To znaczy nie do końca jestem przekonany aby kogokolwiek interesowała lista książek, która mnie ukształtowała, ale byłem do tego wywoływany tyle razy, że czuję się jak Jenna Jameson po “Cum one, cum all”. I nie żebym oglądał. Tytuł mi się spodobał po prostu.

Pornosy mnie nudzą, czytałem jednak biografię pani Jameson, aczkolwiek ona mnie nie ukształtowała (choć biografia ma zdjęcia i to nawet kolorowe). Smutna jest jednak strasznie (Jenna  i biografia). W sumie to chyba wolę z wyglądu Sashę Grey niż Jennę Jameson, choć Jenna ma większe cycki, co z tego że sztuczne.

Ale przechodząc do rzeczy, bo mam dzisiaj tych rzeczy dużo do zrobienia łącznie z makaronem z halibutem, szalotką i śmietaną a czas leci i proseco czeka.

Zresztą laski lepiej się wyrywa na motocykl, a nie literaturę.

1. Pan Grzesiuk i „5 lat kacetu”. Pożyczałem ją od sąsiadki tyle razy, że w końcu mój ojciec ją od niej odkupił. Za pół litra. Grzesiuk byłby wniebowzięty.

Aha – książka jest o facecie, który siedzi w obozie koncentracyjnym i usiłuje się nie skurwić. Po namyśle stwierdzam, że nie była to najlepsza lektura dla 12 latka.

2. Pan Niziurski i „Sposób na Alcybiadesa”. To jest opowieść o czasach kiedy 13 latki jeszcze nie sprzedawały swoich używanych majtek na Allegro

Do dziś pamiętam wiersz niejakiego Wątłusza:

„Zachodzi słońce nad Wędzarnią krwawo,

Słychać krzyk drobiu Więckowskiej nieświeży,

Sezon skończony, żegnaj, sławo!

Na zwiędłych liściach znokautowany bokser lezy.

Twarz mu wykrzywia uśmiech żałosny,

Byle do wiosny!

Kiedy ci walka na pięści zbrzydła,

Poezji rozwiń skrzydła!”

Ta książka jest dla mnie ważna bo jestem z takiego pokolenia, które chodziło jeszcze z kluczem na szyi po podwórku, kolega w trakcie lekcji muzyki w podstawówce, kiedy pani grała na pianinie, lał do doniczki z palmą a gdy Ufo przyszedł pijany do szkoły i efektownie rzygał do skrzyni z piaskiem to był skandal.

„Sposób na Alcybiadesa” był zabawny i niewinny jednocześnie. Teraz jest już staroświecki, ale ciągle go pamiętam. Podobnie jak Hannę Ożogowską z „Głową na tranzystorach” i „Tajemnicę siódmej pieczęci”, Pana Samochodzika (ależ to jest chała oceniając z mojej dzisiejszej perspektywy) czy komiksy o Thorgalu.

3. Pan Sapkowski z Wiedźminem, ale opowiadania i saga tak do końca tomu drugiego. Później też było fajnie, ale już mnie nie kształtowało z czego wniosek płynie, że stałem się cyniczny.

Pamiętam taki moment kiedy wyszedł nowy tom sagi a ja byłem jeszcze na studiach. Kupiłem go z drżącymi rękami, późnym popołudniem, czytałem na wykładzie a później skończyłem około 3 rano. Dziś już by mi się pewnie nie chciało czytać tak żadnej książki.

4. Charles Bukowski chyba głównie za „Z szynką raz” i „Kobiety”. Wcześniej nie wiedziałem, że można tak pisać. Pan Bukowski pisał o tym że jest nieszczęśliwy i że dużo pije, i że lubi kobiety, które są zniszczone. A w końcu kiedy był już bardzo znany i prawie sławny związał się z młodą i bardzo piękną kobietą, która o niego dbała. I to chyba była miłość.

5. „Brudna trylogia o Hawanie” Pedro Juana Gutierreza. Z której dowiedziałem się kilku rzeczy o kobietach, których nie wiedziałem wcześniej a przede wszystkim to, że kobiety potrafią być równie cyniczne jak mężczyźni, używać swojego ciała do podniesienia pozycji społecznej i zdobywania pieniędzy a jednocześnie kochać jednego faceta głucho, tępo i tragicznie, wiedząc że nie ma to szans na żadną przyszłość..

Książka też posiada okładkę, która zwraca uwagę i nie każdy by potrafił jechać z nią autobusem, ale okładkę to już wygooglujecie sobie sami koteczki.

6.  Stephen King za „Miasteczko Salem”, które nie jest wcale jego najlepszą powieścią, ani najbardziej przerażającą ale za to jest pierwszą jego książką którą przeczytałem i dlatego zapamiętałem na długo.

Opowiada o pisarzu, który przyjechał do małego miasteczka, gdzie się wychował, spotyka tam piękną dziewczynę, Susan która jest jego fanką i spotyka go przez przypadek w parku. I dokoła panuje taki duszny klimat miejsca, które na zewnątrz jest miłe, ciepłe a w rzeczywistości każdy tu chowa jakieś szkielety w szafie. Później niestety pojawiają się wampiry i pieprzą cały romans, ale i tak jest fajnie.

