I nie chodzi mi o gender, równe szanse w pracy, identyczne zarobki itp. bo wiadomo, że w tym równości nie ma i długo nie będzie.

Kobiety zawsze będą mieć szklany sufit do momentu kiedy interesy to nie tylko kontrakt, ale też długie kolacje, cygara, oraz ładne sekretarki wypożyczane na noc po tych kolacjach. Trzeba jakoś wyrazić wdzięczność za udane interesy.

I wizyty w Cocomo może nie za milion złotych polskich ale za 100 tys. już jak najbardziej. Bo, jak ścibolić służbową kartę kiedy właśnie podpisałeś z gościem kontrakt na ładnych kilka milionów? Po prostu nie wypada.

Ale mam na myśli inną równość. Wiecie od dziecka nasz uczono, że to my jesteśmy chujami. Niestabilnymi emocjonalnie, niewiernymi, zdolnymi zaprzepaścić wszystko tylko po to aby zerwać pierwszej z brzegu lasce majtki z tyłka (nie musi być ładna chodzi o to, że jej jeszcze nie mieliśmy).

Kobiety tak samo oszukują, tak samo zdradzają i tak samo prują się jak ścierwolińskie sukno. Jeśli oczywiście mają ku temu okazję.

Można powiedzieć, że jest to swego rodzaju triumf feminizmu, palenia staników albo po prostu stwierdzenie faktu, że kobiety puszczały się zawsze, ale miały lepszy PR.

I niech was nie zwiodą bogobojne miny, długie spódnice, zabudowane dekolty i święte oburzenie, kiedy tylko ktoś poruszy temat kończący się poniżej linii bioder.

Tak, te katolickie puszczają się nawet bardziej, bo w trakcie rżnięcia uważają że popełniają grzech śmiertelny i je to podkręca. Co nie przeszkadza pójść im później w niedzielę rano na mszę i składać z obolałymi udami pokutę.

Bóg w końcu wybacza.

Oczywiście motywacja może być inna niż w przypadku faceta. Kobieta się puszcza bo mąż ją wkurwia i chce się zemścić. Kobieta zdradza, bo gość z którym jest jej nie pieprzy. Kobieta zdradza, bo czuje się samotna. Kobieta idzie na raz bo jej się bzykać chce i YOLO.

Pamiętam dwa momenty, kiedy to zrozumiałem.

Pierwszy opisałem w „Pokoleniu Ikea”.

„Była starsza ode mnie o trzy lata, miała męża i dwuletnie dziecko. Przyjechała na jakieś seminarium, które dziś jest mało istotne.

Wyglądała jak Desnuda z obrazów Christiana Gaillarda albo Izzie Stevens z Grey’s Anatomy. Długie włosy. Zgrabny tyłek. Była posh. Miała klasę. W sumie wyglądała tak, jak wyglądać mają kobiety, z którymi się chcemy żenić.

Wracając do hotelu, zerwałem jej z jakiegoś ogródka garść tulipanów. Wręczyłem jako hołd, patrząc w oczy i myśląc z żalem o swoim kutasie, którego dziś wieczór najlepsze co mogło spotkać, to obróbka ręczna. Odebraliśmy klucze na recepcji. Rozstaliśmy się przy jej pokoju. Wszedłem do siebie. Ze sterczącym fiutem, ale pełen szacunku. Umyłem jaja. Położyłem tyłek do łóżka, aby porządnie się wyspać.

Wpierw do mnie zadzwoniła. Później, gdy nie odebrałem telefonu, przyszła i zapukała do drzwi. Otworzyłem. Pomogła mi ścielić łóżko, bo myślała, że zaraz w nim wylądujemy.

I co?

I co?

I co?

I ja, frajer, nie zrobiłem tego!

