Ewa miała ciemną skórę i duże oczy czarne jak smoła. Tak zdecydowanie oczy przykuwały do jej twarzy uwagę. Włosy gładkie, kruczoczarne, kończyły się trochę za linią ramion. Wydatne wargi.

Była naprawdę ładna. W skali od jednego do dziesięciu miała osiem. Jak miała dobry dzień, więcej czasu na makijaż i dobrze układały się jej włosy mogła być nawet dziewiątką.

Była na tyle atrakcyjna że jej żonaci koledzy z pracy na jej widok wciągali brzuchy i zaczynali suszyć do niej zęby.

Totalnie przy tym głupieli, żebrząc o jej uwagę. Wyglądało to trochę komicznie, jakby stado kundli szczerzyło się do jedynej rasowej suki w okolicy.

Czasami ci bardziej śmiali, mówili jej jakiś komplement. Słuchała ich uprzejmie, nie wierzyła w żaden.

Ewa nie wierzyła w komplementy. Nie sprawiały jej przyjemności.

Kilka tygodni temu poszła z koleżankami na imprezę. One tańczyły. Ona siedziała w kącie i coś piła.One poderwały jakichś facetów. Grupa dosiadła się do stolika. Panowie najwyraźniej wcześniej podzielili cycki między siebie. Dosiadł się do niej jakiś koleś. Obiektywnie rzecz biorąc był nawet przystojny. Wysoki brunet, o ostro zarysowanej szczęce.

Usiadł obok niej, położył rękę na jej kolanie i powiedział: jesteś piękna. Jak masz na imię?

Ewa uśmiechnęła się. Nachyliła lekko w jego kierunku. I wyszeptała tymi wargami, które doprowadzały mężczyzn do szaleństwa : spierdalaj!

Słucham? – zapytał przystojny facet, bo nie mieściło mu się to w głowie. Chyba jego zdaniem powinna zachichotać.

– Spierdalaj – z naciskiem powtórzyła Ewa.

Owszem oczy robiły się jej wilgotne na widok przejechanego wróbla. Ale nie lubiła komplementów. Zwyczajnie nie sprawiały jej przyjemności.

Skąd się to wzięło?

Kiedy Ewa miała lat 13 usłyszała od jej kolegi z klasy – swoją drogą kompletnego barana – że ma grubą dupę. Widziała, że jest baranem już wtedy. Na 99,9 proc. jest baranem również teraz (nie dała by mu nawet szansy na trzy minutową rozmowę).

A jednak przez całe liceum zawsze spóźniała się na lekcje na ostatnim piętrze. Robiła to tylko dlatego, żeby nikt nie miał jej tyłka na wysokości oczu, kiedy wchodziła po schodach.

I nie, żaden facet widząc go później w sytuacji full frontal, kiedy Ewa traciła na moment swoje zmysły, kiedy jęczała cicho i głośno nie składał tu żadnych zastrzeżeń.

I oczywiście nie miało to dla niej najmniejszego znaczenia. Jedynym co byłoby w stanie zdaniem Ewy pomóc jej dupie był jej całkowity przeszczep.

Ewentualnie 10 kilogramów w dół (ważyła 60 kilo) i rok ćwiczeń.

—-

Dzieci są normalne mniej więcej do 10, 11 roku życia. Owszem są szczere.

[- O ten pan jest brzydki?

– Cicho, nie mów tak.

– To on nie wie, że jest brzydki??]¹

Ale nie są celowo okrutne.

A później jednego dnia przychodzi moment, kiedy wszystko się zmienia i ze słodkich istot przemieniają się we wredne, małe skurwysyny.

Pryszczate, śmierdzące, chamskie, zagubione skurwysyny. Pamiętacie? Sami tacy byliście? Osobiście uważam, że to najgorszy wiek w życiu. Wszystko cię wkurwia.

Taki kilkunastoletni gnojek to mieszanina potu, świeżo odkrytej spermy, tłustych włosów i fatalnych manier.