7. „Z Głowy” pana Głowackiego. Wielokrotnie mówiłem publicznie, że jak mi dupy wywietrzeją z głowy to chcę być jak pan Głowacki, ale rzecz jasna lepszy. A ponieważ to mój blog to pozwolę sobie zacytować fragment, który wprowadzi was w odpowiedni rytm, pozwalający może zrozumieć co mam na myśli:

„Bar Przechodni był położony mniej więcej naprzeciwko Hybryd, nocnego klubu studenckiego, ale tylko teoretycznie. Na bramce stał tam obecnie znany producent filmowy, który wpuszczał za dychę wszystkich: uczennice, badylarzy, cinkciarzy, aktorki, piosenkarzy, tajniaków i czternastoletnią Ewunię, która na pytanie ojca: „Czy ty aby, córeczko, za wcześnie nie zaczynasz?”, odpowiadała: „Tatusiu, ja już zaczynam wychodzić z obiegu”. A kiedy ojciec zaczął zamykać ją na klucz, żeby odrabiała lekcje, po jego zawiązanych w linę krawatach spuszczała się przez okno na ulicę.”

To swoją drogą tłumaczy dlaczego kobiet się o przeszłość nie pyta, bo po co mają bez sensu kłamać.

8. Krótkie opowiadanie „Ostatni sylwester ludzkości” Niccolo Ammaniti. To ten pana którego fragmenty cytowałem w „Pokoleniu Ikea Kobiety”, który ma frazę jak pistolet maszynowy i gdyby ktoś mnie zapytał o zdanie to jest stanowczo niedoceniany.

A opowiadanie zaczyna się z tego co pamiętam od sceny kiedy pan adwokat chce zdradzić żonę i umawia się w tym celu z bardzo fachową prostytutką specjalizującą się w byciu panią,. którą następnie adwokatowi pierze tyłem szpicrutą, każe wyciągać śliskie ostrygi spomiędzy jej palców od nóg i jeszcze kilka innych rzeczy.

W pewnym momencie do kancelarii wchodzą złodzieje i widzą jak pani od sado maso robi pewne rzeczy na klatkę piersiową związanego adwokata, które wydają mi się dość obrzydliwe, ale ludzi nie osądzam. I ona wręcza tym ludziom swoją wizytówkę, gdyby chcieli skorzystać kiedyś z jej usług i wychodzi.

Na sam koniec proszę wybaczyć, że nie ma tu żadnych pisarzy pierwszorzędnych w rodzaju Bułhakowa, Manna, Dostojewskiego, Kundery ani Szekspira, ale ja zawsze miałem słabość do  pierwszorzędnych pisarzy drugorzędnych.

5865821096_fa41d98097_b

Photo by FREDBOUAINE ☮/CC Flickr.com

26 uwag do wpisu “10 a właściwie 8 książek, które mnie zmieniło

  1. Późniejsza książka Grzesiuka – „Boso ale w ostrogach” ciekawsza, więcej o życiu na ulicy a nie w obozie, i też o tym by się nie skurwić. Dobra, czytałem ją, podpierdoliwszy wcześniej bratu, jak miałem 8 lat. Mama potem płakała czemu synek robi tyle kłopotów:)

    Polubienie

  2. Ci drugorzędni też są bardzo spoko, ale popieram Edytę i opinię o Bukowskim, i jeszcze dodam, że Mann też może swoją literaturą sponiewierać. Zresztą wszystko jest względne, jak już jeden mądry człowiek kiedyś powiedział, tym bardziej, że na mojej liście tego typu znalazłoby się „Quo vadis”. Więc właśnie.

    Polubienie

  3. Tą Ożogowską to mi zrobiłeś dzień. Też czytałam te wszystkie piękne naiwne książki dla małolatów. A potem zrozumiałam, że życie bywa pizdowatą suką, stałam się cyniczna i jednak trochę wyrachowana, no i wtedy wjechał Bukowski, Palahniuk, Stasiuk, Kesey, Irving. I tak dalej, i tak dalej.

    Polubienie

    1. I tyle czasu poświęciłaś na czytanie, poszerzające horyzonty, budujące wrażliwość na słowa, odcienie, znaczenia…aby jak tłuk bezmyślny oznajmiać „zrobiłeś mi dzień”?
      Krew w piach.

      Polubienie

  4. „zawsze miałem słabość do pierwszorzędnych pisarzy drugorzędnych.” – uwielbiam ten cytat Gombrowicza o Sienkiewiczu 🙂 To i jeszcze określenie „kawa figowa”.

    Polubienie

  5. Czytam bloga od jakiegoś czasu, niekoniecznie w kolejności chronologicznej. Nie mam pojęcia na ile autor śledzi komentarze, ale ten post jest po prostu zajebisty! Jak również odpowiedzi co do komentarzy 😉 Chociaż po przeczytaniu „Pokolenia Ikea. Kobiety” mam nieodparte wrażenie, że autor jest kobietą. Dlaczego?

    Polubienie

  6. Twój blog byłby świetny, ale…. za każdym razem ciężko mi doczytać do końca notkę zawierającą tyle błędów interpunkcyjnych, składniowych…. Mimo wszystko życzę dalszych sukcesów w pisaniu i pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  7. Bukovski ‚Kobiety’ – moje pierwsze wakacje pod namiotami nad Bałtykiem 🙂

    S.Grzesiuk- ‚Na marginesie życia’- Pierwszy pobyt w szpitalu.

    To nie prawda, że laski 🙂 nie lecą na literaturę. 😉

    Swoja drogą fajny blog. Oba ‚Pokolenia’ już zamówiłam mam nadzieję, że do poniedziałku dotrą 🙂

    Polubienie

  8. Grzesiuka i Bukowskiego przeczytałem, utkwili w pamięci na długo. Kumpla brat jak dawno termu emigrował do USA, to wziął ze sobą trochę ciuchów i książkę „Boso, ale w ostrogach” Grzesiuka. Warto też posłuchać jego piosenek, „Bal na gnojnej” nie ma sobie równych.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.