Wypiliśmy jeszcze butelkę wina z hotelowego barku, które było drogie jak cholera i nie było mnie na nie stać. Później musiałem pożyczać kasę od ojca, a bardzo tego nie lubię. Pogadaliśmy o jej mężu i dziecku. O problemach w małżeństwie. Okazałem jej szacunek. Wyszła ode mnie obrażona. Bo szacunek mógłbym jej okazać tylko w jeden sposób. Rzucając ją na łóżko. Podciągając jej sukienkę. W końcu wsadzając jej głęboko, pryskając spermą prosto na jej nagi tyłek. Ona chciała rżnięcia pod prysznicem w różnych pozycjach. Chciała wstać rano z obolałym kroczem i pokrwawionymi ustami. Chciała czuć się jak dziwka. Jak kobieta. I spoglądać na męża z tajemniczym uśmieszkiem na ustach.”

A drugim momentem była Agnieszka. Pamiętacie taką piosenkę Wilków o Baśce co miała fajne cycki? Był tam wers o Agnieszce: „Agnieszka zdradzała mnie”. Więc Agnieszka twierdziła, że to o niej. Biorąc pod uwagę jej doświadczenia nie wykluczam.

Swoją drogą ten kawałek ma już 12 lat.

A z Agnieszką poznaliśmy się tak.

CDN

21331769_6746c92f9d_b

Photo by Ink Tea  a Creative Commons license

23 uwagi do wpisu “Kobiety są takie same jak my mężczyźni

  1. Ja jakoś jestem katoliczką, no może nie chodziłam w długiej spódnicy, ale sex jako grzech śmiertelny mnie nie kręcił… są inne ciekawsze rzeczy! A jak jutro będzie tak ciepło jak dziś to idę do pracy bez stanika, ciężko to będzie utrzymać w tajemnicy bo mam 70G… ale co tam

    Polubienie

    1. Sru tu tu tu! Żadna kobieta która ma 70G nie chodzi bez stanika z jednego prostego powodu – bo to boli!
      z resztą o ile nie masz sztucznych cycków to wisiałyby gdzieś w okolicach pępka a to wcale ładnie nie wygląda.

      Bez stanika chodzą laski z płaskim tyłkiem albo miseczką A… wtedy wiadomo .. jedno na czym można zarzucić oko to wentyle!

      Polubienie

      1. jaki ten nasz naród hejterski jest !!! Cher … powiem Ci tak, bieganie boli, ale chodzenie bez stanika nie, no chyba że faktycznie cycki są na równi z pępkiem! Moje może nie wyglądają tak jak w ulubionym semi sofcie, ale też źle nie jest. I miło jest nacieszyć się męskim zawieszonym wzrokiem na sobie. Nie chodzę w super obcisłym podkoszulku, tylko delikatnie luźniej bluzce. A z Twojej strony wyczuwam lekki bój D_ _Y.

        Polubienie

  2. popieprzyło się coś w tym naszym współczesnym świecie, nie zaprzeczę i nie powiem, że w dobrym kierunku. tylko proszę nie generalizujmy i nie nazywajmy „katolikiem” osoby która z wiarą nie ma nic wspólnego
    życzyłabym sobie jednak, jakichś resztek szacunku, na które przy takim podejściu, faktycznie coraz mniejszą liczbę facetów stać

    Polubienie

    1. Spotkałam się niedawno ze „starym znajomym”, po kilku latach się niewidzenia, i od początku coś mi nie pasowało. Niby ten sam, a jakiś taki zburaczały. Po kilku drinkach(jego drinkach, bo ja nie używam), pociągnęłam go za język, wychodząc z punktu „zmieniłeś się…”.
      Powiedział mi że się „utwardził” bo miał dość bycia miłym, grzecznym odpowiednikiem kumpla-geja, do kórego jak się dzwoni późnym wieczorem, to raczej tylko w sprawie „potrzebuję pomocy…”.
      Jak powiedział, opinia mu się pogorszyła, zadowolenie z życia(i wykorzystanie łóżka do nie tylko spania) poprawiło.