[Chodziłem wtedy w tureckim swetrze, spodniach piramidach i dresach z kreszu. Moim ulubionym był czerwony. Uważałem, że zawsze mam rację]

A najbardziej zagubione są małe dziewczynki. Hormony w nich szaleją. A one są rozdarte między lalkami a miłością do Nicka Cartera.

[Ewa kochała się wtedy w Jonathanie Brandisie z SeaQuest DSV, swoją drogą powiesił się w wieku lat 27 na nylonowej linie].

Kończą 12, 13 lat i zaczynają porównywać. Czy mają takie same ciuchy. Kto ma fajniejszy piórnik. Kto kanapkę z Nutellą a kto bez.

A później, kiedy skończą się już piórniki patrzą na ciało. Która jest największa, która najgrubsza, która najchudsza, która najniższa

Która ma już chłopaka? Czym później tym gorzej. Wszystko, co wyłamuje się poza standard jest złe.

Najlepiej jest być doskonale przeciętną. Wróć – najbezpieczniej jest być doskonale przeciętną – niewyróżniającą się z tłumu.

Nikt nie jest tak okrutny jak dorastające gówniarze.

Te wszystkie rzeczy, które usłyszą, wtedy zostają na lata w pamięci.

Kobieta jest w stanie nie założyć przez 20 lat obcisłych na dupie spodni z tego powodu że jako 13 latka usłyszała, że ma duży tyłek.

Marilyn Monroe kobieta, która jednym słowem albo jednym gestem potrafiła doprowadzić dowolnego mężczyznę do wytrysku uważała że ma za małe usta, zbyt szeroko rozstawione oczy i bulwiasty nos. Na dodatek myła twarz piętnaście razy dziennie, ponieważ panicznie bała się wyprysków.

Przyjaciółka Ewy raz w życiu usłyszała że jakoś „dziwnie szeroko stawia stopy”. Od tamtej pory jest chora na tym punkcie i podpatruje wszystkie kobiety świata jak stawiają stopy,

Jej kumpela Anka uważa, że ma szpiczasty nos. Kiedy miała 13 – lat chodziła spać z plastrem przyczepionym do nosa aby był mniej szpiczasty.

Do tej pory uważa, że jest coś z nim nie w porządku.

—-

Wiem chcecie wiedzieć czy kobieta może stracić swoje kompleksy? Uwierzyć, nagle że jej dupa jest zgrabna i powabna? Jej nos nie sterczy, a chodzi zupełnie normalnie? Też chciałbym wam podać gotowe rozwiązanie. Najlepiej w pięciu punktach. 

Kobiety wychowuje się w presji bycia ładną. Jeśli nie jest ładna czuje się bezwartościowa. 

Rodzice nie utwierdzają córek w ich atrakcyjności.

„Ale ty masz krzywe nogi, nie zakładaj tak krótkiej kiecki.” 

„Jesteś za gruba na tę bluzkę. Będziesz wyglądała jak baleron. „

„Ale ty jesteś brzydka, zrób z sobą coś”.

Później zaś pojawia się facet, przyzwyczajony do pronoli, gdzie panny są pompowane silikonem, zgrillowane na solarze, skatowane na siłowni i napędzane na gipsie, który hamuje apetyt.

Powiedzmy sobie szczerze, mało która normalna laska jest w stanie wytrzymać z nimi konkurencję. Gość patrzy więc na nią, patrzy na telewizor, patrzy na nią i mówi: ale ty masz brzydką dupę. Zrób z sobą coś.

Znam tylko dwie skuteczne metody aby wyleczyć kompleksy u kobiety.

1. Operację plastyczną.

2. Nowego, bardzo przekonującego faceta. Nowego, bo jeśli stary jej nie przekonał, to już nie przekona. Ale ten nowy musi jej dać dużo orgazmów. W różnych miejscach i pozycjach. 

3722308661_42e7fa1564_b

Photo by Jillian Xenia/CC Flickr.com

¹ Ten konkretny fragment pochodzi od Jacka Walkiewicza. Ukłony panie Jacku.

