Pamiętacie taką piosenkę Wilków o Baśce co miała fajne cycki? Był tam wers o Agnieszce: „Agnieszka zdradzała mnie”. Więc Agnieszka twierdziła, że to o niej. Biorąc pod uwagę jej doświadczenia nie wykluczam.

A z Agnieszką poznaliśmy się tak – tutaj będzie długi, ale efektowny wstęp. To znaczy zakładam, że będzie efektowny.

To były czasy kiedy mieszkałem z kolegą Marcinem. Czasy te charakteryzowały się tym, że zawsze o pierwszej rano był ktoś z kim można było opierdolić pizzę, zawsze było piwo w lodówce oraz inne środki nie do końca legalne, ale uprzyjemniające życie.

Wróć.

To było wtedy kiedy byliśmy na etapie zbierania artefaktów.

Pamiętacie ten moment w rpegu kiedy zaczynacie grę, skonstruowaliście już postać, ma ona charyzmę, siłę i nawet jakieś umiejętności, zdecydowaliście że będzie magiem, wojownikiem albo złodziejem i teraz stoi na pierwszej planszy jako całkowity golas?

Nie ma zbroi, nie ma dobrego miecza, nie ma tarczy, nie ma właściwie niczego, bo żeby to wszystko zdobyć musi dopiero wejść na wyższy level?

Więc my staliśmy wtedy goli na tej pierwszej planszy, ale chętni do tego nowego levelu. Piliśmy eliksiry marki Warka (taki czas), zażywaliśmy też manę w dużej ilości.

I zbieraliśmy artefakty. Kobiece majtki. Skórzane buty. 12 godzinne i dłużej szychty w pracy. Służbowe wyjazdy, pierwsze punkty frequent flyer, pierwsze meble z Ikeii, pierwsze samochody o przerdzewiałych progach, pierwsze lepsze garnitury, wszystko to co buduje twoją postać. I sprawia, że jest twardsza i mocniejsza.

Na warszawskim Gocławiu mieszkało nam się nawet całkiem przyjemnie do momentu kiedy okazało się, że przy drzwiach do łazienki wstała nam podłoga.

Jak później komisyjnie uznaliśmy był to efekt źle położonych płytek w łazience. Jeśli po wyjściu z wanny dokładnie nie przetarłeś podłogi, woda spływała długim, rączym strumieniem do przedpokoju a później po drewniane klepki.

I chuj, okazało się, pewnego dnia że nie da się otworzyć drzwi do łazienki, co w poważny sposób ogranicza możliwość z niej korzystania zwłaszcza, że w łazience nie mieliśmy okna. Nie wykluczam, że gdyby było okno moje życie mogłoby się potoczyć inaczej.

Skakanie na garbie nie pomogło.

Nie chciał się wklęsnąć. Z pomocą przyszedł wówczas kuzyn Marcina, czyli niejaki Drętwy.

Drętwy z wyglądu u charakteru przypominał syna króla sedesów z filmu “Chłopaki nie płaczą”, jeśli wiecie o co mi chodzi.

Przyszedł do lokalu z łomem, wypił dwa piwa, chwycił łom podważył jedną klepkę, a później wyjął jeszcze cztery czy sześć a może nawet osiem.

Klepki elegancko ułożył na kupce w kąciku przedpokoju, po czym wypił jeszcze dwa piwa, a łazienka była udrożniona.  Pograliśmy sobie jeszcze na PS w NHL i generalnie wieczór był przeuroczy. Jednakże, dziura w podłodze trochę zakłócała mi moje wewnętrzne feng shui, poza tym zaczęło to wyglądać nieco jak na melinie, co przeszkadzało mi w uwodzeniu mniej albo bardziej atrakcyjnych studentek, które w owym czasie licznie odwiedzały naszą posesję.

Widząc dziurę w podłodze zrzucały z siebie staniki mniej chętnie. Tutaj nie było już mowy o jakimkolwiek kompromisie. Mężczyzna musi mieć jakieś zasady. To naturalne, że musieliśmy zmienić mieszkanie.