      Polubienie

  3. Każdy ma potrzeby i wszystko zależy od konfiguracji wielu czynników, jeśli się zbiegną we właściwym miejscu o właściwym czasie (opcjonalnie: niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie) – jest ambaras, a jak mówi prawo Archimedesa: ciało rzucone na łoże, traci na oporze, więc proszę tu bez generalizowania i wyzywania psimi samicami, bo wszyscy jesteśmy tacy sami w tym względzie i dobrze!

    Polubienie

    1. Mnie tylko dręczy, że to „jesteśmy tacy sami” to takie solidaryzowanie się z pozostałościami zwierzęcego instynktu rozmnażania. Teraz mi już łatwiej, już wyrosłam z najgorszego okresu, ale bywało tak, że na pytanie „gdzie ty miałaś rozum” mogłam tylko odpowiedzieć że w sumie to we dwójkę mieliśmy go mniej niż półgłówek :). I czasem to mnie tak trochę dręczy, bo to jednak proste, rozkładalne na prostą chemię i automatyczne reakcja na ną – do bólu zwierzęce odruchy. Z samego seksu można zrobić majstersztyk, i sądzę że każdy komu zależy i ma z kim – może(acz czasem ludzie wolą się rozdrabiać i szukać w przypadkowym seksie z róznymi osobami tego co jest w zasięgu ręki – a wymaga czasem tylko impulsu początkowego 🙂 sobie wypracować swoje małe, prywatne, hedonistyczne „innym nic do tego” 🙂
      Ale tak czy inaczej, to opakowywanie biologicznego imperatywu w „niesamowitość”.
      Trochę to jak podniesienie „potrawy z prymitywu” do rangi sztuki, w przypadku sushi 🙂

      Polubienie

      1. Hmm, ciekawe… Ciekawe porównanie przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze, właśnie w ten weekend rolowaliśmy (z mam kim) we własnym zakresie japoński susz rybny (i mówię tu o pokarmie, takim spożywczym, bez dwuznaczności!). Po wtóre zaś, przysięgam, że gotowy rulon, przed pocięciem, ma iście falliczny kształt (ale to dla frojdystów zagadnienie), taki siuro-mak, można by powiedzieć 🙂

        Polubienie

      2. Szparagów i tak nie przebije :).
        Ale tak najogólniej rzecz biorąc – to pokazuje jak nasz gatunek potrafi wytworzyć „wartość dodaną” tam, gdzie jej wcześniej nie było. Można było łowić ryby na skalistych wysepkach, i z braku możliwości obróbki termicznej na szybko oraz z głodu – wpieprzać je na surowo zagryzając chwastami morskimi, a można było to zrytualizować, sformalizować, narzucić normy wykonania i estetyki i mamy potrawę która podbiła wcale nie głodujący świat zachodu.
        Podobnie z seksem. Można być wyrafinowanym kochankiem, drodzy panowie, a można być samcem onanizującym się o kobiece ciało – bo do tego się sprowadza zwykle kiepski seks :).
        Nie wiem czy pomiędzy kobietami są tak kosmiczne różnice, pewnie tak.
        Jeśli chodzi o facetów, to oceniając po stanie szczęścia, zaspokojenia i błogości po – to jedni są jak Jaguar inni jak ciągnik rolniczy. A pomiędzy nimi cały przegląd motoryzacji 🙂

        Polubienie

        1. Celne, tym bardziej, że jak wszyscy doskonale wiemy, motoryzacja, a właściwie pojedyncze jej egzemplarze, są dla mężczyzny (tego mega prawdziwego) „przedłużeniem” i symbolem wiadomym 🙂

