Taka jest teraz moda, by być i żyć samemu i napawać się tym, rozkoszować karierą i niezależnością, że nikt Ci nie mówi że za późno wracasz z pracy i za wcześnie wychodzisz. Że nikt nie narzuca Ci, co masz robić w wolny dzień, bo wolny dzień jest z rzadka. Mamy być wyzwolone, tak się dużo mówi o tinderach,  sympatiach, facet naraz, facet na dwa razy, dwóch facetów naraz. 

Raz nawet spróbowałam. Koleś z internetu pieprzył mnie jak worek kartofli przez godzinę, a ja gapiłam się w sufit i powtarzałam cykl Krebsa. Bo pamiętam nawet jeszcze ze studiów.

Bo po co się przywiązywać, po co wysłuchiwać, planować, skoro nie ma czasu na związek. 2 godziny na dobę dla siebie wykorzystuję na siłownię i wieczorny prysznic.

Gdzie miałabym kogoś poznać?

Długo byłam w związkach, teraz chciałabym odpocząć, nie wchodzić już nigdy w toksyczne relacje. Chcę czekać, aż spotkam kogoś odpowiedniego, nic nie robić na siłę. Singielstwo wcale nie działa na mnie depresyjnie – tylko czasem. Są trzy takie chwile.

Pierwsza, typowa. Wieczory. Gdy muszę sama otworzyć sobie kluczem drzwi, bo wiem, że nikt nie czeka. Kubek z niedopitą kawą stoi w tym samym miejscu co zwykle. Okno, niezamknięte przed ulewą strąciło doniczkę z parapetu. Nie mam czasu. Zrzucam torbę z ramion, idę zmyć makijaż, kładę się do łóżka i odpalam komputer. Patrzę się w ekran, nie mam ochoty włączać muzyki, bo cały dzień było wokół mnie głośno, chcę ciszy.

I nachodzi mnie ta chwila, że brakuje mi w łóżku mężczyzny. Żeby móc się do niego przytulić, żeby osłonił mnie przez tym dorosłym życiem, żeby się porozkoszować ciepłem drugiej osoby. Żeby się z nim kochać i wiedzieć, że stoi za tym fascynacja jakaś, jakieś uczucie. Nie układ, że bzykamy się i wychodzi, bo i takie układy są, właśnie.

Ale zasypiam. Jestem tak zmęczona, że już nie ma to dla mnie znaczenia. Moje potrzeby gasną wraz ze zgaszoną żarówką.

Druga sytuacja, to sklep. Bo jednak zakupy trzeba robić. Fajnie mieć na przykład warzywa i owoce, śniadania jadam w domu. A pusta lodówka wygląda dość smutno, więc kupuję.

Wchodzę do hipermarketu. Biorę koszyk, pakuję go do pełna, biorę tylko najpotrzebniejsze produkty. Puszki z pomidorami ważą. Kalafior, mięso, butelka oleju, płatki owsiane, mrożonki. Pakuję to do swojej wielkiej torby, na drugim ramieniu laptop, w dłoniach jajka i woda. Idę przez 3 kilometry czując się jak wielbłąd na którego garbie jest już ciężar klimatu, a w dół ciągnie go jeszcze dwóch pasażerów na gapę.

I w tym sklepie i w drodze do domu idę w ciszy. Wiem, że nikt nie pomoże mi udźwignąć siatek. Nikt nie ma wymagań: lubię indyka, nie lubię tuńczyka, za często jemy pomidory, mam ochotę dziś na piwo, jakie wino wypijemy, nie kupuj papierosów miałaś nie palić.

Nikt nie zrobi ich za mnie. To kolejna rzecz, którą muszę robić sama. Sama.

Trzecia jest czasem w środku dnia. Gdy jadę gdzieś i przez okna widzę licealistów, studentów, tych mających czas, chodzących za ręce po starówce, siedzących we dwoje w knajpach, cieszących się swoją obecnością i codziennością, patrzących się sobie prosto w oczy. Ja patrzę wtedy prosto przed siebie. Łzy mi płyną prosto.

Prosto było. Kiedyś.

9616937031_8855ecbaa5_b

 Photo by Dmitry Ryzhkov/CC Flickr.com

73 uwagi do wpisu “Wyznanie singielki

    1. Tak ale jest tak – że w chwilach braku faceta niewidoczne są inne braki .
      Zawsze jest jakiś brak bo życie to jeden wielki zasrany brak , i nigdy gdy jesteś naturą refleksyjną i myślącą albo raczej czującą mocno życie (kobiety niestety Czują zbyt wiele to ich kolejne nieszczęście lub szczęście- to w zależności od okoliczności) nie jest jak by się chciało.
      To osiągamy na krótkie chwile.
      Mam gorsze doświadczenia będąc w związku i mając z niego dzieci.
      Ale to rozległy temat.
      Wiem że to są te same dylematy w temacie samotność ciągle i zawsze wracające.
      I nawet w tzw udanych związkach.

      Polubienie

    2. To strasznie ponure 😦 Tylko że to tylko od Ciebie zależy czy życie faktycznie tak wygląda. Truizm – szczęście to stan umysłu, i nie będzie się nigdy szczęśliwym „z kimś” jeslinie jest sie szczęśliwym „samemu ze sobą”.

      Polubienie

      1. Super tekst. zagadzam się zarówno, że bycie singlem po przekichanych związkach to jak świerze powietrze w pierwszy wiosenny dzień a także z tym, że bycie singlem to niezwykła samotność. Chociaż ja zawsze czułam się samotna, nawet będąc w związku, w wielkim mieście z przyjaciółmi i znajomymi za rogiem. Więc co kto lubi. MI już wszystko jedno

        Polubienie

    1. List dostałem 6 października (czyli wczesniej niż był publikowany na fochu).
      Zapytałem ją czy mogę go wykorzystać, odpisała, że tak.
      nie miałem zresztą pojęcia, że się znalazł gdzieś indziej. jego autorka jak widac wysłała go w kilka miejsc. reasumując wali mnie, czy gdzieś był czy nie. jest ciekawy, opowiada o ważnym zjawisku. i tyle

      Polubione przez 1 osoba

  1. Wmawiaj sobie dalej ze jest ci samej lepiej. Ja kocham jak moj facet robi ze mna zakupy, zawsze pyta o moje zdanie jak dobiera wino a ja jego jak wybieram platki na sniadanie. Czasami wieczorem ogladamy film, a czasem on idzie do sypialni i gra na gitarze a ja siedze na dole z ksiazka – razem ale osobno 🙂 jak wyjezdza z pracy i nie ma go dwa tygodnie to przez pierwsze dni tancze sambe z kolezankami w ulubionym klubie, przez nastepne rycze i ogladam notebook a jak wraca to zawsze mi cos przywozi i kochamy sie jakby to byl pierwszy raz. Obydwoje pracujemy w korpo mamy wspolne pasje ale i tez osobne, jezdzimy razem po swiecie ale i tez osobno kochamy sie szalenie od osmiu lat i nigdy nie ma nudy! Nie wmawiaj sobie ze samotnosc singielki jest lepsza. Samotnosc jest zawsze slaba, w wieku osiemdziesieciu lat tez bedziesz manifestowac swoja niezaleznosc? Byc moze… My wtedy bedziemy wspolnie pili herbatke na werandzie, popalali : on cygaro ja jointa i po prostu bedziemy razem 🙂

    Polubienie

    1. Łooooo ciekawe co się stanie jeśli jedno z was nie dożyje tej werandy. Źle oceniasz tekst i autorkę. – pozdrawia baba w związku, ale po licznych i długich etapach bycia singlem.

