Bierzesz dwie dziewki służebne, jedną blondynkę o zgrabnym tyłeczku i długich blond włosach sięgających tego tyłeczka i drugą brunetkę o długich nogach i eksplodujących cyckach, które z trudem mogą się pomieścić po opiętą koszulką. W sumie cycki może mieć w typie Ewy Wachowicz, a co mi tam. I to chyba jasne, że jest bez stanika.

Jedna klęka i zaczyna ubijać masło, druga zdejmuje powoli koszulkę….ale nie, to nie ta fantazja.

Bierzemy pęczek szparagów. Zielonych. Nie, żeby białe były złe, są całkiem niezłe ale je trzeba obierać, a my nie będziemy marnować bezcennego czasu, bo jesteśmy leniwi.

Szparagi powinny być świeże. Po czy poznać że są świeże? Stare szparagi capią jak męskie skarpety, mają brudną końcówkę i wyglądają jak 38 latek po całonocnej imprezie.

Do szparagów potrzebujemy:

– Dwie butelki cavy (standardowo). Wino musi być zimne. Jedna jest na deser.

– Kilka plasterków szynki parmeńskiej albo serrano – krojonej w sklepie, nie z opakowania. Godzinę przed podaniem wyciągasz ją z lodówki aby miała temperaturę pokojową.

– Kilka plasterków melona.

– Młynek chilli.

– Sól.

– Młynek pieprzu.

– Dwa albo trzy ząbki czosnku.

– Oliwa z oliwek.

– Kawałek parmezanu.

– Dwa kawałki pieczywa bardzo dobrej jakości (czyli nie dmuchanych bułek).

– Lody – pudełko.

– Duże ceramiczne naczynie do zapiekania.

Nie toleruję zamienników. Też nie zakładasz zamiast prezerwatywy, dętki od stara prawda?

Gotowanie zaczynamy od otworzenia wina i nalania go. Zapewnia to wszystkim obecnym odpowiednią miękkość ruchów i jeden guzik od bluzki rozpięty ponad standard. Szczęściu trzeba w końcu pomóc.

Szparagi myjesz w zimnej wodzie, suszymy papierowym ręcznikiem i odłamujemy zdrewniałe końcówki. Po czym poznać które są zdrewniałe? To proste – bierzesz szparaga i zginasz – tam gdzie pęka końcówka jest zdrewniała.

Naczynie grubo polewasz oliwą. Do tego sporo soli, trochę pieprzu. Bierzesz młynek z chilli i kręcisz. Ja wolę pikantniej, ale zdecyduj sam. Tak, możesz dać jej polizać swoje palce, pod warunkiem że chwilę wcześniej dasz jej trochę czekolady.

Siekasz czosnek. Wrzucasz go do naczynia. Do tego szparagi. Wszystko solisz jeszcze raz, pieprzysz i ponownie kręcisz młynkiem z chilli.

Całość polewasz oliwą. Wkładasz do naczynia ręce i bardzo dokładnie wszystko mieszasz. Myjesz ręce. Nalewasz jej jeszcze raz wina. Możesz ją przygwoździć do blatu i chwycić ręką za włosy tak aby otworzyła usta.

Szparagi wsadzasz do piekarnika na 180 stopni na 12 do 18 minut. Czym są grubsze tym dłużej. Teraz na talerz wkładamy szynkę, dokładamy do tego melona. Trzemy parmezan. I mamy kilka minut wolnego czasu. Co z nim zrobisz to twoja decyzja. Ale ja bym został przy tym blacie.

Wyciągamy szparagi. Nakładamy je na dwa talerze. Posypujemy parmezanem. Bierzemy dwa kawałki chleba i moczymy je w rozgrzanej oliwie, kładąc obok szparagów.

A na deser…. nie to inna fantazja.

8290664751_7daff17107_b

Photo by Maria .Model&Photographer. a Creative Commons license

Jak po tych szparagach ci nie da, daj sobie spokój, bo nie da ci w ogóle.

21 uwag do wpisu “Jak zaliczyć dzięki szparagom w 15 minut

  1. A można odwrócić kolejność? Najpierw za włosy o blat, albo na podłodze w przedpokoju a potem szparagi?:D Ja to tak zawsze robie i też wychodzi dobry obiad….