          Polubienie

      3. Apropos, zawsze mnie zastanawiało, dlaczego samochód traktuje się jako „przedłużenie”. A na przykład garderoby zawierającej +100 par butów nie nazywamy „dociaśnieniem” ani „dopchnięciem” ani nawet dowilżeniem :). Jestem pewna że cześciej kobiety stosują push-upy niż panowie skarpetki w majtkach 🙂
        Faktem jest, że posiadany samochód COŚ mówi o człowieku, ale niekoniecznie trzeba to od razu odbierać jako leczenie kompleksów.
        Ja jestem dobrym przykładem, bo przedłużać nie mam czego(co nie znaczy że nie zmieniłabym tego i owego, ale raczej na zasadzie kaprysu 🙂 i żadnych w związku z tym kompleksów.
        Ale jestem kinestetyczką, tak przynajmniej pokazują testy, zresztą opisy się zgadzają, i rzeczywiście, odbiór zmysłowy jest dla mnie najważniejszy. No i metodą prób i prób i prób – doszłam do tego, że dla mnie – lepsze używane autko z wyższej półki, niż nowe maluchy z salonu. Nie polubię się z samochodem, który ma kierownicę i ten cały bałagan z radiem i klimą zrobione z plastików tak tanich i nieprzyjemnych, że robi się wszystko żeby nie dotknąć. Albo niemiły, szorstki, drażniący uda materiał na siedzeniach. Albo wystające rogi różnych rzeczy, nabijające siniaczki na kolanach.
        No i jednak większe auta są bezpieczniejsze, nawet przy małych stłuczkach, to wiem na pewno.
        Parkowanie pomińmy milczeniem, trening czyni mistrza i jeszcze trenuję 😉
        Gdybym była facetem, nasłuchałabym się o „przedłużaniu”. Ciekawe czego, chyba gry wstępnej 🙂
        A tak naprawdę, to zdecydowanie wolę kogoś kto bezkompleksowo jeździ autem które lubi i w którym się dobrze czuje, niż kimś kto robi „to co wszyscy”.
        Niekoniecznie chcę być obiektem pożądania miłośników absolutnego przeciętniactwa.
        Wyłapane kątem oka „obcięcie” przez faceta, jak wiem że dobrze wyglądam – jest miłe. Pod warunkiem że obcina ktoś kto lubi coś więcej niż schab z kapustą i piwem.

        Polubienie

        1. Dokładnie, wszystko zależy od kontekstu – np. od obcinającego, jeden będzie miłą wisienką na torcie (bez skojarzeń proszę), a inny obleśnym dziadem! Dziś rano, jadąc swoim przedłużeniem, usłyszałem w Trójce, jak pewna dziewczyna mówi, że prawie padła ofiarą pedofilii w internecie, bo chciał się z nią umówić gość podający się za 18-latka, a w rzeczywistości był stary (starszy)! Ciekawe, z 18-latkiem by się umówiła, choć ten prawnie jest dorosłym i wszystko pasuje, a z 30 latkiem, to już pedofilia. Tak samo z „przedłużaczami” i „przedłużeniami”, jeśli jeżdżę tym konkretnym modelem, bo lubię, bo przetestowałem, bo jest bezkonkurencyjny – ok, jeżeli zaś jeżdżę, bo tak będę megakozak i wysiadając z niego szukam nerwowo podziwu panien i oznak, że te gotowe są od razu przede mną (tfu przed moim autem) klęknąć w hmmm, nazwijmy to hołdzie dla motoryzacji – próba przedłużenia, mierna do tego.