109 uwag do wpisu “Nie przekonasz kobiety, że jest ładna

  1. Dobrze się czyta. Straszne truizmy, ale przyjemne.
    Mnie tylko zdezorientowały dwa pierwsze akapity. Barwny opis pełen zachwytu nad aparycją Ewy, po którym nagle dowiaduję się, że… jest ledwie ósemką. Ledwie, tak. W imieniu kobiet tłumaczę: jeśli mogłoby być lepiej, zawsze będziemy się czuły niedoskonałe. Sama lubię używać dziesięciostopniowej skali oceny atrakcyjności, ale robię o z pełną świadomością, że to między innymi ona jest winna kompleksom. Kiedy dziewczyna jest ósemką, zastanawia się, czemu nie dziewiątką, albo dziesiątką? Ewa jest ósemką, czyli jest ładna, ale nie AŻ TAK ładna. No i mamy kompleks.
    Inna sprawa, że charakter i postawa mają właściwości skuteczniejsze od photoshopa.

    Polubienie

  2. Później zaś pojawia się facet, przyzwyczajony do pornoli, gdzie panny są pompowane silikonem, zgrillowane na solarze, skatowane na siłowni i napędzane na gipsie, który hamuje apetyt.
    Takie życie,takie życie 🙂

    Polubienie

  3. Zmień faceta?
    Zmień sposób myślenia o sobie, a facet przyjdzie sam.
    Żyjesz dla siebie, wyglądasz dla siebie – a że mężczyźni ewentualnie mogą Cię podziwiać, to jest to dla nich zaszczytem 😉

    Polubienie

    1. lepiej nie można tego ująć…doskonale powiedziane i baaardzo prawdziwe. Nigdy nie zmieniaj się dla innych. Bądź sobą, kochaj siebie tak jak chciałabyś być kochana. Bądź piękna dla siebie, ciesz się tym i rozkoszuj. Oczywiście nie mam na myśli skrajnego egoizmu. Ale jeśli my siebie nie kochamy to nikt nam nie pomorze dostrzec naszego piękna.

      Polubienie

  4. Ja od kiedy pamiętam kochałam George’a Clooney’a. Wycinałam jego zdjęcia z gazet i wklejałam do szafki( oczywiście po wewnętrznej stronie). Dziś mam 26 lat i nadal on mi się podoba!
    Wiek dojrzewania rzeczywiście i w moim przypadku nie był nazbyt korzystnym wiekiem. Z brzydkiej, piegowatej okularnicy stałam się średnio ładną, wytapetowaną, cukierkową okularnicą, ale przynajmniej chłopacy zwracali na mnie uwagę. To był okres w którym mocno pragnęłam z jednej strony lalek, a z drugiej strony miłości na zawsze;)
    Teraz jestem dorosła, podobno atrakcyjna jednak mimo wszystko, jak słyszę komplementy to gdzieś z tyłu głowy słyszę: piegowata okularnica!

    Polubienie

  5. przez cały okres szkoły podstawowej-był przeprowadzany tzw, konkurs na najładniejszą w klasie-oficjalnie, jawne głosowanie zapisywane na tablicy szkolnej. Oczywiście głównymi osobami, które zachęcały do kolejnego głosowania-średnio raz na miesiąc-były te z czołówki. Nie miałam tego szczęścia-zawsze lądowałam na przedostatnim miejscu, niska, chuda, w okularach. Moja samoocena spadała z miesiąca na miesiąc…uważałam, że jestem beznadziejna-bo przecież inni mnie taką widzieli. Liceum….kolejne „chore” miejsce…same fajne dziewczyny i ja….szara myszka. Niby zaczęłam mieć adoratorów ale nie traktowałam tego poważnie, bo przecież jak można się mną zainteresować. Początek portalu Nasza Klasa-wiadomo bum ogólny na spotkania po latach. Na spotkaniu z podstawówki nikt mnie nie poznał, nie chcieli wierzyć, że to ta w okularach, z końca listy. Koledzy pytali mnie czy to możliwe-tak się zmienić, kiedy moje koleżanki w większości z kilkoma nadprogramowymi kilogramami, zmęczone życiem zobaczyły szczupłą, uśmiechniętą, pewną siebie dawną okularnicę, nie bardzo chciały ze mną rozmawiać, za to koledzy…noooo…a jakże. Podobnie spotkanie z liceum-nawet propozycje spotkań na kawę (nie wiem czy śmiać się ,czy płakać) Niestety, mimo, iż patrząc w lustro widzę atrakcyjną kobietę-w głowie to pozostało. Jak mogę się podobać innym-a może moje lustro kłamie?.Czytając tekst o wyjściu bohaterki do klubu- zareagowałabym DOKŁADNIE tak samo. Dziś mam CUDOWNEGO męża u boku, który obsypuje mnie komplementami, uśmiecham się do Niego-ale nie potrafię ich odebrać, Nawet, jeżeli ktoś powie mi coś miłego -nie wiem jak mam się zachować, co powinnam powiedzieć. Chyba to już się nie zmieni 😦