    Polubienie

  2. czytam Twojego bloga, przeczytałam Twoje książki… znam już te Twoje kulinarne sztuczki, ale… i tak bym się dała na nie złapać 😉 A szparagi? toż to przecież afrodyzjak!

    Polubienie

    1. Sabetha, jak czytam po podanym linkiem : „kurczaka zastępujemy dynią, a inspirujące tamten przepis, odbierające wolną wolę i zamieniające nas w ludzkie dildo pożądanie zastępujemy miłością gorejącą jak krzak mojżeszowy, której płomienie wypalą nam najpierw oczy w oczodołach, potem wyssają szpik z kości, a na końcu skręcą ciało w czarną, kruszącą się gałązkę, tańczącą swój ostatni występ w morderczej pożodze.” to aż nabieram ochoty na ugotowanie czegoś w/g przepisu ” 🙂

      Polubienie

      1. Jestem strasznym leniem, jeśli chodzi o gary i żadne przepisy tego nie zmienią, ale na kolejne posty tego gościa czekałam jak onegdaj fani na premierę nowego „Harry’ego Pottera”. Szkoda, że zarzucił działalność 😦

        Polubienie

  3. Na mnie jeszcze nigdy nie zadziałało nic, co jest powszechnie uważane za afrodyzjak. Poza widokiem niezłej erekcji 🙂
    Gotowanie „żeby zarobić na seks” może i jest rozczulające/podniecające.
    Ale zdarzyło mi się iść do łózka z facetem który dla mnie ugotował wypasioną kolację. Tyle że kilka dni później, i nie z powodu kolacji ani uniesień kucharskich, to były po prostu początki katastrofalnego związku 🙂
    W restauracji też czuję raczej niecierpliwość/przyjemność/błogość niż podniecenie. Ale wiem że mnóstwo kobitek ma inaczej i jakoś je to kręci, jak facet kucharzy czy w ogóle – robi coś dla nich

    Polubienie

  4. jak dla mnie to wspaniałe jak dla mnie facet gotuje czy piecze a ja przygotowuje się poprzez 3 godzinne zabiegi upiększające plus odpowiednie ustawienie oswietlenia w alkowie ;)Wynik -obie strony sa zadowolone i wilk syty i owca cała jak sie potocznie mawia . i zawsze najlepsze jest after party 😉

    Polubienie

  5. A ja mam wrażenie, że te szparagi są tutaj najmniej ważnym elementem :p Na ich miejscu równie dobrze mogłyby być kanapki…liczy się raczej to, że przyrządza je specjalnie dla mnie, a przy okazji daje wyraźnie ( aczkolwiek bardzo seksownie) do zrozumienia jak będzie wyglądał dalszy ciąg wieczora. Poza tym, jeśli jestem z mężczyzną w jego kuchni, pozwalam się upoić alkoholem i przygwoździć do blatu, to istnieje jakieś 98% szans, że pozwolę mu się przelecieć.

    Polubienie

  6. Eeee….tam.
    W 95% przypadków facet DAJE WYRAŹNIE do zrozumienia jak będzie wyglądał dalszy ciąg wieczoru i jest skłonny w tym celu zrobić coś „specjalnie dla mnie”. (pozostałe 5% to geje, dni meczowe, ew. tydzień premiery jakiejś ważnej gry. Ewentualnie ma nową koleżankę
    na boku 🙂

    Polubienie

  7. Jesli facet jakikolwiek poczynia wysilek kulinarny to od razu wiadomo jak bedzie wygladal dalszy ciag wieczoru i my to doskonale rozumiemy i nic nam nie trzeba dawac do zrozumienia. Nadal uwazamy chlopa w kuchni za zjawisko nieco nieziemskie. Tak jak ufo zobaczyc. Albo swietego mikolaja. A oni doskonale to wiedza i bez potencjalnej hipotetycznej sytuacji miejacej zaistniec – troche im sie czesto nie chce. Umieja, moga, ale im sie po prostu po ludzku nie chce.
    Ja tam lubie czasem takiego Swietego Mikolaja zobaczyc. I stanik mi sie rozpina sam z hukiem na sama mysl.
    (Szparagow nie lubie jednakowoz, wole makaron (np z truflami;))

    Polubienie

  8. co najwyżej dałabym nogę, bo szparagi przyprawiają mnie o mdłości i tak oto nici z klimatu ^^
    ale jakiś ładny kawałek mięsa i możemy negocjować, oczywiście ;>

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.