      Polubienie

    2. Jesteś jak taka stara ciotka, która pyta Cie ciągle, dlaczego nie masz męża, jak go masz, dlaczego nie masz dzieci a jak je masz to dlaczego tak mało. Zero wyczucia i taktu. I co lepiej się czujesz jak się pochwaliłaś, że masz tego faceta z tym winem i płatkami?

      Polubienie

    3. Ty będziesz sama, a ja będę taka fantastyczna! Kim Ty jesteś dziewczynko, że nie masz faceta? Jeżeli to miała być dobra rada, to trochę arogancko i zarozumiale Ci to wyszło…

      Polubienie

  2. kochany pamiętniczku. drogi Piotrze…
    a chuj… słabo , słabiej być nie może, co ja polska Bridget? A guzik! ani ze mnie tłusta niska blondyneczka w babcinych gaciach (bieliznę to mam akurat wypasioną), ani tez chłopczyca w stylu Anji czy innej tam popkulturowej anorektycznej laski. Cycki są na miejscu (ok, trochę zmalały jak schudłam ale stanowczo są i nadal mam co pokazać) figurę mam kobiecą, biodra, dupa – ćwiczę, biegam pływam i ogólnie wszystko co to teraz modne bo czemu nie. Głupia nie jestem, chyba że mówimy o inteligencji emocjonalnej, ale to już inna para szpilek 😉 No i co? Z twarzy chyba też ładna… gapią się, ba nawet często, i to nawet jak nie mam dekoltu więc o ile nie przyczepia mi się do czoła jakaś kartka z głupawym napisem za każdym razem jak wychodzę z domu to chyba należy jednak przyjąć, że jakże swojskie, określenie pasztet do mnie nie pasuje.
    i co?
    i chuj
    a właściwie to brak…
    od ponad roku jestem singlem (nowa moda), starą panną po naszemu, przed trzydziestką – ale co z tego, z psem nie kotem, żeby zbyt mainstreamowo nie było. Czemu tak piszę? bo to kurwa prawda, sama od roku, korpobitch w życiu, zawodowo ogarnięta, finansowo ogarnięta, naukowo ogarnięta i co? Na zewnątrz zimna suka od której telefon powoduje gęsią skórkę na karkach kontrahentów, z słodkim uśmiechem gnojąca na miejscu wszystkich którzy ośmielają się opierdalać, z czułością wgniatająca obcasem szpilki w asfalt jaja wszystkich potencjalnych konkurentów, za co zazwyczaj sami mi dziękują… słowem – suka, zimna wyrachowana i skuteczna jak ja pierdolę…w PRACY!
    a w życiu prywatnym? MASOCHISTKA EMOCJONALNA, w życiu he He He dobre ! Znaczy że w czym niby? Mój ostatni poważny pięcioletni związek zakończył się z hukiem ponad rok temu, poprzednie związki szt 2, trochę krótsze… też nie specjalnie udane również miały zakończenia w klimacie jak u Hitchcocka. do tego kilku a może kilkunastu gości w stylu one night stand, (dla mniej ogarniętych skrócony opis omijający te 6 godzin wszelkich możliwych pozycji seksualnych, poniżej)
    ( cześć mam na imię …
    – nieważne… (ziew)
    – jak to?
    – i tak nie zapamiętam kotku więc sobie daruj, możemy jechać do Ciebie tylko kup wino i ma być dobre, bo badziewia nie pijam
    – eee ty serio… istniejesz?
    – tak, tylko nie bądź taką kompletną dupą bo zmienię zdanie
    (rano)
    – daj mi swój telefon, zadzwonię pójdziemy na kawę… może się spotkamy… ja (i tu następuje jakieś imię… zazwyczaj niezapamiętywane) chciałbym się z tobą jeszcze spotkać
    – nie dzięki, widziałeś mój stanik?
    – ale …
    – widziałeś czy nie?
    – tu (podaje mi też stringi które okazały się być dziwnym trafem w kuchni)
    – może Ci chociaż śniadanie zrobię…
    – nie dzięki… możesz zrobić kawę i możesz mi zadzwonić po taksówkę, bo w sumie to nie znam adresu
    – eee, może Ci podam, z telefonem, spotkalibyśmy się jeszcze…
    – nie dzięki , zamów na za 40 minut, to zdążę wziąć prysznic i jeszcze raz Cię przelecieć tylko już mnie nie pytaj o telefon itp…
    ( taksówka czeka)
    – no to pa… jak ci tam było na imię?
    – podaj numer
    – spoko imię, nie dzięki, pa

    tego nie liczę, było ich kilku a może kilkunastu w ciągu roku, o wiele za mało, mogłabym, chciałabym częściej, znacznie częściej… ale… nie mam czasu..iść na imprezę ostatnio, nie mam siły i ochoty, już nie chce mi się kręcić dupą na parkiecie, nie chce mi się udawać że interesują mnie ich samochody, że są tacy mądrzy / silni/ bogaci * (niepotrzebni, oj nie sorry, miało być niepotrzebne skreślić 😉 a tych potrzebnych, tych porządnych, tych z którymi bym poszła na kolację a nie tylko do łóżka? Tych nie mam skąd ich wytrzasnąć… ale to połowa problemu.
    Są też tacy, którzy do czasu są zainteresowani, latają, pomagają, napraszają się sami, piszą dzwonią i w ogóle szał.. aż ma się czasem dość – a potem cisza, CISZA, kurwa no, no i czemu? Ani oni wiedzą jaką potrafię być suką, ani ich olewałam… umiem być słodka, i lekko zołzowata, i zajebiście gotuję (wszyscy bez wyjątku potwierdzają) nie wszyscy nawet zdążyli się przekonać, że w łóżku kropobitch a na co dzień matkapolka/krystynaodpierogów to może być ta sama laska… laskę tez zrobię, jak będzie mi się chciało, między daniem głównym a deserem a może zamiast… ale oni tego nie wiedzą. Dla jednych korpobitch, dla drugich kumpel roku… dla nikogo matka polka/krystynaodpierogów – dlaczego? bo nikt nie wie, że te laski w stylu korpo często chętnie pieprznęłyby tym wszystkim w kąt w zamian za ogarniętego, miłego, romantycznego faceta który jest inteligentny i posiada choćby najmniejsze oznaki bycia samcem, a jakby był jeszcze gentelmanem w starym stylu (kwiaty, kolacje, drzwi i krzesła) to majtki w dół, orgazm na miejscu, korpo może iść się walić, a jakby był dobry w łóżku to i 100 pierogów w 60 minut bym mu kurwa ulepiła… ale oni tego nie wiedzą bo po to trzeba rozmawiać a tego to wam się kochani ni chuja nie chce, bo łatwiej znaleźć kobietę monofunkcyjną z łańcuchem u nogi, przykuć do kuchni, a ona głupia cipa od początku informuje, że lubi małe dzieci, pluszowe kotki i jej życiowym osiągnięciem jest ciągnięcie podczas robienia tipsów … bo tak jest łatwiej… głupim ludziom jest w życiu łatwiej… i faceta znaleźć też łatwiej.
    o
    i bomba a kto czytał ten trąba

