Mój ówczesny współlokator Marcin a do dziś przyjaciel był i jest jednostką zasadniczą. Jak był młody grał i ryczał w kapeli metalowej a przez moment Ozzy był jego bogiem.

Miał włosy do pasa i ćwiczył po pięć godzin dziennie. Byli naprawdę nieźli. Mieli nawet swojego hita, który leciał w kilku stacjach i wylądował na kilku listach przebojów.

Tydzień przed tym kiedy mieli podpisać kontrakt na płytę, pokłócił się z pozostałymi członkami zespołu o refren jednej z piosenek, czy ma być wolniej czy szybciej (on chciał szybciej) i czy ma być w nim słowo chuj.

Marcin chciał żeby chuj został, pozostali członkowie kapeli niekoniecznie. I chuj. Zespół się rozpadł.

Druga rzecz która jest charakterystyczna dla Marcina to to, że jest oszczędny. Marcin po niewypale z chujem stracił zainteresowanie muzyką a zaczął prawem. I ściął włosy na Leonardo di Caprio, który wówczas był młody i płynął Titanikiem.

Swoją drogą nie chciał takiej fryzury , ale sieć fryzjerska Jean Jac LeFak ma taki program, że jak zapiszesz się do praktykanta to on tnie za darmo, bo się uczy.

I rzecz trzecia. Marcin bał się kobiet.

Zwyczajnie i po prostu. Nawet jak laski po koncercie były nawilżone i chętne (nic tak nie robi wrażenie na kobiecie jak długowłosy, gniewny, rockowy wokalista, który jeszcze wie co się robi z gitarą) to i tak zachowywał się jak jeleń na rykowisku.

Kiedy podchodziły do niego po występie aby dać mu on nie wiedział o co im chodzi i zamiast zaciągnąć do kibla, zerwać majtki i wziąć od tyłu opowiadał im o meandrach techniki Joe Satrianiego.

A gdy one chciały paść przed nim i jego rozporkiem na kolana robiąc mu fellatio on żwawo perorował o różnicach między legato a tappingiem.

Jak widzicie Marcin postacią jest wielowątkową i teraz wyobraźcie sobie jego minę jak zobaczył naszą nową wspólokatorkę Agnieszkę.

Scena 1

– Mam trzy przyjemności. Wszystkie są na literę s – stwierdził Marcin patrząc na Agnieszkę i chcąc na niej chyba zrobić jakieś wrażenie.

– Sranie, sen  i co trzecie?

– Seks.

Agnieszka obrzuciła uważnie wzrokiem Marcina. – Nie wierzę – spuentowała krótko.

AŁA.

Scena 2

Marcin scenicznym szeptem do mnie:

– Chciałem se ręce pokremować, bo jakieś suche miałem, myślę pożyczę od tej zołzy, idę do łazienki i nie uwierzysz. 150 kurwa tubek wszystkiego tylko normalnego kremu do rąk nie ma!!!

(Trzeba wiedzieć że przez cały okres mieszkania z nami Agnieszka olewała porządek w swoim pokoju, w kuchni mogłaby palma wyrosnąć, ale łazienka, łazienka musiała być czysta tak że z podłogi dało się jeść.)

Zbieg wymienionych wcześniej okoliczności sprawił, że Marcin zaliczył czwartego dnia znajomości nokaut, jak walnięty telewizorem marki Rubin.

Scena 3. 

Marcin idąc do kibla zużył całe mydło do rąk i nie uzupełnił zbiornika. Agnieszka, chwilę po nim poszła się wykąpać (kobiety mają naturalną umiejętność spędzania w wannie za jednym posiedzeniem koło godziny, to chyba uwarunkowane genetycznie).

Marcin siedział w kuchni i rżnął w Starcrafta. Komputer albowiem trzymaliśmy w kuchni aby był jak najbardziej dostępny.

Po mniej więcej pięciu minutach 170 cm furii wypadło z łazienki i przeleciało do kuchni kurwiąc po drodze głośno.  Przy drzwiach wzięła zamach i jebnęła w Marcina pojemnikiem na mydło aż stęknął.

– Kurwa to takie trudne? Zużywasz – napełniasz – tłuku– wrzasnęła. – I jeszcze jedno jak następnym razem zobaczę znów twoje brudne, zasrane gacie na pralce to cię zajebię! Pranie wrzuca się do kosza!!

Marcin nie odpowiedział nic. Przełknął ślinę.

Agnieszka całkiem naga obróciła się na pięcie, kręcąc swym zgrabnym tyłkiem i wróciła do łazienki. Trzaskając tak drzwiami, że aż futryna zajęczała.

CDN

9496568258_30e58b655d_b

Photo by Lotus Carroll a Creative Commons license

Swoją drogą Marcin do dziś pamięta aby napełnić zbiornik z mydłem i wrzucić gacie do kosza.

13 uwag do wpisu “Idol (Kobiety są takie same jak my mężczyźni)

  1. ale to… to i poprzednie dwa wpisy mi… jakby nie wystarczaja i nie zaspokajaja kory w stopniu zadowalajacym umiarkowanie… chociaz moze zdaje mi sie niecnie, ze powinnam oczekiwac wyzyn z nizinnego dnia i nizin z wyzynnego artysty. Or maybe to tylko gorszy dzien ;p

    Polubienie

  2. Ja miałem kiedyś podobnie ogarniętą współlokatorkę. Prowadziliśmy w trójkę konwersację na zasazie ona się kąpie, my siedzimy w salonie. Poziom dyskusji się ponosił, kiedy to nagle otworzyły się drzwi, wyszła z nich nie-do-końca-ubrana Małgorzata. Zatrzymała się po jednym kroku, wycofała, a chwilę później usłyszeliśmy zza zamkniętych łazienkowych drzwi „no dobra, tego nie przemyślałam”… 🙂

    Polubienie

  3. Ten Marcin to faktycznie ciota. Dać się wytresować jakiejś pi.dzie…
    Kobietom się wydaje, że mężczyźni są urządzeniami obsługiwanymi jednym dżojstikiem i sterowani kątem rozwarcia nóg, ew. amplitudą kołysania pośladków. Jak to nie zadziała z jakichs przyczyn, to dokładają wrzask, foch, furię i rekoczyny. najlepszym sposobem jest olać z góry na dół. Keep cool. I nie idź na ani jedno ustepstwo – nastepnego dnia gacie – na pralce.
    Tylko trzeba sie przygotować na 2 rzeczy – d…a zmięknie albo sie wyprowadzi w świat. Oba warianty to sytuacja wygrana.
    Ciekawe, co będzie dalej.

    Polubienie

  4. bo faceta jak nie walniesz w łeb to nie zaskoczy….chdza słuchy, że nikt nigdy nie widział faceta wymieniającego skończoną rolkę papieru toaletowego 🙂

    Polubienie

    1. to mnie nikt nigdy nie widział wymieniającą skończoną rolkę, zawsze robi to mój mąż, pytając się rozpaczliwie, jak to jest, że nigdy nie zauważam.

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.