          Polubienie

      4. A jednak, jest w tym jakaś, może trudna do ujęcia w regułę z powodu licznych wyjątków, ale prawidłowość.
        To kwestia skali. Jak dziewczyna ma 16 lat, i umawia się z 18latkiem, to jest to ta sama liga. Różnica wieku jest rzędu 10%, oboje grają w tej samej lidze. Chłopaki mają bujne włosy i niektórzy rewelacyjne rzęsy, ogólnie to wszystko jest takie „nowe i świeże”. Nie ma jeszcze tej męskości, szorstkości, jest dużo niemądrości i naiwności…dla 16-stki w sam raz, wiem co mówię ;).
        30 latek żyje niemal 2x (100%!!!) dłużej niż ona, i nie chodzi tylko o długość, on zyje niewiele krócej niż ona w ogóle – w świecie dorosłości, cynizmu i świadomego życia. To nawet nie jest inna liga, to są kompletnie inne światy. I on ma tak ogromną przewagę doświadczenia, wiedzy o świecie i przerobione na własnej skórze rzeczy które ona dopiero podejrzewa, że tu rzeczywiście – instynktowna myśl o pedofilii nie jest może wprost – ale jakoś tam jednak jest uzasadniona.
        to jak 25 latka i 50 latek. 38 i 70 🙂
        Jak dla mnie – nawet poziom „chemii w głowie” jest tak różny przy takich różnicach, ze wyklucza prawdziwe zrozumienie i partnerstwo. Bardziej to układy mistrz i uczennica, mentor i studentka…kat i ofiara, czasem.
        Jestem zwolenniczką układów równowagi.

        Polubienie

        1. Równowaga pożądana, we wszystkim. Rozumiem również opisane powyżej niuanse i się do nich przychylam (!), zwracałem jedynie uwagę na różne spojrzenie na to samo, z różnej perspektywy 🙂

          Polubienie

  4. Istnieje tylko jedna mała, malutka różnica. Jak żona facetowi udowodni, że ją zdradza to ma gotowy rozwód z jego winy i może dostać alimenty na siebie do końca życia (dożywotnio). W odwrotną stronę, nawet jak udowodnisz to samo, to co się kobiecie dzieje złego? Nic. Kurwa NIC. Tak samo jest ze znęcaniem się. Jak facetowi puszczą nerwy i poleci mu ręka, albo psychicznie się znęca i wykańcza, to nie dość, że to co wcześniej, może jeszcze trafić do pierdla na dokładkę. Kiedy kobieta zacznie facetowi robić piekło z życia (a większość robi), to po pierwsze spróbujcie to udowodnić, a po drugie, co jej grozi z tego tytułu. No nic. Znowu nic. Kto uwierzy, że kobieta się znęca nad facetem. Powie „do widzenia”, zabierze połowę majątku i pierd… drzwiami i to tyle. Rozpatrywanie tematu zdrad, przemocy w rodzinie, że nie powiem już o temacie „równości” z perspektywy mniejszych praw kobiet to jest jedno wielkie świństwo i hipokryzja. Takie jest moje zdanie.

    Polubienie

  5. „ładne sekretarki wypożyczane na noc po tych kolacjach.” ?? Rzeczywiscie, kobiety nigdy nie beda mialy rownych szans w pracy, bo nie sa takimi jebanymi skurwysynami jak faceci i nie wyobrazaja sobie, ze maja prawo traktowac inne osoby jak towar, debilu.

    Polubienie

  6. Może zatrzymam się przy początku twojego wpisu. Otóż, problem równych praw kobiet i mężczyzn w pracy jest kwestią, która nurtuje mnie przez całe życie. I moim zdaniem obrazuje je najlepiej jeden przykład. Mamy dwóch kandydatów na jedno stanowisko ( a właściwie kandydata i kandydatkę), z tej dwójki ta druga wykazuje znacznie lepsze kompetencje, umiejętności i prawdopodobnie w wyniku jej pracy firma odniesie znacznie większe zyski niż w wyniku działalności kontrkandydata. Niemniej wymieniony wcześniej osobnik ma penisa. No i teraz zastanówmy się, czy są za to przyznawane jakies dodatkowe punkty? Bo moim zdaniem zatrudniona powinna być osoba, która jest odpowiednim kandydatem na dane stanowisko, niezależnie od płci. A trzymanie się utartych schematów i stereotypów może okazać się w jakimś przypadku szkodliwe.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.