    Magda
    PS. słowem nie ma opcji, zostaje nam drogie panie znaleźć największą patelnię jaką kiedykolwiek dostałyście na urodziny/ gwiazdkę/ rocznicę i mocno z gracją pierdolnąć się nią w łeb.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Fakt, mądrym trudniej znaleźć… Magda, dobry wibrator, dzięki któremu odpuścisz pieprzenie się z byle kim i stratę czasu, energii. Zacisnąć zęby i szukać fajnego faceta. Da się.
      Martzel

      Polubienie

    2. wow! świetny styl!
      rzuć korpo w cholerę i zacznij pisać 🙂

      btw. kogoś mi przypominasz… Magda z Krakowa.. po prawie na UJ..
      świat jest mały więc jeśli to Ty to… wiedz iż żałuje że poznaliśmy się za wcześnie.. kiedy to jeszcze byłem zwykłą młodą, nieśmiałą pizdeczką nie facetem..
      no a teraz po latach to już chyba trochę za późno… 😦

      Polubienie

    3. No niestety, po powyższym tekście to już nawet taki łatwowierny jak ja nie uwierzy, że jesteś w stanie być jakąkolwiek Krystyną od lepienia pierogów, mizoandria i sarkazm w złym stylu wali od tego tekstu na kilometr.

      „Ogarniętemu, miłemu, romantycznemu facetowi który jest inteligentny i posiada choćby najmniejsze oznaki bycia samcem” o wiele łatwiej znaleźć kobietę wcale nie monofunkcyjną i nie głupią cipę, ale po prostu taką, która nie chwali się od progu, że jest superwyzwoloną korposuczą uwielbiającą wgniatać komuś jaja w asfalt (gdyż jest to wskazanie, że w razie niezgodności z jej punktem widzenia jest w stanie wgnieść jaja w asfalt również partnerowi – a na taką myśl 99% mężczyzn zanuci tylko refren najbardziej znanego hitu Demisa Roussosa i odejdzie w siną dal), przerzucającą „one-night-standów” zupełnie, jakby to były kurwy na telefon, i lubuje się w byciu „lekko (ciekawe, czy aby na pewno jedynie >>lekko<<) zołzowatą" – naczytałyście się różnych durnych książek w stylu "bestselleru" tej kretynki Argov i wydaje się Wam, że to jest zaleta.

      Wbrew temu, co głosi obiegowa opinia, mężczyźni niekoniecznie wolą strzelające kurwami co drugie zdanie zołzy, korpobitches mające syndrom bycia wszystkonajlepiejwiedzącą księżniczką, czy też robienie laski pomiędzy dwoma daniami (a nie, sorry, zapomniałem – "jak mi się zechce", czyli pewnie raz na rok). Mężczyźni też chcą w domu ciepła, miłości i czułości, i może dlatego wybierają te "monofunkcyjne głupie cipy", a nie hiperwyzwolone i skoncentrowane na sobie korpodziunie.

      Na razie pokazałaś tylko machismo równe panoczkom z Ameryki Płd. Mężczyźni (ci prawdziwi, nie te wymoczki od szpanowania autami na dyskotece) strasznie nie lubią, jeżeli ktoś na siłę chce im pokazać, że "ma większe jaja" od nich.

      Polubienie

      1. Podpisuję się pod tym rękami i nogami jimmy_jazz, chciałem mniej więcej to samo napisać ale stwierdziłem, że szkoda mojego czasu i energii, bo i tak pewnie nie dotrze do korpohetery z nadmiarem testosteronu. Żaden normalny, przewidujący facet nie zwiąże się z kobietą, której sprawia przyjemność upadlanie innych, czerpie satysfakcje z tego, że wzbudza strach przed współpracownikami, podwładnymi, konkurencją.

        Bardzo prawdopodobne jest, że prędzej czy później w pewnych okolicznościach, czy to podczas kłótni czy podczas rozstania przestaniesz po prostu udawać matkępolkę, która z łaski od wielkiego dzwonu robi loda swojemu facetowi i lepi pierogi i pokażesz swoją prawdziwą twarz i z uśmiechem na ustach będziesz starała się zgnieść jego jaja.

        Założę się, że ci abszytifikanci, ktorzy nagle znikają bez śladu robią to bo właśnie odkrywają, że ta ciepła, czuła matkapolka, którą starasz się grać, bo czujesz że jest takie zapotrzebowanie, to tylko maska, a to co masz do zaproponowania jakkolwiek nie byłoby to atrakcyjnie zapakowane, zadowoli tylko dyskotekowych donżuanów.

        Pytanie za 100 punktów: czy naprawdę uważasz, że robienie rynsztoku z mordy i klnięcie co drugie zdanie naprawdę dodaje kobiecie klasy i atrakcyjności?

        Walenie się z kim popadnie, zero empatii i wrażliwości, pokręcona moralność, podwórkowo-gimnazjalna kultura wypowiedzi, roszczeniowa postawa i błędne przekonanie o swojej wyjątkowości i wspaniałalności. Jacyś chętni? Każdy normalny będzie omijał szerokim łukiem, chociaż po komentarzach widzę, że banda internetowych stulejarzy zainteresowana mocno. Także good luck, have fun!

        Polubienie

    4. Po przeczytaniu, obawiam się że konkluzja słuszna, tylko nie wiadomo dlaczego mówisz „drogie panie” patrząc w lustro. Jesteś doskonałym przykładem na to, że „inteligentna ale głupia” to wcale nie takie rzadkie zjawisko.

      Polubienie

    5. Jednak sa jeszcze normalne kobiety ktore nie udaja slodkich idiotek. Gdzie sie podziala szczera konwersacja? A najwazniejsze pytanie to gdzie takie kobiety poznac, skoro juz nie maja czasu na wyjscie do klubu, kawiarni…ogolnie brak czasu dla siebie. I chuj, wszyscy niezadowoleni.