    Polubienie

  6. Kiedyś jednego dnia podczas kłótni z moim przyjacielem, powiedział mi, że mam IDEALNĄ FIGURĘ. W ogóle nie miałam pojęcia, że koleś patrzy na mnie w TEN sposób, myślałam że jestem dla niego jak kolega. Z racji tego, że się z nim przyjaźnię i jego opinia jest dla mnie bardzo ważna, od tego czasu zniknęła większość moich kompleksów dotyczących mojego ciała, a po jakimś czasie od tego zdarzenia znalazłam chłopaka, który mnie uwielbia i kocha, mimo tych wszystkich niedoskonałośći 🙂

    Polubienie

  7. Swietny artykul… Ja od zawsze mialam wiekszy biust pamietam jak dzis jak smiala sie ze mnie plaska kolezanka ze jestem „big cyc” Od tamtej pory ukrywalam biust w za duzych bluzach Dopiero niedawno sama odkrylam ze wygladam swietnie chociaz caly czas w glowie pojawia mi sie swiatelko zeby sie schowac…

    Polubienie

  8. Szczerze współczuje kobietom które mają taką percepcję siebie. Kiedyś siedziałam z koleżankami i każda wymieniała co chciała by sobie poprawić operacjami. Jedna cycki, druga usta, trzecia nos. A ja się zastanawiałam i jedyne co mi przychodziło do głowy to ” po co?”. To jak wyglądam akceptuje w 100% i podoba mi się. Nie rozumiem idei zmieniania się aby przypodobać się innym. Z komplementami to śmieszna sprawa. Mnie osobiście bardziej cieszy komplement od obcej osoby niż własnego faceta. W końcu to jego zawód żeby się nade mną rozpływać 😉

    Polubienie

  9. Historia podobna nieco do mnie. Jak się przeprowadziłam do nowego miasta i poszłam do 5 klasy podstawówki z nowymi ludźmi, zaraz mnie wyzywali, że mam płaski tyłek, szeroki i wgl. Zwracali uwagę na to, że twarz mi się świeci. Do tej pory, a jestem już studentką, zawsze mam przy sobie puder i jak tylko zobaczę w łazience, że zaczęłam się trochę świecić to muszę się przypudrować. Przed 6 klasą trochę schudłam przez wyjazd na obóz tenisowy i nękanie ustało. Za to dowiedziałam się o tym, że mam ładne nogi, które stały się od tamtej pory dla mnie atutem, mimo będących na nich pajączków. Później na koniec gimnazjum poznałam swojego obecnego chłopaka, dzięki któremu wyzbyłam się kompleksu związanego z moją pupą. Głównie dzięki niemu, choć komplementy później dostałam też od kilku innych osób. Teraz się z niej cieszę, pracuję nad nią, by wyglądała lepiej, ale nie robię tego pod żadną presją. Nadal mam kompleks z małym biustem, dzięki moim koleżankom z gimnazjum, ale i on staje się coraz mniej ważny, dzięki temu cudownemu facetowi 🙂 Niestety ludzie są okrutni i zadają rany na całe lata, ale dzięki tym lepszym osobom mogą się zagoić 🙂

    Polubienie

  10. Myślę,że w sytuacji w knajpie nie chodziło o kompleksy… Chodziło o zachowanie bruneta. Gdyby do mnie podszedł ktoś taki i zachował się w ten sposób, też bym kazała spierdalać. To moje zdanie. A wpis „lubię to”:)

