnością oraz słabością. Już widzę pańską minę.
        Owszem, każdy ponosi konsekwencje własnych decyzji, ale niektórym ludziom trzeba najpierw powiedzieć, co to są konsekwencje ich własnych działań bo sami tego nie ogarniają. Niektórym trzeba najpierw pokazać czym jest dobro a czym jest zło. Pan C. tego nie robi. Wprost przeciwnie, lansuje tu nihilizm i relatywizm moralny. Chciałby pan, panie Thamianie przekonać się na własnej skórze o lansowanych tu „zasadach” pana C., kiedy uwiódł by panu kobietę, która pan kocha…? Wątpię. Więc proszę tu nie udawać takie ultratoleracjonisty.
        Co do błędów panie Thamianie. Jak pan coś publikuje publicznie to ponosi pan odpowiedzialność za to co pan pisze i dopuszcza krytykę zarówno treści jak i formy. W przypadku pana C. i jego wyznawców na tym blogu treść i forma często świadczy o niskim poziomie. Krytyka pana C. nie ma nic wspólnego z hejtem. Zresztą samo pojęcie „hejtu” jest tak samo pojemne jak tolerancja i w czasach, gdzie słowa straciły swoje pierwotne znaczenia, czyli dzisiaj, każdy podciąga sobie pod hejt to, co mu wygodne. Niech pan nie broni pana C. i zostawi to jemu samemu. On adwokata nie potrzebuje.

        Polubienie

      2. Błędy jak linie papilarne? Trochę to głupie. Przede wszystkim osoba publikująca, nie ważne czy na papierze czy w internecie, powinna zadbać o poprawność ortograficzną i stylistyczną. Jeżeli ktoś nie wie jak, nie umie, cokolwiek – zatrudnić betę. Błędy notorycznie pojawiające się w tekstach jak dla mnie świadczą o głupocie, ignoranctwie albo, nomen omen, stanie wiecznego wyjebania na wszystko. Co jak dla mnie nie jest taką super rzeczą jak mogłoby się wydawać po lekturze tego tekstu (;

        „Nie musisz wszystkiego oceniać. To męczące. Czasami lepiej po prostu poobserwować. Wczuć się. Otworzyć na innych ludzi, na ich sposób widzenia świata. Im jesteśmy starsi, tym bardziej ta umiejętność zanika.” – brzmi to trochę, jakby obserwacja wykluczała ocenę. Chyba najlepiej jest być zdolnym do oceny, ale zachować jednocześnie krytyczne myślenie i być zdolnym do zmiany zdania? Bardziej elastyczny, wciąż krytyczny.

        D.

        Polubienie

      3. „(…) Pozwolę się nie zgodzić. Takie wypowiedzi to już nie merytoryczna krytyka a forsowanie swojego poglądu na życie przez kwestionowanie poglądów czy postaw innych. Coś w stylu nie zgadzam się bo to nie po mojemu. Nawiązując do wcześniejszego komentarza jestem tolerancyjny (nie wiem czy ultra). O uwiedzenie mojej kobiety nie obwiniałbym uwodziciela. Zarzut czyniłbym raczej kobiecie, która przecież bezmyślną czy też bezwolną istotą nie jest. Do uwodziciela mógłbym mieć pretensje gdyby czynił to nie z powodu własnych żądz czy słabości ale w celu wyrządzenia krzywdy mi osobiście. Nie uważam, zaś aby uwodzenie było samo w sobie złem. Bez tego nie byłoby nas. Osobiście wolę świat ludzi wolnych od schematów, konwenansów, czy reguł obyczajowych ale za to odpowiedzialnych (za własne działania przede wszystkim). Ów nihilizm przypisywany Piotrowi C. jest chyba mniej groźny niż wszechobecny moralizatorski ton osób jak RAVEN. Niestety ton ten nie uznaje krytyki, która przecież sam permanentnie wygłasza. Co do bycia adwokatem PIOTRA C. to nie poczuwam się. Nie ma też takiej potrzeby. Po prostu zwykłe zboczenie zawodowe.”

        Panie Thamianie, jeśli jakiś facet uwodzi panu kobietę to robi panu krzywdę jak najbardziej. Poza tym podważa pańskie starania o tą kobietę. Pan, żeby zdobyć tą kobietę musiał zainwestować trochę swojego czasu, emocji i uczuć, żeby ona była pańska, tak? A tu nagle przychodzi jakiś goguś, który chce sobie zaspokoić swoje żądze i słabości na pańskiej kobiecie a kosztem pana. I co…? Będzie pan tolerancyjny i pozwalał na to…? Chciałbym to widzieć, no chyba że traktuje pan swoją kobietę tylko jak przysłowiowy materac, bez konwenansów i schematów, ale za to bardzo odpowiedzialnie… Kłania się u pana, panie Thamianie ideologia typu „róbta co chceta, z kim chceta i jak chceta”. Z tego też powodu na tym świecie, dzięki takim ludziom jak pan C. i jemu podobni jest tyle pokaleczonych emocjonalnie, którzy uważają, że wszystko im wolno bo są wolni i odpowiedzialni. Potem trafiają w łapy takich nihilistów no a potem jest już zazwyczaj za późno. Stają się wypalonymi ludźmi o dość frywolnym stosunku do rzeczywistości.
        Panie Thamianie, chciałbym zobaczyć pańską minę, kiedy ktoś panu uwiedzie i będzie używał pańskiej kobiety, na której panu zależy… To byłoby ciekawe doświadczenie, zobaczyć pański, jak to określa pan C. vel IKEA, „wkurw”. Pozdrawiam.