      Polubienie

  3. Widać, ze kobietę ktoś mocno zranił. Co do pieprzenia jak worek kartofli, dobrze, ze już wie, ze to wcale nie jest fajne. W kwestii zakupów proponuję chodzić z wózkiem, albo walizką na kółka. I kto kupuje pomidory w puszkach, jak świeże są lepsze do sosów? 😉 Co do widoku par, można zająć myśli czymś innym. Podziwiać piękne widoki itp. Postawić na samorozwój i nie poświęcać uwagi facetom. Na pustkę w mieszkaniu przed snem raczej nic się nie zaradzi. Choć zawsze można częściej zapraszać przyjaciół. Życzę autorce powodzenia i odzyskania radości z życia.

    Polubienie

  4. Wpadłam tu przypadkiem. Z fejsa.
    I muszę powiedzieć: Polejcie jej bo dobrze gada!
    Ale z facetami to niestety łatwo nie jest.
    a) ciężko znaleźć takiego który będzie przystojny (miłoby było patrzeć mu w oczy bez odruchu wymiotnego czy papierową torbą na łbie ze zdjęciem Jasona Stathama)
    b) który będzie miał własne zdanie i potrafił go bronić (zamiast „Tak tak kochanie, masz rację” byleby nie prowadzić z tobą zbyt długiej konwersacji lub w pysk nie dostać)
    c) który w łóżko będzie potrafił i chwycić cię za włosy i zrobić masaż i patrzeć jak sama się zadowalasz – zależnie od nastroju
    d) i który nie jest mamisynkiem i potrafi zrobić ci schabowy i uprać swoje obsrane gacie

    A i tak jest możliwość, że znajdziesz takiego a on rzuci cię od tak, z dnia na dzień bo mu posłodziłaś kawę o pół łyżeczki za mało (true story).

    Więc może lepiej być siglem? (i kupić/zaadoptować jakiegoś zwierzaka który zawsze będzie na ciebie szczesliwy czekać a w nocy nerki ogrzewać).

    Pozdrawiam i biorę się za czytanie innych kwiatków

    Polubienie

  5. Zakupy online polecam, wszystkie ciężkości – wody, mleka, puszki da się ogarnąć raz w miesiącu.
    Na brak przytulania trudno ot tak poradzić, bo to ewidentny brak bliskości, który nawet powinien nam doskwierać.
    Co do pustego mieszkania – po przygodach mieszkania samej w kawalerce (mega wolność, swoboda ale co za pustka!), zamieszkałam ze znajomymi. Dawno się tak dobrze nie czułam, wspólne gotowanie, wino, po prostu razem. Oni są w związkach, ja od dawna nie, cieszę się ich szczęściem, a ich dobry nastrój udziela się i mi, częściej się uśmiecham:), kiedy wracam z pracy, zawsze jest ktoś w domu. Można być singlem, ale czy koniecznie samotnym;)

    Polubienie

  6. Wow, zyciowo napisane. Choc trzeba umiec oddzielic slowo sama od samotna. Bez faceta nie oznacza ze jest sie samotnym, pewnie ze brakuje ciepla drugiej osoby, glosu pomocy w codziennych sprawach ale nadal sie zyje. Trzeba wychodzic do ludzi i zyc! Nie szukac na sile bo to nie dziala. Tak balam sie samotnosci ze bylam z facetem ktory od poczatku do mnie nie pasowal ale tlumaczylam sobie ze to dobry czlowiek… I tak 2 lata ani w te ani w te zawieszenie jak sie zdecydowalam rozstac to wyszlo szydlo z worka to ze klamal, zdradzal a na koniec cala wina obarczyl mnie powiedzial ze nigdy zycia sobie nie ulozy i uderzyl ponizej pasa. Wole byc sama niz z kims sie meczyc, ale nie zamykam sie na innych :). Przynajmniej na jedzeniu zaoszczedzisz 😛

    Polubienie

  7. Można być samotnym także w związku. Na początku oczywiście jest miód malina mucha nie siada, a po roku lub dwóch czar pryska i mieszkasz z drugą osobą, która powoli przestaje być parterem. Wtedy pojawia się pytanie czy lepiej trwać dalej w chorym związku czy zacząć wszystko od początku, tylko po co było to całe dupy zawracanie z białą sukienką i welonem?
    Podstawa to wybrać na partnera osobę inteligentną, żeby po tym seksie było o czym porozmawiać. Samo lepienie pierogów i robienie loda nie wystarczy na lata.

    Polubienie

  8. Co sie porobilo z Wami drogie Kolezanki, ze tak usilnie sobie wmawiacie, ze ta niezaleznosc, ta dobra praca i to wlasne M to jest TO COS WYJATKOWEGO w Was, co was definiuje jako osoby? Look at me I’m thirty and I can pay my bills…
    Nazywanie siebie ‚suka’, ktora ‚wgniata jaja w asfalt’, ustawia, wymaga, rzadzi… Z taka dziewczyna nie chcialabym sie nawet kumplowac. Proponuje zwolnic, przestac podniecac sie tandeta i ludzmi o wrazliwosci betoniarki i dla odmiany zrobic cos dobrego dla innych. Przestac wymagac a zaczac dawac, sluchac, czuc. Partner zyciowy to nie jest produkt o okreslonych parametrach, ktory sie zamawia z dostawa do domu a zwiazki nie dzieja sie wg jakiegos idealnego schematu – trzeba dawac duzo z siebie, miec chec wysluchac, ciekawosc by nauczyc sie drugiej osoby, by RAZEM cos stworzyc. Czytajac niektore wypowiedzi mam wrazenie, ze pragniecie tego zwiazku tylko dla samego faktu nie bycia samotna osoba, aby jedynie odhaczyc ostatni punkt na liscie osiagniec zyciowych… Daleka droga wiec zycze powodzenia. Kindness is magic!

    Polubienie

    1. Pełna zgoda. Przy czym niestety w momencie, kiedy trzeba zacząć „dawać dużo z siebie”, zarówno superkorpobitches, jak i pseudomężczyźni wymiękają, bo są nauczeni przez swoją robotę / otoczenie / wychowanie, że w życiu trzeba przede wszystkim BRAĆ. Dla wielu jest to bariera nie do przeskoczenia.

      Partner życiowy to nie tylko nie jest produkt o określonych parametrach, ale także nie laleczka z gliny, którą można sobie ulepić według swojego upodobania i przystosować do swoich wymagań, a myślę, że tutaj właśnie odchodziłoby głównie wymaganie, ustawianie i rządzenie, a z drugiej strony nastawienie „jestem, jaka jestem, kochaj albo rzuć, jeżeli nie znosisz mnie w moich najgorszych momentach, to nie jesteś wart najlepszych”… i podobne samoafirmacyjne bzdury, krzyczące „NIE MUSISZ SIĘ STARAĆ, TO ON MUSI”.

