Przytrzymałem dłoń trochę dłużej na półnagich plecach. Posmerałem ją z dwadzieścia dwa razy po szyi, dotknąłem znowu jej pleców, przeciągnąłem rękami po balonach. Zważyłem je w dłoniach. Siedząc za nią, oparłem ją o siebie. Przygasiłem światło. Zdjąłem jej bluzkę a później stanik. Delikatnie opadały. Przy tej wielkości to normalne, ale za kilka lat dziewoja będzie je musiała chirurgicznie podciągnąć. Faceci nie mają takich problemów. Z drugiej strony, lepsze opadające w garści niż silikon na ekranie.

No cóż, czas na laskę. Technik doprowadzenia kobiety do pozycji nurka głębinowego jest sporo. Dajmy na to Kogut, preferuje sport siłowy, czyli gwałtowne opuszczenie niewiasty ręką prosto w swoje części intymne. Ewentualnie wrzask: ssij suko! Zadziwiająco często skuteczny.

Ja wolę mniej brutalną metodę na kosmonautę, co nie znaczy, że metoda Koguta jest mało skuteczna.

Spojrzałem Kasi głęboko i namiętnie w oczy i wycharczałem namiętnie, a przynajmniej na tyle namiętnie, na ile byłem w stanie:

– Wiesz, jakie były pierwsze słowa Neila Armstronga na księżycu?

– A kto to był Neil Armstrong?

– Czego oni was uczą w tych szkołach? – zdziwiłem się. – Astronautą był. Na księżycu lądował. Co na księżycu powiedział? To… No? Dawaj! Mały krok… człowieka, ale olbrzymi… kogo?

– Ludzkości? – spróbowała opornie.

– Correct. A wiesz, co dodał jako drugie?

– Nie.

– Powodzenia, panie Gorski. Wiesz dlaczego?

– Nie…

– Kiedy Armstrong był jeszcze małym chłopcem, usłyszał, jak się sąsiedzi od kurew i chujów wyzywają. Wiesz normalna męsko-damska napierdalanka: „ty dziwko”, „ty impotencie”. I pani Gorski spuentowała panu Gorskiemu: „Obciągnę ci, jak ten chłopiec z sąsiedztwa stanie na księżycu!!!”. Jakie są z tego wnioski?

– No?

– Raz: męska solidarność jest naprawdę wielka. Aby jeden facet miał kilka minut przyjemności, drugi udał się kilka tysięcy kilometrów na księżyc.

– A dwa?

– Mężczyźni są w stanie zrobić wiele dla seksu oralnego.

– Ładne.

– To jak obciągniesz mi? Czy będę musiał polecieć na księżyc?

Uśmiechnąłem się. Słodko i szelmowsko zarazem.

– Uwierz mi, potrafię się odwdzięczyć.

Rozłożyłem swobodnie nogi. Młoda się uśmiechnęła, ale widzę, zmierza w kierunku. Klęknęła między nogami. Rozpięła mi rozporek i wyjęła Oscara. Poczułem podziw. Znaczy się – JEJ podziw. Wiem, mam fajną laskę. Prostą, długą i grubą. Nie każdy może to o sobie powiedzieć.

Wsadziła fiuta do paszczy. Znaczy się tak – prawo Murphiego: większość pedałów potrafi lepiej zrobić laskę niż większość kobiet. Z prostego powodu: każdy pedał ma laskę i wie, jak ją obsłużyć albo jak obsłużyć swojego kumpla, żeby szorował uszami po suficie.

Kasia, niestety, nie bardzo. Szło jej niesporo. Trochę lizała. Trochę podgryzała, bo przeczytała w „Cosmo”, że tak trzeba. Ale rytmu w tym znaleźć nie mogła. Stać mi niby stał. Ale bez sensu.

Pomlaskała pięć minut. Zacząłem oglądać sufit. Narzuta kanapy wplątała mi się niewygodnie w tyłek. Jęknąłem i poprawiłem pozycję. Kasio-Judyta moje westchnięcia wzięła za zachętę. Zdwoiła wysiłki i wgryzła mi prosto się w główkę. Jęknąłem teraz konkretnie. Z bólu.

Kasia trzymała mi teraz chuja zębami niczym terier kość. Łzy napływały mi do oczu strugą. Z grzeczności potrzymałem ją przy źródle jeszcze przez minutę, potem wyjąłem z paszczy, symulując orgazm, i pokłusowałem do łazienki.

Fiut wyglądał na nieco spuchniętego i ewidentnie miał ślady po zębach. Mogłem je spokojnie policzyć. Dwie jedynki, dwie dwójki, trójki widać słabo. Gwoli ścisłości, jak się przyjrzałem, lewa trójka chyba wymaga wizyty u dentysty.

Trzeba to jakoś zdezynfekować. Z tego co widziałem na 28 days later rany od ludzkich zębów są zabójcze. Niewiele myśląc, wyjąłem z szafki płyn do dezynfekcji. Chyba w małej ilości nie może zaszkodzić, nie? Polałem odrobinę kutasa. A przynajmniej tak mi się wydawało, że odrobinę.

Mniej więcej trzy minuty później, kiedy przestałem wrzeszczeć i kurwić swoją głupotę, a po moim fiucie spłynęło 200 litrów zimnej wody, odważyłem się spojrzeć na niego po raz drugi. Kutas wyglądał naprawdę niecodziennie. Był miejscami czerwony, miejscowo fioletowy i miał jakieś dziwne krwawe wybroczyny.

– O kurwa! O KURWA, KURWA, KURWA!

– Wszystko ok?

– Jasne! – odkrzyknąłem. – Po prostu miałem taki orgazm, że jeszcze mnie telepie!

8454177728_4259b2f894_bPhoto by 雞毛/CC Flickr.com

14 uwag do wpisu “Co straciliście nie czytając mojej książki?

      1. Lool. Ja rozumiem strzelanie sobie w stopę, czasem życie wymaga poświęcenia stopy. Ale w waginę?
        Ostatnia rzecz jakiej kobieta potrzebuje, to grzeczny facet. No chyba, że do przestawienia szafy. Bo do łózka…lepsze są prochy nasenne. Nie chrapią 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.