    Polubienie

  11. Takich bredni jak tutaj w komentarzach jeszcze nie czytałam. Teksty typu „nie zmieniaj się, zaakceptuj siebie w 100%” są chore i przytłumiają ambicje. Nad swoimi wadami należy pracować, a nie je akceptować. Jak masz więlką dupe, to zamiast czytać te wszystkie piękne pierdoły dla pań, typu „jesteś idealna.. to On nie jest Ciebie warty”, po prostu rusz się z fotela i zacznij biegać. Moje zdanie może być subiektywne, ale uważam się za realistke. A realia są takie, że chcemy wyglądać dobrze dla facetów, w mniejszym stopniu dla siebie, a nie jak to tu napisała pewna czytelniczka powyżej. Tą sentencje potwierdza fakt, że w zimie, kiedy nie trzeba się pokazywać w mini, przykładowe golenie nóg czasami się olewa, bo nikt nie widzi. Czy więc aby na pewno dbacie o siebie tylko dla SIEBIE?

    Co do epizodu w knajpie : odpowiedzenie „spierdalaj” do nowo poznanego faceta który prawi Ci komplementy to szczyt bycia bezczelną i chamską. Podziwiam owego bruneta że nie odpowiedział tym samym, przy czym skutki byłyby zapewne gorsze, bo przecież „ten facet powiedział do mnie spierdalaj! Kawał chama! Wredny typ!” i płacz.

    Polubienie

    1. ANECZKA: i tak i nie. Z tuszą można się zmierzyć – to fakt, bo samej udało mi się w pół roku pozbyć 10 kg, a widząc masę metamorfoz dziewczyn, które się „zawzięły” i są szczupłe, tak jak chciały – owszem: da się. Ale jeśli ktoś ma kompleks np. co do krzywych nóg ( sama mam takie O-wate, które nie łączą się w kolanach) – tego nie zmienisz. Kiedyś w moich nastoletnich latach mama rzuciła tekst typu: „nie możesz nosić takich krótkich kiecek – masz za krzywe nogi” – i dziś mimo, ze noszę szorty i krótkie spódniczki, co budzi w facetach ślinotok, nadal mam gdzieś z tyłu głowy z tego powodu jakiś dyskomfort, gdy wiem, że idę w przodem w kierunku tego delikwenta, bo co z tego, ze moja figura jest sexy, skoro „te nogi”… Długi nos, odstające uszy, mysie włosy, szeroka szczęka, ziemista cera, mały biust – dziewczyna może mieć w swoich oczach wiele ‚mankamentów’, których jeśli w sobie nie pokocha, i stwierdzi: „ok mam duży nos, ale i tak jestem PIĘKNA” – to nie pomogą jej nawet operacje plastyczne. Bo upodobnić się do tych medialnych, wytapetowanych, biuściastych kanonów piękna z długimi nogami i talią osy- nie każda z nas może, choćby przez genetykę.
      Ale masz też rację co do chamstwa- to że ktoś ma kompleksy nie usprawiedliwia go, być su*ą dla przypadkowych osób.
      Tylko… inteligencja emocjonalna to niestety dziedzina, której nas nie uczą w szkołach. I niektórzy z wiekiem i doświadczeniem zdobywają tą mądrość, uczą się swojej wartości, rozumieją, że dorosłość to stan umysłu i nie można całe życie być zakompleksioną „mentalną” nastolatką. Ale nie każdy do takich wniosków potrafi sam dojść i wyzbyć się tych problemów. One są naprawdę głęboko w każdej z nas. I nic nie zmieni to, że pryszcze się z wiekiem zaleczą, schudniemy 10 kg, a faceci nas adorują – jeśli nie zmienimy naszego stanu umysłu – wygląd nie da nam pewności siebie i poczucia, że jestem piękna.