      Polubienie

  9. szkoda życia na wylewnie takich pomyj durnej laski.Panieikea wymysl inne tematy bo na te szkoda czasu , chyba że takie samotne laski cie kręca bo mozesz je łatwo przepuscic przez swoje lozko a taka zagubiona to idzie w ciemno do prosto w łapy sinobrodego

    Polubienie

  10. wogóle to ten blog to takie pomyje czasem mozna looknąc w przerwie na papierosa w pracy ale co z niego wynika powiedzmy sobie wprost jedno wielkie g,,, No i co moze ktos doradzi tej lasce żeby znalazla kogoś do zabicia tej samotnosci tylko zeby nie byl to jakis podstarzaly playboy bo panienka wykonczy sie psychicznie albo zrobi sobie cos.

    Polubienie

  11. Co do pierwszych dwóch sytuacji wierzę Ci. Co do trzeciej – w związku może być podobnie. Jestem żonaty od 11 lat. Kocham swoją żonę, i w ogóle dobrze nam ze sobą. Wszystko się układa. Jednak… też mam łzy w oczach, kiedy widzę tych licealistów. To były czasy… To były czasy, które w większej mierze zmarnowałem. Z własnej głupoty. Na własne życzenie, niemalże. Byłem wtedy samotny, dzisiaj nie jestem. Ale miałem też wtedy milion szans, których nie wykorzystałem, których już nie mam, i nigdy mieć nie będę.

    Polubienie

  12. wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. jesteś sama – źle, bo nie ma kto targać zakupów. ja mam męża – myślisz, że sama zakupów nie targam?? to byś się zdziwiła (swoją drogą tesco24 i inne markety online to zbawienie). masz święty spokój w niedzielne popołudnie? czas na siłownię i prysznic w spokoju? ja nie. możesz w spokoju siedzieć w pracy po godzinach i zarabiac na rachunki bez wyrzutów, że ciągle Cię nie ma? ja słucham tego z regularnością zdartej płyty. za to odpowiedź mam jedną: chcesz, żebym była w domu, to zarób na moje utrzymanie. Ty nie masz seksu? oświecę Cię – ja też nie. po 13 latach w związku mało kto ma seks, czy to facet czy kobieta. a jeśli już jest, to nawet nie wspomnę o jego jakości. ale czy ja narzekam? nie. bo narzekanie nie jest konstruktywne, i tak nic w twojej sytuacji nie zmieni, a co najwyżej wrzodów przysporzy. po tylu latach obserwacji siebie, swojego życia i słuchania znajomych, jedno jest wg mnie w życiu najważniejsze – cieszyć się z drobiazgów i być szczęśliwą ze sobą samą. wtedy wisi ci czy jesteś sama, czy z kimś. nie narzekasz, tylko robisz co trzeba i żyjesz.
    za dużo bajek o księżniczkach i księciach z bajki.

    Polubienie

  13. Witam!
    My (panowie) mamy cholerny problem dotyczący cycków i dupy. Natura nas tak stworzyła, że jak mamy piękne, kobiece ciało w zasięgu wzroku to świata poza tym nie widzimy. Mnie to osobiście czasami denerwuje bo potrafię tempo się patrzeć na cycki jednej pani i przy tym kompletnie nie zwrócić uwagi na 10 innych, równie ładnych kobiet (z zakrytymi cyckami). Mnie osobiście to denerwuje w sobie i nie dziwię się, że was, drogie Panie również. Niestety, ale płeć piękna też ma swoje za uszami. Zastanówcie się ile razy zaczepił was jakiś: mamisynek, lamus, ciota, piz…uś, czy jak wy takich nazywacie… Po czym to stwierdziłyście? Zazwyczaj nie minie więcej niz 3 minuty, o ile w ogóle dojdzie do wymiany zdań. Po czym, wy kobiety, stwierdzacie niemal natychmiast, że facet kompletnie się nie nadaje? A teraz kilka faktów:
    – faceci nie poświęcają tyle czasu modzie co kobiety, przez co często nie wyglądają atrakcyjnie. Ja często chciałbym, aby moja kobieta powiedziała mi co mam na siebie włożyć, nie dlatego, że mamisynek ze mnie czy nieogar, ale bardzo często mam wyrąbane w to co mam na sobie. Mam inne zainteresowania, inne pasje niż zastanawianie się rano co na siebie dzisiaj założę.
    – Normalny facet ma problemy skupic się na rozmowie (wypowiadaniu słów) i zachowaniu (pozycja, postawa, gestykulacja) w tym samym momencie z przypadkowo zaczepioną kobietą. Kobiety od najmniejszych lat bawią się lalkami ucząc się w ten sposób komunikacji z drugim człowiekiem. Faceci maja wylane w takie rzeczy i nic dziwnego ze w rozmowie z kobietami statystycznie wypadamy gorzej.
    – Samo podejscie i zaczepienie przypadkowej osoby to dla faceta nielada wyczyn. Pomyśleć o tym w co się ubiorę, ułożyć w głowie jakiś tekst który niby przez przypadek wprowadzi w jakąś zachęcającą dyskusję (bo tak naprawdę drogie Panie rozmowa, przynajmniej te pierwsze, nie toczą się tak jakoś same. To facet aranżuje tematykę do rozmowy), przy okazji odpowiednio się zachowywać i być przygotowanym na nieprzewidzianą sytuację. Dla was drogie Panie to albo tak jakoś samo wszystko wyszło, albo wyolbrzymiam. Nie, nie wyolbrzymiam, facetom ciężej przychodzą takie sprawy jak „rozmowa” niż wam.

    Według części z was opisałem pewnie kompletnego ciotę który: nie umie się ubrać, jest wyjęty z dżungli i w ogóle strata czasu na takiego. A teraz kolejne pytanie: Ale co z tymi fajnymi facetami, którzy potrafią się ubrać, potrafią się dobrze zachować no i do tego wszystkiego mają to spojrzenie (to coś)….? Odpowiedzią na to jest kolejne pytanie: Jak myślicie, gdzie oni się tego nauczyli, skąd wiedzą że to działa na kobiety jak magnez? Mają w tym odpowiednie doświadczenie. Jeżeli któraś z was szuka takiego pana to proszę bardzo, ale na takich to wszystkie lecą, a oni wybierają sobie co noc inną. I kto jest temu winien? Natura, tak jak my faceci lecimy na cycki, tak wy kobiety też widzicie tylko to co chcecie widzieć. Nie chcę oczywiście tutaj usprawiedliwiać wszystkich Panów.

    Tekst może napisany prostacko, ale uwierzcie mi że mam sporo kolegów, którzy są fajnymi facetami, ale są skreślani przez kobiety na samym początku bo się mocno stresują i nie potrafią się przez to męsko zachowywać. Nie chciałem w tym tekście nikogo obrazić, tylko łopatologicznie wytłumaczyć kobietom, że obie płci w relacjach damsko-męskich często są zaślepieni i nie dostrzegają w drugim człowieku jego prawdziwego charakteru.