        Polubienie

  8. Czarny wiesz co ? Ten wpis o sraczce już któryś raz u ciebie czytam. Kończą ci się pomysły? Bo inaczej pomyślę, że się starzejesz. Starzy ludzie tak mają, że wiele razy wracają do tych samych historii.

    Polubienie

  9. Jednego dnia piszesz, że jesteś lepszy od 20parolatków bo siedzisz dłużej i przychodzisz wcześniej do pracy a teraz, że masz na pracę wyjebane i nie robisz nadgodzin. To jak to w końcu jest Piotrze?

    Polubienie

  10. Hahahahahaha!!! pozdrawiam wszystkich hejterów tego Pana .Rzygać mi się chce jak czytam wasze komentarze . Bądźcie dalej nieporadni życiowo.

    Polubienie

    1. Piwo dla Pana Alexandra 😀
      Zbiór sfrustrowanych nieudaczników z bólem końca placów. Internet to internet, co za różnica czy to jest prawdziwe czy nie. Nie ze wszystkim się zgadzam na tym blogu, nie wyznaję też podejścia do życia jak autor. Ale niektóre uwagi, stwierdzenia, choć czasem hmm dość chamskie są bardzo trafne i w każdej notce znajdzie się coś zabawnego. Mam ciekawsze zajęcia niż tworzenie portretu psychologicznego autora, innym też polecam zajęcie się czymś. Pozdrawiam :]

      Polubienie

      1. Panie dee, skąd u pana podejrzenie o zbiorze sfrustrowanych nieudaczników…? Co prawda internet to internet, ale to nie zmienia faktu, że istnieje coś takiego jak prawda obiektywna. Pan C. może tu lansować swój matrix, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że ktoś inny może obnażać jego bzdety oraz lansowany nihilizm i relatywizm moralny. Dla niego i dla pana to może nic nie znaczy, bo preferujecie tylko „zabawny” styl życia zgodny z pana C. mottem, żeby mieć „wyjebane na wszystko”. Chciałbym zobaczyć jednak pańską minę, kiedy okaże się, że ktoś kiedy pana „wyjebie” zgodnie z teorią pana C.

        Polubienie

    2. Panie Aleksandrze, ma pan problem z definicją czegoś, co pan nazywa „hejtem”. Dla pana, najwyraźniej, wszystko, co piszą tu ludzie i nie zgadza się z poglądami pana C. vel IKEA oraz pańskim poparciem dla niego jest hejtem. Powtórzę panu: skoro pan C. zdecydował się pisać swoje wynurzenia publicznie to tym samym godzi się na krytykę.
      Poza tym, przez analogię, komuś też może chcieć się rzygać, kiedy czyta pańskie wpisy wspierające pana C.
      Zatem niech dalej będzie pan nieporadny życiowo. Pozdrawiam.

      Polubienie

      1. Pozwolę się nie zgodzić. Takie wypowiedzi to już nie merytoryczna krytyka a forsowanie swojego poglądu na życie przez kwestionowanie poglądów czy postaw innych. Coś w stylu nie zgadzam się bo to nie po mojemu. Nawiązując do wcześniejszego komentarza jestem tolerancyjny (nie wiem czy ultra). O uwiedzenie mojej kobiety nie obwiniałbym uwodziciela. Zarzut czyniłbym raczej kobiecie, która przecież bezmyślną czy też bezwolną istotą nie jest. Do uwodziciela mógłbym mieć pretensje gdyby czynił to nie z powodu własnych żądz czy słabości ale w celu wyrządzenia krzywdy mi osobiście. Nie uważam, zaś aby uwodzenie było samo w sobie złem. Bez tego nie byłoby nas. Osobiście wolę świat ludzi wolnych od schematów, konwenansów, czy reguł obyczajowych ale za to odpowiedzialnych (za własne działania przede wszystkim). Ów nihilizm przypisywany Piotrowi C. jest chyba mniej groźny niż wszechobecny moralizatorski ton osób jak RAVEN. Niestety ton ten nie uznaje krytyki, która przecież sam permanentnie wygłasza. Co do bycia adwokatem PIOTRA C. to nie poczuwam się. Nie ma też takiej potrzeby. Po prostu zwykłe zboczenie zawodowe.

        Polubienie

    1. Powtarzam imbecyle nie czynią świadomie zła lecz mylą je za szczęściem .niestety innych chcą w to wciągać .Najtrudniej osądzić siebie niż innych .Jak ktoś potrafi dobrze siebie osądzić będzie mądry.Tak powiedział mały książe

      Polubienie

      1. Imbecyle? hmmm… to takie Twe – wyjebanie na ekranie, co ???? twoja pogarda, wobec innych droga panino – jest porażająca. tak, pan raven, może i ma klasę-styl ale ty NIE!

        Polubienie

      2. Poniżej odpowiedź kolejnego imbecyla też się nie podpisał mam w nosie to pisze tocomysle a książka panaikei niestett opisuje ludzi bez zasad. Dno jatka ponizsza odpowiedź

        Polubienie

  11. beznadziejny tekst !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przez Ciebie drogi Autorze zmarnowałam dwie minuty życia na jego przeczytanie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11

    Polubienie

  12. What i don’t realize is actually how you’re no longer really a
    lot more smartly-liked than you might be now. You’re very intelligent.
    You recognize thus considerably with regards to this subject,
    produced me individually imagine it from a lot of varied angles.
    Its like men and women are not involved until it is one thing
    to do with Woman gaga! Your personal stuffs great. At all times take care of it up!

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.