      Polubienie

      1. Nie chcę być wredna, ale ktoś tutaj myli pojęcia między „być człowiekiem”, a „być kobietą”. Kazdy powinien być świadomy tego, że istnieją gusta i guściki, a wiec jednym podobają się duże piersi, innym małe. Sama znam takie osoby. Użalanie się nad sobą, jest typowo kobiecą sprawą. Nie, nie uważam się za feministke, faceci są do życia potrzebni (nie są niezbędni moim zdaniem, ale zdecydowanie potrzebni, czy tez wartościowi). A samo życie to jest taki piękny krąg związków i zaufania. Możliwe, że wypowiadam sie niezbyt kobieco, ale chrzanić to. Ja, jako kobieta, czuję potrzebę podobania się mojemu facetowi; nie, więcej: pomagania mu, wspierania go, przyjęcia postawy, która sprawi, że mój facet stanie się pewniejszy siebie. Oczywiscie liczę na to samo od niego. Ale jak widze teksty typu „niezależna kobieta”, albo „ich zadaniem jest adorowanie mojej osoby”, to dostaje po prostu epilepsji nerwicowej. Na takie denne, dziecinne, śmieszne i przede wszystkim ignoranckie oraz samolubne teksty, mogą się porwać jedynie mega zakompleksione, albo zbytnio pewne siebie kobiety (nawet nie kobiety, po prostu dziewczyny), które tak na prawde szukają wśród mężczyzn swojego wyimaginowanego wyobrażenia ideału. Takie jest moje zdanie.

        Co do ‚inteligencji emocjonalnej’… Przepraszam Cię, ale nie rozumiem. ‚Z wiekiem’ to jakże bardzo odległe oszacowanie.. W szkołach nas zawsze uczyli, ze kobiety rozwijają się emocjonalnie szybciej niż faceci.. co moim zdaniem jest kwestią dyskusji. Tak jak napisałam na początku ‚byc kobietą’, a ‚być człowiekiem’. To, że ktoś sobie nie radzi ze swoimi emocjonalnymi problemami, jest tlyko i wyłącznie jego/jej sprawą (przede wszystkim jej) i nikt nie powiniem przez to cierpieć. Ale to, że w wieku np. 18 lat + (strzelam, że taki jest średni wiek czytelniczek) nie potrafi dojść do stanu spokojnego umysłu, czy jakkolwiek to zwać, to jest juz problem samej osoby. Być moze tego nie rozumiem, bo przez to nie przechodziłam… ALE usprawiedliwianie się swoją kobiecością jest najzwyczajniej śmieszne. Przede wszystkim jesteśmy LUDŹMI! Czyli gatunkiem inteligentnym, będącym w stanie samodzielnie mysleć! Tak więc, suma sumarum, te które narzekają na swój stan, albo opinie innych są po prostu niedojrzałe, a z takimi rozmów przeprowadzać nie będę.

        Polubienie

  12. Z jednak strony piszesz niby w obronie kobiet i jak to presja bycia ładną wpływa na poczucie własnej wartości kobiety, a z drugiej strony postrzegasz kobiety jako „ósemki”, które ” w lepszy dzień, mając więcej czasu na makijaż mogą być dziewiątką”. Czyli – lepszy wygląd, wyższa ocena. Po pierwsze, to nie kobiety a nastolatki i dziewczyny poświęcają nieproporcjonalnie dużo czasu, w stosunku do innych życiowych czynności, na myślenie o swoim wyglądzie i charakteryzuje je postrzeganie własnego „ja” przez pryzmat atrakcyjności. Lecz kobiet to już raczej nie dotyczy, gdyż kobieta to z definicji jednostka dojrzała, która postrzega siebie przez pryzmat własnych życiowych osiągnięć, a nie wygląd. A dobrze ciuchy, makijaż, sport itd. są ważne, ale drugorzędne.
    Tak samo jak są kolesie- Ty ich nazwałeś facetami- którzy porównują wygląd swojej kobiety z wyglądem laski z porno. Ale są też mężczyźni. Gatunek zdający sobie sprawę, że tak samo jak porno to nie jest prawdziwy seks, tak i sztuczne cycki nie wyglądają jak prawdziwe. I P.S. o gustach się nie dyskutuje, ale wierz mi – jakoś nie znam żadnej dziewczyny, która chciałaby wyglądać jak aktorka porno ;).