    Pozdrawiam
    Jędrek

    Polubienie

    1. Jesteś kompletną ciotą, która: nie umie się ubrać, jest wyjęta z dżungli i w ogóle strata czasu na takiego. To o Tobie jest ten wpis. Wieje od Ciebie desperacją. Z facetami nie jest inaczej – też musisz mieć swoje pasje, być szczęśliwy sam ze sobą, a nie szukać szczęścia w drugiej osobie. Wtedy sama przyjdzie i będziesz miał z nią o czym rozmawiać.

      Polubienie

  14. jeszcze miałam dodać swoje trzy grosze w kwestii „mody”, ale mię tu tyłek zawrócili jakąś transakcją. z modą to jest tak, że w 9 przypadkach na 10 w tym, co modne, wyglądasz jak pół dupy zza krzaka. to samo tyczy się mody na styl życia. skoro jak cielę dałaś się na postronku mody zaciągnąć do korpo, zamiast ganiać za mężem, rodzić dzieci i prać skarpety, to nie narzekać – za gapowe się płaci.
    ostatnio moja szanowna rodzicielka ma nowy problem spędzający jej sen z powiek (to tak celem przypowieści;p): bratanek ojca, młody, inteligentny, przystojny, dobrze zapowiadający się – rąbnął studiami o podłogę (dodam że zagranicznymi), wrócił do rodzinnego grajdołu i rozkręca swój biznes, celem zebrania pieniędzy na sprzęt, gdyż chce zostać dj’em. obecnie pracuje po 4 godziny dziennie, sprzęt kupił, i te 4 godz dziennie wystarczają mu na życie, sfinansowanie biletu swojej dziewczyny z drugiego końca świata i na bilet tamże. słowem: wypiął się na trend, olał korpo, wg standardów obecnych nie ma grosza przy duszy i jest szczęśliwy. I gdzie tu moja rodzicielka ma problem? otóż problem jest następujący: JAK MOŻNA PRACOWAĆ SIEDZĄC W DOMU I NIE CHCIEĆ ZARABIAĆ WIĘCEJ??? jak widać – można. trzeba tylko wypiąć tyłek na modę. cały. a nie tylko pół.

    Polubienie

  15. ohoho, to się porobiło, widzę że trochę boli Was szczera prawda, echs… pora więc dolać oliwy do ognia.
    Dlaczego wulgarnie, a dlaczego nie? Przeszkadza ? Ojej urażona pensjonarska duma, prawdziwa polszczyzna, wartości których trzeba bronić?! heeh dobre, ale „wziąć autobus” to już nie boli, równie mordercze dla języka… czemu piszę tak jak piszę? Bo mam ochotę i tyle. Nie chcesz nie czytaj, mamy wolność – podobno.
    Bycie zimną suką w pracy popłaca, nie chcecie nie wierzcie, i tak mamy społeczeństwo hipokrytów i większość wierzy owszem ale w kasę i codniedzielne pielgrzymki do „mall”. Są męskie zawody gdzie każdą dziunię z sercem na dłoni zjedzą przeżują i podłubią nią w zębach. Nie rozumiesz? To zajmij się czymś innym… korpo nie jest dla każdego, ale każdy musi z czegoś zapłacić rachunki, nie umiesz się przystosować to wyp… to jest JEDYNA zasada korpo, nie masz efektów – to wpie…, masz doła, nie rozumiesz czym są nadgodziny, chcesz się zaprzyjaźnić w pracy – nie wiesz ? to wypie… !!! TAK !!! buntujcie się, uważajcie, że to słabe, puste i nieetyczne a ja nadal będę miała na rachunki jak będę taka, bo tak w tej branży już jest. Albo sprzedajesz się jak ja, albo dosłownie… sorry

    Swoją droga widzę, że czytanie ze zrozumieniem też niektórych boli. A więc po pierwsze, jak mam nadzieję jednak większość z Was kuma, nie jestem facetem ( tu powinno nastąpić zdjęcie cycków na dowód ale i tak ma w dupie czy mi uwierzycie) a tym bardziej Piotrem, choć porównanie pod kątem tekstu poczytuję sobie za komplement ( miał być hejt? sorry nie wyszło ). Po drugie a kto Wam do cholery jasnej powiedział że poza pracą bywam suką? Większość z Was gdyby mnie spotkała poza pracą nie wpadłaby na to że ja to ja. Po trzecie, heh panny które się oburzają na to że sypiałam z kim miałam ochotę, cóż za pruderia.., serio nie macie potrzeb? Lepiej siedzieć i frustrować siebie i innych? Za wszelką cenę? te czasy minęły, ci wasi wymarzeni idealni partnerzy, ci mężowie z 20 letnim stażem, ci chłopcy których tak uwielbiacie, serio myślicie że są tacy święci?
    Myślicie że zawsze byłam taka wyrachowana? Że 24/7 zajmuję się tłamszeniem facetów? że to hobby? Ty WIESZ że tego się nie da oddzielić?! bullshit ! Miałam kiedyś rodzinę, faceta, dom, byłam młoda i zakochana, miałam też studia i pracę po 14 – 16 h na dobę, gotowałam obiady, sprzątałam, robiłam mu dobrze, pamiętałam o wszystkich jego głupich przyzwyczajeniach i gdy wracałam do domu i mimo, że nie pracował to płaciłam te wszystkie pierdolone rachunki a gdy widziałam jak grał godzinami to zamiast awantury robiłam mu kanapki i podstawiałam pod nos.. i co z tego? no i to z tego że wreszcie dostałam tą patelnią, pierdolnęłam się nią później sama z gracją po raz drugi (w sensie mentalnym) gdy siedząc na ratunkowym z rozbitą gębą zastawiałam się czy serio nie da się skumać będąc po 6 latach studiów medycznych że zderzenie ze ścianą wygląda inaczej niż odbicie tefala na prawym policzku. teraz się pewnie zastawiasz po chuj to piszę, bo mnie oceniasz i to twoje hobby, a ja Ci na to pozwalam, na bycie lepszym, już się czujesz lepiej? nie? no to jeszcze raz, mocniej, szybciej, już ? jesteś zwycięzcą? … to bądź… a ja wcale ale to wcale nie przestanę być zimną suką w pracy dla kogoś bo mnie ładnie poprosi albo dlatego że uważasz mnie za dziwkę.
    i dla tych co mieli problem z maturą z polskiego powtórzę – większość z nas, z tych wyrachowanych zimnych suk, chętnie pierdolnęło by tym wszystkim gdyby mogło komuś zaufać, ale współczesny facet powie Ci tylko UF UF i odleci go home… (dla niekumatych ET)

    ps. ja się nie boję – założyłam sobie nawet nowego świeżutkiego maila
    ps2. istnieję i nie, nie jestem z UJ
    ps3. zawsze miałam mocno wywalone w to w czym chodzi mój facet i choć większości kobiet to się pewnie wyda szaleństwem na pewnym poziomie możesz iść w szmatach do opery pod warunkiem że znasz libretto 😛

    Polubienie

    1. Żal,że żyje w Polsce.Tak smutnych i nie uśmiechniętych,nie kochanych fizycznie kobiet nigdzie w Europie nie widziałem.Chodzi to jak zbity pies,usmiechniesz się to popatrzy jak na wariata.Daleko ostatnio nie byłem…w Pradze…kobiety szczęśliwe,uśmiechnięte,kontaktowe,otwarte.Już nie nie mówię i hiszpani i cieplejszych krainach.Macie kompleksy i tyle.

