To była z całą pewnością sprawa Krusz – budu. Krzysztof nie miał najmniejszych wątpliwości w tej sprawie.
Krzusz – bud prześladował go od maja 2011, kiedy po raz pierwszy dostał ich sprawę. Miał ich zwindykować, ale w piśmie do sądu o nakaz zapłaty pomylił dzikim trafem numery rachunków.
Zamiast numeru wierzyciela wstawił tam numer… innego konta Krzusz- budu. A komornik zrobił rzecz jasna to co do niego należało. Zabrał pieniądze i przelał pieniądze.
Z jednego konta Krzusz- budu na drugie konto Krzusz- budu.
Wielkie Jo, które mu to gówno zlecił, śmiał się przez tydzień, tak że mu łzy ciekły. Ale trzeba mu przyznać na samym końcu walnął go w plecy aż jęknęło i stwierdził: nie bój się młody, najwyżej pójdzie to z mojego ubezpieczenia.
Teraz niszczarka, przed którą stał się zacięła. Owszem Krzysztof wrzucił w nią mnóstwo niepotrzebnych papierów, ale był pewien na milion procent, że zatkały ją właśnie TE akta.
Potrząsnął chińskim dziadostwem. Nic. Potrząsnął jeszcze raz.
Żyły wyszły mu na czole. Odszedł krok do tyłu i łypnął na niszczarkę z niechęcią. Miał ochotę podejść do tego wrednego pudła i załadować w niego z całej siły kopa. Nie bacząc na konsekwencje.
Zamachnął się nogą i zatrzymał trzy centymetry przed obudową. Krzysztof wypowiedział słowa uchodzące za wyjątkowo nieparlamentarne i dotyczyły niewłaściwego prowadzenia się matki konstruktora.
Z mniej więcej 20 metrów całą sytuację obserwowały z uprzejmym zainteresowaniem Lisica właściwa i Lisica niewłaściwa.
Ich zdaniem do odblokowania urządzenia wystarczyłyby długie nożyczki, ale były bardzo ciekawe jak Młody ma zamiar to zrobić za pomocą nogi.
A poza tym nie chciało im się wstać z kanapy.
Lisica właściwa – czyli starsza tego dnia miała na sobie tradycyjną koprogarsonkę w kolorze stali, kończącą się tuż przed kolanem, z długim rękawem i kołnierzykiem. Pod którą kryła mlecznobiałe wielkie piersi. Lisica właściwa owszem lat miała 42, wyglądała na 35 ale cycki miała niczym 25 – latka. Kwestia genów. I 11 tys. zł. na chirurga plastycznego, który niedawno podciągnął jej piersi.
Z kolei Lisica niewłaściwa miała na sobie czarne spodnie, czarny żakiet z podwijanymi rękawami i białymi mankietami oraz białą bluzkę.
Obie piły kawę. Z mlekiem sojowym, które smakowało jak płyn do akumulatora albo męskie nasienie, ale czego się nie robi dla diety. Zarówno jedna jak i druga była dumna ze swojej talii i tak miało pozostać.
Lisica niewłaściwa siedziała na kanapie bardzo ostrożnie. Wczoraj spędziła bardzo przyjemne dwie godziny w towarzystwie swojego kochanka. Teraz bolały ją hmmm…. uda?
Jej kochanek miał 45 lat, był oczywiście bardzo doświadczonym prawnikiem, był kompletnie łysy za to z wystającą szczęką i brunet.
To ostatnie jeśli nosił koszulę można było poznać dopiero po włosach łonowych. Jeśli zamiast koszuli miał na sobie t-shirt uważne oko mogło to dostrzec niewielkie ciemne włosy na przedramionach.
Na klacie się golił. Nogi też.
Miał 17 cm grubego chuja, 35 letnią żonę – radcę prawną (bardzo ładną blondynkę, która jednak do późna zostawała w pracy) oraz psa – jamniczkę, którą nazywali Ripley.
Tak, kobiety, które umawiają się z żonatym mężczyzną to te które dawno, dawno temu mówiły, że tego nigdy nie zrobią.
Młoda lisica też tak kiedyś mówiła i to mniej więcej ze dwa lata temu. Później poznała pewnego mężczyznę o imieniu Artur, który obiecał jej wiele rzeczy, nie dotrzymał żadnej, przeleciał kilkakrotnie a później zostawił. A wiązała z nim pewne nadzieje. Od tego momentu zradykalizowała swoje podejście do płci męskiej. To JEJ miało być przyjemnie. Koniec, kropka.
A co do kochanka, w małżeństwie był on macho. Lisica niewłaściwa wykorzystywała go zaś czysto instrumentalnie. W takim przypadku nie ukrywajmy kluczowa jest wielkość instrumentu i sprawność w jego używaniu a nie jakieś dodatkowe romantycznie pierdoły.
A poza tym?
„Przywieź mi papierosy.” To o pierwszej rano. Oczywiście, że przywiózł.