    Polubienie

  13. Ahh, no i oczywiście gdyby mi nieznajomy położył bezceremonialnie łapę na kolanie też nie byłabym zadowlona, choć „spierdalaj” to trochę za chamsko chyba.

    Polubienie

  14. Też miałam kompleks „dużej dupy” i nigdy mi się nie podobała, ale w końcu to przełamałam to i jestem z niej dumna i zadowolona. Pomógł mi w tym chłopak oczywiście, bo uwielbiał mój tyłek 😉 aż w końcu ja też zaczęłam go lubić.

    Polubienie

  15. Po pierwsze jeśli facet (nawet ten superprzystojny) położyłby mi dłoń na kolanie i wyszeptał ;” jesteś piękna, jak masz na imię? ” to dostałby zupełnie taką samą odpowiedź. Spierdalaj. I nie dla tego, że uważam, że jestem 6stką ( co to za chora jazda z wycenianiem ludzi jak koni na zawodach),7mką, 8mką czy Bóg jeden wie czym, ale dlatego, że jest to gest, który się o to prosi. Wy mężczyźni uważacie, że macie do czynienia z bandą zakompleksionych, szarych myszek, które trzeba wyciągnąć ze spirali ich błędnego myślenia żeby im się dobrać do dupska. Nie wpadliście nigdy na genialny pomysł, że kobiety mogą sobie po prostu nie życzyć znajomości nawet z najprzystojniejszym alwaro na ośce? I to nie dlatego, że mają grube dupsko, krzywy nos albo wklęśnięte oczy, tylko dlatego, że takie zagrania są po prostu słabe? Nie? No popatrz, ale zdziwienie… Ja na swoje zdjęcia z okresu licealno-studyjnego nawet wolałabym nie patrzeć co nie przeszkadzało mi nigdy nie być samotną. Nie wiem…może to charakter? Dobroć, otwartość serca, czułość, zrozumienie? Owszem, mam też niezłe dupsko, całkiem fajne cycki, duże, naturalne usta i parę innych zalet. W gimnazjum krzyczeli na mnie ” wara obciągara”, tylko dlatego, że były soczyście duże i wydatne. No i co? Miałam ich za to pozabijać, albo zrobić sobie operację? Jeśli będziecie dalej postrzegać kobiety w systemie zero-jedynkowym to dalej życie spędzicie w przekonaniu, że jeśli kobieta odrzuca komplement od TAKIEGO przystojniaka jak wy to NA PEWNO ma kompleksy. Gówno a nie kompleksy. Następnym razem wysil się na coś lepszego niż ” hej śliczna” to może nie dostaniesz w ryj.

    Polubienie

    1. w Polsce ludzie maja jeden problem nauczyli sie z holocaustu odpowiedzialnosci zbiorowej wy to tacy a my to tacy …nauczcie sie raz na zawsze wy i my ze jest odpowiedzialnosc indywidualna .. to ciebie skrzywdzil ktos kogo ty spotkalas i to twoj problem ze taki ktos ci sie trafi w zyciu i nie ponosi nikt poza toba jakiejs zasranej odpowiedzialnosci za twoje zycie dlatego nie czytam z reguly takich blogow bo ludzie winia kogos kogo na oczy nie widzieli … gowno wie ttaj 99 proc czytelnikow i czytelniczek o plci przeciwnej a ciagle tylko wy to tacy jestescie – nie ma zlego zyda , sa tylko ci zli co juz nie sa zydami …

      Polubienie

  16. W przykladzie Walkiewicza byl Pan bez nogi. To zasadnicza roznica. Stwierdzenie ze ktos jest brzydki to ocenianie/opiniowanie o kims. W przykladzie Walkiewicza dziecko nie ocenia tego co widzi. Dzieci poczatkowo nie opiniuja, ucza sie tego z czasem, od swoich rodzicow a pozniej w szkole. Zgadzam sie ze wyklad Walkiewicza z tym przykladem byl bardzo dobry. Podobal mi sie rowniez przyklad z trampolina.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.