      Polubienie

    2. Niepotrzebnie takiego patologicznego darozjada trzymałaś w domu i jeszcze za nim biegałaś. Takie relacje zawsze kończą się tragicznie. Polecam książkę Norwóod Robin, Kobiety, które kochają za bardzo. Otworzyła mi oczy na świat i dzięki niej singielstwo jest dla mnie wybawieniem i jedyną słuszną drogą.

      Polubienie

    3. >> widzę że trochę boli Was szczera prawda, echs… pora więc dolać oliwy do ognia.

      Nie, natomiast Twoje podejście do życia i spraw damsko-męskich wydaje się być nieco deprymujące.

      >> Dlaczego wulgarnie, a dlaczego nie? Przeszkadza ?

      Owszem, przeszkadza. Mimo wszystko sądzę, że zarówno kobietom, jak i mężczyznom przeszkadza kurwienie co drugie zdanie na forum publicum, jeżeli tak jest też u Ciebie w „realu”, to niektórych może to odrzucać. Między innymi potencjalnych absztyfikantów. Chciałaś, żeby Ci wytłumaczyć, dlaczego masz problem z przyciągnięciem normalnych, romantycznych itd. mężczyzn, więc się nie oburzaj, że ktoś Cię krytykuje.

      >>Są męskie zawody gdzie każdą dziunię z sercem na dłoni zjedzą przeżują i podłubią nią w zębach. Nie rozumiesz? To zajmij się czymś innym… korpo nie jest dla każdego

      Łączenie hardkorowej pracy w korpo z mega udanym związkiem też nie jest dla każdego, niestety. Albo chce się być hardkorową suką, rywalizującą na każdym kroku z przesyconymi ambicją krawaciarzami, albo Krystyną od pierogów. Wykonywana praca i stosunki w niej ZAWSZE rzutują na życie prywatne, czy się tego chce czy nie. Tym bardziej, jeżeli ktoś jest przyzwyczajony do bycia przeambitnym i stawiania na swoim za wszelką cenę (czyt. „wgniatania jaj w asfalt”), a przy tym jest osobą „lekko zołzowatą”. Za nic w świecie nie chciałbym się wiązać z taką osobą, bo po prostu szkoda czasu, uczuć i nerwów.

      >> A więc po pierwsze, jak mam nadzieję jednak większość z Was kuma, nie jestem facetem

      Natomiast po stylu pisania i opisywanym zachowaniu widzę, że zachowujesz się jak najgorszego rodzaju macho i na siłę starasz się rywalizować z mężczyznami – takie trochę doczepianie sobie jaj z penisem i machanie nimi dookoła.

      >> ci wasi wymarzeni idealni partnerzy, ci mężowie z 20 letnim stażem, ci chłopcy których tak uwielbiacie, serio myślicie że są tacy święci?

      Z perspektywy mężczyzny: jeżeli komuś zależy na drugiej połówce, to tak, powinno się dążyć do tej „świętości”. Wiadomo, że święty nikt nie jest, ale trzeba się starać, żeby być jak „najświętszym” jak się da.

      >> Po drugie a kto Wam do cholery jasnej powiedział że poza pracą bywam suką? Większość z Was gdyby mnie spotkała poza pracą nie wpadłaby na to że ja to ja.

      Nie jestem skłonny w to wierzyć. Zachłystujesz się swoimi osiągnięciami zawodowymi i władzą nawet na anonimowym forum. Nauczony doświadczeniem po prostu nie jestem w stanie uwierzyć w to, że nie jesteś też megabitch w domu (tym bardziej, że podkreślasz swoją „lekką” zołzowatość). Może ci „znikający” absztyfikanci widzieli pierwsze sygnały tego i dlatego przestawali się odzywać? Pomyśl o tym.

      >> Po trzecie, heh panny które się oburzają na to że sypiałam z kim miałam ochotę

      Ja akurat jestem mężczyzną i nie to, że mnie to oburza – jasne, że każdy ma swoje potrzeby i powinien je zaspokajać, ale chwalenie się swoimi podbojami i ich mało eleganckim stylem to już zachowanie godne jakiegoś buraka pod krawatem (jak widać, może być też burak w garsonce).

      Niesmaczy mnie właśnie styl Twoich podbojów – analogiczny do stylu dyskotekowych donżuanów, żeby zacytować popularny w niektórych kręgach zespół Boys: „świnkę bierzesz tylko na noc”. I potem jeszcze dodatkowo wbijasz tejże „śwince” szpilę swoim cynizmem, podobnie jak ci donżuanowie swoim dupom „na jedną noc”, które zostawiają płaczące w betach. A mogłabyś przynajmniej zostać na to śniadanie i rozstać się w miłej atmosferze, no ale PO CO, JAK TRZEBA POKAZAĆ FACECIKOWI, KTO TU RZĄDZI.

      Zachowujesz się w stylu „spadaj mała, tam są drzwi, było miło, ale nara” i to jest właśnie najbardziej obrzydliwe – mieszanie swojego korposuczego charakteru „pani i władcy” do stosunków międzyludzkich. Powiedz jeszcze raz, jak to poza pracą nie jesteś suką. I dare you.

      >> Myślicie że zawsze byłam taka wyrachowana? Że 24/7 zajmuję się tłamszeniem facetów? że to hobby?

      Zastanawiasz się, dlaczego nie możesz znaleźć normalnego chłopa W CZASIE TERAŹNIEJSZYM, a nie X lat temu, więc należałoby przemyśleć swoje podejście. Przemyśl to, czy bagaż jednorazowego trafienia na pasożytniczego zjeba stosującego wobec Ciebie przemoc ma zaważyć na całym Twoim dalszym życiu, bo wygląda na to, że jeszcze sobie z tym nie poradziłaś i odbijasz to sobie agresywnym i lekceważącym zachowaniem wobec wszystkich mężczyzn i całej reszty świata.

      Myślę, że tłamszenie facetów może właśnie ogólnie Ci się podobać ze względu na przejścia z przeszłości, że – powtarzam – może być to widać spod Twojej maski Krystyny od pierogów i że właśnie dlatego „rokujący” absztyfikanci przestają się odzywać, po prostu nie chcąc kiedyś wylądować z roszczeniową, agresywną i rozgoryczoną megierą.

      >> pamiętałam o wszystkich jego głupich przyzwyczajeniach

      Twoje przyzwyczajenia też mogą się wydać komuś głupie. There’s two sides to every story.

      >> teraz się pewnie zastawiasz po chuj to piszę, bo mnie oceniasz i to twoje hobby, a ja Ci na to pozwalam, na bycie lepszym, już się czujesz lepiej? nie? no to jeszcze raz, mocniej, szybciej, już ? jesteś zwycięzcą?