Czy moglibyśmy sami zdjąć i przykleić na nowo inkryminowane klepki do podłogi? Owszem, ale do głowy nam to nie przyszło.

Nowa posesja była na wsi, czyli na Ursynowie, ale koło metra, miała dużą wannę (co w tamtych czasach było to jeszcze rzadkością), a duże wanny można wykorzystywać w niezwykle interesujący sposób, dużą kuchnię i trzy pokoje z których stać nas było może na dwa.

Wniosek był prosty do nowego mieszkania potrzebowaliśmy wspólokatora z gotówką. Do sprawy podeszliśmy profesjonalnie dając ogłoszenie w internecie, który w tamtym czasie nie był jeszcze zbyt popularny, co naszym zdaniem dawało nam dostęp do osób podzielających nasze upodobania i jednocześnie gwarantujący, że będzie miał na czynsz.

Znaczy się szukaliśmy mężczyzny. Najlepiej takiego, któremu nie przeszkadzają powroty koło czwartej rano, damska bielizna na podłodze i odróżnia kiedy można wejść do łazienki a kiedy nie, bo może akurat jakaś kobieta urzeka innego współokatora swoją bezwarunkową dostępnością.

Tak, plany mieliśmy piękne.

I pewnego słonecznego dnia, siedząc właśnie w poczekalni u pewnego dość luksusowego fryzjera na którego stać mnie nie było (ale jak cię widza tak cię odbierają, włosy to jeden z artefaktów), odebrałem telefon w tej sprawie a posiadałem wówczas Nokię 6310i, która na baterii trzymała jakieś 17 dni.

Kto dzwonił za cholerę na pamiętam, jakie pytania zadawał też nie. Ważne jednak, że usłyszała to Agnieszka, która pracowała tam jako fryzjerka albo stylistka włosów jak kto woli.

Agnieszka miała 170 cm wzrostu, biust w szczątkowej postaci, duże brązowe oczy, pełne usta, włosy blond do mniej więcej do pasa, których nigdy nie farbowała i niezwykle efektowny, zgrabny tyłek.

A traf chciał, że potrzebowała mieszkania, bo z poprzedniego ją właśnie wyrzucono dając 48 godzin na zalezienie nowego. O powodach tego wyrzucenia nam nie powiedziała, choć to dość istotne dla tej historii.

To zresztą samo wyszło wkrótce.

No i w chwili kiedy już przyszła moja kolej na cięcie, i już jedna z fryzjerek tfu stylistek zaczęła się zbliżać w moją stronę Agnieszka syknęła do niej jak żmija: ON JEST MÓJ.

Nie powiem w sumie zrobiło mi się przyjemnie, ale z drugiej poczułem się taki delikatnie nieswój. Miało to być uczucie w najbliższym czasie się często powtarzające. Ale nie uprzedzajmy faktów.

CDN

4078110935_5ea4435161_b

Photo by Álvaro Hernández a Creative Commons license

7 uwag do wpisu “Kobiety są takie same jak my mężczyźni – zbieranie artefaktów

  1. Czy Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka? Nie mogę się doczekać dalej następującego ciągu, zdarzeń oczywista, ale mogą być i inne, byle nie prze-ciągi. Zgrabność zaś historyjki – palce lizać, o!

    Polubienie

  2. uu zapowiada się ciekawie 🙂 Ale zdziwił mnie brak wspomnienia o dzisiejszym święcie – Dzień bez stanika. Zaskoczyłeś mnie, że umknęło to Twej uwadze.

    Polubienie

  3. Czy tylko mi się wydaje, że odkąd nie jesteś już z tamtą blondyną (nie pamiętam jak ona się nazywała, była jakoś po Marlence ;), to strasznie zacząłeś rozpamiętywać przeszłość i nie pokazywać wszystkiego jakoś w szczególnie jasnych barwach, życia w Polsce, kobiet (!)…?

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.