„Jeśli natychmiast nie przyjedziesz, to więcej możesz się tu nie zjawiać.” Klął, wyzywał ją od wrednych suk, ale przyjechał.
„Odwieź moją przyjaciółkę do domu.” To o starej lisicy. Odwiózł.
W mordę otwartą dłonią waliła go cały czas. Profilaktycznie. Podejrzewała, że to lubi. Młoda lisica wiedziała, kiedy ma faceta pod całkowitą kontrolą. Mówiąc szczerze trochę zaczynało ją to nudzić.
Krzysztof w dalszym ciągu stał w korytarzu szarpiąc się z niszczarką.
– Wiesz co? Ja chyba za niego wyjdę – stwierdziła Lisica niewłaściwa patrząc na nieświadomego niczego Krzysztofa.
– A po Ci taki wypłosz? – zainteresowała się starsza lisica.
Młodsza lisica założyła nogę na nogę po czym uśmiechnęła się promiennie pełnymi ustami. Wyglądała przy tym trochę jak ruda Emma Stone, tylko z o wiele większym biustem.
– Będę miała męża. I tym razem to nawet swojego! – odpowiedziała i ostrożnie poprawiła się na kanapie.
jak czarna to bez mleka.
PolubieniePolubienie
Najlepszy fragment tekstu to zdjęcie.
PolubieniePolubienie
Na własność mąż do wychowania, chciałbym ale w drugą stronę:)
PolubieniePolubienie
przyznaj się… w procesie to ty nie robisz 😛
PolubieniePolubienie
Nie robi, albo się maskuje : )
PolubieniePolubienie
O Chryste… 😉
PolubieniePolubienie
Uprzedziłeś moją prośbę o jakiś NOWY wpis o Lisicach 🙂
A już myślałem że będzie to kolejny ch…y poranek (bo poniedziałkowy) . A tu niespodzianka 🙂
PolubieniePolubienie
1. Jak czarna to bez mleczka, jak z mleczkiem to już nie czarna
2. Ogolony na łbie czy nie, brwi posiada. I rzęsy. I tzw. karnację. Nie trzeba zaglądać w bokserki żeby wiedzieć
3. „Siedziała ostrożnie” po 2h zabawy gdzie to ona decydowała jak? Lisica w kwiecie wieku? 🙂 bajki dzieciom, po czymś takim wysłałaby sms-a „wracaj tu bo mało i się rozkręcam”,
4. Pierwsza rano…chyba trzynasta, dla tych na urlopie :). Pierwsza to może być późnym wieczorem, chyba że nagle akcja dzieje się w Pierdziszewie Zadolnym a nie w mieście.
PolubieniePolubienie
francowate te lisice, ale lubię je, chociaż szkoda krzysztofa że tak się nad nim pastwią.
Krzysztof Krzysztofem, ale co z Olgą i Marlenką??
PolubieniePolubienie
naprawdę dobry wpis, lisice są najlepsze, więcej prosimy
PolubieniePolubienie
Wreszcie powrót Krzysztofa 😉
PolubieniePolubienie
Panie „prawnik”: „w piśmie do sądu o nakaz zapłaty pomylił dzikim trafem numery rachunków”?.
PolubieniePolubienie
też mi na tym zdaniu aż zęby zazgrzytały 😉
PolubieniePolubienie
chyba sobie odpuszczę poziom kolejnych wpisów jest mizerny, wręcz denny.ktoś tu ma chyba dół twórczy.
PolubieniePolubienie
Słusznie Pawle. Zgadzam się z Tobą w jednej kwestii w 100%. Powinienes przestać czytać, jeśli za tym mają iść kompromitujace Ciebie (nie autora) komentarze. Nikt Cię do niczego nie zmusza. A „denny” to jest poziom twojej wypowiedzi…
PolubieniePolubienie
kierowniku, twoją pierwszą książkę w promocji w Lidlu sprzedają 🙂 znaczy twoja proza trafi pod strzechy gospodyń domowych (ale nie takich jakie opisujesz)
PolubieniePolubienie
te które opisuje nie są gospodyniami domowymi
wymowny jest opis zawartości lodówki jednej z koleżanek autora
PolubieniePolubienie
A jest ona jeszcze w tym Lidlu czy już wyprzedana?
PolubieniePolubienie
w sobotę było jeszcze parę sztuk, obok opowiadań Murakamiego (to jest dopiero nobilitacja)
PolubieniePolubienie
czasem jeszcze uda się jeszcze znaleźć 🙂
PolubieniePolubienie
Ostatnio był Żeromski w Biedronce, słuszna drogą idzie nasz autor ;))
PolubieniePolubienie
Ha ha. Pointa mistrzowska
PolubieniePolubienie
„A jest ona jeszcze w tym Lidlu czy już wyprzedana?” – w piątek wieczorem była 😉
PolubieniePolubienie
„był kompletnie łysy za to z wystającą szczęką i brunet.” oplułem monitor 😀
PolubieniePolubienie