      Nikomu tu nie chodzi o bycie zwycięzcą. Zastanawiałaś się, czemu ci „normalni, romantyczni” mężczyźni się nie pojawiają, to masz odpowiedź – z perspektywy (dość) normalnego, (dość) romantycznego MĘŻCZYZNY. Potraktuj to jako pewnego rodzaju wskazówkę z perspektywy „tej drugiej strony”.

      >> większość z nas, z tych wyrachowanych zimnych suk, chętnie pierdolnęło by tym wszystkim gdyby mogło komuś zaufać, ale współczesny facet powie Ci tylko UF UF i odleci go home

      Bo współcześni faceci przeszli podobną ewolucję jak współczesne kobiety. Mało jest już osób, którym chce się jakkolwiek starać – ważne są MOJE potrzeby, MÓJ punkt widzenia, MOJE MOJE MOJE. Nie dziwota, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety mają takie podejście, że na widok pierwszej czarnej chmurki odlatują „do cieplejszych krajów”. Mało komu chce się starać i pracować nad związkiem.

      A nawet taki normalny, romantyczny mężczyzna starej daty, któremu by się chciało nad takim związkiem popracować, może się zmyć, jeżeli – powtarzam – spod fartuszka Krystyny od pierogów wysunie się chociaż maleńki skrawek apodyktycznej, skłonnej do dominacji korpozołzy, która w przypadku jakiejkolwiek kłótni czy niezgodności z JEJ NAJŚWIĘTSZYM punktem widzenia może pokazać pazurki. Po prostu – mówiąc korpojęzykiem (tak, ja też pracuję w korporacji, dlatego wiem, jak jest) – zwrot z inwestycji w związek z kimś takim często bywa żaden. A naprawdę, nawet anioł w ludzkiej skórze nie jest w stanie wytrzymać całe życie w związku z kimś toksycznym.

      Jeszcze raz – polemizuję z Tobą nie po to, żeby być od Ciebie lepszym, czy zwyciężyć (kolejne Twoje przypuszczenie, które wyrosło pewnie z macho-korpo-rywalizacji), tylko pokazać, jaka może być perspektywa tej drugiej strony. Jestem w długim – jak na współczesne standardy – związku ze wspaniałą kobietą, ale to wymaga pracy – od razu wspomnę, że nie pracy nad „przycięciem” absztyfikanta do swoich standardów i wyobrażeń i „wgniecenia jego jaj w asfalt” pantoflem, ale zmiany pewnych postaw u obu stron.

      Zachęcam Cię do przemyślenia tego wszystkiego i życzę Ci powodzenia – oby znalazł się śmiałek chcący podjąć to wyzwanie (i obyś nie potraktowała go per noga ze względu nas swoje wybujałe wymagania).

      P.S. >> zawsze miałam mocno wywalone w to w czym chodzi mój facet i choć większości kobiet to się pewnie wyda szaleństwem na pewnym poziomie możesz iść w szmatach do opery pod warunkiem że znasz libretto

      O, to jest spory plus 😉

      Polubienie

  16. normalnie czas docenić mojego faceta, nie bije, nie krzyczy, kasę przynosi, kwiaty przynosi, czasem bywa romantyczny, a ja ciągle czegoś od niego wymagam, a tu się okazuje ze trzeba Bogu dziękować

    Polubienie

  17. Jimmy_jazz świetnie to podsumowałeś.
    Prawie 10 lat przepracowałam w korporacjach i jakos nie musiałam być korposuczą.
    Takie kobiety rozpoznaje sie po minucie przebywania z nimi. Nie chiałabym mieć nigdy z taką doczynienia, ani w pracy ani jako sąsiadka. To jak traktują współpracowników świadczy o nich jako ludziach. Oczywiście trzeba mieć wewnetrza twardość, żeby dać sobie radęw korpo a nie być typem słodkiej blond dziuni, ale z postów Magdy przebija mega pagarda, nieuzasadniona wyzszość siebie i ogólne buractwo. Szczerze jej współczuję.

    Polubienie

  18. Najpierw zapominają o Bogu, potem o Tym, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę po to, aby byli razem. Razem w tęsknocie za Bogiem i rajem. Nie udane związki – wymówka, aby nic nie robić. Bez Boga nigdy Wam nic nie wyjdzie.

    Polubienie

  19. Jestem sama, bo tak wyszło. Mam 29 lat. Chłopców zawsze było kilku w okół. Ale ja chcialam tego jednego, po którym zostały zgliszcza i ja teraz żyję na tych zgliszczach jak porzuconypies warcząc na każdego, kto chce się zbliżyć. Stałam się Suką. Czuję pustkę bez granic. Od 6 rano na nogach, 8,5 h praca, dzwigam laptopa tam i spowrotem, zakupy…siłownia, prysznic, wieczorem znów otwieram laptopa. Co chwilę sprawdzam tel, ale nikt nie pisał i nie dzwonił, (poza sprzedawcą ubezpieczeń). Wracam do pustego domu, byle jak najpozniej. Codziennie kładę się spać sama i codziennie zadaję sobie pytanie, kiedy ktoś się tam pojawi na stałe. Chyba wyrosłam z miłości. Teraz szukam jedynie punktów zaczepienia.

    Polubienie

  20. Moje singielstwo trwa już ponad 2 lata, wcześniej byłam długo w toksycznym związku i nie wróciłam bym do tego za chiny ludowe. Wychodząc z tego związku zaczęłam się bardzo zmieniać, dojrzewać, dużo czytać i ta „samotność” jest dla mnie prawdziwym zbawieniem. Przez te 2 lata zaszła zmiana o 180 stopni na korzyść, mówię tu głównie o charakterze, przyzwyczajeniach i sposobie patrzenia na świat i otaczających ludzi. Potrzebowałam tego czasu, ale teraz coraz wyraźniej czuję że coś się zmieni. Rok temu czułam podobnie i kilka dni później poznałam mężczyznę przez portal randkowy. To był tydzień, szaleństwo od pierwszej chwili. Niestety różniliśmy się pod wieloma względami, dla niego nie do przeskoczenia, tak sądzę. Pokochałam tego gościa i uruchomiłam kolejną falę zmian, wydarzyło się bardzo dużo. Nie mamy kontaktu, czasem tęsknie ale to już zakończone. Czasem zastanawiałam się czy mogłam coś zrobić inaczej żeby to trwało, ale wiem że nie. To musiało tak być. Czuję się swobodnie, mogę kochać głęboko i bezgranicznie i jestem singielką. Wesołą, towarzyską, dobrze wykształconą i patrzącą bardzo pozytywnie w przyszłość. Życzę dobrze mężczyznom, którzy mnie opuścili lub których sama skreśliłam, wszystko ma swój cel a życie t cudowne zjawisko! Pozdrawiam Piotrze 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.